Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Rozdroże

3 posters

 :: Tromsø :: Obrzeza

Go down

Rozdroże  Empty Rozdroże

Pisanie by Mistrz Gry Nie Maj 06, 2012 6:50 am


Rozdroże  Tumblr_m3kdcruX561qeg38ko1_500
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Ronja Wto Wrz 04, 2012 6:33 pm

Pokiwałam głową.
-Niegłupie. Ale nie wiem czy by chciał, żeby go tak odsączać codziennie. Chociaż w sumie... - zastanowiłam się chwilę, czekając aż Brian usadzi się za mną na motocyklu. -Może i by mu to nie przeszkadzało. Ja w sumie robię za worek treningowy i jakoś mnie to nie rusza. - zawyrokowałam, wzruszając ramionami. Odkąd moje zdolności przybrały na sile i tempie, zwłaszcza tempie, w wielu sytuacjach trenerzy kazali młodszym mnie atakować. Nikt i tak za bardzo nie umiał już zrobić mi krzywdy. To było zaskakujące, bo dotychczas mój organizm reagował na warunki, które w jakiś sposób zaczynały go dotyczyć, a teraz... jakby z wyprzedzeniem przeczuwał, co mi może grozić. No ale z drugiej strony nie tylko moja moc rozwijała się w kierunku, o jakim wcześniej nikt by nie pomyślał.
Odpaliłam motocykl, zawarczałam gazem po czym grzeczniutko i powoli wyjechałam z tunelu, chichocząc, bo Brian na to warczenie złapał się mnie mocniej, najwyraźniej spodziewając się czegoś ostrzejszego. A gdy wyjechaliśmy z garażu, dosłownie mnie zatkało.
-Woooooow! - zawołałam na tyle głośno, by był w stanie mnie usłyszeć przez kask. Rozejrzałam się z zachwytem, podziwiając osłonecznione wyżyny, śródziemnomorską roślinność i nawet, ha ha, pasące się gdzieś w oddali owieczki. Zaśmiałam się rozradowana i dodałam gazu, wyjeżdżając przez szkolną bramę z prawie setką na liczniku. W tempie ekspresowym znaleźliśmy się na szerokiej, pustej drodze (bo przecież kto się zapuszcza na takie zadupie? po coś to właśnie tu umiejscowiono naszą szkołę), i gnaliśmy po niej dobre 150km/h dla samej przyjemności płynącej z tej zawrotnej prędkości. A potem nagle zdecydowałam się zrobić coś tak szalonego, że byłam pewna, że Brian mnie zabije. O ile tylko przeżyje. Przesunęłam się mocniej do przodu, korzystając z faktu, że byłam raczej chudziutka, na migi kazałam mu złapać kierownicę, co już nieźle przerażony zrobił. A potem z gracją baletnicy i równowagą kocicy, które utrzymać pomagał mi talent, stanęłam na miejscu, na którym jeszcze chwilę temu siedziałam. A potem, jakby szaleństwa było mi jeszcze mało, wygięłam się do tyłu w łuk nad pochylonym nad kierownicą Brianem by z łatwością uchwycić się tyłu siodełka za nim i stanąć na rękach. Gdy on, pewnie już nieźle spanikowany, przesunął się na miejsce, w którym poprzednio siedziałam ja, opuściłam nogi i przykucnęłam za nim na siodełku z tyłu, śmiejąc się w radości jaka mnie rozpierała. Oh tak, to właśnie była dawka adrenaliny, jakiej było mi potrzeba! Byłam również ciekawa, jak zniósł to Brian. Zwalniał wyraźnie, więc pewnie zamierzał mnie opieprzyć. A może wcale nie?
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Brian Wto Wrz 04, 2012 7:59 pm

Nie chciałem już rozmawiać o Jessice, zresztą ostatnia wypowiedź Ronji pozwalała mi zakończyć temat. Chociaż później pewnie jeszcze o niej pomyślę i może nawet odszukam. Lubiłem bawić się w takie sprawy, zdecydowanie pozwalały zabijać nudę oraz sprawiać, że czułem się lepiej. Taki potrzebny. Może zabrzmi to ckliwie i jakbym był jakąś miękką kluską, ale pomaganie innym mogło sprawić przyjemność.
Nie żebym w innych rzeczach nie odnajdywał przyjemności. Na przykład ta przejażdżka z Ronją była bardzo miła. Od dawna potrzebowałem takiej chwili oderwania od wszystkiego, chwili kiedy wyjadę nie patrząc gdzie i po co. I choć wiedziałem, że wrócę zanim się obejrzę to i tak było mi dobrze.
Ronji widocznie też bo patrzyła jak zaczarowana na widoki jakie mentalnie jej podsyłałem. W tym wypadku działałem jedynie na nią, by jacyś przypadkowi podglądacze nie zauważyli czegoś niezwykłego. Wbrew pozorom działanie tylko na jedną osobę było trudniejsze niż tworzenie zwykłej, prawie że materialnej, iluzji. W zwykłej nie uważałem na to co może się stać i czego nie mogę pokazać. Nie musiałem uważać na to, że pokażę zbyt wiele. Ale osobowa iluzja to było coś innego. Chociaż posiadała też swoje zalety, bo mogłem czerpać nie które obrazy z tej osoby, nie tylko z mojej wyobraźni. I całe szczęście, bo niezbyt dobrze pamiętałem Grecję. Byłem tam raz, chyba na jakieś wyciecze z narzeczoną. Jej wspomnienie potrafiło rozkojarzyć człowieka.
Jeszcze gorzej rozkojarzyć mogą popisy kaskaderskie w wykonaniu Ronji.
- Cholera, co ty... - zacząłem ją pytać ale widząc jej zdeterminowaną i wesołą minę, zrezygnowałem. Nie było sensu dowiadywać się, lepiej było skupić się na swoim życiu, któremu dziwaczne wygibasy Ronji zagrażały w ogromnym stopniu. Nie miałem zielonego pojęcia co też przyszło jej do głowy, ale mi się to nie podobało. Więc kiedy to ode mnie zależało to czy jedziemy, czy nie - zacząłem hamować. Powoli by nie narazić dziewczyny, chociaż pewnie jej to nawet ciężarówka by nie skrzywdziła. Zatrzymałem się. - Ronja, ty już całkiem postradałaś zmysły! - wyrzuciłem z siebie. Nie podobała mi się jej zadowolona mina. Nie obiecywała niczego dobrego. - Następnym razem chociaż ostrzegaj. - Nie potrafiłem być jednak zły na zmiennokształtną. Jak? Nic się przecież nie stało, oboje żyjemy. Ja wprawdzie najadłem się strachu, ale to jedynie ja... - I teraz ja prowadzę. Siadaj. Jak człowiek.
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Ronja Wto Wrz 04, 2012 8:22 pm

Chichotałam jak naćpana. Kiedyś Daevendra zaserwował mi jakieś ziółko, po którym nie mogłam przestać się śmiać przez całe 5 minut i było to najzabawniejsze 5 minut mojego życia. Co prawda u innych trwało to podobno około godziny, a przy takiej dawce jaką ja wzięłam, co najmniej dzień, ale cóż. Fakt, że twój organizm przystosowuje się do wszystkiego ma także swoje wady. Większość rzeczy nie działała na mnie wcale, a jeśli już, to bardzo krótko i musiałam zażyć ogromne ilości, żeby coś poczuć. Może dlatego tak lubiłam szaleństwa i adrenalinę?
Gdy się zatrzymaliśmy, a Brian zaczął robić mi swego rodzaju wyrzuty, zaczęłam się tylko głośniej śmiać. Och, wcale nie z niego, nie chciałam szydzić czy coś. Po prostu tak strasznie mnie to wszystko ucieszyło! Było mi ekstremalnie przyjemnie, z krwią pulsującą w skroniach i w całym ciele, z szybko bijącym sercem. Złapałam kask i ściągnęłam go z głowy Briana, a potem pocałowałam go. Mocno, gorąco wpijając mu się w usta. Odrzuciłam ten cały hełm na trawę na poboczu, łapiąc obydwiema dłońmi twarz chłopaka i całując go z zapałem. Wreszcie! Od dawna marzyłam o skosztowaniu jego ust. Sama nie wiem dlaczego. W zasadzie nie był w moim typie. Nie był przecież jakoś przesadnie przystojny, nie umywał się do Maxima, Alexandra i Huntera, och Huntera! Nie szalał tak na imprezach, jak ja z Cookiem, nie chodziły o nim szalone plotki. W zasadzie... robił wrażenie zwyczajnego. Jednak z jakiegoś powodu ciągnęło mnie do niego jak ćmę do ognia. Tyle że to ja byłam płomieniem, a on biedną ciemką, zdaną na moją łaskę.
W końcu odkleiłam się od jego ust, spojrzałam na niego z zuchwałym, figlarnym uśmiechem i mrugnęłam mu wesoło.
-A musimy już wracać? Było fajnie. I tu jest fajnie! - powiedziałam z zapałem, wciąż w wyśmienitym humorze, rozkładając ręce i wskazując na okolicę, którą były pola, jakieś drzewa, las w oddali. Zasadniczo pustkowie. Ale jakie wspaniałe! Świeciło tak rzadkie w tym kraju słońce, trawa rosła bujnie, powiewał przyjemny wietrzyk. Byliśmy tu we dwoje a mnie rozpierał humor tak dobry, że mogłabym latać. Ba, i nawet mogłam! Ale póki co cmoknęłam Briana w czubek nosa, po czym zachichotałam jak czternastolatka.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Brian Wto Wrz 04, 2012 8:54 pm

Jeżeli w jej odczuciu słowo siadaj oznacza pocałunek, to nie wiem co by zrobiła, gdybym kazał się jej położyć. Ten... gest z jej strony był dosyć... niespodziewany. Dosłownie po raz kolejny nie miałem zielonego pojęcia co ona wyprawia. Była szalona, to pewne. Nie wiedziała również co oznacza pojęcie odpowiedzialność, albo chociaż przyzwoitość. Nie, to ostatnie to jednak za mocne słowo. Ja... Ja po postu nie spodziewałem się z jej strony takiego zachowania. Rozumiem, wybraliśmy się na wspólną przejażdżkę. Zachowywałem się wobec niej miło... Ale cholera! Wobec każdego tak się zachowywałem! Wobec Nibiru, wobec Maxima, wobec Pinky, wobec Fiodora, Effy, Jamesa. Ale oni nie odbierali tego w jakiś popieprzony sposób. Oznaczało to jedno - wina nie leżała po jej stronie. Jeżeli w ogóle możemy mówić o winie. W końcu to był tylko pocałunek. Przecież nie pierwszy raz całowałem się w swoim życiu. Ba, od rozstania z narzeczoną, całowałem się już wiele razy. Ale raczej tamte były z mojej woli.
Co było takiego wyjątkowego w pocałunku Ronji? Po pierwsze pewnie zaskoczenie, po drugie miejsce, po trzecie słowa jakie go wywołały. Przecież nie były one nawet miłe. Po czwarte, że nawet przez chwilę nie myślałem o Ronji w takiej sytuacji. Była za młoda. Ile ona właściwie miała lat?
Boże, i kto tu mówi o wieku. Przecież Ronja była chyba o ten rok czy dwa starsza od Aurelii. A ile już sobie razy wyobrażałeś Aurelię w gorszych sytuacjach? Co Brian? Ale, cholera, to była Aurelia. A to jest Ronja.
- Słuchaj, Ronnie... - zacząłem niepewnie po tym jak odzyskałem już władzę nad głosem. Przygryzłem lekko dolną wargę czując obcy smak. - To nie jest... - Nie wiedziałem czym to właściwie nie jest. No, nie wiedziałem. - Chodzi o to... - Nie wiedziałem o co chodzi. - Po prostu nie rób tego więcej, ok? Nie wiem jak obchodzisz się z innymi chłopcami, ale... Nie czuję się komfortowo kiedy tak na mnie patrzysz.
Właściwie rozumiałem co ją mogło tak bawić w tym wszystkim. Byłem w jej oczach śmieszny, ale inni ludzie nazwali by to po prostu zdrowym rozsądkiem. Ronja najprawdopodobniej go ignorowała i dlatego tak świetnie się bawiła.
- Nie, nie musimy wracać - dodałem jeszcze wydychając ciężko powietrze. W co ja się wpakowałem?
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Ronja Wto Wrz 04, 2012 9:19 pm

Przez chwilę nie zrozumiałam. Nie pojęłam dlaczego jego mina zamiast zrobić się jeśli nie równie uradowaną, co moja, nie stała się chociażby lekko uśmiechnięta! Dlaczego jego wzrok zamiast nabrać blasku i tej swoistej mętności, stał się zagubiony i niepewny. Dlaczego zamiast odwzajemnić mój pocałunek, zamarł właściwie jak trup.
Słuchaj Ronnie..., powiedział. Ale czego miałam słuchać. Co chciał mi powiedzieć? I skąd do cholery ten wycofujący się, może i przepraszający ton!? Skąd ta niepewność, odwrócony wzrok!? Gdzie te ręce, które już dawno powinny mnie objąć, przyciągnąć do niego? Dlaczego zajmowały się właśnie...niczym? Dlaczego mówił do mnie, zamiast całować?
To nie jest..., rzekł. Ale czym to nie było? O co mu w ogóle chodziło, do czego zmierzał? I po co, skoro mógł głaskać moje ramiona, całować usta, muskać włosy. Byłam skołowana, zdziwiona, zaskoczona. Nie rozumiałam. Zaczynałam czuć lęk? Ja? Strach? To dotychczas było stosunkowo abstrakcyjne uczucie. A już na pewno w takiej sytuacji! W tej sytuacji powinnam czuć radość, podniecenie i ekstazę. A nie lęk i dziwne kłucie w okolicach serca. Mina mi zrzedła, cała radość wyparowała. Pustka. Patrzyłam na niego z rozchylonymi wargami, nie pojmując.
Nie rób tego więcej.... Nie rób tego więcej. Nie rób tego więcej? Nie rób tego więcej!? Coś ścisnęło mnie w głębi tak mocno, że aż na chwilę odebrało mi dech. A potem zalała mnie fala smutku, a zaraz za nią tsunami wściekłości. Zacisnęłam zęby, które momentalnie zmieniły się w kły. Cały rząd kłów. Moje oczy też się zmieniły i czułam to wyraźnie, jak również zaczęłam go widzieć inaczej. Ostrzej, wyraźniej, ze szczególnym uwypukleniem wszelkich wrażliwych miejsc. Poczułam w rękach ciepło, które zawsze towarzyszyło działaniu mojej mocy i już wiedziałam, że moje dłonie o smukłych palcach zaopatrzyły się właśnie w śmiercionośne pazury.
To zaskakujące, ale mimo całej wściekłości, nie rzuciłam się na niego. Ze zdziwieniem za to odkryłam, że mój wzrok zaczyna mi się zamazywać. To łzy napłynęły mi do oczu tak gęsto, że aż skryły część świata. Po chwili poczułam jak płyną obficie po moich policzkach i skapują na błękitną sukienkę. Coś strasznie mnie bolało, w środku. Ściskało dławiącym bólem, a ja przecież takiego nie znałam.
-Jest mi przykro... - powiedziałam nagle, patrząc trochę na niego a trochę przez niego, samej uświadamiając sobie moje zaskakujące emocje. Ta sytuacja, ta odmowa... To było dla mnie coś zupełnie nowego, coś dotychczas tak abstrakcyjnego, że wręcz niewyobrażalnego.
-Czy ty mi właśnie złamałeś serce? - zapytałam głupio ale z odrobiną, odrobinką rozbawienia, podnosząc tą idiotycznie szponiastą rękę, żeby otrzeć łzy i spojrzeć na Briana i zobaczyć go wyraźniej. Chyba wrócił mi kontakt ze światem. jakoś to sobie układałam. No sorry dziewczyno, przecież wiesz, że na świecie tak bywa, że się dostaje kosza. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Widać nie jesteś dość ładna, dla takiego zwyczajnego Briana. Musisz się zadowolić Maximem, Hunterem, Cookiem, Alexandrem... i całą resztą. A Briana nie dostaniesz, o nie. Chlipnęłam wydając z siebie mimowolnie głupi odgłos, jak skomlący szczeniaczek. Bogowie, jaki ten talent był idiotyczny! Jakie wszystko było idiotyczne! Postanowiłam wziąć się w garść.
-Znaczy... jasne, spoko. Wybacz. Już nie będę... czy coś. Spoko. - powiedziałam, ponownie ocierając oczy i policzki z łez, cofając się, zsiadając z motocykla tyko po to, by zaraz usiąść na trawie. A zrobiłam to, bo nagle jego bliskość zaczęła mi w raniący sposób przeszkadzać. Na cały panteon mojego kurwa rodzeństwa, co się ze mną działo!?
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Brian Wto Wrz 04, 2012 9:49 pm

Czasami nie podobały mi się swoje myśli, powinienem nad nimi bardziej panować. Człowiek powinien być panem swoich myśli, a nie pozwalać im błądzić tymi ścieżkami co nie trzeba. Na przykład ja powinienem bardziej skupić się na Ronji, a nie zadawać sobie durne pytanie, dlaczego Aurelia nie jest taka jak ona? Dlaczego nie jest tak impulsywna, dlaczego nie wpada na mnie z pomysłem zabrania mnie na przejażdżkę motorem? Dlaczego nie działa pod wpływem chwili nie dbając o konsekwencje? Nie byłem jednak pewien, czy gdyby Aurelia była własnie taka, taka bardziej podobna do Ronji, podobała by mi się w taki sposób w jaki podoba teraz. Naprawdę nie wiedziałem. Gdybanie to wyższa sztuka jazdy, której nigdy dotąd nie udało mi się opanować. Zdziwiłbym się gdyby komukolwiek się to udało. Nie mówię, że jestem takim specem we wszystkim. Wystarczy spojrzeć na to co się tutaj właśnie działo.
Nie umiejętność zapanowania nad sytuacją była czymś nieznośnym. Chciałbym mieć wszystko pod kontrolną, ale ujarzmienie dzikiego stworzenia należało do czegoś z wyższej półki. Na dodatek zawsze byłem temu przeciwny. Co to się ujarzmiało traciło na swoim naturalnym wdzięku. A to była strata nie do zniesienia.
Gorsze było jednak nieświadome wpływanie na coś. Nie przewidzenie wszystkich konsekwencji swoich słów. Nie domyślenie się wszystkich faktów. Bo tak nagła i intensywna reakcja ze strony Ronji mogła powiedzieć naprawdę wiele. Na przykład, że Ronji zależało na mojej osobie, że czuła coś więcej. I może już od dawna planowała ten pocałunek. Jednak całe jej dzisiejsze zachowanie wcale nie sugerowało planu. Ronja była ostatnią osobą, którą mógłbym osądzać o knucie czegokolwiek. To było zbyt skomplikowane.
Siedząc jeszcze na motorze miałem zamiar przytulić Ronję do siebie, pocieszyć, nie zważając na to jaką formę przybrała. Nie patrząc na jej kły i pazury, to nie miało większego znaczenia. Niestety uciekła zanim jeszcze zdołałem zrobić najmniejszy ruch. Za jej przykładem zsiadłem z jednośladu i postawiłem go na brzegu drogi. Podszedłem do Ronji i kucnąłem niedaleko niej.
- Nie, Ronja. Nie złamałem. Przynajmniej mam taką nadzieję - powiedziałem powoli parząc na jej oczy. Zwykły człowiek by się przestraszył, ale ja w swoim życiu napatrzyłem się na zbyt wiele dziwnych rzeczy. W zasadzie uważałem tą formę dziewczyny za piękną. - Nie mogłem złamać jeżeli mnie nie kochałaś. A do tej pory ani razu nie okazywałaś takich uczuć wobec mnie. A właściwie okazywałaś je zupełnie inny osobom. - No bo przecież jak mogłem nie widzieć ją z Maximem? Hm? Albo nawet z tym wysokim dzikusem, Hunterem? - Nie czuj się przykro. Jesteś naprawdę wspaniałą dziewczyną. Jedyną w swoim rodzaju. Ale nie jesteś dziewczyną dla mnie. Przy tobie czuję się jak starszy brat. Tylko jak starszy brat - wyjaśniłem. Czasami takie twierdzenia wydają się okropne, ale miałem nadzieję, że w tym wypadku takie się nie okażą. Naprawdę nie chciałem ranić kogokolwiek. Wiedziałem jednak, że jakbym przyjął ten pocałunek z entuzjazmem, w pewnym momencie, zraniłbym zarówno Ronję, jak i siebie. I może nawet jeszcze kogoś trzeciego, którego najbardziej nie chciałem ranić, ale pewnie ucieszyłbym się jak dzieciak, gdyby poczuła się zazdrosna... Nie, nie będę braną tą ścieżką.
- Nie mów, że jest spoko, dopóki naprawdę tak nie będzie. Porozmawiaj ze mną, wyjaśnij. Dlaczego właściwie tak bardzo się zdenerwowałaś?
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Ronja Wto Wrz 04, 2012 10:14 pm

Wbiłam pazury w ziemię, intensywnie myśląc o ich zniknięciu, co oczywiście nie chciało teraz dać efektu. Za to ciepło mojego talentu zaczęło objawiać się w różnych częściach mojego ciała, deformując mnie jeszcze bardziej. Dłuższe ręce, zarysowane ścięgna, odrobinę przestawiające mi się właśnie łopatki... wiedziałam co sugerowała moja moc. Wiedziałam, bo to była jedna z moich typowych przemian, a przynajmniej jej początek. Stawałam się wtedy czymś na kształt mieszanki człowieka i wielu wielu zwierzęcych cech, zdolna poruszać się galopem i długimi susami z zawrotną prędkością, tak, że niemalże byłam w stanie dorównać Cezarowi w jego cwale. I wyglądałam wtedy... w zasadzie nie wiem. Dotychczas uważałam, że wyjątkowo, dziko, w jakiś sposób właściwe, może nawet fajnie... Teraz wściekłam się tylko bardziej i poczułam obrzydzenie do siebie. Jasne, kto by chciał dziewczynę z kłami, szponami i budową zwierzaka. Bogowie, skąd te myśli!? Przecież kochałam się całą, kochałam swoje zmiany, skrzydła, szpony, wszystko! Teraz już nie wiedziałam. Zamknęłam jednak oczy, uregulowałam oddech, wyprostowałam się, by zapobiec przemianie i cofnąć ją. Chciałam być chwilę Ronją- dziewczyną. Chociaż czy to była moja naturalna i właściwa forma, nie miałam pojęcia. Możliwe, że mój organizm przyjmował ją tylko po to, bym nie wywoływała przesadnego zamieszania i czuła się dobrze wśród ludzi. Ach, mój talent wszystko robił po to, bym czuła się dobrze.
Prychnęłam, gdy wspomniał o tych innych osobach. Nagle poczułam, jakby robił mi prawdziwe wyrzuty. Potrząsnęłam głową i moimi długimi, lśniącymi włosami. Chciałam być piękna. Teraz, na boga, teraz mocy moja masz zrobić wszystko na co cię stać! Chciałam być tak piękna, jak tylko się dało, najpiękniejsza nie po prostu, ale dla jego oczu. Żeby nie śmiał mi już mówić "nie rób tak więcej". Żeby nie mógł! Poczułam ciepło w ciele, poczułam że się zmieniam. Ale wolno, widać moja moc miała z tym problem. Świetnie, niech się stara. Spojrzałam na Briana.
-Dobra dobra, jakbyś był jak mój brat, to akurat całowanie by ci się podobało. I na pewno byś na tym nie poprzestał. - odparłam, fukając na niego i trochę za późno orientując się, co tak naprawdę powiedziałam. Cóż, mogłam tylko udawać, że nic się nie stało i mieć nadzieję, że właściwa interpretacja tych słów nawet nie przyjdzie mu do głowy. By zmienić temat, odezwałam się znowu:
-Powiedziałeś mi "nie rób tego więcej" po tym, jak cię pocałowałam. - rzekłam, jakby to wyjaśniało wszystko. Bo w sumie tak dokładnie było. To mnie własnie ubodło.
-A ja bardzo chciałam zrobić to jeszcze więcej niż raz. - dodałam, przekonując samą siebie, że należy mu to rozjaśnić. -Lubię cię. I to jest przyjemne. - kontynuowałam, w miarę swobodnym tonem. Moje ciało wciąż było ciepłe. Szkoda, że nie mogłam się zobaczyć. Ciekawe jak wyglądałam. Byłam Ronją? A może Artemidą? A może wyglądałam jeszcze inaczej? A może ciepło było mi tylko dlatego, że świeciło słońce? Co to miało za znaczenie. Żadne.
-Chciałabym znowu. - powiedziałam w końcu, ciszej i mniej pewna siebie.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Brian Sro Wrz 05, 2012 7:12 am

Przyglądałem się Ronji. Słuchałem każdego jej słowa analizując jego znaczenie. I muszę przyznać, że niektórych wypowiedzi wcale nie chciałem usłyszeć. Nie chciałem rozumieć i natychmiast oddaliłem od siebie postanawiając jednocześnie, że nigdy już nie nazwę się jej bratem. Byłem jej przyjacielem, może nawet samym znajomym, dlaczego ona chciała zmienić wszystko w coś bardziej skomplikowanego? Nie lubiłem kiedy ktoś zaczynał mącić w moim życiu. To było okropne. I w tym akurat Ronja bardzo przypominała Aurelię. Potrafiła w jednej chwili wszystko poprzewracać nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Więcej jednak podobieństw nie zauważałem. Może poza tym w jaki sposób słońce odbija się od włosów obu dziewczyn.
Aurelia była całkiem inna, skryta i tajemnicza. Nigdy nie spodziewałbym się po niej czegoś tak surrealnego jak nasza przejażdżka. Nie spodziewałbym się również takiej szczerości w jej słowach. Nie spodziewałbym się tak natarczywego i śmiałego żądania, jakie właśnie postawiła przede mną Artemida.
- Ja też cię lubię, naprawdę. Ale nie w taki sposób. Wiem, że nie jest to w twojej naturze, ale czasami trzeba postawić sobie pewne granice. Ja mam swoje granice. Moje granice nie pozwalają mi całować się z wszystkimi na prawo i lewo. - Nie miałem pojęcia, czy Ronja mnie zrozumie. Kompletnie nie wiedziałem, czy kiedykolwiek czegokolwiek sobie odmawiała. Czy ktoś jej odmawiał. Trochę źle, bo takie rozpieszczenie nigdy nie przynosi czegoś dobrego. Raczej poczucie, że można zrobić wszystko i nikt cię przy tym nie zrani. W tej akurat sytuacji było to nieuniknione. Cholera. Ja naprawdę nie lubiłem sprawiać komuś przykrości, jednak... Naprawdę. Gdybym odwzajemnił pocałunek dziewczyny, albo teraz ją pocałował, czułbym się jak największa świnia na świecie. Cham. Prostak. Czułbym się zdradzony sam przez siebie. Nie wiem, ale... Całując inne (nawet po tym jak poznałem Aurelię) tak się nie czułem. Ale tamte były starsze, a Ronja zbyt bardzo była zbliżona do niej wiekiem. Jeżeli bym coś z nią zrobił, można by to było uznać, za jakąś pojebaną próbę przed Aurelią. No świnia kompletna. - Dlatego nie będzie żadnego znowu - stwierdziłem jasno. Musiałem myśleć za nas oboje, nie ważne, że to mogło ją w pierwszej chwili zaboleć. Później mogła być tylko wdzięczna. Przynajmniej miałem taką nadzieję.
Cały czas przyglądałem się Ronji, więc na początku nie zauważyłem znaczących zmian w jej wyglądzie. Znaczy widziałem je, ale uznałem je za coś innego nie kojarząc dokładnie faktów. Dopiero kiedy kolor jej włosów zmienił całkowicie swój odcień, a na nosie pojawiły się charakterystyczne piegi, zdałem sobie sprawę co się teraz dzieje i najprościej na świecie z kucek upadłem na tyłek. To był dla mnie szok. Nie wiedziałem, że talent Ronji jest tak bardzo rozwinięty, miał taką czujność, takie rozpoznanie, że mógł to zrobić. Sprawić, że Ronja zaczęła wyglądać jak ktoś zupełnie inny.
Wstałem szybko z ziemi odchodząc od niej parę kroków, jednak cały czas zwrócony do niej przodem.
- Ronja, przybierz swoją naturalną postać. Proszę - zwróciłem się do niej. To dziwne, że ani kły, ani pazury mnie nie przestraszyły. Przeraziłem się dopiero kiedy Ronja przybrała formę Aurelii.
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Ronja Sro Wrz 05, 2012 10:09 am

-Nie całuję się ze wszystkimi. - zasyczałam, mimowolnie szczerząc ku niemu kły. -Widziałeś, żebym kiedykolwiek całowała się z Justinem? Albo z jakąś dziewczyną? Widziałeś, mnie, jak całuję się z opiekunami? A może z samą dyrektorką? - zawarczałam, nagle dziwnie rozjuszona. Dotychczas tylko śmiałam się z takich plotek i miałam je w dupie. A jednak teraz wściekłam się nie na żarty za to, co powiedział. Prawdopodobnie dlatego, że zranił nie tylko moje serce ale i dumę. Może przede wszystkim dumę? A teraz dźgał ją jeszcze złośliwie palcem, jakby mu było mało.
W pierwszej chwili myślałam, że to moje kły wywołały u niego taką bojaźliwą reakcję. Jednak przypomniałam sobie, że chwilę wcześniej też je miałam i zupełnie się nimi nie przejmował. Więc o co teraz chodziło? Zerknęłam na swoje dłonie i z zaskoczeniem stwierdziłam, że wcale nie były moje. Zamrugałam zdziwiona, pozbywając się dziwnie nie pasujących mi teraz kłów. Dotknęłam swojej twarzy, nie odnajdując typowych dla niej kości policzkowych, czując inną fakturę warg pod palcami. Miałam mniejsze oczy, nie tak gładką skórę. Złapałam kask leżący nieopodal i przejrzałam się w jego ciemnej szybce, mrugając z niedowierzaniem. Wcale nie byłam sobą!
Patrzyła na mnie jakaś ciemnowłosa dziewczyna o zupełnie innych rysach twarzy, z piegami, z innym spojrzeniem i głupim wyrazem twarzy. Ten jednak powoli zmienił się ze zdziwionego, na złowieszczy. Obróciłam się znów ku Brianowi, odkładając kask.
-Tak? Jesteś pewien? - zapytałam z odrobiną złośliwości, zbliżając się do niego powoli. -Czyżbym wciąż ci się nie podobała? Nawet teraz? - zapytałam kpiąco, przybliżając się do niego coraz bardziej, aż oparłam tą "nie-swoją" dłoń na jego piersi i popchnęłam go do tyłu, aż upadł plecami na ziemię.
-Wyglądam dokładnie tak, jak tego chciałeś. Przyznaj się. O tym właśnie marzyłeś. Teraz możesz mnie całować. Oh, jestem pewna że śniło ci się to po nocach, co? - mówiłam, patrząc mu kusząco w oczy, choć nie do końca wiedziałam, jak wygląda kuszące spojrzenie na tej twarzy. Zdradziła mi to jednak jego mina. Widziałam, ze działa na niego to co robię. Czy chciał czy nie, widziałam, że jakaś jego część nie może się oprzeć pokusie. Chyba miałam rację i faktycznie śnił o tej dziewczynie po nocach. A teraz miał ją-mnie na wyciągnięcie ręki. Ciekawe, na co jeszcze czekał.
Jak głupia ćma znów podleciałam do ognia i pochyliłam się, by go pocałować. Chciał czy nie, wciąż smakował wspaniale. A ja naprawdę miałam na niego ochotę.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Brian Sro Wrz 05, 2012 11:25 am

- Wcale nie powiedziałem dokładnie, że ty całujesz się ze wszystkimi. Po prostu... To nie jest dla nas, Ronja. Przez chwilę możemy się razem dobrze bawić, ale później przyniesie to same szkody. Ja to wiem - starałem się brzmieć stanowczo i pewnie. Chciałem stanowić swojego rodzaju autorytet dla Ronji, ale coś czułem, że nie za bardzo się nadawałem. Za wiele różnic było między nami, w romansie może to działać, w przyjaźni mniej, a już w relacjach takich jakie chciałem mieć z Ronją - nie działało wcale. Choć właściwie wcale nie wiedziałem czego chcę. W związku z Ronją, w innych przypadkach wiedziałem. - Nie chcę cię ranić ani teraz, ani w przyszłości. Jednak teraz jestem pewien swojej decyzji i ona wydaje mi się najlepsza. Wybacz. - Drętwe były te moje przemówienia, ale miałem dobre usprawiedliwienie. Naprawdę się denerwowałem.
Przestałem na nią patrzeć, nie potrafiłem tak dłużej wiedząc co mam przed oczami i co to oznacza. Ronja przystosowała się do tego by złapać mnie za serce, wykorzystać moją słabość. Ona sama nie miała go złamanego, ale sam nie wiedziałem w jakim ja będę stanie po tym wszystkim. Nie zapowiadało się pięknie. Stałem już przy samym motorze opierając się tyłem o niego, czubki moich butów jeszcze nigdy nie wydawały się interesujące. Jednak musiałem odpuścić sobie ich obserwowanie po jakimś innym zmysłem czułem, że Ronja właśnie wstała i zbliża się do mnie. Mówi.
- Przestań. To nie jest temat do żartów. Wyraziłem się przecież jasno, Ronja - nie brzmiało to tak stanowczo jak chciałem. Właściwie jakbym nie słyszał siebie, a kogoś obcego. - Podobanie się nie ma nic do rzeczy - próbowałem jeszcze jakiejś obrony słownej, ale ona była coraz bliżej. I bliżej. Niebezpiecznie blisko. Poczułem ciarki na plecach wiedząc co się za chwile stanie i jak ja na to zareaguję.
Nie miałem wyjścia postąpić inaczej. I chociaż umysł mówił mi jasno, że to nie tą osobą mam przed sobą co chciałbym mieć, to ciało reagowało na własny sposób. Właściwie dziwne jest to, że kocha się nie tylko umysłem, ale i ciałem. W sensie duchowym, nie fizycznym. Duchowe ciało, o to mi chodziło, chociaż nie wiem czy to ma jakikolwiek sens. Podobnie czy ma sens czerpanie przyjemności z tego niechcianego pocałunku. Niechcianego czy chcianego? Sam już nie wiedziałem. Pomieszało mi się w głowię, zarówno przez Ronję, jak i Aurelię, no i przez samego siebie. Nie podobało mi się to w jaki przyjemny sposób odczuwałem ten drugi pocałunek. Nie miałem bladego pojęcia jak smakuje Aurelia, ale drugi pocałunek wcale nie smakował jak Ronja. Był inny i tym razem nie mogłem się oprzeć temu wszystkiemu.
Mówi się, że prawdziwy pocałunek można poznać po tym, że zamyka się oczy. Oddaje przyjemności. Ale ja nie potrafiłem ich zamknąć, musiałem mieć przed sobą obraz Aurelii. Sam nie wiem kiedy moja ręka powędrowała w kierunku jej tali, by objąć i przyciągnąć ją do siebie. Druga ręka pogładziła włosy. Boże, jak dawno na to czekałem!
Brian! Nie czekałeś do cholery! To nie była ona.
Znów zamarłem. Szybko przerwałem pocałunek i lekko odsunąłem ją od siebie.
- Nie - tyle tylko byłem w stanie powiedzieć.
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Ronja Sro Wrz 05, 2012 11:58 am

Niby dostałam to, czego chciałam. Wpiłam się w jego usta, a on odwzajemnił ten pocałunek. Wreszcie poczułam jego ręce, wreszcie dotknęłam językiem jego języka. Przycisnął mnie do siebie, dając upust pragnieniu, które w końcu chciałam w nim wywołać. A jednak nie podobało mi się. Był okropnie. Wstrętnie. Smakował wspaniale ale ja czułam się paskudnie. Coś strasznie mnie uwierało i niestety nie było to odczucie fizyczne. Pocałunek nie należał do mnie. JA nie należałam do siebie, w tej chwili. To nie były moje usta, nie był mój język, ani moja talia, którą obejmował. Wszystko było nie tak, jak powinno. A we mnie zamiast przyjemności, narastała złość.
Odsunęłam się od niego w tym samym momencie, w którym on mnie odepchnął. Spojrzałam na niego krótko, czując jak ciepło znów rozlewa się po moim ciele, natychmiastowo przywracając mi właściwą postać.
-Bardzo nie. - powiedziałam z mieszaniną złości i przestrachu po tym, co się właśnie stało. Cofnęłam się o krok, badając czy na pewno jestem sobą, czy moje nagie stopy tak jak zwykle czują ziemię, czy wróciło moje poczucie równowagi. Niby wszystko było w porządku. Ale coś jednak nie. Czułam się zruszona, tknięta, w jakiś sposób naruszona. Nie podobało mi się to. Było mi źle fizycznie i psychicznie. Zabolał mnie brzuch, zabolał jak cholera, aż zgięłam się w pół i skrzywiłam, znów cofając o kilka kroków. Jęknęłam i poczułam, że mam krew w ustach. Zrobiło mi się już nie ciepło, ale przeraźliwie, paląco wręcz, gorąco! Stęknęłam ciężko, upadając na kolana i łapiąc się za brzuch. Coś wywróciło mi się w żołądku i... zwymiotowałam. Krwią. Co było samo w sobie nie dość, że paskudne, to jeszcze trochę przerażające. Po chwili szarpnęło mną znowu i znowu i znowu. Kałuża krwi przede mną rosła w zastraszającym tempie, a jakby tego było mało, czułam wyraźnie, że mój talent szaleje, nie wiedząc jak sobie z tym poradzić. Co raz odczuwałam nowe rzeczy, które pojawiały się i znikały z mojego ciała. Łuski, futro, wilcze łapy, uszy kota, gadzi wzrok, nie skrzela, zaraz potem skrzydła, pióra, błona, skrzydła nietoperza. Bogowie, co się działo!? I skąd tyle tej krwi!? Przecież nawet nie polowałam ostatnio! Na oczach Briana przeistaczałam się właśnie w setki postaci, na dodatek nie całkowicie a partiami. Różne części mojego ciała przybierały różne formy zupełnie niezależnie od siebie. Było mi tak gorąco! Zajęczałam głośno z bólu, przed kolejnym atakiem torsji i kolejną falą krwi jaka się ze mnie wydobyła. To jednak była już chyba ostatnia, bo mój żołądek się uspokoił. Klęcząc i podpierając się jedną ręką o ziemię, drugą wolno odsunęłam od brzucha, próbując się wyprostować. Cała we krwi, spojrzałam z przerażeniem na Briana. Takiego strachu nie czułam od... czy czułam taki strach kiedykolwiek? Zawsze mogłam polegać na mojej mocy, od najmłodszych lat. Teraz nie wiedziałam co wyczynia i dlaczego robi mi krzywdę.
Zdawało się, że wszystko ustało. Gorąco zniknęło, ból także. Wydawało mi się, że jestem sobą... o ile gdy wyglądałam jak w miarę normalna dziewczyna bez kłów i całej reszty, faktycznie byłam sobą. Coś się jednak zmieniło. Nie byłam jeszcze pewna co ale odczuwałam wyraźnie jakąś zmianę. W idei, w koncepcji, w założeniu mojej mocy. Póki co oddychałam jeszcze szybko, wciąż wspominając ból sprzed chwili.
-Boję się. - powiedziałam cicho, nagle czując się dziwnie bezbronną. Co było zupełnie idiotycznym uczuciem! Ja, bezbronna? Miałam cały arsenał moich zdolności! Teraz jednak straciłam do nich zaufanie. Patrzyłam na Briana zagubionym wzrokiem.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Brian Sro Wrz 05, 2012 1:13 pm

W zasadzie byłem też trochę zły na Ronję. Ona to wszystko rozpoczęła i to ona się przemieniła w Aurelię. Może nieświadomie i pod wpływem młodzieńczej głupoty, ale jednak. Byłem też zły z jednego bardzo głupiego powodu. W głowie utkwiła mi myśl, że Ronja odebrała mi pierwszy pocałunek z Aurelią. Tą niezwykłą chwilę, którą przeżywałem w myślach i nie mogłem się doczekać na jawie. Oczywiście nie była to do końca prawda, nie w zupełności odebrała mi tą przyjemność, ale na pewno pogwałciła jakimś sposobem wszystkie zasady i nagięła rzeczywistość. Czułem się skołowany.
Lecz Ronja czuła się chyba jeszcze gorzej. W pierwszym momencie pomyślałem, że w końcu zrozumiała moje słowa, dotarło do niej to co chciałem jej przekazać i nareszcie się opamiętała. Sekundę później już wiedziałem, że chodziło o coś innego. Coś niedobrego. Pewnie jakbym był głupkiem do głowy przyszła mi myśl, że jeszcze żadna dziewczyna nie wymiotowała po pocałunku ze mną i uznałbym to za jakąś pogardę. Ale daleki byłem od takich stwierdzeń. W tej chwili czułem jedynie strach o Ronję, przerażenie ogarniało całe moje ciało. Nie wiem w jakim momencie popędziłem za nią i uklęknąłem obok niej. Nie wiem ile to trwało w jej odczuciu, ale dla mnie to były sekundy. Kiedy przestała wymiotować odgarnąłem jej włosy z twarzy nie przejmując się, że pobrudzę się krwią. Nie myślałem o sobie, jedynie o niej.
- Ronja, powiedz coś - prosiłem parokrotnie, ale podejrzewałem, że wcale mnie nie słyszała, że nie odczuwała nawet mojej obecności w pobliżu. Zaczęła się przemieniać w przeróżne stworzenia, a nawet rzeczy. Coś musiało przełamać się w jej talencie i nie było to nic dobrego. - Odezwij się, proszę.
Moje prośby w końcu się spełniły, choć nie dokładnie tak jak chciałem. Artemida się bała, a ja nie wiedziałem jak zwalczyć ten strach. Iluzje były bezużyteczne w takich sytuacjach. Przytuliłem ją do siebie.
- Nie bój się, wrócimy do domu, zaopiekuję się tobą, obiecuję - zwróciłem się do niej cichym poważnym głosem. - Nic ci nie będzie - zapewniłem. Bałem się ruszyć z miejsca, ale wiedziałem, że tak trzeba. Nie mogliśmy tkwić na rozdrożu wieczność, kiedy Ronja potrzebowała pomocy. - Pomogę ci teraz wstać, dobrze? - ostrzegłem.
Moje cholerne szczęście. Jak ja się w to wszystko wpakowałem?
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Ronja Sro Wrz 05, 2012 1:49 pm

Dla mnie to wszystko trwało po prostu za długo. Czas raczej mi się zagiął i nie potrafiłabym określić go w minutach czy sekundach. Pamiętałam tylko ból i patrzyłam to na Briana to na kałużę krwi. W końcu poddałam się jego namowom i wolno wstałam, nie broniąc się nawet przed jego pomocą. Nie czułam się już źle. Byłam tylko skołowana i wystraszona bo fizycznie... Czułam się świetnie. Ba, czułam się lepiej, niż kiedykolwiek w życiu! Powoli zaczęło to do mnie docierać, przeganiając wspomnienie bólu i strach. Odsunęłam się od Briana, zdjęłam z siebie jego ręce i zatrzymałam się.
-Coś się zmieniło. - powiedziałam na głos, lecz bardziej do siebie niż do niego. Podniosłam rękę i przyjrzałam jej się z uwagą. Wyglądała względnie zwyczajnie. A jednak, jednak... Na próbę pomyślałam o szponach, a te pojawiły się w ułamku sekundy, formując się z taką łatwością, jak nigdy. Dla odmiany zażądałam od ręki, by pokryła się błękitnymi łuskami aż po ramię. I to stało się natychmiast, na życzenie, łatwo, prosto. Jakbym wcale nie musiała się na tym skupiać. Po prostu, ot i działo się. Zamrugałam zaskoczona i zachwycona. Dotychczas przemiany tego typu, wywoływanie takich zmian na życzenie, wymagały ode mnie sporo wysiłku. Musiałam się na tym nie skupiać, a przekonać samą siebie, że jest mi to teraz tak absolutnie niezbędne, że bez tego żyć nie będę mogła. A to wbrew pozorom nie było łatwe. Teraz wystarczało, że przyszedł mi do głowy taki pomysł. I wcale nie musiałam się pilnować, by mutacja nie znikała. Nie, po prostu była. Tak długo jak chciałam, tak dobra jak chciałam, piękna, prawdziwa, wytrzymała. Stworzyłam więc skrzydła i z zaskakującą lekkością oderwałam się od ziemi. Coś się naprawdę zmieniło! Wyraźnie rozszerzył się zakres moich możliwości! Ja... ja panowałam nad tym! Opadłam z powrotem na ziemię.
-Brian, to jest ekstra! - odezwałam się z zapałem i radością, która zdążyła już odmalować mi się na twarzy. -Ja nad tym panuję! - dodałam w ekscytacji, bawiąc się i zmieniając swoją skórę na różne sposoby z taką łatwością, z jaką zakłada się sweter. Czarna skóra, biała skóra, błękitne łuski, większe, mniejsze, pióra, sierść, taka inna, szorstka, gładka, kolce, na całej długości ręki, wszystko, wszystko o czym tylko pomyślałam! To było wspaniałe! Ale coś mi mówiło, że to nie było wszystko... Wiedziona nagłym impulsem złapałam go za rękę, zmieniając właśnie skórę na swojej dłoni w czerwone, gładkie łuski. Aż krzyknęłam i puściłam go, gdy takie same łuski pojawiły się na jego dłoni!
-O rany! - zawołałam, patrząc i nie wierząc w to co widzę. Puściłam go, a jego ręka od palców aż po nadgarstek pokryta była łuskami.
-To niemożliwe, nierealne! -pokręciłam głową, dotykając swojego dzieła na jego dłoni. Podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. -Jak to jest możliwe? - zapytałam, chociaż skąd niby miałby wiedzieć?
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Brian Sro Wrz 05, 2012 9:14 pm

Ronja się myliła, zmieniło się wiele nie tylko coś. Raz na zawsze zmieniłem swój stosunek i opinie co do niej. Wcześniej podziwiałem jej dzikość, odrobinę się jej bałem. Teraz byłem przerażony tym co potrafi zrobić z niewinnym człowiekiem, nie chciałem znać większych możliwości z jej talentem, nie chciałem być świadkiem jakichkolwiek przemian. Ale byłem i musiałem to przyjąć w miarę spokojnie. Nie mogłem ją zbyć zwyczajnym 'nie myśl o tym, wsiadaj na motor, chcę jak najszybciej wrócić do rezydencji'. To było nie na miejscu. Jednak jej radość mnie jedynie irytowała. Przed chwilą była u schyłku załamania nerwowego, powodując tym samym moje poczucie winy. Czułem się okropnie odrzucając ją, a teraz jedynym co ją interesowało to niezwykłe właściwości jakie odkryła. Ja jeszcze nie otrząsnąłem się po jej dziwnym ataku, który nie powinien mieć miejsce, a ona unosi się na skrzydłach w powietrzu.
Jeżeli wcześniej dostrzegałem w niej kobietę (może odrobinę z grzeczności) to teraz widziałem jedynie dziecko, które od czasu do czasu chyba lubi bawić się w dorosłe gry. I nie znosi przegrywać.
Nie miałem już żadnych miłych słów dla Ronji. Naprawdę. Do głowy przychodziły mi jedynie same okropieństwa, które jednak naturalnie zatrzymałem dla siebie. Nie chciałem pogorszyć sytuacji.
- To wspaniale, Ronja. Czy teraz możemy już wracać? - zapytałem. Miałem nadzieję, że nie zabrzmiałem sztucznie.
Odnalazłem kask i wcisnąłem go sobie na głowę, by ukryć swoją minę. Wsiadłem na motor i odpaliłem. Nie czekałem na jej odpowiedź, a jedynie na to aż zrobi to co powinna. Wsiądzie na motocykl i (miejmy nadzieję) nie będzie za dużo gadać.
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Ronja Pią Wrz 07, 2012 2:34 pm

Spojrzałam na niego karcąco, wybita z rytmu moich zachwytów.
-To sobie wracaj! - odparłam, nagle ponownie czując wobec niego złość. Bo co on sobie w ogóle myślał, żeby mnie tak traktować!? Chciałam tylko, żeby się teraz ze mną cieszył, żeby mnie przytulił i tak dalej. A on się musiał wdawać w jakieś marudzenia. Zdecydowanie wolałam go, gdy mnie lubił. I był dla mnie taki, jak chciałam. Złapałam kask i podałam mu go.
-Masz, jedź, zobaczymy się w domu. - powiedziałam na odchodnym, wykształcając sobie skrzydła. Walic tego frajera! Mogłam latać! Zamachałam skrzydłami jak przerośnięty nietoperz i... poleciałam sobie. Ot tak. Walic wszystkich frajerów!

/spadam, trzeba ruchać Huntera <3/
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Brian Pią Wrz 07, 2012 3:00 pm

Jej czułe pożegnanie jeszcze bardziej utwierdziło mnie w moim wcześniejszym przekonaniu. Miałem do czynienia z naprawdę niedojrzałą emocjonalnie dziewczyną, która pragnęła uwielbienia i zachwytów nad sobą. Wstyd mi w zasadzie było, że z mojej strony otrzymywała te zachwyty jeszcze parę godzin wcześniej. Że myślałem o niej jako o kimś niesamowitym w tak intensywny sposób. Nie przeczę, że nie była interesująca, w jakiś sposób mniej dzika. Lecz nie powinna dostawać tak często tego czego sobie zapragnęła. Ktoś powinien zacząć postępować z nią we właściwy sposób. I dziwnym trafem okazało się, że tą osobą muszę być ja. Nie buntowałem się przeciwko temu, a nawet uznałem to za najbardziej właściwe wyjście. Lepiej bym to był ja niż nikt. Bo jakoś nie widziałem stojących w kolejce lepszych kandydatów.
- Nie waż mi się odlatywać! Wracaj! - zawołałem za nią kiedy zorientowałem się co też ta mała bestia knuje. Nawet na migi pokazałem jej by się nigdzie nie ruszała. Ona jednak wiedziona tym podekscytowaniem związanym z nowymi możliwościami, nie zwracała na mnie uwagi. Odleciała.
Przeklinałem ją na głos kiedy odpalałem silnik. Naprawdę ją przeklinałem i to nawet bez jakiś zahamowań. Nie powinna lecieć taki kawał do rezydencji. Ile ludzi może ją przy tym zobaczyć? Ile turystów zrobić zdjęcia? Ronja była cholernie nierozważna, o ile nie nawet głupia.
Odjechałem w kierunku rezydencji.
Szybko nie zapomnę tego dnia.

////////
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Rozdroże  Empty Re: Rozdroże

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 :: Tromsø :: Obrzeza

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach