Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pokój z zegarami

+7
Antonio
Angie
Sybilla
Baradiel
Chupa
Maurycy
Mistrz Gry
11 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pokój z zegarami Empty Pokój z zegarami

Pisanie by Mistrz Gry Pon Cze 13, 2011 12:57 pm

Pokój z zegarami Favim.com-18207_large

Dziwne jest to miejsce.
Z założenia miało być graciarnią,
ale z niewiadomych przyczyn jedynymi przedmiotami
tu składowanymi są zegary.

Pokój z zegarami Tumblr_lm93f3Rtt51qca234o1_500_large

Zwisają z sufitu, uniemożliwiają poruszanie się,
przy jednym nieuważnym ruchu wszystkie mogą pospadać
i zrobić wielki hałas.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Maurycy Pią Wrz 02, 2011 4:28 pm

/staram się już nie płakać...

Nie lubię tego miejsca ostatnimi dniami. Wszystkich dopadł dziwny humor. Już nie słychać tak gromkich śmiechów, zastąpiły je pomruki aprobaty. Nawet skaczący i tańczący wiecznie, jakoś przystopowali. Miałem wrażenie, że to kontrastuje trochę z porą jaką mieliśmy. Przecież było lato, więc cóż było powodem zapadania w przedwczesny sen zimowy? Może niezdrowo świecące słońce. A może nie byłem Einsteinem i rozgryzłem ten fakt, jak reszta innych rezydentów - brak zieleni doskwierała nawet najbardziej obojętnym na wrażenia estetyczne. To najwidoczniej był powód, bo w samym budynku zrobiło się jakby ciaśniej. Musiałem wspinać się coraz wyżej, wynajdywać coraz nowsze kryjówki, by nie spotkać mej cudnej... obiecałem sobie, że nie będę tyle o niej myślał. Znalazłem sobie zajęcie. Możecie się śmiać, ale nastawianie zegarków w tym pomieszczeniu jest zajmujące i czasochłonne - czyli takie, jakie chciałem, żeby było moje oddelilahowanie. Otworzyłem drzwi do pomieszczenia i zapaliłem świeczki - tu nawet lampki nie działały. Westchnąłem i wziąłem się do roboty.
Po dwóch godzinach postanowiłem się obudzić. Gmerałem w jednym z zegarków już wystarczająco długo. Każda sprężynka przypominała mi złoty włos mojej ślicznej wybranki, a każda śrubeczka, wzór jej sukienki, którą miała na ostatnim śniadaniu. Uniosłem się i w tym momencie poczułem, że źle zrobiłem. Potrąciłem półkę. Rozległ się okropny hałas. Nie lubiłem głośnych dźwięków, a co dopiero tysiąca głośnych dźwięków. Cóż za szczęście, że uderzyłem tylko jedną z półek. Jednak dla mnie była to już katastrofa na miarę zburzenia WTC. Wielkimi jak spodki oczętami patrzyłem na pobite tarcze i powykrzywiane wskazówki. I właśnie wtedy otworzyły się drzwi.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Chupa Sob Wrz 03, 2011 11:11 am

Kiedy zaproponowali mi wyjazd, od razu się zgodziłam. Odnawianie obrazów i rzeźb wypełniło mi ostatnie tygodnie, nawet nie zauważyłam, kiedy zleciało tyle dni. Niestety, wszystko kiedyś się kończy i musiałam wrócić do Rezydencji, do codziennych zajęć. Zdziwiłam się, gdy zamiast lasu zobaczyłam wyschnięte pnie drzew sterczące z wysuszonej ziemi. Brr. Prędko pobiegłam do swojego pokoju, zostawiłam rzeczy i postanowiłam dowiedzieć się co stało się z zielenią. Wysłuchałam grzecznie różnych wersji, jednak żadna nie wydawała się prawdziwą. Charcie była taką dobrą dziewczyną, niemożliwe żeby zrobiła coś tak głupiego!
W międzyczasie zadzwoniła do mnie Martina z wiadomością o Marco. Podobno mnie szukał, ponieważ chciał coś wyjaśnić. Już widziałam siebie uwięzioną w jego pracowni i uczącą malowania jego podopiecznych. Nigdy więcej. Wpadłam do pokoju ponownie i szybko przebrałam się w coś wygodniejszego, niż krótka spódnica i obcisły top. Włochy to inny świat. Norwegia wydawała mi się szara i pozbawiona życia. To trochę dziwne, szczególnie że nadal trwał dzień polarny.
Zdecydowałam się ukryć w pokoju z zegarami. Nikt nie będzie mnie tam szukał, będę mogła w spokoju uzupełnić pamiętnik i zastanowić się nad dzisiejszym planem dnia. Właśnie, od powrotu do Polski wszystko chorobliwie planowałam. Nie mam pojęcia dlaczego. Z rozmyślań wyrwał mnie jakiś koszmarny hałas, który dobiegał zza drzwi. Przycisnęłam do piersi notes i otworzyłam je, nieśmiało zaglądając do pokoju. –Nic ci się nie stało? – zapytałam. Jeszcze nie wiedziałam kto spowodował hałas, widziałam tylko sylwetkę.
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Maurycy Sob Wrz 03, 2011 11:25 am

Cóż za szczęśliwa gwiazda musiała nade mną czuwać! Nigdy bym nie powiedział tego zdania, gdybym tak przez ten ułamek sekundy nie pomyślał. Natle gęstą ciemność mych sercowych męczarni rozświetlił promyczek nadzieji. Otóż mija wróżka! Nie dość, że wciąż żyła, (co uświadomiło mi, że podania o podobnych istotach należałoby zedytować. I podjąłem decyzję, że zrobię to jak najprędzej) to jeszcze pojawiała się w najbardziej odpowiednim momencie. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście, więc tylko zrobiłem krok ku Halinie, a że nie wyliczyłem dobrze współrzędnych w których postanie moja stopa, nie uwzględniłem leżących na ziemi przeszkód, właśnie prawie wywaliłem się i prawie znów stłukłem kolejne zegary. Prawie. Wsparłem się o jedyny w pomieszczeniu fotel i udało mi się zachować równowagę.
-Ale ze mnie okropna niezdara. To musi być drażniące, dla kogoś obdarzonego taką gracją jak ty, moja wróżko- przywitałem ją, stojącą ciągle w wejściu. Głupio się czułem, kiedy miała jak na dłoni moje niezdarstwo i patrzyła się nieprzerwanie mi na ręce. To sprawiało, że denerwowałem się jeszcze mocniej.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Chupa Sob Wrz 03, 2011 11:41 am

Trafiłam na Lucyfera. Trochę minęło od spotkania w pracowni. Ba! całe wieki. A ja, wciąż wiedziałam o nim tyle co nic. Problem tkwił w tym, że on nawet nie próbował być tajemniczy, po prostu jego osoba była taką aurą owiana od początku. Widywałam go kilkakrotnie na korytarzu, kiedy przemykał nim niczym spłoszona sarenka. Aczkolwiek cieszyłam się, że udało mu się przeżyć na tym okropnym świecie. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, jednocześnie wchodząc do pomieszczenia. Bałam się zrobić krok do przodu, tak tu było ciemno. Przynajmniej bezpiecznie, bo nikt nas tu nie znajdzie. Podejrzewam, że część rezydentów nie wie o istnieniu tego cudownego miejsca. - Wróżki ćwiczą godzinami w swoich pokojach - zaśmiałam się. Dziwne, że nadal tak mnie nazywał. Oparłam się o jedną z półek, na której stały świeczki. Na reszcie mogłam cokolwiek zobaczyć! Zmienił się? Chyba tak. Chociaż ten wzrok człowieka nieprzystosowanego pozostał. Uśmiechnęłam się smutno.
- Wiesz co stało się z roślinami? - zapytałam mimochodem.
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Maurycy Sob Wrz 03, 2011 3:35 pm

-Myślę, że przydałaby mi się lekcja- mruknąłem zażenowany swoimi problemami z ogarnięciem własnego ciała. Przesunąłem stopą by zamieść śmieci pod komodę. Dwa razy wystarczyły, chociaż narobiłem znów hałasu. Ale przynajmniej można było przejść. Wyciągnąłem dłoń do Chupy, żeby przyszła do mnie, bo przecież obok miałem fotel.
-Z roślinami? Chodzą po rezydencji różne informacje. Nawet ja słyszałem, a to dziwne dość. Więc to podobno przez Charlie, albo Venus. Podobno coś im się nie udawało, albo się pokłóciły. I teraz mają problem z naprawieniem. To na pewno jest dla nich straszne, bo obie tak mocno kochały rośliny. - poinformowałem Halinę. To było coś nowego, że wiedziałem więcej od innych. Ale taki był już mój los. Ludzie czasem mówili i robili swoje tajemnicze rzeczy, a mnie nie zauważali. I czasem nim się zorjętowałem, nagle byłem w środku wielkiej dramy. Ale mnie te rzeczy nie interesowały, poza tym nikt mnie nie kojarzył na tyle, by się przejąć. Wzruszyłem ramionami. -Smutno bez nich, prawda?
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Chupa Nie Wrz 04, 2011 4:28 pm

- O właśnie! - klasnęłam w dłonie i zwróciłam twarz do Lucyfera. - Jak tam twoje lekcje? Lepiej ci idzie? - zapytałam z troska w głosie. Ostatnio było mi go naprawdę szkoda, w końcu każde z nas chce żyć w zgodzie ze swoim talentem, a jeszcze lepiej żeby można było go używać, kiedy się chce. Siedem lat temu chodziłam z zieloną skórą przez miesiąc, bo nie mogłam opanować talentu i wszyscy się ze mnie śmiali. A później podpalali sobie włosy lub zamrażali gluty w nosie.
Z wdzięcznością przyjęłam rękę Lucyfera i ostrożnie przeszłam między rozbitymi zegarami na oparcie fotela. Ciszę przerywało tylko cykanie zegarów i powodowane przeze mnie, puknięcia stopami o fotel. Machałam nogami niczym mała dziewczynka na ławce.
- Tak, zdecydowanie. On kolorowych kwiatów biła taka jakby siła - kolory dodają mi energii. To pewnie przez talent. Zdziwił mnie brak roślin, ktoś wyrządził im okrutną krzywdę - odpowiedziałam.
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Maurycy Nie Wrz 04, 2011 7:29 pm

- O tak, jest już naprawdę dobrze. - uśmiechnąłem się do Chupy. Wypełniło mnie szczęście, bo pierwszy raz w życiu ktoś był dla mnie taki milutki. Gdybym tak nie wielbił obrazu mej Delilah, zapewne uważałbym Halinę za najbardziej cudną kobietę na świecie. Taka była w mych oczach. O, cóż za cud by mnie dosięgł, gdybym mógł mieć Delilah o charakterze Chupy. Nie ujmując tu żadnej z nich - nie wątpię bowiem w to, że obie mają cudne zarówno zewnętrza, jak i wnętrza: panią mego serca ze strony estetycznej była Delilah, natomiast najbliżej memu sercu była Halina. Kolejny konflikt tragiczny.- Oczywiście wszyscy są kochani i bardzo mi pomagają, ale kiedy mieszkałem w Defrost, moja moc była silniejsza. Żebym mógł powrócić do tamtej formy należałoby zastosować tamte sposoby, a to nie byłoby... miłe. Więc wszyscy szukają innego rozwiązania. Też jest mi głupio, że nie potrafię starać się tak samo mocno, jak niegdyś- przyznałem. Mżoj wzrok był skupiony na tarczach zegarów, które przesawiałem na wyższe półki, by zrobić miejsce na nowe. W półcieniu, w którym siedzieliśmy ledwo było cokolwiek widać. Jednak mi starczało, że czułem obecność miłej mi osoby. Nawet umknęło mi, czy Halinka już wiedziała wcześniej skąd mnie zabrano. Bo Defrost nigdzie nie brzmi dobrze.
-Hm, zdawać by się mogło, że wszystkim brak roślin daje się we znaki. Ale nie martw się, na pewno wszystko już niedługo wróci do normy. Wróciła Venus i widziałem uśmiechniętą Charlie. - pocieszyłem Chupę i zwróciłem na nią wzrok. Ona też jest śliczna.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Chupa Pon Wrz 05, 2011 4:04 pm

- W takim razie ja też cieszę się, że jesteś zadowolony – pokiwałam głową. Miałam nadzieję, że postępy w nauce poskutkują zwiększeniem jego pewności siebie. Wciąż miałam w głowie tamten obraz z pracowni. Naprawdę było mi go szkoda i z chęcią bym mu pomogła, gdybym umiała. Lucyfer wydawał się taki odległy, oddalony od rzeczywistości. Nie wiedziałam, czy to z powodu talentu, czy zawsze taki był. Jakby oglądał świat zza szyby. Świat pełen zła i brutalności. Może to on stał po tej dobrej stronie, gdzie wszystko jest lepsze? Prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiem.
- Defrost? – zapytałam, przerażona. Słyszałam różne opowieści, ale część pochodziła ze źródła typu Iris i naprawdę nie mogłam wierzyć we wszystko co ona mówi. Mózg jej się przegrzał od nadmiaru solarki, blondynki i pomarańczki nie myślą porządnie. A wystarczyłoby poprosić mnie o zmianę koloru skóry, serio.
- Pozytywne wspomnienia i metody są zawsze lepsze od tych złych. Chociaż czasem, na początku mogą wydawać się nieskuteczne. – powiedziałam. Biedny Lucyfer. Nie domyślałam się, że Defrost mogło wyrządzić taką krzywdę ! Uśmiechnęłam się na wzmiankę o roślinach.
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Maurycy Pon Wrz 05, 2011 7:29 pm

- O, um..- speszyłem się. Tak na prawdę rozpowiadanie o Defrost było zakazane. Jak dotychczas sądziłem, że będę umiał dochować tajemnicy. Okazało się jednak, że jak narazie ta informacja trzymała się jeszcze w tajemnicy, bo nie miałem okazji ku jej rozpowszechnieniu. Wystarczyło, żebym poczuł się pewniej przy jednej dziewczynie i już chciałem jej mówić wszystko co miałem w głowie. Czułem się rozdarty, bo to przecież nie chciałem mieć sekretów czy niedomówionych spraw z moją wróżką. A z drugiej strony bałem się, że kiedy Dyrektorka się dowie o mojej głupocie i długim języku, odeśle mnie tam skąd byłem. Nie chciałem stąd iść. Przecież tu była Chupa, tu była...och, Delilah, trzy sekundy bez wspomnienia Twego obrazu i czułem, jakby opuściła mnie nadzieja - tu było mi dobrze. Wziąłem Chupę za dłonir i ukuchnąłem przed jej kolanami. Gdybym wiedział, jak to w sumie wyglądało. Jakbym się oparł kolanem, to prawie jak oświadczyny. -Obiecaj mi, że nikomu nie powiesz. Wiem, że mogę na to liczyć nawet bez pytania, bo jesteś prawą osobą. Ale obiecaj i przyrzeknij mi. Gdyby ktoś się dowiedział, następstwem byłby mój powrót TAM. Dlatego proszę- wpatrywałem się w jej wielkie zielone oczy, które tak jak gwiazdy nademną, świeciły i dawały nadziejii. Musiała minąć dłuższa chwila, bo nim cokolwiek dosłyszałem zdążyłem w głowie już ułożyć sobie cały wiersz o okrągłych okienkach we wróżkowym sklepie z cukierkami.-Cóż to za barwa zdobi twe gwiazdy?- spytałem oniemiały, bo właśnie coś mi się uświadomiło.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Chupa Wto Wrz 06, 2011 7:43 am

- To już zamknięta część twojego życia – powiedziałam cicho. Wzrok miałam skierowany gdzieś w stronę zegarów – nie chciałam, żeby widział mój strach. Zagrożenie okazało się być tak blisko, a ja nawet nie zdawałam sobie sprawy z jego realności. Żyłam beztrosko i wesoło biegałam po całym Tromso, nie zwracając uwagi na te wszystkie plotki. Powinnam uważać bardziej, mój talent nie służył do obrony ani ataku. Służył do tworzenia piękna. Z uśmiechem odwróciłam do niego głowę, kiedy uspokoiłam się dostatecznie. Zaraz… co on robił?! Klękał i w ogóle, o matko. Nie, to nie mogło być to. Zaskoczona, dotknęłam dłonią ramion w geście zdziwienia i nawet nie poczułam, kiedy usta otworzyły się w okrągłe kółko.
- Lucek, nie powinieneś… - próbowałam się wzbraniać, jednak ostatecznie zamilkłam. Moje zaskoczenie wezbrało, kiedy on zaczął mówić. Wysłuchałam go grzecznie, jednak z każdym słowem zdenerwowanie ustępowało i zalewała mnie ulga. I jeszcze rozbawienie. Z boku cała sytuacja mogła wydawać się naprawdę zabawna.
- Oczywiście, że ci obiecuję – zachichotałam. Za chwilę, dodałam: - ale nie powinieneś tak kucać przed każdą kobietą. Uśmiechnęłam się wesoło i spojrzałam mu prosto w oczy. Lucek, taki prostolinijny Lucek. Westchnęłam cichutko. – Nikt cię nie odeśle tam. Price ma dobre serce – zapewniłam go prędko.
- Szczęście i radość migoczą
Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Maurycy Czw Wrz 08, 2011 4:06 pm

Zamknięta rzecz. Jak miło było to słyszeć od innej osoby. Co prawda opiekunowie lubili mi wmawiać, że nie powinienem się przejmować przeszłością, powinienem wręcz o niej zapomnieć, zacząć nowe życie. Tabula rasa - często używali tego pojęcia. Czy jest jednak możliwość, by zapomnieć? Pamięć ludzka jest ułomna, płata różne dziwne figle. Mi ją czyszczono i sprawiono, że byłem jeszcze bardziej podatny na jej mankamenty. Jednakowoż ja pragnąłem mieć wspomnienia. Czy były złe - takie, jak te, które wyniosłem z Defrost, czy dobre - jak te, które kojarzą się z pobytem w Rezydencji. Wspomnienia były moim bogactwem. Mówi się, że nie można docenić rzeczy, póki się jej nie straci. Jako ktoś, kto nigdy nie doświadczył możliwości przechowywania wspomnień, mogłem potwierdzić te słowa. Przeszłość była owiana gęstą mgłą niepamięci, a jednak pamięta przeze mnie przeszłość była mym sacrum. Jedynym miejscem, w które mogłem powracać mnóstwo razy, a nikt ani nic nie mogło mi tego zabronić. I choć ma historia była jedynie skrawkiem tego, co przeżywał przeciętny człowiek w moim wieku, byłem zafascynowany możliwością jej posiadania.
- Więc, dobrze. Byłem w Defrost. Nie mam pojęcia jak długo, gdyż jak już wiesz, moje wspomnienia nie sięgają nawet trzech tygodni wstecz od ucieczki. Wracając do tematu - tam potrafiłem osiągnąć o wiele silniejszą moc. Opiekunowie wciąż powtarzają, że wszystko zależy ode mnie, więc może wkrótce coś mi się powiedzie i zdobędę nowe umiejętności. Zobaczymy. - westchnąłem i nagle się przeraziłem - Och, czy to nie dobrze. Uraziłem Cię? Wybacz mi proszę, to nieodpowiednie, wybacz, że nie wiedziałem - puściłem ją i wstałem, by nie ciągnąć mego głupiego zachowania. Ale z tamtej perspektywy jej oczy rzeczywiście przypominały gwiazdy. Patrząc z góry, mogłem natomiast widzieć w nich odbicia tańczących ogników od świec poustawianych wokół nas. Sięgnąłem ku głowie, zawstydzony, że znów coś pokręciłem. Powinienem zapytać najpierw Lemona, jak powinien się zachowywać dżentelmen. Lemon musi wiedzieć takie rzeczy i na pewno pomoże mi z moją ułomnością. Uśmiechnąłem się słabo na jej słowa. - Szczęście, zazdroszczę Ci tego uczucia. W mym nędznym położeniu, to niestety zbyt surrealistyczne, by doświadczać pełni szczęścia. Ale po Tobie widać, że aż nim emanujesz. Jakbyś jaśniała. - skomentowałem, a że te piękne oczy znów śledziły moje ruchy, odwróciłem wzrok na migoczące źródełka światła. Malowały na ścianach niesamowite wzory i gdybym nie był w tej chwili skoncentrowany na tym, by zachowywać się poprawnie, zapewne podziwiałbym je w skupieniu.

//czupa skończy, ale ja już ide
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Chupa Sob Wrz 24, 2011 5:07 pm

O czym myślał? Z zainteresowaniem przyglądałam się twarzy Lucyfera. Zabawnie marszczył czoło, gdy się nad czymś zastanawiał, jednocześnie wydając się całkowicie pochłoniętym moimi słowami. Nikt nigdy mnie tak nie słuchał - to było coś nowego. Uśmiechnęłam się lekko. Ciekawiło mnie, jak on odbiera życie w rezydencji. Czy wszystko jest dla niego nowego i ciekawe, czy wbrew przeciwnie monotonia dni przyprawia go o bóle głowy.
Naprawdę, tutaj nic się nie działo. Od czasu do czasu ktoś wybuchał, znikał lub przedawkował. Po jakimś czasie można dostać kręćka. Ostatnio ktoś zaciążył i tyle. Westchnęłam ciężko. Ludzie wydawali się irytujący. Od powrotu nawiedzała mnie myśl związana z czworonożnym przyjacielem. Takim miękkim, kotkiem może. Usiedlibyśmy razem przed kominkiem, a on furkotałby cichutko...
- To... to dobrze, że mi powiedziałeś. Rezydencja ci pomoże na pewno, tylko musisz się trochę przyzwyczaić. Może teraz tego nie widać, ale dobre metody na dłuższą metę są lepsze od tych złych - kiwnęłam głową, strząsając przy tym włosy na ramiona. Przez chwile przykryły mi twarz - dobrze, bo byłam trochę przestraszona. Chciałam zmienić temat.
- Powinnam przygarnąć kotka? - wypaliłam ni z tego, ni z owego. Mishka, mój owczarek belgijski, była kochana i totalnie we mnie wpatrzona, ale ta wizja kotka. Nie mogłam jej odgonić.
- Nic się nie stało - powiedziałam cichutko i nachyliłam się, by delikatnie musnąć wargami jego policzek.


Chupa
Chupa
team shaq


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Baradiel Nie Lis 13, 2011 5:24 pm

Ze smutnego niewidzialnego świata


Wyciągnąłem z kieszeni zapalniczkę i przetarłem palcem po wklęśnięciach, które były w niej wyżłobione. Niedawno udało mi się przywrócić część rzeczy do normalnego stanu. W kieszeń koszuli wsadziłem wcześniej paczkę papierosów i uwaga! osobisty sukces: trafiłem do niej za pierwszym razem. Chciwie zaciągnąłem się dymem, kiedy tylko opuściłem gabinet dyrektorki; nienawidziłem jej za to, że traktowała mnie jako jakiś specjalny, ułomny przypadek oraz za każdym razem wytykała mi błędy młodości.
Jędza. Uśmiechałem się za każdym razem, gdy widziałem ludzkie gęby wykrzywione przez strach lub niedowierzanie. Niecodziennie widzi się lewitujący papieros.
Miałem iść do kuchni, ale przypomniałem sobie o zegarku, który włożyłem rano do kieszeni - zabrałem go z pokoju z zegarami mojego pierwszego dnia w Rezydencji. Ponad dziesięć lat temu. Chciałem go odłożyć na miejsce... tylko gdzie on wisiał?! Zdezorientowany, rozejrzałem się po pomieszczeniu i próbowałem coś sobie przypomnieć. Tak, to tam! Wypatrzyłem drążek, na którym kiedyś wisiał ów cykacz. Właśnie próbowałem go przewiesić, kiedy...
Baradiel
Baradiel
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Sybilla Nie Lis 13, 2011 6:47 pm

[eeeeeee]

...kiedy Sybilla siedząca sobie na trumnie czy czymś bardzo trumnę przypominającym, a niewidzialna, bo głupie dzieciaki nie chciały jej dać spokoju jak się dowiedziały, że ma cukierki, poczuła jak coś przez nią przenika. Dokładnie to ona przez coś, tyle że ona, czyli ja, siedziała sobie spokojnie nikomu nie wadząc, a jakiś debil władował w nią łokieć. No ja zniosę wszystko, ale żeby tak ktoś władowywał się ze mnie jak gdyby nigdy nic? I jeszcze gnojka nie widać, debil jeden. A prosiłam moich małych sługusów - jak ktoś ma podobny dar, to dam wam cukierki. Nawet dwie garście. I co? I nico.
- Co robisz niezdaro. - warknęłam wcale nie pytająco, nie zmuszając się do powrotu w wymiar materialny. Tego KOGOŚ nadal nie było widać, ale doskonale wyczuwałam jak się porusza. Kiedy nie martwisz się, że wpadniesz na szafkę czy zegarki, to możesz pozwolić sobie na większą obserwację, dużo bardziej efektywną niż w przypadku zwykłych, szarych ludzików. Tak doskonała w swoim doświadczeniu mogłam określić jedynie po dźwięku elektryzowanej sierści, gdzie jest kot. Nie miałam jednak chęci słuchać, tym bardziej że wystarczyło wstać i pomacać ręką by natrafić na jakąś niezidentyfikowaną część ludzkiego ciała. Brrr.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Baradiel Pon Lis 14, 2011 7:04 pm

- Cześć Czarna - powiedziałem wesoło i złapałem jej dłoń w nadgarstku, by zdjąć ją ze swojego torsu. Już dawno nauczyłem się ignorować jej humorki, gdyby nie to, to nie wytrzymałbym z nią dłużej niż pięć minut. A niewidzialni muszę trzymać się razem. Przypominam, że to ja pierwszy byłem przezroczysty, nie ona. Mógłbym sobie dalej egzystować poza granicami tego burdelu, gdyby nie cofnięcie talentu. Życie jest naprawdę popieprzone.
Zaciągnąłem się papierosem. Zaraz... co ja miałem zrobić? Już pamiętam. Odłożyłem zegar na miejsce i przez bardzo krótką chwilę wpatrywałem się jak majtając się, obija o inne zegarki. Przechylałem głowę raz w jedną, a raz w drugą stronę. Nie wyłapałem momentu, kiedy obraz się rozmył i nagle cały rząd z zegarkami... zniknął.
- Kurwa mać - machnąłem ręką przez powietrze. Przynajmniej ono powinno tam być, ale nie kurwa, tam były zegarki. Z pierdolonym hukiem zwaliły się na ziemię. Zmarszczyłem tylko brwi i z całej siły rzuciłem się na fotel, tym samym wprawiając go w lekki poślizg. Pierdole nie robie.
Baradiel
Baradiel
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Sybilla Czw Lis 17, 2011 4:05 pm

Gdybym nie miała w sobie dużej dawki pogardy dla tej całej MŁODZIEŻY, dla tych całych subkultur, różowych żyletek, tlenionych włosków, powiększanych cycków i wiele wiele innych, to zrobiłabym klasycznego facepalma. Ponieważ jednak średnio współgrało to z moim światopoglądem zblazowanej i nonszalanckiej panny, to poprzestałam na mruknięciu pochwały dla jego koordynacji.
- Ogarnąłbyś się wreszcie. - stwierdziłam, bo to naprawdę zaczynało robić się irytujące. Ja naprawdę rozumiem, że trudno jest się ogarnąć, kiedy nie widzisz własnej ręki, bo raz sobie zniknęłam rękę a reszty nie i do naprawdę było dziwne uczucie, ale na siedem beczek solonych sztokfiszy, on ma tak nie pierwszy dzień i mógłby iść na jakąś terapię, a nie rozwala wszystko na swojej drodze! No bardzo was proszę.
- Idź się mąką obsyp, łatwiej ci będzie. Albo ukradniemy tym plastikom neonowe lakiery do paznokci i będziesz tak SŁITAŚNIE WYGLĄDAŁ. - nie widział mojej twarzy ani rąsi obowiązkowo przy słowach traktujących o plastikach fantastikach, ale z samego tonu mógł wywnioskować jaki mam dla nich przedziwnie wielki szacunek. Całe szczęście, że wykluczałam obecnie wszelki kontakt fizyczny - bez dematerializującego daru bałabym się zbliżyć do tej cioty, żeby nie wywalił mi na głowę tej wielkiej sowy. Co robi sowa w składzie zegarków?
Siedzi.
Sybilla
Sybilla
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Angie Nie Gru 18, 2011 3:01 pm

//z pokoju Shelby

Tik, tok, tik, tok.
Tu mnie jeszcze nie było. Dziwne, ale mnie serio w bardzo wielu miejscach w Rezydencji nie było, chociaż siedziałam tu chyba od pięciu lat. Miejsce było nietypowe bo, jakby nie patrzeć, rzadko kiedy można trafić gdzieś, gdzie każda wolna przestrzeń jest wypełniona zegarkami. Odgarnęłam te kilka wiszących na łańcuszkach, żeby wejść głębiej do pomieszczenia, uniknąć zderzenia czołowego z jednym z większych zegarów, po czym usiąść po turecku na podłodze i gapić się w przestrzeń. Przejechałam ręką po włosach. Shelby spisała się na medal - wcześniej ucięte krzywo kłaki nie nadawały się do niczego, a teraz układały się same. Później pomogłam jej wybrać strój na Halloween, ale sama nie miałam nastroju żeby iść na zabawę. Tam się wszyscy sekszą i się spijają, przebrani za najdziwniejsze dziwadła. Mi się nie chciało. Miałam strój krokodyla zakopany gdzieś w szafie, ale wena na zabawę i picie mnie opuściła. Chociaż nie, wróćcie. Nie na picie. Przecież przyniosłam ze sobą gin i plastikowy kubek do pokoju, co nie?
Nalewałam sobie właśnie do pełna, kiedy drzwi skrzypnęły. Nosz cholera jasna, nie można było się w spokoju napić? Ostatnim razem też tak było - Ethan wpadł do tego pokoju z wigwamem, kiedy sobie spokojnie leżałam. Alkohol przyciąga towarzystwo.
Angie
Angie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Antonio Nie Gru 18, 2011 4:58 pm

[a, no to halloween]

NO WRESZCIE. To takie głupie uczucie, kiedy wracasz po paru tygodniach, bo hmm... komuś zachciało się podpisać z tobą kontrakt, i godzinami siedziałeś w studiu nagraniowym, bo jakiś patałach nie umiał obsługiwać suszarki. Czy czegośtam. Mniejsza o to, grunt że nie lubiłem wyjeżdżać na tak długo, chociaż to rozwiązywało problem Angelique, która działała mi na nerwy. Znaczy, nie że ona działała mi na nerwy. Działało mi na nerwy to, że nie wiedziałem jak mam się w końcu zachowywać. To uczucie, trochę dziwne nawet jak na mnie, przygasało, a z kolei dziwnie byłoby nagle zacząć traktować ją jak moje normalne koleżanki. Więc ogólnie wynikała dość dziwna sytuacja z którą nie umiałem sobie poradzić. Bo czy mogłem iść do niej i powiedzieć 'cześć, sory, fajnie było, ale już chyba cię nie lubię'? Raczej nie. Wyjazd był dla mnie w tym sensie wybawieniem. Powrót wywoływał wiele sprzecznych emocji, bo tęskniłem za Rezydencją jako taką, ale musiałem w końcu spotkać ją. I to prędzej niż zakładałem w najczarniejszych godzinach.
- Yhm, hej. - zdziwiłem się. No patrzcie. A zamierzałem na odstresowanie nakręcić zegary na jednej półce, a potem znaleźć te z kukułkami i innymi alarmami, żeby dzwoniły co pięć minut. To taka zabawa, że hej! A tu ona. No epicko.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Angie Nie Gru 18, 2011 7:59 pm

Uniosłam wzrok do góry i mało by brakowało, żeby mi się gin rozlał. No tak. Ze wszystkich ludzi w Rezydencji akurat ON musiał tu przyjść, kiedy akurat postanowiłam wejść do środka. Zdążyłam się już przyzwyczaić do faktu, że go nie było, więc to co miałam wymalowane teraz na twarzy nie było bezbrzeżną radością.
- Witamy znów w Rezydencji, paniczu Smudkowsky. - odparłam tonem mówiącym bardziej "weź spierdalaj, bo i tak nie mamy już o czym gadać, a ja nie mam drugiego kubka, a z flaszki nie dam Ci pociągnąć łyka, więc nawet nie licz na to że się podzielę", po czym uśmiechnęłam się w najsłodszy sposób, na jaki było mnie w tym momencie stać. - Co tam słychać w kolorowym świecie sławnych, hm?
Nie spuszczałam z niego wzroku. Przez te kilka lat świadomości o swoim darze, nauczyłam się nie mrugać zbyt często, więc gapiłam się na niego nachalnie znad brzegu kubka, kiedy siorbałam sobie co tam wlałam. Cholera jasna, akurat dzisiaj musiałam go spotkać? Mogłam na niego wpaść nieco później, kiedy bym już trochę ochłonęła.. bo w teraz było kiepsko. Wszystko się we mnie mieszało i buzowało, począwszy od dawnego przywiązania do Antosia, poprzez ogromne rozczarowanie, a kończąc na poirytowaniu związanym z wydarzeniem w "Kotwicy". Miałam tylko nadzieję, że dam radę jakoś się ogarnąć do czasu, aż będę musiała mu znowu odpowiedzieć, bo nie uśmiechało mi się zdemolowanie pokoju pełnego zegarków przez jeden, zbyt nieostrożny ruch. A o takie było łatwo.
Angie
Angie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Antonio Pon Gru 26, 2011 10:13 pm

Cóż za radość! Co za wesele! Co za euforia! Co za doprawdy radosne uczucia malowały się teraz zaprawdę na twarzy panny Nox, czyż wystarczy jedno zdanie by odpisać to piękno? Tak, kurde. 'Nie lubię cię, idź sobie.' Fajowo.
- Ehm, tak, sławnych? - wymamrotałem bardzo ogarnięty, normalnie miałem tyle do czynienia ze sławnymi ludźmi! Ze sławnym panem Mikrofonem i panem Fortepianem, nie wspominając o pani Szybie i różnych takich. Bo akurat jak nagrywam, to wypuszczą mnie ze studia, żebym sobie pogadał ze sławnymi ludźmi, no na pewno. Oni mi nawet do toalety nie dawali wyjść, dyktatorzy walnięci, psiakostka! Musiałem się wykradać! Kazali mi zostawać po godzinach, bo im się nie podobało, że nie doliczam pauzy, czy robię zbytni akcent! A gdzie interpretacja wykonawcy, pytam się!? Gdzie swoboda wykonawcza!? Gdzie ten, konstytucyjnie zapewniona wolność!? JA ŻĄDAM ODPOWIEDZI!
- Wszyscy zdrowi. - stwierdziłem w końcu, bo nic lepszego nie udało mi się wymyślić podczas zaprawdę głębokiej introspekcji czy co to tam jej, dotyczącej mojej pogardy względem biurokracji i tego, no, nagrywania po godzinach.
- A u ciebie? - spytałem przez grzeczność. To chyba był koniec kompletny, bo nie wiedziałem co powiedzieć, nie umiałem wgl się wypowiedzieć. Ta magiczna nić między nami została przerwana, a chyba nie można było zrobić z niej supełka. Uśmiechnąłem się sztywno, nawet nie usiadłem. Pewnie i tak zaraz wyjdę.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Angie Czw Gru 29, 2011 1:43 pm

O tak, naturalność i swoboda naszej rozmowy z pewnością zmyliłaby każdego. Nie, nikt by się nie domyślił, że między nami mogło się coś popsuć. Skądże. Te śmiechy, radość tryskająca ze spojrzeć i całkowity brak niezręczności! Nic tylko zazdrościć znajomości na takim poziomie. Skrzywiłam się lekko.
- Jak widać. - odparłam na zadane bardziej z grzeczności niż ciekawości pytanie, unosząc lekko do góry kubeczek i butelkę, moich towarzyszy na dzisiejszy wieczór. Z nimi bawiłam się lepiej niż z nim. Niech sobie wmawia, że ja to sobie wmawiam, żebym poczuła się lepiej, mam go gdzieś.
Zbierał się do wyjścia, widziałam to. Pewnie nieświadomie zerkał w stronę drzwi, cały trochę odwrócił się ku wyjściu. Zmarszczyłam brwi. Byłam zbyt dumna, by dać mu wyjść pierwszemu, więc podniosłam się gwałtownie (choć chwiejnie) i spojrzałam na niego po raz kolejny, z jeszcze większym wyrzutem niż wcześniej. Nie powiedziałam nic, bo nic już nie było do powiedzenia. Wyprostowałam się tylko, uśmiechnęłam równie sztucznie i lalkowato co on, po czym wyminęłam go, modląc się w myślach, by nie strącić po drodze żadnego zegara. Ostatnie co bym chciała, to upokorzyć się w jego oczach, jako pijana ciamajda.
- Pozdrów miliony fanek! - zasalutowałam mu niedbale i wyszłam, zastanawiając się nad miejscem w które mogłam pójść, żeby na pewno nie trafić na niego po raz kolejny. Ba, żeby nie trafić na nikogo.

//to było mega krótkie, ale koniec, bo my tu o Halloween, a już święta!
Angie
Angie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Eileen Sob Lut 04, 2012 4:22 pm

Jest ciemno. Wiem, że jest, bo czuję ciemność każdym skrawkiem odsłoniętej skóry, jak puchaty koc otulający ramiona, kot, łaszący się nieustannie do kolan, dłonie badające każdy cal mojej twarzy. Gdzieś na granicy umysłu nadal wyczuwalna tkwi ta świadomość, że w końcu przyszła ta upragniona noc, rozbłysła konstelacjami kojąc serce i duszę, lecz to nie wystarczyło. Myśli wciąż pierzchały jak stado wróbli przejedzonych okruchami rzucanymi cały dzień, które już nie chcą siadać na dłoniach, już nie czuję ich bijących szaleńczo serduszek pod palcami, więc szukam innej drogi, oddalam się od światła by znów sie zatracić. Ciemność żyje, szum skrzydeł motyli uwięzionych w zegarach, każdym ruchem nieuchronnie zbliżających swój koniec wypełnia moje uszy i nie słyszę już nic więcej od wielu, wielu godzin. Noc, dzień, ranek i wieczór, wszystkie zlały się w lśniącą strugę przepływającą między moimi palcami, wirującą tęczowymi iskrami między sylwetkami tańczących. Czuję rzęsy śpiące spokojnie na policzkach, ale widzę wszystko wyraźnie, każdy ruch - drgnięcie nadgarstka i paź kłania się przed kwiatową wróżką, która dyga wdzięcznie pod lekkim ruchem palca. Maleńką dłoń wysuwa w jego stronę a on, spłoniony, ujmuje ją ostrożnie jakby była z najcieńszego szkła, gotowa w każdej chwili się rozsypać. I wirują wśród dźwięków symfonii gwiazd, stukot drewnianych stóp tłumi gruby dywan kurzu który jarzy się leśną zielenią a ja szumię z brzozami, wiatr pieści me gałązki błądzące wśród chmur, korzeniami sięgam w historię głębiej, niż udało się komukolwiek. Płynie przeze mnie życie, ciepłe soki ludzkich emocji i marzeń, maleńkie złote iskry gasnące zbyt szybko. I nie ma ścian, murów i okien, jest tylko ogrom tego świata a w nim ja, idealnie zespolona, i spokój, jakiego nigdy nie czułam.

Eileen
Eileen
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Joe Sob Lut 04, 2012 7:17 pm

//przeskok

Sam nie wiedziałem, co tak w zasadzie przywiodło mnie do tego pokoju. Właśnie skończyłem jeść kanapkę, którą ktoś nieostrożnie zostawił w kuchni (tylko na kilka chwil, jego błąd), a potem wyruszyłem na przechadzkę w nieznane. Głowę miałem daleko w chmurach, marudząc pod nosem na beznadziejny świat i brak wódki, kiedy trafiłem właśnie do tego pomieszczenia. Nie lubiłem go. Nieznośne tykanie miliona zegarów kojarzyło mi się z ludźmi, których przychodziło mi leczyć. Niektóre były głośne, inne całkowicie milczące, jedne błyszczące i dziwaczne, a pozostałe skromne, niemal niezauważalne. Patrząc na zegarki mogłem śmiało przywołać z pamięci twarze ludzi, w których musiałem się wpatrywać godzinami. Ba, mogłem je wszystkie ponazywać ich imionami, a potem usiąść na ziemi i prowadzić podobne konwersacje co wcześniej. Człowiek pracujący z chorymi psychicznie nie mógł być do końca normalny, co zawsze przypominałem swoim znajomym, gdy narzekali na moje dziwaczne reakcje i zachowania. Z jakim przystajesz takim się stajesz.
Jednak moje plany pokonwersowania z zegarami popsuła dziewuszka, siedząca w półmroku w milczeniu. Byłbym jej nie zauważył gdyby nie dwie maleńkie figureczki, które przed nią tańczyły - nie powiem, dziwna sprawa, ale czy istnieje jeszcze na tym świecie coś, co mnie zdziwi? Już po pierwszym spojrzeniu wiedziałem, że jest jedną z "tych". Jak, spytacie? Sam nie wiem. Ludzi z powikłaniami psychicznymi zawsze widziałem nieco inaczej. Nie świecili, nie byli otoczeni w moich oczach magiczną aureolą.. byli po prostu bardziej widoczni. Szybciej ich zauważałem, nie miałem problemów z podejściem i rozpoczęciem rozmowy. Zupełnie jakby odzywał się we mnie instynkt dobroczyńcy i chęć natychmiastowej pomocy. Tak też zrobiłem w tym przypadku: nie odwróciłem się i nie wymaszerowałem w stronę pokoju kogoś, kto miał flaszkę na zbyciu, a zostałem, oparty o próg, wpatrzony w dziewczynę w cieniuśkiej sukieneczce. Była we własnym świecie, pogrążając się w nim stopniowo, pewnie powoli tracąc rzeczywistość.
- Pięknie tańczą. - staram się ją wybudzić z transu. Chcę pomóc. Jak nigdy wcześniej czuję chęć wykorzystania swojej umiejętności w dobrym celu. Nie jak wtedy, kiedy mnie zmuszali, żebym siedział z tamtymi w psychiatryku. Tak szczerze.
Joe
Joe
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Eileen Sob Lut 04, 2012 9:11 pm

Szum narastał, motyle przepoczwarzały się we wściekłe szerszenie o tłustych odwłokach, brzęcząc coraz gniewniej, wyczuwając intruza. Cisza, moja przyjaciółka uciekła w popłochu, ledwo wymknęła się z łapczywych rąk podmuchu, który wpadł przez uchylone drzwi. Tancerze w moich dłoniach pogrążali się w szaleństwie, dając porwać się taktom zbyt szybkim dla ich stóp, coraz szybciej, coraz szybciej, wzbijając ciężki kurz, wróżka krwawi lecz tańczy, spętana dotykiem, szpony pazia wbijają się głęboko pod jej pergaminową skórę. Już nie mam nad nim władzy, moje palce bez woli ciągną za sznurki a brzęczenie narasta do huku fal na klifach, ogłusza, pozbawia własnej woli. Chcę się wyrwać, nie umiem, czuję szpony na żebrach i lodowaty oddech na szyi. Ciągnie mnie w dół, w kotłująca się wodę, gamę szarości i granatu, która zatyka usta, zabiera oddech, zmusza zmęczoną tancerkę do dalszych pląsów, a papierowe skrzydła namakają słoną wodą, ciążą mi na plecach. Krzyk mew jest nieznośny, rani uszy, mimo swojego przekazu. Wołają pomocy moim głosem, który odbija się od skał i ginie w mroku, w którym świecą oczy. Tysiące jasnych oczu śledzących każdy ruch ożywiają węża w moim brzuchu, wije się i zaciska podnosząc aż do gardła niepokój, lecz tędy nie ma wyjścia. Pomocypomocypomocypomocy krzyczą ptaki jeden przez drugiego i ich modlitwa, moja modlitwa zamarzniętych ust zostaje wysłuchana i szpony puszczają. Miękkie pióra gładzą moją twarz, a gdy odwracam głowę widzę fauna. Jest wysoki, złotowłosy z lekkim uśmiechem skrytym w kąciku ust, motyle wirują w aureoli wokół jego głowy. Znam go, na pewno, tę linię szczęki, kształt ust...Tańcz mówi, i choć palce omdlewają marionetka tańczy, a jej twarz jest moją twarzą. Drugi tancerz też się zmienił, ma inne rysy, lecz nie widzę dokładnie. Chcę widzieć lepiej, ostrzej i mimo wewnętrznego sprzeciwu rozchylam powieki. Kolorowe iskry wybuchają jak fajerwerki, obraz rwie się, jak w zepsutym ekranie skacze, zmienia się kalejdoskopem widoków. Faun jest rumakiem, królem, duchem i trytonem, tańczy na linkach przyrośniętych do mojej dłoni, a przy tym wciąż stoi oparty o złotą bramę ogrodu, zwykły chłopak którego przecież mijałam nie raz, ale gdzie? W prawdziwym życiu, tylko czym jest to moje prawdziwe życie, w jakim miejscu, w jakim czasie? Rzeczywistość i mara szarpią mnie między sobą, realne jest nierealnym, majak rzeczywistością, czy może już nie? O mamo, jak boli, ja nie chcę, nie chcę, daj mi wrócić do mojego pięknego świata, do ciepła i leśnej zieleni, spokoju i ciszy. Nie potrafię jednak oderwać wzroku od jego błękitnych tęczówek, oczu koloru morza walczącego ze skałą...
Budzę się, pierwszy głęboki oddech parzy wysuszone na wiór gardło, ciałem wstrząsa gwałtowny spazm. Marionetki ze stukiem spadają na podłogę, a ręce nad którymi nie mam władzy spadają luźno na kolana.
- Boli - chrypię nieswoim głosem, i zbiera mi się na mdłości. Jestem przerażona, tak, jak jeszcze nigdy, choć nie wiem skąd bierze się ta narastająca panika. Paraliżujące zimno sprawia że czuję, jakbym już była pokryta warstewką lodu, ręce mnie nie słuchają, nogi też, oddech rwie się, jakbym zapomniała jak się oddycha. Boże, o ile istniejesz, oddaj mi siebie, tylko o to jedno proszę. A jeśli nie ty, to on, ten, którego pomocy wzywam błagalnym wzrokiem, bo litery rozsypują się bezładnie na moim języku i nie potrafię ustawić ich w równym rządku, tak jak należy. Znany- nieznany chłopcze, który wyrwałeś mnie ze snu, pomóż mi.
Eileen
Eileen
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój z zegarami Empty Re: Pokój z zegarami

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach