Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Korytarzyk

5 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Korytarzyk Empty Korytarzyk

Pisanie by Merkury Sob Gru 11, 2010 10:12 pm

Korytarzyk Hospital___empty_corridor_by_billywrath-d2xlqsu
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Merkury Sob Gru 11, 2010 10:18 pm

[gdzieśtam dawnotam}

Eddie dowiedział się pierwszy. Z rodziny. Bo to jemu, jako najstarszemu, powiedziała Prince. Zresztą, od rana łaziły za nim dziwne przeczucia i mrowiło go w karku. Brrr. To nie było przyjemne. A drżący głosik Prince, usiłujący mu wytłumaczyć sytuację, również nie należał do najprzyjemniejszych. Od razu wyleciał z jej gabinetu, zgarnął Maureen i ruszyli do szpitala.
Stanęli na korytarzu, bo do pokoju średnio ich chcieli wpuścić. Zresztą, warto mieć nadzieję, że Venus w końcu się pojawi.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Venus Sob Gru 11, 2010 10:29 pm

/pokój

Własnie wyszłam z pokoju Yael. W szpitalnym fartuchu, który wisiał na mnie tuszując najciekawsze miejsca i ten najbardzej poszkodowane też. Ciemne włosy, związane w kucyk i bledsza niż zazwyczaj cera, informowały o mym wyczerpaniu i słabym zdrowiu. Nie unosząc wzroku z podłogi, przemknęłam korytarzem, chcąc się jak najszybciej doprowadzić do porządku, gdy stanęłam twarzą w twarz z Uranem i Merkurym. Z początku wzięła mnie ogromna radość! Jak mogłam w nich zwątpić! Ale zaraz przyszedł strach i wstyd. Zasłoniłam twarz rękoma.
-Nie patrzcie na mnie, wyglądam jak ostatnia ofiara losu- oświadczyłam płaczliwym głosem. Tak, znali te zagrywki.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Maureen Sob Gru 11, 2010 10:58 pm

/zniewiadomoskąd

Poczułam się wściekła! Jak ten idiota miał czelność mnie tutaj zaciągnąć?! Mnie?! Toż to szczyt wszystkiego! Ale w końcu to mój brat, który mnie wspierał... Ech... Żachnęłam się i posłusznie stanęłam na korytarzu obok Merkurego. Och, znowu ta Venus. Dumna i wyniosła. Niech se to w rzyć wsadzi. Za grosz przyzwoitości i umiaru. Faceta by sobie znalazła, cała rodzina miałaby święty spokój.
Skrzyżowałam ramiona i wręcz mroziłam swoim wzrokiem Venus. Ta, pewnie teraz sobie pomyśli, że jestem zazdrosna. No tak! Przecież ona jest idealna.
Ale musicie mi przyznać, że wygląda teraz jak ghot z makijażem zombie.


Ostatnio zmieniony przez Maureen dnia Nie Gru 12, 2010 8:22 am, w całości zmieniany 1 raz
Maureen
Maureen
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Merkury Sob Gru 11, 2010 11:06 pm

Spojrzenie eddowych oczu przejechało najpierw na Venus, która wyglądała, szczerze mówiąc, żałośnie w tym przydużym fartuszku. Od początku świata bliźniaczka miała śliczne ubranka z naprawdę wieeeeelkimi dekoltami, a teraz co? NICO!
- Moje biedactwo. - mruknąłem ze współczuciem, podbiegając do siostrzyczki. Z największą delikatnością, na jaką stać świrniętego starszego brata w wieku dwudziestu trzech lat (i pół), objął ją bratersko. Że też nie pojechał na tamten halołoin! W ostatniej chwili mu się przypomniało, ale potem doszedł do wniosku, że nie ma przebrania i zrezygnował. Po co to komu? A może to objaw nowego daru? Może kłopoty spływają nie tylko na niego, ale na tych, na których mu zależy? Zgroza.
- Maureen. - syknął, przypominając sobie o młodej, która stała za przeproszeniem, jak ten słup soli. Zamiast rzucić się, jak on, na ukochaną i biedną siostrzyczkę.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Venus Nie Gru 12, 2010 8:18 am

(w 1 os tutaj piszemy xx)

Zimny Uran nawet mnie nie utulił jak trzeba. Ale to w przypadku Urana było normalne. Jej oziębłość traktowałam wielką dozą miłości z samego środka serduszka, mając nadzieję, że kiedyś mi odpowie. Młodsza siostra powinna mnie podziwiać, a ja powinnam być dla niej wzorem. A tu było widać wyraźną niechęć. Może Maureen mi zazdrosci, że jestem jaka jestem, a ona jest tylko jakąś szarą myszką? Dziś jednak nie miałam nawet czasu wysyłać jej tony miłości, bo dla mnie samej jej zabrakło.
Tuląc się do Edwarda, przypominały mi się inne takie sceny z dzieciśtwa, choć rzadko związane z urazami na ciele. Nie byłam dzieckiem, które często się turbowało, właściwie to był mój pierwszy wypadek! Ale to nie wszystko przecież! Uniosłam wzrok na twarz Edka. Niepokojący turkusowy kolor, zupęłnie taki sam jak u mojej siostry. A moja zieleń? Nie ma jej.
-Nie wiem co się stało, ale ja już nie mam władzy nad florą- oświadczyłam, pomijając moją operację i bolące ciało. To mnie tak nie przerażało.

Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Maureen Nie Gru 12, 2010 8:33 am

/ przyzwyczajenie. :c

Stałam z boku i bacznie śledziłam całą sytuację. Doprawdy nie wiem co ten Eddie czuje do naszej siostry. Jest zimna jak góra lodowa i strasznie wyniosła.
Skrzywiłam się wspominając dawne czasy... I stwierdziłam, iż faktycznie jest to jej pierwszy wypadek. Tak więc uniosłam wysoko brwi i w dalszym ciągu miałam skrzyżowane ramiona, które z pewnością świadczyły o tym że jestem nieprzyjaźnie nastawiona. Po za tym na co on mnie tutaj zaciągnął? Dobrze wiedział, że i tak w niczym nie pomogę.
Tuliła się do Edwarda... ale i tak miała tą swoją zapyziałą wyniosłość. Z resztą ja też jestem wyniosła, ale nie aż tak! Och, kojarzy mi się to z modnisiami... nie, Venus ma rozum, chyba. Z resztą co mnie to teraz obchodzi? A tak właściwie skoro jest po wypadku, nie powinna teraz grzeczniutko leżeć na łóżeczku i przyjmować leków? To wszystko według mnie jest dziwne. Tak szybko poczuła się lepiej? Dobra, nie wnikam.
-Och...- Skrzywiłam się słysząc co mówiła Venus. To jej problem, nie nasz. Jak zwykle, nie obchodzi mnie nic. I dobrze. Wolę się zając swoimi sprawami niż stać i wlepiać swoje gały na rodzeństwo w tej wzruszającej chwili.
Och i ach, można rzec.
Maureen
Maureen
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Merkury Nie Gru 12, 2010 8:47 am

Och, niech żyje cudowna miłość siostrzana, która przenosi góryi jest wielka niczym Titanic. I skazana na porażkę, bo jak wiadomo, ten piękny statek się utopił ze smutku w łyżce wody. A one kiedyś się pożrą, mimo że się kochają. To takie słodkie, niczyn wywar z orangutana. Przepraszam, to było silniejsze ode mnie.
Obserwowałem to jedną, to drugą bo były jakieś takie osowiałe i wgl. Postanowiłem jednak nie robić afery w małym korytarzu, bo doszłoby do rękoczynów, a ja...
- Ja też nie mam mocy. Według Prince, ktoś nam poprzestawiał. - poinformowałem ją na pocieszenie. Lepiej byłoby tego nie mówić. A jeśli się skapną, że nie mogę oddzielać ich tarczą to co? Rzucą się na siebie jak wygłodniałe hieny, a ja będę musiał zainterweniować. Fizycznie. Brrr. Pewnie za moje bohaterstwo pokazaliby nas w Interwencji, ooo.
- A poza tym jak jest? - upewniałem się co do stanu jej zdrowia. Niech mnie nie okłamuje! Pielęgniarki wszystko wyśpiewały.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Maureen Nie Gru 12, 2010 9:04 am

/ wiedz, że wywar z orangutana jest bardzobardzobardzo niedobry. :CC

Nawet nie drgnęłam, w dalszym ciągu stałam jak ten słup soli i mierzyłam wzrokiem od stóp do głów Venus. Ale bladziudka z niej istota, no no. Niemalże westchnęłam z zażenowania. No cóż, rodziny się nie wybiera. Edwarda zniosę, ale Venus: nie. Stanowczo nie. Nie jestem jej wrogiem, po prostu jej nie lubię. Gdybym była jej wrogiem przygniotłabym ją swoim talentem do Ziemi i śmiała się.
Kiedy usłyszałam, że Ędward nie ma talentu ogarnął mnie niepokój. Po prostu bardziej się martwiłam o niego niż o swoją siostrę. On to coś dla mnie znaczy, ona bynajmniej nie. Może i jest piękna itd ale to nie to samo co Edward. Ona ma osobowość, według mnie Venus nie ma. W ogóle jej nie znam, ale cóż, taka moja natura, że lubię oceniać.
Stwierdziłam i poprawiłam delikatnym gestem dłoni grzywkę, która nasunęła mi się do oczu. Przestawiłam nogę na nogę, intensywnie myślałam i zarazem się niecierpliwiłam.
-Czemu nie masz mocy?-Zwróciłam swoją główkę w stronę Ędwarda i patrzyłam teraz na jego czuprynę. Faktycznie, powinien się kiedyś wreszcie uczesać. No i tu znowu powróciły do mnie wspomnienia z dzieciństwa. Matkoo... Jak ja mogłam się tak zachowywać. W dalszym ciągu mnie do dziwi.
Maureen
Maureen
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Venus Nie Gru 12, 2010 10:25 am

Edward nie powinien mieć zmienionej mocy, bo on przecież jest chodzącą tarczą. Więc, tak na logikę, powinien odeprzeć urok Bianki. Ale ja nic nie mówię.
Zasiadłam na krześle korytarzowym i choć wyglądałam okropnie (według mnie, bo lekarze się mną zachwycali) zrobiłam to z gracją, której mogłaby mi pozazdrościć niejedna królewna. Nie skomentowałam tego, że nie zauważyli zmiany w mym wyglądzie, ale może tak bardzo się mną przejmują? O, Uraniątko nawet się spytało co mi jest! Jaka ona potrafi być urocza! Ze wzrokiem spuszczonym na dłonie złożone na kolanach, nie mogłam wiedzieć, że mówi do Edka. Ale ten mnie pewnie ubiegł w odpowiedzi. A ja nie lubię być ignorowana. Uniosłam zły wzrok na Maureen. Jak mogła być tak oziębła na moje nieszczęście?
-Jak śmiesz przychodzić do umierającej siostry i nawet jej nie pocieszyć? Ty lodowata..- zaczęłam i nie skończyłam, bo znów buchły trzymaczki łez i zaczęłam cicho chlipać nad sobą.
I znów udałam, że nie chcę odpowiadać na pytanie o moje zdrowie.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Merkury Nie Gru 12, 2010 10:47 am

Ędwarda tam nie było. Dogadaliśmy się, Edd ma pole i nikt mu go nie zabierze. Jest NIE - TY - KAL - NY. Łał, umiem sylabizować!
Spojrzałem na jedną, a potem na drugą siostrę. Coś bardzoniedobregoistrasznego wisiało w powietrzu. Trzeba temu zapobiec i ukarać niedobrą istotę, która jest niemiła dla cierpiącej istotki. To było bardzo nieładne. Starszy brat jest zawiedziony postawą Uranu.
- Maureen, wyjdź. - poprosiłem, patrząc na nią z zawodem. Hmm, odrobinkę pomogłem jej wyjść. Ba, po prostu popychałem ją delikatnie swoją tarczą fizyczną. Potem kontynuowałem.
- Czy ja powiedziałem, że nie mam mocy? - zdziwiłem się. - Wydawało mi się, że wam oznajmiłem, że wszystkim, którzy byli na halołinie, się moc zmieniła.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Venus Nie Gru 12, 2010 11:25 am

Kiedy tak sobie chlipałam, a Maureen patrzyła na mnie jak na śmiecia czy coś równie mi niepodobnego, Edek zachował się jak mój królewicz obrońca i kiedy patrzyłam za odchodzącą siostrą w oczach pojawił się przerażający błysk tryumfu. Kiedy jednak Edek znów na mnie patrzył znów byłam tą biedną, śliczną młodszą siostrzyczką, o którą trzeba dbać. Rzuciłam nieobecnym spojrzeniem na twarz Edka.
-Tak, chyba się przejęzyczyłeś-zauważyłam. Niby nie przykładałam wagi do rozmów innych, aczkolwiek jakoś zapamiętałam tą wymianę uwag. Westchnęłam.
-Och, Merkucju mój! - zawołałam teatralnie. Ja byłam Julią, a on Merkucjem, przyjacielem mojego nieistniejącego Romea. -Czemuż tyle nieszczęść spadło na mnie?
Odgarnęłam lok z twarzy, wyświczonym przed lustrem gestem. I znów przechodzący lekarz obejrzał się na mnie z zachwytem.
-Zrobisz coś dla ukochanej siostry?- poprosiłam mrugając ładnie oczkami.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Merkury Nie Gru 12, 2010 11:32 am

Było mi przykro, że młoda zachowała się tak nieładnie. I przykro, że jej starsza i (teoretycznie) mądrzejsza siostra Venus nie umiała się z nią dogadać. W związku tym, w moich oczach gdy spojrzałem na śliczną, był po prostu żal.
- Co? - spytałem krótko, bo humor zepsuł mi się na tyle, że jej wspaniała scenka nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Pociągnąłem nosem, wydając dość... charakterystyczny dźwięk dla osób zakatarzonych, po czym dla pewności przetarłem go wierzchem dłoni. A potem spojrzałem za tym doktorkiem, który gapił się na MOJĄ siostrę w niekoniecznie ciekawy sposób. Utalentowanych znosiłem, bo to inna półka, ale jakiś tam lekarz (żeby chociaż był uzdrowicielem, albo powiedział mi elegancko 'dzień dobry') nie miał prawa czegoś takiego zrobić. Nieładnie. Nie zgadzam się.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Venus Nie Gru 12, 2010 11:47 am

Nie, ja się nie będę tak jak Edek lubić ze wszystkimi! Nie moja wina, że Uran zachowuje się dziecinnie i zupęłnie nie na moim poziomie. Ja nie będę tolerwać takiego zachowania! Jak można tak olewać moją osobę? No pytam się.
A w Edwardzie zauważam typową zazdrość o młodszą siostrę, ale jedynie na zasadzie ochrony jej przed MUGOLAMI, czy jak ich zwać. Szkoda, bo Ci mugole potrafili bardzo ładnie komplementować moją urodę, kiedy Utalentowani uważali, że skoro jestem ich pokroju, to mają większe do mnie prawa. Naiwni.
-Przynieś mi ubrania, walizkę i zadzwoń do mamy. Wracam do domu- oświadczyłam sucho. Zaraz, czemu on się też mną nie przejmował? Czy ja tak dużo wymagam? Chcę tylko, żeby mnie przekonywał, że mój dar zaraz wróci, że nie będzie blizny, że będę dalej piękna i że mnie tu potrzebują.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Merkury Nie Gru 12, 2010 11:53 am

Ale jako starsza siostra, Winys powinna wybaczać młodej jej pyskatość. I chłód. Zresztą, Julie wcale nie jest dużo lepsza. A przynajmniej tak pojmował Edd. Kochał obie, ale nie mógł być razem z nimi w jednym pokoju. I tak źle i tak niedobrze.
- Żartujesz. - odpowiedziałem jej chłodno. Jak chce sobie wyjeżdżać, to niech wyjeżdża. Jest dorosła, ma prawo. Ale ja do tego ręki nie przyłożę. Nie pozwolę, żeby niewypuszczonyprzezopiekunówiPrince utalentowany szwędał się po świecie.
- Ubrania ci mogę przynieść, zadzwonić do mamy, choć pewnie zrobiła to Prince, swoją drogą, obiecała, że ci przyśle coś i zadzwoni wieczorem, w sensie mama. Ale nie przyłożę ręki do twojego wyjazdu. Albo, po prostu cię nie wypuszczę z tarczy. - stwierdziłem bez mrugnięcia okiem, nieco się plącząc, ale co tam. Wiem, wredny jestem. Ale trudne sytuacje tego wymagają.
- Nie wytrzymam tu bez ciebie. - dodałem na wszelki wypadek.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Venus Nie Gru 12, 2010 12:38 pm

Razem w pokoju? To dopiero byłaby wielka, nieustająca wojna. Nikt nie chciałby mieć nas razem w pokoju. Zapewneja bym atakowała ją jakimiś wielkimi sidłami, a ona moje rośliny pozbawiała czucia. I tak w koło Macieju.
Udałam, że się boczę za to, że nie pochwala moich planów, ale w serduchu już skakałam, bo znów Edward okazał się jedynym rozumiejącym mnie mężczyzną. A do tego, jaki prawy! Wiedział, że to źle, że gdyby zdepresowany niewypuszczonyprzezPrinceiopiekunów utalentowany chodził sobie po świecie, to już Oprawcy by się nim zajeli. A akurat na mnie to musieli mieć nielada ochotę. W sumie, całkiem to pociągające. Chociaż, mówiono mi, że oprawcy są grubi, brzydcy i nieokrzesani. Wiąc nie dam im się porwać. Fuj, jeszcze by mnie jakiś chciał dotknąć. Na pewno by chciał. Ale nie dałabym się, o.
Na jego ostatnie słowa nieco się rozpromieniłam.
-No wiem,że byś nie wytrzymał!- w końcu ktoś mnie pocieszył. Coś Kostek też wczoraj robił to całkiem dobrze. Znów z mych ust wydało się jęknięcie.
-A ja nie wytrzymam tu. Każą mi leżeć, ale nie ma opcji, żebym leżała w tym śmierdzącym czystością miejscu. Czuję się jak w kostnicy. Zabrali mi wszystkie wygody z pokoju, telewizor pełen jest jakiś głupot, a Ci napaleni pielęgniarze mnie przerażają- narzekałam sobie. A właśnie wspomniałam, że się nie słucham lekarzy.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Merkury Nie Gru 12, 2010 12:47 pm

Tak, tak. Gorzej niż te persko - greckie wojny. I nie, wolę nie wiedzieć, kto byłby Grecją. To byłoby zbyt przerażające. W razie czego poskarżę się maaamieee!
- Jak się czujesz? Bo jeżeli nie jest źle, to mógłbym z nimi pogadać, żebyś wróciła już do Rezydencji. Niedługo ma wrócić Earth. Ale powiedz szczerze, wiem co ci się stało, powiedzieli. - przekrzywił głowę. Traktowali go jak dorosłego... pardon, od pięciu (i pół) roku on już jest dorosły! Ale jako, że rodzice nie mogli się pojawić, ujrzeli w nim opiekuna cudnej Afrodyty. Był szefem. Powiedzieli mu wszystko, i obiecali, że będą mieli na nią oko. I będą go informowali o wszystkim, co z nią robią. I jak ją kroją.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Venus Nie Gru 12, 2010 1:12 pm

No tak. Musiał być ktoś, komu się lekarze wyspowiadają. Wybrali Edwarda, cóż za ignorancja! Uwielbiam mego brata, ale czy naprawdę musieli mówić mu, który ma tylu fajnych kolegów i długi język? Może w imię naszego pokrewieństwa, opanuje swoją troskę i nie będzie wszystkim rozpowiadać, że cudna Afrodyta ma wielką bliznę przechodzącą przez pół ciała, podrapania na jednej trzeciej ciała i jest jeszcze bardziej zimna. Zezłościłam się na tych wszystkich głupich doktorów, na napalonych pielęgniarzy, którzy pewnie żałowali, że ciągle byłam świadoma. Świat jest okrutnie niesprawiedliwy dla wyjątkowych ludzi! Moja reputacja zginie przez plotki, jakie teraz zawładną całym Tromso.
Na wieść o przyjeździe Earth, oderwałam się od smutnych myśli. Tak się cieszę, że w końcu ją zobaczę! Powinna być ze mną przez cały czas! Co gorsze, wyobrażałam sobie jakie to musi być dla niej przeżycie. Gdybym ja była na jej miejscu, najprawdopodobniej umarłabym z zatroskania.
-Edwardzie, uważam, że w Rezdydencji będzie mi lepiej- powiedziałam. Ale czekał, aż mu powiem, więc półgłosem, by nikt na korytarzu nie podsłuchał dodałam:
-Pas podobno przepołowowił mnie prawie na pół i sklejali mniew karetce, żeby wszystko było na swoim miejscu- zakładam, że u Utalentowanych proces gojenia się ran zachodzi szybciutko i pewnie był jakiś super Uzdrowiciel -Lekarz powiedział mi, że w szpitalu musieli jeszcze coś poprawić, ale że jestem wyjątkowo odporna na urazy, bo szybko wszystko wraca do normy. Co prawda... nie mają jeszcze pewności.. Ale ja tu nie wytrzymam!- zakończyłam głośniej, trochę panikując, że mnie tu zostawi.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Merkury Nie Gru 12, 2010 1:17 pm

No przecież Edzio Śledzio nie wydałby siostrzyczki! Nie powiedziałby nikomu o wymienionych wyżej dolegliwościach i problemach Afrodytki.
- Yhm. - stwierdziłem jakże inteligentnie, wysilając muszczek. Który ja mam w nosie. W sensie, w środku nosa. Znaczy, tak zrozumiałem z pewnej wypowiedzi jednego naszego lekarza rodzinnego, który miał mnóstwo pacjentów dyńkowatych.
- Najwyżej pewnego dnia obudzisz się w dwóch częściach. - pocieszyłem ją niezwykle umiejętnie. Przydałoby się dopytać kilku doktorów jeszcze, ale co tam.
- Zabiorę cię, jeżeli obiecasz mi i lekarzowi, że jak tylko coś się będzie działo, to tu wrócisz, okeeej? - spytałem twardo. Oj, tym razem nie pójdę na kompromis. Zdrówko siostry jest ważniejsze.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Venus Nie Gru 12, 2010 1:34 pm

-Nid obudzę się- burknęłam. Nie chciałam myśleć o bólu, który chodź dobrze ukrywałam, ciągle mi doskiwerał. Udawałam, że mnie nic nie boli, żeby nikt się nie martwił. Kłamałam, że lekarze tak szybko wystawili diagnozę. Poprostu bałam się, że jak mnie boli, to znaczy, że coś poszło nie tak i że znów będą mnie tu trzymać. A ja dzisiejszego dnia nawet nie wytrzymałam!
Skinęłam szybko głową.
-Oczywiście!- skłamałam. Mogę kłamać każdemu, jeżeli to mnie przybliży do celu. A teraz moim celem było przejrzenie się w lustrze, ocenienie szkód, wymyślenie jak się zemścić. A później mogę umrzeć. Tak, byłam bezwzględna, ale mam swoje powody!
-Możemy..?- wskazałam głową na wyjście.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Merkury Nie Gru 12, 2010 1:40 pm

Spojrzałem na nią z westchnieniem.
- Poczekaj. - poprosiłem, kierując się w stronę przechodzącego akurat lekarza. Chwilę z nim rozmawiałem, rzucając od czasu do czasu krótkie spojrzenia młodszej siostrze. Lekarz kojarzył ją (a kto by nie kojarzył!), ale przedstawiał sytuację trochę inaczej niż Julie. Jednak po chwili przekonywania, zgodził się na jej wyjście, lecz zlecił mi pilnowanie jej, a także na bieżąco informowanie o jej samopoczuciu. Spytał się o mój dar - a gdy już go podałem, poprosił, bym w razie czego po prostu nie dał jej wyjść i zadzwonił na pogotowie. Pożegnaliśmy się, i po chwili byłem już koło Venus. Rzuciłem jej rozbawione spojrzenie - musiała skapnąć się po rozmowie, że chyba znam inną wersję, i ruszyliśmy za rączkę do samochodu. Tak, ja mam samochód, wyobraźcie sobie. Za siedemnastym razem wyrobiłem sobie prawo jazdy. Możliwe, że to z powodu instruktora, który ciągle na mnie trafiał i nie wytrzymałby osiemnastego. Ale to takie spekulacje. Nieprawdziwe. Jeżdżę całkiem nieźle.

(pa, pa. gdzieś)
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Konstanty Nie Maj 01, 2011 5:47 pm

/ Rezydencja /

Po tej całej przygodzie z Yves naprawdę miałem dość Rezydencji. Dobrze robiłem spędzając tam ostatnio tak mało czasu, za każdym razem gdy się pojawiałem spotykało mnie coś co później sprawiało, że nie potrafiłem myśleć normalnie. Nie funkcjonowałem tak jakbym tego chciał, a jedynie zamartwiałem się losem innych. W tym przypadku Yves. Całe szczęście, że Aidan się nade mną zlitował i pozwolił wrócić do szpitala, choć oczywiście nadal uważał, że jestem zbyt bardzo przemęczony jak na takie rzeczy. Postawił mi jednak warunek, jeżeli chciałem iść to musiał mi ktoś towarzyszyć. Oczywiście nie miałem pojęcia kogo bym mógł ze sobą zabrać, bo Misza i Maks wydawali się strasznie zajęci. Wtedy pojawiła się Delilah i problem został zażegnany. Choć wcale nie wiem, czy pomysł by iść z nią wydawał sie najlepszy. Zawsze przerażała mnie jej straszna gadatliwość i ten jej obłąkany uśmiech. Czułem się przytłoczony jej osobowością i trudno mi było sklecić choć jedno zdanie w jej obecności. Dlatego teraz gdy właśnie dojechaliśmy do szpitala szedłem korytarzem wpatrzony w podłogę. Nic nie mówiąc tylko słuchając tego co ona mówi.
Miałem nadzieję, że jak już dotrzemy na oddział dziecięcy to odrobinę mi się poprawi. Zawsze stawałem się o wiele bardziej śmiały gdy miałem okazję komuś pomóc. Choćby przez zwykłą rozmowę.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Delilah Nie Maj 01, 2011 6:28 pm

/rezydencja

Kiedy tylko usłyszałam, że Kostek potrzebuje towarzysza by wybrać się do szpitala, natychmiast się zgodziłam. Co prawda sama miałam na głowie pełno rzeczy, bo jak zwykle uparłam się na robienie wszystkiego co tylko się dało naraz, ale Kostek wyglądał na tak smutnego, że nie mogłam odmówić sobie pójścia z nim; jako że moją misją na świecie było uszczęśliwianie wszystkich dookoła, uznałam że koniecznie muszę go rozweselić. No i przy okazji mogłam pomóc chorym dzieciom, a to przecież też bardzo ważne. Uwielbiałam zadawać się z dziećmi! One jako jedyne - poza Justinem i czasami Quentinem - wydawały się nadążać za moimi wypowiedziami i w całości rozumieć, co usiłuję przekazać. Całą drogę z rezydencji do szpitala opowiadałam Konstantemu wyjątkowo w mojej opinii fascynującą opowieść o dziwnej sąsiadce z Kanady, która miała w domu całe stado kotów. Kiedyś moi bracia wmówili mi nawet, że to czarownica i wystraszyłam się do tego stopnia, że przez trzy tygodnie nie wyszłam z domu, więc ta opowieść miała również swoją smutną część, ale na szczęście postanowiłam ją pominąć. W końcu miałam zamiar rozweselić Kostka, a nie doprowadzić do płaczu. To znaczy nie wiem, czy by się rozpłakał, bo ilekroć opowiadałam komuś tę historię (a opowiadałam ją prawie każdemu) zawsze jedyną płaczącą osobą byłam ja, ale kto wie, może kiedyś uda mi się wzruszyć kogoś innego. Podskakiwałam radośnie, idąc obok Kostka korytarzem i rozglądając się z zaciekawieniem dookoła.
- No i wiesz, kotów było dwanaście, znaczy wcześniej czternaście, ale potem jeden uciekł, a drugi został niestety przejechany przez zastępcę listonosza, kiedy ten prawdziwy był na urlopie, bo nikt mu nie przekazał, że przejeżdżając obok domu tej sąsiadki trzeba uważać na zwierzęta, więc w końcu było tylko dwanaście. To okropne, prawda? Potem ta sąsiadka chciała zabić tego biednego listonosza, wrzeszczała, że to morderstwo i chciała pozwać go sądu. Naprawdę, myślałam, że zabije go na śmierć, tak na niego krzyczała! - W tym momencie Quentin na pewno by mnie zrozumiał. To było nasze ulubione rodzinne powiedzonko i zawsze kiedy ktoś go używał było wiadomo, że nie ma żartów. - W każdym razie, ta kobieta traktowała te koty jak swoje dzieci, nadawała im różne dziwaczne imiona jak Lincoln, Honey albo Elvis, mówiła do nich, uczyła ich angielskiego, dawała im jedzenie na prawdziwych porcelanowych talerzach i w ogóle traktowała je jak prawdziwych ludzi! To dziwne, prawda? - zakończyłam moją opowieść z westchnieniem. Zbliżaliśmy się już do oddziału dziecięcego, więc postanowiłam skupić się na celu naszej wizyty. - Ojej, Kostek, powiedz mi, co my właściwie mamy tam robić? To takie cudowne, że tak się angażujesz w pomaganie chorym dzieciom, to pewnie dużo dla nich znaczy i tak dalej - uśmiechnęłam się do niego.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Konstanty Nie Maj 01, 2011 7:09 pm

Może i Delilah była przerażająca w swoim gadulstwie, ale opowieść o kotach miała swoje uroki. Zawsze uwielbiałem zwierzęta, ale jakoś nigdy nie udało mi się mieć jedno zwierze na własność. Zresztą nie miałbym serca niewolić zwierzęta, wystarczyłoby jedno spojrzenie kocich oczu a zaraz bym wypuścił je na wolność. Nawet nie zdążyłoby się do mnie przyzwyczaić i po prostu by nie wróciło. Byłem wielkim mięczakiem jeśli chodzi o takie rzeczy. Dwanaście kotów, jak to musiało wszystko być przytłaczające. Chodząc po domu po ciemku bałbym się postawić jednego kroku z myślą, że mógłbym nadepnąć na jakieś niewinne stworzenie.
- Może i dziwne, ale na swój sposób urocze - odpowiedziałem na jej pytanie, choć nie wiem czy oczekiwała z mojej strony odpowiedzi. Chciałem po prostu przerwać to milczenie, które opanowało mnie w ostatnich chwilach. By nie pomyślała sobie, że ją ignoruję, albo nie słucham. To by było takie niegrzeczne. Nie chciałem uchodzić na gbura, dodatkowo byłem winny Delilah zainteresowanie. W końcu zgodziła się tu ze mną przyjść, a nie musiała. To naprawdę było miłe z jej strony. - Ale i tak ja bym nie potrafił zająć się taką gromadą zwierząt, nie poradziłbym sobie. Więc naprawdę podziwiam twoją sąsiadkę.
Podeszliśmy jeszcze parę kroków i padło to stwierdzenie, które zawsze wprawiało mnie w zakłopotanie. Bo przecież ja wcale nie robiłem niczego aż tak cudownego. Po prostu byłem sobą i starałem się być w miarę dobrym człowiekiem. Poza tym przebywając ciągle w szpitalu miałem też parę egoistycznych celów, jak na przykład ukrycie się przed swoimi problemami.
- Jestem pewien, że akurat ty Delilah poradzisz sobie doskonale. Tu chodzi głównie o to by dotrzymać im towarzystwa. Mi nie zawsze się to udaje, bo jednak nie jestem zbyt gadatliwy, ale ciebie pokochają - odpowiedziałem jej odwzajemniając uśmiech.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Delilah Nie Maj 01, 2011 11:07 pm

Byłam pod niesamowitym wrażeniem, bo Kostek nie tylko udawał, że mnie słucha - na ogół większość ludzi tak właśnie się zachowywała, potakując we właściwych momentach, a myślami błądząc gdzieś daleko i mając nadzieję że niedługo się zamknę - ale rzeczywiście to robił! Niemal podskoczyłam z radości, kiedy odniósł się do całej mojej długiej wypowiedzi. Oczywiście udałam, że wcale nie ruszyło mnie jego rzeczywiste zainteresowanie moimi słowami, bo przecież nie mogłam mu pokazać, że jest jedną z nielicznych osób na świecie które wykazują chociaż minimalne ilości. Wstydziłam się tego, że najwyraźniej nie byłam na tyle interesująca by ktokolwiek chciał mnie słuchać. To było takie niesprawiedliwe! Nawet Lemona ludzie chcieli słuchać bardziej niż mnie. A on przecież nie miał nawet w połowie tak interesujących historii jak moje. Westchnęłam ciężko, ale zaraz potem wyrwałam się z zamyślenia i skupiłam na chwili obecnej.
- Dotrzymać towarzystwa - powtórzyłam. Nie brzmiało to aż tak trudno. - Wiesz, nie wiem, czy mnie pokochają - stwierdziłam po chwili, zagryzając wargę. - Nie jestem pewna czy mam odpowiednie umiejętności jeśli chodzi o dotrzymywanie towarzystwa. To znaczy wiesz, zawsze tak mi się wydawało, bo kiedy w domu w Kanadzie ktoś był chory, jako pierwsza rzucałam się do siedzenia cały dzień przy jego łóżku, karmienia gorącym rosołkiem, opowiadania różnych historii dla zabicia czasu i grania z nim w różne gry. Problem w tym, że najwyraźniej nie szło mi aż tak dobrze jak myślałam. Kiedyś któryś z braci powiedział mi po tygodniu grypy, że nie powinnam nigdy więcej zbliżać się do żadnej chorej osoby, bo były to najgorsze dni jego życia i przez cały czas miał nadzieję, iż choroba jednak będzie tak łaskawa, że okaże się śmiertelna i go zabije, bo miał dość mojego gadania - wygięłam usteczka w podkówkę, resztkami woli powstrzymując się przed tym by moje oczy nie napełniły się łzami. Kochałam moją rodzinkę, ale co niektórzy bywali czasami naprawdę niewdzięczni. - Ale jestem pewna, że tobie udaje się to doskonale, jesteś w końcu taki miły! - stwierdziłam, zerkając niepewnie w kierunku tych wszystkich dzieciaków, bo moment spotkania z nimi zbliżał się niechybnie. Można powiedzieć, że miałam trochę tremę.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Korytarzyk Empty Re: Korytarzyk

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach