Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kolacja Pumpkinów

+5
Saturn
Pluton
Mars
Venus
Mistrz Gry
9 posters

 :: Inne :: Eventy :: Gra

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Mistrz Gry Pon Cze 27, 2011 7:22 pm

Kolacja Pumpkinów Tumblr_leqwwaPcbx1qfzzcjo1_500_large

Dawno, dawno temu pewna kobieta postanowiła, że będzie miała dużą rodzinę. A jak ta kobieta coś postanowi to raczej trudno jest ją powstrzymać. Najlepiej o tym świadczy fakt, że mimo odległości jaka dzieliła je od swoich dzieci zdołała to wszystko zorganizować. I zachować w sekrecie aż do tej pory. Bo przecież kiedyś musiała zwołać wszystkie swoje pociechy i w końcu móc wpatrywać się w nie aż do utraty zmysłów. Bo właśnie taki miała zamiar. Rozstanie ze wszystkimi planetkami było najokropniejszą rzeczą jaka kiedykolwiek się jej przytrafiła. Jej matczyne serce każdego dnia rozpaczało nad okropnością tej postaci rzeczy, ale nie dziś. Dziś jest powód do radości. Do świętowania. Bo w końcu będzie miała okazję zobaczyć czy Merkuremu znów włosy zbyt odstają od głowy, czy Venus nadal jest taką wspaniałą młodą panną, czy Earth wciąż stara się być taka niezależna, czy Mars jest nadal tym pięknym chłopcem o głębokich oczach, czy Jowisz z Saturnem nadal kończą za siebie zdania, czy Urane nadal ma tak piękne włosy i czy Neptun przypadkiem nie urósł jeszcze parę centymetrów. Oni wszyscy tkwili głęboko w jej serc... Och, jeszcze Plutoniątko! Je też pani Pumpkin kochała, ale całkowicie nie wiedziała jakie pytania co do jego losów powinna zadać. Tak więc usiadła szczęśliwa na honorowym miejscu i wpatrywała się w drzwi z podekscytowaniem.
Przez jej entuzjazm można było prawie nie zauważyć siedzącego obok wąsatego mężczyzny. W sumie sam nie wiedział co tu robi, bo tak ogólnie mówiąc, nie nadążał za swoją żoną.
Ciekawe które z pociech pierwsze przejdzie przez te drzwi myśląc, że to dyrektorka je wezwała?

      Prawa strona stołu: Merkury (+ew Ianelle) , Earth, Wenus, Mars

    Mama + Tata


      Lewa strona stołu: Urane, Neptun, Jowisz, Pluton, Saturn
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Venus Pon Cze 27, 2011 7:52 pm

Przepraszam bardzo, to jakiś żart? Przybiegają po mnie, kiedy właśnie kręcę włosy, tylko dlatego, że jakaś stara próchwa chce mi wręczyć medal za świecenie przykładem i najpiękniejszy uśmiech tego stulecia i nawet nie poczekają tej godziny, tylko już już idź. Musiałam zostawić papiloty, rozczesać włosy, poprawić makijaż, a ten posłaniec ciągle wciskał głowę w drzwi i mnie pośpieszał. Naiwny, myślał zapewne, że będę się przebierać. No nic, więc poszłam. Przez całą drogę - daleko nie miałam, i dobrze, bo przecież często odwiedzam gabinet tej brzyduli, by naskarżyć na kogoś, kto zachować zasad savoir vivreu na korytarzu nie umie; przez całą drogę, zamartwiałam mą cudną główkę pytaniami o to, jak mam w takich podróbach loków odbierać nagrodę, albo kto wymyślił, bym tak ubrana witała się z prezydentem - to przynajmniej mogli mi dać chwilę na umalowanie ust. Okropni, okropni! Dobrze, że Panowie Prezydenci mają zazwyczaj słabości do kobiet o mojej urodzie (taka moja naśladowczyni Monoroe, na przykład), to nie będzie problemu, żeby powtórzyć zdjęcia jak się już przygotuję. Oczywiście, tak też wyglądałabyn genialnie. Ale ja wolę jak wszystko mam pod kontrolą. Szłam szybko, nawet się nie rozglądałam, tylko wszędzie roztaczałam tą swoją zjawiskowość, zdecydowanym ruchem pchnęłam drzwi, rozumiejąc, że za nimi ujrzę miliony reflektorów. Ale nie. Wąsaty jegomość i wiecznie uśmiechnięta kobietka. Ja nie wiem jak z pary takich dziwaków urodziłam się ja. Już Ronja bardziej tu pasuje, a ja obok Apollina. Choć Mars też może być. W każdym razie bardzo się usieszyłam i nieważąc, iż mam niewygodne wysokie buty podbiegłam do obojga, by ich wyściskać. To chyba tylko ja mam w rodzinie tyle czułości. Haha, góra lodowa najczulsza, kto by pomyślał.
-Och, mamusiu, cóż wy tu robicie? Czy słyszeliście, że mam dostać nagrodę, za bycie Najlepszym Wzorem dla młodych? A przywieźliście Plutoniątko!- zerknęłam za nich. Bo skąd mogłam wiedzieć, że Pluton siedzi w rezydencji już hoho. I tak dobrze, że pamiętałam o bracie. I wtedy się otworzyły drzwi i wszedł Mars i prawie pisnęłam z zadowolenia, a później pobiegłam też do niego, żeby się przywitać. Rzuciłam mu się na szyję i zadowolona musnęłam policzek.
-Niedobry ty! Nie było cię długo, patrz, rodzice przyjechali!- podnieciłam się strasznie i pociągnęłam go do Mamusi i Tatusia. Zeus i Hestia normalnie.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Mars Pon Cze 27, 2011 8:57 pm

Nie będziemy wnikać w to, jak się tu znalazłem. Ot, uznajmy to po prostu za rodzaj przeczucia, za którym idzie się na ślepo, wiedząc, że na końcu czeka coś złego. Ale w końcu to tylko przeczucie.
Skradzione skarby "lokalizacyjne" wariowały w mojej kieszeni tym bardziej im bliżej drzwi się znajdowałem. Z każdym krokiem coraz silniej czułem, że coś definitywnie jest nie tak. Venus. Obecność Venus i tak zwanego organu rodzicielskiego w jednym pomieszczeniu mogły zapowiadać nadchodzącą klęskę żywiołową albo coś, co w ich mniemaniu było świetną zabawą... W sumie wychodziło mniej więcej na to samo. Zwalniałem kroku, przy czym rosło również moje niezdecydowanie. Uciec?
Maska została przyklejona do mojej twarzy w momencie, gdy przekroczyłem próg. Ciężkie drzwi bez najmniejszego problemu ustąpiły pod naporem ręki. Sardoniczny uśmiech odnalazł swoje stałe miejsce na twarzy i na powrót byłem znanym wszystkim Marsem Pumpkinem. Postawa ta nie uległa najmniejszemu nawet zachwianiu, gdy torpeda Venus przedefilowała przez pokój i z niewiadomych przyczyn postanowiła wyrazić więcej emocji niż zazwyczaj, tym razem zawisając mi u szyi.
- Długo? - zdążyłem wymamrotać gdzieś w przerwie pomiędzy kolejnymi częściami jej słowotoku, który, jak przez lata odnotowywałem dość często, po tym jak się uruchomił potrzebował jeszcze kilku godzin, by się wyczerpać.
Nie zdążyłem zaprotestować, gdy ciągnęła mnie do rodziców. Niemniej nie chciałem uczestniczyć w tej szopce. Dobrze było mi z sobą i kłamstwem byłoby stwierdzenie, iż tęskniłem za rodziną w swoim nowym "londyńskim" życiu. Będąc w praktyce poza nadzorem byłem bardziej sobą. W pobliżu miałem Venus. Venus, Plutona oraz resztę rodzeństwa, które traktowałem chyba bardziej jak bliższych znajomych. Oj, dziwne ze mnie stworzenie. W każdym bądź razie to mi wystarczało i dzisiejszy dzień był tym właśnie niepożądanym szumem, którego się obawiałem i którego wyczekiwałem od jakiegoś czasu nie tyle ze zniecierpliwieniem co nawet i strachem.
Przywitałem się grzecznościowym uśmiechem i skinieniem głowy. Akurat oni wiedzieli, że po mnie nie należy spodziewać się niczego szczególnie wylewnego, jednakże siostra najwyraźniej w planach miała zmuszenie mnie bym odtańczył dziki taniec radości. Jej wzrok był w tym momencie gromowładny.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Pluton Pon Cze 27, 2011 9:18 pm

O ja nieszczęsny! Tyleż nieszczęść na mej biednej, udręczonej głowie! Nie dość, że moja egzystencja nierozerwalnie związana była z licznymi upokorzeniami oraz bólem natury stricte fizycznej, spowodowanym li i wyłącznie sadyzmem moich braci i innych rezydentów, to jeszcze teraz okazuje się, iż skazany jestem również na cierpienie psychiczne! O ja biedny! Zawsze wiedziałem, że me zdrowie umysłowe pewnego dnia może zostać poważnie nadszarpnięte (jak choćby wtedy, gdy zmuszony zostałem udać się na roczny odpoczynek w rodzinne strony, gdyż przeżyłem prawdziwy duchowy upadek), ba, spodziewałem się, iż nie byłem w najlepszej kondycji psychicznej już od dawna, jednak nie sądziłem, że ktokolwiek to zauważy! A tu proszę, wzywano mnie pod pretekstem badań psychologicznych. Z nieszczęśliwą miną powlokłem się w wyznaczone miejsce, a przekroczywszy próg rozejrzałem się dookoła, poważnie skonsternowany.
Oh, na litość boską, jak mogli mi to zrobić?! A więc badania były jedynie marną wymówką, podłym podstępem, za pomocą którego zwabiono mnie w bramy piekielnie. Stokroć bardziej wolałbym wylądować w przytulnych czterech ścianach na oddziale zamkniętym, otoczony stałą opieką medyczną, niż musieć przeżywać męki wspólnej familijnej kolacji. Czy istniało coś gorszego, niźli spotkanie rodzinne? Szczególnie, gdy ową rodziną były osoby ledwo pamiętające o moim istnieniu? Posyłając tylko krótkie spojrzenie Venus i Marsowi, przeszedłem dalej, by przywitać rodziców. Szybko załatwiłem wszelkie grzecznościowe przywitania oraz standardowe pytania, spowodowane nie troską, ale zwykłymi wymogami towarzyskimi, i niewiele myśląc usiadłem na jednym z wolnych miejsc. Oto właśnie zasiadając położyłem głowę na szafot i jedyne, co mi pozostało, to biernie oczekiwać, aż nadejdą moi kaci i opuszczą wreszcie śmiertelne ostrze.
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Saturn Pon Cze 27, 2011 9:33 pm

Piknik z Fangorą był dzisiaj. To chyba wystarczająco mnie wybiło z rytmu, że nawet nie zauważyłem jak łatwo się godzę iść w jakieś chujowe miejsce, którego na oczy w życiu nie widziałem, by zrobić jakąś niesłychaną ważną rzecz, na którą miałem wyjebane jak na nic innego. Nie wiem co kierowiało Jowiszem, że też się tak łatwo zgodził, ale to chyba była jakaś zła siła wyższa w postaci stróża anioła. Pojebaniec nas nie lubił, już od dawna o tym wiedziałem, ale cóż. On nie lubi nas, by nie ubimy jego, wszystko się równoważy. Choć równowaga jest jakimś chujowym pojęciem. Bo że niby wszystko ma swoje miejsce, a ja jakoś swojego jeszcze kurwa nie znałem. Bo chyba nie było ono tutaj, przy gromadzie tych ludzi, których dopiero po chwili skojarzyłem. W pierwszej myślełem, że to jakaś delegacja obcych. No, ale po tym jak kobieta w czerwieni nazwała mnie milion razy syneczkiem skapłem się, że to mamka. Zajebiście. Ale skąd? Zagadka czasoprzestrzeni. Jeszcze wycałowała mnie i Jowisza. Wystarczyło, że tylko na niego spojrzałem, a wiedziałem co myśli o tej całej sytuacji. Porąbało rodzicielkę, i jak pozostała reszta planet wytrzyma do samego końca. Bo ja chyba wyrzygam wszystkie wnętrzności.
- Och chłooooooopcy, jacy wy duziiiii - usłyszałem gdzieś koło ucha. - Ale nadal brudasy, że hoho. Wy zawsze tak nielubiliście kąpieli, a mydło to była dla was tortura.
- No - odpowiedziałem starając się wyrazić w tej prostej sylabie wszystkie moje uczucia, całą gamę moich przeżyć. Kurwa, gdzie kolejne ofiary, którymi mogłaby się zająć? O znalazły się. To ja idę do...
Szturchnąłem Jowisza pokazując mu miejsce, które było wprost stworzone dla nas. Teraz to ja mogłem się nawet cieszyć kolacyjką. Bo właście usiedliśmy z obu stron bękarcika.
- Co tam? - zagadnąłem. Wiedziałem, że nawet takie proste pytanie wybije Nieplanetę z rytmu. A niech walnie tu na zawał. Przynajmniej będzie zabawnie.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Venus Pon Cze 27, 2011 9:44 pm

- Długo, oczywiście, że tak. Chowałeś się, bądź robiłeś jakieś niestworzone rzeczy, zamiast siedzieć ze mną i odciągać mnie od tej okropnej nudy. Nudy, ba. Ty pewnie nawet nie wiesz, że na moją osobę zamach przeprowadzono! Jakiś półgłówek podłożył bombę i przez tydzień leżałam w gorączce, cała w wysypce. Bo ja jestem uczlona na wygłupy i proszę! Nie dość, że spotkanie klubu celibatu mi skończyli, to jeszcze musiało to się odbić na mej cerze! Okropni!- oświadczyłam mu dobitnie, chociaż matula też słuchała i jak się tak mnie nasłuchała, to aż jej oczy łzami podeszły i mnie wyściskała, że ja taka dzielna jestem. Od wypadku, w którym Will mnie prawie zabił, rodzice strasznie o mnie dbają i każą Merkucjowi codziennie sprawdzać, czy ładnie oddycham. A mój kochany braciszek sprawdza, choć ostatnio zajął się mocniej Ianelle. O, może wpadną! Wyswobodziłam się z objęć mamy i wróciłam do Marsa, bo przecież nie dałabym rady tak obok tej kobiety stać i nic nie robić, jak Mars stoi obok i się ze mnie śmieje. No, nie śmiał się, bo on pewnie nawet nie ma takiej opcji w mózgu, ale jakoś tak się patrzył. Złapałam go za rękę i odciągnęłam od rodziców. Uniosłam wzrok, bo on taki duży był, choć Neptun większy. -No, ale dobrze, że chociaż teraz do rodziców przyszedłeś się pokazać. A pewnie nie chciałeś?- zgadłam pewnie i uśmiechnęłam się. Pogłaskałam go po ramieniu i spojrzałam na wchodzące Plutoniątko. Ależ on jest zgarbiony! Jakby się bał wszystkiego. Jak już usiadł, to przeszliśmy z Marsem obok niego i pogłaskałam braciszka po główce i dałam mu buziaka w policzek, to się może uśmiechnie. Kazałam też przestać się garbić. A potem przeszłam dalej. Usiadliśmy sobie z Marsem z boku. A później przyszły bliźniaki i cała się uśmiechnęłam. Och, rodzinka w komplecie!
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Jowisz Pon Cze 27, 2011 10:08 pm

Miałem dzisiaj nastrój na muzykę poważną. Znaczy nie nastrój. Nie byłem jakiś tam Plutonem by mieć nastrój na klasykę, ale po prostu zamierzałem posłuchać właśnie tego. Głośno i mieć całkiem w dupie protesty brachola. W ogóle ostatnio nie poznawałem tego typa. On mi tu miękł. Pieprzona cipa się z niego robiła. Ale oczywiście nie dosłownie. No weźcie. Jeszcze by mi tego kurwa brakowało. Jednak do rzeczy. Po chuj ja się tak rozdrabniam? Saturn niezwykle uchachany wrócił z tej swojej randeczki, a tu nagle słyszę, że dyrektorka nas wzywa. Myślę sobie: kurwa przecież nic nie zrobiłem. Znaleźli tego kota w szafie? Ale znalazłem w sobie odwagę i polazłem. I co widzę? Matkę widzę. Z ojcem ją widzę. No to już był szczyt, szczytów. I jeszcze się dowiedziałem, że własna matka ma mnie za brudasa. Zajebista nowina. Znaczy moja mina wyrażała zajebiście ogromny entuzjazm co do tego wszystkiego dopóki nie zobaczyłem kto siedzi przy stole. Rachu ciachu i tak oto z braciszkiem zajęliśmy najlepsze miejsca. Oczywiście po bokach Plutona.
Wyszczerzyłem się, ukazując swoje kiełki, ale to czysty przypadek. Wcale tak nie chciałem. Saturn zadał najważniejsze pytanie, więc mi pozostawało milczeć. Zapowiadała się wyjebista impreza. Pluton wyglądał jakby miał paść na zawał.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Mars Pon Cze 27, 2011 10:33 pm

Mrugnąłem raz. Drugi i trzeci i zapewne jeszcze z czterdzieści razy zanim Druga Planeta od Słońca skończyła swój jakże fascynujący wywód, którego sensu i tak nie zrozumiałem. Wychwycenie kilku słów takich jak "bomba" czy "wysypka" na nic się nie zdało, bo nijak nie byłem w stanie złożyć tego w logiczną całość. Albo przynajmniej teoretycznie mającą jakikolwiek sens merytoryczny. Pokiwałem więc z uznaniem głową, przybierając najbardziej obojętną minę z możliwych i powędrowałem za Venus, po drodze mamrocząc coś do zdruzgotanego złem tego świata Plutona oraz omiatając wzrokiem tak zwaną resztę rodzeństwa. Kochaliśmy się. Doprawdy.
Gdy w końcu usiadłem przy stole sytuacja zaczęła się powoli stabilizować co dawało jakieś fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Ale była Venus. I alkohol w pobliżu niej co zauważyłem po chwili z wyraźnym przerażeniem. Przełknąłem ślinę mamrocząc coś pod nosem, jednocześnie nalewając sobie wina. Definitywnie nie lubiłem słodkich trunków, jednakże sytuacja taka jak ta wymagała otwierania ust przynajmniej z jednego z trzech powodów. Głodny nie byłem, toteż jedzenie odpadało. O rozmowie nie musiałem nawet wspominać. Zostawało picie. Tak więc sączyłem czerwoną substancję, której główną wadą było to, iż nie była ona whisky. Jackiem Danielsem - dla uściślenia.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Pluton Pon Cze 27, 2011 10:43 pm

Gdy Venus podeszła, pocałowała mnie w policzek i zabroniła się garbić, wymamrotałem tylko niemrawe 'cześć' i posłałem jej niezbyt przychylne spojrzenie. Proszę, z jaką łatwością przychodziło jej radowanie się całą okropną sytuacją w jakiej się znaleźliśmy i pouczanie mnie. Tak, ona mogła udzielać mi rad odnośnie nieprawidłowej postawy czy czegokolwiek innego, skoro sama uchodziła wśród większości przedstawicieli płci męskiej za ideał i obiekt pożądania. Zapewne zupełnie nie zrozumiałaby, gdybym spróbował jej wyjaśnić moją sytuację; że iście syzyfową pracą byłoby nie garbienie się albo stosowanie jakichkolwiek innych zabiegów tego typu, gdyż nic a nic nie było w stanie uleczyć mej duszy ani poprawić mojego samopoczucia. Byłem nędzną igraszką losu, nic nie znaczącą ofiarą, wzgardzoną przez osoby zrodzone z tej samej krwi, znienawidzoną przez całą resztę ludzkości, zapomnianą nawet przez nielicznych przyjaciół. Tacy ludzie jak Venus czy Mars, który mieli wszystko czego tylko zapragnęli, nie byliby w stanie nigdy zrozumieć mojego światopoglądu ani sytuacji. Jako rekompensatę miałem wyłącznie fakt, iż oni z kolei byli zbyt płytcy, zbyt zaślepieni rozkoszowaniem się światem, by pojąć bezsensowność tego świata. Zaraz zamarłem, a strach sparaliżował mnie w całości. Oto po moich obu stronach pojawili się moi kaci, a położenie, jakie sobie obrali, z całą pewnością było dziełem starannego szatańskiego planu. O ja biedny! O nieszczęsny! Litości, o bogowie, sprawcie, by okrutna Nemesis nie nękała mnie jeszcze teraz, gdy nie byłem gotów na takie starcie! Natychmiast zapragnąłem uciec bądź zniknąć, najzwyczajniej w świecie sprawić by wszyscy zapomnieli o mej obecności, jednakże czujny wzrok rodzicieli uniemożliwiał mi opuszczenie mojego miejsca. Zgarbiłem się jeszcze bardziej i wbiłem wzrok gdzieś w przestrzeń, starając się nie zapomnieć o oddychaniu. Gdy Saturn się odezwał, niemal poczułem jak moje serce stopniowo zwalnia swoje szaleńcze tempo, aż w końcu ostatecznie zamiera.
- Być człowiekiem znaczy podlegać władcy, któremu na imię cierpienie - zacytowałem pod nosem, by dodać sobie w jakiś sposób odwagi. Z marnym skutkiem, gdyż w dalszym ciągu byłem sparaliżowany strachem. Podniosłem wolno głowę i rozejrzałem się z paniką w oczach dookoła szukając nadaremno kogoś, kto mógłby udzielić mi pomocy. Jakże okropny był mój marny żywot! Poczułem się nieznacznie podbudowany gdy zauważyłem, że Mars oraz Venus, jedyni sprzymierzeńcy w rodzinie, siedzieli niedaleko, a do tego na wszystko oko miała także nasza matka. Zebrałem więc całe swoje zasoby odwagi i uniosłem głowę, by odezwać się do mych braci.
- Nie możecie mnie skrzywdzić, mama i reszta patrzą. Gardzę wami i waszym zachowaniem - oznajmiłem dumnie. Zaraz jednak poczułem się niepewnie, gdy doszło do mnie, że tymi słowami mogłem podpisać na siebie wyrok. Aczkolwiek kto wie, może los choć raz okaże się dla mnie łaskawszy? Może choć raz uda mi się odgryźć mym katom, a oni pozostawią to bez rozpoczynania krwawej odsieczy? O, nieszczęsna moja dusza!
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Venus Pon Cze 27, 2011 10:46 pm

Jowisz z Saturnem się zajeli Plutonkiem. Jacy oni są kochani, że tak naszego braciszka ładnie angażują w swoje zabawy! A czasem tak mnie serce boli, kiedy widzę jak Plutonek sobie sam chodzi po korytarzu. On nawet przyjaciół nie ma, bidulek. Ale ma rodzinkę! A Jowiszek i Saturniątko tak się już nim zajęli! Odwróciłam wzrok od nich, ażeby spojrzeć na Marsa. O, już widzę wino. Złapałam za butelkę, zanim mnie ktokolwiek powstrzymał i wypęłniłam swój kieliszek. Dominik zabrał mi butelkę z ręki, bo gotowa byłam nalać i w kubek od wody. Ale święto mamy!
-Widziałeś, jak się bliźniaki ładnie bratem zajęły? Czyż oni nie są kochaniutcy? Mars, mama nam zdjęcie robi, uśmiechnij się- wyczarowałam swój uśmiech numer osiem, a trochę tego szczęścia pewnie i na brata spłynęło, bo musiały mu chociaż kąciki drgnąć. No zdjęcie! Pięknie. Ojciec usiadł nieopodal nas, pewnie czekał na Merkurego. Zresztą, chyba wszyscy czekaliśmy. No, ja miałam Marsa obok, więc nie czekałam. Wzięłam wino w dłoń i napiłam się kilka łyków. Jakbym spragniona była.
- No dobrze, więc mi teraz powiesz, gdzie byłeś i dlaczego nawet jednej wiadomości było ci dla mnie szkoda- bo tyle gadania, że jestem jego ulubioną siostrą, a ma mnie gdzieś przez całe miesiące!
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Saturn Pon Cze 27, 2011 10:56 pm

Od dawna wiedziałem, że nie tylko z Plutonem jest coś nie tak w naszej rodzinie. Znaczy nie żebym go zaliczał do naszej rodziny, ale niestety musiałem tolerować jego obecność na tego typu spotkaniach. Dobry boże i wszyscy szatanowie, co ja w ogóle robiłem na takich spotkaniach? To dopiero było dobre pytanie i najbardziej chciałbym, żeby Jowisz mi na to odpowiedział. Ale niestety od Jowisza dzieliło mnie coś co raczej trudno zignorować, choć pewnie owo coś pewnie chciało byśmy tak uczynili. Ale nie ma tak dobrze, o ile inni bezczelnie go ignorują, to my zwracamy na niego szczególną uwagę. Jak prawdziwi troskliwi bracia. W tym jednak musiałem przyznać rację Venus (którą niechcący usłyszałem, bo zamiast wystawić swoje kiełki jak to uczynił Jowisz, włączyłem swój wilczy słuch, czasem mi się tak przestawiało, chuj z tym). W każdym razie Pluton dzielił mnie od Jowisza (niby z mojej przyczyny, ale z tym też chuj) i na dodatek plótł jakieś pierdoleństwa.
- Spoko, możesz mnie nazywać władcą, cierpieniem również. Ale gardzić to my możemy tobą. Nie wiem co ci się poprzestawiało w tym głupim móżdżku - mruknąłem lekko czochrając mu włosy. Niewinny braterski gest, nie wiem czemu Pluton się tak spina. - Jeszcze jedno takie słowo, a twoje ucho wyląduje w dzbanku z kompotem - wyszeptałem mu jeszcze do ucha i kolejny raz przejechałem po jego głowie. Po chwili pożałowałem jednego, szkoda by było kompotu.
W sumie przypomniało mi się jak znosiłem takie posiłki w domu. Z jednej strony na serio wydawały się zabawne.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Jowisz Pon Cze 27, 2011 11:24 pm

Nigdy przenigdy nie robić sobie słuchu wilkołaka, gdy jestem w większej grupie. Nauczyłem się tego wieku temu i teraz na szczęście ominęła mnie przyjemność słuchania nakręconej Venus. No ale tych spojrzeń nie dało się, nie zauważyć. No kurwa patola na całego. Przy niech czułem się jak jakiś święty. Kurwa.
- Masz nas za władców? - zapytałem, dalej się uśmiechając szeroko, chociaż kiełki się schowały. Dobijała je ta sytuacja. Rodzinne spotkania miały to do siebie, że zajebiście ich nienawidziłem. Cóż to za przyjemność popatrzeć na mordy ludzi, z którymi się nawet na co dzień nie rozmawia? No ogromna po prostu. - Mi to pasi - dorzuciłem jeszcze. Władca. Cierpienie. W chuj wyjebiście brzmiało. Pluton to jednak łeb miał i jak już nam nadawał ksywki to od razu takie eleganckie, nie ma to tamto.
Odwróciłem się w stronę matki. No jasne, że na nas patrzyła zajęta aparatem i szczerzącą ząbki, jeszcze lepiej niż ja, Venus. No tyle na nas uwagi zwracała, że bałbym się teraz Plutoniątko choćby kopnąć. No jasne. Wycelowałem, a radość z mej twarzy nie znikała, wręcz się nasilała. Rodzice musieli uznać, że się strasznie z braciszkiem lubimy. Każdy tak myślał. Nastawiłem uszy, słuchając co tam Saturn mówi. Ucho w kompocie. Co za genialny plan.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Pluton Wto Cze 28, 2011 2:07 pm

Najpierw rozejrzałem się dookoła, szukając błagalnym wzrokiem jakiejkolwiek pomocy; w swe głupocie naprawdę łudziłem się, iż ktokolwiek w tym okrutnym gronie jest w stanie udzielić mi wsparcia. Zaraz jednak usłyszałem trajkotanie Venus, które dla mnie brzmiało niczym wyrok. Czy naprawdę moja siostra musiała być aż tak ograniczona? Czyż naprawdę sądziła, iż troska mych braci o mnie to rzeczywiście troska, a nie sadystyczne zainteresowanie drapieżników swoją nieszczęsną ofiarą? Nie dostrzegała, że sytuacja rozgrywająca się między nami to li i wyłącznie moment napawania się zdobyczą, która nie ma najmniejszych szans na ucieczkę, a jedyne na co czeka to kiedy wreszcie oprawcy rzucą się na nią i pożrą ją, nie pozostawiając nic? Może i moja siostra była piękna, ale najwyraźniej w ten sposób wykorzystała swój cały potencjał dany jej przez siłę wyższą. Czy nie lepiej byłoby, gdyby jej uroda była przeciętna, a ona sama choć trochę bardziej inteligentna? Czymże była sama piękność, gdy nie szła w parze z równie piękną duszą? Nigdy nie byłem w stanie tego pojąć! Widząc, że znikąd nie doczekam pomocy, ponownie spojrzałem na moich okropnych oprawców.
- Nic mi się nie poprzestawiało - zaprotestowałem słabo. Mimo wszystko poczułem się dosyć pewnie, skoro dookoła było tyle osób uniemożliwiających moim braciom zrobienia mi krzywdy. - I nie, nie mam was za władców, a jedynie pozbawionych moralności neandertalczyków - Podejrzewałem, iż tak czy inaczej nie znali definicji tego słowa, choć nie poprawiało to mojej sytuacji ani o jotę. Kiedy nie rozumieli jakiegoś użytego zwrotu, nieodmiennie traktowali go jako obelgę. Czy jednak moja sytuacja mogła rysować się jeszcze gorzej? Nie miałem nic do stracenia. - I dobrze wiem, że nic mi nie zrobicie. Nie możecie. Nie pozwolą wam - odparłem ponownie, mając nadzieję, że istotnie, w obecności reszty naszej licznej familii nie zdecydują się na podjęcie żadnych kroków.
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Saturn Wto Cze 28, 2011 2:20 pm

Z racji tego, że czasami owłosienie zarówno moje jak i Jowisza przekraczało dopuszczalną normę, że czasem wyskakiwały nam kły i zaczynaliśmy wyć do księżyca, zdarzało nam się polować. Polowanie ma ma trzy etapy. Wytropienie ofiary, dopadnięcie ofiary i skonsumowanie ofiary. Wiele bym dał za to by z polowaniem na ludzi też było tak prosto. Bo o ile od czasu do czasu zabijemy mamę Bambi i nikt zupełnie nie ma nam tego za złe. To gdy rzecz przechodzi na ludzi to czasami robi się z tego zbyt wielkie halo. Ale wytłumaczcie mi jedno: czy taki Pluton był w czymś lepszy od mamy Bambi? Nie sądzę. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że był gorszy. Po pierwsze mama Bambi opiekowała się Bambi, zapewniała mu pożywienie i jako tako ochronę. Czy Pluton robił którąkolwiek z tych rzeczy? Nie sądzę. Był jęczącym pasożytem, który jedynie marnuje drogie powietrze. Nawet jak już zdechnie wielkiej przysługi światu nie zrobi, bo nawet nie dostarczy pożywania w postaci swojego mięsa. Bo na tym świecie powstała jakaś pierdolona reguła, że ludzi się nie je. A że niby dlaczego? Tak samo koty. Przecież koty są smaczne, nawet chinczyki to wiedzą. A chinczyki są mądre nie? Na pewno znają znaczenie słowa neadertarlczyk, czy jak to szło.
- Jowisz, czy on naprawdę próbuje nas obrazić? - zawróciłem się do brata wychylając zza Plutona i niebezpiecznie zbliżając się do tego ścierwa. - Czy on naprawdę próbuje to robić? Może byłbyś tak dobry i wytłumaczył mu, że my mamy daleko gdzieś wszelkie zakazy, które i tak da się obejść?
Jeszcze raz się sztucznie uśmiechnąłem do mamy, odchyliłem do tyłu i złapałem jakieś żarcie ze stołu w rękę. Nawet nie wiem co to dokładnie było. Nawet nie wiem czy już się zaczął posiłek, miałem wyjebane.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Jowisz Wto Cze 28, 2011 9:08 pm

Patrzcie wy go. Od neandertalczyków nas wyzywał skubaniec jeden. Mamusia obok i Plutonek nagle taki odważny. Jakie to typowe. Myśli, że skoro matka nam zrobiła taką jebaną niespodziankę to my nagle będziemy się bali mu coś zrobić? On dzisiaj głupszy niż zwykle. Co z tego, że używa paskudnych słów, których znaczenia nie znam. On tylko potrafi mądrować ze swymi mądrymi słowami. Bije jak baba. Gorzej niż baba. W ogóle nie bije. Bo nawet to go przerasta. Również się wychyliłem, gdy Saturn odezwał się do mnie. To było całkiem zabawne, że przez takie siedzenie gnietliśmy aktualnie Plutoniątko wciśnięte pomiędzy nas.
- Na to wygląda - odparłem całkiem poważnym tonem. To było coś w stylu: patrz jaki jestem groźny i piszcz. Wilcze geny ułatwiały zadania. Mogłem nawet warczeć jak chciałem. To było w chuj zajebiste. - A chętnie, mój bracie. - A potem z powrotem opadłem na swoje krzesło. Rzut kątem oka na matkę, zajętą robieniem zdjęć ojcu z kurczakiem w ustach. Pojebana rodzina. Ale mogę działać. Jak na komendę ścisnęliśmy go między sobą. - Twój ulubiony schowek czeka - syknąłem w tym samym momencie.
- Ojejku! Nie bawcie się tak przy stole. Krzywdę sobie zrobicie! - zawołała mateczka, robiąc i nam zdjęcia. Wykrzywiłem twarz, bo dostałem fleszem po oczach. A potem się kurwa dziwić, że my tacy.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Mars Wto Cze 28, 2011 10:17 pm

Słońce było nieznośne. Było tak cholernie nieznośne, że gdy wyjrzałem przez okno i zobaczyłem je po raz kolejny, po prostu odwróciłem krzesło przodem do Venus. Proszę. Ciekawszy widok. Nieco zmącony plamami powstałymi przy patrzeniu na Heliosa. Dzień polarny męczył mnie niemiłosiernie i zdecydowanie wystawiał na próbę moją kiepską zdolność aklimatyzacji. Przyzwyczajony do wiecznie deszczowego Londynu źle czułem się będąc wystawionym na działanie promieni słonecznych przez całą dobę. Westchnąłem iście teatralnie i zerknąłem na Venus, która dalej trajkotała w najlepsze w sposób dla siebie charakterystyczny - jakże cudownie niepoprawny i jednocześnie denerwująco uroczy. Nie szukałem sensu w jej słowach. Wystarczyło co jakiś czas unieść kącik warg, przysunąć się kilka centymetrów czy pokiwać głową ze zrozumieniem by uszczęśliwić tę urodną osóbkę i zyskać chwilę spokoju.
Siostra stanowiła jeden z moich ulubionych obiektów badawczych. I było to paradoksem, gdyż śmiało mogłem stwierdzić, iż znam ją zupełnie na wylot. Dawno już odeszły w niepamięć aspekty jej zachowania i bytowania, które były dla mnie zaskakujące, szokujące w ten czy inny sposób. Wenus i Mars zawsze szli razem w parze, więc czasu na obserwację miałem wiele. Ona również, jednak ja zdawałem się być nieco zbyt nieprzystępnym okazem. Ba, kąsałem i drapałem każdego, kto zechciał zbliżyć się bardziej, niżeli by mi to odpowiadało. Co, niestety, okazywało się być czynnikiem wabiącym.
Przeniosłem spojrzenie na wino. Venus mogła pić. Mogła, póki byłem w pobliżu i byłem również w stanie kontrolować ilość spożytego przez nią alkoholu i zainicjować pojawienie się żółtej boji ostrzegawczej, gdyby taka potrzeba zaszła. Póki co jednak żadne niepożądane zachowania nie zwróciły na siebie mojej uwagi i mogłem śmiało stwierdzić, iż siostra dzielnie się trzyma. Po dwóch łykach wina...
- Cały czas byłem w Tromso. - mruknąłem w odpowiedzi, chwilę po tym dopijając swój alkohol. - Trzymałem się nieco "z brzegu" - dodałem, wiedząc, że była to wypowiedź bardzo nieścisła. Zazwyczaj pozostawałem na uboczu, zaciągając w swoje zakamarki tych, których towarzystwa akurat pragnąłem.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Venus Wto Cze 28, 2011 10:48 pm

Zmrużyłam oczy i westchnęłam tylko, niezadowolona z odpowiedzi. Był ciągle tu? I unikał mnie, kiedy ja go tak bardzo potrzebowałam? Jak wiele musiało być dla niego ciekawszych spraw, skoro przez te kilkadziesiąt dni, nie umiał zebrać się nawet na jakąś krótką wizytę w ogrodzie. Nie chciałam pytać, ale skoro już siedział, jak siedział, ze wzrokiem wbitym w moje oblicze i oczekiwał, że to ja, jak zawsze, będę mówić, postanowiłam wypęłnić obowiązek.
-Mógłbyś przynajmniej skłamać. Nie miałabym nic przeciwko, gdybym usłyszała, że byłeś w Londynie i dlatego nie zadzwoniłeś. Ale być zaledwie kilka metrów obok i się nie odezwać - to już zbrodnia. Jesteś przestępcą Marsie Pumpkin- oświadczyłam, a wypowiadając ostatnie słowa, uświdomiłam sobie i jemu, że ta chwilowa utrata humoru była tylko mrugnięciem oka w całym filmie. Nic nie przegapimy.
Dokładnie, nic nie przegapimy. Powie ktoś, że jestem tak zapatrzona w siebie, że świata poza czubkiem własnego nosa nie widzę. Ale taka niespodzianka, proszę państwa. Jestm na tyle bacznym obserwatorem, by widzieć, że Saturn z Jowiszem mają jakiś problemy z Theo, wciąż nie ma reszty gromadki, a Mars się odemnie oddalił. I cóż, że siedzi tu i udaje, że słucha? Kiedyś potrafił mi nawet ujawnić swoje problemy, czy pragnienia, a od wiosny, czy może nawet wcześniejszej daty, Mars mnie unika i nie chce się otwierać. To mnie zasmuca okropnie, gdyż chciałabym się dowiedzieć tylu rzeczy. Ale nie tylko o nim! Zarówno Saturna i Jowisza nie znam prawie wcale, a mały Plutonek zawsze się przede mną chowa, jakby się bał, że go zacałuję na śmierć.
Dwa łyki, ale się trzymałam. Kolejne dwa i sięgnęłam po bułkę. Jak każe tradycja Pumpkinów - kto ostatni, nie je nic - ale mama dziś kazała czekać. Więc czekamy. Odgarnęłam włosy i rzuciłam wzrokiem na Marsa. Może poprostu pobawimy się w to co zawsze? Ja mówię, ty kiwasz głową.
-Wspominałam już, że jestem dumna, że chciałeś przyjść na uroczystość, której nienawidzisz? To trochę smutne, zważając na fakt, że na tym świecie masz tylko nas - nie słyszałam, byś planował jakikolwiek ślub, czy chociażby miał stałą dziewczynę. To z Florence już skończone? Mam nadzieję, bo ta dziewczyna nie była Ciebie godna. Taka wybrakowana, sucha, ma wąskie biodra i nie będzie umiała dobrze dzieci rodzić. Poza tym, te wszystkie plotki, które się wokół niej rodzą. I zadaje się z Perrlaut. Kto poważny zadaje się z tą kłamczuchą? - pokręciłam głową niezadowolona -Oczywiście, nie dyskutuję z twoim sercem, ale jak widać, to nie był wybór serca i szybko się skończył. Powtarzam - i dobrze. Rodzice są tego samego zdania, prawda tato?- tata, tak jak reszta mężczyzn w domu, wiedział jak ze mną grać, więc uśmiechnął się i kiwnął głową na potwierdzenie. Kochany. Wróciłam do Marsa. -Powinieneś znaleźć sobie kogoś porządnego. Najlepiej nie z Rezydencji, chociaż ostatnio jakaś królewna przybyła do nas. Szachta mi wmawiała, że ta Sigrid, koleżanka Sarutniątka, to ta królewna, ale to jakiś żart. O, a Szachta? To jest taka urocza dziewczyna. I miła. I ułożona. I ma dobre biodra
Jak ja mu pod nos podstawiam takie ślepe laski, które mnie przy nim nawet nie zauważą. Venus złoo.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Mars Wto Cze 28, 2011 11:29 pm

Jeżeli miałem jakiekolwiek perspektywy życiowe dotyczące wiązania się z kimkolwiek w moich planach z pewnością nie pojawiały się aspekty takie jak małżeństwo czy dzieci. Także Flo, przynajmniej na pierwszy rzut oka, nadawała się całkiem dobrze. Właściwie to nadawała się bardzo dobrze, o czym kilkakrotnie miałem się już okazję przekonać, więc cały wywód Venus na jej temat skwitowałem wymownym uśmiechem.
I tak jak "Venus złoo" zagłębiała się coraz bardziej w swych mrocznych planach, które zapewne snuła co noc w swojej złowieszczej pościeli w kwiatki, tak ja słuchałem jej z coraz większym rozbawieniem, w pewnej chwili nie będąc już w stanie zapobiec powstaniu koślawego grymasu na mojej twarzy, który w założeniu miał być uśmiechem, ale zniekształcił się gdzieś po drodze.
- Nie z rezydencji? - Obserwowałem uważnie pieczywo, które trzymała w ręce. - Jest parę ładnych dziewczyn w Tromso. - Mówiąc to uśmiechnąłem się po raz kolejny, tym razem wielce wymownie i zdecydowanie prowokująco.
Prawdę mówiąc nie zwracałem najmniejszej nawet uwagi na żeńską populację miasta. Ba, nawet ta rezydencyjna niespecjalnie mnie interesowała, gdyż świat, w którym ewentualnie mógłbym okazać odrobinę atencji drugiej osobie znajdował się hen hen daleko. W Londynie - dla uściślenia. Tam ludzie byli bardziej niezależni i indywidualni, chociaż patrząc na niektóre tutejsze przypadki trudno było przyjąć to do wiadomości. Mój, teoretycznie, "problem" z doborem partnera wywodził się najpewniej z mocno zawyżonych oczekiwań wobec potencjalnych kandydatek. Niemniej nie narzekałem. Samotniczy tryb życia zostawiał więcej otwartych drzwi, którymi w razie czego można było czmychnąć.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Pluton Wto Cze 28, 2011 11:47 pm

Z tonu głosu moich braci wywnioskowałem bez większego problemu, że naprawdę zaczynają być wściekli. Nic dziwnego. Nagle ofiara schroniła się, znalazła chwilowo swój azyl, miejsce, gdzie znajdowała się poza zasięgiem czyhających nań drapieżników. Niemal namacalne było to, jak atmosfera między nami zagęszczała się z każdą sekundą. I choć doskonale wiedziałem, że dla własnego bezpieczeństwa - wszak mój azyl nie mógł chronić mnie w nieskończoność i prędzej czy później będę musiał opuścić bezpieczne miejsce, a następnie stawić czoło okropieństwom dnia codziennego - powinienem jak najszybciej spuścić na siebie zasłonę milczenia i zacząć skutecznie udawać, iż wcale mnie tu nie ma, nie mogłem. Pierwszy raz w życiu poczułem się w stanie odgryzać im i nawet ich mordercze zgniecenie mnie, które na kilka chwil pozbawiło mnie oddechu, nie zatrzymało mojego nowo poznanego uczucia butności. Więcej, reakcja ojca tylko podtrzymała mnie w przekonaniu o ich braku bezkarności i podziałała niezwykle budująco. Venus cały czas trajkotała Marsowi, a rodzice chwilowo w całości byli pochłonięci robieniem miliona zdjęć, którego za pewne nigdy nie zechce im się oglądać, więc teoretycznie nie było nikogo, kto mógłby mnie teraz obronić. Niemniej jednak, pozbierałem się w sobie, szykując się na kolejną manifestację mojej pogardy dla ich zachowania. O, Nemezis! Gdybyś tylko wiedziała, na jak wielką wojnę szykuję się, i gdybyś tylko była skłonna udzielić mi pomocy z niebios!
- Widzicie? Nie ujdzie wam to wszystko na sucho. P-p-po prostu powinniście mnie zostawić w spokoju i zająć się sobą. Dlaczego nie będziecie bili się sami? Jesteście podobnie silni i macie ta-a-a-akie same szanse, a ja nie jestem dla was żadnym wyzwaniem. To tchórzostwo, bić młodszych - starałem się być odważny, naprawdę, i choć w myślach raz za razem nawoływałem wszelkie bóstwa o pomoc, trząsłem się i nieco jąkałem. Trudno. Wrócę z tego pojedynku z tarczą lub na tarczy. Czyż nie prawdą było, że nie miałem nic do stracenia? - A do tego ukradliście mi kocyk - wydusiłem z siebie jeszcze cicho. Ta strata również mnie ubodła.
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Saturn Sro Cze 29, 2011 12:09 am

Boże, wszędzie jebane flesze, co mało zdjęć miałem? Mogłem się założyć, że matka mogłaby tymi naszymi zdjęciami obłożyć cały równik i jeszcze zostałoby w zapasie. No wiecie, nie narzekałbym gdyby nie to, że niektóre te zdjęcia były naprawdę jednym wielkim żartem. A to wyglądaliśmy jak rodzina Adamsów, a to kurwa przebrani w stroje planet, a to kurwa ja sam w stroju żółwia jako niemowlak na jakimś posłaniu dla psa. No bez przesady. Tak w sumie to zazdrościłem jednego Plutonowi. Gdy on się urodził całe podniecanie się nowym dzieckiem jakoś matce się znudziło i se odpuściła robienie zdjęć. I dziwnym trafem zawsze zapominaliśmy o nim na rodzinnych zdjęciach. Bo se kurwa książkę czytał, to i zapomnieć można było. Ale chuj, za to, że tak bezkarnie się wymiguje od zdjęć też dostanie opierdol. Jowisz dobrze gadał z tym schowkiem, to była myśl.
- Naprawdę tak lubisz schowki, jąkało? - zapytałem nadal cichym głosem. Akurat teraz wiedziałem, że wydzieranie ryja nie odniesie żadnych pozytywnych skutków. Choć tak ogólnie to wydzierałem się jedynie przy metalu, na ludzi miałem wyjebane by się na nich wydzierać. - Widzisz, Jowisz nie lubi schowków aż w takim stopniu jak ty, nie będziemy ci przecież odbierać takiej przyjemności. Może nawet ulituje się nad tobą i przyniosę twój kocyk byś nie czuł się samotny? Widzisz jaki jestem troskliwy? Prawda mamo, że jestem troskliwy? - zapytałem bo akurat przechodziła obok nas.
- Jak nikt inny mój pysiaczku, chcesz trochę soczku? - zapytała i bez słowa nalała mi do szklanki, a potem znów odeszła uchachana jak nigdy. Takiej to dobrze kurwa. Jebany uśmiech przyklejony do twarzy.
Oczywiście co do kocyka to wcale nie było tak, że miękłem. Spojrzałem na Jowisz, by wiedział, że nie mięknę, bo jeszcze nie wiem co może sobie pomyśleć. Ale te spojrzenie mówiło jedno: ani słowa, albo wpierdol. Bo wbrew pozorom z Jowiszem też się czasem laliśmy między sobą, ale Pluton wcale nie musiał o tym wiedzieć, a tym bardziej gadać. Ale kocyk! Zaproponowałem go Plutonowi jedynie dlatego, że po pikniku z Fangorą na samym jego środku widniała piękna czerwona plama, która idealnie imitowała krew. Na pewno taki widok nie zadowoliłby Plutona. I o to właśnie chodziło.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Ianelle Sro Cze 29, 2011 10:57 am

/skądśtam, z pokoju pewnie/

Ręka trzęsła mi się, gdy stałam przed drzwiami i unosiłam ją do klamki. Naprawdę byłam aż tak zestresowana? No dobrze, byłam. Okropnie. A może nawet jeszcze bardziej. Bałam się, jakby za tymi drzwiami czekał na mnie sam Aragog ze swą liczną rodziną, a nie znane mi przecież całkiem nieźle rodzeństwo Eddiego. I jego rodzice, którzy też przecież przyjęli mnie zupełnie cudownie.
Ale ja się bałam i zatrzymałam rękę w połowie drogi do mosiężnej klamki. Obróciłam się i spojrzałam stojącemu za mną Merkuremu w oczy. Tak, moje tęcze na pewno promieniowały przerażeniem.
Westchnęłam, zamykając oczy na chwilę, jakby to miało pomóc mi się uspokoić. Przygładziłam kolorową sukienkę o kroju mającym skrywać mój coraz wyraźniej zaokrąglony brzuszek. Zabawne, że był to mój ulubiony krój również przed ciążą. A teraz nagle okazał się bardzo przydatny, choć przecież i tak nie było już przed kim ukrywać mojego stanu. I nie było po co.
W końcu Merkury wziął sprawy w swoje ręce. Przytulił mnie, spojrzał mi w oczy i zapewnił, że mnie bardzo mocno kocha, czego było mi w tej chwili potrzeba. Przytulił mnie jeszcze trochę, po czym sam otworzył drzwi i wraz ze mną wkroczył do pomieszczenia.
Dał mi tak mało czasu, że natychmiastowym odruchem musiałam przywołać nieco nerwowy uśmiech na usta. Nim się zorientowałam, już zaczęliśmy się ze wszystkimi witać i przepraszać za nasze małe spóźnienie. Pech chciał, że było ono wywołane moją wizytą u uzdrowicielki Janet, która jak co tydzień sprawdzała czy ze mną i moją córeczką wszystko w porządku. Z tego powodu temat oczywiście zszedł na moją ciążę, a to nie cieszyło mnie aż tak, jak może powinno zacząć. Ciągle byłam tym jednak trochę skrępowana, zwłaszcza wobec rodziców Merkurego. Jakby to była moja wina, czy coś. I nie pomagał fakt, że oni byli moim stanem raczej zachwyceni, niż zezłoszczeni.
Usiedliśmy w końcu przy stole, ja tuż obok rozprawiającej wesoło Venus. Jej uśmiech i ton głosu od razu poprawiły mi humor. Venus zawsze traktowała mnie dobrze i troskliwie, i udawało nam się zawsze dogadać.
Zachichotałam, gdy usłyszałam co próbuje przekazać swemu bratu na temat damskich bioder. Spojrzałam na własne i zachichotałam ponownie.
-Venus wie co mówi, Janet powiedziała mi dziś to samo. - powiedziałam, mrugając wesoło.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Jowisz Sro Cze 29, 2011 10:59 am

Jak dobrze, że większość bzdur mówionych przez Venus do mnie nie docierała, ale dotarło coś o stosownych biodrach i na chwilę wybiłem się z własnej dyskusji. Japierdolę. Czy ona właśnie zamieniała się w naszą matkę świruskę i pieprzyła Marsowi jakieś morały o tym... o czym? Kurwa. Musiałem natychmiastowo przestać tego słuchać, by nie zwariować. Wsłuchałem się w końcówkę gadania jąkały. Bohater pieprzony się znalazł.
- To tchórzostwo - przedrzeźniłem go. Sam się nie umiał zabić i tylko tlen zabierał reszcie. A jakoś się nie czepialiśmy go o to. Pokiwałem głową, gdy brat tak dobrze tłumaczył co może się stać jeśli Pluton nie będzie grzeczny.
Jaki kurwa kocyk? Wychyliłem się, by spojrzeć na Saturna znad chuderlawego ramienia tej cipki pomiędzy nami. Jaki kurwa kocyk? I ten wzrok Saturna, jasno mówiący, że mam nie pytać. Korytarze tego nie przetrwają. Bo doszło do mnie, że chodzi o randeczkę. Wyszczerzyłem się radośnie. Saturn też miękł. Parsknąłem śmiechem, gdy znów tak prosto przeciągnęliśmy matkę na swoją stronę. Mamusia i mi nalała soczku, więc uznałem, że mogę jeść. Każdy coś tam jadł.
- Kurwa zaraz zdechnę - oznajmiłem nagle. Serio jak patrzyłem na tych po drugiej stronie stołu to mi się rzygać chciało. Venus świrowała. Mars miał na to wyjebane, ale jednak spoglądał na nią. Fuuu. - Albo się porzygam - dorzuciłem, zastanawiając się nad taką możliwość. Nie, jednak nie. Wepchałem sobie do ust jakieś ziemniaczki i popiłem soczkiem od matuli.
Jowisz
Jowisz
biber


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Venus Sro Cze 29, 2011 11:32 am

- Oczywiście. Ja jestem ładna - Wywróciłam oczami. Oczywiście, że w Tromso było ładne panny. Byłam ja... i.. no, byłam ja. Ale może Marsowi wystarcza taka ułomna Florence z garbem, z pięcioma chorobami wenerycznymi, suchą skórą i piórkowatymi włosami, których nawet nie umie uczesać. I trochę szkoda Marsa, ale może on nie chce mojej pomocy. Bo na to wyglądało. I będę cierpieć w samotności, patrząc jak mój braciszek nieumiejętnie niszczy swoje życie. Bo zupełnie nie rozumiałam tej teraźniejszej mody na to, by nie mieć rodziny. Nie mówię o miłości - toż to o takich rzeczach nie słyszałam, ale o takie zwykłe ciepło rodzinne, jakie fundują nam Mama i Tata, albo Ianelle i Merkury. Apropo tej ostatniej dwójki, już się pojawili. Odłożyłam bułkę na talerz i uściskałam Nelkę, jakbym wcale jej wczoraj nie widziała na jedzeniu. Merkuremu posłałam całusa, a później zapatrzyłam się na brzuch dziewczyny.
- Ojej! Juuuż widaaać - pisnęłam i usiadłam, by położyć dłoń na jej płaskim brzuchu. No, może trochę był większy - Jakie to niesamowite, a który to już miesiąc? Drugi? Szkoda, że wcześniej nas nie uprzedziłaś, teraz trzeba będzie zrobić ślub dopiero po narodzinach - przecież z brzuchem nie wciśniesz się w sukienkę, którą dla Ciebie wybrałam. A widziałaś się już ze swoimi rodzicami? Bo może Twoja mamusia chciałaby, żebyś do ślubu poszła w jej sukience. Ja niestety w sukience mojej mamy nie pójdę, prędzej Earth. Bo Ziemia już ma narzeczonego- powiedziałam, a mama szybko usiadła obok nas zainteresowana. Odgarnęłam włosy i czując, że jestem wśrodku zainteresowania, uśmiechałam się szeroko. I wpatrując się w zmęczonego moją paplaniną Marsa, nie dawałam za wygraną. Niech tylko posłucha, że warto się zainteresować ślubem. - Podobno jest francuzem i strasznie się kochają. Nie wiem tylko, dlaczego ostatnio więcej czasu niż w tej Francji spędza z Julkiem. Ale to też miły chłopak. Ułożony i pewnie ogarnie naszą kochaną Ziemię. Och, jakże byłoby cudnie, gdybyście mieli dzieci w tym samym czasie. Ale to raczej nie możliwe, bo ty już jesteś w... którym miesiącu? A Earth do macierzyństwa jeszcze się nie garnie. No, chyba, że zabierze dziecko od tej ułomniej pary Yves i Dimitra. Oni się na rodziców nie nadają, ale przecież nieodpowiedzialni są i pierwsi do płodzenia. Gorzej później. Tylko, że Yves też ma wąskie biodra, więc to dziecko najprawdopodobniej też pójdzie w ich ślady. Och, i te geny. Nie, chyba jednak odbieranie im dziecka, nie jest najlepszym pomysłem.
Nasze zdjęcia rodzinne zawsze były genialne. Ja na środku i wielkim uśmiechem i jasnymi włosami, wyglądałam jak lalka Barbie, obok stał przystojny Merkury z tymi swoimi głupimi minami. Zapuszczony Saturn i identyczny Jowisz, chcieli nas zasłonić i stawali jak kozaki, albo rzucali się przed nas. Uran zapatrzona w swoje rozdwojone końcówki, Ziemia, która prawie tak śliczna jak ja, ale zawsze bardziej z boku. Mars gdzieś z tyłu. Górujący nad wszystkimi Neptun. Raz, dwa, osiem... A, i Pluton. Którego nigdy nie ma na zdjęciu, albo jak jest, to chowa się gdzieś obok Marsa. Czy już wtedy nie powinno dać mi do myślenia, że Mars nie chce być wyciągany na wierzch? Że w ogóle nie chce się identyfikować z naszą rodziną, a ze mną rozmawiać to już w ogóle nie chce.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Ianelle Sro Cze 29, 2011 12:32 pm

Mama Pumpkinów zaraz się mną zajęła, głaszcząc moją nową fryzurę i równiutko przystrzyżoną grzywkę. Nalała mi też soku porzeczkowego, a ja zorientowałam się, że mam na niego ogromną ochotę! Sięgnęłam więc po szklankę i upiłam łyk, po czym mało co nie zrujnowałam swojej sukienki, gdy usłyszałam komentarz Venus na temat mojego brzucha.
NAPRAWDĘ JUŻ BYŁO AŻ TAK WIDAĆ?!
Oczywiście sama sobie wmawiałam to codziennie. Stawałam przed lustrem, oglądając swój brzuch wpierw z jednego profilu, potem z drugiego i znów z pierwszego. Patrzyłam na niego i codziennie widziałam większą krągłość tam, gdzie racjonalnie wiedziałam, że prawie jej jeszcze nie ma. A tu Venus rozbiła resztki mojej racjonalności,
Nie miałam jednak czasu długo się tym przejąć, gdy zaczęła paplać o ślubie, sukienkach i moich rodzicach.
-Właściwie, to 3 miesiąc, konkretnie 14 tydzień. - odparłam, odstawiając przezornie szklankę z sokiem. Nie dziwiłam się specjalnie, że Venus nie pamięta zbyt dokładnie o mojej ciąży, chociaż myślałam, że lubi mnie bardziej niż większość społeczności. Wiedziałam jednak, że nie można wymagać od razu za dużo.
-Ale w takim razie chyba będziesz musiała mi pomóc ze znalezieniem nowej sukienki, ponieważ ustaliliśmy z Merkurym, że ślub odbędzie się w Sierpniu. Wtedy to już rzeczywiście będzie widać, ale jestem pewna, że znajdziemy jakąś krawcową która stworzy mi kreację wedle twoich zaleceń.
- powiedziałam. Gdy o tym mówiłam, Eddie ujął mnie pod stołem za rękę, jakby chcąc dodać mi otuchy a ja uśmiechnęłam się szerzej od razu poczułam lepiej.
-A moja mama... Cóż, obawiam się że jej sukienka byłaby na mnie dużo za duża, bo mama ma prawie 180cm wzrostu! Wyglądałabym jak w wielkim, białym worku... - zachichotałam, wyobrażając to sobie.
-Poza tym mama zgodziła się ze mną, że ty i ja lepiej dobierzemy mi strój, niż ona, która się nigdy takimi sprawami nie przejmowała. Błagała mnie tylko, żebym odpuściła sobie przeciwsłoneczne okulary. A ty co o tym sądzisz? Mi się wydawało, że takie białe, w mocnej oprawce, przewieszone gdzieś przez torebkę, albo podtrzymujące welon byłyby ciekawym dodatkiem?
Wszyscy znali moją słabość do okularów i wszyscy wiedzieli, że mam ich całą kolekcję. Ja prawie nigdzie nie pojawiałam się bez przynajmniej jednej pary, czy to zima, lato, noc czy dzień. Teraz też para w czerwoniutkiej oprawce trzymała się wesoło na mojej głowie w charakterze opaski na włosy.
-Earth z francuzem? - zdziwiłam się szczerze i nie na żarty. -Skąd ta plotka Venus? Z tego co wiem, to Caesar jest w niej szaleńczo zakochany, a ona z każdym dniem zaczyna odwzajemniać to uczucie. - powiedziałam tonem znającej się na rzeczy.
-A przynajmniej tak twierdzi Julek i nie daję za wygraną. chociaż może to dlatego, że nie słyszał nic o żadnym francuzie...
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Earth Sro Cze 29, 2011 6:27 pm

/nie wiem : )

Ostatnio jestem troszkę zabiegana, a oni mi tu każą wpadać na jakieś rodzinne spotkania. Jeszcze gdybym z tych spotkań czerpała chociaż minimalną przyjemnośc, ale nic z tego. Przyszłam z Moonem, to on wspominał, że to wielkie rodzinne wydarzenie, sama w życiu bym na to nie wpadła. Zostało dla mnie wolne miejsce, wspaniale. Przywitałam się ze wszystkimi krótkim 'cześć'. Żadnego cmokania, na litośc boską.
-Na długo zostajecie?-zapytałam rodziców na wstępie, zupełnie jakbym już ich wyganiała.. i chyba troche tak było. W końcu ich obecnośc nie była raczej wskazana. Nie dla mnie. Ogólnie musiałam szybko coś wymyślić, żeby stąd uciec. Zwykle nie uciekam. Dzielnie siedzę do końca takich uroczystości, ale teraz naparwdę.. mam tyle do załatwienia. Ehh. I jeszcze przyszło mi siedzieć obok Ian, tej najszcześliwiej na świecie zakochanej, która dała sobie zrobić dziecko. Właściwie dała takiemu idiocie jakim jest Mercury zrobić sobie dziecko. Nie ogarnę tego nigdy. Po pierwsze dałabym sobie rękę uciąć, że jak przyjdzie co do czego, to merkurowe plemniki nie będą wiedziały co dalej. I dziś nie miałabym reki, bo one jednak wiedziały. Do samej Ian niczego nie miałam, ale z tym dzieckiem to nieco przesadzili. Sama miałam ostatnio przygody z dziećmi i teraz mam dosyć na kolejne sto lat. No a z drugiej strony miałam Venus oczywiście. Ona mnie jakoś specjalnie nie drażniła, byłam już na nią uodporniona i nawet potrafiłam jej słuchać. Resztę kochałam bardzo, ale raczej biernie, jesli nie było innej potrzeby.
O, a tych małych gnojków siedzących na przeciwko mnie, miałam ochotę zatłuc, bo znwu dręczyli Plutona. A moze nie dręczyli? Całkiem możliwe, ze Pluton ma po prostu taki wyraz twarzy.
Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kolacja Pumpkinów Empty Re: Kolacja Pumpkinów

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 :: Inne :: Eventy :: Gra

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach