Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kryjówka

4 posters

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Las

Go down

Kryjówka Empty Kryjówka

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 14, 2011 9:03 pm

Kryjówka Tumblr_lrgqzioi6d1qktmrno1_500

miejsce, które upodobali sobie cisi mieszkańcy rezydencji
najspokojniejsze miejsce na ziemi
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Shaque Pon Sty 23, 2012 7:31 pm

/

Siedziałem na jakimś rozpierdolonym fotelu już od godziny, albo dwóch. Właściwie czas określam tylko moim przeczuciem, bo nawet nie raczyłem zabrać ze sobą telefonu na tą moją wyprawę w las. Albo zegarka, przykre, że nikt już nie używa zegarków. Ja też nie używam. Ale ja prędzej nauczyłem się używać Słońca do określenia czasu niż zegarka, więc ze mną to trochę inna historia. Tutaj Słońca nie było, nic nie dyktowało ile czasu upłynęło, więc mogłem tu siedzieć jakby czas stanął dla mnie w miejscu. Wypaliłem tutaj dwa papierosy, ale one też nie są żadnym wyznacznikiem, bo palę kiedy mam chęć, a nie paczkę na godzinę, czy tam ile.
Tak czy inaczej, ludzie nie doceniają takich prostych chwil jak ta. Kiedy tylko siedzisz i sięgasz wzrokiem daleko za futrynę drzwi, bez drzwi. Jedyne co masz przed sobą to drzewa i płatki śniegu, które się przez nie przedostały. A im dłużej wpatrujesz się w płatki, tym wyraźniej je widzisz.
Zanurzyłem się głębiej w swojej grubej kurtce, nie odrywając wzroku od przestrzeni, którą miałem przed sobą. A za chwilę moją przestrzeń zakłóciła ludzka sylwetka. I nawet gdybym nie poznał samej sylwetki, to jej sposób poruszania się nie był mi obcy. Ciężko było oderwać wzrok. Była jak ze snu, tylko ubrana w codzienność. Uśmiechnąłem się do siebie, bo przecież całkiem dawno jej nie widziałem, a jej widok, obojętnie jakich odczuć by mi dostarczał, i tak zawsze był przede wszystkim dobry.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Yves Pon Sty 23, 2012 8:50 pm

/ahahaha... parafrazowanie iry XD/


Lubiłam kiedy mój pały pasożyt ważył mniej niż siedem kilo, mogłam go nosić na rękach bez obaw o moje plecy i nie mówił wtedy też dużo o pewnym osobniku do którego był niezwykle podobny. Wystarczyło jedno spotkanie dwa tygodnie temu i już stał się jego największym przyjacielem i bohaterem, a ja nie miałam serca burzyć jego dziecięcych marzeń. Każdy potrzebuje ideału, kogoś kogo może podziwiać. Jak mogłabym rujnować jego wyobrażenie o jego ojcu i sprowadzać go na ziemię ciągle powtarzając, że wcale go nie obchodzimy, a tamto spotkanie było przypadkowe i nic dla niego nie znaczyło. Gdyby było inaczej odezwałby się, przyszedł, napisał, cokolwiek do cholery.
Westchnęłam poprawiając zielony kocyk, którym otulony był cudny brązowooki chłopczyk uwieszony na moim ramieniu. Pogłaskałam mój skarb po policzku i osłoniłam dłonią przed spadającymi płatkami śniegu. Dlaczego chodzę ze śpiącym na ramieniu synkiem kiedy prószy na nas śnieg? Odpowiedź jest prosta: czituję w wychowywaniu. To wszystko jest niczym durny WoW czy Diablo, trzeba mieć odpowiednią strategię i kody na zablokowanie lub odblokowanie niektóry funkcji. Kodem na uśpienie JD jest wyjście na dwór. Najlepiej sypia pod gołym niebem. To, że ja muszę w tym czasie muszę przemierzać kilometry w śniegu po kolana nie przeszkadza mi zbytnio. Doszłam już do takiej wprawy w ogrzewaniu się, że topniejący śnieg nawet nie zdąży zmoczyć podeszw w moich butach.
Nawet nie zauważyłam kiedy zawędrowałam przed rozpadającą się budkę, z której obserwowała mnie para szarych oczu. Nie wiedziałam czy uśmiech skierowany jest do mnie czy po prostu sie zamyślił, dlatego wolałam stanąć przed mostkiem, niepewna tego jak mnie potraktuje, gotowa do czmychnięcia. Nie miałam zamiaru wdawać się z nim w dramatyczne dyskusje i miałam nadzieję, że nie rozpocznie od narzekania między wierszami na me lodowate względem niego serce, brak głebszych uczuć z mojej strony i swoje cierpienie. Nigdy nie mówił tego wprost ale ja podczas wielu rozmów z nim czułam się niczym na sali sądowej osaczona z każdej strony i oskarżana o rzeczy niezależne ode mnie.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Shaque Pon Sty 23, 2012 9:32 pm

/słuchałam akurat C:

Nie widziałem już śniegu kiedy tak się zbliżała. Nie widziałem drzew, nie widziałem świata poza nią. Niestety. Tak było ciągle, mimo tego, ze teraz miałem przecież Nell i byliśmy ze sobą całkiem szczęśliwi, prawda? Uśmiechałem się bezwiednie i dopiero kiedy się zatrzymała przed mostkiem, świat wrócił na swoje miejsce. Znowu były drzewa, znowu padał śnieg. A ona stała tam, z dzieckiem w ramionach.
Podniosłem się z fotela i zrobiłem krok w jej stronę.
-Chodź. Tutaj przynajmniej nie pada.-powiedziałem, w razie gdyby miała jakieś wątpliwości. Nie planowałem wyznawać jej miłości po raz kolejny, ani nawet zapewniać o tym, ze z mojej strony nic się nie zmieniło. Nie mogłem dłużej robić za takiego szczeniaka, chociażby ze względu na Ianelle.
Na Yv patrzyłem tęsknie, pragnąłem wziąć ją w ramiona, dotknąć jej zimnych policzków, dać jej od siebie trochę ciepła, ale nic z tych rzeczy zrobić nie mogłem. Obojętnie marszczyłem brwi, żeby trochę zneutralizować to tęskne spojrzenie. Ostatnie czego chciałem, to teraz ją od siebie odstraszyć. Po raz pierdolony enty.
Dobrze by było znaleźć chociaż jakąś namiastkę normalności w tych naszych relacjach i zatrzymać ją na dłuższą chwilę niż zwykle.
-Śpi?-zapytałem, postanawiając skupić uwagę na dziecku. Tak, bo teraz Yvy miała dziecko, nie moje dziecko, i to był dodatkowy powód, żeby dać sobie spokój z tym całym.. wszystkim.

Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Yves Pon Sty 23, 2012 10:26 pm

Westchnęłam i uśmiechnęłam się. Chyba nie przyzwyczaję się do tego, że goli głowę na jeża. Wydaje się wtedy taki ponury, ale może tu chodzi o moją obecność? Wkurzam go, marszczy brwi i patrzy się na mnie z wyrzutem. A teraz, kiedy zaprasza mnie do środka co mam zrobić? Odwrócić się na pięcie i uciec? Nie potrafię odejść. Nie potrafię też do niego podejść. Stoję przy tym głupim mostu jak słup soli i czekam na cud, czekam aż moje nogi same podejmą decyzję. Podniosłam jedną nieco w górę żeby sprawdzić, w którą stronę się skieruje. Przód czy tył? Nie wiem czy to szczęście czy nie, ale w końcu weszłam na mostek. Nie było to takie strasznie. Szak nie zionął ogniem, nie posypały się gromy z nieba, przeżyłam i dotarłam do tej drewnianej budki, pod ostrzałem stalowych oczu, w które bałam sie spojrzeć.
Przytaknęłam w odpowiedzi na jego pytanie i zerknęłam na mojego maluszka. Był taki słodki. Najcudowniejszy człowiek pod Słońcem. Kocham go nad życie. To najwyraźniej na niego czekała ta straszliwa pustka w moim sercu, której nie potrafił wypełnić ani Justin, ani Szaque, anie Dimitri.
- Przerwałam Ci? - Wiedziałam, że Szak ze względu na swoje indiańskie korzenie zawsze czuł się mocno związany z naturą i lubił często medytować. Zawsze mu zazdrościłam, jemu i ludziom z mojej grupy, a także wszystkim tym, którzy dzięki swojej mocy mogli się z czymkolwiek identyfikować. Czuć jakieś powiązanie. Ja nie potrafię się odnaleźć. Ogień i lód - ciepło i jego brak. Oba zjawiska niezwykle niszczycielskie. Nie mogę sobie pozwalać na zbyt wiele szaleństwa i dlatego ciągle trawi mnie głód, czułam niedosyt. Ciągle jestem niespełniona.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Shaque Wto Sty 24, 2012 4:50 pm

Widziałem jej wahanie, widziałem, ze nawet nie może spojrzeć mi w oczy. Trudno się dziwić. Kiedy obydwoje znaleźliśmy się w chatce, oparłem się na parapecie jednego z okien, zostawiając jej fotel. Chyba nikt nigdy nie pomyślał, żeby zamienić chatkę w miejsce schadzek i wstawić tu jakieś drugie siedzenie. I całe szczęście. Tu przynajmniej było neutralnie.
-Nie, dobrze cię widzieć.-zapewniłem. Dziś tylko tu siedziałem. Żadnego medytowania czy innej formy zjednoczenia z naturą i przodkami. Od dłuższego czasu nie mogłem zmusić się do tego, żeby poświęcić chwilę czasu swoim korzeniom. Nie wiem dlaczego. Debatując nad tym przez chwilę w swojej głowie, ostatecznie wzruszyłem tylko ramionami, nie wyciągając żadnych wniosków.
-A ja wam?-zapytałem i odruchowo sięgnąłem po fajki. Wcisnąłem jedną w usta, ale póki znalazłem zapalniczkę, przypomniałem sobie, ze przy dziecku palić nie wypada. Szkoda, papierosy są czasem takie kurwa, kojące. Szczególnie kiedy jesteś ty i ona, a między wami przepaść. Paczka fajek zniknęła w kieszeni mojej kurtki dokładnie tak samo szybko jak z niej wyskoczyła.
-Ostatnio kiedy go widziałem miał kilka lat więcej.-zauważyłem, automatycznie ściszając głos, żeby nie obudzić dziecka i uśmiechnąłem się lekko.-To musi być męczące.-dodałem. Chociaż może i nie było. Wyglądała z nim idealnie i na całkiem szczęśliwą, a na pewno kochającą. Aż przypomniał mi się mój ojciec, którego nie wspominałem od lat. Zwykle nie mogłem przypomnieć sobie rys jego twarzy, a teraz niemal mogłem go zobaczyć całkiem wyraźnie, mówiącego do mnie to samo co mówił kiedy byłem jeszcze gówniarzem. Że najważniejsze w życiu każdego mężczyzny powinno być znalezienie dobrej matki dla swoich dzieci. Nie kochanki, nie opiekunki czy kucharki czy kogokolwiek. Jedynie dobrej matki.
Czy to dziwne, że teraz patrzyłem na nią z jeszcze większym podziwem i zachwytem niż zwykle? Ale przynajmniej mój zachwyt nie był tak natrętny jak zwykle. Powinienem być z siebie dumny.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Yves Wto Sty 24, 2012 7:30 pm

Usiadłam w fotelu nadal tuląc do siebie mojego kochanego pasożyta i uśmiechnęłam się delikatnie do Szaka. Dał mi dużo przestrzeni za co byłam mu wdzięczna. Wywróciłam oczami, gdy ukradkiem próbował ukryć swoje papierosy. Nie sądzę by w tym przewiewnym miejscu trochę dymu komukolwiek zaszkodziło. Prawdopodobnie ani ja ani JD nie odczulibyśmy tego paskudztwa w powietrzu, ale i tak podziękowałam Szakowi skinieniem głowy.
- Tylko czasem. - Uśmiechnęłam się ponownie, cały czas nie odrywałam wzroku od mojego skarbu. Mimo, że czasem nazywałam go pasożytem doskonale wiedziałam, że wcale nie odczuwa tego stwierdzenia jako obrazę, ponieważ we wszystkich innych kwestiach mógł robić ze mną co chciał. Czekolada o drugiej w nocy? Czemu nie? Filmy do późna? Oczywiście! Spacer o piątej nad ranem? Świetny pomysł! Yael ciągle mi truła, że nie powinnam się tak w stosunku do niego zachowywać lecz sama też dała mu się nawinąć na palec i skakała nad nim pełna zachwytu. Każdy nadskakiwał mojemu maleństwu. Nikt nie potrafił przejść obojętnie obok pary wielkich czekoladowych oczu, uroczego uśmiechu i ciemnej, rozczochranej czupryny. Nie można było zignorować miliarda pytań, którymi bombardował wszystkich napotkanych ludzi, ani jego inteligentnych replik. Niczego nie można było zignorować w tej cudownej osóbce, która teraz słodko spała w mich ramionach.
- Dawno nie rozmawialiśmy. Nawet nie wiem co się teraz z Tobą dzieje. - Pożaliłam się.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Shaque Sro Sty 25, 2012 9:41 pm

Fakt, dawno nie rozmawialiśmy. Może to i lepiej? Bo znowu skończyłoby się to w jeden z tych dziwnych, nieprzyjemnych sposobów. Nie wiem, zresztą nigdy nie powiedziałbym, że jej brakowało rozmowy ze mną w jakikolwiek sposób. A jeszcze nie aż tak dawno temu czekałem, licząc na to, ze pojawi się w drzwiach mojego pokoju chociażby po to, żeby się przywitać, czy cokolwiek. Oczywiście się nie pojawiła, pewnie była zajęta, chociaż nie wiem czy aż tak bardzo.
Tak czy inaczej nie miałem jej tego za złe. Czasem nawet myślę, że dobrze się stało.
Dobra tam, chuja prawda, nie stało się dobrze. Ale dobrze nie było już od początku.
-Trochę minęło-przytaknąłem. Trochę, a czułem jakby to była wieczność.
-Właściwie nic się nie dzieje. Wiesz, jest normalnie. W porządku.-odpowiedziałem, wieńcząc wypowiedź łagodnym uśmiechem. Jakoś niespecjalnie chciałem jej mówić o Ian. Nie wiem czemu. Pewnie by się ucieszyła, pogratulowała.. odetchnęła z ulgą? Byłaby zadowolona jak i ja jestem. Mimo to nie wdawałem się w szczegóły. Było po prostu w porządku.
-Lepiej powiedz jak wy sobie radzicie.- chyba miałem jakiś głupi problem ze zwracaniem się do niej bezpośrednio o niej. Wolałem pytać o cała trójkę. Bo oczywiście w 'wy' wliczałem też Dimitriego. Nie zastanawiałem się nawet jak to jest między nimi. Przyjąłem za pewnik, ze tworzą teraz rodzinę. W końcu jaki mężczyzna zostawiłby kobietę i dziecko, które spłodził? Pizda, za przeproszeniem, nie facet.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Ianelle Czw Sty 26, 2012 7:06 pm

/ z Rezydencji oczywiście/


Mój talent jest wspaniały. Wiecie, nigdy, nawet przez małą chwilę nie myślałam o tym, że chciałabym miec innych, chociaż trzeba przyzac, że niktózy tu w Rezydencji mieli naprawdę odlotowe moce. Taka Marquille na przykład. Aż trochę się jej bałam na początku, zaraz po przyjechaniu. Ona i te jej wybuchy... Brrr, groza! Albo James Cook, który każdego mógł zmusic do wszystkiego. Przecież takie moce były i przydatne i potężne i ludzie się ich obawiali i je podziwiali i ich zazdrościli...
Mojej mocy nie zazdrościł mi pewnie nikt. W końcu kto chciałby się zamieniac w białookie warzywo i jako niewidzialny dla nikogo duch (ostatnio przyjęłam to nazewnictwo, ale jeszcze z Marvelem do żadnego konsensusu nie doszliśmy), wałęsac się po świecie i podglądac żywych i umarłych? Chyba tylko moja głowa była na tyle nienormalna. Bo wiecie, mój talent też ma swoje zalety! To nie tylko takie sobie kolorowe oczy, na które wszyscy się patrzą i dzięki którym jestem odrobinę mniej brzydaśna. I to nie tylko dawanie pięknych snów zdołowanym, porzuconym albo smutnym z innego powodu znajomym. Mój talent może byc naprawdę, naprawdę praktyczny! Serio!
Tak jak był dzisiaj, kiedy nie mogłam znaleźc Shaque'a. Po napisaniu do niego dziesięciu smsów, na które nie dostałam odpowiedzi i zestresowaniu się, oraz wykonaniu dwunastu nieudanych połączeń, po których wpadłam w panikę, podejrzewając że albo
a) już mnie nie kocha i nie chce znac
b) ktoś mu zrobił krzywdę albo coś mu się stało i też umrę z żalu i rozpaczy
raczyłam sobie przypomniec, że mam talent. I to jaki! W try miga wyskoczyłam z ciała i pomknęłam przez Rezydencję niczym tornado. A jako duch jestem zastraszająco szybka. W zasadzie w ciągu kilkunastu minut mogłaby, odwiedzic mamę we Francji i wrócic, ale co to za odwiedziny, kiedy ona nawet nie wie, że ja tam jestem.... Tak więc przefrunęłam przez całą Rezydencję, a następnie również przez błonia i las, aż w końcu odnalazłam Mojego Indianina skrywającego się w leśnym odludziu.
Tak się ucieszyłam, że nic mu nie jest, że natychmiast zaklaskałam w ręce i postanowiłam do niego dołączyc. Naprędce zaplotłam włosy w dwa luźne warkocze, założyłam kolorowy sweter, szalik, tęczową czapkę i czarny płaszczyk. Potem jeszcze pomęczyłam się ze sznurówkami butów i w podskokach pobiegłam na dwór.
Oczywiście nim dotarłam do leśnej chatki, wielokrotnie przechodziłam z mojego dwunożnego galopu do szybkiego dreptania. Cała też zrobiłam się rozgrzana, na policzki wskoczyły mi rumieńce i oddychałam szybko cudownym, zimowym powietrzem. Śnieg, śliczny śnieg prószył sobie delikatnie i sprawiał że świat wyglądał przecudnie. Bo świat jest przecudny!
Weszłam do chatki wesoła, uśmiechnięta i zachuchana od ciepła. I bardzo się zdziwiłam na widok Yves, bo wcześniej jej tu przecież nie było, gdy znalazłam Shaque'a. Od razu zrobiło mi się niemożliwie głupio, bo pomyślałam, że przerwałam im jakąś rozmowę, pewnie taką z tych ważnych, tych przyjacielskich, których nie powinnam przerywac. Zrobiłam się jeszcze czerwieńsza, niż chwilę wcześniej ale nie przestałam się uśmiechac. Ba, obdarzyłam Yv bardzo ciepłym i trochę przepraszającycm uśmiechem i zaraz się przywitałam:
-Hej Yves, cześc Shaki!
A wtedy dostrzegłam, że trzyma w ramionach swojego cudownego synka i uśmiechnęłam się naprawdę szeroko. Podeszłam zaraz do niej żeby i z maluchem przywitac się należycie.
-Heeej piękny, jak się masz? - zagadałam do malucha, miziając go lekko po nosku końcem palca. Uwielbiałam tego szkraba jak chyba wszyscy w Rezydencji i również przydarzyło mi się, nawet kilka razy, robic za jego nianię. Ach, wszystkie byłyśmy ciociami małego Jeremiego. Zaraz potem spojrzałam na Yv nieco speszona.
-Ej, nie przeszkodziłam wam co? Jak chcesz mogę się nim zając trochę, jeśli chcecie pogadac. - Zaproponowałam wesoło i z rozbrajająco szczerym uśmiechem. Ale to, że mi jakieś dwuznaczności i dziwne intencje były obce, wszyscy przecież wiedzieli. Nawet mi nie przyszło do głowy, żeby samej poczuc się dziwnie w sytuacji, w której spotykam mojego chłopaka sam na sam z dziewczyną, o której wiem, że kocha ją bardziej niż mnie. Nie, jakoś... Jakoś nie przyszło mi do głowy by byc zazdrosną czy coś. Z resztą, mały Jeremy i tak zawładną już zupełnie moją uwagą w chwilil gdy go zobaczyłam. Może jedynie jakaś nutka zawodu sprawiła, że zupełnie nie zwracałam teraz uwagi na Shaque'a. Może to było jednak poświadome? Taki dyskomfort. Bo w końcu biegłam tu całą drogę żeby się z nim spotkac i zastałam go tak z Yves...
-Słodki, słodki Jeremy. - znowu pogłaskałam delikatnie maluszka, ciesząc się, gdy się do mnie uśmiechnął.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Yves Pią Sty 27, 2012 9:45 pm

Zmieniłam nieco pozycję siadając po turecku, nie jestem zbyt wytrzymała jeśli chodzi o pozostawanie długo w jednej pozycji, niestety musiałam zbyt mocno poruszyć moim skarbkiem bo otworzył oczka z niezadowoleniem i wystawił język. - No wiesz? - Oburzyłam się kładąc go sobie na kolanach. - Wychowałam chama. - Westchnęłam udając rozpacz i wielce dramatycznie opadłam na oparcie pilnując przy tym by w żaden sposób nie wstrząsnąć moim pasożytkiem.
Uśmiechnęłam się, gdy tak szybko zmienił temat. Zawsze tak robił. Najwyraźniej uważał, że kompletnie mnie nie interesuje. Kiedy sobie to uświadomiła zrobiło mi się smutno, a prawie wpadłam w czarną rozpacz, gdy zrozumiałam, że mówiąc o NAS nie ma na myśli tylko naszej dwójki. No oczywiście, pewnie uważa mnie za jakąś harpię, która męczy Dimitra dniem i nocą. Większość pewnie tak myśli. A przecież... ja nie mam zamiaru mu się narzucać. Raz jeden zostawiłam mu wiadomość na poczcie głosowej. Nie mogę od niego wymagać nagłej zmiany charakteru, wyznaczania celów i podjęcia decyzji od tak. Nad tym trzeba się zastanowić. Mi zajęło to pół roku, a on dowiedział się o wiele później ode mnie. Pewnie gdybym postąpiła inaczej nie miałby teraz problemu, lecz ja po prostu nie mogłabym oddać komuś tego szkraba. Nie obchodzi mnie, że kiedy dzwoni tata chce rozmawiać tylko z Yael i Vinniem, mam w nosie obgadywanie mnie za plecami i przyprawianie mi plakietki puszczalskiej, w końcu większość nadal nie wie kto jest jego ojcem. I nieprędko się to zmieni, nie ich sprawa.
Cicho zaryczałam niczym lwica nad ziewającym maluchem i pocałowałam go w policzek wywołując wielkie oburzenie. Spojrzał na mnie krytycznie jakby chciał powiedzieć: "Matulu! Nie przy ludziach!". Rozchmurzyłam się widząc cudne czekoladowe oczka i w końcu odpowiedziałam Szakowi chociaż wzrok miałam skierowany nadal na mojego szkraba. - Świetnie nam we dwójkę. Prawda? - Pytanie skierowane było do JD, który odpowiedział mi bańką ze śliny.
Chwilę później, jak burza, wpadła Ianny. Słodka, kochana Ianny, którą wszyscy uwielbiali. Czasem mnie to wkurzało. Nie można przecież wszystkim dogodzić. Nie można sprawdzić by wszyscy Cie lubili i jednocześnie wszystkich wręcz ubóstwiać. Ale jej się udawało. Było to dla mnie strasznie nielogiczne i wręcz wbrew prawom natury. Bo przecież kiedy wszystkim chce sie dogodzić to ostatecznie wszyscy są niezadowoleni. Westchnęłam prostując się znad malucha i uśmiechnęłam do wesołych, tęczowych oczu. Nic na to nie poradzę, na mnie też rzuciła nieco uroku.
- Nie przeszkadzasz. To raczej nasza dwójka przeszkadzała właśnie Szakowi. - Zamajtałam wesoło brwiami i przesunęłam się biorąc JD w ramiona, tak by zrobić koło siebie miejsce dla czarnowłosej.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Shaque Sob Sty 28, 2012 2:05 pm

Dziwne jak spokojnie się czułem wlepiając spojrzenie w tą dwójkę. Tęskniłem za nią, pewnie ciężko byłoby mi słuchać o tym jaka teraz jest szczęśliwa, bo Dimitri ciągle jest przy niej, nie chciałem nawet mówić jej o Ian, bo pewnie nie byłoby dla mnie zbyt przyjemne widzieć jej ucieszony wyraz twarzy, ten w stylu 'jak się cieszę, ze wreszcie dasz mi spokój'. Znaczy wiem, albo przynajmniej mam nadzieję, że Yves nie myślałaby o tym w ten sposób. Zwyczajnie byłaby zadowolona, ze i ja znalazłem sobie odrobinę szczęścia, ale mimo wszystko.. Czy to naprawdę aż tak głupie, ze chciałbym żeby czasami jej też mnie brakowało, a nie tylko na odwrót? Chyba tak. Głupie w chuj. Czasem lepiej nie zbierać swoich myśli do kupy, a już na pewno nie próbować ich precyzować. Tak czy inaczej, ogarniał mnie spokój będąc tu obok niej. Nawet żadna zazdrość, tylko spokój i duma z tego jak dobrze sobie radzi. Bo wyglądała jakby dobrze sobie radziła.
Oczywiście jak długo mógłbym trwać w takim prawie błogostanie? Nie za długo. Po jej odpowiedzi na moje pytanie, dotarło do mnie, że dość mocno przeceniłem Dimitriego. Skąd w ogóle ten pomysł, ze ten mały gnojek mógłby wziąć odpowiedzialność za to co robi? Oczywiście nie mi oceniać innych ludzi, ale jemu chętnie zrobiłbym z dupy mizerie. Bo jasne, ze nawet mi przez myśl nie przeszło, ze Yves mogłaby za nim chodzić i go nękać, była na to zbyt dumna i nie potrzebowała faceta, żeby sobie radzić, jasne jest też to, ze dziecko potrzebuje ojca, a kobieta mężczyzny. Ale to ścierwo nie mogło wpaść na taką oczywistość, prawda? Teraz jej po prostu współczułem, że wybrała sobie kogoś takiego, chociaż współczucia nie znalazłaby w moim wyrazie twarzy, bo zdecydowanie wszystko inne zasłaniało rozczarowanie i złość. Bo zawsze będę myślał o niej z troską i zawsze kiedy ktoś ją skrzywdzi będę się wściekał. Tak po prostu będzie.
Nie zdążyłem tego nawet wyrazić słowami, ani zaoferować jej siebie gdyby czegokolwiek potrzebowała, bo w chatce, bez żadnego ostrzeżenia, pojawiła się Ianelle.
I zrobiło się niezręcznie. Chociaż, może tylko dla mnie? Nell zachwycała się dzieckiem, chyba kompletnie zapominając o moim istnieniu, a Yvy.. chyba po prostu przegapiłem ten moment kiedy stały się dobrymi koleżankami.
Miałem przed sobą dwie i jedyne kobiety mojego życia (kiedyś wliczałem do takich kobiet jeszcze moją matkę, bo przecież mnie urodziła i wychowała, i była najlepszą osobą jaką znałem przez bardzo długi czas, ale potem oszalała, za każdym razem kiedy ją widzę mówi do mnie innym imieniem i naprawdę rzadko trafia w to właściwie, czasem wcale nie używa imion i zastępuje je 'chujem' lub 'gnojkiem' ubarwiając te urocze słowa kilkoma epitetami tego samego pokroju, a na koniec rzuca budyniem, nie wiem czy to wystarczający powód żeby skreślić ją z listy kobiet mojego życia, być może trochę przesadzam, nie jej wina, ze oszalała..cóż, przynajmniej zawsze zostanie na liście moich matek, jedyna i niepowtarzalna), więc miałem przed sobą kobiety mojego życia, a najchętniej bym stąd poszedł w cholerę. Tylko czy to nie byłoby zbyt pizdowate jak na mnie? Gdyby za chwilę okazało się, ze wcale nie jest, planowałem drogę ucieczki. Czy tam planowałbym, gdyby Yvy nie wypowiedziała mojego imienia.
Przewróciłem oczyma na kolejne wzmianki o przeszkadzaniu sobie nawzajem.
-Przecież wiesz, że tak nie jest.-odpowiedziałem.
Sekundkę później zbliżyłem się do Nell, położyłem dłoń tuż przy jej karku i cmoknąłem w skroń. Teraz mogła sobie spokojnie spocząć na fotelu, a ja mogłem nadal opierać się o ścianę. Przecież nie mogłem dać jej odczuć, że ta cała sytuacja jakoś niespecjalnie mi się podoba, a jej obecność zwyczajnie nie jest mi teraz na rękę, bo nie była, o czym ona nigdy się nie dowie. Nigdy nie chciałbym sprawić jej przykrości.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Yves Pon Sty 30, 2012 12:45 am

Wyszczerzyłam się i podobnie jak pan Yanau wywróciłam oczami, uwielbiałam droczyć się z ludźmi, których wkurzała nadmierna uprzejmość. Stawałam się wtedy słodka jak miód i maltretowałam ich. I tak o to jak można podstawowe zasady relacji międzyludzkich zamienić w dokuczanie. Jestem mistrzem zbrodni.
Westchnęłam przytulając małego śpiocha, który garnął się do mnie niczym mucha do miodu. Rozpychał się próbując przywrzeć do mnie jak największą powierzchnią swojego ciałka. Okryłam go ramionami i pocałowałam w zgrzany policzek po czym otuliłam go kocykiem. - Oh, przestań. - Uśmiechnęłam się z przesadną uprzejmością. - Dobrze wiem, że najchętniej obydwoje byście mnie teraz stąd wygonili. - Mój nieco sztuczny uśmiech zamienił się w wyjątkowo szczery, gdy Szak ucałował Ianny. Byłam wręcz zachwycona i odetchnęłam z ulgą. Nie musiałam się już o niego martwić, znalazł sobie osóbkę, która będzie go uwielbiać i kochać tak jak on na to zasługuje. I muszę przyznać, że wyglądali razem przecudnie. Urocza, zarumieniona Ianelle u boku tego wielkoluda wyglądała niczym krasnoludek. Ja zresztą też, Szak najwyraźniej lubuje się w kobietkach, które mógłby zgnieść w dłoni. Coś w tym jest. Lubi dominować. Może i spełniać wszystkie zachcianki i być na każde skinienie, ale i tak wszystko zawsze ma iść po jego myśli. Dlatego tak się uparł prawie rok temu, że mnie zdobędzie. Cieszę się, że w końcu się poddał. Tak będzie dla niego lepiej.
- Uuu... Spać? - Złożyłam usta w dziubek szepcząc mojemu maluszkowi do uszka, kiedy odezwał się głośno ziewając. - Idziemy. I tak dużo dziś spacerowaliśmy. Jeszcze mi się rozchoruje od świeżego powietrza. - Puściłam oczko do Ian, uśmiechnęłam się przelotnie do Szaka i zostawiłam ich.
/ do rezydencji ;p /
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Ianelle Pon Sty 30, 2012 10:40 am

A oni tak zawsze swoje. Shaque wciąż zakochany na zabój, gotowy skoczyć w przepaść na jedno skinienie Yves. A ona uprzejma i szanująca jego uczucie, lecz odmawiająca mu uparcie. Smutno było na nich patrzeć. Smutno zwłaszcza, gdy Shaque był moim mężczyzną, w którym znowuż ja byłam zakochana jak w księciu z bajki. Ale przecież już dawno pogodziłam się z tym, że dla niego jestem druga. Nie wiem kiedy to było i jak to się stało, bo to było w tej rozmazanej części mojej pamięci, ale napewno byłam z sytuacją pogodzona. Chociaż to trochę dziwne wiedzieć, że Twój facet nawet by się za tobą nie obejrzał, gdyby Yves powiedziała mu "tak". Ktoś normalny chyba nienawidziły ich obojga, co? Ja dla odmiany kochałam Shaque'a całym sercem, a z Yves uwielbiałam spędzać czas i niańczyć jej Jeremiego. Pewnie pochodziłam z innej planety. To by nawet wyjaśniało moje oczy!
-Skąd Ci to przyszło do głowy? - zapytałam Yves ze szczerym zdziwieniem w oczach, w odpowiedzi na jej dziwaczne stwierdzenie o wyganianiu. Czy ja ją wyganiałam swoim przybyciem? Och, chyba właśnie tak... Tego się obawiałam ale było już za późno. Zwlaszcza, gdy Jeremy dorzucił swoje trzy grosze do tej krotkiej rozmowy ziewając szeroko i znacząco. Bo teraz już nie było "ale" i Yves jak musiała, tak sobie poszła, dając nam tylko chwilę na pożegnanie się z nią i ze słodkim Szkrabem.
Gdy wyszła, obróciłam głowe w stronę stojącego za mną Shaque'a i spojrzałam na niego z winą wymalowaną na twarzy. Przez chwilę zbieralam się w sobie, żeby wreszcie powiedzieć:
-Przepraszam Cię Shaki, nie chciałam... Nie odbierałeś i wiesz, zaczęłam się martwić i się stęskniłam ale nie wiedziałam... Szukałam Cię duchem ale gdy Cię znalazłam to Yves nie było, nie wiedziałam, że na nią czekasz.... Przepraszam kochany, nie chciałam wam przeszkodzić....
Byłam zaczerwieniona z mrozu i wstydu i tego, jak było mi głupio. Przepraszałam go oczami, złapałam go też za rękę lecz tylko na chwilę bo było mi wciąż tak głupio... Bo ze mną tak zawsze. Nie mogę usiedzieć spokojnie, zaraz mi się głupoty roją w głowie, że Shakiemu coś się stało, ze nie wiem... A on tylko nie odbierał, chciał być sam po prostu... Spotkać się z Yves, którą tak kocha... A ja wpadłam i wszystko im popsułam. Czułam się z tym okropnie, potwornie wręcz.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Shaque Pon Sty 30, 2012 3:52 pm

No i już. Właśnie zobaczyłem od Yvy to czego najbardziej zobaczyć nie chciałem. Ale to przecież było oczywiste. Niby dlaczego miałoby jej nie ulżyć. I o dziwo wcale mnie to nie wkurzyło. Nie zaciskałem pięści w złości, ani nic z tych rzeczy. Ot, stałem tak jak stałem, z bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy i rzuciłem jej jakieś zwykłe słowo na do widzenia. Owszem, to było trochę męczące w środku, ale nauczyłem się jakiś czas temu trzymać takie rzeczy dla siebie. Szczególnie przy Ian. Nie śmiałbym jej zadręczać. Bo znając ją to zamiast się na mnie wściekać, gotowa by była mi współczuć.
Ian nie zasługiwała na to, żeby męczyć się z moim paskudnym samopoczuciem. A tym bardziej nie zasługiwała na dręczenie samej siebie poczuciem winy. Jej poczucie winy i moja frustracja nie było nawet w najmniejszym stopniu dobrym połączeniem. Kurwa.
-Nell, przestań.-odpowiedziałem chyba zbyt stanowczo. Za chwilę westchnąłem ciężko, zbierając pojedyncze słowa pałętające się w moim umyśle w jakieś porządne zdanie, które będę mógł skierować do swojej dziewczyny.
-Nie masz mnie za co przepraszać. Wszystko jest w porządku.-wyjaśniłem spokojnie, bo poza tym wiadrem gówna, w postaci całkiem gównianych emocji, które wylało mi się na łeb, było wręcz zajebiście. Ale poważnie, nigdy nie powiedziałbym, ze powinna przepraszać. To prędzej ja mógłbym.
No bo niby nie? Mam wspaniałą, piękną, kochającą dziewczynę, a ciągle śmiem zaprzątać sobie głowę tą, która.. no, wiadomo. Nie ma się co nad tym rozwodzić.
Niestety ja przepraszać nie umiałem. Mogłem mieć tylko wyrzuty i samą świadomość. Kurwa.
Wolałem nie pytać za co Nell mnie kochała, bo przecież nikim jestem. Śmieciem, w porównaniu do takiego człowieka jak ona.
-I nie czekałem na Yv.-dodałem zgodnie z prawdą i wyciągnąłem do niej ręce. Właściwie nie czekałem na żadną reakcję z jej strony. Zwyczajnie ją objąłem i przytuliłem do siebie, całując czubek nelkowej głowy.
-Tylko niepotrzebnie się martwiłaś.-dodałem, ale nie w tym sensie, ze martwieniem się coś spieprzyła. Niczego nie spieprzyła. Po prostu bez potrzeby szargała sobie nerwy na mnie. Na takiego śmiecia, jak to wcześniej zauważyłem.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Ianelle Wto Sty 31, 2012 2:22 pm

Więc przestałam. Momentalnie. Nie wydałam z siebie już żadnego dźwięku. Przyjęłam jego ręce i padłam mu w ramiona. Wtuliłam się mocno w jego ciepły tors, zamykając oczy i zaciskając dłonie na jego ubraniu. Stałam w ten sposób, bez najmniejszego ruchu, ledwie odważając się oddychać. Krople tęczy same płynęły mi po policzkach, prędko znikając w materiale jego ubrania.
A mój umysł poszybował daleko.
Czyż nie kochałam go do nieprzytomności? Czyż nie uwielbiałam każdej sekundy spędzanej w jego ramionach? Czyż nie skoczyłabym za nim w przepaść? Czyż nie spełniłabym każego jego życzenia, byle widzieć go szczęśliwym? Tak. Ale znowuż nie było to w moim przypadku nic niezwykłego. A co więcej, czasem, czasami zdarzało się, że gubiłam jego imię. Zapominałam właściwych rysów. Tęskniłam za kimś, kogo nie znałam, a kogo znać powinnam. Za kimś, kogo nigdy nie poznałam. A jednak czułam to samo i wobec niego. Tęknotę rozdzierającą pierś. Czułość zdolną ogrzać nawet pustynie Antarktydy. Troskę. Pamiętałam dotyk, który się nie wydarzył i przysięgi, których nie składałam. Sen wciąż mieszał mi się z jawą i z trudem przychodziło mi oddzielenie jednego od drugiego.
Czasami budziłam się w nocy mokra z przerażenia, że nie jestem tu, gdzie trzeba. Czasem godzinami nie mogłam znów usnąć. Siedziałam z nogami podkulonymi pod brodę, pozwalając by łzy płynęły mi po twarzy, piersi, kolanach... Tęsknota silniejsza, niż te dwie poprzednie razem wzięte sprawiała, że dusiłam się włsnym szlochem niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Uciekałam wtedy z ciała, nie mogą znieść fizycznego bólu. Jak wiatr przemierzałam świat, krzycząc w niemej rozpaczy.
A gdy przychodził czas dnia, rozpoznawany tylko po zmianie cyfr na zegarze, byłam już w stanie wrócić i funkcjonować jak emocjonalne zmobie. Moje ciało nie zdradzało niczego. Gdy duch wędrował, ono odpoczywało. Uśmiechałam się więc, mrugałm tęczami jak to miałam w zwyczaju. Przytulałam dzieciaki z młodszych grup i pomagałam im w lekcjach. Spędzałam godziny wtulona w pierś Shaque'a, smakowałam jego usta i plotłam mu najpiękniejsze sny, gdy zapadał w drzemkę. Bawiłam się z małym Jeremym. Przygotowywałm wsystko na przyjazd Magic Boy'a, chodzą na długie spacery z Jamesem i Miszką.
Nie mówiłam nic.

Moje tak długie wtulenie nie było niczym niezwykłym, więc nie obawiałam się, że Shaque cokolwiek zauważy. Gdy upewniłam się, że moje oczy wyschły, że panuję nad oddechem, uniosłam głowę by spojrzeć na mojego wysokiego mężczyznę, który trzymał mnie tak bezpiecznie w ramionach. Uśmiechałam się nieśmiało lecz z wrodzonym optymizmem. To do mnie należało by Shaque znów wpadł w świetny humor. To moja wesołość musiała odciągnąć go od zmartwień. I nie zamierzałam pozwolić by przeszkodziły mi w tym moje durne problemy z własną głową.
-Widziałeś jakiego świetnego bałwana ulepił Justin? Mika mówi, że to wręcz jego autoportret psychologiczny. - zachichotałam wesoło, poprawiając czerwony beret, który miałam na głowie.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Shaque Wto Sty 31, 2012 3:31 pm

No tak. Zmiana tematu. To było dla nas takie typowe. Po co było rozmawiać o czymś problematycznym, skoro można przeskoczyć na temat o niczym. Bo szczerze, obydwoje doskonale wiedzieliśmy, że chuj mnie obchodzi bałwan Justina i zdanie Miki na jego temat. Naprawdę chuj.
I byłem niemal pewny, że Nel mówi o takich pierdołach po to, żeby poprawić mój humor. Nawet kosztem swojego. To nawet działa, kiedy staram się o tym nie myśleć w ten sposób, ale teraz.. teraz było jakby trochę inaczej. Czegoś było już za dużo, żeby móc dalej ciągnąc to w ten sposób.
Nel nigdy nie mówiła o tym co ją boli, a ja nigdy nie pytałem, bo przecież taki ze mnie śmieć. Nie pytałem kiedy widziałem jej zapuchnięte od łez powieki, nie pytałem kiedy widziałem jej zamyśloną minę, nie pytałem kiedy zamierała w moich ramionach i nawet ciężko było mi usłyszeć jej oddech. Łatwiej było nie pytać. Łatwiej było się uśmiechać i niczego nie widzieć.
Zresztą, chyba obydwoje wyznawaliśmy taką zasadę, bo ona też raczej nie pytała o powód mojego takiego, a nie innego samopoczucia. Od razu starała się mnie pocieszyć, a ja od razu uśmiechałem się do niej, sprawiając, żeby uwierzyła, ze jest tak jak powinno. Jacy wspaniali byli z nas aktorzy. Jaki wspaniały teatrzyk rozgrywał się między nami. Uśmiechnięci, nie zadający pytań, sami radzący sobie z problemami, mimo tego, że ta druga osoba całym sercem chciałaby pomóc. A my nawet nie dawaliśmy jej szansy. Ja nie dawałem szansy jej, ona nie dawała szansy mi.
Zacząłem zastanawiać się nad tym jak długo jeszcze tak można. I nie wiem jak, bo nigdy czegoś takiego nie praktykowałem, jedyne co wiedziałem to to, że nie chciałem jej stracić przez własny egoizm. Przez to, ze taki ze mnie nikt. Chciałem być lepszy dla niej. Chciałem dać jej szczęście. Nie tylko pozorne szczęście, ale takie, które przeszyje jej życie, ją całą w każdej sekundzie istnienia świata.
Bogowie, jakie ja miałem kurewsko dobre chęci! Zawsze takie były. Tylko potem trzeba było je jakoś zrealizować i okazywało się, że to nie jest takie proste.
Nie jest, bo niby co miałbym teraz powiedzieć? Prawdę? Że sram na to i nie chce o tym gadać nawet przez chwilę? Czy lepiej, odpowiedzieć normalnie i poprosić, żeby mi to jeszcze bardziej przybliżyła, żebym mógł nadal wiedzieć jej czarujący uśmiech?
-Nie wiem Nell. Naprawdę chcesz rozmawiać o bałwanie?-zapytałem, po dłuższej chwili namysłu.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Ianelle Pią Lut 03, 2012 3:39 pm

Zamrugałam. Jego wypowiedź przeszyła mnie jak lodowy sopel. To było takie zimne i nieprzyjemne! Dlaczego!? Nie chciałam, żeby mnie zabolało. Nie chciałam myśleć i pamiętać. Chciałam tylko, żeby się uśmiechnął. Żebym i ja śmiała się głośniej i weselej. Dlaczego więc...? Zamrugałam.
-Tak myślałam... - wyjąkałam skołowana. Bałwan Justina naprawdę mi się podobał. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Ale skoro Shaque nie miał ochoty na ten temat, to nie miałam i ja.
-Jest naprawdę fajny. Ale nieważne. - dodałam, uśmiechając się lekko i równie lekko wzruszając ramionami.
-A o czym Ty chciałbyś porozmawiać? - zapytałam spoglądając na niego z zaciekawieniem. Wszystko złe, co przed chwilą przetoczyło się przeze mnie niczym tsunami wypierałam gdzieś na skraj świadomości. Broniłam się rękami i nogami. Uniosłam dłoń i pogłaskałam nią policzek Shaque'a, spoglądając mu w oczy. I oczywiście, nim zdążył coś powiedzieć, zamknęłam mu usta słodkim pocałunkiem.
Och, oczywiście, że obawiałam się tego, o co mógł chcieć zapytać. Wcale nie miałam ochoty dzielić się z nim moim rozsypanym na kawałki chaosem umysłu. Właśnie tak. Moja głowa nie dość, że była chaosem, to jeszcze rozpadniętym na kawałki. Chyba tylko cudem udawało mi się nie wylądować na oddziale zamkniętym. Mój talent w ciągu ostatniego tygodnia znowu zaczął szaleć. Znowu nie odróżniałam snów od jawy. A na dodatek coraz częściej zdarzało mi się, że coś dosłownie wyrywało mnie z ciała. Nie było to już takie przyjemne jak zwykle. Coraz częściej przenosiłam się wtedy, do tych dziwnych, zamieszkanych przez niestworzone istoty światów. I coraz trudniej było mi wracać. A do tego te luki, dziury w pamięci. Te targające mną emocje, których nie rozumiałam. I które czasem wydawały mi się należeć do kogoś obcego.
Ale przecież byłam taka dzielna! Wciąż codziennie się uśmiechałam! Wciąż śmiałam się z koleżankami! Wciąż spędzałam czas ze wszystkimi, opierając się rozpaczy, nie pozwalając sobie spaść. Nie chciałam, żeby mnie bolało. A rozmowa o tym wszystkim na pewno miała boleć. Tylko... Ale jeśli... Jeśli taka rozmowa była potrzebna Shaque'owi? Nie mogłam mu odmówić. Chciałam, by był szczęśliwy.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Shaque Sob Lut 04, 2012 12:45 pm

Oczywiści moje Słonce, tęcza, Anioł Stróż, moja Ianelle musiała po raz kolejny skupiać się nad tym czego to ja chciałem. A przecież nie takie było pytanie. Kompletnie nie rozumiałem dlaczego tak robiła. Dlaczego stawiała mnie gdzieś w centrum, ciągle zapominając o sobie. Nie rozumiałem i nie miałem pojęcia do czego to prowadzi. Jedyne czego byłem pewny to to, że tak się nie da. Jeżeli coś było nie tak to prędzej czy później wyjdzie to na wierzch, tylko z większą siłą. Nikt mi nie powie, ze tak nie jest.
O czym ja chciałbym porozmawiać? Zapewne o tym czego chce ona. Ale ona najwyraźniej chciała mówić o bałwanie. Czy czymkolwiek. Zanim zdążyłem się nad tym dobrze zastanowić, obdarzyła mnie rozkosznym pocałunkiem, na który odpowiedziałem z zaangażowaniem. A kiedy nasze usta się rozłączyły, chciałem więcej. Ująłem jej twarz w dłonie i pocałowałem jeszcze raz. Mocno, namiętnie, jakbym szukał jej i tęsknił za nią przez wieczność. Jedną ręką objąłem ją w pasie, przyciągając ku sobie. Druga została na policzku, głaszcząc go czule. Nawet kiedy kolejny raz rozdzieliliśmy nasze wargi, nie wypuszczałem jej z objęcia, a za chwilę pociągnąłem za sobą na jedyny fotel w okolicy.
-Chcę tylko, żebyś mi ufała.-odpowiedziałem, uśmiechając się lekko i bezwiednie głaszcząc zewnętrzną stronę jej uda.
-Bo nie jest tak, że ja nigdy niczego nie zauważam.-dodałem łagodnie. Jasne, że nie wiedziałem co widzę, bo niby skąd mogłem wiedzieć. Mogłem się jedynie domyślać. I się domyślałem. I miałem wrażenie, że ona po prostu nie widzi siebie na miejscu obok mnie. Jakby to miejsce było tylko jej wynajęte, pod nieobecność Yves. Prawda była taka, że to miejsce było jej dane i nie chciałbym tam nikogo innego. Rzadko kiedy brałem pod uwagę, że mogłoby chodzić o coś innego. Powtarzałem sobie, ze gdyby to było coś innego, to przecież by mi powiedziała.
-I pomijając to, możesz mi opowiedzieć o tym bałwanie.-zapewniłem, chociaż z mojej strony nic się nie zmieniło. Nie miałem jakiejś specjalnej ochoty pogłębiać swojej wiedzy na temat bałwana, jednak słuchanie jej i wpatrywanie się w jej zadowolony uśmiech dawało mi wystarczającą satysfakcję.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kryjówka Empty Re: Kryjówka

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Las

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach