Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Powrót do przeszłości

3 posters

 :: Inne :: Eventy :: Gra

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Powrót do przeszłości - Page 2 Empty Re: Powrót do przeszłości

Pisanie by Sybilla Nie Cze 12, 2011 1:34 pm

W sumie, zaczęłam się nawet nieźle bawić. Faktycznie te czasy miały pewien urok - gdybym jednak miała wybrać, wygrywał z nimi bezsprzecznie smak soczystych pomarańczy, tropikalne słońce i smak ostrej zupy z rybek. To było ciekawe doświadczenie, ale na chwilę. W jednym momencie uśmiechałam się wdzięcznie, słuchając plotek i dodając coś od siebie (na banialukach to ja się znam), by kilka sekund później nagle zamilknąć. Przekłuto moją bańkę mydlaną, która rozprysnęła się i niesłyszalnie dla ucha uderzyła o podłogę milionem kropelek wody z mydłem, niszcząc setki małych tęcz tańczących w przejrzystej kuli. Byłam tak szczęśliwa... naprawdę? A może tylo mi się wydawało?
- Wybaczcie. - przeprosiłam kobiety łamanym, zamierającym wręcz głosem. Nawet nie musiałam udawać, że coś dzieje sią z moją krtanią. Rzeczywiście coś się działo - wielka gula, której za nim w świecie nie mogłam przełknąć. Zmusiłam się do uśmiechu i wyszłam. Im bliżej pokoju, tym szybciej, prawie dobiegłam. Na szczęście nikt mnie nie widział, nikt nie słyszał kroków.
Pierwsza łza spłynęła, zanim jeszcze zamknęłam drzwi.
Nie potrafiłam płakać jak inne dziewczęta, szlochać, łkać, czy co tam jeszcze. Po prostu po policzkach ciekły mi łzy, porównywalne do końcówki majowej ulewy - minęło oberwanie chmury, pozostały już pojedyncze krople, choć równie ciężkie. Wiedziałam, że miał wcześniej żonę, może nawet niejedną. To mi nie przeszkadzało. Ale teraz, spotkanie jednej z nich, szczególnie połączone z rozmową o dzieciach. Dobra, przyznaję - wierność traktuję bardzo lekko. Ale dzieci to zupełnie coś innego. Dzieci... to dzieci. Nie myślałam o tym wcześniej, teraz nie miałam wątpliwości - musiał je mieć. Pewnie nawet sporo, w końcu takie czasy. To było zbyt trudne. Niby był, niby ten sam, niby mój. A tak daleko. Nie należał do mnie, a ja do niego. Gdybym nie znała prawdy, może byłoby inaczej. Ale nic, nawet miłość nie była w stanie pokonać przerażających obrazów, które pojawiały się w moim umyślę.
Muszę wrócić.

Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Powrót do przeszłości - Page 2 Empty Re: Powrót do przeszłości

Pisanie by Fitzwilliam Wto Cze 14, 2011 7:11 pm

Panie zrobiły raban. Rozległ się dźwięk srebrnego dzwoneczka i tupot małych stóp służącej, gdy Black zerwała się z krzesełka ucinając tę przemiłą konwersację. Kiedy pokojówka została zawiadomiona oraz wysłana z wiadomością do mężczyzn, zgromadzenie zaczęło zastanawiać się co było powodem tego dziwnego zachowania. Tymczasem ubrana na czarno-biało dziewczyna weszła do palarni i cichutko wyjaśniła zaistniałą sytuację, widać było, że stresuje ją obecność tylu mężczyzn, ale dzielnie próbowała wytrwać do końca.
Pożegnałem się uprzejmie z przyjaciółmi oczywiście odmawiając sprowadzenia cyrulika dla krwi upuszczenia. Zastanawiało mnie co mogło być powodem, przecież panie były przemiłe i na pewno nie popełniły nietaktu. Szybkie kroki odbijały się od posadzki, nawet nie miałem pojęcia gdzie jest – a gdyby była na dachu niewidzialna i próbowała zrobić coś głupiego ? Pobiegłem do pokoju nerwowo wołając ją po imieniu. Na szczęście była tam, cała i zdrowa.
- Co się stało ? zapytałem zaskoczony jej stanem. Po chwili trzymałem ją w ramionach, tuliłem i głaskałem łagodnie po plecach.
Fitzwilliam
Fitzwilliam
~ * ~


Powrót do góry Go down

Powrót do przeszłości - Page 2 Empty Re: Powrót do przeszłości

Pisanie by Sybilla Sro Cze 15, 2011 5:19 pm

W jednej chwili siedziałam tam kompletnie sama, ze spływającymi po policzkach łzami i skulona w kłębek na wielkim łóżku, by zaraz potem znaleźć się w bezpiecznych ramionach Darcy'ego... czy aby na pewno? Wtuliłam się, ale błogie uczucie spokoju i bezpieczeństwa nie chciało nadejść. Nikt nigdy nie widział mnie we łzach. Mała Black nie płakała, gdy rozbiła sobie kolano. A płakać można było potem niewidocznie, nie obawiając się okazania słabości. A teraz, łzy płynęły, a ja siedziałam przy Fitzwilliamie, nadal widzialna, nadal na wyciągnięcie dłoni. A jednocześnie byłam gdzieś zupełnie indziej.
- Chcę wrócić. - szepnęłam. Chciałam skończyć, uspokoić się i może porozmawiać z nim potem, ale słowa popłynęły szybkim potokiem, niekiedy tak gwałtownym, że musiałam sięgnąć po mowę spoza angielskiego, wplatając obce słówka.
- Ild miałeś żon? Ile dzieci, pamiętasz jeszcze jak miały na imię? Daty urodzenia, pierwsza miłość, ślub. Stałeś nad ich grobami? Wiesz nadal, gdzie te groby są, czy istnieją? Jak to było, tyle razy kochać? Ile razy wyznałeś miłość, ile było tych ważnych 'tak' w twoim życiu? To była prawda, czy tylko to, co chciałeś uznać za prawdę, Fitzwilliamie Darcy? - pytaniom nie było końca, zerwałam się z roziskrzonymi oczami, nie dając się złapać. Wiedziałam, że sprawiam mu ból. Ale on nawet nie zastanawiał się, jakie ja przeżyję cierpienia będąc tutaj, widząc i słysząc. O to się nie martwił. Nie mogłam zrozumieć, jak mógł zostawiać rodzinę za sobą, tworzyć kolejną, oszukując siebie i innych, w imię czego, wiecznej młodości? pogoni za życiem? Jaki w tym sens, gdy nie masz z kim się tym podzielić, patrzysz jak ukochane osoby odchodzą. Wszystko było wielkim znakiem zapytania.
- Jesteś szczęśliwy? Wiecznie młody, prawie nieśmiertelny, uciechom nie ma końca. Co tam samotność, kto nie chciałby tak żyć. - szydziłam ze łzami w oczach. Kto wie, kogo te wszystkie słowa bardziej bolały. Mnie czy jego? Podeszłam do okna, odwracając się plecami, widoczna niematerialna zjawa. Patrzyłam na to samo słońce co zawsze, drzewa i wodę. Ale to nie był mój świat. Mój leżał daleko. Zbyt daleko. Nie potrafiłam się dostosować, połamać skrzydeł i wcisnąć do klatki pełnej luksusów. Byłam wolnością, skrzeczeniem papug i sykiem węża, nie wymusksną panienką dla Fitzwilliama Darcy'eego.
- Bardzo się różnimy. - może nawet za bardzo, nie dopowiedziałam tych słów. Nie chciałam ich, ale były tak porażająco prawdziwe i bezwzględne.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Powrót do przeszłości - Page 2 Empty Re: Powrót do przeszłości

Pisanie by Fitzwilliam Sro Cze 15, 2011 8:25 pm

Przytulałem ją jak długo tego potrzebowała.
Głaskałem po cudownych, opalonych plecach, bawiłem się drobnymi pieprzykami rozsianymi między ciemnymi włosami. Tuliłem ją do ostatniej łzy, tej która musiała opuścić wspaniałe, wielkie oczy pełne migotliwych iskierek. Taka śliczna. Kobiece łzy zawsze na mnie działały, płaczem można było wyprosić wszystko - to co działo się ze mną, gdy zobaczyłem Black było nie do opisania. Przytuliłem ją mocno do piersi, bardzo blisko - chciałem ją uspokoić mówiąc cicho jaka to jest wspaniała i cudowna, że ma urokliwą osobowość oraz miłą dla oczy twarz, którą okalają śliczne loczki. A te z kolei od razu poruszyły moje serce, Powiedziałem kocham Cię z milion razy.
Dwa słowa sprawiły, że po prostu... zamurowało mnie.
- Czarnulko nie możemy, nie mamy jak - otarłem łzy z kochanej twarzy i pogłaskałem ją po policzkach. Nie wiedziałem co się stało, takie to było nie pasujące i dziwne, żeby panie jej przykrość zrobiły. Mogłem wracać do XXI wieku choćby zaraz, zbytnio byłem otumaniony szczęściem z powodu odzyskania jej. Już nigdy nie chciałem wypuszczać jej z rąk.
Zdążyłem złapać ją za rękę i nie puściłem aż do ostatniego słowa.
-Nie powinienem cię tu przywodzić, ale Sybillo Manuelo Tísiphono da Hanvé powinnaś wiedzieć. Jesteś częścią mojej historii. Postaram Ci ją opowiedzieć, ale proszę zostań do końca. Potem zrobisz co zechcesz. - przyciągnąłem ją do siebie.
- Przeżyłem prawie trzy normalne ludzkie życia. Mam 211 lat. Miałem trzy żony. Z pierwszą związałem się trzy miesiące od dnia dzisiejszego, nie kochałem jej z początku, ale była dobrą żoną i mimo ustalonego związku z czasem ją pokochałem. Miała na imię Beatrycze. Mieliśmy jedenastkę dzieciaków. Mała Joyce zmarła w kilka godzin po matce w 1872 roku.
Trzydzieści lat później poznałem Annę, potrącił ją powóz, gdy wracała ze spaceru. Osiem lat później w rezydencji ożeniłem się z Emily. Mam dwadzieścia dwoje dzieci. Black ja pamiętam wszystko. Czasem do nich jeżdżę, czasem nie płaczę. Wiesz jakie to uczucie, gdy stoisz nad grobem własnego dziecka ze świadomością, że to jego głowa zamiast twojej spoczywa w zimnej ziemi ? Jakby świat zmienił kolejność. Kochałem tylko cztery kobiety w moim życiu, trzy żyją w moich wspomnieniach i były moimi żonami, a czwarta stoi przede mną. Wiesz jakie to uczucie wygrzebać się z własnego grobu, udać śmierć ? Słyszeć szloch własnych dzieci a mimo to leże nie wzruszony w trumnie? Bo widzisz Sybillo, ja wiem.

Ona. Nie. Wiedziała. Nic. Mówiła tak jakby życie było grą pełną zabawy. Bolało mnie to, niemal chciałem ją skrzywdzić. Ale nic nie było widać. Powstrzymywałem się, choć zaszklone oczy uniemożliwiały widzenie.
- Sybillo ja już dawno umarłem. Kiedy wszystko przestało mieć sens. - skończyłem. Pozwoliłem jej wyślizgnąć się z ramion. Nie mogłem jej stracić, nie mogłem jej powstrzymać. Po prostu nie. Wyciągnęła mnie z trzydziestu jeden lat szaleństwa.
- Kocham Cię, nie ważne jak bardzo jesteśmy inni. Jesteś dla mnie ważna.
Fitzwilliam
Fitzwilliam
~ * ~


Powrót do góry Go down

Powrót do przeszłości - Page 2 Empty Re: Powrót do przeszłości

Pisanie by Sybilla Czw Cze 16, 2011 4:44 am

Przycisnęłam czoło do ramy okiennej, zaciskając mocno powieki. Milczałam. Bolało mnie cierpienie w jego głosie, obraz jaki przedstawiał był zupełnie inny od tego, jaki podsuwał mi zdradziecko umysł. Ja przecież się zestarzeję, on nadal będzie młody, a potem umrę by mógł żyć dalej, zostanę wspomnieniem... pięknym wspomnieniem. Nie lepiej tak, niż zostać zapomnianym od razu? W sumie, nie istniałam. Nadal. Nie było Sybilli, nie miałabym grobu. To komiczne, a nawet makabryczne.
- Wybacz, nie powinnam. - powiedziałam. Ja nie przepraszam, tak samo jak nie płaczę, ale wyjątek tylko potwierdza regułę. Dopiero chwilę później otworzyłam szeroko oczy, i niepewnie wróciłam do niego, nie miałam pojęcia, co czuje i czy nie wolałby zostać sam. Wywlekanie swojego bólu nie jest raczej niczym szczególnie miłym. A ja zdawałam sobie sprawę, jak głupio postąpiłam, denerwując się i nie byłam pewna, czy tym razem Darcy mnie nie odepchnie. Delikatnie i powoli sunęłam dłonią po jego ramieniu, by niepewnie musnąć jego dłoń i spleść palce. Przytuliłam się do niego, obejmując, jakbym prosiła, by wybaczył. Przy nim byłam bezpieczna, czułam się spokojnie. Nie pasowałam do jego świata, ale do ramion - one stworzone były dla mnie. Problemy znikały, strach, że Fitzwilliam odejdzie i mnie zostawi. Nie mogłam się równać z tamtymi kobietami, pasowały do jego epoki o niebo bardziej. Ale byłam tu, razem z nim.
- Boję się. - wyznałam. - Że jestem inna niż myślisz, a kiedy to odkryjesz, po prostu odejdziesz. Myśl,że mógłbyś mnie porzucić, ja... zostałabym sama. Boję się, że nie będę taka, jak oczekujesz.
Gdyby mnie zostawił, pewnie bym się utopiła w końcu.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Powrót do przeszłości - Page 2 Empty Re: Powrót do przeszłości

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 :: Inne :: Eventy :: Gra

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach