Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Gerda & Diena

3 posters

Go down

Gerda & Diena Empty Gerda & Diena

Pisanie by Gerda Sro Cze 29, 2011 12:23 am

Gerda & Diena Tumblr_llcx79PyWG1qgtjvxo1_500

Schludnie i czysto, nic szczególnego. Wszędzie dookoła można natknąć się na książki.
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Konstanty Sro Cze 29, 2011 12:36 am

/poddasze

Gdy zaprowadziłem Zoję do Aidana po raz kolejny byłem rozdarty pomiędzy dwiema czynnościami jakie mogłem zrobić. Z jednej strony chciałem z nią zostać i wspierać duchowo, a z drugiej zmęczenie dawało po sobie poznać i zwyczajnie chciałem gdzieś zwiać by na chwilę się zdrzemnąć. Tylko na sekundę. Ale to było takie okropne myśleć jedynie o sobie i swoim zmęczeniu, że w końcu dałem sobie spokój. Aidan przybył jednak mi na ratunek i zwyczajnie kazał mi wyjść. Gdybym choć trochę był bojowy pewnie bym się chociaż zapytał dlaczego. Ale nie byłem i bez żadnych podejrzeń udałem się w jakiś nieokreślony kierunek szukając miejsca gdzie byłbym mógł się zaszyć. I znalazłem coś co można byłoby nazwać w miarę dobrym miejscem...
Wtedy jednak okazało się, że ani trochę nie byłem tak zmęczony jak mi się wcześniej wydawało. Zamiast oddać się we władanie bogowi snu, za każdym razem gdy zamykałem oczy widziałem zabawne zawirowanie aury Gerdy. To nie dawało mi spokoju. Próbowałem wszystkiego, od liczenia baranów, po przypominanie sobie nudnych kołysanek z dzieciństwa. Kompletnie nic nie podziałało i w końcu się poddałem. Wyszedłem ze swojej kryjówki i udałem się w powolny spacer w kierunku piętra dziewcząt. Zawsze gdy się tam znajdowałem czułem się niesamowicie nieswojo. Ale w sumie jeszcze gorzej czułem się na parterze, gdzie niby mieszkałem. Po prostu przebywanie pośród ludzi to nie było coś co lubiłem. Dlatego szybko przeszedłem korytarz tuż przy ścianie i zatrzymałem się przed odpowiednimi drzwiami. Zapukałem i gdy usłyszałem przyzwolenie na wejście, uczyniłem to.
Nie od razu spojrzałem na Gerdę, na początku moje spojrzenie utkwiło w stercie książek. Bez jakiegoś konkretnego powodu, po prostu było wygodniej patrzeć na rzecz martwą niż na jakąś osobę, nawet jeśli tą osobą jest Gerda.
- Nie przeszkadzam? Pomyślałem, że może chcesz wiedzieć, że uzdrowiciele zajęli się już Zoją. Chyba będzie dobrze.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Gerda Sro Cze 29, 2011 1:01 am

/taras, a potem pokój

Czułam się naprawdę źle ze świadomością, że pozostawiłam Konstantego i Zoję samych. Próbowałam się pocieszyć myślą, że przecież nie zrobiłam tego z jakiegoś niezdrowego egoizmu lub by uniknąć zbędnych problemów, tylko dlatego, by jakoś ulżyć Zoi w jej nieszczęsnej chorobie, ale to niewiele poprawiało moje samopoczucie. Bardzo chciałam móc pomagać innym i działać wyłącznie na ich korzyść, ale nie było to łatwe zadanie i z każdym dniem coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, iż zupełnie się do tego nie nadaję. Może powinnam po prostu zostawić wszystkich w świętym spokoju i zaszyć się w swoim małym lokum, by chociaż nikomu niczego nie utrudniać? Pogrążona w dosyć ponurych myślach po rozstaniu z Kostkiem i Zoją, z braku innych zajęć, ruszyłam do siebie do pokoju. Ja w końcu nigdy nie miałam nic specjalnego do roboty, ba, podejrzewałem, że gdyby nie te nieliczne osoby, które jakimś cudem chyba darzyły mnie sympatią - albo przynajmniej łudziłam się, że naprawdę to robią - dwadzieścia cztery godziny na dobę spędzałabym wyłącznie we własnym towarzystwie, z małymi przerwami na wyjście do kuchni czy po to by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
Leżałam na swoim łóżku i czytałam książkę Hemingwaya - odpuściłam sobie póki co Annę Kareninę, gdyż stwierdziłam, że czytanie jej dopóki nie podciągnę się jeszcze trochę w rosyjskim nie ma najmniejszego sensu - kiedy usłyszałam pukanie. Odruchowo pozwoliłam gościowi na wejście do pokoju i naprawdę ucieszyłam się, widząc Kostka. Co prawda widzieliśmy się bardzo niedawno, ale radowało mnie każde spotkanie z nim, niezależnie od tego po jakim czasie by nie następowało.
- Oczywiście, że nie przeszkadzasz. - Pokręciłam przecząco głową, gestem wskazując mu, by się rozgościł. Konstanty był chyba jedyną osobą, której towarzystwo nigdy by mi nie przeszkadzało. - Cieszę się, że Zoja już jest pod odpowiednią opieką i naprawdę dziękuję, że o mnie w ogóle pomyślałeś, bo cały czas martwiłam się tą całą sprawą i chyba w ogóle nie mogłabym dzisiaj spać. Przepraszam, że zostawiłam cię z nią samego, ale nie chciałam by Zoja niepotrzebnie jeszcze bardziej przejmowała się niechcianym towarzystwem - dodałam skruszonym tonem. - Wszystko w porządku? - zapytałam z troską. Znając go tak przejął się Berliozówną, że pewnie nawet nie miał czasu, by chociaż trochę pomyśleć o sobie.
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Konstanty Sro Cze 29, 2011 11:00 am

Mrugnąłem dwa razy i spojrzałem na Gerdę siedzącą na swoim łóżku. Promienie wpadały do pokoju i dziwnie okalały jej postać, ale to nie był najpiękniejszy z widoków. Głównym z powodów dla których tutaj przyszedłem nie była niestety Zoja, choć chyba właśnie tak wyglądało. I dobrze, nie chciałem by Gerda wiedziała co dokładnie mnie tu sprowadziło, bo czułbym się niesamowicie głupio. I wypłynęło by na światło dzienne, że wcale do końca nie jestem wspaniały jak parę osób już próbowało mnie zapewnić. Ja wiedziałem, że daleko było mi do wspaniałości. Bo wspaniały człowiek nie zadręcza ludzi swoją nudną obecnością z powodu czegoś co mogło być zwyczajnym przywidzeniem, a na dodatek ignoruje zdrowie własnej bratanicy, które w tym momencie powinno być najważniejsze. Usiadłem na jakimś fotelu zauważając fakt, że zarówno u Gerdy jak i u mnie było strasznie schludnie. Znaczy u mnie czystko było jedynie w moim kącie, bo o współlokatorach choćbym chciał nie mogłem powiedzieć, że utrzymywali taki porządek jak Gerda. A mi właśnie taki porządek odpowiadał.
- To dobrze - westchnąłem marszcząc przez chwile czoło. To było oczywiste dla mnie, że pomyślałem o Gerdzie, nie wiedziałem dlaczego ona mogła sądzić inaczej. Chyba swoją natarczywością już dawno dowiodłem tego, że wolę spędzać swój czas właśnie w jej towarzystwie. Ale to było słodkie jaka była skromna. - Nie musisz przepraszać, no co ty. Tak właśnie było trzeba zrobić, więc nie ma się co przejmować. Poza tym wszystko jest na dobrej drodze, naprawdę - zapewniłem nadal patrząc prosto na nią. Przez krótką chwilę szukałem w jej aurze tego samego zawirowania jakie widziałem gdy odchodziła od nas na tarasie, ale nie mogłem się doszukać. Chyba musiałem przyznać przed samym sobą, że to jednak było jedynie przywidzenie spowodowane moim zmęczeniem, które podobnie uderzyło we mnie gdy już przestałem się zadręczać tym, że nie ma obok mnie Gerdy. - W jak najlepszym - uśmiechnąłem się do niej ponownie. - A u ciebie? Czytasz coś? - zapytałem naturalnie przymykając na chwilę oczy. Miałem nadzieję, że nie było po mnie widać zmęczenia.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Gerda Sro Cze 29, 2011 4:40 pm

- Cieszę się. Jestem tylko ciekawa, skąd w ogóle wzięła się ta cała zaraza - powiedziałam, odgarniając kosmyk włosów za ucho i rozejrzałam się uważnie po pokoju, by kontrolnie zobaczyć, czy aby na pewno wszystko jest na swoim miejscu; u Konstantego, to znaczy w jego części pokoju, gdyż nie miał takiego szczęścia jak ja i wiecznie był skazany na swoich nieco dziwnych współlokatorów, zawsze było tak schludnie, że czułabym się naprawdę głupio, gdybym przyjmowała go teraz w jakimś bałaganie. Chociaż zawsze starałam się utrzymywać pokój w czystości. Jako, iż kiedyś, dawno temu, kiedy mieszkałam jeszcze w Holandii - obecnie wydawało mi się, jakby wszystkie rzeczy z tamtego okresu działy się w jakimś innym życiu, niesamowicie odległe i jakby nierealne - bardzo dużo czasu musiałam spędzać w bałaganie, teraz miałam na tym punkcie lekką obsesję. Cóż, moi rodzice mieli na głowie ważniejsze sprawy niż sprzątanie, a kiedy później mieszkałam sama, nie potrafiłam jednocześnie podołać z chodzeniem do szkoły, pracowaniem i zajmowaniem się mieszkaniem.
- Też w porządku. - Wzruszyłam lekko ramionami i potwierdziłam skinieniem głowy jego pytanie. - Aha. Komu bije dzwon, Hemingwaya. Wiesz, najpierw próbowałam poradzić sobie z Tołstojem w oryginale, ale to jeszcze dla mnie za trudne. Chyba potrzebuję więcej korepetycji z rosyjskiego - przyznałam. Kostek owszem, pomagał mi w nauce tego języka za każdym razem kiedy tylko tego potrzebowałam, jednak zbyt bardzo wstydziłam się nękać go o to, nawet gdy chodziło o jakieś proste porady. Nie chciałam nadużywać jego chęci do pomocy. W końcu miał na głowie tyle ważnych rzeczy, że nie powinno się bez potrzeby zamęczać go głupotami. A dobrze wiedziałam, że gdybym poprosiła go o pomoc w jakiejś sprawie, niezależnie od tego jak bardzo nie byłoby mu to na rękę nie odmówiłby. Był zbyt dobrą osobą, by nie pomagać innym zawsze i wszędzie. - Dlaczego nie poszedłeś spać? To znaczy nie zrozum mnie źle, bardzo się cieszę, że przyszedłeś, ale wyglądasz na naprawdę zmęczonego - stwierdziłam, przyglądając mu się z uwagą i troską. Martwiłam się o niego, gdyż naprawdę przez swój altruizm w ogóle nigdy nie myślał o własnych potrzebach.
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Konstanty Sro Cze 29, 2011 8:47 pm

- Ja myślę, że... - zacząłem niepewnie nieco skołowany tym do czego doszedłem jakoś niedawno temu. Naprawdę to wszystko było dla mnie z lekka zagmatwane, ale to nie zmieniało faktu, że w pewnym momencie słowo zaraza i strach wzbudziło we mnie pewne wspomnienie. Pamiętałem jak przez mgłę spotkanie z pewną ciemnowłosą dziewczyną na parkingu przed szpitalem. To było wtedy, gdy sam wylądowałem pod czyjąś opieką. Ale nie o to chodziło. Bo właśnie ta zaraza jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności kojarzyła mi się właśnie z tym co tamta mi zrobiła. Ech... - Kiedyś spotkałem pewną kobietę, chyba ci tego jeszcze nie opowiadałem. Zrobiła mi coś i to coś było podobne do tej całej zarazy. Mówiłem o tym Aidanowi i on potwierdził, że może to mieć sens. Ale ja już sam nie wiem. - Coś czułem, że moje tłumaczenia są jakieś mało składne, ale to nie była żadna nowość. - Ta kobieta tworzyła toksyny, tak mi powiedział. I te toksyny mogły spowodować całe zamieszanie. Niestety nie pojmuję celu tego wszystkiego.
Przejechałem dłonią po swoich włosach, a potem oparłem się na oparciu fotela wlepiając wzrok, tym razem centralnie w Gerdę. Nie miałem siły by się poruszać, dlatego z dwojga złego wybrałem ten jeden widok, zamiast wpatrywania się w ścianę. Może Gerda mi to wybaczy.
- A co powiesz na to byś mi poczytała na głos? - rzuciłem nagle propozycją, która przyszła do mnie zupełnie niespodziewanie. I była trochę głupia, ale miała taki jeden ważny czynnik, który mnie do niej przekonał. Gdy Gerda mi będzie czytała to mimo zmęczenia wcale nie będę musiał nigdzie iść. - Dziś ty mi poczytasz Hemingwaya, a następnym razem gdy nie będę takim wrakiem, ja ci pomogę z Tołstojem - dodałem jeszcze. Ale nie miałem najmniejszej ochoty mówić więcej o swoim zmęczeniu. Bo jakbym zaczął Gerda rzeczywiście kazałaby mi, oczywiście z wielką troską, stąd iść do swojego pokoju. A ja po prostu nie chciałem. Czy to jest złe pragnienie?


Ostatnio zmieniony przez Konstanty dnia Wto Lip 05, 2011 4:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Gerda Wto Lip 05, 2011 12:55 am

Słuchając domysłów Kostka zastanawiałam się, czy kiedykolwiek do tej pory słyszałam jakąś najmniejszą wzmiankę na temat jego spotkania z ową kobietą, która coś mu zrobiła. W końcu nie brzmiało to jak drobnostka, błaha informacja, o której zapomni się napomknąć mimochodem przy zwykłej towarzyskiej pogawędce. Skoro jakaś nieznajoma osoba zatruła go jakimiś toksynami albo zrobiła coś podobnego, chyba powinien - to znaczy nie powinien, ale mógłby o tym powiedzieć mi albo Yael. Sądził, że nie przejmę się jego zdrowiem, albo że to co mu się dzieje jest dla mnie nieistotne? Albo może nie ufał mi na tyle, by zwierzać się ze swoich problemów? Jak zwykle zaczęłam się zadręczać, że popełniłam jakiś błąd, przez który Kostek nie chciał informować mnie o wszystkim co działo się w jego życiu. Chociaż z drugiej strony, przecież powiedział mi o swojej miłości do Gasparda, a to na pewno musiało być dla niego trudne.
- Na pewno mi o tym nie opowiadałeś - stwierdziłam, w dalszym ciągu lekkim i pozbawionym jakichkolwiek pretensji tonem, żeby przypadkiem nie pomyślał, że jestem na niego zła o to że nie chciał mi czegoś powiedzieć. Przecież nie mogłam wściekać się o takie rzeczy; powinnam po prostu uszanować jego wolę. - Ale po co ktoś miałby robić coś takiego? - Dobrze, może i bardziej niż przeciętni ludzie zdawałam sobie sprawę z tego, jak mało sympatycznym miejscem może być świat oraz wszelkie persony do niego należące, ale mimo wszystko nie lubiłam dowiadywać się takich rzeczy. Czy naprawdę ludzie nie mogli żyć ze sobą w zgodzie, nie robiąc sobie na złość ani nie krzywdząc się wzajemnie? Może i były to absolutnie nierealne utopijne wizje, ale tak czy inaczej miło było o czymś takim pomyśleć. Zastanowiwszy się chwilę potrząsnęłam tylko głową z rezygnacją, dając mu tym samym do zrozumienia, by zignorował moje głupie i jakże naiwne pytanie. Ponownie trochę się zmieszałam, słysząc jego propozycję, gdyż wstydziłam się czytać na głos w innym języku niż holenderski. Owszem, podczas całego pobytu w rezydencji udało mi się podszlifować swój angielski, jednakże i tak stresowałam się, że wszystko niepotrzebnie poprzekręcam. Mimo wszystko, Kostek wyglądał na naprawdę zmęczonego, a ja chciałam jakoś poprawić mi nastrój - cóż, skoro on sam nie miał czasu by troszczyć się o siebie samego, ja mogłam trochę o niego zadbać.
- Jasne. Hm, może usiądź tu? - Przesunęłam się na łóżku tak, by mógł spokojnie usiąść obok. Tak będzie mu w końcu dużo łatwiej słuchać, szczególnie, że dalej martwiłam się czy w ogóle zrozumie co mówię. Kiedy Kostek usiadł obok mnie, uśmiechnęłam się do niego lekko, a potem zaczęłam czytać na głos. Oczywiście od początku, bo nie miałam pojęcia, czy miał do tej pory styczność z tą książką Hemingwaya.
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Konstanty Wto Lip 05, 2011 5:12 pm

No dobra, przyznaję rację. Na pewno jej tego nie opowiadałem i doskonale o tym pamiętałem. Po prostu w taki sposób jaki to teraz przedstawiłem brzmiało to niezbyt znacząco, a to akurat było mi na rękę. Bo przecież zdawanie sprawozdań z takich wydarzeń zupełnie nie ma sensu jeśli nie jest istotne i nikt na tym w rezultacie trwale nie ucierpiał. A właśnie tak było. Nie warto się przejmować tak odległymi wydarzeniami. Na prawdę. I gdyby nie ta cała zaraza to przenigdy bym nie wspomniał o tamtym wydarzeniu. Ani Gerdzie, ani nikomu innemu. Ogólnie to teraz trochę żałowałem, że to powiedziałem, bo nie dość że wyszło tak, że tak jakby nie ufam do końca Gerdzie, to jeszcze niepotrzebnie dramatyzuję. Okropność. Ale to chyba ze zmęczenia tym wszystkim.
Wzruszyłem ramionami w odpowiedzi na ostatnie pytanie Gerdy, ale ona nie oczekiwała bardziej rozbudowanej odpowiedzi. Nie musiałem nawet na nią patrzeć by o tym wiedzieć. Czasami miałem wrażenie, że wykształcił się we mnie jakiś mały gen, który zupełnie bez proszenia podpowiada mi co dany mój przyjaciel oczekuje, jakie może mieć myśli. W większości przypadków to coś podpowiadało bardzo dobrze, ale czasami i ono nie wiedziało do końca co począć. To było głupie myślenie, bo spójrzmy prawdzie w oczy. Dziwnie jest zwalać odpowiedzialność na coś znajdującego się w naszym wnętrzu. To jak zrzucanie na siebie, tyle że dzięki temu czemuś potrafiłem się od siebie zdystansować i od razu łatwiej mi było nawiązywać kontakty. Teraz, gdy Gerda powiedziała bym usiadł obok niej też musiałem się posłużyć tym czymś. Bo sam Kostek nie zdecydował by się tego zrobić, uznałby, że to podły żart, że nie jest godzien i takie inne. Ale coś mi mówiło, że to nic złego i może nawet obędzie się bez jakiś żenujących sytuacji. Te coś strasznie chciało usiąść obok Gerdy i nie chciałem się z tym kłócić, bo na przyszłość może się obrazić.
- Już - odpowiedziałem powoli podnosząc się z fotela i niepewnymi krokami zbliżając się do Gerdy. Powoli i nieśmiało, ale jednak. Usiadłem i oparłem się o ścianę. Starałem się zachować między nami odstęp, bo jakoś głupio było mi się przysuwać. To by było dziwne. Wziąłem głęboki oddech rozkoszując się świeżym zapachem Gerdy, jednocześnie tak mi znajomym, a z drugiej strony nigdy nie był tak intensywny. Dodatkowo jej głos, mimo tego, że od czasu do czasu się zacinał, był wyjątkowo uspokajający. Miałem uczucie, że lepszego miejsca w tej chwili bym sobie nie znalazł i to było bardzo bardzo miłe.
Ale temu wszystkiemu towarzyszyło jeszcze coś, pewne spokojne uczucie, które dziwnym zbiegiem okoliczności kojarzyło mi się z czymś znajomym. Od dawna nie czułem się w ten sposób dlatego nie potrafiłem sobie do końca przypomnieć o co chodzi. Coś mówiło mi też, że nie chcę tego do końca sobie przypominać, a jedynie spróbować przeżywać od nowa. Uznałem to za wspaniały pomysł. Od nowa. Zakochiwałem się od nowa i w całkiem inny, przyjemniejszy sposób.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Gerda Sro Lip 06, 2011 2:16 am

Kiedy już zaczęłam, moje wcześniejsze obawy dotyczące czytania na głos po angielsku szybko się rozwiały, bowiem szło mi znacznie lżej niźli mogłabym się spodziewać. Owszem, co jakiś czas zdarzało mi się zaciąć przy trudniejszym słowie albo przestać na chwilę, by samej ogarnąć i zrozumieć jakieś wyjątkowo skomplikowane zdanie nim odczytam je Kostkowi, ale naprawdę spodziewałam się, że będzie gorzej. Właściwie byłam już przyzwyczajona do tego, iż pewne rzeczy przychodziły mi łatwiej niż na początku przypuszczałam. Na przykład nigdy nie sądziłabym, że tak swobodnie będę mogła siedzieć na łóżku tuż obok jakiegoś chłopaka i czytać mu na głos książkę. Nie chodziło tu już nawet o sam fakt mojej niechęci do kontaktu fizycznego, którą notabene i tak ostatnimi czasy udawało mi się przezwyciężać z coraz lepszym skutkiem. Po prostu nie miałam żadnych doświadczeń jeśli chodziło o typowe relacje natury damsko-męskiej, a kiedy do tego faktu dochodziła jeszcze moja nieśmiałość i nieumiejętność w praktycznie wszystkim co wiązało się z relacjami interpersonalnymi, naprawdę niewiele trzeba było bym zechciała skądś uciec, niesamowicie onieśmielona. Cóż, podejrzewałam, że cały ten brak jakiegokolwiek skrępowania obecnością Kostka był spowodowany tym, iż w końcu nie mógł on na mnie patrzeć inaczej niż w sposób wyłącznie przyjacielski - wszak wiedziałam o jego uczuciach względem Gasparda - ale fakt pozostawał faktem. Przy Konstantym zawsze czułam się dobrze. W ogóle Berlioz był personą tak niesamowitą, że wręcz czasami wydawało mi się, iż bycie kimś takim jest niemożliwe. Zawsze byłam pod wrażeniem jego niezwykłej wrażliwości oraz altruizmu, wiecznej potrzeby niesienia komuś pomocy; po prostu Konstanty był tak dobrą osobą, że wydawał się niepasujący do całego tego świata. Cóż, współcześnie wszystko było naprawdę pokomplikowane i przesycone zepsuciem oraz postępującą demoralizacją; ludzie kłócili się o głupoty, rozbijając swoje bliskie przyjaźnie, niektórzy zamiast skupiać się na zdobywaniu wiedzy albo rozwijaniu własnych zainteresowań spędzali czas mało konstruktywnie, pijąc alkohol i sięgając po coraz mocniejsze używki, tym samym skazując się na rychły upadek moralny; nawet dzieci się zmieniały, wiedzione złymi przykładami. Ostatnio nawet słyszałam, jak grupka nie więcej niż dziesięcioletnich dzieci wyzywała się od rozepchanych dziwek, co moim zdaniem było już szczytem wszystkiego. Konstanty po prostu nie pasował mi do całego tego obrazu szarej rzeczywistości ze swoją wieczną dobrocią i uprzejmością. Skończywszy rozdział podniosłam na niego wzrok znad książki.
- Jesteś zmęczony? Bo jeśli nie masz już siły albo ochoty słuchać, wrócimy do tego innym razem - powiedziałam miękkim tonem, przyglądając mu się z troską. Wyglądał na naprawdę wyczerpanego, a ja nie chciałam, by czuł się zobowiązany do siedzenia tutaj, by nie robić mi przykrości. Oczywiście cieszyło mnie, że tu ze mną był - tysiąc razy bardziej wolałam spędzać czas w jego towarzystwie, niż sama - i nie chciałam wcale go wyganiać; chodziło mi w tej chwili wyłącznie o jego dobro. hehe, żartuję, od dbania o dobro stryjków jest Zojka
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Konstanty Sro Lip 06, 2011 11:29 am

Nie do końca pojmowałem parę ostatnich moich myśli, miałem wrażenie jakby nie były moimi własnymi. Jakby pojawiły się gdzieś obok i postanowiły spłatać mi figla najpierw krążąc wokół mojej głowy, a następnie atakując z zamiarem zniszczenia mnie dogłębnie. Niestety ja dzisiaj byłem zbyt bardzo zmęczony nawet na wewnętrzne bombardowanie mojego świata, dlatego nie wszyło to tak jak powinno. Gdybym innego dnia nagle zdał sobie sprawę z ponownego zakochiwania się w kimś, to pewnie zawaliłyby się wszystkie fundamenty mojego ja i nie potrafiłbym odbudować ich na nowo. Bez wątpliwości można powiedzieć, że aktualne warunki były bardzo sprzyjające, bo nie do końca zdawałem sobie sprawę do jakich wniosków dochodzę. Uczucie jakie zaczęło się we mnie rodzić nie przerażało mnie, akceptowałem je na dziwny sposób i przyjąłem do siebie jako zwykłą informację. To było strasznie naturalne, jakby już od dawna we mnie siedziało. Ale tak szczerze, nie teraz mi to roztrząsać i oceniać. Naprawdę nie teraz. Najlepiej i najprzyjemniej jest w tej chwili skupić się na tym co się dzieje. Oddychać w równych odstępach co Gerda, pozwolić by jej głos całkiem przejął we władanie twoje myśli, nie pozwolić by cokolwiek poza nią wtargnęło do tego małego światka. Zamknąłem oczy i właśnie tak robiłem, co było nieco samolubne. Można było się spodziewać, że takie jednostajne i spokojne zajęcie natychmiast sprawi, że nie wytrzymam i zasnę, ale tak nie było. Nie potrafiłem zrezygnować z chwil z Gerdą na rzecz czegoś innego. Dlatego drgnąłem przestraszony gdy przerwała i zadała swoje pytanie. Mrugnąłem parę razy i chyba w końcu uświadomiłem sobie, że tak nie wypada. Nie powinienem tyle czasu siedzieć z nią na łóżku, zmuszać do tego by robiła coś dla mnie. Choć naprawdę chciałem by ta chwila trwała wieki.
- Mam największą ochotę słuchać cię dalej, Gerdo - zapewniłem siadając prosto i przecierając swoje oczy. Teraz powinna być ta chwila gdy zdaję sobie sprawę jak powinienem właściwie postąpić, by nie zranić ani trochę Gerdy. Moje uczucia, które za wszelką cenę kazały mi tu zostać, się nie liczyły. - Ale masz rację, chyba na dziś starczy. A ja sobie pójdę odpocząć - westchnąłem. To takie okropne rozstawać się w takiej chwili. Niemożliwe niemal do spełnienia.
Z drugiej strony gdybym tu jeszcze trochę pozostał strach było myśleć do czego mógłbym dojść w swoich rozmyślaniach. Skoro ta krótka chwila pozwoliła mi coś sobie uświadomić, to co może przynieść kolejna? Chęć działania? Ale jak? Nie, postanowiłem sobie nie myśleć tylko pogodzić się z myślą, przyjąć ją spokojnie i kroczyć dalej.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Konstanty Pią Gru 30, 2011 12:12 am

//////nosiema///////

Wybieranie prezentów dla przyjaciół było trudno sprawą, ale później okazało się, że pakowanie ich jest jeszcze trudniejszą, zwłaszcza gdy ma się takie dwie lewe ręce jak ja. No dobra, przyznaję, kompletnym beztalenciem nie byłem. Umiałem narysować nawet ładnego kota, psa, w porywach człowieka. Potrafiłem równo zawiązać supełek, kokardkę. Ciąłem prosto papier jeżeli nikt mnie nie trącał. W takim razie pakowanie prezentów powinno pójść bez żadnych wielkich przeszkód. Przeliczyłem się jednak. Pierwszą przeciwnością jaką napotkałem na swojej drodze była zadymiona sypialnia, w której nie dało się oddychać. Wprawdzie nie pierwszy raz zastałem tak swój pokój, ale dzisiaj akurat mi to przeszkadzało. Musiałem się wynieść do wspólnego salonu, ale tu też czuć było dymem. Nie chciałem by moje prezenty też nim zalatywały więc wyniosłem się jeszcze dalej. Do czytelni. Niestety i tu nie dane mi było spokojnie zapakować paczek. Nie chodzi, że natrafiłem na jakieś okoliczności utrudniające z zewnątrz. Tym razem dopadły mnie wewnętrzne wątpliwości, czy na pewno chce podarować to co własnie pakuję. Czy to tak wypada i czy to nie przesada. Może powinienem jednak więcej czasu poświęcić na zakupy. Z kolei moje zamyślenie i niepewności doprowadziły również do nie panowania nad swoimi ruchami. W jednym zdaniu skończyło się to tym, że rozciąłem sobie palec wskazujący, a chwilę potem uderzyłem się stopą o nogę stołu gdy próbowałem pójść po chusteczki. Życiowa niedorajda.
Teraz jednak nie bolała mi już stopa, a palec był ładnie zaklejony. Ja sam byłem odświętnie ubrany i nawet włosy udało mi się w miarę uczesać. Nie wiem czy nie przesadziłem, ale nawet pachniałem trochę inaczej niż zwykle. Wszystko po to by wypaść ładnie w te święta. Chyba sam nie zdawałem sobie do końca sprawy z tego jakie powody mną kierowały i nawet lepiej, bo nie wiem czy byłbym taki szczęśliwy stojąc pod drzwiami Gerdy. Pewnie gdybym wiedział czułbym się tak zestresowany, ze za nic bym się tu nie pojawił. Nieświadomość jednak była bardzo dobrą przyjaciółką w tym wypadku.
Jeszcze raz poprawiłem włosy i, o zgrozo, powąchałem się sprawdzając czy może po drodze nie zmienił mi się zapach. Wyjąłem z kieszeni prezent i tak przygotowany mogłem wreszcie zapukać.
I zapukałem.
I zapukałem po raz drugi bo nie było żadnej reakcji. Zdziwiłem się bo zazwyczaj Gerda o tej porze jednak jest w swoim pokoju. I mi otwierała z uśmiechem na ustach. Zapraszała do środka. A ja wchodziłem, siadałem w nogach jej łóżka i zawsze odnajdywaliśmy temat do wspólnych rozmów.
I zapukałem po raz trzeci. No bo co mi pozostawało?
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Gerda Sob Gru 31, 2011 12:50 am

////////////////////jołelo////////////////////////////////

Ciągle nie mogłam przywyknąć do tego, że święta Bożego Narodzenia naprawdę były czymś magicznym i niesamowitym w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nie chodziło mi wcale o komercyjny aspekt świąt, to znaczy o te wszystkie bożonarodzeniowe symbole mikołajów, reniferów i śnieżynek przewijające się wszędzie dookoła, ale o te niematerialne rzeczy które sprawiały, że ten czas stawał się tak cudowny, że z przyjemnością czekało się na niego cały rok. Naprawdę było coś pięknego w udekorowanej pachnącej choince, pod którą wszyscy kładli prezenty dla swoich bliskich licząc, że sprawią im tym przyjemność, w zapachu pierniczków i innych świątecznych potraw z całego świata, nadpływającym ze wszystkich kuchni i ogólnie w tej trudnej do opisania atmosferze, kiedy każdy stawał się bardziej uśmiechnięty i uprzejmy niż zwykle. Być może niepotrzebnie tak się tym wszystkim zachwycałam i nie powinnam podchodzić do świąt z tak entuzjastycznym nastawieniem, bo wszyscy inni - poza dziećmi oczywiście - reprezentowali sobą znacznie bardziej zblazowaną postawę, ale nie mogłam wmówić sobie, że święta nie są niczym szczególnym. Być może tak bardzo się cieszyłam, ponieważ w przeciwieństwie do większości ludzi w moim wieku dopiero drugi raz tak naprawdę obchodziłam prawdziwe Boże Narodzenie? W Holandii zawsze ten okres kojarzył mi się bardzo źle, kto wie, czy nie był dla mnie najgorszym czasem w całym roku. Bo jak czuje się dziecko, które jako jedyne ze wszystkich swoich rówieśników nie dostaje pod choinkę absolutnie nic, ba, nie ma nawet czegoś takiego jak choinka, a wszystko wygląda w domu dokładnie tak samo jak w każdy inny dzień roku, bo rodzice są zbyt zajęci ćpaniem, by przejmować się tradycjami? Pamiętam, jak okropne były dla mnie te wszystkie dni w szkole po świętach, kiedy dzieciaki przekrzykiwały się co dostały pod choinkę, narzekając, że rodzice są beznadziejni, bo kupili im zwykłego laptopa zamiast najnowszego macbooka, albo otrzymali inny kolor deski snowboardowej niż sobie życzyli. Bolało mnie jak bardzo nie doceniali tego co mieli. Pozostawało mi tylko przyglądanie się ich prezentom oraz oglądanie wystaw sklepowych i rozmyślanie, jak spędzałabym święta w prawdziwym tego słowa znaczeniu, gdybym tylko mogła. I właśnie to było najlepsze - że teraz, kiedy mieszkałam w Norwegii i naprawdę miałam dookoła siebie ludzi, na których mi zależało i z którymi mogłam spędzać ten czas, wreszcie mogłam wprowadzić te wszystkie wyobrażenia w życie. Dlatego niezależnie od tego jak dużo wysiłku kosztowało wybieranie prezentów, wykonywanie ich oraz opakowywanie, czerpałam z tego prawdziwą przyjemność. Chociaż oczywiście wszystkiemu towarzyszył nieodłączny strach, że moim przyjaciołom nie spodobają się otrzymane prezenty.
Właśnie kończyłam żmudny proces pakowania, kiedy ktoś zapukał do moich drzwi. Nie musiałam nawet pytać ani otwierać, by wiedzieć, że to najprawdopodobniej Kostek. Tylko on ze wszystkich znanych mi osób czekał pod drzwiami dopóki nie usłyszał zapewnienia, że może wejść. Wpadłam w lekką panikę, ale cierpliwie zawiązałam ostatnią kokardkę - akurat na prezencie dla Konstantego - i wstałam, by mu otworzyć. Kierując się ku drzwiom wygładziłam niepewnym gestem brzeg sukienki; naprawdę chciałam wyglądać w te święta choć trochę lepiej niż zwykle. I, nie wiedzieć czemu, bardzo podobała mi się świadomość, że to akurat przy Kostku będę mogła tak się pokazać.
- Cześć Kostek, wesołych świąt. Przepraszam, że tak długo - powiedziałam otworzywszy drzwi i uśmiechnęłam się do niego, odsuwając się z przejścia, żeby mógł wejść do środka. Przyjrzawszy mu się uznałam, że świetnie wyglądał. Na pewno był później umówiony z Jamesem i to dlatego ubrał się tak odświętnie. Na tę myśl zrobiło mi się przykro, ale nie dałam tego po sobie poznać. Natychmiast skarciłam się za podobne odczucia; przecież powinnam wspierać swojego przyjaciela, by mógł być szczęśliwy, a nie kierować się tak egoistycznymi pobudkami. - Ojej, co ci się stało w palec? - zapytałam z troską, gdy zauważyłam plaster na jego dłoni.
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Konstanty Sob Gru 31, 2011 1:34 pm

Święta od zawsze były magicznym okresem, nawet wtedy kiedy mieszkałem jeszcze z rodzicami i całą resztą rodzeństwa. Nawet jeżeli na co dzień traktowano mnie jak piąte koło u wozu, albo jeszcze gorzej, to akurat w święta działo się coś takiego, że każdy starał się być jednak milszy. Wtedy zaczynałem wierzyć w ducha bożego narodzenia, w to że każdy z nas może być w głębi serca jednak dobry. Oczywiście nasze święta wyglądały całkiem inaczej, zaczynając od tego, że obchodziliśmy je w zupełnie innym terminie. Dlatego gdyby nie inni moi znajomi w rezydencji wcale bym się nie poczuwał do tego by właśnie teraz obchodzić to święto. Pewnie gdy nadejdzie odpowiedni czas zadzwonię do domu życzyć im szczęścia, moja rozmowa nie będzie trwała dłużej niż minutę, ale przynajmniej będę mógł liczyć na dobre słowo z drugiej strony. Gdy czasami rozmawialiśmy z Gerdą o jej rodzinie, to czułem się nawet szczęściarzem. Zaczynałem czuć się głupio, że w swoich myślach tak często na nich narzekałem skoro nie miałem aż tak wielkiego powodu. To że traktowali mnie gorzej, że uważali mnie za kogoś niegodnego i zupełnie niepotrzebnego w ich życiu. To że ojciec czasem wyciągnął pasa by nauczyć mnie dyscypliny, albo to że bracia czasem nie mieli się na kim wyżyć tylko na mnie... To wszystko nie było takie najgorsze skoro mogłem choć raz na rok poczuć tą więź łączącą mnie z rodziną, czuć, że przynależę do nich. To było miłe uczucie i czasem nawet za nim tęskniłem, choć nie sądzę bym wrócił do tego życia sprzed rezydencji. Moim marzeniem było by móc te uczucie, tak przeze mnie lubiane, przerzucić na kogoś innego. By właśnie z nim stworzyć coś dzięki czemu, nie tylko w święta, ale też w zwykłe dni w ciągu całego roku, móc czuć się kochanym. I właśnie tu w moich myślach pojawiała się Gerda. Wystarczyło jedynie pomyśleć o tym uczuciu, a od razu miałem ją i tylko ją przed oczami. Byłem zaślepiony swoim uczuciem do niej i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. To jak to na mnie działało nie było jednak tak doskonałe jak mogłoby być, bo właśnie przez to nie potrafiłem normalnie funkcjonować. Choć jeszcze przed chwilą czułem jedynie radość, to gdy w końcu ją ujrzałem nagle wszystko się we mnie poprzestawiało. Serce zaczęło bić w przyśpieszonym tempie, ręce mi drżeć, a oczy nie potrafiły skupić się na jej twarzy. Spróbowałem więc spojrzeć gdzie indziej, ale przyglądanie się jej pięknej sukience wcale nie było lepszym rozwiązaniem, bo zaczęły dopływać do mnie nieodpowiednie obrazy, o które chyba nikt by mnie nie posądził.
- Witaj Gerdo, nic się nie stało - zapewniłem. Nie wiem jakim cudem w ogóle potrafiłem zmusić się do mówienia, chyba kierowała mną jakaś siła wyższa. Pewnie gdybym wiedział jak w dalszym ciągu mną pokieruje to spróbowałbym się od niej jakoś odciąć. Niestety nadal żyłem w błogiej nieświadomości, nie wiedząc co stanie się za chwilę. - Pięknie dziś wyglądasz - powiedziałem już całkiem nie patrząc na Gerdę, ale na podłogę przed sobą. - A palec... Nieważne. To nic. Przyniosłem ci prezent - oznajmiłem wyciągając przed siebie zdrową rękę. Nie wiem czy gdyby nie to pytanie o skaleczenie to bym pamiętał po co tu przyszedłem. Na całe szczęście sobie przypomniałem.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Ianelle Pon Kwi 23, 2012 9:18 pm

/jej tu nie ma/


Złotowłosa Gerda stała na klifie, nad brzegiem szumiącego morza i patrzyła za horyzont. Fale rozbijały się pod nią o skały, tak jasne i błękitne, okraszone białą pianą, skąpane w blasku słońca, który odbijał się również od jej zbroi. Tak, miała na sobie zbroję. Lśniącą, wypolerowaną, stworzoną tylko dla niej. Ciężką lecz na tyle, by mogła ją nosić. Bezpieczną, najbezpieczniejszą na świecie. Nic nie mogło jej przebić. Pasowała na Gerdę jak ulał. W końcu dla niej została wykuta z księżycowej wody. U jej pasa wisiał również miecz. Długi lecz wąski, obusieczny i ostro zakończony. Rękojeść miał opatrzoną rubinami, zdobioną srebrem, kutą w zawijasy. To była broń do szybkich ciosów. Czyż w ty nie była Gerda najlepsza?
W powietrzu wisiała woń Zdarzenia. Ono miało nadejść i Gerda wiedziała o tym. Czekała na Nie. Denerwowała się, lecz było to napięcie dodające sił. Wiedziała, że wszystko zależy teraz od niej, że musi podołać. Ten świat płakał u jej stóp, a ona nie mogła się odwrócić.
Bestia wyrwała się z morskiej toni tak nagle, że Gerda cofnęła się o krok. Wyszarpnęła miecz z pochwy, ugięła nogi przygotowując się do odparcia ataku. Stwór miał dwie głowy, osadzone na długich szyjach, opatrzone białymi kolcami, wyposażone w kły i czarne ślepia. Jego ciało pokrywały zielone łuski, a łuski fioletowy śluz. Tułowie miał potężne, umięśnione, sześc par łap silnych i pazurzastych, z chwytnymi palcami. W powietrzu utrzymywały go błoniaste skrzydła, którymi machał dostojnie, wywołując huk powietrza i zamieszanie fal. Spojrzał na lśniącą w promieniach słońca Gerdę i zaryczał donośnie, obnażając swe obie paszcze. Nieugięta, spojrzała mu w ślepia. Uniosła miecz wyżej, a wtedy stwór runął na nią z wysoka.

Obudził Gerdę dreszcz zbyt silnej ekscytacji. Sen został urwany... lecz w każdej chwili mogła do niego wrócić. Wystarczyło tylko, by zamknęła oczy...
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Gerda & Diena Empty Re: Gerda & Diena

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach