Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Jowisz & Saturn

3 posters

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: V

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Jowisz & Saturn Empty Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Sro Mar 30, 2011 6:41 pm

Jowisz & Saturn 128779139863035

Jest też MHROCZNY kącik Saturna
(z ołtarzykiem, by składać na nim ofiary z kotów i w ogóle).
A Jowiszek chowa pod łóżkiem plakat pewnej Hanki.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Sro Kwi 13, 2011 1:16 pm

/ zmiana daty

Także ten no. Podrapać się po głowie. Zaryczeć tak, by sąsiedzi poczęli znów rzucać przekleństwami, bo właśnie przejechałem sobie pazurami po twarzy i wreszcie otworzyć oczy. Oto jak wyglądała moja dzisiejsza pobudka. Zamiast porannej erekcji miałem tonę futra na sobie i wokół siebie oraz pysk. Ale może nie będę odpowiadał dalej co by pewne rzeczy nigdy na jaw nie wyszły. Przejdę do ciekawszego faktu: miałem przez calutką noc pokój tylko dla siebie i zupełnie tego nie wykorzystałem. Byłem głupcem. A za te przekleństwa za ściany trzeba się będę znów wybrać do tej bandy gamoni co myśli, że podskoczy nam, wilkołakom! Wracając do wilkołactwa to wlokąc się na całkiem zaspanego do łazienki dalej miałem masę niepotrzebnych włosów po prostu wszędzie. Obiecali, że niedługo będę to bardziej kontrolował, ale z rana byłem nieprzytomny. Dopiero prysznic miał mi pomóc. Odpływ zatkany włosami? U nas to standard.
Ale był jeden, jedyny plus bycia tu całkiem sam z rana. Mogłem wyśpiewywać jeden z wielu hitów mej pani pod prysznicem bez stracha, że się nagle na mnie jakieś wilczysko rzuci. Po prostu żyć nie umierać.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Sro Kwi 13, 2011 1:27 pm

/ zmiana daty + całonocna wycieczka chorego na umyśle /

Nie wiem co Szatha ze mną zrobiła, ale to było zajebiście fajne. Fajni byli ludzie, fajna była pogodna, fajny był dywanik na korytarzu, fajne zasłonki. Och! Zasłonki! Stałem w nich dobrą godzinę kręcąc się wokoło by tylko patrzeć do góry i mieć takie fajne uczucie. Fajna była Puch, którą porwałem i latałem po schodach z góry na dół. Fajni byli ci dziesięciolatkowie ze szlugami. Moimi szlugami, bo im dałem. Jacy oni byli szczęśliwi! I ja byłem szczęśliwy. Świat jest piękny i wspaniały, pełen koloru, pełen wspaniałych przedmiotów. I LUDZI. Ludzie byli wspaniali. Miałem ochotę to krzyczeć na głos i to właśnie robiłem. Aż w końcu nie wiem nawet kiedy zawędrowałem pod drzwi swojego pokoju. Przylgnąłem do nich i mocno przytuliłem. Kochałem drzwi do swojego pokoju. Tyle fajnych rzeczy razem przeżyliśmy, tyle razy uratowały mi dupsko. Kochałem je.
Ale co to za piękne dźwięki ja słyszę za drzwiami? Co za cudowna muzyka do mnie dociera? Och! Musiałem to usłyszeć z bliska. Złapałem za klamkę i gwałtownie pociągnąłem, by wpaść do pokoju jak jakiś oszalały zwierz. W sumie blisko prawdy.
- Jooooooooooooooooowiiiiiiiiszuuuuuuuuuuuu - zawyłem waląc do drzwi łazienki. - Wróóciłem! - zakomunikowałem i zadowolony niczym sześciolatek, który dostał pierwszą kasę za swojego mleczaka od wróżki zębuszki, okręciłem się wokół własnej osi i padłem na fotel. Śmierdziałem. Jak pięknie!
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Sro Kwi 13, 2011 1:36 pm

Podskoczyłem i prawie rozjebałem sobie głowę o jakieś wystające głupstwo. Przynajmniej nie połamałem się cały, ślizgając się na mydle. To dopiero byłaby głupia śmierć. I to przez kogo? Przez kogoś kto miał głos taki jak ja, czyli musiał być Saturnem, ale jednocześnie nie mówił jak mój brat. No chyba, że miałem jeszcze jednego bliźniaka o którym to bladego pojęcia nie miałem. Ale zaraz, czy wtedy nie nazywalibyśmy się inaczej? Troje, trojebliźniaki? Nie, to się chyba inaczej mówiło. Mniejsza z tym.
Wylazłem spod prysznica, owijając się ręcznikiem w pasie i wciąż mokry wyszedłem do kogoś kto radośnie wołał, że wrócił, czyli nie było mowy, by był moim bratem. Ruszyłem w stronę obcego, który nawet wyglądał jak Saturn! Ten zerwał się jakby na powitanie chcąc mnie uściskać. Nie wytrzymałem. Z rozpędu pieprznąłem go w szczękę.
- Spieprzaj stąd geju - wydyszałem, masując rękę, bo szczękę też miał tak mocną jak Saturn. Pieprzone klony. Prawie mi ręcznik spadł z tego wszystkiego.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Sro Kwi 13, 2011 1:48 pm

Słyszałem te cudowne dźwięki gmerania się pod prysznicem, ale cierpliwie czekałem, aż w końcu Jowisz raczy wyjść. Cierpliwie, naprawdę cierpliwie. W między czasie policzyłem wszystkie swoje palce, bo od dawna miałem to zamiar zrobić, ale nie wiem czemu zawsze miałem na to strasznie wyjebane. Ale teraz nie miałem! I policzyłem! A gdy skończyłem liczyć, czekałem z podekscytowaniem aż zobaczę swojego jedynego brata bliźniaka, niepowtarzalnego i kochanego. W końcu taaaaaaaak go lubiłem. Poderwałem się z fotela, gdy tylko go zobaczyłem, lecz jakie było moje zaskoczenie, gdy zamiast przyjaznego uśmiechu, misia przytulisia na dzień dobry, on mnie strzelił.
- Zaaaaa cooo? - zawyłem okropnie. - Tooo niesptawiedliwee - jęczałem dalej, ale jednocześnie po tym uderzeniu coś mi zaczęło świtać w mojej głowie, coś dziwnego i mrocznego. - Gdzie ja jestem? - zapytałem niczym na hollywoodzkim filie o kacu w vegas. - Gdzie jest moja zasłonka? - a to pytanie już chyba nie za bardzo pasowało. Ale co poradzić, gdy taki mały stwór jak Szatha zadziałał na mnie swoimi nadprzyrodzonymi siłami. Nie byłem w stanie się oprzeć.
Jedyna nadzieja w moim bracie, że chociaż on domyśli się jaka jest prawda, przywdzieje kostium superbohatera i uratuje biednego Saturna.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Sro Kwi 13, 2011 2:08 pm

Wiem, że to on był poszkodowany i tak dalej, ale po tym co usłyszałem od niego, aż musiałem usiąść. To naprawdę był Saturn! Mój brat! Jak ja go mogłem brać za niewyżytego, walniętego klona co nie ma co od rana robić. Ale tak z rana? Nie ogarniałem co ja tu robię w ręczniku, a gdzie tu do pojmowania co się stało bratu.
- Kto ci to zrobił? - zapytałem. W tym miejscu mogli zrobić wszystko. Ten gościu od przemiany wody w wino się chował przy nas. Bo chyba była i taka fajna panienka co potrafiła zmartwychwstać. A my tylko zamienialiśmy się w narwane wilki. Chociaż sianie postrachu wśród gówniarstwa też było fajne. Kurna, Andrew skup się. Brat mamrocze coś o firance. - Jaka firanka? - wyrwało mi się. Obrzuciłem go spojrzeniem, oceniając czy to nie przez jakieś upojenie. Całą noc go nie było. Wszystko mógł robić.
- Kurwa, Saturn. Nie wygłupiaj się - rzuciłem już dosyć wkurzony. Jeśli ktoś tu liczył, że przywdzieje strój bohatera i zaraz pojmę całą sytuacje to musiał się przeliczyć i to cholernie przeliczyć, bo mi to na razie wyglądało na zwykłe naćpanie się. Że też się skurwiel nie podzielił. Takiego miałem brata.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Sro Kwi 13, 2011 2:26 pm

- Nie firanka, chcę zasłonki. Kocham zasłonki, a firanki nie. Dziewczyna w firance mi to zrobiła. Ale ją kocham. Kocham cię, Jowiszu, wiesz o tym? - zapytałem. Ogólnie to sam nie wiedziałem jaką miałem minę gdy to mówiłem, ale zapewne przerażającą. Bo ktoś taki jak ja nie mógłby wypowiedzieć takich słów, z normalną buzią. Z poker fejsem też nie. Ktoś taki jak ja gdy zaczynał pieprzyć takie głupoty od razu budził ogólny postach i zło, bo zbyt wielkie wymieszanie dobrego metalu, z nutką słodkości po prostu powoduje wymioty i nic więcej. - Znajdziesz dla mnie zasłonkę? I firankę? Będę wdzięczny na wieki! - jeszcze raz spróbowałem go przytulić, bo akurat ból mi przeszedł i znów mogłem normalnie funkcjonować. W miarę normalnie, bo przytulanie się nie było nigdy zdrowym zajęciem.
Już czułem psychologów duszących mi w kark i próbujących rozgryźć co się stało. Kochałem psychologów jak pozostałą część świata - niepsychologów. Ale nie chciałem by się oni mną zajmowali. Jowisz niech się mną zajmie. Niech zadzwoni do mamy, ona będzie wiedziała co zrobić.
- Wiesz gdzie jest mama? - zapytałem ni z gruszki ni z pietruszki, ale może z kalarepy. - Mam ochotę na ciasteczka, kocham ciasteczka.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Sro Kwi 13, 2011 2:50 pm

Potarłem twarz w desperackim akcie skupienia się pomimo jego ględzenia koło mego ucha, ale to nic nie dało. Dalej pieprzył coś bez sensu, a ja dalej nie miałem pojęcia o co mu chodzi. Dziewczyna w firance? Skąd on wziął taką? No błagam was. Już normalna w sukience być nie mogła. Jeszcze nigdy nie widziałem dziewczyny w ... ona? Nie. Unikali się jak ognia. Już bez miauczenia nad uchem miałem problemy ze skupieniem się i owocnym myśleniem, a ten jeszcze wciąż jęczał i jęczał o tej firance.
- Daj spokój tej szmacie - rzuciłem zły. - Ja tu myśleć próbuje! - dodałem, unosząc ręce wysoko w górę. Ręcznik się trochę poluzował od tego, więc go poprawiłem. W sumie mógłbym się ubrać, ale nie wiem czy ten tutaj dałby mi spokój na te parę chwil potrzebnych do wykonania tej czynności. Normalnie ubrałbym się przy nim, ale dzisiaj zachowywał się jak pedał, także się zwyczajnie obawiałem o swoją cnotę.
- Mama? - powtórzyłem za nim. Normalnie rozumieliśmy się bez słów, ale dzisiaj to wyjątkowo nie miałem pojęcia co on pierdoli. - To se idź i upiecz je - wyrzuciłem z siebie wkurzony. Nie wiem kto za tym stoi, ale się zemszczę. Tak wyszczerzony Saturn był sto razy straszniejszy niż jego normalna wersja.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Sro Kwi 13, 2011 6:07 pm

Gdy tak Jowisz sie zastanawiał ja zaczynałem sie nudzić. Kiedyś, w odległym wszechświecie, w sąsiedniej rzeczywistości, milion lat świetlnych temu, każdą chwilę wykorzystywałem by tylko siedzieć, nic nie robić i oddychać. Teraz tak nie mogłem. Najpierw bawiłem się suwakiem od swojej kurtki, ale szybko mi się znudziło. No to przerzuciłem się na grzebanie w kieszeniach. Nie miałem pojęcia skąd tam się wzięła różowa wstążka, ale byłem tak szczęśliwy, że ją znalazłem, że mojego szczęścia nie dało się opisać w normalny sposób. Może jakiś dźwięk mógłby to wyrazić? Chwila... Mam! TEN dźwięk idealnie opisywał zaistniałą sytuację i się tego nie wstydziłem. Miałem wstążkę i teraz mogłem coś z nią zrobić, na przykład wpleść obok sznurówki w moich glanach. I natychmiast to uczyniłem.
- Jowisz, patrz! - zawołałem radośnie niczym mała dziewczynka widząc najnowszą Barbie Morska Przygoda pod choinką. Byłem z siebie taki dumny. - A ty nie mógłbyś mi upiec? No wiesz, jak już przestaniesz się zastanawiać co mi się stało i to naprawisz. Naaaapraaaawisz prawda? - zapytałem z nadzieją w głosie. W takich sytuacjach liczyła się jedynie rodzina. Hmm. Mamo.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Sro Kwi 13, 2011 6:17 pm

Kiedy robił te wszystkie straszne rzeczy, za które mój Saturn już dawno sam siebie by ukarał, przynajmniej mogłem się skupić na czymś tak skomplikowanym jak twórcze i efektowne myślenie. Zaskakujące, ale taki typ myślenia był o wiele trudniejszy niż bzdurne zastanawianie się który Wojowniczy Żółw Ninja był najfajniejszy. To było po prostu trudne!
- Dobrze powiedz co ostatnio... - nie dokończyłem swoich słów, bo ten bęcwał kazał mi patrzeć na jakieś różowe coś przy glanach Saturna. Gdy ten się dowie co ten tutaj zrobił z jego butami. Kurwa. To był on. Nie ogarniałem tego w dalszym ciągu, a ten wciąż wymagał ode mnie bym to naprawił. Sam się wkopał, więc niech teraz nie zawraca mi dupy i sobie stąd idzie, bo tak kochany metal to nie jest coś co chce oglądać. On mi włosy obciął, a teraz liczył na pomoc. Pora bym go wyśmiał i wysłał na skargę do mamusi skoro też i do niej wciąż wracał.
- Nie - obwieściłem. To był zajebisty moment na moje obrażanie się. Przynajmniej moim zdaniem. A potem zabrałem ciuchy z szafki i pomaszerowałem do łazienki. - Radź sobie sam - wyrzuciłem jeszcze przed zatrzaśnięciem drzwi.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Sro Kwi 13, 2011 6:34 pm

- Nie kochasz mnie? - zapytałem cicho i czułem jak moje serce pęka na pół. Jedyna osoba, na której mi tak zależało ma... MA NA MNIE WYJEBANE. Jedyna osoba mi bliska odmawia pomocy. Co za trauma, co za szok! Łza mi się zakręciła w oku i dłużej nie potrafiłem powstrzymywać łez. - Ty mnie zostawiasz! - zawyłem głośno tak by mieć pewność, że Jowisz mnie słyszy. Co za okropny potwór był z mojego brata. Taki obojętny i nieczuły. Taki zły. I jak ja mogłem nazywać go Bieberem? No jak? Bieber posiadał o wiele więcej uczuć od niego, nieee, już nigdy go tak nie nazwę. I powiem mu to na głos. - JUŻ NIGDY CIĘ NIE NAZWĘ BIEBEREM! Rozumiesz? NIGDY! - zawołałem i nadal dawałem się ponosić emocjom, aż w końcu wstałem. - Jeżeli w tej chwili nie wyjdziesz i nie naprawisz to co zrobiła firanka to rozwalę te drzwi! - ostrzegłem. W sumie odkąd przeszedłem tą całą przemianę nie używałem jeszcze swojego talentu, ale jeżeli ta pora nie była odpowiednią, to żadna inna też nie będzie. Rozwalę te jebane drzwi i dostanie wpierdol! Chwila, czyżbym właśnie poczuł złość? Złość zamiast miłości? Och to takie złeeeeeeee. Chyba nie zaczynałem się zmieniać na stare? To by było okropne.
Już sam nie wiedziałem czego chciałem. Nich mi ktoś pomoże. Pojedziemy na pomorze, może ono nam pomoże. Jak pomorze nie pomoże to pomoże może morze. Ojejku, wariowałem. - Jowisz, nie bądź chuj.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Sro Kwi 13, 2011 6:51 pm

Czy on tam ryczał? Mój brat, mój własny brat właśnie ryczał, dobijając się do drzwi łazienki niczym jakaś ciota, którą to w obecnej chwili był? I weź się kurwa do takiego przyznaj na ulicy. Jak go małpa w firance nie odczaruje to sam to zrobię. Pięściami. Hm... jemu się nawet przez moment poprawiło jak go rąbnąłem w tą szczękę. Podrapałem się po brodzie, zastanawiając czy na serio odważę się skopać bratu tyłek, by ten znów był sobą i jeszcze potem pobił mnie. Nawet zasiadłem na świątyni dumania, czyli kiblu.
- Spierdaj. Ściąłeś mi włosy! - wrzasnąłem, bo ten wciąż dziamotał. O czym to ja? A już wiem. Rąbnę go raz czy dwa w nos i będzie normalny. Ale to nie było takie proste. My biliśmy innych, a nie samych siebie, lecz teraz jako taka ciota jak Plutonek nadawał się do bicia. I jeszcze nasze wilcze geny. Bez przerwy się gryźliśmy, ale nie biliśmy się w normalniej postaci. Taka zasada. Lej innych, nie bliźniaka.
- Świetnie - wymamrotałem, podnosząc się z kibla. Złapałem jakąś bluzę i naciągnąłem ją na siebie, by zasłonić gołą klatkę. Bez bluz było wygodniej w czasie nagłej przemiany, ale podobno nie wypadało o tej porze roku chodzić i straszyć innych taką golizną. Nie znali się i tyle.
Westchnąłem, odgarniając grzywkę z twarzy i wyszedłem do tej cioty.
- Słuchaj pizdo. Robię to tylko dla siebie, bo mam cię dosyć. Wkurzasz bardziej niż zwykle. - Spojrzałem na niego. Obraz nędzy i rozpaczy. Jeszcze zapłakanej rozpaczy. - Więc odwal się ode mnie i przestań płakać - przypomnienie sobie akurat teraz o wszystkich krzywdach z ręki brata na dłuższą metę było głupie. Skąd miałem wiedzieć, że teraz z niego beksa jest i się obrazi?
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Sro Kwi 13, 2011 7:13 pm

Może i ryczałem. A co ryczeć nie można? Saturn też człowiek, a nawet planeta, więc ryczeć może. A teraz kurwa pojadę poezją: moje łzy były niczym pierścienie na orbicie Saturna: albo ich nie ma, albo lecą jak z rynny, no kurna. I jeszcze jebana skórzana kurtka nie chciała wchłonąć mych łez, bym nie wyglądał tak chujowo jak wyglądałem.
- Ściąłem, bo musiałem, kurwa. Ciesz się, że nie obciąłem co innego - powiedziałem już odrobinę zniżając głos i przestając wrzeszczeć. Bo jednak i tak mieliśmy przejebane z sąsiadami, znów pomyślą że jakieś dziwne czarne msze tu odprawiamy i wezwą Puch. Ostatnio zabrała mi moją rzeźbioną misę. Z krwią. Więc w sumie te podejrzenia co do mnie nie były wcale takie bezpodstawne. Och, jak ja mogłem robić takie okropne rzeczy. Okropność.
W końcu Jowisz wypełzną ze swojej jaskini i miałem wtedy ochotę podskoczyć do niego i uściskać go jak nigdy. Tak mocno mocno mocno. Ale się powstrzymałem, bo wiedziałem, że źle by to przyjął, a je nie chciałem mu sprawiać niepotrzebnych przykrości. Był w końcu takim wspaniałym bratem.
- Wcale nie płaczę. Oczy mi się pocą - powiedziałem cicho, a potem uśmiechnąłem się szeroko do brata. - Naprawdę mi pomożesz? Naprawdę? Jesteś najwspanialszym bratem EVER, FOREVER AND EVER! - krzyknąłem i dla ukazania swojej radości podskoczyłem klaskając w ręce. Tyle, że nie przewidziałem, że takie zachowanie w dość ciężkich butach (sam też nie mało ważyłem) spowoduje reakcję łańcuchową i nagle zawali się regał. A potem lampka. A potem szafa prosto na mnie.
A potem była już ciemność.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Sro Kwi 13, 2011 7:26 pm

Chyba wtedy bym poczuł i się na niego rzucił, ale niech mu będzie. Nie będę wdawał się w dyskusje z kimś kto w każdej chwili może się popłakać. Popłakać, czaicie? Miałem brata, i to nie tego głupiego Plutona, co ryczał. Wstyd i hańba.
- Daj spokój - machnąłem ręką. Kogo on chciał nabrać? Z drugiej strony lepiej, że robi sceny przy mnie niż jak przy kim obcym. Kurwa. On przez całą noc gdzieś się taki szwendał. A co jeśli ludzie go widzieli? Miałby za swoje jakby cała Rezydencja opowiadała o ściskającym wszystkich Saturnie.
A potem było tylko jeszcze gorzej. Skadał. Piszczał. Cieszył się jak jakiś szczeniak, a nie wilk. A te wrzaski z pewnością sprawią, że znów nam będą grozić różnymi nieprzyjemnościami, poczynając na czyszczeniu kibli, a kończąc na ćwiczeniach przez całą noc w lesie. A wszystko przez durną krew brata.
- Uspokój się! - Serio miałem wrażenie, że właśnie dostałem w opiekę sześciolatka i to jeszcze z adhd. Sęk w tym, że mój bechar miał 20 lat, był ciężki i miał glany na nogach, a skakał. I skakał. To wszystko działo się tak szybko... zgiąłem się w pół ze śmiechu, nawet nie myśląc, by sprawdzać co z braciszkiem. Gorsze rzeczy przeżywał, więc co mu miała zrobić taka szafa. Jednak śmiesznie wyglądał, gdy mu tak tylko głowa i nogi spod mebla wystawały. - Jesteś cały? - wykrztusiłem. To się aż prosiło o zrobienie zdjęcia, ale nie miałem pojęcia gdzie jest aparat. - Tylko nie płacz.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Czw Kwi 14, 2011 12:37 pm

Przeżyłem w swoim życiu wiele ciosów i to najróżniejszej jakości. Gdy byłem mały oberwałem mocno od Merkurego bo rozkręciłem mu rower. Niee, nie rozkręciłem go z czystej ciekawości jego konstrukcji. Rozkręciłem bo razem z Jowiszem uznaliśmy, że właśnie tym sposobem najlepiej wkurwimy Merkurego. Tyle, że mojemu bliźniakowi się upiekło, a ja dostałem w głowę. W sumie chyba przez to, że bardziej pyskowałem niż on, ale jednak, tamto wydarzenie wyryło na mnie trwał uraz, który nadal jest widoczny jak tylko przebije się przez moje kudły. Taka mała blizna, trzy szwy. Ale mówiłem tu o wypadkach jakie poniosłem w swoim życiu. Przywalenie szafą to było nic. Mimo wszystko musiałem przyznać jedno: to przywalenie było najbardziej zbawienną rzeczą jaka mogłaby mi się przytrafić w tej sytuacji.
- Ojapierdolęmojedole - wycedziłem przez zęby i chciałem coś zrobić, sam nie wiedziałem co, podnieść szafę, ruszyć ręką, podrapać się po tyłku. I tak nic nie byłem w stanie zrobić. - Pomożesz mi czy będziesz tak stał jak chuj? - zapytałem. Że ja bym miał niby płakać? Chyba go posrało.
A nie mnie posrało.
Niech mi ktoś zabierze te wspomnienia z dzisiejszej nocy.
Jaki popierdoleniec. Ze mnie. No bo z kogo? Zemszczę się na tej suce. I to już niedługo.
- KURWAAA!!! - zawołałem jeszcze.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Czw Kwi 14, 2011 1:26 pm

Wrócił. Tylko dlatego chciałem mu pomóc. Bo wreszcie nie miałem brata beksy, a brata skurwiela co na wszystko ma wyjebane. Niby to jakiś kwadrans przebywania z tym debilem, ale i tak zdążyłem się stęsknić za zwykłym Saturnem. Pomyśleć, że Plutona posiadałem jako brata od 17 lat. Powinny mi jakiś medal dać za to, że przeżyłem z takim. A ten przeżył z nami.
- To jest całkiem zabawne - oceniłem, szczerząc zęby. Nic nie mógł zrobić i się rzucał pod tą szafą. Za ciężki mebel. Kto by pomyślał, nie? A ja przecież mam czas. Może poszukam tego aparatu? Niech ma za włosy. Nawet jeśli teraz jakieś panienki wypisywały mi na fotoblogu, że mnie kochają. Za włosy! Czaicie? Muszę się dowiedzieć, gdzie takie przebywają. Ale mi się nie chce.
- To powiesz czyja to robota była? - zapytałem, wreszcie litując się nad nim i zabierając się do podnoszenia szafki. Wspólnymi siłami udało się nam ją dźwignąć na tyle, by mógł się spod niej wyturlać. A potem to puściłem. Coś się stłukło? Zresztą czym jest popsuta szafa przy zdemolowanym piętrze?
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Czw Kwi 14, 2011 9:38 pm

Ale mnie wkurwił z tą swoją miną, gdy nie chciał mi pomóc. A niech się głupek jebany szczerzy, póki jeszcze ma zęby. Doskonale pamiętałem jak mnie potraktował w potrzebie i jeszcze długo pamiętać będę. Niech nie myśli, że pójdzie w zapomnienie jego zachowanie. Po raz pierwszy znajdowałem się w takiej sytuacji i co się stało? Okazało się, że prędzej sam siebie w dupę pocałuję niż mi ktoś pomorze. Kurwa, skazany na siebie. A jebie mnie to.
- Zabawny to jesteś ty podczas spotkania z muszlą klozetową. Może ona w końcu doceni twoje włosy i kurwa, znajdziesz sobie dziewczynę - rzuciłem jeszcze spod szafki, ale chyba dosyć niewyraźnie, bo się akurat sam z nią siłowałem. Nie zamierzałem przecież się tak łatwo poddawać. W życiu trzeba mieć siłę walki, zwłaszcza gdy jest się przygniecionym przez szafę. Takie doświadczenie zmienia ludzi. Albo tak jak w mim przypadku: przywraca do stanu wyjściowego, tego najbardziej właściwego. - Taa, kurwa, powiem. Pizdę zjebie, no zajebie! - odpowiedziałem, gdy w końcu Jowisz zaczął mi pomagać. W końcu. Się kurwa zabierał do tego jak panienka do oddania swojego największemu skarbu chłopakowi z sąsiedztwa. Czyli długo, kurwa. O wiele za długo. - To była, niech ją mikołaj przejebie z reniferami i elfami w bonusie, ta pierdolona pseudo hinduska, jak ją dorwę to zajebie.
I tyle było z moich jakże wyszukanych odpowiedzi.


Ostatnio zmieniony przez Saturn dnia Sob Kwi 16, 2011 8:17 am, w całości zmieniany 1 raz
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Pią Kwi 15, 2011 10:11 am

Też doskonale pamiętałam jak mnie potraktował. Co tam, że w potrzebie nie byłem. Ja mu krzywdy nie zrobiłem. On mi tak. Niech ma za swoje. Ale zresztą jak już wiadomo w końcu mu pomogłem i co? I co? Nawet pieprzonego dzięki nie usłyszałem. Jakby to było dla brata takie oczywiste, że mam mu pomóc. Właśnie w tym momencie uznałem, że od tej pory będzie dla mnie Tonym. Wiedziałem jak tej, słodkiej wersji nie znosi. Wiedziałem i zamierzałem to wykorzystać! Przynajmniej w myślach.
- Jakbyś sam kurwa jakąś miał - rzuciłem do Sa..., tfu, Toniego. I o ile sobie przypominam to Ronja już go nie odwiedzała. Ale nie. Trzeba dogryź bratu, który przynajmniej ostatnio kogoś miał. Zazdrości i tyle. Pewnie sam, by się chciał teraz tak obciąć, ale nie może, bo to przecież takie pedalskie. A to wcale nie jest pedalskie. Hannah by miała na pewno to samo zdanie.
- Ta od kotów? - zapytałem nieco zdziwiony. Wcześniej ją obstawiałem, ale po chuj by się mieli spotykać skoro nigdy, ale to nigdy tego nie robili. A i ona tak po prostu nie rozdawała swoich kopniaków zmieniających psychikę każdemu. Psychika. Trudne słowo. - To cię załatwiła - oceniłem i rzuciłem się na łóżko. Że miałbym mu teraz zaoferować pomoc? Przywdziać strój supermena i ratować z Tonym jego honor? Dobre sobie. Ja jednak poleżę sobie i może jeszcze pośpię. Ewentualnie urządzę wyprawę do kuchni.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Sob Kwi 16, 2011 8:36 am

Jeszcze dziękuję oczekiwał, co za pojeb, dziękuję ode mnie. Jakby tak bardzo chciał jakiś pięknych słówek to by się zaprzyjaźnił z Saturnem przed przywaleniem z szafą, a nie schował się przed nim jak jakiś tchórz w łazience. Tak, bał się dobrego mnie! Co za ironia losu. Powinien bać się Saturna z teraz! On jest o wiele bardziej groźniejszy, potężniejszy, mocarniejszy i kurwa, ten Saturn coś znaczył. A nie.
- A skąd wiesz kurwa, że nie mam - zapytałem już całkiem wkurwiony, ale później przypomniałem sobie, że nie warto. Nie warto tracić tyle cennych emocji z byle powodu, bo zły na mnie Jowisz w sumie nic nie znaczył. Zupełnie nic. Miałem na niego wyjebane po całej linii, a niech sobie wyładowuje swoje emocje jak se kurwa tylko chce, mi to wisi. Ja musiałem się skupić na poważniejszej i pilniejszej sprawie. Sprawie, która mi teraz spać po nocach nie będzie pozwalała. Nie żebym z natury był zawistną osobą pragnącą zemsty, pod tym względem zazwyczaj byłem niewinny niczym dziewica. Ale jednak, Szatha zasługiwała na zemstę stulecia. - O czym ty do kurwy nędzy mówisz? - zapytałem, gdy padło stwierdzenie o kotach, bo zupełnie nie skojarzyłem o co Jowiszowi może w tej chwili chodzić. Zawsze wiedziałem, że ten obok ma swój świat i swoje kredki. Kolorowe kredki, w których zestawie brakuje czarnej. Bo tą czarną byłem kurwa ja, i przez to, że pochodziliśmy z jednego zestawu, miałem kurwa odrobinę przejebane. - I nie wypinaj się na mnie dupskiem, pomożesz mi w zemście czy tego chcesz czy nie. I nieważne jak bardzo nie chcesz i tak pomożesz, nie będziesz się mógł powstrzymać - oznajmiłem iście przewidująco, bo kto jak nie ja znał najlepiej Jowisza?
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Jowisz Nie Kwi 17, 2011 8:48 am

Zostawiłem sprawę podziękowań w spokoju. Dziewczyny w spokoju. Ale podziękowania jeszcze kiedyś z niego wyduszę. Zobaczycie i będziecie mnie wielbić. Byleby tylko znów nie był przerażającym Saturnem. Z naszej dwójki ja miałem robić za tego milszego. Hannah musi być ze mnie dumna, nie? A o reszcie mych uczynków już dowiadywać się nie musi. Zresztą gdybym był mazgajem jak jeszcze parę minut wcześniej mój własny i jedyny bliźniak, Tony to właśnie bym musiał począć chlipać, że ona się nigdy o mnie nie dowie. Chyba, że usłyszy w telewizji o rozszalałym dziwnym stworzeniu, podobnym do wilkołaka. Ale skąd będzie wtedy mogła wiedzieć jak się nazywam? Oh, mój świat legł w gruzach. Znaczy... nie. Za dużo pracy przy takiej rozpaczy.
- Aleś ty głupi - rzuciłem. - To ona nas kiedyś mało nie pobiła za dręczenie jakiegoś pchlarza. - wytłumaczyłem jak idiocie. Tony to jednak nie myślał. Mówił, że nie lubi, ale ja wiedziałem swoje: zwyczajnie nie potrafił.
Poprawiłem się, bo coś mnie piło w plecy. On sądził, że serio nagle się ruszę. Nie chce mi się. To nie ja odstawiałem wariata, który tuli się do każdego. - Jasne, bekso - rzuciłem lekceważące. Nie znosiłem, gdy mi rozkazywano, próbowano coś wmawiać czy w ogóle chciano przejąć kontrolę. Na treningach miałem przez to przejebane często, ale ja byłem Jowiszem. Jowisz był panem.
/ koniec /
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Wto Kwi 19, 2011 3:32 pm

- Ona? - zapytałem i jedna brew zaczęła mi nerwowo drgać. TAK! Odkryliście mój sekret dlaczego nigdy się nie denerwowałem tylko miałem wyjebane. Nie cierpiałem tej drgającej brwi. To było nie dość, ze pedalskie to i jeszcze niosło z sobą takie pojebane uczucie, że rzygać się chciało. A wiecie co najlepiej uspokaja moją brew? Tak, sto punktów dla was. Metal. - Chuj, nie mam dla niej teraz czasu, w sumie - rzuciłem odwracając się tyłem do Jowisza, bo cham sie zawsze śmiał z mojej brwi. Jakby sam nie posiadał jebanych defektów genetycznych. To jasne, że jak się jest piątym czy szóstym dzieckiem z kolei i to jeszcze drugą para bliźniaków, to jakieś defekty się posiada. Nie znacie teorii, że każdy bliźniak jest na wstępnie niedorobiony? Nie, to to teraz znacie. Pojebanowatość mamy we krwi i trudno jest się tego wyrzec.
Nie odezwałem się więcej do brata. Bo nie. Tak mi się chciało. Nie ustaliłem, by trzymał gębę na kłódkę i nie gadał o tym co robiłem, bo miałem to gdzieś. A cholera by to wzięła i tak pewnie zdołałem oblecieć ze zjebanym charakterem połowę mieszkańców. Coś mi tam świtało w głowie jak całowałem Ronkę, choć rodzina. Czy nawet przytuliłem i podniosłem do góry Fangorę. Pewnie zaraz przyjdzie ktoś by zaniepokoić się moim stanem. Przydałoby się zamknąć drzwi. A chuj, niech przychodzi. Potraktuję go podwójną dawką metalu.
Pogłośniłem jeszcze bardziej.

/ endzik /
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Fangora Nie Cze 05, 2011 7:15 pm

/przeskok

Prawda jest taka, ze się ukrywałam przed Saturnem. Zupełnie jakby to była moja wina, a przecież nie była. Sama nie wiem czego chciałam uniknąć. Ja jestem ta dobra, a on ten zły. Tak? Stojąc pod jego drzwiami miałam cichą nadzieję, że w ostatnim czasie miał jakiś ciężki wypadek i to dlatego nie przyszedł na nasz piknik. Wiem, ze brzmi to strasznie, ale przecież wyszedłby z tego wypadku! Bez żadnych stałych uszkodzeń. I przynajmniej mogłabym mu wybaczyć. Zapukałam. Nic. Ale byłam zdeterminowana, więc zapukałam jeszcze i jeszcze. Usłyszałam coś zza drzwi. Nie było to 'proszę' ani 'wejśc', tylko coś a'la 'Slayeeeer!!'. Może to właśnie jest jakaś jego forma zaproszenia do środka. Wzruszyłam ramionami sama dla siebie i weszłam do pokoju. Możliwe, ze to nie było zaproszenie, a coś w tekście pisoenki, bo Saturn tu siedział, majac słuchawki na uszach i w sumie nie byłam pewna, czy miał świaodmośc, że ktoś poza nim teraz oddycha powietrzem jego pokoju. Trochę nieświeżym, przy okazji.
Podeszłam bliżej, tak zeby zakłocić jego pole widzenia. Po co miałabym przychodzić, kiedy on nawet nie zauwazyłby, ze jestem.
-Cześc, Saturn-przywitałam się, nie okazując ani odrobinę jakichkolwiek pretensji o ten nieszczęsny kocyk. Zero rozżalenia. Standardowy uśmiech.
-Wiesz, ten kocyk to nic takiego, nie jestem zła.-dodałam. Nie wiem czemu liczyłam na to, ze słyszy. Przecież prawdopodobnie pukania do drzwi nie słyszał. Z jakiej racji miałby słyszeć to co mówiłam. Zmarszczyłam brwi, nieco zdrezorientowana, i usiadłam obok niego.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Nie Cze 05, 2011 7:42 pm

/przeskok

A więc tak. Sytuacja przedstawiała się podle. Na początku byłem umówiony z Fangorą. Nie wypaliło, bo Jowisz mnie zaatakował bez powodu. Jakaś zemsta czy coś. Potem byłem zdeterminowany by wszystko naprawić i nawet sam zaproponować kolejny piknik. Uprałem samodzielnie kocyk. I co? Nie mogłem znaleźć Fangory. Odpuściłem i w sumie sam zacząłem jej unikać. Potem znów jej szukałem. Pewnie gdyby to był film i ktoś oglądał by nas z boku to by wyglądało to tak: ja szukam ona unika, ona szuka ja unikam. Ale nie był to film. I Fangora przecież wcale nie miała motywu by mnie unikać. Ani trochę. Nie miała również powodu by mnie szukać. Nie byłem przecież taki ważny. Zresztą ja tam się cieszyłem, że nie jestem ważny. Bycie nieważnym było zajebiste. I miałem wyjebane na to czy jestem ważny, to też ważne. Miej wyjebane, a będzie ci dane, nie?
No to miałem wyjebane i dziś postanowiłem cały dzień spędzić słuchając muzyki i żrąc niezdrowe żarcie, które nawet nie potrafiłem nazwać, bo opakowanie było po norwesku. Jakaś tanizna z supermarketu. W każdym razie siedziałem sobie i słuchałem, gdy coś mi zakłóciło to wszystko. Najpierw powiew powietrza, jakby ktoś otworzył drzwi, ale uznałem, ze mi się tylko wydaje. Nie otworzyłem oczu, ale gdy coś blisko poruszyło się obok mnie i poczułem znajomy zapach, podskoczyłem jak oparzony ściągając jednocześnie słuchawki.
- Fangora! - krzyknąłem, bo nie przyzwyczaiłem się jeszcze do ciszy. W uszach nadal mi bębniło. - Co tu robisz? - zapytałem zdziwiony i jednocześnie przerażony. No bo to była niezła niespodzianka. Wcześniej tu nie przychodziła. Chyba. Ale kto tam wie co siedzi w jej głowie.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Fangora Nie Cze 05, 2011 8:36 pm

Aż się wzdrygnęłam na ten jego krzyk. Przecież nie byłam aż taka straszna, zeby trzeba było krzyczeć na mój widok. Poza tym wszystko zaczeło mi podpowiadac, że to był błąd i niepotrzebnie zawracam mu głowę, bo przecież i tak wszystko ma gdzieś, a moja obecnośc jest mu wybitnie nie na ręke, bo przecież jest zajęty.. słuchaniem muzyki? I jedzeniem kocich chrupków? To naparwdę aż tak ważne zajęcia?
Uśmiechnełam się dla niepoznaki.
-Przyszłam ci powiedzieć, Saturnie, ze wszystko w porządku. To nic, że nie przyszedłeś. Byłam z Fryderykiem. Nie mieliśmy koca, bo ty miałeś go wziąć, a ja myslałam, ze go przyniesiesz, ale nie przyniosłeś, wiec go nie mieliśmy. Ale to nic.-zapewniłam, bardziej przekonując do tego siebie, że to nic. W końcu cały piknik spędziłam na stojąco, po to, zeby tyłkiem nie gnieść trawy. I to ogólnie był nieudany piknik. Co prawda jedzenie się nie zmarnowało, bo zostawiłam je w kuchni, skąd zniknęło w niewyjaśnionych okolicznościach w ciągu dwóch godzin, ale mimo wszystko. Piknik zaliczałam do nieudanych. Jako jeden z nielicznych w mojej piknikowej karierze. Zdarza się każdemu. A teraz to nawet nei było z mojej winy. Wiedziałam o tym, ale też nie chciałam wzbudzać żadnej winy w Saturnie, więc tylko zapewniałam, ze jest ok.
-Pewnie czujesz się z tym w jakiś sposób niezręcznie, że.. no wiesz, nie było cie, więc chciałam ci powiedzieć, że niepotrzebnie. Nie jestem na ciebie zła, Saturn.-dodałam z wesołym uśmiechem. Miałam wielką nadzieję, ze się nie mylę. I, ze nie spał kilka nocy, myśląc o tym jak poradziłam sobie bez kocyka. I że wysyłał mi listy z opowieścią o wypadku, z którego na szczęście wyszedł cało, tylko, ze te listy nigdy nie doszły, bo wiadomo jak to bywa z pocztą. I jeszcze, ze wiele razy myślał jak mi to wyjasnic, ale po prostu nie było okazji. Juz z mojej winy, bo przecież ostatnio go unikałam.
-Był kiedyś taki eksperyment, że ktoś jadł tylko fast foody, a inny ktoś jedzenie dla psa i ostatecznie zdrowsze było to dla psa. Z kocim pewnie jest podobnie.-zauwazyłam, pełna uznania-Chociaz wątpię czy sama odwazyłabym się na taką dietę. Podkradasz je Moonowi? Twoja siostra mogłaby być zła, jesli tak. Chcoiaż z drugiej strony, to twoja siostra. W rodiznie można wybaczyć sobie wszystko. Chcoiaż nie jestem przekonana jak to jest z waszym kotem. On chyba też jest rodziną.. więc może się nie pogniewa.-wydedukowałam sobie sprytnie. I uśmiechnęłam się szeroko, dumna ze swojej zwinnej zmiany tematu.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Saturn Nie Cze 05, 2011 9:06 pm

No kurwa. Weź tu miej wyjebane, gdy przychodzi ci tu taka do pokoju i gada tyle niepotrzebnych słów od rzeczy. Nie da się. Choć powinno się dać. Fangora stwarzała mi niebywałą okazję do tego bym mógł postępować tak jak zawsze. Czyli zupełnie się nie przejmując. Ale ja wam coś powiem. O wiele prościej jest się nie przejmować gdy działa się komuś na złość, a nie gdy ktoś jest na to tak pozytywnie nastawiony jak ta dziewczyna przede mną. Jak zwykle wprawiała mnie w takie zakłopotanie, że nie potrafiłem odnaleźć myśli. Zupełnie jakby to było jej hobby. A przecież wiedziałem, że nie było. Fangora ma zawsze wyjebane w kosmos dobre hobby. Takie jak, że można byłoby jej za to przyznać pokojową nagrodę nobla. Seryjnie.
Wziąłem głęboki oddech zastanawiając się nad czymś bardzo intensywnie. Pogrzebałem sobie przez chwilę w uchu i w końcu po chwili milczenia pacnąłem:
- To nie jest nic. I powinnaś być zła - wypaliłem jednocześnie kładąc rękę na kocyku, który dziwnym trafem ostatnio cały czas był gdzieś blisko mnie. Ba, przez te dwa miesiące zdążył się wiele razy zabrudzić i równie wiele razy o niego zadbałem i wyprałem. Jowisz strasznie dziwnie na to patrzył, ale palnąłem jakieś wytłumaczenie, że pilnuję kocyka by Nieplaneta go przypadkiem nie zabrała i jednocześnie by widziała, że ja go mam. Takie wytłumaczenie wystarczyło. - Fangora, no weź spróbuj być na mnie zła! No kurwa. Zepsułem ci plany, piknik, nie odezwałem się. Dokop mi - próbowałem na nią jakoś wpłynąć, bo na serio jej nastawienie mnie dołowało. Nie powinno tak być i już. Nigdy nie pomagałem innym, ale w tej chwili musiałem uznać, że Fangorze pomoc jest potrzebna. By nauczyła się, że czasami trzeba o coś zawalczyć i pokazać komuś kto cię zawiódł. Bo ją zawiodłem, nie? Mi się przynajmniej tam wydawało, ale co ja się tam znałem.
Oczywiście w pierwszym momencie nie skojarzyłem motywu z psimi i kocimi chrupkami. Nigdy nie należałem do osób, które łapią za pierwszym razem. Inteligencja to nie jest moja działka. Musiała minąć chwila zanim pojąłem.
- To kocie chrupki? To by tłumaczyło czemu zajeżdżają tak tuńczykiem - po raz kolejny zmarszczyłem brwi. Pewnie nie kontynuowałbym tego tematu gdyby jeszcze nie jedna rzecz. - Koty nigdy nie należały i nie będą należeć do mojej rodziny.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Jowisz & Saturn Empty Re: Jowisz & Saturn

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: V

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach