Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wycieraczka przed drzwiami wejściowymi.

2 posters

Go down

Wycieraczka przed drzwiami wejściowymi. Empty Wycieraczka przed drzwiami wejściowymi.

Pisanie by Ianelle Sob Wrz 01, 2012 10:48 am

To ja mu kupiłam tą wycieraczkę. W końcu czy jakikolwiek facet byłby w stanie pomyśleć o takim szczególe, przeprowadzając się wreszcie na swoje? A to była pierwsza rzecz, która uderzyła mnie w oczy, gdy mnie tu przyprowadził po raz pierwszy, zanim jeszcze nawet zdecydował się tu mieszkać. Brak wycieraczki przed drzwiami. Mój mózg dosłownie zbuntował się przed taką koleją rzeczy i w progu potknęłam się i wywróciłam jak długa. O własne nogi oczywiście, które z przyzwyczajenia chciały otrzeć buciki o wycieraczkę, której nie było. A skoro jej nie było i nie było o co bucików wycierać, moje nogi zareagowały gwałtownym poplątaniem się. W efekcie nabiłam sobie siniaka na nadgarstku. I kupiłam mu wycieraczkę. Ładną, brązową, z takim dłuższym, szorstkim włosiem i fioletowym, śpiącym kotem. Nie chciałam żeby była przesadnie słodka i chyba (oj chyba) mi się to udało. Była ładna, jeszcze czysta, a ja byłam nawet ciekawa, jak długo utrzyma się ten stan.
A teraz stałam na tej wycieraczce, niepewna, po co ja tu w zasadzie przyszłam, do niego. Widzicie, ta cała przeprowadzka zachwiała mocno moim wszechświatem. Racjonalne argumenty Shaque'a przyjmował mój rozum, a ten duszek, który kieruje moimi emocjami, popadł w stan niemalże katatoniczny, dochodząc do wniosku, że ta wyprowadzka, to żeby być dalej ode mnie. I niby Shaque zabrał mnie tu, dał mi nawet drugie klucze, żebym mogła wpaść kiedy zechcę, a przynajmniej myślę że dlatego mi je dał, bo w zasadzie, to nie powiedział nic. Tylko mi je wręczył z Shaque'owym uśmiechem. Więc wyobrażałam sobie, że to po to, żebym podlewała kwiatki. I że to tylko na teraz, a potem pewnie wymieni zamek. I że cała ta przeprowadzka to... to żeby to skończyć, co jest między nami. I widzicie, paraliżował mnie strach tak głęboki i tak przejmujący, że absolutnie nie umiałam go w żaden sposób wyrazić. O ile zazwyczaj natychmiast dzieliłam się moimi strachami z Szakim, dając mu tym samym sposobność zapewnienia mnie, że moje lęki są bezpodstawne, tak tym razem nie wyobrażałam sobie, bym mogła o tym wspomnieć chociaż słowem. Czy zapytać o cokolwiek. Strach, jak dłoń Królowej Śniegu, ściskał mnie w środku i sprawiał, że drżałam na każdą myśl o moim Szaku.
Dlatego stałam teraz na wycieraczce z fioletowym kotem, zastanawiając się, czy zapukać czy nie. Czułam się dziwnie w jego obecności od tych paru dni i było to efektem mojego lęku. Obawiałam się prowadzić z nim jakąkolwiek, nawet normalną rozmowę w strachu, że wyjdzie w niej temat rozstania. Zdaje się, że zaczynałam się bać nawet zobaczenia się z nim. A przecież tak bardzo pragnęłam, żeby się roześmiał, nagle sam rozumiejąc mój strach. Żeby mnie przytulił, mocno, ach bardzo mocno, schował w cieple swoich ramion i zapewnił, że mnie kocha. I że wcale nie wyprowadził się tu, by mnie porzucić. Niepewnie podniosłam rękę i... poprawiłam grzywkę, a potem włosy. Urosły mi już takie długie! W końcu zapuszczałam je od przyjazdu do Rezydencji. Wygładziłam białą sukienkę w wielkie, czerwone kwiaty, skoro już zajmowałam się swoim wyglądem. To była ucieczka od decyzji o pukaniu bądź nie. Dlatego zerknęłam jeszcze na buty, czerwone balerinki i wytarłam ich podeszwy o wycieraczkę. Czując okropne, ściskające zimno strachu zapukałam wreszcie, trochę nieśmiało ale chyba wystarczająco wyraźnie...?
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Wycieraczka przed drzwiami wejściowymi. Empty Re: Wycieraczka przed drzwiami wejściowymi.

Pisanie by Shaque Sob Wrz 01, 2012 6:44 pm

Dawno już powinienem się wynieść, taka prawda. Tutaj, na swoim, było mi znacznie lepiej niż tam. Spokój, który lubiłem szczerze, cisza, którą lubiłem jeszcze bardziej. Nie widywałem już Yves co dawało mi niepojęty spokój ducha. Nawiedzała mnie myśl o niej tylko czasami, wieczorami, w nocy, w snach, nad ranem, kiedy wschodziło Słońce. Ale nie zawsze. Znacznie częściej myślałem o Nell. Szczególnie, że ostatnio zachowywała się co najmniej dziwnie. Widziałem to, ale twierdziłem, ze jeśli będzie chciała mi o czymś powiedzieć, to powie. Jeśli nie, to nie. Jesteśmy przecież dorośli.
Wstałem dziś wcześnie, jak zawsze. Poszedłem pobiegać, jak zawsze. Jak zawsze też, wziąłem prysznic, kiedy wróciłem i zjadłem śniadanie. A jedząc śniadanie zauważyłem, ze moja lodówka staje się pusta. Poszedłem więc do miasta. Całkiem rutynowe działanie.
Wiesz co mnie wkurza, przepraszam, wkurwia, kiedy robię zakupy? Kobiety. Kobiety robiące zakupy to jest.. ja pierdole. Nie jestem jakimś seksistą, ale czy naprawdę nie jest wkurwiająca taka kobieta, która pół godziny zastanawia się nad wyborem kawałka surowego mięsa? A może mi pani pokazać tamten? A ten pod spodem? A proszę odkroić z drugiej strony. Wie pani co, może jednak ten pierwszy. Chuj, chuj, chuj. Nie łatwiej byłoby - proszę pół kilo żeberek?. Nie wiem ile ta kobieta przede mną jeszcze robiłaby zakupy, bo, mimo tego, ze cierpliwym człowiekiem jestem, wykorzystałem trochę swoich umiejętności i kobieta zaraz wzięła pierwszy kawałek z brzegu i uciekła, zapewne szukać tabletek przeciwbólowych. Bo przecież nie zrobiłbym jej krzywdy. Poboli ją głowa i przestanie. Mnie ona też przyprawiała o ból głowy, więc byliśmy kwita. Kupiłem kilo czterdzieści wołowiny, bo była akurat na promocji, dziesięć kabanosów drobiowych i czterdzieści deko wędzonej piersi z indyka, do kanapek. Ile mi to zajęło? Pięć minut? Na pewno nie jebanych trzydzieści minut. Wpakowałem zakupy do własnej reklamówki, bo nie biorę za każdym razem jak pojebany kolejnych jednorazówek zatruwających świat, tylko noszę jedną, swoją, zwykłą torbę koloru czarnego.
Kierunek dom.
Wbiegłem po schodach na górę, bo biegiem jest bliżej i kogo widzą moje oczy? Uśmiechnąłem się na widok swojej dziewczyny. Rzadko nie uśmiechałem się na jej widok. Wyglądała pięknie, jak zawsze. Rano czy wieczorem, pod prysznicem, przy stole, w łóżku, na wycieraczce. Zawsze.
-Dlaczego nie wchodzisz?-zapytałem, stojąc już jedną nogą na wycieraczce i pocałowałem ją delikatnie w ramach przywitania.-Przecież masz klucz.-przypomniałem. Dość często jej o tym przypominałem, a ona ciągle uparcie zdawała się zapominać. Czemu - nie wiem. Możliwe, ze to dla niej było za szybko, ale przecież nie kazałem się jej od razu wprowadzać. Nie próbowałem zrozumieć kobiet.
Otworzyłem drzwi i puściłem Nell przodem.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach