Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Dom Łowcy

2 posters

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Las

Go down

Dom Łowcy Empty Dom Łowcy

Pisanie by Hunter Pon Cze 04, 2012 8:08 pm

Dom Łowcy Tumblr_m19ue8w3zt1qlr5o3o3_500
Hunter
Hunter
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Hunter Pon Cze 11, 2012 1:24 pm

Bezpieczeństwo. Schronienie. Jego ostoja. Dom Łowcy.
Leżał przed wejściem, wpatrując się w pająka, który leniwie zaplatał pajęczynę na łapaczu snów. Ten przedmiot dostał na samym początku pobytu od mądrego uzdrowiciela - nie pamiętał jak się nazywa, gdyż brakuje mu wspomnień z tamtego okresu. Tylko barwne plamy, które nijak nie chciały łączyć się ze sobą. Łapacz miał pozwolić mu zasnąć, odegnać złe sny i czuwanie, a przynieść błogi sen. Jakby przedmiot mógł to zrobić! Łowca nie raz, nie dwa wpatrywał się weń błagalnie, mrucząc pod nosem nierozpoznawalne słowa. Te niby modlitwy nigdy nie zostały wysłuchane. Zostawiono go samego w lesie, pełnego obaw i rozbudzonych instynktów. Nazwano to puszczeniem na głęboką wodę. Czasem łatwo coś nazwać.
Mężczyzna zwrócił wzrok w stronę lasu. Nie chciał już rozpamiętywać pierwszych dni, przecież teraz było lepiej - nie był jeszcze świadomy, że odnalazł swoje miejsce. Kontury drzew szybko zatarły się, a zieleń lasu stworzyła barwną plamę, kiedy długo się wpatrywał. Las pulsował, wibrował życiem; miliony istnień go wołały. Był ich Panem, Królem. Zamruczał na samą myśl.
Jednak szybko wychwycił też inne dźwięki. Tam daleko, odbywało się wesele. Słyszał o nim wielokrotnie. Zaczął się zastanawiać, jakby to było, gdyby on znalazł się pośród nich na plaży. Tutaj słońce oświetlało jego twarz, przedzierając się spomiędzy drzew, a tam? Wyobrażał sobie. Był bardzo ciekawy, interesowało go niemalże wszystko. Hamowały jedynie instynkty. Byłby niczym wilk pośród młodych saren, które w popłochu uciekają na sam widok włochatego zwierza. On też kiedyś uciekła... dawno. Może i nieprawda?
Pod nasuniętym na czoło kapeluszem skrywał czarne uszy, które niknęły w gęstych splotach włosów o tym samym kolorze. Nakierował radary w stronę, gdzie w jego mniemaniu znajdowała się plaża i począł nasłuchiwać. Wyglądał jakby spał - tylko marszczące się brwi lub gardłowe pomruki stanowiły to "jakby".
Hunter
Hunter
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Ronja Pon Cze 11, 2012 2:14 pm

Biegła sobie.
Do jej kocich uszu już dawno doszły pogłoski, o nowym uczniu w rezydencji i swym zwyczajem miała zamiar go poznać. Pikanterii dodawał fakt, że chłopaka, a może raczej faceta, bo podobno miał już ponad dwudziestkę, odizolowano celowo od reszty. W zwykłych okolicznościach Artemida pobiegłaby do lasu już pierwszego dnia, którego się o tym dowiedziała, ale ostatnio okoliczności nie były zwykłe. Strasznie dużo problemów i jakichś innych spraw zwaliło jej się na głowę i zaczynała nawet podejrzewać, że mogła to być robota któregoś ze starszych, by celowo odciągnąć ją od lasu i poznania przybysza. A to zagadała się z Venus dziwnie długo, a to poszła do Alexandra i została na dwa dni, zupełnie niezgodnie ze swoimi zwyczajami, to znów pojechała do Tromso z Maximem, któremu obiecała to już wieki temu. Potem znowu Apollo miał jakiś problem i zdecydował się na niej wylądować, więc przez następne trzy dni musieli sprzątać salę teatralną, którą zdemolowali kłócąc się. Minęły dobre dwa tygodnie, nim nadarzyła się okazja, by pobiegła do lasu. A i tak nie była właściwa.
Mika i Luke brali dziś ślub na plaży i Ronja oczywiście musiała tam być. Żeby pogodzić się z bratem, obiecała mu, że z nim pójdzie i tak też zrobiła, zwłaszcza, że podarował jej naprawdę śliczną sukienkę. Skubaniec znał ją równie dobrze, jak ona jego! Odstali więc swoje podczas ceremonii, Apollo szkicował młodą parę, ona się nudziła i bawiła pokazując kły i rogi ku uciesze najmłodszych dzieciaków. Potem dali kwiatki małżeństwu, wznieśli ze wszystkimi toast, chwilę się pokręcili i... czmychnęła.
Piękne, złote buty na wysokim obcasie zostawiła w swej zwykłej kryjówce na jednym z drzew, by nie przeszkadzały jej, gdy będzie biegać. Sukienka od Apolla była idealna. Ciemnogranatowa, lekko połyskująca tunika, sięgająca nieco za kolano, obramowana wyszywanymi złotą nitką zdobieniami. Dostatecznie piękna, na wesele, cudownie wygodna nawet do ganiania po lesie. Apollo naprawdę znał ją zbyt dobrze.
Gnała więc boso, pozwalając wszystkim zmysłom działać i badać. Szybko wyczuła wyostrzonym węchem nowy, silny zapach człowieka i popędziła w stronę, z której dochodził. Jeżeli ktokolwiek naprawdę dobrze znał las otaczający Rezydencję, to właśnie ona i obecność w nim kogoś nowego nie mogła się przed nią ukryć. Nie bała się też zupełnie. Jej moc ostatnio stała się naprawdę spolegliwa, a zarazem w pewien sposób bystra. Robiła to czego Artemida chciała, jeszcze zanim zdążyła o tym świadomie pomyśleć. Wyglądało na to, że naprawdę zyskuje pełną kontrolę nad swoją zdolnością. Jej ciało przystosowało się teraz do bardzo szybkiego biegu, pędziła więc galopem jak zwierzak, pomagając sobie dłońmi jak łapami, sadząc długie susy i z łatwością przemierzając kolejne metry. Nie męczyła się nawet, bo miała na to za dobrą kondycję. I nie minęło wiele czasu, aż wypadła na ścieżkę prowadzącą do leśnego domku.
Zatrzymała się raptownie ledwie jakieś dziesięć a może nawet mniej, metrów od wylegującego się chłopaka. Wyprostowała się, natychmiast odzyskując swoje zwykłe, dziewczęce kształty. Zniknęły wydłużone ręce i stwardniałe łapy, zamiast rąk. Była śliczna jak zwykle, choć przecież nie przesadnie piękna, jak na przykład Venus.
-Cześć. - rzuciła, uśmiechając się lekko i ruszając w jego stronę już normalnym krokiem. Była przyjemnie rozgrzana biegiem, wesoła i ciekawska. Nie bała się też ani trochę, bo i czego miałaby się bać? Życie nauczyło ją, że jest raczej niezniszczalna.
-Jestem Ronja, a ty? - zapytała, podchodząc blisko. -Bo strasznie się o tobie nasłuchałam plotek, ale nikt mi nie chciał powiedzieć, jak się nazywasz. - dodała, przyglądając mu się z rosnącym zainteresowaniem, i co tu skrywać, zachwytem. Nie dość, że wspaniale pachniał, tak dziko i męsko i leśnie na dodatek, to jeszcze wyglądało na to, że okaże się być baardzo przystojny! Umięśnione ciało, te ramiona i szeroki tors...! Ach, przeszedł ją przyjemny dreszcz i uśmiechnęła się szerzej. O taak, zdecydowanie chciała poznać go bliżej.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Hunter Pon Cze 11, 2012 3:42 pm

Miękki pomruk wyrwał mu się z krtani, kiedy usłyszał głos Persefony - dziewczyna była jedną z niewielu odważnych, którzy zawędrowali do lasu. Jednak teraz znajdował się w nim tylko ciałem, gdyż jego duch bawił się razem z weselnikami; widział siebie razem z nimi, ubranego w garnitur i rozmawiającego z wystrojonymi kobietami. Był czarujący jak za dawnych czasów, z tym uśmiechem szelmy oraz błyskiem w ciemnych oczach. Pomimo przytłumionych zmysłów do ciała doszedł zapach. Dziwny, bo zmienny, a zarazem z jedną, mocną nutą. Każdy w rezydencji, kto choć trochę zwracał uwagę na zmysł powonienia, wiedział, że on należy do Ronji. Nie trzeba było stroszyć sierści ani pokazywać zębów, bo i po co, kiedy dziewczyna należała do najbardziej kontaktowych osób w rezydencji.
Może Hunter też by tak uznał, gdyby poznał ją w innym momencie, a najlepiej w innym miejscu. Teraz, dopiero co wyrwany z półsnu, na swoim terenie wyczuł w niej przeciwnika. Intruz! Intruz! brzmiało mu w głowie. Z jego gardła wydobył się groźny charkot, z nieodłącznym metalicznym brzmieniem - rzadko miał okazję rozmawiać. Jakaś niemądra dziewczyna ośmieliła się wkroczyć na jego teren! Prychnął kilkakrotnie. Ile razy dosadnie pokazywał, że najbliższa okolica jest, tylko i wyłącznie, JEGO. Nikogo innego, tylko Huntera.
Zerwał się prędko z pozycji leżącej, kucnął, a dłonie z pazurami oparł na ziemi. Talent bronił się sam, tak na wszelki wypadek. Patrzył czujnie na dziewczynę czarnymi, częściowo zasłoniętymi przez włosy ślepiami, z uwagą śledząc każdy jej ruch. W jego gardle stopniowo wzbierał i opadał pomruk, jak gdyby nie mógł się zdecydować, jakie intencje ma dziewczyna. Rzadko miewał gości, więc chyba można mu wybaczyć. Zresztą, czy Łowca powinien poddać się tak od razu?
Cofnął głowę w zdziwieniu, widząc jak ta dalej się zbliża i niewiele sobie z niego robi. Była... bezpośrednia. Nie przywykł do tego, wszyscy podchodzili raczej z wielką rezerwą do jego zachowania i uciekali na każdy, nawet najmniejszy zwierzęcy dźwięk. Nie umieli nawet rozpoznać wesołego powarkiwania, byli tacy głusi. A ona? Widział jej ładną twarz, śmiejące się niebieskie oczy i powiewające na wietrze włosy - jednak nie to zwróciło uwagę Huntera. Z jej ciała biła energia, bliźniaczo podobna do tej, którą promieniował las. Może była jego częścią? Coś w niej było, że przekonało go do zaprzestania ataku.
- Hunter - odparł, opierając się na dłoniach, które z powrotem zakończone były rzędem krótko zakończonych paznokci. Rozluźnił się dopiero, kiedy usiadł na ziemi. Właściwie to powinien wstać, ale przy sklejaniu jego mózgu skupiono się bardziej na zlikwidowaniu chęci zabicia każdego, ruszającego się obiektu, niźli na manierach. Bywa.
- Im mniej osób wie, tym mniej się kręci. - zupełnie jak Shrek - cenił sobie prywatność. Tylko aparycja się nie zgadzała, bo powszechnie był uważany za raczej przystojnego. Już pierwszego dnia przybiegły śliczne dziewczynki, którym ubzdurało się, że zmiękczą serce zwierzęcia. Piękne chciały odnaleźć swoją bestię. Liczyły, że lew zakocha się w jagnięciu.
Prędzej je zeżre.
Hunter
Hunter
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Ronja Pon Cze 11, 2012 9:42 pm

Nie wystraszyła jej, jego obronna reakcja i manifestacja siły. Ba, wręcz przeciwnie! Jej oczy zabłysły, a uśmiech poszerzył się na ślicznych ustach, gdy dostrzegła jak jego dłonie wyposażają się w kły, jak mięśnie napinają się gotowe do ataku, jak przygląda się jej uważnie, choć i ze zdziwieniem. Prawie mogła poczuć, jak wyostrzyły się jego zmysły i jak pracuje dziki, zawsze gotowy instynkt, najwspanialsze ze wszystkich narzędzi, w jakie wyposażyła ludzi i zwierzęta natura. Jakże ją kręcił, taki dziki, dziki jak sam las, jako ona! Jego zapach przyjemnie pieścił jej węch. Jednak na jego komentarz, o odosobnieniu, wywróciła wesoło oczami.
-Może i racja ale sporo jest i fajnych ludzi, których byś chętnie pewnie poznał.- odparła, wzruszając lekko ramionami. Podeszła jeszcze bliżej, można rzec, nieulękniona, pewna siebie. Och, ciągnęło ją do niego i to nie tylko tak, jak zawsze po prostu ciągnęło ją do ludzi i nowych znajomości. I nie tylko tak, jak zwykle ciągnęło ją do facetów, na których miała ochotę i których chciała zaciągnąć do swego łóżka albo na miękki mech. Do niego, praktycznie od pierwszego wejrzenia, od pierwszego posmakowania zapachu, ciągnęło ją dziwnie mocno i zwierzęco.
-Ah i wiesz, masz śliczne imię. - dodała bezpośrednio, przekrzywiając głowę i pochylając się lekko, by zajrzeć mu w oczy. Nie była to jednak najwygodniejsza pozycja, więc po prostu usiadła przed nim na ziemi bez najmniejszego skrępowania, lekko na boku, podciągając ubrudzone biegiem stopy pod siebie, lecz nie siadając na nich.
-Ja się w pełni nazywam Artemida Ronja. Artemida Ronja Korsitrakhos, żeby już być szczegółowym. - powiedziała, spoglądając na niego ze swobodnym uśmiechem. Dobrze się czuła w jego towarzystwie. Tak od razu, tak po prostu, nawet nie było się nad czym zastanawiać.
-Ale że kiedyś nie lubiłam swojego pierwszego imienia, no to wiesz, wszyscy wołają na mnie Ronja. - wyjaśniała, jakby to wcale nie była ich pierwsza rozmowa, jakby gaworzyli sobie jak zwykle o czymś luźnym i niezobowiązującym. Ale jej zmysły nie spały. Oddychała jego zapachem, spojrzeniem ślizgała się po jego ciele, zachwycając się silnymi ramionami, mocnymi rysami twarzy, tak cudownie błyszczącymi dzikością, ciemnymi oczami. Jakże wściekły byłby Apollo, gdyby ich teraz zobaczył, jakże zraniony zapewne poczułby się Alexander. Artemidę jak zwykle nie bardzo to obchodziło. Liczyła się chwila, a chwilowo zarówno jej umysł, zmysły jak i instynkt zajmował Hunter.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Hunter Czw Cze 14, 2012 9:07 am

Ich talent nie mógł być porównywany z żadnym innym. Nie warto mówić o główkujących kujonach, którzy mieszkali w bibliotece, ale powiedzmy, takie cenione władanie ogniem wygląda blado przy wachlarzu możliwości, które dawała mimikra. Hunter czuł płomień w mięśniach po każdym wyczerpującym biegu. A co z czytaniem w myślach lub wyostrzonymi zmysłami? Rozumiał i słyszał las, jak nikt inny. Oni rozumieli. Hunter oraz Ronja. Odwieczne marzenie o wzbiciu się w powietrze było czymś zupełnie naturalnym, jak śpiew z wilkami, czy poranny patrol lasu. Dni Huntera były wypełnione takimi czynnościami; nie tęsknił za technologią, gdyż potrzebę sprawdzenia kilku stron internetowych, zastąpiła wola i chęć przetrwania.
Dlaczego Ronja się go nie bała? Była szalona, czy obłąkana? Jemu tak blisko było do przekroczenia tej cienkiej granicy, więc może była bardzo silna, skoro wydawała się taka normalna? Jeśli w przypadku tak wyjątkowego daru można mówić w ogóle o normalności. Hunter zauważył, jak miły głos ma dziewczyna i uśmiechnął się, błyskając szeregiem białych zębów. Jej siła była wręcz magnetyzująca, ciągnęła go siebie od pierwszych chwil spotkania. Coraz słabiej jego instynkt bronił się przed poznaniem, chociaż jeszcze krzyczał ostatkiem sił, że Ronja może go spróbować w ten sposób podejść. Nie trwało to długo. Już wiedział, jak się porusza, jak pachnie i jak ślicznie mruży oczy, kiedy na niego patrzy. Zwrócił na to uwagę.
- Wątpię, żeby chcieli ze mną egzystować. - nauczył się wytwarzać barierę ochronną, która odgradzała go od świata. Miał mało kontaktu z ludźmi, bo postępował zgodnie z wpojonymi mu zasadami. Uzdrowiciel zbudował jego mały świat od początku i zawsze będzie mu za to wdzięczny. Aidan razem z Ronją różnili się od innych ludzi, od tych słabych, bezbronnych istot. Gołych, bez przyzwoitej ochrony przed zimnem, bez pazurów i kłów, którymi mogliby się bronić. Mieli za to duże ego i prawo, które sami sobie nadali, aby niszczyć świat. Nie, zdecydowanie nie chciał mieć z nimi do czynienia.
- Czyli jesteś boginią rozbójników, tak? - momentalnie jego mięśnie się napięły, kiedy usiadła tak blisko. Rozluźnił się dopiero, kiedy zobaczył górujący nad nimi dom - był na swoim terenie, wiedział jak walczyć, więc posiadał przewagę. Instynkt się uspokoił. - Rok temu byłem jeszcze Hunokelim (nie mam pojęcia jak to odmienić) - sprecyzował. Starał się utrzymywać uwagę na dziewczynie, ale jego uwagę stale zaprzątała jej odmienna sygnatura. Niezwykle podobna do jego, tylko lżejsza, z dziwnie kwiatową nutą.
Hunter
Hunter
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Ronja Sro Cze 27, 2012 9:08 pm

Wywróciła oczami, jak robiła to często, gdy ktoś mówił głupoty. Albo ją nudził. Albo robił te dwie rzeczy na raz.
-Staary, my tu mamy takich pojebusów w tej Rezydencji, że na pewno byś się nie wyróżniał. - odparła z przekonaniem. Bo czy nie miała racji? wymieniać tych wariatów naprawdę nie było trzeba. Ani ich szukać daleko. Sadyści, masochiści, dziwki, jakieś pomioty szatana, psychopaci, a wszyscy do tego obdarzeni mega mocami. Niebezpieczni i w ogóle. Ciekawe, o ile groźniejszy od nich musiał być Hunter, żeby go trzymać na takim odludziu? Dreszcz adrenaliny przebiegł przez ciało Artemis, gdy o tym pomyślała. Spojrzała na mężczyznę z jeszcze większym zainteresowaniem. Aż drgnęła, sama nieco zaskoczona swoją ekscytacją. Ale cóż, ten cały związek z Alexandrem wyraźnie ją zmęczył, by nie rzecz, że znudził. Naprawdę hamowała się dla niego. A potem przynajmniej ukrywała. Spędzała z nim czas, rzadziej biegała do lasu, nie warczała tak, żeby go nie straszyć, panowała nad nerwami. I miała tego po dziurki w nosie.
A teraz? Teraz roznosiła ją energia i jakaś dziwna ochota, by skoczyć Hunterowi do gardła z pazurami. Tylko po to, by zobaczyć co się stanie. Rozjuszyć go, walczyć, dać upust temu wszystkiemu, co się w niej skumulowało. Ale jeszcze nie, jeszcze chwila.
-Jeśli pijesz do imienia, to boginią łowów. - odparła -Ale tutaj to można mnie faktycznie i tak określić. - dodała z szatańskim uśmieszkiem, wspominając wiele swoich wesołych wybryków i kawałów. Choćby te diabelskie rogi na ślubie Miki, które dzieciaka z polimorfów doprowadziły do płaczu.
-Huoneklim? Czekaj... - skupiła się na moment - Hunoueklim? Hunoukelim? -znowu popełniła dwa błędy, skrzywiła się, pokręciła głową.
-No niewymawialne. Jeszcze raz proszę. - zażądała z nutką poirytowania, że coś jej się nie udało. Zachowywała się tak swobodnie, tak luźno jakby już traktowała go jak najlepszego kumpla. A tymczasem wciąż korciło ją, żeby zrobić coś głupiego. Spojrzała Hunterowi jeszcze raz w te piękne, ciemne, dzikie oczy. I zdecydowała się. No nie mogła, po prostu nie mogła się już powstrzymać!
Napięła całe ciało, zmieniła pozycję, przykucając nagle, jakby gotowa do ataku. Pomyślała o swoich kłach, tych wielkich i o szponach na kilka centymetrów i wyposażyła się w nie w ułamku sekundy. Gotowe mięśnie, stwardniała skóra, twarz wydłużona odrobinę na kształt kociego pyska. Trochę straszna, mniej ludzka, mniej piękna, a jednak wciąż zadziornie uśmiechnięta Artemida, która nie mogła się już powstrzymać, tak ciekawa jego reakcji.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Hunter Czw Cze 28, 2012 3:39 pm

-Dajmy na to, że wierzę. - zgodził się na takie ustępstwo, żeby już więcej nie musieli drążyć tego tematu. W zasadzie nie chciał rozpraszać się myśleniem o tych całych "pojebusach", kiedy miał przed sobą Ronję. Nie chciał się przyznać, że przez te kilka minut nie może oderwać od niej wzroku. Wiedział, że nie należy do grona ludzi, o których można prędko zapomnieć - ale jaka ona była? Zastanawiał się. Buzująca energią. Ronja mogłaby podbić świat, gdyby tylko chciała; miał nadzieję, że nie jest przesiąknięta rozmowami dyrektorki o używaniu talentu w słusznej sprawie. Talent nie był darem, tylko przekleństwem. Przynajmniej on tak myślał, jeszcze nie chciał przyjąć do wiadomości, że mimikra była dopełnieniem jego osobowości. To przyjdzie z czasem.
Artemida. Artemida. Co ona knuła? Uśmiechnął się szerzej, zachowując pozory spokoju i udawał dalej, że nie dostrzegł w jej oczach tych zdradliwych iskier. Powietrze aż wibrowało od tego napięcia, siły, energii? Nie wiedział, jak to nazwać, ale mimowolnie wyczuwał te drobne zmiany. Na pewno nie w taki sposób, jak mogli to robić postrzegacze lub nadnaturalni, ale zawsze.
- Łowca - była strasznie urocza, kiedy tak się trudziła. Nawet rozczulająca. Nie, on wcale nie miękł. Wcale. Patrzył w jej jasne, urokliwie wesołe oczy, a po chwili była przed nim; nieokiełznana, z dzikością wyzierającą się z każdego zagięcia jej ciała. Nie był obojętny. Zaciągnął się jej zapachem, jeszcze intensywniejszym niż poprzednio, a jego ciało dokonało przemiany. Wysunęły się kły, pazury zanurzyły się w ziemi, gdy przyjął pozycję podobną do jej. Szpiczaste uszy, nakierowane na przeciwnika, jeszcze bardziej podkreśliły ostre rysy jego twarzy. Był blisko niej, niemal stykali się twarzami, kiedy obserwował ją w skupieniu. Napięte mięśnie drgały jak oszalałe, na równi z powietrzem.
Jeszcze nie.
Jeszcze chwila.
Ciało wygięło się w tył.
Teraz.
Odbił się od ziemi i po prostu na nią wpadł. Nie był w żadnym wypadku delikatny, ale zanim wykonała swój ruch, mogła zobaczyć jego zawadiacki uśmiech.
Hunter
Hunter
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Ronja Czw Cze 28, 2012 4:09 pm

To ciekawe, że skoczyli na siebie praktycznie równocześnie. Uśmiechająca się zawadiacko Artemida nie mogła długo wytrzymać takiego napięcia, no przecież nie ona. Widząc jak i jego ciało reaguje, jak się zmienia, wyposaża w broń prawdziwego drapieżnika, powstrzymała się jeszcze tylko chwilkę. A potem skoczyła, obnażając kły, wyciągając pazury, gotowa zrobić mu prawdziwą krzywdę, jeśli tylko jej się uda.
Więc wpadli na siebie z zabawnym impetem mięśni ich nóg. Natychmiast przetoczyli się gdzieś w trawę, tarzając, szarpiąc, warcząc i drapiąc jak para dzikich szczeniąt. Gdy udało jej się wyślizgnąć z uścisku jego ręki i znalazła się na nim, odskoczyła ze swoją nadzwyczajną sprawnością. Wbiła pazury w korę najbliższego drzewa tylko by odbić się od niego, wybić w górę, skoczyć na gałąź, łapiąc równowagę ogonem, który pojawił się znikąd. Już czuła jego reakcję, czuła jak ściga ją, gdy znów zeskoczyła na ziemię. Jej ciało zmieniało się z każdą sekundą tej ucieczki-pogoni. Cała dosłownie płonęła, gdy jej kości, ścięgna i mięśnie przyjmowały coraz to inne formy dostosowując się w dosłownie każdej milisekundzie. Pozostawał jej tylko ogólny zarys ludzkiej budowy, gdy tak pędziła susami, to po trawie, to znów po drzewach nie dając się złapać. W zasadzie krążyła, wodząc go za nos, kontrolując sytuację, a jednak dławiąc się prawie cudowną adrenaliną, gdy już już muskał szponami jej ogon, gdy słyszała głośny warkot tuż za plecami, by znów wymknąć się gwałtownym skrętem. Bogowie, kiedy ostatnio było jej tak przyjemnie? Czy kiedykolwiek czuła się lepiej? Powarkiwała, gdy ją doganiał, śmiała się wysokim, zwierzęcym głosem, jak dzika puma, gdy znów udawało jej się wymknąć. A przecież nie chciała uciec mu naprawdę. To była zabawa, gra, a jakże wspaniała, nawet gdy krew spływała po niej z kilku szybko gojących się rozcięć na jej ramionach i nogach. Ich szpony nie były przecież sztuczne.
I chociaż czuła się taka szczęśliwa, taka wolna i tak pewna swoich umiejętności, nagle poczuła jak w połowie skoku jego dłoń zaciska się na jej ogonie i bezczelnie ciągnie ją w dół. Zawarczała z gorącą radością, gdy znikał jej ogon, wymykając się z jego uścisku. Obróciła się w powietrzu spadając na niego, szczerząc w uśmiechu znów gotowe kły.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Hunter Czw Cze 28, 2012 4:57 pm

Zaskoczyła go siła Ronji. Wydawała się niepozorna, zdolna do rozsypania się pod najlżejszym nawet uciskiem, a okazało się, że siłą prawie mu dorównuje. Natychmiast jego ciało przystosowało się do sytuacji. Czuł jak rozpiera go ciepło płynące z wnętrza, więc warknął wesoło i przewrócił ją ponownie, miękką część dłoni opierając na jej ramionach. Spod gęstych czarnych włosów, które opadły mu na twarz, błyskały żywo ciemne oczy. Zaraz sam leżał na ziemi, a raczej turlał się po miękkiej trawie, próbując odzyskać kontrolę zyskaną przez Ronkę. Nie. W żadnym wypadku nie chciał się kontrolować - stracił sekundę, kiedy puścił wodze talentu i Ronja mu uciekła.
Pognał za nią na dwóch, nie, na czterech, byle szybciej zmniejszyć dzielącą ich odległość. Był w swoim żywiole, kiedy w dzikiej pogoni wskoczył na drzewo i próbował ją wyśledzić, nawet nie rejestrując jak płynnie odbija się od gałęzi oraz przeskakuje na następny konar. Gdy zobaczył w słońcu błysk jej jasnych włosów, przyspieszył, pochylił łeb nisko i już wyciągał łapę, aby ją pochwycić, kiedy mu się wymknęła. Ryknął, nie przyzwyczajony do porażek, Pan Lasu od siedmiu boleści, wilk, któremu nawiał czerwony kapturek. Przyczaił się w liściach, na powrót stając się Łowcą. Ponownie ją wyśledził, marszcząc nos ze złości, że go tak mami. Już do niej biegł, nurzał pazury w łopatce, kiedy znowu uciekła, skręciła, wygięła się w jakąś nienaturalną pozycję! Obejmował ją w pasie, ciągnąc ku ziemi i znowu to robiła.
Jednak ta gonitwa sprawiała mu niewysłowioną radość, ból w mięśniach przypominał do czego zostali stworzeni. Nie im pisane było zaszycie się wśród książek, o nie. Ciało leczyło się bez problemu, kiedy tam gnali przed siebie, czując wiatr we włosach. Kończmy to - pomyślał i przyspieszył niemal do granic możliwości. Złapał mocno jej ogon i już ją w dół, na ziemię, żeby znów nie umknęła mu jak wiewiórka. Sprytna! Otworzył szerzej oczy ze zdumienia, kiedy poczuł jak ogon znika. Zagrało mu w gardle krótko, urwanie, gdy przez ułamek sekundy widział jak na niego spada. Wykorzystał to w czym był dobry. Skoczył na nią z niewyobrażalną siłą i pomimo bólu jaki odczuł, gdy uderzyli sczepieni o ziemię, zaczął się śmiać wesoło, przyciskając jej ciało do ziemi.
Hunter
Hunter
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Ronja Czw Cze 28, 2012 9:04 pm

Mimowolnie jęknęła głucho, gdy uderzyli z impetem o ziemię. Nawet nie zdawała sobie wcześniej sprawy, jak wysoko skakali więc i z jakiej wysokości przyszło im spadać. Chyba porządnie obtłukła sobie prawą stronę ciała, w tym żeberka. No ale Hunter pewnie miał gorzej. Ona upadła raczej bokiem, on przywalił prawie całymi plecami. Nie był to jednak powód, by dawać mu fory. Już już miała szarpnąć się, drapnąć pazurami tam, gdzie teraz miał twarz, a skąd na pewno zabrałby ją widząc jej ruch i robiąc unik. Ale... Ale coś ją powstrzymało
Przycisnął ją do ziemi. Trzymały ją jego silne ramiona i to po nich powędrował jej wzrok i nagle rozproszona uwaga. Aż przeszył ja dreszcz, gdy przyjrzała się tym ogromnym, napiętym muskułom. Tej sile! Ach, jak mocno ją trzymał! Jej chwila na wymsknięcie się już minęła, ale Ronja nie żałowała, nie myślała o tym teraz. Dziwiła się samej sobie, że tak kręcą ją te muskuły, ten jego szeroki tors i ta dzika siła. Od kiedy to chciała być zdominowaną i dać się zdominować? Przecież zawsze to faceci byli jak zabaweczki w jej rękach. Od praktycznie wszystkich była silniejsza. I sprytniejsza. Bezczelniejsza pewnie również. Miała ich już tylu i żaden nie był podobny do trzymającego ją Huntera. Spojrzała na jego uśmiech, w którym szczerzył jeszcze lśniące kły i to też ją kręciło. Spojrzała potem w jego ciemne oczy i wydała z siebie coś pomiędzy westchnieniem a jękiem, co nie miało zupełnie nic wspólnego z bolącymi żebrami. Czy ktokolwiek, kiedykolwiek doprowadził ją do takiego stanu? Jakkolwiek? Czy jakiś facet był w stanie rozpalić ją tak, jak Hunter niewinną igraszką wśród drzew i jednym spojrzeniem? Chyba wreszcie spotkała kogoś godnego bogini.
Nie zastanawiając się więc już ani chwili dłużej uniosła się lekko i pocałowała go namiętnie, gorąco, z dziką pasją wpijając się w jego usta.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Hunter Pon Lip 09, 2012 6:26 pm

Wtargnęła, nieproszona, do jego lasu i musiała ponieść karę. Chociaż karą to to było tylko z nazwy, gdyż bardziej przypominało wesołą, zupełnie nieszkodliwą zabawę. Nawet jeśli postronny obserwator uznałby to za krwiożerczą walkę dwóch bestii - niech lepiej bierze nogi za pas, bo Hunter i Ronja dopiero mu pokażą, co znaczy prawdziwe polowanie.
Łowca był jeszcze w transie, jaki dała mu gonitwa - czuł leżącą pod sobą Ronję, jej przyspieszony oddech, unoszącą się klatkę piersiową i pulsującą w żyłach krew. Niezmienny od wieków rytm. Zazwyczaj nie zastanawiałby się długo, już widziałby w jaki sposób krew wsiąka w ziemię. Nie. Nie. Tak nie wolno. Jesteś Hunter, to jest Ronja. Nie sarna, tylko drapieżnik. Ale jest taka lekka... może to jednak łania? W jego umyśle zapanował chaos, działo się to w ciągu kilku sekund, jednak zdołał go opanować.
Jej włosy znajdowały kilka centymetrów od jego nozdrzy i ten przeklęty, obłędny zapach nie dawał mu spokoju. Nie chciał jej wypuszczać z uścisku; zbytnio nań oddziaływała, aby mógł tak po prostu pozwolić jej odejść, bo skłonna jeszcze nie wrócić. Nie, wtedy sam ją znajdzie. Złamie zakaz i pójdzie poszukać tej zbójnickiej dziewczyny. Nie miał czasu wymyślić zakończenia tej historii, bo jego myśli zajęło coś innego, znacznie bardziej przyjemnego. I wcale nie chciał, żeby to się skończyło.
Hunter
Hunter
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dom Łowcy Empty Re: Dom Łowcy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Las

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach