Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Stary fotel

+2
Yael
Mistrz Gry
6 posters

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Stary fotel Empty Stary fotel

Pisanie by Mistrz Gry Wto Sty 25, 2011 6:01 pm

Stary fotel Tumblr_lf8k5lTUlW1qb7t3e

Czyli miejsce oblegane przez spragnionych obleśnych zapachów.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Yael Wto Maj 03, 2011 1:58 pm

/ wygoniona przez aneczkę z kanapy przy oknie powędrowała w świat i oto jest tu /
Skoro mieliśmy wiosnę i całkiem ładną pogodę, pomyślałam sobie, że swoją wędrówkę do basenu odbędę, nie jak miałam w zwyczaju korytarzykiem w rezydencji, a przez park. Niestety tak często nie chodziłam i wręcz na siłę, doszukując się wiosny w otaczającej mnie przyrodzie ,raz musiałam źle skręcić i tak znalazłam się w pobliżu obrzydliwego fotela. Zmarszczyłam nos, chcąc przyspieszyć, ale wtedy dostrzegłam kogoś niezwykle do mnie podobnego, siedzącego na ziemi. Yves? Co ona robiła w takim miejscu? Sądziłam, że dzisiaj nie ruszy się z naszego pokoju. Przynajmniej rano miała taki humor.
- Coś nie tak? - zapytałam, podchodząc bliżej. Miała dziwną minę. Nie przerażoną. Nie smutną. Nie obojętną. Dziwną. Jakby nie mogła sobie z czymś poradzić. Przez to spojrzenie zaraz miałam ochotę przytulić ją mocno i zapewnić, że cokolwiek się dzieje wszystko będzie dobrze i zawsze może mi powiedzieć co się dzieje, a ja... a ja ją mocniej przytulę, bo nic więcej bym zrobić nie potrafiła. Nie bacząć na krótkość sukienki oraz wilgotność i zimno, bijające od ziemi, opadłam na kolana obok Yves, odgarniając jej włosy z twarzy. - Czemu tu siedzisz? Przeziębisz się. - Mokro. Wszędzie mokro. Zamknęłam oczy. Musiałam osuszyć swoje siedzisko. Obok było ciepło. Z Yves automatycznie mogłyśmy sobie w miarę swych możliwości poradzić z niedogodnymi warunkami atmosferycznymi. Ale to teraz nie było ważne. Musiałam się dowiedzieć co się dzieje. Było tyle ładniejszych miejs do przesiadywania. Takie miejsce bym wybrała gdybym była naprawdę czymś przybita. Denerowałam się. Ale to na pewno nie jest nic złego. Na pewo. Po prostu ma gorszy dzień.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Yves Wto Maj 03, 2011 2:27 pm

/ Latała tu i tam /
To był chyba najgorszy dzień w moim życiu. Wiadomość od Kostka strasznie mnie przybiła lecz nie zamierzałam tracić czasu i od razu pojechałam do miasta. Nie mogłam iść do nikogo z uzdrowicieli. Nie jestem Ian, którą taka wiadomość ucieszyła i nie przejmowała się tym, że w dwa dni cala Rezydencja huczała od plotek. Teraz wróciłam i potrzebowałam spokoju, by mów w spokoju pomyśleć i zaakceptować zaistniała sytuację. Wiedziałam, że będę musiała w końcu komuś o tym powiedzieć i że powinna to być Yael. Wiedziałam też, że muszę to zrobić jak najszybciej. Gdy już Yael będzie wiedzieć będzie mi łatwiej, ale przecież nie będę biegać za wszystkimi i obwieszczać im co to mi się przytrafiło. Na pewno nie pójdę do jednej osoby: Lyytikainena. Dowie się od kogoś o samym fakcie, bez żadnych szczegółów. Nie mam zamiaru mu mówić, że TA sprawa dotyczy go w równym stopniu co mnie. Znam go i wiem, że żadna z jego reakcji mnie nie zadowoli. Mogę nawet stwierdzić, że gdyby dowiedział się prawdy byłoby mi gorzej gdy będą go okłamywać. Nawet nie wiem komu zdradzę ten sekret. Na pewno Yael, Justin sam się dowie, niestety, co do reszty - nie wiem. I na razie nie chcę o tym myśleć. Najchętniej wyjechałbym teraz, na zawsze, by słuch po mnie zaginął, ale sama nie wiem czy byłaby to dobra decyzja. W końcu jestem na 4 poziomie tylko ze względu na potęgę tego co potrafię zrobić, nie na stopień opanowania talentu. I ciągle męczy mnie myśl, że może Dimitri powinien wiedzieć… - Nie przeziębię się. – Uśmiechnęłam się do przybyłej siostrzyczki. Jej pojawienie się nie zaskoczyło mnie. Z daleka wyczułam zbliżające się źródło ciepła. Już zauważyła, że coś jest nie tak i miałam nadzieję, że zacznie drążyć, bo nie byłam pewna czy bez ‘malej pomocy’ dam radę wykrztusić z siebie te słowa.


Ostatnio zmieniony przez Yves dnia Wto Maj 03, 2011 3:16 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Yael Wto Maj 03, 2011 2:43 pm

Miałam ochotę jęknąć żałośnie, gdy wreszcie Yves coś mi odpowiedziała. Zdecydowanie coś ją dręczyło, ale z niej wyciągnąć jakąkolwiek informacje było jeszcze trudniej niż ze mnie. Bo ja przynajmniej jej coś mówiłam bez większych problemów. Ona była gorzej uparta. Czekało mnie trudne zadanie. Bez powodu nie siedziała by w takim okrpnym miejscu. Znałam ją doskonale.
- No to siedźmy tutaj - uznałam, wzruszjąc ramionami nieznacznie. Zagryzłam wargę, zastanawiając się co ja mam powiedzieć. Od razu zapytać wprost o powód jej dziwnej miny i czemu ją tu spotkałam, czy jednak próbować mówić o czymkolwiek innym. Że spotkałam Williama? Nie. Tego by dobrze nie przyjęła. Dobrze, że Ana się pojawiła i uświadomiła mi głupotę mojego zachowania. Nie powinnam się zbliżać do Willa. Niczego się nie nauczyłam po ostatnim razie. - Yvy - zaczęłam niepewnie, przyglądając się jej z zatroskaniem. - Mi możesz powiedzieć wszystko. - Uznałam, że taki wstęp będzie odpowiedni. Dam jej szansę na przyznanie się, że faktycznie ma mi co powiedzieć. Gorzej, gdy dalej będzie uparcie sądziła, że siedzi tutaj dla własnej przyjemności. Szarpnęłam za sukienkę, uświadamiając sobie, że zostawiłam książkę na stoliku. Będę musiała po nią później wrócić. A co jeśli ją zabrał? To była jedna z moich ulubionych lektur.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Yves Wto Maj 03, 2011 3:20 pm

To była strasznie niezręczna sytuacja i jedyne co potrafiłam teraz zrobić to wykręcanie sobie palców. Opuściłam wzrok w ziemię między nami i wzruszyłam ramionami: - To nic wielkiego. - Dokładnie trzy i pół centymetra o wadze czterech gram i serduszku bijącym tak szybko, że ciężko oddzielić od siebie dźwięki uderzeń. Trafiłam na naprawdę szybką panią ginekolog, do tego Francuzkę więc nie bałam się, ze czegoś nie zrozumiem, nawet nie wiem kiedy zrobiła mi te wszystkie badania. Smarowanie brzucha lodowatą mazią, jakieś rurki, sonary, zajrzała mi chyba wszędzie. Na szczęście poszłam do szpitala, na piętro 'Naszych' więc nie było pytań o dziwną temperaturę, choć były pytania o talent. Właściwie były pytania o wszystko i na większość nawet nie potrafiłam odpowiedzieć. Do Rezydencji wróciłam z pudełkiem, pełnym witamin, wyników badań i innych pierdol, które aktualnie spoczywało na mych kolanach. To był naprawdę ciężki dzień i czułam, że to wszystko odbiło się na mnie. Byłam wyczerpana. Westchnęłam i spojrzałam smutno na siostrę.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Yael Wto Maj 03, 2011 3:34 pm

Jak ja dopiero teraz mogłam dostrzec pudełko na jej kolanach? Może dlatego, że wcześniej patrzyłam na jej twarz, zupełnie lekceważąc resztę otoczenia? Dopiero, gdy ona stwierdziła, że to nic wielkiego i sama zerknęła na swoje kolana, ja również tam spojrzałam.
- Mogę? - zapytałam, sięgając po pudełko. Kiwnęła głową jak mi się zdawało, więc zabrałam je i przeniosłam na swoje kolana, ostrożnie otwierając. To były badania? - Nic wielkiego - wykrztusiłam. Nie rozumiałam tego co czytam. To nie mogła być prawda. Yves w ciąży? Zerknęłam na nią zdumiona. - To prawda? - zapytałam cicho. Byłam w szoku. Że też w ogóle dałam radę cokolwiek powiedzieć. Moja siostrzyczka w ciąży. Przecież.... nie! Czy naprawdę ojcem mógł być tylko jeden mężczyzna? Tamten. Ręce mi odrobinę drżały, gdy odkładałam papiery z powrotem do pudełka i po ziemi przesuwałam je do Yves. A potem ją przytuliłam. Tu nie chodziło o samą ciążę. Raczej o fakt, że przecież Yves nikogo nie miała na stałe. Jak miała sobie z tym poradzić?
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Yves Wto Maj 03, 2011 4:08 pm

Zakryłam na chwilę twarz dłońmi, gdy zajrzała do pudełka i pokiwałam twierdząco głową. Przez chwilę motałam się nie wiedząc gdzie odłożyć dłonie. W końcu ścisnęłam je między kolanami. Widziałam jak próbuje to przetrawić i jak dociera do niej, że tylko jedna osoba może stać za tym "cudem". Westchnęłam i wtuliłam się w Yael mocno zaciskając dłonie na jej kurtce. - Kostek dziś przyszedł... do Ciebie... i mi powiedział. - Powiedziałam cicho strasznie żałując, że już puszcza mnie ze swych objęć. - To bardzo dziwne... uczucie... - Wiedzieć, że w środku siedzi taki mały ktoś. Zerknęłam na swój brzuch a potem na siostrę. Teraz mnie czeka najdziwniejszy okres w moim życiu i nie sądzę, bym była na niego gotowa. Ponownie westchnęłam i potarłam skroń ledwo powstrzymując się od łez. Nie będę się oszukiwać, jestem tak przerażona tym co się teraz dzieje, że nie potrafię tego nawet ubrać w słowa. Było mi też strasznie smutno. Nie przez sam fakt istnienia TEGO lecz przez fakt, że nie mogę szukać wsparcia u tego kto pomógł mi to isnienie stworzyć.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Yael Wto Maj 03, 2011 4:52 pm

Konstantin? To on wiedział o takich rzeczach? Oto jak mało wiedziałam o talentach swoich przyjaciół. On przecież widział aury. I po tym mógł poznać czy ktoś jest w ciąży? Niezwykle. Pokiwałam głową, słysząc tłumaczenie siostrzyczki. Na pewno nie uwierzyła w jego "przepowiednie" i stąd wyniki badań, w które już uwierzyć trzeba. Przytuliłam ją do siebie jeszcze mocniej, by wreszcie ją uwolnić ze swych objęć.
- Na pewno - zgodziłam się z jej stwierdzeniem. Uśmiechnęłam się do niej niepewnie. Nawet jeśli on musiał być ojcem, dziecko Yves będzie... brakło mi określeń. Będę ciocią! Po części odpowiedzialna za tak małą istotkę. Ale skoro potrafiłyśmy pomóc przy Vincencie to i z kolejnym niemowlęciem sobie poradzimy. Nie zostawię jej. On na pewno nie będzie chciał porzucić swojego stylu życia dla jakiegoś tam dzieciaka. Jakiegoś tam?! To będzie dziecko Yves. - Wiesz... wiesz który to tydzień? - Coś kojarzyłam, że to wcale nie pierwsze wieści o dziecku w naszej Rezydencji w tym czasie. Nasza opiekunka niedawno urodziła i to nie było tajemnicą, ale podobno i któraś dziewczyna była również w ciąży. Tylko nie pamiętałam jak się nazywa.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Yves Wto Maj 03, 2011 5:08 pm

Teraz czeka mnie najbardziej wstydliwa część. To naprawdę, żałosne, że przez 10 tygodni niczego nie zauważyłam. Jedyne co mogło wskazywać na mój stan to te dziwne wahania nastrojów. Zaniku miesiączki nie liczę bo obie z Yael mamy tak nieregularne, że można by u bukmachera kiedy, u której się pojawi. - Dziesiąty. - Westchnęłam i skrzywiłam się. - Wiem... - mruknęłam pod nosem. - Szybko się zorientowałam... ale sama powiedz: nie licząc tych dziwnych nastrojów raczej nie zachowuję się i nie wyglądam... - Jak dziewczyna w CIĄŻY. Chyba pierwszy raz użyłam tego słowa w myślach i muszę stwierdzić, że jest mi z nim źle. Wzruszyłam ramionami i wstałam. Nie chciałam już tu siedzieć. Było zbyt mokro i nieprzyjemnie. przez mój talent mam awersję do takich miejsc, a teraz zrobiłam się chyba jeszcze wrażliwsza. Przedwczoraj spędziłam w nocy na basenie około dwóch godzin, ćwicząc podgrzewanie i oziębianie wody i albo tak strasznie się umęczyłam, albo przez niedopowiadające mi, wilgotne warunki, dostałam małego krwotoku z nosa. Tak czy siak, muszę przestać tyle ćwiczyć i nie chodzić już na basen.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Yael Wto Maj 03, 2011 7:05 pm

Dziesiąty? To przecież całkiem długo. I nikt, a już w szczególności Yves, nie zauważył. Spojrzałam na nią uważniej, ale nawet teraz nie potrafiłam dojrzeć większej zmiany w jej ciele. W dziesiątym tygodniu już powinien się pokazywać brzuszek chyba. A ona dalej była taka szczupła, a przecież to te szczupłe musiały więcej przybrać. O co tu chodziło?
- Wiem - stwierdziłam cicho. Na pewno ciężko jej było powiedzieć w ciąży. Mi by z pewnością było ciężko. W ogóle ta cała sytuacja. Nagle uświadomić sobie, że się będzie w tak młodym wieku matką. Nie znam się na biologii, ale to podobne lepiej, gdy matka jest młoda. Niestety społeczeństwo ma inne zdanie. Zagryzłam wargę, bo nawet jeśli Yves nie była z tych co by się przejmowały co mówią inne czekały ją ciężkie dni. Gdy reszta się o tym dowie. Nie. Nie pora o tym myśleć.
- To co teraz zrobisz? - To było ważne pytanie. Niezwykle niesprecyzowane, ale musiało paść. Yves miała tak wiele możliwości. Wiedziałam jedno: co by nie postanowiła ja będę ją wspierać jak na siostrę przystało.

/ koniec, bo jak zwykle mi się pisać nie chce /
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Yves Wto Maj 03, 2011 7:55 pm

To pytanie również musiało paść choć miałam nadzieję, że nie dziś. Założyłam włosy za uszy i wzruszyłam ramionami po czy spojrzałam na Yael, która nadal siedziała na ziemi i podniosłam pudełko po czym wystawiłam rękę by pomóc jej wstać. - Nie chcę na razie o tym myśleć. - Na razie nie chcę o niczym myśleć i mam nadzieję, że Yael to wyczuje i zrozumie. Uśmiechnąłem się gdy już stała koło mnie i pocałowałam ją w policzek. - Wszystko się ułoży. - Uniosłam delikatnie kącik ust nie wiedząc czy słowa te bardziej kieruję do siostry czy do siebie. Naprawdę bardzo mocno chciałam w nie wierzyć lecz nie potrafiłam nastawić się pozytywnie do tego co mnie czeka. Yael wzięła mnie za rękę i pociągnęła do Rezydencji. Teraz to ona była tą silniejszą, mi sił już zabrakło, a ona kumulowała je w sobie przez te wszystkie lata. Co ja wymyślam? Dopiero się zaczęło a ja już nie mam sił? Jak a to wszystko przetrzymam?

/ Do Pokoju i nju dej ? /
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Go?? Pią Cze 24, 2011 1:01 pm

/początek

Gdzieś około godziny piątej rano pojawiłem się w rezydencji. I oczywiście od razu sobie przypomniałem jak zjebana jest teraz tutaj pora dnia. Jeden długi dzień, zero nocy, którą uwielbiałem. Nie ze względu na to, że to właśnie nocą dzieje się najwięcej przestępstw, ale dlatego że noc po prostu jest niezbędna do takiej prostej czynności jak sen. Za nic nie zasnę jeżeli jest zbyt jasno, to jest po prostu niemożliwe. Więc mimo usilnych prób nie mogłem sobie odespać męczącej podróży samolotem i zwyczajnie dałem sobie spokój. Poszedłem sobie pozwiedzać stare śmiecie, których dobry rok nie widziałem. To było oczywiste, że będę omijał miejsca, które kojarzą mi się z taką jedną cipą, a odwiedzę właśnie to miejsce. Zaśmierdziały fotel, który kiedyś tutaj przytargałem mając z szesnaście lat i choć byłem już za stary wtedy na takie zabawy, nazwałem to miejsce swoją bazą. No i pozostała nią do dzisiaj. Nic się zupełnie nie zmieniło, może trochę bardziej cuchnęło, ale nadal nie było tu ani trochę fajnie. I właśnie to mi najbardziej odpowiadało.
Tak więc wyciągnąłem sobie jakiegoś skręta ciesząc się samotnością. Miałem nadzieję, że w ciągu tego roku co mnie nie było nikt nie przywłaszczył sobie tego miejsca. Zabiłbym na miejscu. Znaczy ten, w niedosłownym tego słowa znaczeniu. No niby nie byłem taki całkiem niewinny i na pewno nie czeka mnie miejsce w niebie (choć matka wariatka stale się o nie modli), ale nigdy nie zabijałem bez powodu. No bo weźcie, nie byłem potworem. W dzieciństwie wpojono mi mimo wszystko trochę moralności i wiedziałem, że zabójstwo jest w sumie złe. Ale niektóry na nie zasługują.
Fajnie, zamiast się zrelaksować myślałem sobie o jakiś durnych facetach, którzy już od dawna znajdują się w ziemi. Albo wodzie. Przymknąłem oczy i słuchałem ciszy. Ale w którymś momencie przestało mi to pasować i zacząłem sobie wybijać jakiś rytm na kolanach.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Delilah Pią Cze 24, 2011 10:09 pm

/pewnie coś związanego z jednorożcami

Podskakując sobie radośnie i nucąc pod nosem Justina Biebera - dzisiaj akurat padło na Never say never, bo ta piosenka zawsze napawała mnie ogromnym optymizmem i jeszcze większą miłością do świata, niż na ogół - przemierzałam park. Trochę się martwiłam, gdyż ostatnimi czasy słuchanie mojego dotychczasowego idola przestało być aż takim fascynującym zajęciem jak dawniej. Szczerze powiedziawszy, ale tak w wielkiej, ogromnej tajemnicy, z której nie zwierzyłabym się absolutnie nikomu poza moim pamiętnikiem, no i może Neptunem, i Lemonem, i Effy, i jeszcze Quentinem (Justinowi w życiu bym nie powiedziała, bałabym się, że mogłabym go zdenerwować albo nawet zranić, a tego nie chciałam najbardziej na świecie) Justin Bieber ostatnio zaczął mi się nudzić. Wiem, to było okropne, i zupełnie nie mogłam uwierzyć, jak w ogóle do tego dopuściłam, ale moja miłość do niego naprawdę zaczęła wygasać. Ludzie na ogół mówili mi, że szybko się nudzę, ale to chyba nie powinno odnosić się do tak poważnych spraw, prawda? A może po prostu tak bardzo kochałam Neptuna, że nie umiałam już darzyć nikogo więcej takimi wielkimi uczuciami? Tak, ta wersja brzmiała zdecydowanie lepiej. I do tego była naprawdę prawdopodobna.
W każdym razie, bo jak zwykle musiałam zboczyć z tematu, przemierzałam radośnie mało znany zakątek parku - wiedziałam, że w razie zagubienia się wystarczy jeden telefon do rodziny i już zorganizują mi całą ekipę poszukiwawczą - kiedy nagle zatrzymałam się w pół kroku i dosłownie zamarłam. Na starym fotelu, gdzie ostatnimi czasy zdarzało mi się bywać, siedział jakiś przerażający facet i jak gdyby nigdy nic palił coś co z pewnością nie było zwykłym papierosem.
- Ojej - wyrwało mi się, zanim zdążyłam pomyśleć. Może powinnam od razu rzucić się do ucieczki? Wiecie, w filmach zawsze kryminaliści i seryjni mordercy mieli pełno tatuaży i kolczyków, palili jakieś dziwne rzeczy i przebywali w mało uczęszczanych miejscach, czyhając na ofiary. Dodatkowo nie mogłam się nawet pocieszyć myślą, że to ktoś z mieszkańców rezydencji tak wygląda, bo byłam przekonana, iż widzę tego faceta pierwszy raz w życiu. - Ojej, ja przepraszam, panie seryjny morderco, naprawdę nie chciałam przeszkadzać. - Głos trochę mi drżał, ale jestem pewna, że każdy na moim miejscu czułby się tak samo. Rozejrzałam się z zakłopotaniem na prawo i lewo, jakby spodziewając się ujrzeć worek z ciałem w środku. - Nie wiedziałam, że ktoś tutaj będzie, bo na ogół nikt tu nie przychodzi, ale teraz już będę wiedziała, że to pana miejsce, więc będę trzymała się z daleka, obiecuję. To znaczy nie to, żebym miała coś przeciwko mordercom, bo to też naprawdę szlachetne zajęcie jeśli spojrzy się na to z odpowiedniej perspektywy, i nie chodzi mi o żadne uprzedzenia, ale nie chcę po prostu przeszkadzać. Więc, hm, może pan po prostu zapomni, że w ogóle tu byłam, a ja sobie pójdę i naprawdę nikomu nie powiem, że pan tu był? Co pan na to, panie seryjny morderco? - poprosiłam, wyginając usta w podkówkę i patrząc na niego błagalnie. Jak zwykle, gdy coś od kogoś chciałam. Wcale nie żartowałam ani nie kpiłam z tym nazywaniem go panem seryjnym mordercą. Po prostu rodzice i bracia uczyli mnie, że trzeba odnosić się z należytym szacunkiem do każdego człowieka, a musiałam przecież używać jakiegoś zwrotu grzecznościowego; a skoro mówiło się 'panie policjancie' albo 'panie doktorze', to czemu by nie wyrażać się w ten sposób o wszystkich? Równość musi panować na świecie.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Go?? Pią Cze 24, 2011 10:33 pm

Lubiłem właśnie takie spędzanie czasu tutaj w rezydencji. W domu by takie coś za nic nie przeszło, ale tutaj czemu nie. Przecież nie byłem w stanie zrobić tutaj niczego konstruktywnego poza ćwiczeniem swojego talentu. No ale sory, ja nigdy nie byłem skory do nauki i sama myśl o tym i od razu mi się odechciewało. Nie to co Rooseveltowi, naszemu kujonkowi. Znaczy wiecie, nic do niego nie miałem, ale nie miałem też jego mózgu by się cieszyć z poszerzania swoich perspektyw. Moje były szerokie same w sobie, dodatkowe parę metrów nie zrobiłoby żadnej różnicy. Chociaż... Może akurat w tych dodatkowych paru metrach znalazłoby się miejsce na nagle pojawiające się blondyny na wejściu oskarżające mnie o bycie mordercą. Nawet zabawnie.
- Czekaj, czekaj, siostro - zaśmiałem się, bo w sumie czemu nie? Czemu nie miałbym podroczyć się z tą słodką blondyną. Może i to było lekko stereotypowe, ale od zawsze uważałem blondyny za głupsze. Całe szczęście, że zazwyczaj byłem otoczony przez inny rodzaj lasek, bo jeszcze wyrobiłoby się o mnie nie takie zdanie jak trzeba. A przecież byłem uprzejmy wobec kobiet. O ile ta małolatę tak można nazwać. Z zachowania nie dałbym jej więcej niż czternaście lat. - Ja tu se zrobiłem miejsce, przytargałem fotel parę lat temu, a to, że mnie nie była tyleile czasu nie oznacza, że już można się tu szwendać. Jeżeli się już naruszyło teren to trzeba być grzecznym i nie wymyślać, zmyślać i rozmyślać, tylko zrobić to co pan morderca karze. Chyba nie chcesz mu podpaść? - zapytałem unosząc jedną brew do góry, jedną ręką podniosłem też daszek czapki by było widać moje zaciekawione spojrzenie. Nie kojarzyłem blondyny ni chuja, ale przecież mogłem. Nawet jeżeli była tu jeszcze jak ja byłem, to przecież nie musiałem zwracać uwagi na jakieś małolaty z barbie w ręcach. Wstałem z fotela podciągając swoje spodnie i spojrzałem jeszcze raz uważnie na nią. - Klapnij sobie, pogadamy - poinstruowałem rączką wskazując miejsce gdzie ją chcę teraz widzieć. Czy to było znęcanie się nad niewinną, przestraszoną dziewczyną? Ja bym tak tego nie widział. Parę osób znęcałem i nie wyglądało to wcale tak uprzejmie.
Gdy blondyna zajęłam miejsce, mi oczywiście wcale nie uśmiechało się nad nią stał, więc klapnąłem sobie na trawę na przeciwko niej. I czekałem aż coś powie, bo wyglądała na taką co ma dużo do powiedzenia. Choć... Przecież ja mam równie wiele.
- No to co powiesz, słońce? Masz jakieś usprawiedliwienie? Coś na swoją obronę? A może ułożysz jakieś ładne błaganie o wypuszczenie? Tyyy, może wierszyk pierdolniesz? Ja lubię wierszyki - oznajmiłem zaciągając się skrętem. W tej chwili pomyślałem, że to nie ładnie palić tak samemu, ale jako mordercy i sadyście nie wypadało mi zaproponować. A chuj. - Chcesz?
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Delilah Sob Cze 25, 2011 12:12 am

Czułam się naprawdę przerażona! No dobrze, między nami mówiąc, wcale nie było aż tak strasznie jak można by się było tego spodziewać, bo to wszystko przypominało mi jakiś straszny serial kryminalny albo horror, a wiadomo, że w takich to na ogół wszystko dobrze się kończyło. To znaczy dla głównego bohatera. I jeśli dalej mielibyśmy brnąć z wydarzeniami zgodnie z tym jak to w filmach bywa, bałabym się o pana mordercę, bo na ogół złe charaktery spotykała jakaś okropna kara. A skoro pan morderca na razie nic mi nie zrobił, to chyba nie zasługiwał jeszcze na karę, prawda? Pokręciłam gwałtownie głową, machając jasnymi lokami, by dać mu do zrozumienia że nie, wcale nie chcę mu podpaść. Przełknęłam ślinę i jakimś cudem zmusiłam swoje ciało do posłuszeństwa. Spróbujcie kiedyś zmobilizować się do ruchu stojąc przed mordercą spotkanym gdzieś daleko od ludzi, który każe wam usiąść, to zobaczycie, że to wcale nie takie łatwe. W końcu powlokłam się ku wskazanemu miejscu i usiadłam sztywno, rozglądając się dookoła ze zdenerwowaniem. Naprawdę to wszystko nie wyglądało dobrze. Powinnam słuchać Quentina, który przecież zawsze mi powtarzał, że nie wolno mi za bardzo się oddalać, a w razie kłopotów po prostu uciekać. Naprawdę chciałam to zrobić. Jako dobra siostra słuchająca rad starszych naprawdę chciałam od razu w pierwszym momencie po zobaczeniu tego przerażającego mężczyzny obrócić się na pięcie i uciec gdzie pieprz rośnie, ale to wcale nie było takie łatwe. Bo wiecie, to mimo wszystko byłoby niegrzeczne. A ja nie lubię być niegrzeczna. Poza tym wszyscy mówili mi, że to nieładnie. Dlaczego Quen i reszta dawali mi zasady, które nawzajem się wykluczały? Skąd niby miałam wiedzieć, które mają pierwszeństwo w kryzysowych sytuacjach? No i proszę, do czego to doprowadziło. Byłam w pułapce. Spojrzałam na niego z nieukrywanym przerażeniem, gdy usiadł naprzeciwko mnie. Miał zamiar mnie teraz zabić? Ojej, to wszystko było takie straszne!
- No wiesz - Skoro i tak miał zamiar mnie zabić, to chyba nie robiło mu różnicy, że przejdę na ty. Przez chwilę zastanawiałam się, co właściwie powinnam powiedzieć, żeby jednak mnie ułaskawił. - Skoro nie było cię tutaj od paru lat, a fotel przytargałeś dawno temu i nie chciałeś, żeby ktokolwiek go ruszał, mogłeś chyba zostawić jakiś znak. Nie mówię o tym, że powinieneś cały teren wokół tego swojego drogocennego fotela ogrodzić jakimś wielkim murem, chociaż to też zawsze jest jakiś pomysł, ale może zostawiłbyś chociaż kartkę, że jest to teren prywatny? Przez to niewinni ludzie wpadają w kłopoty, a to jest nieuczciwe - Nie wiem czemu to powiedziałam, naprawdę. Po prostu czasem sama się nie kontroluję. A teraz tylko się pogrążałam, oskarżając o własne tarapaty mojego przyszłego mordercę. - I nie znam żadnego wierszyka. Nawet najmniejszego. Kiedyś znałam coś o kocie, i jeszcze coś o żołnierzykach, bo nauczyli mnie tego bracia, ale nie sądzę żeby mogły mi się przydać na taką okazję jak ta. To dziwne, że można znaleźć wierszyki na każdą okoliczność, jak urodziny, imieniny, zaręczyny, ślub czy coś, a na błaganie o wypuszczenie i darowanie życia nie, prawda? Powinni myśleć o takich ludziach - zauważyłam, na chwilę zbaczając z tematu. - Ale skoro ty lubisz wierszyki, to może znasz jakiś fajny? Na pewno miło by było usłyszeć coś ciekawego przed śmiercią - Znów posmutniałam, uświadomiwszy sobie, że ten obcy mężczyzna naprawdę mnie zabije. Żałowałam, że już nigdy nie zobaczę Neptuna. Szkoda, że go tu nie było. Na pewno by mi pomógł. - A co to? - zapytałam, przechylając głowę na bok i patrząc na tego dziwnego papierosa. Znaczy wiecie, nie byłam aż taka głupia i wiedziałam mniej więcej o co chodzi, tylko nie znałam się na tym dokładnie. A interesowały mnie szczegóły. Nawet jeśli za kilka minut miałam być martwa.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Go?? Sob Cze 25, 2011 11:10 am

No proszę, już nie panie morderco. Szkoda, podobało mi się to określenie i w ustach tej blondyny brzmiało bardzo zabawnie. Przypominało mi to jakiś program dla małych dzieci gdzie połowę czasu zajmują takie bzdurne zagadki jak 'ten owoc jest żółty i aby go zjeść musisz zdjąć skórkę' 'tak to jest banan, brawo zgadliście!'. Nie wiedziałem dlaczego wydaje mi się, że blondyna właśnie na takim etapie rozwoju się znajduje, może dlatego, że przez ostatnie parę miesięcy miałem do czynienia jedynie z grupą ludzi, którzy nigdy nie mieli dzieciństwa i musieli dorosnąć w wieku pięciu lat. Ogólnie świat jest niesprawiedliwy, że jedna część ludzkości jest poszkodowana i nie korzysta z uroków dzieciństwa, a druga niepotrzebnie je przedłuża i jedynie uprzykrza tym pierwszym życie. Ale ja nie byłem od naprawiania świata, a jedynie od dbania o swój interes.
- A ty myślisz, że pomiędzy mordowaniem i zakopywaniem ciał miałem jakąkolwiek chwilę by pomyśleć o ogrodzeniu dla mojego fotela? Naprawdę tak myślisz? - zapytałem i przez chwilę na serio czekałem na odpowiedź. Jak na mnie nawet długo bo zazwyczaj nie robię sobie żadnych pauz w wypowiedzi, tylko drążę temat aż do upadłego. - Gdy wyjeżdżałem podałem dokładne instrukcje swoim ludziom, więc sister, albo nieuważnie słuchałaś starszych i mądrzejszych, albo zwyczajnie olałaś mnie. Mordercy, zwłaszcza ci seryjni nie lubią olewania, zdajesz sobie z tego sprawę? - W sumie byłem dla niej straszny, sam przed sobą musiałem to przyznać. Ale po prostu nie mogłem się powstrzymać od właśnie takich odpowiedzi i jednoczesnego zaciekawienia jej reakcji. Lubiłem wzbudzać od czasu do czasu strach, ale jakoś jeszcze nigdy nie wzbudziłem go tak łatwo. Ale też ofiara była wyjątkowo łatwa, więc nie wiem czego się spodziewałem. - I masz rację, młoda. Wpadłaś w tarapaty, więc to teraz ty powinnaś się postarać nie ja. I moje lubienie wierszyków nie oznacza ich wygłaszanie, a słuchanie. Przecież wcale nie wymagam od ciebie jakiś eposów, od, czy chujwieco, tematyki też nie musi być żadnej. Aż taki wymagający to nie jestem.
Jeszcze raz się zaciągnąłem uśmiechając do dziewczyny. Może i nie miałem za najpiękniejszego uśmiechu, ale raczej nie przypominał on żadnego uśmieszku złoczyńcy, normalny uśmiech. Nie chciałbym przesadzać, ale możliwe, że wcale się niczym nie różnił od tego blondyny gdy była zadowolona. Oczywiście musiałem się tego domyślić, bo w takim stanie blondyna raczej prędko się nie uśmiechnie. Kurcze, głupio było tak cały czas myśleć o niej jako blondynie. Mogłaby się przedstawić, no ja w sumie też. Ale wtedy istniało ryzyko, że przestanie mnie nazywać mordercą, a to było zabawne.
- Nie wiem czemu nabierasz takich brzydkich podejrzeń co do swojego losu. To, że mogę być mordercą, wcale nie oznacza, że ty też skończysz jako moja ofiara. A nawet jak już skończysz to nie wiem czy będziesz miała u mnie taryfę ulgową na ostatnie życzenie. I mów mi Abraham. A to jest coś co ci się pozwoli odprężyć - zakończyłem jeszcze raz wyciągając do niej dłoń.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Delilah Sob Cze 25, 2011 10:24 pm

- Nie, nie myślę, przepraszam, nie chciałam! Nie znam się na toku rozumowania panów morderców, to nie wiem, naprawdę, przykro mi - Byłam naprawdę przestraszona, a te wszystkie jego straszne pytania tylko pogarszały moje samopoczucie. - I zdaję sobie z tego sprawę, nie chciałam nikogo olewać - potwierdzałam wszystko potulnie, starając się być dzielna, ale marnie mi to szło i przy ostatnich słowach nawet zadrżała mi broda, bo zbierało mi się na płacz. Ale czy to naprawdę było coś dziwnego? Kto wiedząc, że zaraz będzie musiał rozstać się ze swoim życiem nie czułby się naprawdę przygnębiony i nie zechciałby sobie trochę popłakać? Na pewno nikt. Chociaż nie, może Lemon. On zawsze był taki dzielny! Podobno walczył z tygrysami i w ogóle miał pełno fascynujących opowieści, w których nieraz wykazywał się swoimi zaskakującymi zdolnościami w różnych dziedzinach oraz heroizmem. Jaka szkoda, że go tu nie było. Jaka szkoda, że nie było tu nikogo, poza tym panem mordercą, który lada chwila miał mnie zabić. Milczałam (!!!!!!!!!!), słuchając kolejnych słów przerażającego faceta i uparcie wbijałam spojrzenie gdzieś w trawę. Bałam się chociaż podnieść wzrok, żeby przypadkiem jeszcze bardziej mu nie podpaść, dlatego też nawet nie zerknęłam, gdy chyba się uśmiechnął. Obawiałam się że jego uśmiech to będzie jeden z tych krwiożerczych wyrazów twarzy psychopatycznych morderców, jakie zawsze miały wszystkie czarne charaktery. A wtedy chyba naprawdę rozpłakałabym się ze strachu.
- Jak to nie? Sam powiedziałeś, że jestem w tarapatach, że mam kłopoty, opowiadasz o zakopywaniu ciał i mówieniu jakichś wierszyków, których wcale a wcale nie znam, a teraz nagle stwierdzasz że nie wiesz czy będę twoją ofiarą? - To nie brzmiało sprawiedliwie. Skoro nie był pewien czy chce mnie zabić, to po co aż tak bardzo mnie straszył? W końcu spojrzałam na niego zalękniona. - I naprawdę będziesz aż tak okrutny, że nie dasz mi żadnej taryfy ulgowej? Wiesz, to już przekracza ludzkie pojęcie, napiszę na ciebie skargę do jakiegoś Rzecznika Praw Ochrony Ofiar Morderstwa - zagroziłam mu, patrząc na niego spode łba. - I jeśli chcesz wiedzieć, morderco Abrahamie, jak nazywa się twoja ofiara, to jestem Delilah. - dodałam na poły drżącym i przerażonym, a na poły obrażonym tonem. Wzięłam trzęsącą się lekko ręką dziwnego papierosa z jego dłoni i bezradnie spojrzałam na pana mordercę, to znaczy Abrahama. Bracia mówili mi, że nie powinnam nigdy przenigdy brać czegokolwiek od obcych, ale teraz bałam się sprzeciwić. Sami rozumiecie. - Co mam z tym zrobić? - zapytałam niepewnie.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Go?? Nie Cze 26, 2011 1:13 pm

Chyba zrobiło mi się w końcu jej trochę szkoda. Dobra zabawa dobrą zabawą, ale niewinnych dziewczynek raczej w to mieszać nie powinienem. Bo co mi niby zrobiła? Nic. A ja ją tak motam swoimi planami morderstwa, wkręcam w coś co przecież nie miało najmniejszego sensu. A przecież potworem nie jestem. Może lekkim sadystą, ale jakąś moralność posiadam. Dlatego w tej chwili przystopuję, a za chwilę może nawet jej to i owo wyjaśnię.
- Spoko, przeprosiny przyjęte. Jakoś będzie młoda, twoja przyszłość nigdy nie będzie przesądzona z góry musisz o tym pamiętać. Jak jakiś morderca stanie ci na drodze to wiej, a nie wplątuj się z nim w pogawędki. - Może za wcześnie to mówiłem, bo była mi jeszcze gotowa uciec, ale skoro do tej pory tutaj była, to raczej nagle jej się nie odmieni. Chyba. Ja tam jej nie znałem, choć jej imię coś mi mówiło. - Włożyć do ust i się zaciągnąć - poinstruowałem. Nie byłem nigdy dobrym nauczycielem, ale byłem za to przekonania jak się samemu czegoś nie zrobi, samemu nie popełni błędu, to się nigdy niczego nie nauczy. Teoria nie miała miejsca w moim świecie, istniała jedynie praktyka. Ogólnie dziwnie się czułem dając młodej tyle rad, to nie było do mnie podobne. Znaczy nie młodej, Delilah.
O kurwa, już wiem skąd kojarzyłem jej imię. I nawet musiałem stwierdzić, że wcześniej widziałem blondynę. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Ej ty, a nie jesteś przypadkiem kuzynką Lemona? - zapytałem zupełnie z innej beczki. Ale jeżeli odpowiedź była twierdząca to miałem jeszcze jeden dobry powód aby przestać ją straszyć mordercą. Lemon byłby zły, a po tym wariacie nigdy niczego nie można się spodziewać. On ma coś z psychiką, byłem tego pewien. I chyba to u nich rodzinne. Bo młoda też miała coś nie teges. - I serio nie przejmuj się tą gadaniną o mordercach. Zmyślałem. - Przynajmniej połowę. Ale lepiej było się zawczasu się ubezpieczyć.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Delilah Pon Cze 27, 2011 12:11 pm

Odetchnęłam z ulgą, gdy jakoś wybaczył mi moje wcześniejsze zachowanie. No ale jej, nikt nie powinien się dziwić, że popełniałam błędy, bo jakoś nigdy nie uczono mnie jak powinno zachowywać się przy mordercach. Pokiwałam gorliwie głową, żeby dać mu do zrozumienia, iż usłyszałam i wzięłam sobie do serca jego rady. Nie chciałam mu robić przykrości i mówić, że sama doskonale o tym wiem, bo wyglądał na niezmiernie zadowolonego z faktu, że mógł mnie pouczyć. Ktoś mógłby zapytać dlaczego skoro niby wiem, że powinno się uciekać, zamiast wdawać w pogawędki tego nie zrobiłam. Odpowiedź była prosta - to wcale nie jest takie proste, jak się wydaje. No bo jak niby miałam uciekać, skoro strach sparaliżował mnie tak bardzo, że nie mogłam się ruszyć? No właśnie.
Jeśli chodziło o kwestię dziwnego papierosa, nie chciałam być niegrzeczna i odmawiać, bo przecież mnie częstował, do tego darował mi (przynajmniej na razie) życie i tak dalej, więc wykonałam jego polecenie. Tylko że zaraz po tym jak się zaciągnęłam, strasznie się rozkaszlałam.
- Chyba tego nie umiem - odparłam w końcu, gdy wreszcie udało mi się opanować kaszel. Było mi przykro, bo nie chciałam go zawieść ani nic. Ale kiedy chwilę potem wymienił imię mojego kuzyna, zupełnie zapomniałam o wszystkim innym. Skąd taki pan morderca, to znaczy Abraham, którego nigdy nie widziałam na oczy i który chyba nie był ostatnio w rezydencji mógł znać Lemona? Rozejrzałam się dookoła jakbym spodziewała się, że zaraz gdzieś go tu zobaczę, a potem przeniosłam spojrzenie na Abrahama.
- Tak, jestem, skąd go znasz? - zapytałam szybko, nawet nie myśląc o tym by ugryźć się w język. Teraz przynajmniej mogłam nabrać jakiejś minimalnej pewności, że może naprawdę mnie nie zabije. W końcu głupio chyba byłoby zabić kuzynkę kumpla, prawda? Tym bardziej, że Lemon potrafił być naprawdę niebezpieczny, kiedy się denerwował. A ja miałam małą, nieśmiałą nadzieję, że może gdybym umarła, to mój kuzyn troszeczkę by się przejął. I może nawet zezłościł się na mordercę. Chociaż kto wie, Lemon tak często mówił, że nie rozumie Griffithsów, że irytujemy go swoją radością i że jestem dziwna, że może chciałby, by mnie nie było? Na tę myśl zrobiło mi się strasznie przykro. Dopiero informacja, że Abraham zmyślał z tymi morderstwami poprawiła mi humor. - Zmyślałeś? Dlaczego? Znaczy wiesz, nie sądzę, żeby było coś złego w zmyślaniu, bo to całkiem zabawne i w ogóle, ale jestem po prostu ciekawa. I co w takim razie robisz tutaj sam, skoro nie jesteś mordercą? I jesteś od nas? Bo wiesz, nigdy nie widziałam cię w rezydencji - Natychmiast zarzuciłam go tysiącem pytań.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Go?? Pon Cze 27, 2011 5:27 pm

Mogłem powiedzieć, że widok krztuszącej się małolaty był dla mnie nawet dosyć znajomy. Nie chciałbym używać jakiś chujowych słów, ale to jakbym przeżywał deja vu. Niestety ja nie byłem od takich romansów, dlatego wolałem to jedynie nazwać znajomym widokiem. Bo ile to już ludzi wciągnąłem w to świństwo. Nawet własną siostrę, chociaż kto ją tam wie. Nie czułem żadnych wyrzutów sumienia, bo niby po co? Jak ktoś ma na tyle zdrowego rozsądku, to będzie wiedział na ile może sobie pozwolić z ćpaniem. Delilah raczej tego zdrowego rozsądku nie posiadała, ale wolałem sobie wmówić, że to tylko takie moje odczucie. Gdzieś głęboko jakieś szare komórki posiada. Choć z blondynami nigdy nie wiadomo. Tak, byłem do nich uprzedzony.
- Z czasem złapiesz wprawę - zapewniłem nadal obdarzając ją nawet dosyć przyjacielskim uśmiechem. Wprawiła mnie w dobry humor więc trudno było zachowywać powagę. Zresztą zazwyczaj miałem nieco dziwną minę. Albo się krzywiłem, albo szczerzyłem, albo po prostu miałem trwały wyraz zadziwienia na twarzy. Że niby jak? No normalnie, paraliż twarzy. - Nie wolno się tylko zniechęcać - dodałem zabierając jej swojego skręta i sam pociągnąłem. A potem wypuściłem z siebie trzy kuliste dymki. Wcale nie dlatego, że się chciałem popisać. Jak się chcę popisać to zaczynam skakać po budynkach, a w przypadku tego miejsca, po drzewach.
- Ktoś mnie wynajął kiedyś bym go zabił - rzuciłem od niechcenia. Ale zaraz przypomniałem sobie, że skoro blondyna tak poważnie podchodziła do moich wcześniejszych słów, to nie będę jej tak maltretował. - A tak serio to jak byłem poprzednim razem w rezydencji to się kumplowaliśmy - odpowiedziałem już na poważnie na kolejne z jej pytań. W sumie nie wiem dlaczego tak mi się zebrało na zwierzenia, bo przecież nie miałem powodu by coś mówić dla dziewczyny, którą dopiero co poznałem. - Ale wróciłem na rok do domu, bo wiesz, w domu się nie przelewa, każda para rąk się przyda. A jak wróciłem to jeszcze się z nim nie widziałem. Coś nowego słychać i tego świra i kłamcy? - tym razem to ja zadałem pytanie. Przecież małolata nie może mnie przegadać, co nie? A jak to zacznie robić to wjedzie mi na ambicje i będzie źle, kumacie? Abe nie lubi gdy się wjeżdża na jego teren. - Lubię to miejsce, to tu jestem. Zresztą mógłbym ci zadać takie samo pytanie, po coś tu przylazła. Dla samego szwendania się?
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Delilah Pon Cze 27, 2011 5:46 pm

- Niee, żebym złapała wprawę, pewnie musiałabym to często ćwiczyć, a nie sądzę żeby Lemon albo moi bracia mi na to kiedykolwiek pozwolili, wiesz, są strasznie nadopiekuńczy - odparłam, patrząc jak z wprawą się zaciąga. Klasnęłam w dłonie z podziwem, gdy wypuścił ładne dymki. - Ojeeeej, ale super, jak ty to robisz?! - Pewnie gdyby mi wyjaśnił i tak nie umiałabym tego powtórzyć, ale nie mogłam nie zapytać. Ludzie potrafili robić tyle cudownych rzeczy! Dlatego właśnie świat był taki piękny. Spojrzałam na niego z przerażeniem, gdy powiedział, że miał zabić Lemona. Całe szczęście, że zaraz potem dodał, iż zwyczajnie sobie ze mnie żartuje, bo byłam gotowa z miejsca się rozpłakać albo zacząć go błagać o darowanie życia mojemu kochanemu kuzynowi. Postanowiłam również, że w nic już nie uwierzę Abrahamowi, skoro ciągle mi ściemniał.
- Ojej, fajnie, że wróciłeś. - Nie znałam go, ale przecież to zawsze miło poznać kogoś nowego, prawda? Poza tym u nas w rezydencji było tak fajnie. - Świr? Kłamca? - zmarszczyłam brwi. Nie spodobało mi się to ani trochę. - Dlaczego tak o nim mówisz? Przecież Lemon nie jest żadnym świrem ani kłamcą. Znaczy dobra, może i czasami bywa nieco pokręcony jak się go wkurzy, i ma tę swoją obsesję na punkcie kofeiny. Wiesz, zawsze myślę że mnie zabije jak tylko wyleję mu kawę - a robię to zawsze, jest wtedy taki śmieszny - bo ma taki szaleńczy błysk w oku i w ogóle wygląda na świra. Ale kłamcą na pewno nie jest! Nigdy w życiu nie słyszałam, żeby wciskał jakąś ściemę komukolwiek. Owszem, ma pełno fascynujących opowieści, ale to dlatego że był w naprawdę niesamowitych miejscach i widział pełno rzeczy, wiesz? Powinieneś kiedyś poprosić go o parę historii. Mówię ci, to urodzony bohater, jest zawsze taki dzielny - powiedziałam szybko, jak zwykle broniąc honoru mojego ukochanego kuzynka. Nie lubiłam gdy ktoś mówił coś złego o mojej rodzinie i zawsze starałam się wszystkich bronić. - A przylazłam tutaj, bo mi się nudziło. Czasami tak robię, po prostu sobie spaceruję. - wzruszyłam ramionami. Postanowiłam przemilczeć fragment o tym, że od czasu do czasu przy okazji tego bezcelowego spacerowania po okolicy zdarzało mi się zgubić, a wtedy zawsze kończyło się na tym, że musiałam wzywać kogoś z rodzinki żeby jakoś mi pomogli. Najgorzej było, kiedy padało na Quena, bo przecież on niewiele mógł zdziałać w takiej sprawie, chociaż zawsze najbardziej garnął się do organizowania akcji ratunkowej. Naprawdę nie wiem, co bym bez nich wszystkich zrobiła.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Go?? Pon Cze 27, 2011 8:17 pm

- Ale czy oni muszą o tym wiedzieć? Ile ty masz lat siostro? Chyba potrafisz podejmować własne decyzje i mieć własne tajemnice, nie? Możesz mieć jedną tajemnicę wspólnie ze mną i ćwiczyć o tu kiedy tylko chcesz - rzuciłem nawet nie wiedziałem dlaczego. Ale perspektywa sprowadzania kuzynki Lemona na złą stronę mocy była kusząca. Jakby rzeczywiście udało się to utrzymać w tajemnicy to miałbym nawet niezłego haka na Lemona i jakby co mógłbym go tym zniszczyć. No dobra, nie do końca zniszczyć, ale zawsze miło jest wiedzieć o czymś o czym inni nie wiedzą i mieć świadomość swojej wyższości. - Chciałabyś mieć ze mną tajemnicę, młoda? Dołączyłabyś tym samym do elitarnego klubu niezależnych person. Chyba lubisz próbować całkiem nowych rzeczy, nie? Jesteś chętna poeksperymentować? - mówiłem dość szybko, ale to był mój całkiem normalny ton. Po prostu lubiłem przewracać językiem, a już jak miałem okazję mówić takie rzeczy to już całkiem byłem w niebie. Dziewczyna musiała mieć niezłego pecha wpadając na mnie, dopiero to sobie uświadomiłem. Bo może i nie byłem mordercą, ale z całą pewnością daleko było mi do księcia w lśniącej zbroi. Tak samo jak Lemonowi było daleko do bohatera. No sory, ale ja akurat widziałem tą delikatną różnicę pomiędzy jego ściemnianiem, a prawdą. Choć tej prawdy to naprawdę jest niewiele. - Jak tak o nim mówisz siostro, to zupełnie jak o innym człowieku. Aż sam mam wrażenie, że ledwo co go znam, albo mówimy o kimś całkiem innym. A może, może, jakimś wielkim, nieprawdopodobnym zbiegiem przypadku aż tak udało mu się zmienić swój charakter? Wszystko jest możliwe, w końcu ten świat jest nieźle popierdolony, sory za słownictwo, pewnie takie młode pannice nie przeklinają co? Uczyli cię przeklinać młoda? Ty, lubisz przeklinać, czy masz cykora że w cię piorun trzaśnie jak powiesz coś brzydkiego? - zaśmiałem się. Taa, już namawiałem ją do przekleństw, ćpania, co jest następne w kolejności? Kradzież, seks? Poczekamy zobaczymy, co za szybko to nie zdrowo. Ale przesadzanie to moje trzecie imię, bo na drugie durnie dali mi Lincoln, jakbym przez pierwsze miał mało przesrane. - Mam nadzieję, że w moim towarzystwie ci się nie nudzi blondi. A jeżeli tak to nie martw się, wymyśli coś jeszcze ciekawego, co pozwoli ci pozyskać wyższe miejsce w elitarnym klubie degeneratów.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Delilah Pon Cze 27, 2011 11:05 pm

Słuchałam jak urzeczona Abrahama, chociaż z początku miałam zamiar podejść sceptycznie do wszystkiego, co mówił. No bo niby znał Lemona i w ogóle, ale przecież nie można ufać do końca nowo poznanym ludziom, prawda? Poza tym, czytałam kiedyś, że zdarzają się takie przypadki porwań dzieci, że podchodzi do ciebie jakiś nieznajomy i mówi: "Hej, wiesz co, jestem kolegą twojej mamy/taty/babci/siostry/brata, i ona kazała przekazać, że czeka na ciebie na ulicy dalej, chodź, zaprowadzę cię", a jak się z nim poszło, to wcale nie prowadził cię do nikogo z rodziny tylko porywał, żeby sprzedać cię za granicę jako niewolnika albo cokolwiek innego. Nie sądziłam jednak, by to był jeden z takich przypadków, bo po pierwsze, czemu taki ktoś miałby czaić się na ofiary w środku lasu, a po drugie, po co niby miałby się przygotowywać aż tak dokładnie, żeby dowiedzieć się jak ma na imię mój kuzyn? Wiecie, tak szczerze, bardzo podobało mi się wszystko co mówił Abraham. Czyli dzięki temu, że czasami w ukryciu poćwiczyłabym z nim palenie tego dziwnego czegoś, mielibyśmy razem tajemnice, a ja należałabym do jakiegoś elitarnego klubu? To przecież brzmiało tak cudownie! A ja miałam przecież całe siedemnaście lat, nie musiałam informować o wszystkich swoich czynach wszystkich dookoła.
- Masz rację - odparłam w końcu dumnie. - Oni cały czas traktują mnie jak małe dziecko, które trzeba pilnować dosłownie na każdym kroku i pouczać co pięć sekund, a ja przecież mam już tyle lat, że sama potrafię stwierdzić co jest dla mnie dobre. I wiesz co postanowiłam? Będę przychodzić tutaj do ciebie i ćwiczyć. I to będzie nasza tajemnica. - Naprawdę nie chciałabym, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział, w trosce o samego Abrahama. Bo powiedzmy sobie szczerze, moja rodzina nie byłaby zadowolona ani trochę. - Chcę poeksperymentować, i należeć do tego klubu, i w ogóle robić wszystko to co fajne. - Pokiwałam gorliwie głową. Byłam naprawdę w stu procentach zdecydowana.
- Ale Lemon wcale a wcale nie zmienił się od... No, on nigdy się nie zmieniał. Znaczy może kiedyś, zanim odkrył kawę był trochę inny, jakiś taki spokojniejszy i mniej świrowaty, ale od tamtego czasu zawsze był taki sam. Przecież zawsze słynął z tych swoich wszystkich odważnych historii, gdzie ratował ludzi, albo uciekał przed tygrysami, albo wynosił niemowlęta z płonących budynków, po prostu złoty człowiek z niego! - zaczęłam znów rozwodzić się nad wspaniałością mojego drogiego kuzyna, ale szybko zgubiłam wątek, bo Abe przeklął. Nie żebym miała coś przeciwko albo uważała to za jakiś grzech, po prostu rzadko kiedy słyszałam wulgaryzmy. - Nie wiem, ludzie na ogół przy mnie nie przeklinają i pewnie nie znam zbyt dużo przekleństw - wzruszyłam ramionami. Czułam się trochę głupio, bo wychodziło na to, że na niczym się nie znałam. - I nie, nie nudzi mi się, bo wiesz co? Tak właściwie najpierw myślałam, że pewnie jesteś jakimś okropnym seryjnym mordercą, ale teraz uważam że jesteś naprawdę fajny. - Nie miałam najmniejszego problemu z uzewnętrznianiem swoich emocji. A Abe był taki super!
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Go?? Pon Cze 27, 2011 11:34 pm

No nie gadajcie, poleciała na to jak piec na kiełbasę na sznurku. Znaczy nie żebym kiedykolwiek marnował kiełbasy na tych pchlarzy, bo nie marnowałem. W domu nigdy się nie przelewało i prędzej my sami zjedlibyśmy psa niż on naszą kiełbasę. Tak było kiedyś, bo społeczeństwo robi nas z dnia na dzień coraz bardziej miękkich i jak zajechałem tego razu do domu to ze zdziwieniem stwierdziłem, że mamy trzy koty w domu. I to nie takie koty co by wyjadały nam myszy, których nie brakuje, tylko takie wypasione skurwysyny zostawiające sierść na kanapach. Za czasów gdy ja tam rządziłem nie do pomyślenie było żebyśmy mieli takiego zwierzaka. Nie żebym żałował czegoś Frankie, czy Clintonowi, swoje się w życiu nacierpieli, ale minęło trochę czasu zanim zdołałem się do tego przyzwyczaić. Ale zboczyłem z tematu. Mówiłem o tym, że Delilah złapała haczyk.
- No to hajfajf, siostro - wystawiłem do niej łapsko czekając aż przybije, ale miała jakąś chwilę zawahania. - No przybij, krzywdy ci nie zrobię - zapewniłem. - Ty Delilah, na mojej ulicy już dawno byłabyś uważana za staruszkę, bez obrazy ofkors. Młodo wyglądasz bla bla bla, nie próbuję urazić twojej urody jakbyś się przypadkiem zbytnio nią przejmowała, choć to akurat głupie zachowanie. Najwyższa pora by ktoś cię wprowadził w realny świat, kreskówka już dawno powinna ci się urwać, jeśli wiesz co mam na myśli. To dawaj jeszcze jednego bucha. - Wystawiłem w jej stronę skręta czekając aż grzecznie go weźmie i pewnie po raz kolejny się zakrztusi. No trudno. Przyjemność pracy wymaga, czy jak to szło.
- A niech ci będzie, Lemon to bohater, może w takim razie byłby w stanie się tu pojawić i przynieść coś do żarcia? Ma przypadkiem takie moce? Nie? Szkoda. Tylko powiedz mi jedno Dilajla, gdzie on miał niemowlę w płonącym budynku, bo też bym sobie takie z chęcią znalazł. To musi być zajebista zabawa pierdolnięcie sobie fotki do gazety z jakiś prezydentem czy coś. Choć do prezydentów mam awersję. Lemon będzie musiał mnie nauczyć takich sztuczek. I patrz nagle z mordercy chcę zostać bohaterem, chyba rzeczywiście jestem fajny - przyznałem jej rację, chociaż nie lubiłem mówić o sobie takich rzeczy. W ogóle o sobie nie lubiłem mówić, zazwyczaj wytykałem wszystkim to co mnie w nich drażni i właśnie na tym polegała rozmowa. Ale co mogę wytknąć blondynie skoro i tak tego nie skimie? Tylko bym na tym stracił. - No to nasze małe spotkania możemy wykorzystać na doszkalaniu cię w odpowiednim szkolnictwie. Klub tego wymaga. Wiem, ze się zgadzasz.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Delilah Wto Cze 28, 2011 12:45 am

Trochę się zawahałam przez przybiciem mu tego hajfajfu, no bo nie za bardzo wiedziałam, czy chodzi o taką zwykłą piąteczkę, czy może o jakieś strasznie trudne przywitanie, jakie ludzie pokroju Abrahama zawsze mieli w różnych filmach, albo o coś jeszcze innego. A nie chciałam, żeby wziął mnie za aż tak głupią i wolałam się upewnić, zanim cokolwiek zrobię.
- Staruszkę? Czemu staruszkę? - zapytałam z niepokojem, trochę nie rozumiejąc o co mu w ogóle chodzi. No bo przecież wszyscy naokoło powtarzali mi, że jestem młoda, że generalnie wyglądam na jeszcze młodszą niż w rzeczywistości i w ogóle, a on tu nagle wyjeżdżał mi z jakąś emerytką. - Wyglądam, jakbym nie przejmowała się swoją urodą? - zapytałam wielce nieszczęśliwym tonem, wyginając usteczka w podkówkę i patrząc na niego smutno. Zrobiło mi się naprawdę przykro. Okej, może nie byłam tak urodziwa jak ta cała Venus od klubu celibatu i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, ale nie sądziłam że wyglądam aż tak strasznie. Bo tak właśnie odebrałam jego słowa. Potulnie wzięłam jednak skręta - przecież niezależnie od tego co Abraham sądził o moim wyglądzie chciałam należeć do tego całego elitarnego klubu - i zaciągnęłam się, a potem znów się rozkaszlałam, choć tym razem udało mi się utrzymać dym w płucach nieco dłużej. Czułam, że będę w stanie to opanować przy dłuższej praktyce.
- Nie sądzę. Poza tym, nawet gdyby miał taką moc nie chciałbyś, żeby tu przyszedł, bo na pewno nie byłby zadowolony gdyby zobaczył, że to wszystko robimy - Nie musiałam mu tego tłumaczyć, bo skoro znał Lemona to musiał wiedzieć, jaki on czasami bywał narwany. - I nie wiem, gdzie je znalazł. Opowiadał mi że przypadkiem znalazł się niedaleko, i nagle patrzy, a tam wielki pożar w jakimś budynku! I usłyszał jak ludzie gadają, że w środku uwięzione jest dziecko, więc niewiele myśląc wskoczył do środka, by je ratować. Wszyscy myśleli, że już po nim, że zginął w płomieniach, ale ostatecznie wyszedł bohatersko z niemowlakiem na rękach sekundę przed tym, jak cały budynek się zawalił. Czy to nie cudowne? - zapytałam. Oddałam mu przy okazji skręta.
- Możesz mi powiedzieć coś więcej o tym klubie? Znaczy wiesz, kto jeszcze do niego należy, jak często będziemy mieli spotkania, czy wymyślimy sobie jakiś super tajny i skomplikowany gest na powitanie i takie tam - Naprawdę mnie to interesowało. Bo wiecie, szczerze mówiąc, zawsze marzyłam o tym żeby należeć do jakiejś takiej grupy. Aż tu nagle moje marzenie się spełniło. To takie niesamowite.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Stary fotel Empty Re: Stary fotel

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach