Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Fontanna

+2
Maggie
Daevendra
6 posters

Go down

Fontanna Empty Fontanna

Pisanie by Daevendra Sob Mar 26, 2011 8:21 pm

Woda tryska, ciurka i cieknie, fajnie jest i ludzi zawsze dużo.



Węęęęrowaliśmy długo, walcząc z nieposkromionymi siłami natury i i błagając Matkę naszą Panią o łaskawość w tych ciężkich chwilach, gdy śnieg sypał nam w oczy i wpadał za kołnierz. Krishna w końcu zgodził się wysłuchać naszych modłów i skrócił naszą męczarnie, stawiając przed nami kolorowy przybytek pieniężnej rozpusty, gdzie ludzie zamiast darzyć się miłością, wolą wymieniać monety na przedmioty. Zaiste nieopanowanie w tej czynności prowadzi to takiego właśnie stanu, w jakim byliśmy teraz z Maggie. Rozczochrały mi się nieumyte wczoraj loki, a jej cera też nie wyglądała dziś najlepiej. Śnieg mi zdaje się rozmazał makijaż na prawym oku nie byłem z tego powodu ukontentowany.
Podrapałem się po plecach, zdejmując z nich przy okazji futerał z gitarą.
-Dobra Magiczna, trzeba trochę zarobić. - oświadczyłem Towarzyszcze Mojej z przekonaniem i uznaniem dla mojego pomysłu. Wyjąłem moją zdobną w marker, naklejki i wiele innych fajnych rzeczy, wiekową Kamasutrę, a jej kurteczkę rozłożyłem na ziemi. Kartkę, którą zawsze nosiłem w futerale, o tenże oparłem, a napis na niej głosił: "Zaiste będę grał i śpiewał. Dorzucisz się do wachy?"
Gdy już miejsce pracy zostało przygotowane, usiadłem na błyszczącej posadzce, opierając się plecami o murek fontanny. Gitara wylądowała na kolankach, paluszki na strunach. Dyng, dyng, dyng dla rozgrzewki i dla sprawdzenia, czy żadne złośliwe Kami nie bawiło się nią od ostatniego użycia. Jako że wszystko było w porządku, podrapałem się po łydce, gdzie zawsze tarły swędziało mnie podczas siadania.
-Ty ładnie wyglądaj i żebrz trochę. - rzuciłem do Maggie, zaczynając brzdąkać znany kawałek Nirwany, który zapewne przyciągnie uwagę wędrujących dookoła nas ludzi z wielkimi siatami i portfelami.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Maggie Sob Mar 26, 2011 8:58 pm

Pogoda nie była wspaniała, moja fryzura też. Ale świat i tak wydawał się idealny jak jeszcze nigdy wcześniej. Wszystko było takie kolorowe, nawet powietrze wydawało się cudownie cukierkowe. Totalna abstrakcja, raj na Ziemi, coś niesamowitego. Nawet siedzenie przy chłodnych płytkach fontanny było czymś niespotykanie idealnym. Ciemne loki przysłoniły mi twarz, gdy przechyliłam głowę na bok, opierając ją na ramieniu mojego towarzysza. Po chwili do moich uszu dobiegła najwspanialsza muzyka, która niemalże przywoływała tłumy, które chwilę później zgromadzili się wokół nas. Nie widziałam nic. Słyszałam tylko ciche szepty, westchnięcia pełne podziwu i słowa mojego narkotykowego przyjaciela. Zacisnęłam powieki, kryjąc się za włosami przed całym światem. Mogłabym tak trwać całą wieczność. Czułam przyjemne ciepło.
Nagle ludzie podeszli bliżej i usłyszałam brzdęk pieniędzy rzucanych w naszą stronę. Nie wiedziałam zupełnie co się dzieje, zakręciło mi się w głowie, a gdy wszyscy odeszli, widząc, że Daevendra nie ma zamiaru grać, roześmiałam się uroczo.
- Dążymy do samodestrukcji, wiesz? - Powiedziałam cicho, odchylając ciężką głowę do tyłu. Naprawdę czułam się wspaniale, pomimo całego zimna, które teraz nawet mi nie przeszkadzało. Usiłowałam się podnieść, ale nie wychodziło. Ścisnęłam jego pomocną dłoń i nachyliłam się w jego stronę, otwierając oczy. Zobaczyłam szeroki uśmiech i musnęłam wargami jego zaróżowiony od zimna policzek.
Maggie
Maggie
team justin


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Daevendra Sob Mar 26, 2011 9:16 pm

Odwrócili łepki, Krzyżykowcy na równi z tymi od Pieniądza. A gdy już zebrało ich się trochę, to przerwałem Nirvanę, by nie zanudzać towarzystwa czymś tak błahym. Ostatecznie w ich oczach widać było nawet przebłyski inteligencji, kiedy tak kiwali głowami, postukiwali obcasami i nie zwracali uwagi na siedzące im na głowach kameleony, z których każdy miał inny kolor. Zamrugałem, unosząc rękę i macając własną głowę, by sprawdzić czy też mi się taki bajeczny pasożyt zagnieździł wśród loków, ale niestety żadnego nie było. Miałem za to Maggie opartą o moje ramię i mruczącą pod nosem coś bardzo mocno niezrozumiałego.
Pogłaskałem ją po żółtych jak słoneczko włoskach, dochodząc do wniosku, że nie będzie jednak zebrać, że jednak sobie posiedzi. Może to przez te chmury, z którymi gadaliśmy wcześniej na dworze. Nie były dla niej miłe, powiedziały jej takie różne rzeczy, których ja nawet bym nie chciał słuchać. Należało poprawić nam nastrój, po tych strasznych przeżyciach.
-Nic się nie martw, mam jeszcze trochę Zielonej. - odpowiedziałem na jej pesymistyczną przepowiednię, wiedząc że taka wiadomość na pewno podniesie ją na duchu. Każdy lubił dobrą, Indyjską Zieloną.
Tymczasem skończyłem brzdąkać i śpiewać moją piosenkę o tym, jak nosorożce musiały wyruszyć na poszukiwanie Dziecka z Tundry i jak w efekcie wykształciły długie włosy, które były im niezbędne na przejściu granicznym. Ludzie byli zadowoleni, bo nie rzucali we mnie, a trafiali wprost do futerału. Nawet się uśmiechali! Chociaż jeden z nich rozmawiał przez telefon ze spiętą miną, o której wiedziałem dobrze co znaczy.
-Magicznaa, wstajemy. - powiedziałem do mojej Satjabhamy, pomagając jej przy trudnej czynności podnoszenia się. Spakowałem gitarę, pieniądze wrzuciłem do kieszeni, bo brzęczały sobie tak pozytywnie i było ich nawet tyle, co na dobrego kurczaka. Objąłem Miśkę ramieniem, całując jej niedobrze dziś wyglądający policzek.
-Trzeba napełnić brzuchy z rogu Amalteji maleńka. -powiedziałem, prowadząc ją przez tłum w stronę stolików stojących po drugiej stronie źródełka. Czułem się już dużo lepiej, świeżej i kameleony niestety sobie poszły z tego powodu. Maggie jednak też już powinna wydobrzeć, bo śpiewałem dla niej tylko i to bardzo dobrze dla niej śpiewałem, więc jeszcze chwila i będzie jak nowa, zaś po kurczaku to już w ogóle zrobi się cudownie.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Maggie Sob Mar 26, 2011 10:27 pm

Blada cera, zaczerwienione włosy i rozciągnięta bluza - to zdecydowanie nie wyglądało za dobrze, ale przy Dae to już nie miało większego znaczenia. Kiedy tylko wydobywał z kieszeni małą torebkę, na mojej twarzy automatycznie pojawiał się uśmiech. Mogliśmy odlecieć, być tam gdzie byśmy tylko chcieli. Było tyle możliwości, niemalże nieskończona liczba pomysłów na to co moglibyśmy zrobić. W takiej chwili człowiek czuje, że jest w stanie zrobić wszystko. Dosłownie wszystko.
Uśmiechnęłam się delikatnie, ściskając jego dłoń. Z daleka moglibyśmy wyglądać jak niezrównoważona psychicznie para ćpunów, choć wcale nią nie byliśmy. Nie byliśmy jedną z tych wspaniałych par bez problemów, które tylko zdarzają się w filmach. Życie jest inne, trudniejsze niż te pokazywane w telewizji. My wcale nie jesteśmy parą. Zaciągnęłam się dymem i usiadłam na krześle obok mojego kompana, który już sprawił, że czułam się o niebo lepiej. Może to właśnie przez to ludzie słuchają jego śpiewu i gry? Dlatego, że działa na nich jak lek. Z każdą kolejną napotkaną osobą zmieniałam poglądy dotyczące Rezydencji. To miejsce pełne ludzi różnych narodowości. Ludzi wspaniałych, choć mających tendencje do robienia złych rzeczy. Istne wariatkowo, ale czułam, że to miejsce dla mnie. Nigdzie nie czułam się tak dobrze jak tutaj.
- Wolałabym coś do picia, niż do jedzenia. Zróbmy coś. Coś co zapamiętają. - Och, Maggie, chyba nie chcesz być na okładkach gazet z nagłówkiem niezbyt dobrze świadczącym o Tobie? Ukryłam twarz w dłoniach, wzdychając rozmarzona. Tak mogłoby być częściej. Szkoda, że w Rezydencji trzeba mieć pokój z osobą tej samej płci. Z Dae moglibyśmy sobie stworzyć swój własny świat w czterech ścianach. Swoją własną kryjówkę przed światem, przed problemami. Tak, właśnie tego w tej chwili pragnęłam najbardziej. On miał towar kiedy mi go brakowało. Mógł liczyć na mnie, kiedy jego zapasy się skończą. Ale w naszej znajomości, którą nie omieszkałabym się nazwać przyjaźnią, nie chodziło tylko o narkotyki i wspólne odpływanie. O coś więcej, czego nie jestem w stanie określić. Czułam, że między nami utworzyła się jakaś więź. Podobało mi się zawsze, że to wszystko jest tak nieobowiązujące. Cenię sobie swobodę. Z nim mogę porozmawiać o wszystkim, bez wyjątków. I to właśnie cholernie mi się podoba.
- I co? Coś wymyśliłeś? - Zapytałam, unosząc brew. Platynowe włosy opadały na ramiona. Wyglądałam naprawdę uroczo.
Maggie
Maggie
team justin


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Daevendra Sob Mar 26, 2011 10:45 pm

Dzieliliśmy się skrętem, bo została mi już tak naprawdę tylko resztka ukochanej Marii Panny, Zawsze Zielonej. Resztą zajmowaliśmy się przez cały dzień, z czego wynikały rzeczy tak fajne, jak nowa dziura w moich wiekowych jeansach. Dziury, właściwie, takie nadszarpania układające się w imię "Maggie" i wyryte przez nią tępym scyzorykiem nieco powyżej mojego prawego kolana. Z dumą mogłem już teraz oświadczyć, że posiadam jej autograf.
Skinąłem ręką na kelnera, który patrzył na nas nieufnie. O zakazie palenia nic jednak nie wspomniał, udając, że nie rozpoznaje zapachu Marysi. Nie zaglądając nawet do karty jaką przede mną położył, złożyłem zamówienie:
-Kurczaka dla mnie i kieliszek.... - zajrzałem do kieszeni, palcami oszacowując ile to zarobiliśmy na tym śpiewaniu i poprawianiu ludzkiego samopoczucia. No, nie wiele. -... wody dla Amaterasu. - dokończyłem, wskazując nieznacznie na Maggie i nie mając żadnej nadziei, że kelner będzie wiedział o kim mówię. A o tym, że połączy fakty, nie było już nawet co śnic.
Spojrzałem znowu na moje Słoneczko, zachwycając się tym jak uroczo opierała głowę na dłoni. Nimfa za którą gonić powinien każdy, nie tylko ja jak szalony. A ona uciekałaby im wszystkim, moja cudna Dafne, i nie musiałaby się w nic zmieniać, bo nikt nie był godzien nawet jej gonić.
-Możemy dołączyć do Arielki. - odpowiedziałem, wskazując na pluskającą niewinnie fontannę, w której pływały małe, kolorowe rybki, które żywiły się na pewno wrzucanymi przez ludzi miedziakami i które przez to chorowały na różne schorzenia.
Oddałem jej Skręta Pokoju, gdy kelner pojawił się z powrotem przy nas, z parującym i pachnącym kurczęciem, a także nienagannie lśniącym kieliszkiem z górską na pewno wodą. Rachunku na szczęście jeszcze nie przyniósł.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Maggie Nie Mar 27, 2011 9:16 am

Nigdy nie byłam boginią. Nigdy nie miałam nią być. Ja nigdy nie chciałam nią zostać. Od tego był ktoś inny, na przykład Venus. Każdy chciał być taki jak ona, każdy chciał być tak wyjątkowo piękny i uwielbiany jak Venus. Mnie to specjalnie nie kręciło. Wolałam być tutaj, zaciągać się dymem i rozkoszować przemijającym teraz szczęściem. Kto widział sens w ciągłym powstrzymywaniu się tylko po to by ludzie ciągle uważali Cię za kogoś wspaniałego? Bez tego też można sobie poradzić. A my jesteśmy na to doskonałym przykładem. Szerzymy patologię. Ktoś musi.
- Och, będę się tym rozkoszować ile będzie mi dane. Przecież na to zarobiliśmy sami, prawda? Może dali pieniądze bo kogoś im przypominasz? Nie żebym wątpiła w twój talent, ale czasami wyglądasz jak... Jezus. - Powstrzymałam się od śmiechu i napiłam się odrobinę wody. Ona też smakowała inaczej, kiedy podróżowaliśmy alejkami raju. Tak nieskazitelnie czysta, a jej piękno i smak można było czuć i zobaczyć wszędzie. Nie dziwne, że tak myślałam. Dzisiaj rano rozmawialiśmy z szafą.
Uśmiechnęłam się delikatnie do kelnera, który jeszcze litując się nad nami nie przyniósł rachunku, a potem zwróciłam głowę w kierunku mojego przyjaciela zajadającego kurczaka. Kąpiel w fontannie? Obróciłam skręta między placami i ściągnęłam brwi, przyglądając się dzieciom biegającym wokół strumieni. To sprawiało im tyle frajdy więc dla nas też powinno. Kiwnęłam potakująco głową wiedząc, że patrzy. Naprawdę go lubiłam. Mogłabym powiedzieć, że uwielbiałam. Kiedy już kurczaka na talerzu ubyło, a właściwie zniknął, chwyciłam chłodną dłoń Jezusa i pociągnęłam go w stronę fontanny, a potem już leżeliśmy w wodzie.
- Jak wykurwiście zimna! - Krzyknęłam, a matki dzieci obdarzyły mnie niezwykle karcącymi spojrzeniami, które powinny doprowadzić do naszej ucieczki ze spuszczonymi głowami. Niestety, tak nie było. Wybaczcie nam. Trzymałam skręta w górze by nie narazić go na zamoczenie. Podałam go osobistemu Zbawicielowi i roześmiałam się. Naprawdę cholernie zimno. Nachyliłam się w jego stronę i wyciągnęłam dłoń w kierunku ciemnych loków.
Maggie
Maggie
team justin


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Daevendra Nie Mar 27, 2011 10:45 am

Rozprawiałem się z kurczęciem, nucąc pod nosem z tej okazji, że jedzenie dodawało mi sił. Można się więc było nimi podzielić z Amaterasu, która wciąż wyglądała trochę nie tego. Więc wynutkowałem dla niej świeższą cerę i żeby jej tak już nie mgliło oczu. Oczywiście tylko do czasu, gdy Maria Panna zacznie działać. Ogryzałem kostki ze wszystkiego, bo w zasadzie to był mój pierwszy posiłek, a sztuki odżywiania się wyłącznie światłem naszego cudownego Ra jeszcze nie opanowałem dostatecznie dobrze, by mi to wystarczało na cały dzień. Ale pracuję nad tym i już niedługo nie będzie takich prozaicznych problemów, jak głód na świecie. Przynajmniej na moim.
-A to nie odpowiadałem ci, jak kiedyś musiałem uciekać przed psami które zaatakowały mnie i moją towarzyszkę podczas mile spędzanego w parku popołudnia? - zdziwiłem się, oblizując palce i odgarniając loki z czoła. Założyłem je za ucho, żeby tak nie spadały ciągle. -Owinąłem się tylko prześcieradłem zasuwając przez miasto i piszcząc jak panienka ale te buldogi nie chciały odpuścić! Wpadłem w końcu do kościoła, mając nadzieję że te bestie uszanują Dom Boga i nie będą mnie tam chciały zaciągnąć w odmęty piekieł. No i nie wbiegły ale ludzie podnieśli wrzask bo to była niedziela i środek mszy, a ja tam właśnie jak ich Zbawiciel wparowałem w samym prześcieradle.
Taka to była jedna z zabawniejszych historii z mojego życia, którą podzieliłem się z Maggie. Zanim kelner, obserwujący nas uważnie zza baru, zdążył przybyć z rachunkiem, Amaterasu już pociągnęła mnie od resztek kurczaka. Wylądowaliśmy w wodzie, ochlapując dzieciaki wyraźnie zachwycone naszym zachowaniem. Mniej zadowolone były ich matki, to fakt. Cóż, nie wszystkie mamy są takie cudowne, jak moja.
-Jak ja pierdolę, zamarznięte jaja Posejdona. - poparłem jej osąd, szczękając zębami i szczerząc się do niej z tej okazji. Odebrałem jej na moment Marysię, zaciągnąłem się i oddałem. Położyłem się w wodzie na plecach i zacząłem miętosić moje loki. Trochę kiepsko się myły bez szamponu, ale nie miałem żadnego na podorędziu. Więc trudno, myte będą wodą.


/piszcie, że skończyliście grę
skok/
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Olavi Pią Wrz 16, 2011 8:16 pm

/c;

Effy zawsze była do mnie życzliwie nastawiona. Tak mi się przynajmniej wydawało. Znosiła to, że nie znam się na żartach i ogólnie jestem trochę aspołeczny, dlatego była pierwszą osobą, ktora przyszła mi do głowy, kiedy potrzebowalem pomocy.
O dziwo nie miała niczego przeciwko temu, żeby wybrac się do miasta. W zamian zażądała tylko lodów, chociaż nie jestem pewny czy mówiła wtedy poważnie, bo burknęła coś o lodach, a później się śmiała. Zauwazyłem, ze kiedy ludzie sami smieją się z tego co powiedzą, to na ogół żartują, ale nie zawsze. Czasem im sie wydaje, ze są zabawni. Eff była zabawna tylko czasem. W sumie rzadko.
Zostawiłem ją przy fontannie i poszedłem po lody. Kupiłem też dla siebie, te na waflu. Kiedy wróciłem, okazało się, że siedzi w tym samym miejscu, w ktorym ją zostawiłem. To miłe, że nie uciekła.
-Proszę.-powiedziałem, wręczajac jej wafelek z lodem. Kiedy tylko go ode mnie przejęła, uklepałem swoją grzywkę i usiadłem obok.
-Te są najlepsze.- lody. Smaki. Tak powiedziała pani, która mi je sprzedała. Mam nadzieję, że nie kłamała.
-I myślisz, że lepiej kupić tylko kwiatka?-zapytałem, zeby się upewnić. Planowałem niedługo zaprosić pewną dziewczynę na randkę, tylko nie miałem pojęcia jak się za to zabrać. To trochę zawstydzające.
Olavi
Olavi
maskotka


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Effs Pią Wrz 16, 2011 8:34 pm


/ nigdy nie wiem /

Dżizas, Olavi był taki dziwny. Ale naprawdę bardzo, bardzo, bardzo go lubiłam. No serio, masakra jakaś. Jeszcze chyba nigdy nie lubiłam tak bardzo osoby, która się nigdy nie uśmiech i w ogóle jest jakaś skryta. Ale on był fajny i miły, to go lubiłam, bo był miły i fajny. I co najważniejsze - chciałam mu pomóc. No bo w końcu ile można się nie uśmiechać. Nie pytałam go oczywiście dlaczego tego nie robi, bo nawet ja wiem, że tak nie wypada, ale jego życie musiało być bardzo smutne. To się starałam i próbowałam śmiać się przy nim, jak najwięcej. Cieszyłam się ze wszystkie, dosłownie ze wszystkiego.I wcale to nie brzmiało jak wymuszony śmiech, bo w końcu nawet jakbym się nei starała to i tak bym się śmiała. Taki już mój urok. Tak czy siak miło było z nim gadać, pomimo tego, że to ja mówiłam najwięcej.
- Dziękuje - Odpowiedziałam. Zastanawiające, ze przy nim nawet byłam niesamowicie kulturalna. Fajnie, że ma na mnie dobry wpływ, bo cuś ostatnio jest mało takich ludzi w moim otoczeniu. A w dodatku nie potraiłabym być w stosunku do niego choć trochę okruta, wredna, chamska czy coś w tym stylu. Serca bym nie miała. To tak, jakby powiedzieć małemu kotku lub pieskowi z wspaniałymi oczęstami, że jest brzydki.
- Super, moje ulubione - Serio, serio. NO bo lubiłam prawie wszystkie smaki lodów - Tak, to najlepsze wyjście. Bo widzisz, nie możesz jej za bardzo pokazać, ze ci zależy, bo się przestraszy, że masz jakąś obsesje na jej punkcie. Ale nie możesz też za bardzo przesadzać, bo wtedy pomyśli, że nic dla Ciebie nie znaczy. A jak dasz jej jednego kwiatka będzie wręcz idealnie. I, tylko się nie jąkaj za dużo.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Olavi Sob Wrz 17, 2011 6:45 am

Szybko zjadałem swojego loda, nie lubię, kiedy zaczynają się topić i brudzą wszystko wokół. Najpierw zmiekczają wafelek, potem spływają po palcach, w moim przypadku po rękawiczkach, bo nigdy o nich nie zapominałem, i wtedy wszystko się lepi. Nie ma co ukrywać, jestem trochę pedantyczny i polepione rękawiczki zaburzałyby mój spokój ducha.
Oczywiście jedzenie loda nie przeszkadzało mi w słuchaniu jej, ani nawet w zerkaniu w jej stronę co jakiś czas. Jednak odpowiedziałem dopiero kiedy już z owym lodem się uporałem.
-Ale przecież mi zależy. I nie mam obsesji. Nie mogę jej pokazać, ze mi zalezy i tylko powiedzieć, ze nie mam obsesji?-zmarszczyłem brwi sygnalizując niezrozumienie. Prawdę mówiąc, to się kupy nie trzyma. Jak ci zależy to udawaj, ze nie zależy, zeby nie pomyślała, ze ci zalezy, ale nie przesadzaj, bo pomysli, że ci nie zalezy.
-Nie jąkam się.-dodałem trochę niezadowolony. Może faktycznie czasem się zacinałem, ale chyba nie jakoś bardzo? Albo i bardziej niż mi sie wydaje. Nic nie poradze, że nie miałem wielkiego doświadczenia z płcią przeciwną, a Effy dodatkowo mnie stresowała, zdradzając jakieś dziwne zasady postepowania z kobietami. W ogóle nie byłem przyzwyczajony do korzystania z pomocy od innych, ciezko było mi to przyjać. Podrapałem swoj policzek, po czym kolejny raz poprawiłem grzywkę. To taki tik nerwowy. Czasem staram się to kontrolować i tego nie robić, ale jest cięzko. Jak teraz. Odruch.
-To chyba nie jest dobry pomysł, Effy.-zdradziłem, poprawiając rękawiczki na palcach. Myślałem, żeby poprosić Effy, żeby to ona poszła do Barbie i zaprosiła ją w moim imieniu. Czy nie byłoby łatwiej? Byłoby. Tylko nie mogłem się tak kimś wyręczać.
Olavi
Olavi
maskotka


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Effs Sob Wrz 17, 2011 8:01 pm

A ja tam właśnie lubiłam, jak z moich lodów powstawała jedna wielka paćka, więc kiedy on zajmował się ich jedzeniem, ja uparcie dźgałam i mieszałam je łyżką. A już jak były odpowiednio płynne to zabrałam się do pałaszowania. Niektórzy mogli by uznać to za strasznie dziwne, ale niech spierdalają. To oni są dziwni, że żrą całkowicie zamrożone lody, a potem podniebienia nie czują, bo im zamarzło. Cioty.
- Właśnie tym jednym kwiatkiem pokażesz jej, że Ci zależy. Tylko, ze jednym, a nie piętnastoma, bo tą przerazi. Musisz mi uwierzyć na słowo, bo kobiet to się nie da rady zrozumieć - Powiedziałam. Pomaganie bywało czasem okropnie trudne, ale chyba dam radę. Wystarczy poczekać na efekty i tyle. Będę niesamowicie szczęśliwa, jeżeli mu się uda. I już moja w tym głowa, aby NA PEWNO mu się udało.
- No wiem, wiem. Ale przy niej to możesz zacząć. I nie zacinaj się - Dodałam z pełną buzią. Może trochę niekulturalnie, ale bez przesady. W końcu aż za dobrze to się zachowywać nie umiałam.
- Jak to nie?! - No teraz to się zdenerwowałam. Ja tu się staram, a on mi z takim tekstem wyskakuje - Chyba nie zamierzasz się teraz poddać. Musisz piąć się do tego czego chcesz, więc mi tutaj teraz nie gadaj. Już jutro, jak nie dzisiaj, masz do niej iść, a nie
No widzę, że jak ja go nie popędzę, to nikt tego nie zrobi. Biedny, zaczyna wątpić w siebie, choć nie powinien. W końcu jestem pewna, że Barbie mu nie odmówi. No bo kto był by wstanie mu odmówić. To znaczy istnieje możliwość, i to nawet wielka, że Barbie wyskoczy do niego z tekstem 'pierdol się dziwaku', ale ja temu zapobiegnę. Wcześniej z nią pogadam, bo tak się stać pod żadnym pozorem nie może! Jeszcze by się chłopak załamał i to wtedy byłaby katastrofa. Ale skoro teraz o tym pamiętam to od razu napisze do niej smsa, bo jeszcze zapomnę. Więc wyciągnęłam telefon, postukałam w klawisze i szybko go schowałam dalej nie przestając się uśmiechać szeroko do Olaviego. Chyba przestanę się tak szczerzyć, jak zrobię coś czego zrobić nie powinnam, bo jeszcze ktoś mnie przejrzy, czy coś.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Olavi Sob Wrz 24, 2011 7:51 am

W tej całej sytuacji byłem jak dziecko we mgle. Poruszałem się zupełnie po omacku. Musiałem ufać osobie, której nawet nie znam w jakże ważnych dla mnie sprawach! Znaczy.. wydawało mi się, ze są ważne. A Eff, chociaż była miła, to tak naparwdę nie mogłem być pewny jej intencji. I to żadna przesadna podejrzliwość. Ludzie są po prostu różni, a ona.. wiecie, ciągle szczerzy zęby w ten dziwny sposób. Uśmiech moze i miała całkiem.. całkiem ładny, ale nie mogłem go rozgryźć, jaki my tu mamy powód do zacieszania? Ja nie miałem. Ona też nie. Była dziwna. I zastanawianie się nad tym do niczego mnie nie doprowadzi, bo ona po prostu taka dziwna jest, a ja być może jestem nieco upośledzony społecznie. Tak się czasem czuję, chociaż większośc powtarza, że jestem normalny. Albo w ogóle nic nie mówi.
-Pójdę.-mruknąłem. Z jednym kwiatkiem.
-Effy, mam do ciebie prośbę.-dodałem. Nie umiałem prosić ludzi o pomoc. Do czego ona mnie zmuszała?! One dwie właściwie. Chciałbym zniknąć. Potarłem twarz rękoma i niech to wszyscy diabli, z tego co odbierały moje ręce mogłem spokojnie wywnioskować, ze twarz nadal jest na swoim miejscu. Ta sama, nie znikajaca. Kiepsko. Wziąłem głęboki oddech.
-Bo jeśli nie będę wiedział o czym z nią rozmawiać to.. będę mógł zadzownić do ciebie?- o tak, będę potrzebował wtedy czyjejś pomocy, bo inaczej przemilczymy cały wieczór, czy tam popołudnie. I wtedy to już całkiem będzie klapa. Po co mi to wszystko? Popukałem bok swojej głowy zaciśniętą w pięść dłonia. O ludzie! Nie wiem czy to od tego, ale właśnie miałem plan!
-Wiem, Effy. Zaproszę ją do kina i wtedy nie będziemy musieli rozmawiać.- zdradziłem. Byłem całkiem rozentuzjazmowany tym całym pomysłem, aż otworzyłem szerzej oczy, spoglądając na moją, swego rodzaju, wyrocznię do spraw kobiet. Chyba pierwszy raz wydawało mi się, że to moze nie być kompletna klapa, a jedynie taka mała klapka. Jeden kwiatek i kino.
Odnajdując swój zapał na nowo, mogłem chłonąć wszystkie rady Effy jak gąbka. Chłonąłem przez cały czas spędony tutaj i przez cała drogę powrotną do rezydencji. Effy naparwdę potrafi dużo mówić i wie wiele rzeczy na temat tego wszystkiego. Mam nadzieję, ze nie była na mnie zła za to, ze taki kiepski ze mnie rozmówca.

/rezydencja <3
Olavi
Olavi
maskotka


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Ethan Nie Lis 27, 2011 10:45 am

////

Jaka z niego mała cholera. Musiał mnie wkurzyć akurat dzisiaj, musiał prawda. Musiał przyleźć tu z samej rezydencji i przeszkodzić. Bo przecież dzień w którym chociaż raz nie zjebał mi możliwości zaruchania, to dzień stracony. Mój kochany młodszy braciszek po raz kolejny przypomniał mi, że istnieje. Po raz kolejny przypomniał, że miałem go ogolić na łyso, za to wszystko. Kiedyś mu na serio zgolę te kłaki, żeby popamiętał kiedy nie należy przeszkadzać starszemu bratu.
Byłem tak blisko. Widziałem, że ona już ustępuje. Ostatnim razem skończyło się tym, że przestraszyła się, że jej mąż może wrócić. Ale dziś rano wyjechał na Węgry, przecież to jest jakieś dwie strefy klimatyczne dalej! Nie pojawi się od tak. A ona była już taka chętna, tak mało brakowało.. Aż nagle pojawił się ten skrzat. Mój kurwa braciszek. Niewiadomo skąd, ale wyrósł obok i z komiczną miną wyraził swoją opinię o tym, że mam dobry gust. Niewidzialnr ręce zacisnęły się w powietrzu tam gdzie była jego szyja. Japierdole, jakbym chciał słuchać co on myśli o osobach z którymi śpię, to zaprosiłbym go na piwo. No nie zaprosiłbym, bo to jest jeszcze kurdupel a do tego jaki wkurzający. I stoi tak obok nas, i nie mogłem się go wyprzeć, gdyż podobieństwo było dość widoczne. A dziewczyna nagle jakby ją zmroziło, rzuciła mi dziwne spojrzenie i powiedziała, że idzie. Nie że zadzwoni, tylko że idzie.
Nie pomogło, kiedy spojrzałem za nią, bo nawet się nie odwróciła. Więc skupiłem się na braciszku.
-Co ty do cholery uskuteczniasz? Kto cię nauczył tego, że tak perfidnie przeszkadzać, wiesz CO TO mogło być? Kurwa, pojęcia nie masz. Aaron cioto - wkurwiłem się i jebłem go lekko przez głowę. Jakbym go chciał zbić, to bym go zbił. Narazie nie chciałem, byłem w szoku, że mógł zrobić mi taką wiochę. -Kto cie z domu wypuścił w ogóle- zapytałem zaraz, bo to podejrzane, że mój bratek się szwęda sam po centrum. Może mnie śledził?!?!?!?!
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Aaron Nie Gru 04, 2011 10:19 am

Kurdę, co ja mu takiego zrobiłem, że się tak zdenerwował! Tylko do niego przyszedłem, chciałem porozmawiać ze swoim bratem, a on o byle co już mnie bił! W ogóle go nie rozumiem. Co za człowiek. Nie rozumiem o co się od razu tak burzyć. Toż to nie moja wina, że ta kobieta zareagowała na mnie tak a nie inaczej. Nie musiała od razu uciekać, przecież bym zaraz sobie poszedł. Ale jak już jej nie ma to i dla mnie lepiej. Bo Ethana strasznie ciężko złapać w Rezydencji. Aż czasem mam wrażenie, że mnie unika, się chowa przede mną czy coś, chociaż nie ma powodu, aby to robić. Przecież nie jestem jakiś nachalny, czy coś! Po prostu chcę spędzić z nim trochę czasu i podtrzymywać więzi rodzinne. Momentami jest ciężko, bo mój brat jest na to strasznie zamknięty, ale ja się nie poddaję! No ale jak mówiłem, w Rezydencji go nie było i już, już miałem dać za wygraną i pójść do swojego pokoju, aleeeee… zobaczyłem przez okno jak gdzieś szedł, więc szybko pognałem za nim. Ale jakoś tak wyszło, że nie mogłem go dogonić i cały czas byłem kilkanaście metrów za nim. Ale go nie śledziłem!!!
- Nic Ci nie zrobiłem, o co Ci chodzi?! – Oburzyłem się, gdy nagle zaczął podnosić na mnie głos. Sam jest ciotą. Pf! – No, ale nie powiem, żeby tamta była jakaś brzydka. Chociaż za stara – Wyraziłem swoją opinię, o którą mnie nie prosił, uśmiechając się szeroko i przy okazji mierzwiąc swoje włosy w miejscu gdzie mnie uderzył. I mnie nie bolało! Ciota!
- Sam wyszedłem – Odpowiedziałem wzruszając ramionami i robiąc bardziej nieprzyjemną minę – Przecież nie mam pięciu lat! – Ja nie wiem! Że niby nie mogłem wyjść z pokoju, jasne! Przecież już jestem prawie dorosły i mogę sobie chodzić gdzie chcę, z kim chcę i po co chcę! I w ogóle mogę robić wszystko co chcę, więc niech lepiej się ode mnie odwali.
Aaron
Aaron
~ * ~


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Ethan Nie Gru 04, 2011 8:14 pm

TAAAA, już widzę jak Aaron by sobie poszedł. Sterczałby pomiędzy mną a Evitą, uśmiechałby się tymi swoimi krzywymi zębami i się chwalił, że jest moim bratem. Oczywiście odciągnąłbym Aarona spod biustu, który on miałby bliżej niż ja. I pewnie odsuwając go, kopnąłbym przez przypadek jego tyłek. I wylądowałby dwie ulice dalej. Ale wszy się tak nie pozbędziesz. Dałbym sobie głowę urwać, że dorwałby nas już w przeciągu pięciu minut. I chowałby się za krzakiem, by móc oglądać jak się rwie starsze bogate kobiety.
Wziąłem go za jego kurtkę/marynarkę/chuj z pogodą ważna stylówa, pociągnąłem na bok, bo staliśmy na samym środku. My jesteśmy ładnym rodzeństwem, ale nie powiem, bym się czasami mojego brata nie wstydził. Wstydziłem się, czasem miałem ochotę tak mu skopać tyłek.. Ale jak patrzyłem na tą jego okrągłą piegowatą buzię, to aż po mnie wszystko spływało, bo ten dzieciak był jak mój kurwaklon.
-Wytłumaczyć ci co zrobiłeś? To ci wytłumacze, tłumoku. Pozbawiłeś mnie szansy na "porozmawianie" z najcudniejszą kobietą w całym układzie słonecznym. I mam nadzieję, że jesteś z siebie dumny, bo ona już nie pozwoli mi się do siebie odezwać. Ona jest płochliwa, chociaż jak sam zauważyłeś śliczna.- wytłumaczyłem bratu tak, by wiedział że zrobił źle. Chociaż moja wypowiedź była naszpikowana kłamstwami, nie przeszkadzało mi to specjalnie. Mogę mu wmówić, że kocham tamtą laskę. Że jest najpiękniejsza. Chociaż w gruncie rzeczy znam piękniejszą, przynajmniej jedną.
A potem przestałem tak intensywnie patrzeć w jego oczy, które chłoneły każde moje słowo, bo mnie rozbawił. Powstrzymałem jednak wybuch śmiechu.
-No pewnie, nie masz pięciu i już byś chciał wszystko móc. Pozwól, że ci coś powiem. Jak byłem w więzieniu, to się nauczyłem, że lepiej nie mieć pewnych praw.- przestrzegłem bratka, tak na przyszłość, żeby się bał wychodzić spod kołdry.

Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Fontanna Empty Re: Fontanna

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach