Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Leon Marion Procházka - George Craig

3 posters

Go down

Leon Marion Procházka - George Craig Empty Leon Marion Procházka - George Craig

Pisanie by Leon Czw Lip 05, 2012 9:24 pm

Imię i nazwisko: Leon Marion Procházka

Wiek: 22

Data urodzenia: kwietnia dzień trzynasty

Wygląd: Dziwnie się ubiera czasem, trochę pedałkowaty, ma busz na głowie i brak kaloryfera. I ma cielęce oczy, cokolwiek to oznacza. A babcia mówi, że jest przystojny!

Leon Marion Procházka - George Craig 2lc3ddw

Charakter:
No i weź go tutaj opisz, jak się po prostu nie da. Ale dobrze, spróbujemy.
Miły, uczynny, uroczy, słodki, przystojny, miły już było? Takie coś można usłyszeć od babci Leona, albo od niego samego. Można powiedzieć, że trochę mija się z prawdą, ale przecież tak mu zawsze babcia mówiła! A babcia przecież nie kłamie, to niemożliwe. Jeśli zbierzemy grupę ludzi i zadamy im pytanie 'jaki jest Procházka?' - swoją drogą, co to za chore nazwisko? - odpowiedzi będą różne. Popadające ze skrajności w skrajność. W końcu Leon Marion Procházka to człowiek pełen sprzeczności. Powiadają, że prostak. Prostakiem jednak można nazwać technozjeba, który co sobotę bawi się w rytm muzyki disco polo, rzucając żelem, ściekającym z jego, i tak tłustych włosów, na wszystkich zgromadzonych, a jak ci się poszczęści, to może oberwiesz kolczykiem z podrabianego złota. Mówią też, że nieznośny. Ależ błagam, nieznośny to jest ten dzieciak spod dziesiątki, który drze ryja pod drzwiami i rzuca się na podłogę, bo rodzice nie chcą mu kupić najnowszego, mechanicznego teletubisia-giganta. Bezczelny? Tak, bezczelny to trafne określenie. On jednak twierdzi, że to tylko wyjątkowa szczerość, tak bardzo ceniona wśród ludzi, albo, w ogóle tego nie skomentuje, uśmiechając się wrednie pod nosem. Wszak, czymże są wszyscy inni ludzie, przy zacnym milordzie, Leonie. Jego szczerość, przejawia się w raczej prostych rzeczach, jak na przykład, powiedzenie pewnej obywatelce Tadżykistanu, że jej włosy przypominają raczej wyświechtaną miotłę Rona. Jedną z kilku rzeczy, których nie lubi robić to ckliwe rozmowy, na ckliwe tematy. Ogólnie, takie opowiastki uważa za marnowanie czasu, ale jeśli już musisz, to cię wysłucha, nie popłacze się i nie będzie mówił, jak straszliwa mogła być dla ciebie strata kota, prędzej każe ci się ogarnąć, nim zmarnujesz pięć lasów, na chusteczki higieniczne. Jeśli jednak jesteś osobą, którą lubi, może ci kota zakopać i odprawić mu należyty pogrzeb. Nie olewa wszystkiego zimnym moczem. Tylko większość. Więc jeśli dobrze wstrzelisz się w klucz, trafisz na tą mniejszość i dołączysz do szlachty. Potrafi zdobyć zaufanie w zaskakującym tempie, ale u niego działa to trochę inaczej. Zacznijmy od tego, że on nie potrzebuje zaufania do drugiego człowieka. Ufa sam sobie, a reszta mu zwisa. Jeśli masz potrzebę wypłakania się na jego ramieniu, płacz, musisz się jednak liczyć z tym, że pocieszycielem to on jest tragicznym. Nigdy nie potrafił pocieszać ludzi, zazwyczaj tylko pogarsza sytuację. Niby ranić celowo nie lubi, ale łamie dziewczęce serca mówiąc, że to była tylko przygoda na jedną noc. Człowiek ten sprawia wrażenie typowego jajcarza, który strzela w ludzi ironią, niczym Korea Północna, która chciałaby strzelać w Amerykę bombami atomowymi. Nie jest wrogo nastawiony do świata, ale też nie skacze z radości widząc pierwszego lepszego człowieka. Ma wyjątkowe poczucie humoru, przez co przylgnęła do niego łatka typowego, klasowego klauna, niektórzy twierdzą, że to leczenie swoich kompleksów, inni śmieją się razem z nim. Prawda jest taka, że on chyba zostawił mózg w przedszkolu, do którego nawet nie chodził. Posiada wybitny talent do tworzenia problemów z niczego i jest generalnie trudny. Niektórzy zarzucają mu, że ma jakieś zaburzenia osobowości, ale przecież to tylko ludzie na chwilę. Poznaje ich i zapomina. Wtedy wszystko jest znacznie prostsze. Ale Leon generalnie jest fajnym człowiekiem. Zdecydowanie nie można zaliczyć go to tej wielkiej grupy nudziarzy, bo on się po prostu nigdy nie nudzi, a nawet jeśli, to wyjdzie na miasto i zacznie sobie robić chore zdjęcia, zdecydowanie jedno z jego hobby, albo po prostu zmieni się w upierdliwego chłopczyka, uprzykrzającego życie biednym przechodniom, satiacja semantyczna jego bronią. Ale na przykład babciom z torbami, napakowanymi kamieniami to pomoże! Bo on przecież dobrym chłopakiem jest. Lubi z siebie debila robić i chyba za dużo inwersji stylistycznej stosuje. Joda jego mistrzem.

Talent: Dosłownie zmienia się w kaktusa. Zielenieje, po czym zaczynają wychodzić z niego kolce, a na końcu, wszystko zostaje przypieczętowane pięknymi kwiatkami. I weź tu człowieku bądź poważny, kiedy widzisz takie coś.

Historia:
- Ale kochanie, czy ta sesja naprawdę jest konieczna? Przecież, w każdej chwili możesz urodzić, czy to w ogóle jest legalne?! - Jakub, staruszek Procházka - syn szalonej szefowej kuchni i emerytowanego żołnierza, który nadal był w Libanie, tak mentalnie, będący zapalonym i nawet profesjonalnym fotografem wręcz nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał. Pani Procházkowa, Eliška - top modelka, zdolna do tego, by umożliwić dziennikarzom kręcenie jej kopulacji z mężem, byle tylko zdobyć jeszcze więcej sławy, to się oczywiście nie zdarzyło, dzięki interwencji jej męża, w zaawansowanej ciąży, chciała wybrać się na kolejną sesję. I dobrze, nie robiłby żadnego problemu, gdyby ona nie chciała jechać DO KENII. To wydawało się zupełnie absurdalne. Jak można z Brna, przelecieć do Kenii i pozować, jakimś narwanym fotografom. Jakubowi serce się krajało, jak widział te wszystkie małe dzieciaczki, głodujące i chorujące, na każdą możliwą chorobę. Ale stało się. Dwa dni później, byli w drodze na lotnisko z zadziwiająco dużą ilością walizek. Nikt jednak nie był tym zdziwiony, Eliška zawsze brała ze sobą arsenał ciuchów, których potem wcale nie nosiła, ale zabrać musiała, żeby ich przypadkiem ktoś z jej domu nie ukradł.

- Świetnie, w lewo trochę, trochę bardziej, dokładnie tak, jesteś niesamowita! - A Procházka siedział i obserwował, jak ten obleśny fotograf kica wokół JEGO żony i robi zdjęcia jej brzuchowi, w którym pływał JEGO syn. To było całkowicie obrzydliwe. Więc po prostu poszedł do grupki dzieci, bawiących się piłką. Miał powołanie, po prostu nie mógł nie zostać ojcem. I gdyby tylko Eliška była bardziej chętna, do rodzenia, Leon miałby gromadkę rodzeństwa. Może nie koniecznie to by się mu spodobało, chociaż lubił się integrować, głównie po to, żeby później wpakować się w jakieś kłopoty.
- JEZU RODZĘ, MATKO, JA RODZĘ, RODZĘ! Łap kamerę, je rodzę! - Chwilę później cała wioska słyszała ten przeraźliwy krzyk kobiety, której właśnie odeszły wody. Najpierw darła się ona, potem ona i jej syn, a na końcu darł się już tylko Leon. Biedne plemię Kissi znosiło jego krzyki przez pięć lat. Państwo Jenkins zdecydowali się zostać w Afryce trochę dłużej, aby pomagać niedożywionym dzieciom. Była to swego rodzaju szkoła przetrwania dla tych młodych rodziców. Sam Leon znosił to znakomicie, dookoła tygryski, słonie, wszystko lata z ogonami, a on latał w pampersie. Zdjęcia robili mu wszyscy turyści, którzy akurat przyjeżdżali i stał się twarzą smoczków. Do tej pory nie jest dumny ze zdjęć, które krążą w internecie.

- Chłopcze! Co ty wyprawiasz?! - Ta pani wcale nie była podobna, do tych wszystkich miłych latających kelnerek, które tak chętnie reklamowano w samolotowej telewizji. Jeszcze lepiej, była strasznie brzydka, a jej brwi widocznie się bardzo kochały, zmierzając do połączenia, co sprawiłoby, iż stałyby się monobrwią. To bardzo przerażało tego prawie sześcioletniego chłopca. Ale, czym sobie zasłużył, na taki straszny opieprz? Sam tego nie wiedział. Nie było przecież nic złego, w aplikowaniu do nosa grubszego pana, kukurydzianych chrupków, może dzięki temu ten staruszek wreszcie przestałby chrapać i słodka perełeczka w postaci Leona, mogłaby w spokoju oglądać 'Gwiezdne Wojny'. Tak strasznie mu się nudziło. Jego matka, poleciała do Czech dzień wcześniej, tata siedział kilka siedzeń dalej i mały Procházka nie bardzo rozumiał, dlatego akurat posadzili go przy tym śmierdzącym i nudnym facecie, on tylko spał, nie miał w sobie nic ciekawego, poza wielkim nosem i umieszczoną w nim Puszczą Amazonską, której ten młodzieniec nie miał odwagi zwiedzać, dlatego wysyłał na pewną śmierć swych kukurydzianych przyjaciół. A kiedy tylko wylądowali, jego ojciec stał się w jego oczach jeszcze większym superbohaterem. Wytrzymał z jego matką SZEŚĆ godzin na zakupach, bo przecież ten młody człowiek musiał mieć jakieś ubrania na zimę, a przez te kilka dni za mało jeszcze mu kupiła.

-Leon! Leon, wracaj do mamy, dziecko, chcesz się zabić?! LEON! - A Leon ma wyjebane. Będzie chodził po dachu tak długo, aż w końcu złapie tego idiotycznego gołębia, przez którego musi myć okno dwa razy dziennie. To było nie do pomyślenia, zrobił mu przecież specjalną toaletę, zaraz nad oknem, a on nie, za każdym razem musi osrać szybę i parapet. Zemsta tego młodzieńca będzie naprawdę słodka. Upiecze go, według pradawnego przepisu babci Procházkowej na kaczkę w sosie pomidorowym. A później, zaniesie do szkoły, dla pani od matematyki. Jak on tej baby nie lubił. Była koszmarem każdego dwunastolatka, przejawiającego skłonności destrukcyjne. I możliwe, że posłuchałby swojej matki, gdyby nie stała tam na dole, z tymi nieszczęsnymi skrzypcami. Wpadła na ten błyskotliwy pomysł, cztery lata temu i teraz musiał ubierać garnitur i występować na dziwnych scenach, w otoczeniu napuszonych dzieci. Już nie wspomnę o tej szkole prywatnej, którą mu załatwiła. A ojciec jak zwykle nie mógł się wypowiedzieć. Niedługo po tym, na wyraz swojego buntu Leon zaczął oglądać za dużo telewizji. Głównie były to seriale, nawet te najnudniejsze i tak zaczęła się jego miłość do 'Mody na Sukces', którą teraz ma w całości zgraną na płytach. Leżą sobie poukładane, obok tony innych płyt i czekają, aż napadnie go atak, albo babcia wpadnie w odwiedziny. Ten człowiek szalenie kocha swoje babcie.

- Bezczelny. Bezczelny. Zamorduję go. - Oh, naprawdę muszę mówić, na jaki etap wszedł właśnie Leon? Po wypowiedzi tej uroczej blondynki, raczej już wszyscy wiedzą. I nie rozchodzi się o to, że była puszczalska i głupia, naprawdę fajna laska, tylko, że Procházka nie miał zamiaru się jej oświadczać. Było fajnie, ale no moi drodzy, bez przesady. Z resztą, jaka dziewczyna by z nim wytrzymała. Co chwilę lata pijany, albo naćpany, dopuszcza się aktów wandalizmu, w dodatku, wydaje się mu, że widzi duchy zmarłych, których następnie wprowadza w światło, a jak dobrze pójdzie, to słyszy świeże trupy i cofa dzień, by uratować im życie, boi się komunikacji miejskiej, a na prawo jazdy zdał tylko po to, by później jego autko wylądowało w parkowym stawie. I może ktoś by to jeszcze wytrzymał, jakaś dziewoja, której naprawdę wydawałoby się, że go kocha, ale jak można zaakceptować fakt, że wyśmiewa dresów, stojących w bramie, a kiedy tylko znajdą się bliżej, to jest w obrębie pięciu metrów, ucieka z krzykiem niczym średniowieczna dziewica, ach, nie wolno też zapomnieć, że człowiek ten żyje w pokręconym związku ze swoją małpą, Marionem, który ewidentnie jest gejem, zazdrosnym gejem. Jakiś czas później Leon odkrył, że jest magiem poziomu trzeciego, nie wiedział jak, nie wiedział kiedy, przyrósł do ziemi i ruszyć się nie mógł. Na początku myślał, że nadal siedzi w tym kartonie, do którego wpakował się poprzedniej nocy, usiłując uciec przed zdesperowaną Helgą z Niemiec i pasowałoby my takie wytłumaczenie, gdyby nie te cholerne kwiatki. Aż się wzruszył, kiedy ujrzał swe odbicie w brudnej kałuży. Kiedy, jak mu się wydało, wytrzeźwiał i wyparowały z niego narkotyki obejrzał z Marionem wszystkie części 'Gwiezdnych Wojen' i odebrał od listonosza list, jak mu się zdawało, z Hogwartu. A to tylko jakaś szkoła, pragnąca go mieć w swych murach. To cóż miał poradzić, wpakował się ten pociąg, z małpą rzecz jasna, bo co miał z biedakiem zrobić, jego mama źle by go karmiła, bo w zwyczaju na śniadanie miała jadać grejpfruty. Pierwszą rzeczą którą po dotarciu na miejsce zrobił, to oczywiście wpakowanie się w kłopoty. Ale cóż miał poradzić? Biedny Justin napatoczył się akurat kiedy Leon zmieniał się w Kaktusmena i został sitkiem, chwalmy Pana, że chłopak nadal żyje, nawet w ramach rekompensaty Procházka pożyczył mu swoje seriale.

Grupa: zmiennokształtni
Poziom zaawansowania: średni powinien być, ale tak naprawdę to nigdy nie wiesz, kiedy stanie przed tobą kaktus


Ostatnio zmieniony przez Leon dnia Pią Lip 06, 2012 1:05 pm, w całości zmieniany 2 razy
Leon
Leon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Leon Marion Procházka - George Craig Empty Re: Leon Marion Procházka - George Craig

Pisanie by Dylan Pią Lip 06, 2012 7:40 am

KOCHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAM <33333333333

jej gołąbek <3 Moda na sukces <3 dzieci w Kenii <3
akcept!
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Leon Marion Procházka - George Craig Empty Re: Leon Marion Procházka - George Craig

Pisanie by Leon Pią Lip 06, 2012 7:43 am

Leon Marion Procházka - George Craig 4186630104 <33333
Leon
Leon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Leon Marion Procházka - George Craig Empty Re: Leon Marion Procházka - George Craig

Pisanie by Ana Pią Lip 06, 2012 8:16 am

O JAKI ON FAJNY <33333333
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Leon Marion Procházka - George Craig Empty Re: Leon Marion Procházka - George Craig

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics
» leon

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach