Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Event I

5 posters

 :: Inne :: Eventy :: Gra

Go down

Event I Empty Event I

Pisanie by Mistrz Gry Wto Mar 01, 2011 7:01 pm

Wskrzeszenie Miki

Event I Tumblr_lh5kjgTMNp1qbph6fo1_500

udział biorą:
tura pierwsza:
Ana, Maks, Ianelle
tura druga:
Imogen
tura trzecia:
Eddie, Gabriel
tura czwarta:
Mika



Pouch spojrzała w lustro i uśmiechnęła się do siebie z zadowoleniem, dzisiaj wyglądała zjawiskowo jeszcze tylko mała kreseczka na lewej powiece i będzie cudownie! Zbliżyła ołówek do twarzy i powoli zaczęła kreślić... BUM! Głośny odgłos uderzenia zniszczył wszystko nad czym tak dokładnie pracowała przez ostatnie pół godziny. Wezbrała w niej złość, a kredka w jej ręce zaczęła z lekka dymić. Jeszcze chwila a stanęłaby w płomieniach, gdyby Pouch nie rzuciła nią z zamachem na biureczko. Gwałtownie wstała i udała się do okna by zobaczyć co takiego wywołało ten straszny odgłos, który naruszył jej doskonałość. A niech ją! Z okna Pouch doskonale było można zobaczyć sytuację jaka działa się na wyjeździe z garaży i Pouch ani trochę się to nie spodobało. Szarpnęła za okiennicę i wystawiwszy głowę na zewnątrz wrzasnęła z całych sił:
- NIE RUSZAĆ SIĘ!
Tymczasem na wyjeździe znajdowały się trzy zacne osoby. Ana i Maks w aucie i Ianelle pod autem. Zabawne nieprawdaż? Kto by się spodziewał, że w takim pośpiechu jaki nagle opanował Maksa i Anę zdarzy się coś tak okropnego jak wypadek? Przecież wcale nie działali pod chwilą impulsu i wcale też się nie śpieszyli. Ani trochę. Tyle tylko, że aktualnie znajdowali się w dosyć nieciekawej sytuacji. Po pierwsze śpieszyło im się bo od Willa i Deborah dowiedzieli się, że lepszego czasu na ruszenie po jedyny ratunek dla Miki, nie będzie. Ale też nie mogli pozostawić młodej dziewczyny samej sobie, gdy tej coś może jednak być. W końcu nie wiedzieli, że Ian leży w całkiem dobrym stanie dziękując wszystkim bogom, że jest cała i jedynie w szoku boi się podnieść. A nawet przez chwilę próbowała się podnieść tyle tylko, że zamiast niej podniosło się to coś co pojawiało się podczas używania jej talentu.
Oj pozbierajcie się do kupy i ruszajcie w końcu! Zanim Pouch zdąży przyjść i nawrzeszczeć.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ianelle Wto Mar 01, 2011 7:21 pm

Tak to właśnie jest, gdy nazywasz Ianelle. Dni zwyczajnie NIE upływają spokojnie. Nie potrafią odpuścić sobie nawet piętnastego lutego, gdy zaspany człowiek wybiera się na spacer w celu przeanalizowania własnej egzystencji. Myślałby kto, że z tej okazji dziwne sprawy mogłyby mi dać jakieś fory. Ale nie, nie mi przecież.
Dreptałam prze śnieg z głową w chmurach i tylko przypadek zadecydował o tym, że zabrałam swoje ciało na tą przechadzkę. Widać potrzebne mi było nie tylko zastanowienie, nad sensem życia, lecz również dotlenienie organizmu. Z resztą te dwie rzeczy często szły ze sobą w parze. Wspominając te szalone walentynki nie zwracałam uwagi gdzie mnie nogi poniosą. Zgubić się nie było jak - teren Rezydencji mieliśmy ogrodzony i nie taki zaraz przeogromny.
Zastanawiałam się właśnie, co zrobi Eddie gdy się obudzi w tym moim pokoju sam. A chwilę później kątem okaz zauważyłam zbliżające się auto. Strach ścisnął mi całe ciało, adrenalina przyspieszyła bicie serca. Ale było już za późno, żebym zdołała się cofnąć czy uciec.
BUM!
Leżałam na ziemi. I zajęczałam trochę, z okropnego bólu biodra. I wyfrunęłam przypadkiem, próbując jakoś zapobiec temu uczuciu. Ale fruwanie nad zdenerwowanymi znajomymi, którzy wysiadali z samochodu i moim lekko ale jednak potłuczonym ciałem na niewiele mogło się zdać. Poza tym, już ich chyba przeraziły moje białe oczy i to, że przestałam się ruszać. Więc zmusiłam się by wrócić do tego bolesnego ciała.
-Żyję, żyję... - odezwałam się szybko, bo przecież mogli się martwić. I oparłam się rękami za sobą, żeby jakoś wstać. Trochę szumiało mi w głowie ale to chyba z szoku, nie od uderzenia.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ana Wto Mar 01, 2011 7:33 pm

To po prostu się nie działo. Po prostu nie mogło się dziać. Czemu? No czemu? Jęknęłam cicho, decydując się na wyjście z samochodu. Ja po uderzeniu w coś, a raczej kogoś samochodem byłam w lepszym stanie psychicznym niż Maks, bo to przecież nie ja prowadziłam. Zdrowy rozsądek nie pozwolił mi panikować.
- Wygląda na całą - oznajmiłam, podchodząc do leżące dziewczyny. Dopiero wtedy rzuciły mi się jej puste oczy. Już nie wyglądała mi na taką całą, ale zaraz. To ta dziwna dziewucha od snów i wyłażenia z ciała. Tylko, że zwykle miała jeszcze dziwniejsze oczy, bo kolorowe. Mój dar bywa jednak przydatny, bo bardzo szybko dałam radę skojarzyć fakty. Wychodzenie z ciała. Nic jej nie jest. Poszukiwania osoby w wielkim domu. Niebezpieczne typy. Krążenie jako duch. I tak mi się to co wykombinowałam nie spodobało. Bo nie mogę zabrać nieznanej dziewczyny do defrost. To głupie.
- Na pewno nic ci się nie stało? Nie wyglądasz na ranną czy poobijaną, ale jednak... - zerknęłam w stronę Maksa. On był od uzdrawiaczy, więc niech się tym zajmie. A i niech robi to szybko, bo taki wypadek zaraz, o ile nie już, stanie się głośny w całej Rezydencji, a my nie mamy czasu. Jednakże troska ma jej twarzy była prawdziwa. Wiecie nawet jeśli ktoś psuje mi na prędko przygotowane plany przez wpadnięcie pod samochód to nie mogę być tak podła, by się akurat o to gniewać. Znajdę sobie inne powody.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Maks Sro Mar 02, 2011 7:01 pm

-No kurwa! - zahamowałem z piskiem opon widząc jakieś dziewczę bezmyślnie wspacerowujące mi pod koła. Właściwie to spodziewałem się czegoś takiego podkradając rano krem do golenia Justina. Karma. Zrobisz jedną rzecz powróci do ciebie zwielokrotniona. Czy coś w tym stylu. - Nie mogła wybrać innego miejsca na próbę samobójczą? - syknąłem wychodząc z auta. Co za niemota. Z tego dziewczęcia oczywiście. I to jeszcze w takim momencie. Ignorując krzyk Pouch podszedłem do dziewczyny i na zaledwie pięć sekund wchłonąłem jej obrażenia by móc sprawdzić czy nic jej nie jest.- Parę siniaków. Nic Ci nie będzie. - Stwierdziłem gdy już się ocknęła. - Nel, rozglądaj się czasem co? - Uśmiechnąłem się do dziewczyny i pomogłem jej wstać. -Musimy się zbierać. - mruknąłem do Any i zerknąłem na Pouch w oknie wymyślając jakieś niezłe wytłumaczenie. Wszystkie były do dupy więc nawet ust nie otworzyłem tylko się od niej odwróciłem. - Hmm...
Maks
Maks
team maks, kurwa


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ianelle Sro Mar 02, 2011 8:27 pm

Szumiało mi tej głowie, szumiało i już. A oni naskoczyli na mnie trochę, pojawili się nade mną i obok mnie robiąc takie zamieszanie, że aż zmarszczyłam nos w desperackiej próbie ogarnięcia się. A potem wstałam i stwierdziłam, że strasznie trzęsą mi się nogi. Już pomijając fakt, jak boli biodro. To jeszcze się trzęsły do tego, ze strachu, który dopiero miał minąć. Paskudne uczucie.
-Taak, będę patrzeć... - odparłam kiwając głową i mrugając zawzięcie, żeby przepędzić szum z głowy, adrenalinę z krwi i panikę z całego ciała. Nogi jak z waty, cóż za trafne określenie i cóż za idiotyczne uczucie.
-To ja wam może nie będę przeszkadzać. - powiedziałam, starając się trochę uśmiechnąć i cofając ze dwa kroki do tyłu. Obie rzeczy nie za bardzo mi wyszły. Zamiast uśmiechu na ustach pojawił mi się jakiś grymas strachu i ogólnego zmieszania, a zamiast kroków wyszło mi potknięcie i prawie że kolejne lądowanie na ziemi. Wciąż czułam się okropnie, głównie z szoku i strachu.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ana Sro Mar 02, 2011 8:45 pm

Nie spodobało mi się, że Maks ją zna, a ja nie wiem skąd. Przeszliśmy na "wyższy" poziom, a ja od razu poczęłam się robić zazdrosna. Jeśli tak dalej będzie to sama siebie nie zniosę. Zwłaszcza, że miałam ważniejsze sprawy na głowie. Gdy Ianelle starała się podnieść ja wciąż myślałam o jednym, no prawie o jednym. Tamta sprawa też mnie męczyła, ale w głównej mierze zastanawiałam się czy to jednak nie jakiś znak od losu, że ona wpadła nam pod samochód? Jakby ktoś wrzeszczał, że i taka osoba będzie potrzebna. Zwłaszcza, że wiedziałam co poobijana Ianelle potrafi. A potrafiło coś co mogło się nam niezwykle przydać. Przygryzłam wargę, walcząc ze sobą. Cholernie mocno chciałam uratować Mikaelę, ale czy to naprawdę musiało się wiązać z zaufaniem praktycznie nieznanej mi osobie? Co z tego, że wiedziałam jak się nazywa. Po akcencie potrafiłam rozpoznać, że pogadałabym z nią również po francusku, ale że miałam jej zaraz zaufać i żądać pomocy? Rozum mówił: ani się waż. Ale szósty zmysł widział w tym sens.
- Pouch nic nam nie zrobi - oznajmiłam, nawet nie patrząc w stronę rudej baby w oknie. Miałam ją gdzieś. Dyrektorka i Ursula były po mojej stronie, więc co mi zrobi wredne babsko? Nic. Bardziej przejmowałam się faktem, że wcale nie tak latwo nakłonić do dziwnej współpracy nowopoznaną osobę.
- Nie przeszkadzasz - zapewniłam ją szybko, podchodząc do niej i ratując ją od upadku. Doprawdy przez tą sytuacje była taka wiotka, że nie miałam problemów z poprowadzeniem jej do samochodu. Tam się mogła oprzeć o maskę. - Nawet mogłabyś pomóc - dodałam, wykręcając się, by zerknąć na Maksa. On musiał pojąć co chce zrobić i mnie wesprzeć. Bo jeszcze coś chlapnie i Ian sobie pójdzie. - Obiecuje, że nic ci się nie stanie, bo chodzi tu o twoją formę...ducha? Naprawdę ułatwiłabyś nam życie, gdybyś się zgodziła. - Miałam nadzieję, że już doszła do siebie. Traciliśmy czas, stercząc tutaj. A jeśli Pouch przyjdzie? To jeszcze bardziej nas opóźni. Szlag. Ale dalej trzeba udawać milutką i bardzo potrzebującą pomocy Nel.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Maks Pią Mar 04, 2011 8:33 pm

Doskonale zrozumiałem na jaki pomysł wpadła Ana i mało brakowało, a bym wywrócił oczami i jęknął boleśnie. Po co niby mielibyśmy tam brać Ian? Nie rozumiałem tego, bo jej moc wydawała mi się średnio przydatna przy przekonywaniu tej całej Imogen. Odleci sobie jako duszek i co? Gówno. Jedyne do czego wg mnie mogła przydać się Ianelle była np.:rozmowa z Miką, gdy będzie w swojej 'odlotowej' postaci. Tylko, że Mika jest w Rezydencji, nie w Defrost. Ja pierdolę. Właśnie zabieram... moją dziewczynę? sam nie wiem na jakim jesteśmy 'etapie związku', może na razie nie będę używać tego słowa... nieważne, zabieram ją, na jej prośbę! do tych pojebów, z którymi niedawno spotkałem się w bardzo ciekawych warunkach... Czy można być większymi idiotami z absolutnym brakiem instynktu samozachowawczego od nas dwojga? Nie sądzę, bo jak dwa głupie cielaki pchamy się do paszczy lwa, a ta jeszcze chce ciągnąć za sobą kozę.
- Ruszamy się czy nie? - innego rodzaju marudzenie (czytaj: Po chuj chcesz brać tą siksę?) i tak by na nic się nie zdało więc nawet nie próbowałem i po prostu wsiadłem do samochodu.
Maks
Maks
team maks, kurwa


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ianelle Pią Mar 04, 2011 10:15 pm

Okej, sprawy przybrały dziwny obrót. Już samo oberwanie maską samochodu nie należało do zwyczajnych wydarzeń mojego dnia, pomijając nawet spędzenie nocy z facetem. Ale spotkanie trzeciego stopnia z toną metalu można było jeszcze zwalić na moją gapowatość i talent do pakowania się w kłopoty.
Natomiast zupełnie nie pojmowałam motywów dziewczyny, która przed chwilą o mało mnie nie zabiła, a teraz próbowała mnie przekonać, że jestem jej potrzebna i... i co? Mam jechać gdzieś z nią? Moje brwi powędrowały wysoko w zdziwieniu.
-Pomóc... Wychodząc z ciała...? - powtórzyłam, przyglądając jej się i nic nie rozumiejąc. Jeszcze raz analizowałam fakty ale jakoś nic mi się tu nie zgadzało. To raczej ona powinna oferować pomoc mi, a nie prosić o nią ode mnie, prawda? To ja wpadłam pod koła samochodu, tak?
-Eee, nie no, jasne, mogę pomóc ale jak? I w czym? - odpowiedziałam w końcu, mając nadzieję na jakiekolwiek wyjaśnienia. A że zgodziłam się pomóc? Nic dziwnego w moim przypadku, nawet gdy wziąć pod uwagę, że prosił mnie o to ktoś, kto chwilę wcześniej prawie mnie rozjechał. Byłam uczynna, takie zboczenie.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ana Sob Mar 05, 2011 1:32 pm

Gdy tak Maks bez gadania się zgodził na mój pomysł, a już tym bardziej gdy Ianelle się zgodziła uznałam, że to tak durne, że należy ją natychmiast wysłać do Rezydencji, a najlepiej do jakiegoś specjalistę od siniaków, a samym jak najszybciej pojechać po tą Imogen, by wreszcie Mikaela była żywa. Już nawet miałam mówić, że pomoc Ian jednak potrzebna nie jest, gdy rozległy się jakieś krzyki od strony budynku. Rudej znudziło się wrzeszczenie w oknie, a że miała blisko do wyjścia to jak widać skorzystała z tego.
- Szlag - wymamrotałam, łapiąc za rękę dziewczynę i ciągnąć ją w stronę auta. - Nie mamy teraz czasu na tłumaczenie - dodałam, popychając ją w stronę tylnych siedzeń. Skoro nic jej nie było to chyba mogłam być trochę brutalna, nie? Poza tym pośpiech był teraz bardzo wskazany.
- Zginiemy. - O taka krótka myśl, niepotrzebnie wypowiedziana na głos. Ja i Maks jadący do defrost? Spoko. Ale gdy ciągniemy tam jakąś dziewuchę co chodzić bez wpadania pod samochody nie potrafi to już nie jest spoko. Im nas więcej tym łatwiej nas zabić. Dlatego też byłam niezwykle szczęśliwa z rozwoju wydarzeń.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Mistrz Gry Sob Mar 05, 2011 3:17 pm

Samochód z piskiem opon ruszył spod rezydencji pozostawiając Pouch krztuszącą się oparami i wymachującą groźnie pięściami. Doskonale widziała co Maks i Ana zrobili tej młodziutkiej niewinnej dziewczynce i oczywiście nie zamierzała szybko o tym zapomnieć. Gdy tylko ich dorwie w swoje szpony. Szkoda tylko, że jak na jeden tydzień wczoraj znacznie nadwyrężyła cierpliwość dyrektorki skarżąc się na wszystkie pary obchodzące bardzo uczuciowo ich święto w publicznym gronie. Tą sprawę musiała załatwić sama.
Tymczasem na trasie Ana tłumaczyła wszystko Ianelle. Opowiedziała jej bardzo ogólnie co zdarzyło się w czasie sylwestra oraz to jak odkryli, że duch Miki wciąż jest tu gdzieś z nimi. Na dodatek każe im odszukać uzdrowicielkę potrafiącą zwracać życie. Gdy teraz już wiedzieli gdzie znajduje się Imogen nie było sensu dłużej czekać, ruszyli. A Ian przyda im się przede wszystkim w odszukaniu dziewczyny w tym dziwnym domu gdzie aż roi się od szaleńców zdolnych do wszystkiego. Oczywiście do niczego jej nie zmuszają, to jej wybór czy będzie chciała im pomóc.
Zatrzymali się parę kroków od siedziby Defrost i przed chwilę siedzieli w milczeniu. Nie ma odwrotu, trzeba zacząć działaś.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ana Sob Mar 05, 2011 3:30 pm

Paskudna kamienica ukazała nam się w całej swej okazałości. Przez całą drogę tutaj starałam się objaśnić Ianelle co my tu wyprawiamy bez głębokiego zagłębiania się w temat, by nie powiedzieć jednak za dużo. Nie chciałam, by stwierdziła, że to czyste szaleństwo, bo skoro oni zabijają bez problemów to my tu przyjechaliśmy by odegrać samobójców. Nie o to chodziło.
Co najgorsze przez ten krótki moment od wyłączenia silnika do pierwszego głębokiego oddechu na uspokojenie czułam się właśnie tak jakbym tu na ścięcie przyjechała. Wiedziałam, że opiekunowie za nas tego nie załatwią, ale właśnie pakowaliśmy się do budynku pełnego szaleńców.
- Stawiamy na okna? - zapytałam, jeszcze nie wychodząc z samochodu. Pochyliłam się tak, by móc dokładniej widzieć budynek, znajdujący się tak blisko, ale jednak otoczony murem. Jak dobrze, że jesteśmy w miarę odpowiednio ubrani na przekraczanie muru w innym miejsc niż to trzeba uczynić, gdy się idzie z wizytą do domu. - Ci wizjonerzy zawsze są tak przydatni, że nie powiedzą ci szczegółów, a jedynie: udało się wam. - Marudziłam. Może dlatego, że trochę się bałam? Każdy posiadający zdrowy rozsądek w tym momencie by się bał. Ale zero paniki czy ściskania gardła. Trzeba się uspokoić. Szósty zmysł tak każe.
- Zdecydowałaś się? - Zwróciłam się do dziewczyny, siedzącej z tyłu. Jeśli nie chce nam pomóc to trudno obejdziemy się bez niej. Byleby nikomu nic nie powiedziała. Po prostu nie mogłam jej zostawić z Pouch samą. Teraz w samochodzie jest bezpieczniejsza.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ianelle Sob Mar 05, 2011 3:48 pm

Kiedy parę dni temu spotkałam na korytarzu niematerialną Mikę, nie spodziewałam się że zostanę wplątana w tą jej całą historię. Ja nawet nie przyznałam się nikomu, że ją widziałam, choć byłam pewna, że jej sobie nie wymyśliłam. Z resztą i ona nie zwróciła na mnie specjalnej uwagi. Nie znała mnie przecież.
A teraz? Z coraz bardziej puchnącym i bolącym biodrem siedziałam na tylnym siedzeniu samochodu z parą wariatów, która chciała wskrzeszać zmarłą. Na dodatek wiedziałam, gdzie przyjechaliśmy. Może i oni woleli przemilczeć dokładny opis tych z defrostu, ale ja swoje wiedziałam od innych. I wyglądało na to, że wpakowałam się w niezłe kłopoty.
-Skoro już tu jestem, to wolę się na coś przydać, niż ot tak dać zabić... - odparłam, wzruszając lekko ramionami i uśmiechając się niepewnie. Rany, to będzie najbardziej szalona rzecz w moim życiu. Dużo bardziej szalona, niż wszelkie wariactwa na koniach, nartach czy... Rany.
-Mam tam pofrunąć i jej poszukać? Sprawdzić, gdzie jest, i co robi reszta? I pewnie jeszcze znaleźć jakieś wejście? - zaproponowałam i zapytałam zarazem, zapinając płaszcz i poprawiając szalik. -I jak coś, to nie musimy stać tak blisko, odległość nie ma dla mnie takiego dużego znaczenia.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Mistrz Gry Nie Mar 06, 2011 3:45 pm

Pozwolą państwo, że tu z powrotem wkroczy Mistrz. Wszak nie ma co opisywać wszystkich kroków jakie pokonali nasi młodzi, wiecznie piękni i dzielni bohaterowie nim doszli TAM. Pod drzwi przeznaczenia. Miejsca, gdzie zaraz rozegrają się najważniejsze sceny. Pod drzwi... A to niech na razie będzie niespodzianką, którą chyba każdy zna. Do rzeczy, bo mi się jeszcze zestarzejecie przed tymi ekranami. Swoją drogą taki piękny dzionek, a Wy cały dzień przed komputerem. Nie wstyd to tak, hę?
Otóż, gdy Ianelle uznała, że wkradanie się do złych defrost to coś co ją nie przeraża oraz że to będzie jedno z tych ciekawszych wspomnieć z grupy tych, co się je wnukom opowiada, a te tylko wzdychają, bo to takie nudy, Maks, Ana oraz wcześniej wspominana Nel, odrzucając strach rozpoczęli akcje. Ianelle sprawdziła bezpieczną trasę do środka kamienicy i nie pozostawało już nic innego jak tylko faktycznie wejść tam oraz dostać się gdzie trzeba. Pośpiech był tu jak najbardziej wskazany, ale również ostrożność. Nigdy nie wiadomo kto czai się za rogiem, a w tym budynku jak w żadnym innym podejrzenie, że za rogiem jest niebezpieczny szaleniec mogło okazać się prawdziwe. O ile Ian była bezpieczna to Maks i Ana w każdej chwili mogli zostać poważnie uszkodzeni, a ich ciała znaleziono by dużo później na jakimś wysypisku śmieci czy w innym równie okropnym miejscu i jakże odpowiednim dla odnajdywania ciał bez głów przynajmniej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Maks Nie Mar 06, 2011 9:46 pm

Jak długo tu będziemy jeszcze siedzieć? - Bezmyślnie wpatrywałem się w tylne lusterko, w którym widziałem sztywną Ianelle, nie w sensie bycia denatem, tylko po prostu, była sztywna, i miała całkowicie białe oczy co było niepokojące i nieco fascynujące. Chciałem ich dotknąć, chciałem jej dotknąć żeby sprawdzić czy się przewróci i zostanie nadal w takiej pozycji jak teraz. Chciałem sprawdzić czy jak odegnę jej rękę to wróci na miejsce - to trochę zboczone, nieco sadystyczne zapewne, ale czego można się spodziewać po gościu z takim rodowodem jak ja?
Gdy Nelle już 'wróciła' i opowiedziała nam jak dostać się do Imogen (co wcale nie zapowiadało się na takie trudne bo dziewuszka mieszka na parterze i ma otwarte drzwi do ogrodu) uznałem, że najprościej będzie jeśli pójdę tam sam. Ana oczywiście na mnie naskoczyła: Co ja sobie wyobrażam i tak dalej... Zajęło mi trochę wytłumaczenie jej, że lepiej jeśli nie będą mi obie siedzieć na głowie, a Ianelle po prostu będzie obserwować nas w swojej 'duchowej postaci'. Żeby Ana się tak nie denerwowała uznałem, że możemy po prostu wykorzystać komórki jak walkie-talkie. Gdy dotarłem na tyły domu zadzwoniłem do Any i nie rozłączając się włożyłem komórkę do kieszeni kurtki. Wiem, ze to trochę dziwne i chamskie, wpakować się komuś od tak do pokoju, ale nie mogłem ryzykować wędrówki po korytarzach. Zapukałem we framugę i wszedłem do środka. Dziewczyna zerwała się z krzesła, książka upadła na podłogę - była przerażona moim wtargnięciem.


Okazało się, że Dostojewski może być ciekawy... czytany po włosku. Nigdy jakoś specjalnie nie lubiłam rosyjskich pisarzy - zapewne przez to, że chorwackie tłumaczenia są kiepskie. Najgorsze z możliwych. Chyba tylko w suahili książki gorzej się czyta. Chociaż nigdy nie próbowałam. W tym wschodnioafrykańskim języku znam tylko stwierdzenie z Króla Lwa: Hakuna Matata- i tak nie wiem co to oznacza. Lekturę przerwało mi pukanie do drzwi... ale nie wejściowych. Poderwałam się z krzesła i przerażona odbiegłam kawałek pod ścianę nieśmiało zerkając w stronę wejścia na balkon. Stał tam chudy i wysoki chłopiec, który uniósł dłonie w pokojowym geście ze Star Treka co mimowolnie wywołało na mej twarzy delikatny uśmiech, którego na szczęście nie widział przez zasłaniającą mnie firankę włosów.
Uśmiechnął się i przesunął się o krok do przodu.
- Cześć. - zaczął mówić po angielsku. - Przyszedłem tu by prosić cię o pomoc. - Miał rosyjski akcent. Wolałabym chyba by mówił w tym języku, jest dla mnie łatwiejszy, angielski jest za twardy, podobnie jak niemiecki. Nie lubię ich. Wolę południowe języki i słowiańskie. Dlatego tak ciężko mi nauczyć się Norweskiego. Jest straszny. - Rozumiesz mnie? - Zapytał marszcząc brwi. Kiwnęłam głową wychodząc z kąta. Przez jego wygląd, nieco niechlujny i bardzo męski, przebijało niezwykle ciepło i pomimo, że nie chciałam, rozum nie chciał, wiedziałam, że to nierozsądne, coś pchało mnie bym mu zaufała, może to ten chłopięcy uśmiech? Albo dziwny błysk w oku mówiący, ze coś go dręczy? Jak mnie...
-Jestem Maksymilian, Imogen... - Skąd on zna moje imię? Na pewno od razu zauważył moje zdziwienie bo po sekundzie odezwał się znowu. - Wiem kim jesteś dzięki pewnej dziewczynie, Mikaeli. Na początku tego roku miała... wizję z Tobą w roli głównej.


-Rozumiem, że to nieco zamieszane... alee... Ona dowiedziała się podczas tej wizji wiele o Tobie i Twojej mocy... - starałem się mówić najspokojniejszym głosem na jaki było mnie stać, w końcu to przerażona dziewczyna, którą zaraz będę musiał wykorzystać i co może odbić się na jej zdrowiu. - Wiemy, że potrafisz wskrzeszać ludzi... i chcielibyśmy byś pomogła nam i wskrzesiła naszą przyjaciółkę. Ową Mikaelę dzięki, której wiemy, ze istniejesz. - Westchnąłem i rozejrzałem się po pokoju, który wydawał się do granic możliwości minimalistyczny, nie było tu niczego na czym można by zawiesić wzrok więc musiałem zadowolić się przeczesaniem włosów dłonią. - Bo widzisz... w Sylwestra, ktoś ją zabił, choć nie powinien. Mika powinna dalej żyć ponieważ to nie było coś zaplanowanego... Imogen. - Podszedłem o krok bliżej, ale widząc, że dziewczyna znów wycofuje się do kąta, zaniechałem tego i cofnąłem się do okna. - Potrzebujemy Cię... - Jęknąłem nie mając nawet pojęcia czy ona w ogóle mnie rozumie i czy cokolwiek ją obchodzę. - WY? - Wydała z siebie ciche sapnięcie, które mogło wyrażać zarówno przerażenie jak i niezadowolenie. - My... Czyli... no cóż... Jesteśmy tak samo uzdolnieni jak ty tylko w nieco innym zakresie... Jesteśmy uczniami Rezydencji. Nie wiem co Ci tutaj o nas naopowiadano ale nie jesteśmy źli, nie chcemy się po prostu wychylać. no i tak jakby... um... - Ciężko mi było cokolwiek wymyślić. Kiepski ze mnie mediator chyba. Na szczęście rozmówczyni mnie wyręczyła. - Jesteście Ci dobrzy? - Zapytała z iście infantylną naiwnością. Gdybym był nastolatką rozpływająca się nad każdym rozkosznym momentem prawdopodobnie roztopiłbym się teraz jak pianka w mikrofalówce. Gdzie się ona uchowała?


Ten chłopak wydawał mi się taki miły. i to, ze tak ciężko było mu się wysłowić sprawiało, ze poczułam do niego nieco sympatii. Nie lubiłam tu przebywać. Wszyscy mnie przytłaczali ciągłymi rozkazami, a on pierwszy od dawna mnie o coś poprosił.
- Wy jesteście Ci dobrzy. - Powtórzyłam, tym razem stwierdzając fakt. - Zawsze są źli i dobrzy, a ONI na pewno nie są dobrzy. - Przygryzłam wargę i westchnęłam cicho. - Nie mogę stąd iść. Naprawdę. Przepraszam. - Zaczęłam się jąkać, ciężko mi było oddychać, a łzy napłynęły mi do oczu. - Chciałabym pomóc, ale jeśli ktoś zauważy, że mnie tu nie ma będę mieć kłopoty. - Jęknęłam, a gdy chłopak spróbował zrobić krok w moja stronę szybko wyciągnęłam w jego stronę dłoń w geście 'STOP'.
-Imogen, spokojnie. Nie mam zamiaru cie do niczego zmuszać. Po prostu chcę żebyś się zastanowiła nad możliwością pomocy nam i Mikaeli. Naprawdę potrzebujemy jej, a tym samym potrzebujemy Ciebie. To zajmie Ci tylko godzinę, może dwie. Nie zdążą zauważyć, że zniknęłaś. - Zerknęłam na zegarek, dochodzi szósta. No cóż... - Poczekaj. - Szepnęłam i wyszłam po cichu na korytarz.


-Co?! Czekaj... Kurwa... - Jęknąłem nie mając pojęcia co począć. Wyciągnąłem komórkę i wyszeptałem: - Ana, może się teraz zrobić gorąco więc się przygotuj. - Schowałem komórkę spowrotem do kieszeni i czekałem w napięciu aż dziewczyna wróci. Na szczęście zjawiła się bez obstawy. - Mamy jakieś dwie godziny. - Mruknęła zamykając za sobą drzwi na klucz. Wzięła z szafy kurtkę, która wyglądała na strasznie starą i założyła równie stare buty. - A-a-a-alee... musisz mi obiecać, ze mnie tu odstawisz obojętnie co się stanie. - Wycelowała we mnie palcem. - Obiecuję. - Odpowiedziałem bez chwili wahania. - Bo... może się zdarzyć, że zasłabnę i będę wyglądać trochę kiepsko. Nie zwracaj na to uwagi. Po prostu mnie tu odstaw. Będzie ze mną dobrze. - Powiedziała kończąc sznurowanie butów i wychodząc do zaśnieżonego ogrodu. Do samochodu dotarliśmy niezwykle szybko. Wpakowałem Imogen koło jeszcze przez kilka sekund nieprzytomnej Ianelle i ruszyłem spowrotem do Rezydencji.
Maks
Maks
team maks, kurwa


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ana Pon Mar 07, 2011 8:09 pm

Zagryzałam wargę, uczepiona telefonu. Że też się na to zgodziłam. No po prostu... a przecież to ja miałam pójść i się najbardziej narażać, bo to ja na to zasłużyłam. Poza tym mi się dostała ta spostrzegawczość i inteligencja. Coś bym wykombinowała, a on? Sam siebie nie uratuje. Tak naprawdę oba nasze talenty nie były zbyt przydatne w takiej sytuacji, ale przecież tego nie potrafiłam sobie powiedzieć. Do tego potrzeba by było więcej samokrytyki. Maks dalej próbował jak najlepiej wytłumaczyć sytuacje.
Zerknęłam na Ianelle. Teraz wyglądała normalnie, ale te dłużące się chwile, gdy przebywała poza ciałem nie wspominałam zbytnio miło. A ona znikała i pojawiała się. Brr. Po pierwsze dziwnie jest patrzeć na ciało bez duszy(?) w środku, a po drugie jak już wróciła Maks postanowił zgrywać bohatera i samemu udać się po Imogen. No i mnie przekonał, a teraz ledwo wytrzymywałam nerwowo. Nie to że panikowałam. Talent mi na to nie pozwalał. Gdzieś tam z tyłu głowy wciąż była ta jedna myśl: przecież nam się udało. Wizjonerzy to właśnie przewidzieli. Ale te wizje jak zwykle były tak pomocne, że znaliśmy tylko rezultat. A kto mógł nam potwierdzić ze stuprocentową pewnością, że nic we swej przyszłości nie zmienimy?
- Szlag - wymamrotałam. Jeśli dziewczyna gdzieś wyszła... jeśli wyszła po kogoś. Ręce poczęły mi się pocić. Bałam się o Maksa uwięzionego tam w środku. My mogłyśmy zwiać, ale on? Zresztą, gdzie Ian? Właśnie powinna mnie zapewniać, że wszystko jest okej. Więc czemu nie zapewnia? Czego?!
Naprawdę odetchnęłam z ulgą, gdy Imogen zdecydowała się pójść z nami. Jej tłumaczenie się z wyglądu jasno mówiło, że jednak takie przywracanie do życia kogoś innego musi być dla niej męczące. A ona jednak się zgodziła nam pomóc. I chciała wracać do tamtych ludzi. Niezwykła osoba. Naiwna. Przyjrzałam się dziewczynie dokładnie, gdy zjawiła się w aucie. Dodatkowo uśmiechałam się do niej tak miło i szczerze jak tylko potrafiłam. To dzięki niej odzyskam przyjaciółkę!
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ianelle Pon Mar 07, 2011 10:21 pm

Tak, to zdecydowanie była jedna z Przygód Życia.
Zgodnie z obmyślonym na prędce planem wyfrunęłam z ciała i udałam się na eksplorację siedziby Defrost. I chyba po praz pierwszy miałam okazję wykorzystać absolutnie wszystkie z moich zdolności. Wyjście z ciała to jedno, a skupienie się i przemieszczanie z naprawdę dużą prędkością, by przekazywać co chwila informacje Anie to drugie. Wyglądało to mniej więcej tak, że wychodziłam i wchodziłam do siebie co kilka sekund, żeby Ana mogła w razie czego ostrzec Maksa przez komórkę. Zdałam jej również relację z ich rozmowy.
Gdy już ruszyliśmy w stronę rezydencji, z Imogen siedzącą obok mnie na tylnym siedzeniu, doszłam do wniosku że... łatwo nam to poszło. Spodziewałam się jednak, że ktoś spróbuje nas zabić, że będziemy się bić i walczyć o życie... Ale to chyba wina mojej nieco zbyt romantycznej wyobraźni.
Podczas jazdy oczywiście nie mogłam się powstrzymać, by nie zagadać do Imogen z moją typową, rozbrajającą wesołością i otwartością, która pozwalała mi szybko przekonać do siebie ludzi. Również Imogen po kilku rozmowy zdała się nieco rozluźnić. Cóż, dla niej to dopiero musiała być stresująca sytuacja. Mnie przynajmniej "porwali" ci moi. Ją zabrali "ci drudzy". Niby za jej zgodą ale wciąż musiała być wystraszona. Ja bym była. Ja nawet teraz byłam, choć przecież wszystko toczyło się dobrze.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Mistrz Gry Sro Mar 09, 2011 3:17 pm

Gdzie te strzelaniny, pogonie, akcje niczym z filmów sensacyjnych? Nie wiem czy lepiej było, że wszytko poszło tak gładko i spokojnie, czy może właśnie takie coś powinno wzbudzać jakieś zaniepokojenie. W końcu takie piękne zakończenie nie mogło stać się ot tak! Niby Deborah była go pewna, ale przecież jej wizje nigdy nie były pewne, nie zawierały tak ważnych szczegółów jak poniesione straty. Więc radziłabym wszystkim jeszcze nie cieszyć się na zaś, bo jeszcze się gorzko przeliczycie. Gdzieś tam za nimi ktoś podąrzał, ktoś kto nieustannie miał oko na Anę i taki wyskok nie mógł przejść obok niego obojętnie. Zdziwieni prawda? W końcu nie było o nim słychać od... dawna. Całe szczęście, że jakiś agresywnych zamiarów to on nie miał, ale jednak. Ciekawe czy państwo w samochodzie zauważyli, że są śledzeni.
W każdym razie po dość długiej podróży w połowie zapełnionej dziwną rozmową, a w połowie krępującym milczeniem, byli na miejscu. Nie mogli podjechać od frontu, bo Pouch cały czas na nich niecierpliwie czekała. Całe szczęście, że znali boczny wjazd, który służył jedynie Gary'emu. I tak dostali się tam gdzie mieli dostać. Tyle, że rezydencja raczej nie jest opuszczonym budynkiem. Tu wszędzie można było natknąć się na zwykłych przechodniów. Takich jak Gabriel i Eddie.
Oczywiście chłopcy wcale by się nie zainteresowali nowo przybyłymi, gdyby nie ich podenerwowane miny oraz fakt, że była z nimi obca dziewczyna. Dobra, obca dziewczyna również nie wzbudziłaby w nich podejrzeń, ale Gabriel skądś ją kojarzył. Miał wrażenie, że gdzieś już ją widział. I w końcu sobie przypomniał. Teczka Ursuli! Nie żeby grzebał w jej rzeczach, ale raz mu się zdarzyło podejrzeć co nie co. Na przykład to, że Imo potrafi odbierać i przywracać życie.
Jeżeli Gabriel i Eddie życzą sobie dołączyć do akcji to niech zaczynają śledzić naszych bohaterów, którzy z dziwnymi minami minęli ich obojętnie i udali się dalej bez sowa. Wszyscy chcieli mieć już to wszystko za sobą, więc nie dziwcie się tego przyspieszenia akcji. Już po chwili Ana, Maks, Ian i Imogen znaleźli się w podziemiach rezydencji, gdzie w jednym z pokoi pod kluczem znajdowało się ciało Miki. Zamarznięte na kość. W takich chwilach przydałby się ktoś od ognia, ale cóż, może Imo poradzi sobie i bez potrzeby odmrażania. Ojaa, to brzmi jakbyśmy rozmawiali o mrożonkach, a nie o kimś konkretnym W każdym razie Maks bardzo sprawnie poradził sobie z drzwiami i już byli w środku.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Go?? Nie Mar 13, 2011 12:22 pm

Stwierdzenie, że byłam przestraszona byłoby wielkim niedomówieniem. Byłam przerażona, sparaliżowana strachem, serce podskoczyło mi do gardła i chyba zagościło tam na dobre, nogi miałam jak z galarety, a na dodatek towarzyszyła mi czkawka. Ta nierozgadana brunetka cały czas trzymała mnie blisko siebie jakby sądziła, że zaraz jej ucieknę. Była najbardziej zdenerwowana z całej ich trójki, ale i tak bardziej opanowana ode mnie. Gdy weszłam do tego pomieszczenia i zobaczyłam dziewczynę nogi się pode mną ugięły i zachciało mi się płakać. Podeszłam do niej i dotknęłam jej dłoni pokrytej szronem...
-Ona musi być tutaj. - wyszeptałam. - Jej duch. - Dodałam szybko bo uznaliby mnie za idiotkę, bo w końcu jej ciało tutaj jest.
-Hm... - Maks mruknął coś pod nosem i zerknął na brunetkę.
-Inaczej ciało ożyje, a Mikaela nadal będzie... no... w eterze. - Odwróciłam się do całej trójki i czekałam, aż coś wykombinują.


/chyba umrę - -' /
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Mikaela Nie Mar 13, 2011 1:19 pm

Nie miałam pojęcia, że to już się zaczęło. Oczywiście Ana nie miała czasu mi oznajmić, że zupełnie niespodziewanie postanowili z kopyta ruszyć do Defrost po Imogen. Bo po co? Co mnie, marnego ducha, może obchodzić los moich przyjaciół, który wybierali się w niebezpieczną akcję, by tylko przywrócić mnie do życia? No co mnie obchodziło? Co ja miałam z tym wspólnego? Gdybym wiedziała, że sami zamierzają się tam wybrać to bym tak nie jęczała Marvelowi, a Marvel im. Od samego początku myślałam, że będę mogła ubezpieczać im tyłki w razie jakiejś osuwy, albo czegoś podobnego. Niestety nie, poleźli sami, a ja się dowiedziałam o tym dopiero jak wrócili i zobaczyłam ich pędzących korytarzem w kierunku miejsca spoczynku mojego ciała. Oczywiście od razu się wkurzyłam i poszło parę żarówek obok mnie. I chyba lustro. Nie zwróciłam na to zbyt wielkiej uwagi, tylko od razu poleciałam za nimi. Hmm, ten potok słów jaki wysłałam w ich stronę w czasie drogi raczej trudno by było przytoczyć po raz kolejny, ale nieźle im byłbym zalazła za skórę, gdyby tylko nie słyszeli. A to, że nie mogli mnie usłyszeć jeszcze bardziej mnie doprowadzało do kurwicy. Ochujeć z tym wszystkim było można. I pomyśleć, że przez dwa miesiące musiałam znosić tą ignorancję. Nie powinnam sobie teraz robić wprawdzie nadziei, że się uda mnie przywrócić do życia, bo jeżeli by się nie udało to bym na serio stała się wkurzającym duchem. Jeszcze większym niż do tej pory.
Pokładałam naprawdę wielkie nadzieje w Imogen oraz w to co potrafi, ale gdy zobaczyłam ją na żywo (co za durne określenie) to zaczęłam tracić to wszystko. Taka małolata miała niby taką wielka moc potrafiącą to wszystko naprawić? Jakoś nie mogłam w to uwierzyć, a jej całe roztrzęsienie jedynie to potwierdzało. Zero profesjonalizmu, ale… Kurwa, nie mogłam narzekać. Przecież moja jedyna szansa powrotu była w tej znerwicowanej dziewczynie. Czyli krótko mówiąc byłam w podbramkowej sytuacji. Ale do takiej sytuacji można się przyzwyczaić jeżeli znajduje się w niej już od dwóch miesięcy. Ponad dwóch miesięcy, w czasie których moim jedynym rozmówcą był chłopaczek, który za nic nie rozumiał moich żartów. Dwóch miesięcy w czasie których jedyny kontakt jaki miałam ze swoim chłopakiem to zniszczenie lampki w jego pokoju i wysłanie mu smsa. Z błędami! Ja w życiu nie robiłam błędów, a tuż przed swoją śmiercią jak i po niej nieustannie je robiłam. Jakby życie chciało mi pokazać, że ja sama i to co zamierzam zrobić jest jednym wielkim błędem. Czasem na serio tak zaczynałam myśleć, ale musiałam być twarda. Pokazywanie swoich słabości i momentów załamania nigdy nie przynosiło mi żadnych zysków, więc i teraz nie powinnam tego robić.
Gdy Imogen zabrała głos na początku do mnie nie dotarło to o czym mówi. W końcu przez całą drogę im smęciłam o tym jak mi źle, że nie mogłam z nimi być w domu Defrost. No, ale do ducha czasami z opóźnieniem docierają pewne rzeczy. W końcu jednak zrozumiałam, że musze jakoś pokazać, że jestem z nimi. Nie wiem, czy z Imogen to zadziała, ale to chyba był najszybszy sposób, by dać o sobie znać. Przesunęłam się w jej kierunku i przeleciałam ręką po jej twarzy, co spowodowało lekkie wzdrygnięcie się i skrzywienie ust. Już wiedziała, że tu jestem. I całe szczęście, bo w zanadrzu pozostała mi już tylko jedna sztuczka z żarówką. Bo wiedziałam, że z komórką mi się nie uda. Raz się udało i później już było trudno osiągnąć tego sukcesu. Może to chodziło o to, że z każdym dniem robiłam się coraz mniej realistyczna? W każdym razie miałam pewność, że przez to całe moje z każdym dniem większe znikanie, sprawiło, że Luke postanowił wyjechać. Niby na krótko, ale nie mogłam go śledzić. Bo nigdy nie byłam w Irlandii, a co dopiero w jego rodzinnym domu. Uch, ale wrócił o już parę razy zdążyłam go pomolestować myślowo. Ale znów zeszłam z tematu.
Imogen już więcej o nic nie pytała tylko przeszła do działania. Podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu. Dotyk życia i śmierci, co za poetycka nazwa. A ja biedna widzę tylko przyszłość, na dodatek okazuje się, że mogę ją widzieć jedynie w swojej cielesnej postaci, jako duch byłam zwyczajną nieżywą istotą. Mogła by się pośpieszyć…
Gdy tylko to pomyślałam poczułam nagle jak zbiera mi się na wymioty, co było dosyć dziwne, bo od dawna nie czułam żadnych typowo ludzkich odczuć. Zakręciło mi się w głowie i zgięłam się w pół. Potem już nie widziałam co się dzieje wokoło mnie, bo całą uwagę poświęciłam obrazom, które zaczęły mi się wyświetlać w głowie. Jak już mówiłam podczas swojej zacnej śmierci, spodziewałam się wtedy, że zobaczę całe swoje życie jak na filmie z przyśpieszonym tempem, ale tak się nie stało. Więc teraz jak powracałam do życie nie miałam jakiś specjalnych oczekiwań co do tego, że coś jednak zobaczę. Ale jednak. Nie wiem, czy to głównie działanie mojego talentu to sprawiło, bo w końcu nie używałam go przez tyle czasu i musiało się tam nazbierać wiele obrazów, czy każdy tak ma gdy wraca do ciała (zresztą trudno byłoby to sprawdzić, bo kto w końcu tego dokonał? Jedyny który mi przychodzi do głowy to Jezus, ale to już całkiem inna bajka). W każdym razie zaczęły mi się przewijać przed oczami różne obrazy mojego przyszłego życia. Zdradzanie co tam widziałam raczej nie jest w tej chwili koniecznością i chyba nikogo poza mną to raczej zbyt bardzo nie interesuje. Dlatego zachowam to jednak dla siebie. Ale chyba będzie trudno spojrzeć w oczy wszystkim, którym znam po tych wszystkich wizjach.

Złapałam głęboki oddech i poczułam jak mój mózg nagle postanawia zabawić się w mojej głowie w puzzle. Dosłownie. Każdy najmniejszy element postanowił nagle znaleźć się na swoim miejscu. Jeszcze gdyby przemieszczał się w jakimś tempie, ale nie sunął powoli jak za czasów gdy byłam duchem. Tak, mogę to już śmiało powiedzieć. Nie byłam już nim. Wessało mnie w środek własnego ciała, ale nigdy tak bardzo nie czułam się w nim obco. Nie mogłam niczym ruszyć, a jedynie czekać aż wszystkie nerwy znajdą się tam gdzie kiedyś, mięśnie odzyskają dawną sprawność i będę mogła zrobić coś więcej niż bez przerwy wrzeszczeć jakby mnie obdzierano ze skóry. Nie miałam pojęcia co inni sobie pomyśleli, gdy się tak wydzierałam, ale jakoś niezbyt bardzo mnie to obchodziło. Nie krzyczałam gdy umierałam, to teraz mogę sobie ponarabiać. Zresztą kto by się spodziewał, że wracanie do życia będzie bardziej bolesna niż umieranie? I że ponowne znalezienie się w swoim ciele nagle okaże się strasznie niewygodne?
Ale nie chciałam wracać do stanu sprzed ingerencji Imogen. Nigdy.
- O..oo.. ku.. urwaa.. – jęknęłam cicho zgrzytają zębami, gdy już przestałam się wydzierać. Leżałam zwinięta w kłębek i było cholernie zimno. Mrugnęłam parę razy oczami, ale nic kompletnie nie widziałam. Miałam jakąś zaćmę czy coś, nie wiedziałam czym spowodowaną, ale za chwilę miała mi przejść. Na pewno. W końcu widziałam przyszłość nie? Co jak co, ale takich małych drobiazgów byłam pewna na sto procent. Teraz moim jedynym pragnieniem było wydostanie się z tego zimnego miejsca, ciepła kąpiel i jakaś wyjebana w kosmos impreza. Serio, miałam w tej chwili ochotę nalać się w trupa, wziąć jakieś gówno i uważać każdego za różowego jednorożca z misją odnalezienia cukierkowej góry.
A gdy już zakończę fazę powrotu do życia, będę miała ochotę tylko na jedno. Odnalezienie tego chuja, który mnie zabił. Ale póki co pozostańmy przy optymistycznej cukierkowej górze.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Ana Nie Mar 13, 2011 2:25 pm

Moje niepowiadomienie Mikaeli o całej sytuacji wynikało z jednego: przekonania, że ona doskonale zdaję sobie sprawę z obrotu wydarzeń. Nie wiedzieć czemu byłam przekonana, że na jej miejscu to bym nic innego nie robiła tylko marudziła, jęczała i straszyła resztę, by jak najszybciej przewrócili mnie do życia. A gdyby już się taka akcja rozpoczęła pierwsza bym o tym wiedziała nawet bez powiadamiania. Ale widocznie przesadziłam z wiarą w zdolności Miki. Według Imogen nie było jej z nami, gdy weszliśmy do tej zimnej piwnicy. Niby przyzwyczaiłam się do widoku ciała przyjaciółki w takim, a nie innym stanie, ale i tak to robiło na mnie wrażenie. Jak w jakieś kostnicy. Brrr.
Najgorsze było słuchanie tych wrzasków. Chyba musiałam pobladnąć, ale trzymałam się o własnych siłach. Gorzej było z Imogen. Rozumiałam, że takie przywracanie do życia musi ją wiele kosztować, więc fakt, że powoli ucieka z niej energia mnie nie zaskoczył. Jednak ktoś powinien pomóc jej utrzymać się na nogach. Słabła, a Mika wciąż krzyczała. Byliśmy w środku pieprzonego horroru.
- Mika? - zapytałam niepewnie, podchodząc bliżej do niej. Jednocześnie miałam ochotę robić tak wiele różnych od siebie rzeczy, że w końcu tylko delikatnie dotknęłam jej ramienia. Ciepłe. Odetchnąć i zacząć zachowywać się normalnie. - Tylko teraz uważaj, bo kolejny raz nie wrócimy ci życia. - Poklepałam ją niepewnie po ramieniu. Nie byłam do końca przekonana, czy jest w odpowiednim stanie, by znieść czyjekolwiek uściski. Nawet jeśli bardzo chciałam ją przytulić. Powstrzymałam się. Nigdy nie należałam do wylewnych w uczuciach osób.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Mistrz Gry Nie Mar 13, 2011 2:42 pm

Nie wiem czy takie zakończenie można uznać za szczęśliwe. Szczęśliwe zakończenia mają to do siebie, że rozwiązują WSZYSTKIE PROBLEMY, nie tylko jeden dotyczący przywracania do życia. Bo czy w bajce o śpiącej królewnie samo wybudzenie było najważniejsze? Nie, pokonanie złej wróżki definitywnie kończyło bajkę. Tak, wiec z całą pewnością możemy uznać, że dzisiejsza historia nie ma jeszcze zakończenia. Bo pozostaje coś takiego jak zemsta. A właśnie o niej pomyślała Mika, gdy Ana wspomniała o kolejnym przywracaniu do życia. Bo to co planowała względem swojego oprawcy, wcale nie wyglądało dobrze.
Nikt z zebranych tu osób nie rozmawiał ze sobą, panowała niezdrowa cisza. Ana postanowiła odprowadzić Mikę do jej pokoju, Ianny została wysłana do powiadomienia dyrektorki o tym wszystkim co się wydarzyło, a Maks miał odwieźć Imogen do jej "domu".
Można powiedzieć, że zdarzenia z dzisiejszego wieczoru na pewno pozostaną w pamięci naszych bohaterów. Tylko jak to wpłynie na ich dalsze życie? Może już niedługo Imogen postanowi porzucić Defrost, mimo miłości do brata, i przenieść się do rezydencji. Może. Wszystko jest w końcu możliwe.

/ Koniec eventu /
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Event I Empty Re: Event I

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 :: Inne :: Eventy :: Gra

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach