Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pokój 6032

5 posters

Go down

Pokój 6032 Empty Pokój 6032

Pisanie by Ophelia Sob Lut 18, 2012 9:46 pm



***
Ophelia
Ophelia
Śpiąca Królewna


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Ophelia Sob Maj 12, 2012 10:12 am

Abu uśmiechał się do mnie z korytarza. Jak każdy szanujący się Turek trzymał pomiędzy palcami mocnego papierosa, a teraz przychylał jeszcze szklaneczkę tradycyjnej herbaty. Szklaneczki w Turcji mają specyficzny kształt, tak, żeby herbata smakowała bardziej znakomicie. Nigdy nie próbowałam nawet pić z innej, by nie zakosztować słabej herbaty. Kiedy wrócił do rozmowy z sąsiadami jeszcze kilka chwil przyglądałan się ojcu. Ubrany był w spodnie i koszulę, więc wyglądał jak najprawdziwszy Europejczyk. Jego twarz jednak nie miała rysów słowiańskich, nieprzypominała też tych germańskich. Dlatego może sprawiał dość pocieszne wrażenie stojąc, zachowując się jak Turek, a jednocześnie próbując udawać, że europejskie ubrania mu pasują. Były zbyt twarde, zbyt kanciaście na nim się prezentowały. Kiedy niebieska chmura dymu przesłoniła twarz jego i jego kamratów, usłyszałam wołanie z kuchni.
Niebieska, wyszywana koralikami sukienka zagrzechotała, kiedy podskoczyłam ku mamie. Jestem pewna, że kilkanaście kamyczków odpruło się w czasie tego ruchu, lecz na szczęście sukienka była bogato zdobiona. Sałatkę zaniosłam w polecone miejsce. Ktoś jeszcze powiedział coś podobnego do gratulacji. Znów musiałam coś zanieść, przynieść, usiąść porozmawiać, nagle zauważyłam okno.
Stambuł na zawsze zapamiętam jako tajemniczą plątaninę schodków tych prowaszących w górę, w dół, rozłożystą płachtę bud poczerniałych od zbutwiałego drewna, kamienice tak ciasno ustawione, jakby chciały zapełnić każdą przestrzeń. Stolica kultury Turcji co roku odkrywała przedemną nową twarz. Twarz, którą pokazała tego dnia, odkrywała przez lata przed moimi przodkami.
Szłam pustą ulicą, a dogasające latarnie oświetlały coponiektóre kanty domów. Podświadomie czułam, że muszę się śpieszyć. Miałam lat dwanaście, a miasto nqd Bosforem przeżywało właśnie kolejny zamach stanu. Przez kolejne dziesięciolecia dwudziestego wieku zamach stanu odbywał się co dziesięć lat. Można było przywyknąć. Chociaż ja sama nigdy nie mogłam tego doświadczyć, a moja dwunastoletnia osóbka mogła to przeżyć do tej pory raz, wiedziałam co się święci. W stanie wyjątkowym nie można było przebywać poza domem podczas godziny policyjnej. A ja, w sukieneczce baletnicy, przeskakiwałam kolejne schodki modląc się, by nikt mnie nie usłyszał. Warkot motocykla dochodzący zza zakrętu zatrzymał mnie w miejscu na jakiś czas. Ściskałam w dłoni różę, właśnie zauważyłan, że puenta przemokła od stania w kałuży. Odskoczyłam w bok i nagle uderzyło mnie światło. Skrzywiłam się mocno.
A moje ciało rozłożone w pachnącej Turcją pościeli zrobiło to samo. Pierwszy ruch od kilku miesięcy.
Ophelia
Ophelia
Śpiąca Królewna


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Konstanty Sob Maj 12, 2012 10:06 pm

Nie bałem się już Tromso. Wcześniej na samą myśl, że miałbym opuścić samodzielnie bezpieczne mury rezydencji, drżałem ze strachu. Przerażały mnie te nowe ulice, ilość ludzi i całkiem obcy język. Gubiłem się za każdym razem kiedy chciałem odwiedzić Maksa, znajdując po drodze tak śmieszne stworzenia jak Behemot, nasz kot. Choć nie powinienem go nazywać nasz, on nie był niczyją własnością, był swoim panem i w każdej chwili starał się udowodnić swoje racje. Czasami miałem wrażenie, że ten zwykły kot ma więcej pewności siebie ode mnie. Choć żeby być szczerym, ostatnio wiele zmieniło się w moim życiu. Nie potrafiłem już liczyć dni, ani godzin, wszystko było dla mnie jedną wielką przygodą, którą odkrywałem, mogłem się z niej cieszyć i nikt nie mógł w tym przeszkodzić. Dzisiaj na przykład wyszedłem z rezydencji tak w dobrym humorze, że trudno było we mnie rozpoznać starego dobrego Kostka. Odwiedziłem nawet trzy kwiaciarnie w poszukiwaniu najpiękniejszych kwiatów, a nie jak zwykle załatwiałem ten zakup w pierwszym lepszym i uciekałem szybko, byle nikt nie chciał przypadkiem mnie zagadać. Zadowalałem się zwykłymi bukiecikami, ale nie dziś. Dzisiaj kupiłem naprawdę piękne ostróżki, które zapachem przypominały mi łąkę niedaleko mojego domu. Właśnie tak uzbrojony zawitałem w pokoju Ophelii.
Nie była to moja pierwsza wizyta w tym miejscu, sam nie wiem kiedy zacząłem regularnie przynosić tu kwiaty i spędzać ze śpiącą dziewczyną przynajmniej parę chwil. Zazwyczaj nic nie mówiłem tylko przyglądałem się jej aurze. Przecież mnie znacie, gadułą nie jestem. Ale dzisiaj był wyjątkowy dzień, pełen zmian, więc i moje zachowanie trochę musiało odbiegać od normy.
- Wiesz czego się dowiedziałem, Ophelio? - zapytałem wkładając kwiaty do wazonu i stawiając obok jej stolika. - Że masz taki sam talent jak moja Gerda. - Mówiłem w swoim ojczystym języku, więc słowo 'maja' zabrzmiało naprawdę dźwięcznie i miękko. Angielski nie wychodził mi tak płynnie, w zasadzie używając go zawsze brzmiałem śmiesznie. Dlatego kiedy tylko miałem okazję mówiłem po rosyjsku. Ale to nie język był najważniejszy w mojej wypowiedzi, lecz sposób w jaki określałem Gerdę. Kiedy tylko wypowiedziałem jej imię od razu zacząłem o niej myśleć i nic nie było w stanie tego przerwać. Dopiero po chwili znów się odezwałem, ale nadal na temat mojej miłości. - Jesteśmy teraz tak jakby parą... To chyba najwspanialsza rzecz jaka mnie kiedykolwiek spotkała. Tylko... Tak trudno mi się do tego przyzwyczaić - westchnąłem ciężko.
Nagle zauważyłem małe zawirowanie w kolorowej aurze Ophelii, a następnie na jej twarzy pojawiła się jakaś emocja. Momentalnie zesztywniałem. Nie miałem pojęcia co zrobić, po raz pierwszy widziałem jakąś reakcję u dziewczyny, więc musiało to być dla mnie dosyć szokujące.
- Ophelia? Ty mnie słyszysz?
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Ophelia Sob Maj 19, 2012 4:50 pm

Śnieg nie padał już tak dawno. Pamiętam takie lata, w których całe zimy go nie uświadczyliśmy i tworzyły się znakomite legendy o białym puchu. I znów przyszło ocieplenie, a my znów go nie mieliśmy. Ale tej zimy śnieg był nam szczególnie potrzebny. Czasem wyobrażałam sobie, że jest puchatą pianką, którą aniołki spryskują nasze miasto żeby na wiosnę mogło powstać na nowo. Stambuł straszył. A śniegu jak nie było, tak dalej nie ma. Bałam się, że wiosna nie nadejdzie.
Nie powinnam była wtedy okazywać strachu: dziś to wiem i już nie okazuję strachu. Wiosna zawsze była nadzieją i nigdy nie można było w nią zwątpić. Przychodziła też niezmiennie, nawet gdy na chwilę o niej zapominamy. Tej wiosny bawiliśmy się znakomicie. Abu i mama w każdy piątek zabierali nas do kina na świeżym powietrzu, wcześniej siadaliśmy z przyjaciółmi przy obiedzie. Wiosna i lato prażyły nasze twarze, kształtowały wspomnienia. Na zawsze zapamiętam aromat świeżej herbaty przed najdłuższym w mym życiu egzaminem. Później było tylko lepiej, ale wcześniej. Wcześniej była zima.
Leżałam na chodniku, a płatki padały na moją twarz. Zimne i słodkie, bo wysunęłam język i spróbowałam. Smakowały jak lody cytrynowe. Nie lubię. Wanilia mi pasuje o wiele bardziej. Leżałam, dlaczego właściwie? Zastanawiam się dlaczego leżę. Dlaczego śpię.
Nie. Śpię. A może bez kropki. Nie śpię? Śpię, wciąż leżę, tylko mój nos lekko zmarszczony. I znów zrelaksowana jestem, na prawdę. Przepraszam za myśli, które biegną. Na chwilę są w śniegu i znów wracają do pomazanego błotem Stambułu. Są, nie, albo wciąż, albo znów biegnę, śnieg pada, światła, światła, światła..
Ophelia
Ophelia
Śpiąca Królewna


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Konstanty Pon Maj 21, 2012 10:48 am

Słyszałem jak moje pytanie wypełnia przestrzeń i odbija się od ścian z lekkim echem, zupełnie inaczej niż moje dotychczasowe słowa, które rozpływały się w przestrzeni i nie miały żadnego znaczenia dla otoczenia, może jedynie dla mnie. Właściwie nie tylko może, ale na pewno znaczenie moich słów kiedy opowiadałem o Gerdzie było istotne jedynie dla mnie. Inni nie byli w stanie pojąć tego jak wielkie znaczenie mają dla mnie ostatnie dni mojego życia. I z jakim uwielbieniem, dzięki temu, potrafiłem patrzyć w przyszłość, planować. Z kolei pytanie jakie zadałem przed sekundą było czymś zupełnie innym, czymś co poruszyło całą przestrzenią i aurą Ophelii, nie wiem jak to zrobiło, ale właśnie tak się stało. Oczywiście, nie doczekałem się na nie odpowiedzi, chyba że cisza była tą odpowiedzią. Przyglądałem się dziewczynie jeszcze przez jakiś czas mając nadzieję, że jej wyraz twarzy ponownie się zmieni, nabierze jakiś emocji i dzięki temu będę miał pewność, że to przed chwilą wcale nie było przywidzeniem. Ale to nie na jej mimikę twarzy powinienem zwracać uwagę, lecz na to co działo się w jej aurze. Dopiero po chwili sobie to uświadomiłem. Choć wcześniej próbowałem zdiagnozować co się dzieje z Ophelią właśnie poprzez przyglądanie się temu co ją otacza, to właśnie dzisiaj jakby zaczynałem pojmować znaczenie tych kolorów. Aidan, nasz główny uzdrowiciel, wiele razy mi powtarzał, że z czasem mój talent będzie się pogłębiał, ale ja nie chciałem mu wierzyć. Jego słowa nie miały dla mnie żadnego znaczenia, bo w głębi duszy czułem się niegodny swojego talentu. Czasami zadawałem sobie takie pytania jak dlaczego ja, przecież ktoś inny lepiej by sobie z tym wszystkim poradził. Niestety, tak jak w przypadku dzisiejszego pytania, również nie doczekałem się żadnej odpowiedzi. Może gdybym to pytanie wypowiedział na głos, reakcja byłaby całkiem inna, ale ja wolałem to dusić w sobie. Podobnie jak wszystko inne.
Westchnąłem i spojrzałem na własne dłonie i wtedy zauważyłem coś dziwnego. Do tej pory aury mogłem zauważyć jedynie u innych ludzi, przenigdy u siebie. Ale dzisiaj cienka pomarańczowa aura otaczała moje dłonie i muskała mi czubki palców. Zamrugałem parę razy, myśląc że to kolejne przywidzenie. Ale jakim sposobem mogłem mieć aż tyle przewidzeń jednego dnia? Spojrzałem na aurę Ophelii, ale ona również była całkiem inna. Różniła się od tej widocznej przez sekundą. Nie rozumiałem tej zależności, ale nagle zobaczyłem element, który wyjaśnił mi wszystko. Gdzieś nad Ophelią unosiło się miejsce, które mnie zapraszało. Nie, nie mówiło nic do mnie, nie układało się w napis, tylko przybrało pewien kształt. Kształt, który idealnie pasował do moich dłoni i na dodatek miał identyczny kolor.
Podniosłem się z krzesła i zbliżyłem się do Ophelii. Niewiele myśląc i wcale się nie zastanawiając uniosłem swoje dłonie i przyłożyłem je do tego kształtu.
Najpierw błysk. Potem ciemność. Ostatnim co poczułem było uderzenie o ziemię.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Misza Nie Cze 03, 2012 7:54 am

///

Kostek jest najlepszą osobą jaką znam. Zawsze był. Niby wszyscy byliśmy tacy sami, przeżywaliśmy to samo, ale Maks stał się jakimś zasranym alkoholikiem, ja chyba byłam duchem, bo od dłuższego już czasu nie czułam jakiejś wielkiej ekscytacji życiem, chociaż długo jej szukałam. Jestem właściwie nikim. A Kostek? Kostek jest taki dzielny, taki szczęśliwy, zakochany. Kochany, młodszy braciszek, który dla mnie zawsze był największym oparciem. I co? Leży tutaj. Najlepszy człowiek jakiego znam. Leży, jakby był martwy. Jego życie się zatrzymało, sprawy biegną gdzieś obok, a on nie może już w niczym uczestniczyć. Nie może patrzeć w oczy swojej pięknej dziewczyny, nie może powiedzieć żadnego dobrego słowa do nikogo. Tylko leży, bezwiednie unosząc klatkę piersiową w życiodajnych oddechach. Potrzebowałam tu kogoś, kto powiedziały mi czym Kostek sobie na to zasłużył. I to właśnie teraz, w momencie, kiedy jego życia zaczynało układać się tak jak wymarzył.
Siedziałam przy jego łóżku już od kilku godzin. I przez ten czas z trudem patrzyłam jak jego wyraz twarzy nie zmienia się zupełnie. Mogłabym tu leżeć zamiast niego. Pewnie bardziej na to zasługiwałam. Chciałabym tu leżeć zamiast niego. Poradziłabym sobie, nawet gdybym umarła. Pewnie, ze mogłabym umrzeć za Kostka, tylko że co takie słowa znaczą ode mnie? Przecież równie dobrze mogłabym zjeść za niego kanapkę. Wątpię czy jakakolwiek siła wyższa uznałaby moja śmierć za jego ozdrowienie, za uczciwą wymianę. Ale zaraz, jaka znowu siła wyższa. Żadna wyższa siła nie pozwoliłaby na to co się stało. W naszym życiu byliśmy sami i nikt nad nami nie czuwał.
Łzy uparcie napływały do moich oczu, ale nie pozwalałam im spłynąć po policzkach. Musiałam się trzymać.
-Kostek? Kostek, proszę..-jęknęłam, ściskając jego dłoń. Chciałabym prosić, błagać go, żeby się obudził. I gdyby od niego to zależało to pewnie już by to zrobił. Ale nie zależało, na co więc moje prośby?
-Co ty zrobiłeś, Kostek?-zapytałam retorycznie. Ukarała go jego dobroć. Zemściło się na nim to jaki był współczujący. Bo to nie przypadek, że zapadł w śpiączkę, odwiedzając w szpitalu dziewczynę w śpiączce, która w magiczny sposób się obudziła. Nie ma magii na tym świecie. I to ona winna była tego co się stało. W jakiś sposób wykorzystała jego kochające serce.
Leżał tu, jak martwy, najlepszy człowiek jakiego znam. Nie było w tym sensu, nie było w tym sprawiedliwości.
Misza
Misza
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Ophelia Sro Cze 06, 2012 3:40 pm

Tańczyłam sobie z różą przy twarzy, cieszyłam się śniegiem. Dzwoneczki przy drzwiach zaświergotały lekką nutką, kiedy przyszedł nasz gość. Nie poszłam go powitać, uciekłam do ogrodu. Pochwycił mnie Abu w swoje silne ramiona. Wybuchłam śmiechem, śmiałam się.
Wesoło.
Ciepło. Jak w lecie. Otworzyłam oczy. Widziałam białe światło zamknięte w prostokątnym pudełku. Biały sufit, spojrzałam lekko w lewo - biała ściana, spojrzałam trochę w prawo - duże okno z żaluzjami. Gdzie jestem? Jeszcze nie zdążyłam zadać sobie tego pytania. Przetarłam oczy, ziewnęłam - czułam się zmęczona, ale to było miłe zmęczenie. Jakbym wczoraj pływała cały wieczór, a dziś zaczynam dzień przyjemnie czysta, przyjemnie zmęczona. Podparłam się na wykrochmalonej pościeli typowej dla szpitali. Szpital? W mojej głowie słowa brzmiały ojczystą turczyzną, ale tu natrafiłam wzrokiem na zagraniczne czasopismo. Rosyjski? O, miło, jakbym znów była u profesora Mustafy. Zdecydowałam się wstać. Dziwne tak leżeć tutaj. Przy wstawaniu z przerażeniem odkryłam, że ktoś musiał mnie przebrać w tą ceratę. Przeszłam dookoła pokój, zajrzałam w lusterko - jej, ale mam przetłuszczone włosy - spojrzałam przez okno, chciałam iść gdzieś po ubrania, ale wtedy zobaczyłam chłopaka leżącego u stóp łóżka na którym leżałam ja przed chwilą.
Krzyknęłam. Pobiegłam po pomoc. Pomogli mu, siedziałam przy nim jakiś czas.
Później przyszła rodzina, a ja siedziałam na korytarzu bo sama nie wiedziałam co mam ze sobą robić. Jakby o mnie zapomnieli.
Ophelia
Ophelia
Śpiąca Królewna


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Mistrz Gry Czw Wrz 13, 2012 12:19 pm

Wysłali Howorda, by zawiadomił siostrę Konstantego o dobrych nowinach. Przynajmniej w odczuciu niektórych były to dobre nowiny. Dyrektorka Prince należała raczej do pozytywnie nastawionych do wszystkiego ludzi (gdyby nie była najprawdopodobniej nie zgodziła by się zostać dyrektorką). Niestety jej radosnego podejścia nie podzielał stojący obok mężczyzna. Aidan, opiekun uzdrowicieli, miał pewne obawy. W końcu próbowali już tak wiele rzeczy, by obudzić młodego Berlioza. Powiedziałby nawet, że wszystkich. A tu nagle jak na dłoni pojawia się rozwiązanie. Mikaela Strom, a raczej już Walsh, dzwoni do niego i zaczyna gadać jak nakręcona o tym, że miała wizje. Nie chce podać dużo szczegółów, a w tle płacze jej małe dziecko, ale jednak. Stwarza nadzieje. Do tej pory nie niepokoili ją w sprawie Kostka, jak i innych poważniejszych, by nie stresowała się w czasie ciąży. No i jeszcze pozostawał problem, że ciąża zdecydowanie naruszyła jej umiejętność prawidłowego funkcjonowania w zakresie talentu. Ale teraz, nareszcie, naprowadziła ich wszystkich na dobry kierunek. Trzeba było jedynie odnaleźć jedną osobę w zachodniej części Turcji. O imieniu Omar. Wydawałoby się niemożliwe, ale jednak. Omar w tej chwili stał to z nimi i przyglądał się śpiącemu chłopcu.
- Duch Egemen być w nim. Ja czuję - odezwał się łamaną angielszczyzną. Omar nie wyglądał wcale jakoś specjalnie. Buł ubrany jak każdy człowiek, a nawet jeszcze bardziej zwyczajnie niż to mogło by się wydawać. Włosy miał przystrzyżone w najpospolitszy z możliwych sposobów, a jego twarz nie posiadała ani jednego znaku szczególnego. Jak więc Omar mógł pomóc Konstantemu?
Zacznijmy od początku. Wizja Mikaeli, jak to już u niej bywa, nie przedstawiała niczego dobrego. Składała się z trzech scen. Pierwsza odbywała się tu w szpitalu, brały w niej udział dwie osoby. Konstanty oraz ta dziewczyna co stale przy nim siedzi, ale nie jest nikim z rodziny. Gerda. Chłopiec zaczyna się trząść, jakby miał atak padaczki i nagle jego klatka nienaturalnie się unosi. Wtedy Gerda upada i zasypia, a on się budzi. Lecz jego spojrzenie nie wygląda tak jak zwykle. Jest pozbawione dobrych emocji, wypełnione nienawiścią i czymś jeszcze gorszym. Nie pasuje mu to spojrzenie. Drugą wizja przedstawia również Kostka, ale nie robiącego to co zwykle przed zapadnięciem w śpiączkę. Przedstawia go mordującego własnego ojca. I ostatnia wizja... Wizja przedstawiająca Omara poddającego się. Zrywającego ze ścian jakiegoś pomieszczenia masę map, zdjęć i kartek zapisanych ciasnym pismem. Popełniającego samobójstwo z rozpaczy.
- Ja mocno czuję. Złapać i uwięzić, moja misja - Omar ponownie się odzywa przerywając narastającą ciszę. Brzmi zdecydowanie i uparcie. Moc z jaką mówi mogłaby przestraszyć niejednego. Ale Aidan naprawdę miał wątpliwości.
- Ale jesteś pewien, że chłopak obudzi się zdrowy? Nie jako morderca? - zapytał mężczyzna. Te wizje naprawdę były napawające strachem, musiał mieć pewność.
- Egeman za krótko w nim być. On być normalny - odpowiedział Omar.
- Więc poczekajmy na Miszę - stwierdza zrezygnowany Aidan.
Przed podjęciem jakiś działań należało się kogoś zapytać o pozwolenie. Mimo wszystko. No i oczywiście wytłumaczyć słowo po słowie co dokładnie stało się z Ophelią i Kostkiem. Co mogło się stać z jeszcze większą masą osób, gdyby nie sprowadzili Omara, który od lat starał się odnaleźć to co siedziało w środku Konstantego.
Howard miał jej nic nie mówić po drodze, więc pewnie dotrą szybko.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Misza Czw Wrz 13, 2012 6:42 pm

Howard milczał jak zaklęty, a ja próbowałam uparcie coś od niego wyciągnąć. Na nic mój upór się zdał, więc dając upust swojej frustracji obrzuciłam go kilkoma obelgami. Teraz i tak wszyscy mi wybaczają takie zachowania. Bo w końcu Kostek, a ja jestem taka wrażliwa, bla, bla. W końcu dotarliśmy do sali brata. Na widok tego tłumu, chociaż nie był znowu aż tak większy niż zawsze, kiedy próbują zgadywać jak go obudzić, zrobiło mi się przeraźliwie zimno. Nie znałam jednej ze stojących tu osób i to niby napawało mnie jakąś większą nadzieją, ale z drugiej strony.. no właśnie, ciężko powierzyć życie brata jakiemuś kolesiowi z ulicy.
-No mówcie!-warknęłam, kierując wzrok na Aidana. Nie chciałam być dłużej cierpliwa. -Jeżeli możecie go obudzić to to zróbcie.-dodałam, patrząc teraz na wszystkich kolejno i szukając wśród nich kogoś kto faktycznie wyglądał jakby wiedział co się dzieje. Nie znalazłam nikogo takiego. Wszyscy wyglądali normalnie. Nawet koleś z ulicy nie wyróżniał się niczym. Chociaż jego akurat ciężko było ocenić, bo widzę go po raz pierwszy. Chyba przez nadmiar stresu poczułam się słabo. Przetarłam twarz rękoma i usiadłam przy łóżku Kostka. Rozejrzałam się jeszcze raz. Tym razem szukałam Maksa. On też był 'z rodziny'. I zawsze w takich sytuacjach potrafił zachować zimną krew lepiej niż ja. Ja nie umiałam tego wcale. Bałam się ogromnie, że za chwilę przyjdzie mi obserwować kolejną nieudaną próbę budzenia Kostka. I będę wtedy właściwie sama. Chujowa sytuacja, szczerze mówiąc.
Misza
Misza
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Mistrz Gry Czw Wrz 13, 2012 10:10 pm

Aidan uśmiechnął się nieporadnie do Miszy, Omar kiwną głową na powitanie, a dyrektorka chciała ją przytulić, ale zrezygnowała natychmiast kiedy zobaczyła jak bardzo jest zdenerwowana. Nie dziwiła jej się ani trochę, wszystko było dobrze usprawiedliwione.
- Siostra? - zapytał Omar, a kiedy otrzymał swoją odpowiedź w postaci kiwnięcia głową Aidana, zapytał jeszcze: - Wytłumaczyć?
- Tak, wytłumaczę - odparł Aidan i przysuwając krzesło obok Miszy usiadł na nim. - Dzięki jednej z wizjonerek udało nam się odnaleźć Omara. Jest on tak jakby... łowcą głów, choć nie do końca. Zajmuje się poszukiwaniem utalentowanych, których moc nie do końca była darem, a bardziej przekleństwem. Omar stał się kim tym jest po tym jak jego brat Egemen opuścił swoje ciało, by zostać Pasożytem. Jakieś piętnaście lat temu Egemen zaczął wysysać energię z innych utalentowanych, korzystać z ich emocji. Omar próbował mu przeszkodzić, ale jedynie pogorszył sprawę, bo Egemen opuścił swoje ciało i zaczął przeskakiwać z jednego człowieka na drugiego za każdym razem niszcząc od środka każdą tą osobę. W końcu znalazł się w Ophelii, a nią zajęliśmy się my. Nie wiedzieliśmy czym to jest, więc nie mieliśmy pojęcia, że może przeskoczyć na innego człowieka... Jednak tak się stało. Nie jest to do końca pewne, ale mamy hipotezę, że Kostek jakimś sposobem wyczuł aurę Egemena w Ophelii i nawzajem. Egemenowi spodobało się wzruszenie i cała reszta emocji Kostka i przeniknął na niego. Nie zdążył nic zrobić Ophelii, bo jego przejście było inne niż dotychczas. Do tej pory opuszczał Żywiciela, dopiero kiedy wykorzystał całe jego zasoby.
Zamilkł na chwilę, by Misza mogła sobie to wszystko przetrawić. Był wdzięczny, że mu nie przerywała. Omar za to niecierpliwił się coraz bardziej. Nic w tym dziwnego, w końcu czekał na ten moment naprawdę długo.
- Omar ma talent poskramiania takich mocy jakie przejawia swoim istnieniem Egemen, dokładniej nazywa się to oczyszczaniem. Może również posłużyć do całkowitego oczyszczenia z talentu, ale nie martw się, najprawdopodobniej talent Kostka zostanie nienaruszony. Musisz jednak wiedzieć o pewnym ryzyku... - zawahał się Aidan.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Misza Pią Wrz 14, 2012 10:44 am

Słuchałam go uważnie tylko dlatego, że czekałam aż powie mi coś co faktycznie mnie zainteresuje. Bo całej historii, co jak i dlaczego, spokojnie mogłam dowiedzieć się kiedy Kostek już się przebudzi. Teraz wystarczyły mi może ze dwa zdania. Kto może obudzić Kostka i kiedy. Chciałam jeszcze zapytać, czy go to zaboli, ale przecież tak naprawdę to nie miało znaczenia, jeśli było jedynym wyjściem. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam tę całą sytuację przyjmować jako coś co na pewno okaże się skuteczne. Cholera. Wiedziałam, ze mimo całego sceptycyzmu jaki starałam się zachować, to i tak nadzieja weźmie górę.
Ryzyko. Zawsze było jakieś ryzyko. W każdym szpitalu straszą ludzi ryzykiem, jakby strach przed powikłaniami po operacji miał odwieść od ratowania życia. Nie mogłabym zrezygnować z czegoś co uratowałby jego życie.
-Jeżeli to Kostka nie zabije, to niech po prostu Omar zrobi co ma zrobić..-powiedziałam, wpatrując się w brata. Nawet gdyby miał się obudzić bez talentu, to na co był mu talent teraz? Poradziłby sobie i bez tego. Zresztą, nie musiałby sobie radzić sam, ja bym była z nim. Może moja wyobraźnia była nieco ograniczona, ale naprawdę nie mogłam wymyślić czegoś co skłoniłoby mnie do zdecydowania, aby Kostka nie budzić. Wydawało mi się, ze nic nie było gorsze od tego co jest teraz. Chyba, ze w trakcie tego oczyszczenia odpadną mu wszystkie kończyny, a rany nigdy się nie zagoją. Wtedy musiałabym się zastanowić. Jednak moja wyobraźnia jeszcze trochę działała, mimo ogólnego przemęczenia i przez nią zaczynałam się stresować jeszcze bardziej. Kolejny raz spojrzałam w kierunku drzwi. Pieprzony Maks, którego nigdy nie ma. Dalej go nie było.
Misza
Misza
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Mistrz Gry Pią Wrz 14, 2012 11:07 pm

Omar spoglądał raz na Miszę, raz na Aidana. Nie rozumiał większości ze słów, ale poprzez pojedyncze rozumiane mógł pojąc o czym dokładnie rozmawiają. Dyrektorka uprzedziła go, że to może odrobinę zająć, ale on spodziewał się, że z będzie spowodowane to zachowaniem jego siostry. Kobiety potrafiły histeryzować. Nie wiedział, że jego czekanie będzie spowodowane poczuciem odpowiedzialności u tych ludzi z Norwegii. Wszystko chcieli mieć dopięte na ostatni guzik. Omar również to lubił, ale zdecydował, że mógłby natychmiast zmienić zdanie jeżeli przyspieszyłoby to choć odrobinę całą sytuację.
- Nie, nie zabije... Chodzi o to, że tego którego opuszcza Egemen, nie można już nazwać dawnym imieniem. Staje się kimś zupełnie innym. Oczywiście dzieje się to kiedy Pasożyt skończy swoje działanie i samowolnie opuszcza ciało. My chcemy go wyrwać siłą. Nie wiemy jak to się skończy - odpowiedział jej zgodnie z prawdą Aidan. - Zatem chyba już możemy przejść do działania?
- Tak, panie Bedreddin, przejdźmy już do rzeczy - dyrektorka zwróciła się do Turka. A ten nie czekając zbyt długo podszedł do łóżka Kostka.
- Odsunąć się - powiedział do Miszy i Aidana siedzących po przeciwnej stronie łóżka. Nie chciał by siedzieli tak blisko, kiedy będzie czynił swoją powinność. W końcu Egemen mógł uciec. Mało prawdopodobne ale mógł. Choć przecież przygotował lampę, by go schować. Dobra, nazwa lampa była przesadzona, w końcu było to zwykłe blaszane pudełko zamykane na kluczyk. Jednak bajka o Aladynie robiła swoje i w jego środowisku przyjęła się taka, a nie inna nazwa.
Omar jedną dłoń położył na czole Kostka, a drugą na jego piersi. Zaczęła się zabawa. Przez chwilę wszyscy pozostawali w ciszy, gdy nagle wszystko przerwał krzyk chłopaka. Konstanty w czasie swojego życia mało kiedy krzyczał, dlatego teraz wydało się to tak bardzo niecodzienne. Jego klatka piersiowa podniosła się jakby coś ukłuło go w plecy. Już nie krzyczał. Oddychał ciężko. To było takie inne od zwykłego miarowego oddechu w jaki przez wiele dni musieli wsłuchiwać się jego przyjaciele. Omar przycisnął jego klatkę piersiową i mocno wbił w nią dłoń, którą po chwili zacisną w pięść. Pewnie gdyby Kostek to oglądał zauważyłby nową dziwną aurę, lecz reszta zgromadzonych w pokoju widziała tylko puste gesty. Takie jak wsadzanie czegoś niewidzialnego do pudełka.
- Koniec - odparł mężczyzna uśmiechając się do reszty.
Wszyscy jak na komendę spojrzeli na Kostka, który nadal leżał z zamkniętymi oczami. Lecz nie wyglądał wcale tak jak wcześniej, wyglądał jakby śnił mu się koszmar.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Misza Sob Wrz 15, 2012 10:35 am

No właśnie, pasożyt nie skończył niszczenia Kostka, więc na co jeszcze czekaliśmy. Wpadłam chyba w jakąś milczącą histerię, bo przez dłuższą chwilę zastanawiałam się czy ich wyśmiać, czy się rozpłakać. Zanim się zdecydowałam, Omar kazał nam się odsunąć. Potem wszystko działo się przeraźliwie szybko. Nawet nie zauważyłam kiedy po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy. Kostek krzyczał, potem nie krzyczał, a ja wychodziłam z siebie. Chciałam go chociaż złapać za rękę, żeby wiedział, ze jestem, ale coś jakby trzymało mnie w miejscu. Pewnie strach o niego. Nic nie paraliżuje tak jak strach. Dopiero kiedy padło słowo 'koniec' świat znowu się ruszył. Ja się ruszyłam. Wytarłam policzki, a dwa ruchy dalej byłam już przy bracie, ściskając jego dłoń. Wszelkie słowa utknęły w moim gardle. Patrzyłam na niego, co raz mocniej ściskając jego rękę i czekałam, w duchu modląc się o jego przebudzenie. Znowu popłynęły łzy, bo czekałam na jego spojrzenie już sekundę za długo.
-Kostek-jęknęłam, drżącym głosem. Cisnęły mi się na usta jeszcze dwa słowa. 'Już dobrze'. Nie wypowiedziałam ich jednak. Nie było dobrze i bałam się, że wcale nie będzie. Dotknęłam policzka brata. Pogłaskałam. Chciałam go chociaż jakoś uspokoić.-Obudź się.-poprosiłam, jak zresztą każdego dnia, tylko, że tym razem miał mnie posłuchać. Już nawet nie zwracałam uwagi na ludzi, którzy tu sterczeli. Mogliby przestać istnieć.
Misza
Misza
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Konstanty Sob Wrz 15, 2012 1:06 pm

Siedziałem na parkowej ławce, która wcale nie znajdowała się w parku. Stała na pomoście, na jeziorze, które przypominało mi te, obok którego dorastałem. Przede mną roztaczał się piękny widok, lasy i góry, gdzieś w oddali słychać było śpiew ptaków, a co raz gdzieś obok mnie plusnęła ryba. Przez jakiś czas, nawet długi, czułem się spokojny i odprężony. Nic mi nie przeszkadzało, o niczym nie myślałem. To wszystko wydawało się tak idealne, że bałem się poruszyć by tego nie zniszczyć. Gdy nagle poziom wody zaczął się podnosić. Na początku nie zwracałem na to wielkiej uwagi. Podkuliłem nogi pod brodę i siedziałem tak przez kolejną długą chwilę. Chwilę, która mogła nawet trwać kilka dni, trudno było mi połapać się z czasem. Woda jednak docierała coraz wyżej. Stanąłem na ławce, a ona muskała moje kostki. Wtedy zauważyłem, że byłem boso. Najdziwniejsze, że nawet przez moment nie przyszło mi do głowy, by się gdzieś ruszyć. Jakby ta ławka była całym moim światem, a reszt samym obrazem, którego nie można zwiedzać, można jedynie podziwiać. Stałem tam, a woda zaczynała obejmować powoli różne części mojego ciała. Najpierw kostki, łydki, kolana, zaczęła sięgać pasa. Kiedy sięgała już klatki piersiowej zaczęła ogarniać mnie panika. Nic jednak nie mogłem zrobić, oprócz wołania. Wołałem dni i noce, głośno i nieprzerwanie, ale nikt nie przychodził. Czasami w szumie drzew doszukiwałem się głosów moich bliskich, ale były one zbyt zniekształcone, bym cokolwiek mógł zrozumieć. Wtedy rozpętała się burza. Fale uderzały na mnie, ale nic nie było w stanie zrzucić mnie z ławki. Wiatr kład drzewa, ale ja nie ruszyłem się z miejsca, aż do czasu kiedy mną szarpnęło. Rozerwało od środka i poskładało z powrotem. Pomiędzy chmurami zauważyłem światło i otworzyłem oczy. Nie zdawałem sobie sprawy, że przez cały ten czas miałem je zamknięte. Tylko jak widziałem te wszystkie krajobrazy i widoki z zamkniętymi oczami. Gdzie to wszystko swoją drogą się podziało? Nie żebym tęsknił, tyle że... Od tego wszystkiego strasznie wszystko mnie bolało. Całe moje ciało było odrętwiałe, a w ustach miałem sucho jak nigdy. Jakbym wcale nie siedział w jeziorze przez tyle dni. W takim razie co robiłem?
- Co... co się stało? - zapytałem zachrypniętym głosem patrząc na twarz mojej siostry. Płakała. I kolejne głupie pytanie: dlaczego płakała? Żaden fakt w mojej głowie się nie zgadzał, wszystko było pozbawione najmniejszego sensu. - Mógłbym się czegoś napić? - zapytałem. Przynajmniej pragnienia mojego ciała były jasne.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Misza Sob Wrz 15, 2012 1:32 pm

Minęło zaledwie kilka sekund zanim Kostek otworzył oczy, ale dla mnie przeciągało się to w nieskończoność. Czekałam bez końca, obserwując wszystkie na raz i każdy z osobna mięsień na jego twarzy. Każdy najdrobniejszy ruch, zwiastujący otwarcie oczu. Trzymałam jego dłoń teraz już obiema rękoma. Nie umiałam już zatrzymać łez. Powoli płynęły, jedna za drugą, po moich policzkach, powodując uporczywe swędzenie. Nie mogłam ich nawet zetrzeć. Nie chciałam puścić reki Konstantego. Nie mogłam puścić jego ręki.
Kiedy otworzył oczy nabrałam powietrza w płuca pierwszy raz od dawna. Odetchnęłam. Poczułam niesamowitą ulgę. Uśmiechnęłam się, mimo ciągle spływających łez. Byłam teraz lekka jak nigdy. Obudził się i był tym kim był zanim zasnął. Niby nie mogłam tego wiedzieć na pewno, ale mocno wierzyłam, że teraz już będzie wszystko dobrze. Żadne demony nie będą go nękać. Nikt nie zniszczy go od środka. Nie będzie nikim innym niż był.
Spokój. Już dawno takiego nie czułam.
W końcu odważyłam się puścić jego rękę, ale wyłącznie na rzecz objęcia go całego. Przytuliłam go mocno, jakbym nie widziała go całe wieki. Dopiero kiedy się wyprostowałam, otarłam łzy i teraz już tylko się uśmiechałam.
-Pić.-powtórzyłam, jednocześnie rozglądając się po pokoju. Sięgnęłam butelkę z wodą, stojąca na stoliku i podałam mu ją, ciągle trzęsąca się z emocji ręką.
-Spałeś Kostek.-wyjaśniłam najprościej i najkrócej jak mogłam. Dobrze było do niego mówić i patrzeć jak reaguje na słowa. Nieziemsko dobrze. -Jak się czujesz?-zapytałam pełna troski i nie mogłam się oprzeć, żeby nie pogłaskać go po głowie. Włosy trochę mu podrosły przez ten czas, kiedy tu leżał. Ale wcale nie wyglądał źle.
Misza
Misza
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Konstanty Sob Wrz 15, 2012 6:48 pm

Jej reakcja była taka intensywna, taka naładowana czymś czego nie potrafiłem określić, że nie wiedziałem co mam zrobić. Zwłaszcza kiedy mnie przytuliła mocząc tym samym połowę mojej twarzy. Nadal nie miałem pojęcia co mogło spowodować jej łzy. Bolało ją coś? Kroiła cebulę? W głowie wyświetlił mi się obraz z rodzinnego domu, kiedy rzeczywiście Misza kroiła cebulą. Miała wtedy podobną minę, ale nie całkiem taką samą. No doprawdy, dlaczego płakała? Nie chciałem tego wiedzieć z troski o nią, to było pewne. Czułem jedynie wszechogarniające zaciekawienie. Dlaczego tutaj byłem i kim był ten dziwny człowiek niedaleko mnie? Panią dyrektor poznałem, Aidana również, ale jego twarzy nie potrafiłem przypasować do imienia.
Misza się odsunęła i podała mi butelkę. Z lekką obawą sięgnąłem po nią, by jak trafnie przewidziałem, męczyć się z jej korkiem. Moje palce były jak z gumy i minęła chwila zanim mogłem dostać się do wody. Za jednym zamachem wypiłem pół butelki.
Więc spałem. Ale przecież sen nie jest niczym nie zwykłym. I zazwyczaj nie śpi się w szpitalu. A ja na pewno tutaj byłem.
- Co dokładnie znaczy, że spałem? - nadal pytałem. - I Misza, proszę, przestań płakać. To takie dziwne. Właściwie czuję się dziwnie. Cały jestem dziwny - skrzywiłem się i odstawiłem butelkę. - Nie rozumiem - dodałem jeszcze, ale za tymi ostatnimi słowami kryła się przepaść. To nie było zwykłe twierdzenie, to było odzwierciedlenie całych moich wspomnień. Trudno było mi to ubrać w słowa, ale kiedy próbowałem wracać wspomnieniami do przeszłości odnajdywałem same zagadki. Wszystko było jak jeden wielki mętlik, tylko niektóre fakty były do zniesienia. Takie jak na przykład w jakim kraju się znajduję, ile mam lat, Misza to moja siostra. - Czy miałem wypadek? - zapytałem. Uderzenie w głowę mogło spowodować taki zamęt. Chyba.
A, i głaskanie po głowie chyba nie należało do rzeczy, które lubiłem, bo odsunąłem się jeszcze bardziej od Miszy, kiedy próbowała to zrobić. Po co próbowała...?
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Misza Sob Wrz 15, 2012 7:51 pm

Byłam zachwycona patrząc na niego. Miałam przez chwilę wyrzuty, ze nie podałam mu odkręconej butelki, ale zanim zareagowałam, zdążył sam sobie z nią poradzić. Trochę wolno reagowałam najwidoczniej. To pewnie zmęczenie. Tak czy inaczej byłam zachwycona. Wytarłam oczy rękawem bluzki. Łzy już nie płynęły. Zostały tylko lekko wilgotne policzki.
-Nie jesteś dziwny.-poprawiłam go niemal od razu.
-Pamiętasz Ofelię? Tę dziewczynę w śpiączce?-zapytałam, nie czekając nawet aż Aidan zacznie coś Kostkowi wyjaśniać. Jestem jego siostrą i powinnam pomóc mu to ogarnąć. To oczywiste. A już nie wspomnę o tym, że tęskniłam za rozmową z nim, za jego głosem. Mojego młodszego braciszka. Nie mogłam się nacieszyć. Czy to naprawdę było takie dziwne, że nie ufając własnym oczom, rękoma sprawdzałam, czy to faktycznie on? Jeśli jestem wariatką, to dziś jest mi z tym dobrze.
-Coś się stało i to co było w niej, weszło w ciebie. Leżałeś tu i spałeś.. przez długi czas.-już nawet nie wiedziałam ile minęło. Zbyt długo jak dla mnie.
-Ale już jest w porządku. Będziesz musiał tylko odpocząć.-pokiwałam głową z przekonaniem, a chwilę później podciągnęłam kolano pod brodę i tak po prostu na niego patrzyłam. Wspominałam już jaka byłam zachwycona?
-Nie jesteś nikim innym, prawda?-wyrwało mi się. Oczywiście, ze nie był nikim innym!
Misza
Misza
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Konstanty Nie Wrz 16, 2012 10:10 pm

Oj, byłem dziwny. To była jedyna pewność jaką w tej chwili posiadałem i słowa mojej siostry, nie ważne kim dla niej byłem i kim ona była dla mnie, nie potrafiły tego zmienić. Nie chodzi tylko o to jak bardzo jednocześnie zdrętwiały i zwiotczały się czułem - to było nawet do przyjęcia i miało podstawę fizjologiczną. Chodziło o to co miałem w głowie. Jakby ktoś wyrwał mi połowę sensu istnienia i zostawił w zamian masę niepewność i chęci dowiedzenia się o co dokładnie chodziło. To było dziwne, nie powiecie, że nie. Moje wspomnienia określały to jako dziwne oraz coś co wcześniej nigdy nie miało miejsca.
- Pamiętam - ze zdziwieniem przyznałem. Znałem imię, pamiętałem jak poznałem jej historię, pierwszy raz zobaczyłem. Pamiętałem jak przychodziłem ją odwiedzać, ale to było jeszcze bardziej dziwniejsze niż cała reszta. Jaki sens miały te wizyty? Po co to robiłem? Nudziłem się? To dlatego? Skoro przytrafiło mi się ta śpiączka przez te wizyty, to może chciałem podjąć jakieś ryzyko? Narażałem się specjalnie na niebezpieczeństwo? Czy ja lubiłem niebezpieczeństwo? Tak trudno było mi to określić. - Coś wlazło? Czyli co? Pozbyłem się tego? Samo wylazło?
Z odpowiedzią przyszedł mi ten obcy mężczyzna podstawiając pod nos pudełko.
- To. Więcej nie zobaczysz - zwrócił się do mnie, a potem razem z Aidanem wyszli z pomieszczenia szepcząc coś między sobą.
Dyrektorka też wyglądała jakby chciała wyjść, ale nie potrafiła się zdecydować. W końcu jednak też się odezwała.
- To może ja skontaktuję się z resztą rodziny? I Gerdą? Tak - odpowiedziała sama sobie i wyszła z pomieszczenia.
Kiedy padło ostatnie imię poczułem jeszcze większą pustkę.
- Gerda - powtórzyłem za nią jeszcze raz wywołując to uczucie. Miałem ochotę zapytać Miszy o co w tym wszystkim dokładnie chodzi, ale jej zachowanie nie wskazywało na to by mogła mi udzielić konkretnych odpowiedzi. Więc ja musiałem udzielić je jej. - Nie jestem. Jestem sobą. Na sto procent.
Właściwie na osiemdziesiąt, ale jeżeli nie wiedziałem czym było te dwadzieścia, to wolałem o tym nie wspominać.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Misza Wto Wrz 18, 2012 7:16 am

Uśmiechnęłam się. Pamiętał. Nie było z nim źle.
Miałam dzielnie odpowiadać na wszystkie jego pytania, ale wtrącił się tamten obcy. Wyszło na to, że w Konstantego weszło pudełko. Jeżeli człowiek już zabiera się za odpowiadanie to powinien robić to z sensem, prawda? Uśmiechałam się do Kostka, a kiedy wszyscy już wyszli, podjęłam próbę wytłumaczenia mu tego jakoś lepiej.
-To był brat tamtego kolesia.-siknęłam głowa na drzwi, przez które przed chwilą wyszli.-Znaczy jego dusza. Dokładnie nie wiadomo jak to było, ale pewnie miało coś wspólnego z twoją aurą, bo sam zechciał na ciebie przeskoczyć.-jak dla mnie, to brzmiało nawet sensownie. Miałam nadzieję, że jemu też wystarczy, szczególnie, że już i tak po wszystkim. Mogliśmy wracać do domu.
Niepokoiło mnie jedynie to, że Kostek się nie uśmiechał. Ani na wspomnienie o Gerdzie, ani na nic innego. Dziwne, ale może człowiek wybudzony ze śpiączki miał do tego prawo. Pewnie jest po prostu trochę skołowany i potrzebuje czasu, żeby sobie to i owo poukładać.
-Gerda.-przytaknęłam-Była tutaj cały czas.-chciałam jeszcze powiedzieć, że Maks był też, ale tego nie wiedziałam. Powinien być, przecież tu pracował, ale widocznie nie, kiedy ja tu byłam.
-Kocham cię, braciszku.-powiedziałam, chociaż on dobrze o tym wiedział. Przez ten cały czas kiedy spał, nie mogłam sobie wyobrazić jak wyglądałoby moje życie bez niego. W nikim nie miałam lepszego oparcia niż w nim. Nikt tak mnie nie znał i nikomu tak nie ufałam. Może to trochę egoistycznie, ale był mi potrzebny do życia. Kochałam go i tęskniłam, kiedy spał przez te wszystkie dni.
-Kostek, dalej widzisz aury?-zapytałam ostrożnie. To właściwie nie było nic wielkiego, ale chciałam wiedzieć.
Misza
Misza
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Konstanty Wto Wrz 18, 2012 12:16 pm

To było frustrujące. Facet z pudełka siedzący we mnie aktualnie był bardziej sensowny niż to, dlaczego siedziałem przy Ophelii, zamiast robić coś o wiele bardziej ciekawszego i przynoszącego większy pożytek. Działanie powodujące jakiś zysk też miało dla mnie sens. Ale nie siedzenie przy łóżku przy kimś kto cały czas spał! Nawet jeżeli tym kimś byłem ja. Misza mówi, że była tu cały czas. Podobnie jak Gerda... O, nie. Znów te niewyjaśnione uczucie. Nie wiedziałem, że pojawi się nawet wtedy kiedy pomyślę imię tej dziewczyny. Miałem ochotę wytknąć jej tą bezczynność jakiej się poświęcały kiedy tu byłem, ale nie potrafiłem odnaleźć odpowiednich słów. Wtedy sobie przypomniałem, że nigdy dotąd nikomu nic nie wytykałem. Ale dlaczego? Przecież w życiu brałem udział w tylu sytuacjach, w których mogłem dodać swoje trzy grosze! Ale nie dodawałem. I przez to nie wiedziałem też jak to zrobić teraz, a ochotę miałem wielką. Całe szczęście, że moje pragnienie zostało przerwane przez wyznanie Miszy. A może nieszczęście. Na nie znałem odpowiedź, tyle że tym razem nie chciała mi przejść przez gardło. To było naprawdę beznadziejne! Nie potrafiłem nawet kłamać!
- To chyba dobrze... - tylko na tyle było mnie w tej chwili stać. Nic więcej. Coś mi mówiło, że było to o wiele za mało. Misza zapewne oczekiwała ode mnie o wiele większego zaangażowania w swoje przebudzenie, ale ja... Ja nie potrafiłem się na to zdobyć. Podsumowując nadal męczyła mnie bezsensowność przeszłości, zdałem sobie sprawy z tego, że nie umiem kłamać i mówić swojego pełnego zdania oraz imię tej dziewczyny. Było męczące. Przygryzłem dolną wargę i patrząc w jakieś miejsce nad głową Miszy, a potem w swoje dłonie, uzupełniłem swoją odpowiedź. - Ja ciebie też? - zdecydowanie zabrzmiało jak pytanie. Nie było wątpliwości. I o dziwo chciałem poznać na nie odpowiedź. Jak i na wiele innych pytań. Na przykład choć pamiętałem zasady działania mojego talentu to teraz zrozumienie ich wydawało mi się o wiele trudniejsze. Widziałem aury, dopasowywałem je do stanu danej osoby (w tym przypadku Miszy), ale nie potrafiłem przypomnieć sobie bym u siebie odnajdywał podobne uczucia. Nie potrafiłem ich wywołać, czy chociaż sobie wyobrazić. Czy byłem upośledzony?
- Widzę, ale... - zawahałem się. - Czy ja zawsze... Czy to co robiłem przed zaśnięciem miało sens? Czy byłem zadowolony? - No i zapytałem. Koślawo, ale może Miszy uda się zrozumieć.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Misza Czw Wrz 20, 2012 9:43 am

Właściwie żadnej odpowiedzi nie oczekiwałam na to moje wyznanie. A nawet brak odpowiedzi byłby lepszy niż jego faktyczna odpowiedź. Ale w porządku, teraz wszystko mogłam podciągnąć pod tę jego śpiączkę. W śpiączce nigdy nie byłam, nie mam pojęcia jak człowiek jest po niej skołowany. Ja czuję się nieco skołowana kiedy wstaję rano po zwykłej nocy, a co dopiero wybudzić się po kilku dniach. Tak, myślę, że to rozumiałam, ale i tak jego odpowiedź sprowokowała mnie to dziwnego spojrzenia rzuconego w jego kierunku. Zupełnie jakbym patrzyła na niemądre dziecko, pytające dlaczego na chleb mówi się chleb, a nie mleko, a na mleko - mleko.
-Mnie pytasz?-zaśmiałam się, potrząsając lekko głową. -Właściwie myślę, że ty mnie też.-odpowiedziałam zaraz, wzruszając ramionami. Nie musiał teraz o tym wiedzieć, był zmęczony, miał w sobie demona jeszcze przed chwilą.. naprawdę mógł nie wiedzieć. Jego kolejne pytania, mimo tego, że miał do nich prawo, trochę mnie jednak zmartwiły. Starałam się tego nie okazać, żeby i jego nie martwić. Naprawdę nie chciałam, żeby myślał, ze coś z nim nie tak. Najważniejsze przecież było, ze żył.
-Miało sens.-odpowiedziałam z całą pewnością. -I byłeś zadowolony. Znaczy wiesz Kostek, ty zawsze jesteś trochę bardziej zatroskany niż inni, jesteś wrażliwy. Ale myślę, ze zadowolony też. Szczególnie ostatnio. Jesteś przecież zakochany.-dodałam, kiwając głową z przekonaniem.
-Długo spałeś. To pewnie normalne, że teraz niektórych rzeczy nie pamiętasz. Wszystko z czasem minie.-zapewniłam, chociaż nie jestem pewna, czy bardziej siebie, czy jego.-Śniłeś o czymś? - dopytałam, ciągle szukając kolejnych dowodów na normalność tej jego niepewności.
Misza
Misza
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Gerda Nie Wrz 30, 2012 4:03 pm

Nie raz sobie wyobrażałam (z jednoczesnym głęboko skrywanym lękiem, że bujam w obłąkach i to się nigdy przenigdy nie zdarzy), że Konstanty otwiera oczy, a ja jestem przy nim. Że jesteśmy szczęśliwi w uroczej wiosce z dala od wielkiej cywilizacji. Tylko my i nasza miłość. Ta utopijna wizja naszego wspólnego przyszłego szczęścia sprawiała, że miałam ochotę dalej przynajmniej starać się żyć by doczekać momentu jego przebudzenia.
Z każdym dniem jego nieobecności coraz trudniej było przywoływać do siebie obraz jego oczu wpatrzonych we mnie. Tęskniłam za nim, okropnie za nim tęskniłam, a obserwowanie jego nieruchomego ciała w niczym nie pomagało, wręcz sprawiało, że wszystko było tylko trudniej znieść, a mimo to tylko obecność przy jego łóżku potrzebna mi była do dalszego egzystowania, to przypominało o marzeniu.
A gdy on naprawdę się obudził nie było mnie przy nim.
Cios.
Nikt nie wyobrazi sobie co czułam, gdy poinformowano mnie, że Konstanty jest przytomny i świadomy. Jak mogłeś obudzić się gdy mnie nie było? Jak mogłeś?! Świat przed oczami mi zawirował, jak dobrze że obok był ktoś przygotowany na taką ewentualność. Nie dali mi pójść do niego póki nie byłam w stanie utrzymać się na nogach. Podli ludzie, rwałam się do ukochanego całym swym jestestwem, a oni mi nie pozwalali. Podłe me ciało, zdradziło mnie. W tym momencie okazało słabość. Akurat teraz. Lecz w końcu pozwolono mi, byłam w stanie się ruszyć. Paraliż i zawroty głowy odeszły, mogłam mu się pokazać. Czy na pewno? Czemu się wahałam przed samym wejściem do niego? Czemu? Bo chujowy post, pozdro Jasiek, tak serio to spoko, Julka heheczki. A potem gdy go zobaczyłam... Na drżących nogach ruszyłam do łóżka. Chciałam uklęknąć przy łóżku. Jak mogłam rzucić mu się ze łzami na szyję? Może go coś bolało, egoistka. A mimo to nie mogłam się odsunąć. Wtulona w zagłębienie w jego szyi łkałam, nie dowierzając, że on naprawdę tu jest. Nie tylko ciałem, ale i duchem. Mój Konstanty. Kochany. Był tu ze mną. Czy cokolwiek mogło zepsuć mi ten moment? Początkowej radości nie przysłoniło mi nawet jego niezwykłe zachowanie. Jakby było niezręcznie mu mnie obejmować, jakby nie wiedział co zrobić gdy ktoś łka przy nim. Nie wiedziałam co się dzieje. Odsunęłam się bezradnie, obejmując ramionami.
- JESTEM CWELEM LALALALALA X2 - szepnęłam niepewnie. Coś zakuło mnie w klatce piersiowej. I to wszystko na oczach jego siostry! Czułam, że zaraz spalę się ze wstydu. Nie mogłam patrzeć na żadne z nich.


Pokemon sam jest cwelem


Ostatnio zmieniony przez Gerda dnia Pon Paź 01, 2012 5:17 pm, w całości zmieniany 1 raz
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Konstanty Nie Wrz 30, 2012 7:34 pm

- Dobrze - oznajmiłem przyjmując do siebie wszystkie informacje jakie dostarczyła mi Misza. Potrzebowałem więcej informacji o sobie z nowych źródeł, bo to moje własne odkąd się obudziłem miało w sobie pewną dziurę, skąd uciekał cały płyn poznania samego siebie. Kiedy spałem jakaś część mnie wyciekła i jedynym sposobem, by uzupełnić braki było zaczerpnięcie ich od Miszy. Z drugiej jednak strony świadomość tego, że jakoś mogę sobie poradzić z moim problemem też mnie jakoś nie cieszyła. Potraktowałem ją dosyć obojętnie, co zauważyłem z dziwnym uczuciem. O ile to było jakieś uczucie, a nie tylko ponowna suchość w ustach. Jeszcze raz napiłem się wody, która ostudziła trochę moje wnętrze.
Nadal słuchałem siostry.
Mówiła, że byłem zakochany. Pamiętałem. Kojarzyłem to z tym imieniem sprawiającym, że czułem się nieswojo. Ale co to jest zakochanie? Pamiętałem jakąś scenę, kiedy wraz z tą dziewczyną idziemy trzymając się za ręce. Pamiętam, że biło mi wtedy serce jakbym przebiegł cały maraton. Ale nie potrafiłem odpowiedzieć czym jest zakochanie, więc ta część wypowiedzi Miszy była dla mnie czymś nieznanym.
- Śniłem... O wodzie. Stałem w jeziorze. Woda podnosiła się z każdą sekundą, ale ja się nie bałem. Ta woda... Teraz wiem, że była zła. Czy ten sen ma jakieś znaczenie? - zapytałem, ze zdumieniem zdając sobie sprawę, że dawny ja nie opowiedziałby swojego snu w taki nudny sposób. Nawet jeżeli nie powiedziałby tego na głos, w myślach użyłby wyszukanych metafor i porównań. Moje sprawozdanie było na poziomie przedszkolaka, co niesamowicie mi przeszkadzało. Chciałem czegoś więcej ale nie potrafiłem tego odnaleźć.
To chyba musiało samo przyjść do mnie. Pojawienie się Gerdy, to nie było jednak to.
Od razu spojrzałem na nią, kiedy tylko usłyszałem skrzypnięcie drzwi, ale nie poruszyłem się. Utkwiłem w niej puste spojrzenie, ale ta jakby tego nie widziała. Pojawiła się szybko u mojego boku, a potem rozpłakała przytulając się do mnie. Zupełnie jak Misza. Nie, gorzej.
Spojrzałem przestraszony na siostrę szukając u niej ratunku. Ona musiała mi pomóc, albo chociaż powiedzieć co mam zrobić! Czemu nie widziała, że coś ze mną nie tak? Czemu uparła się, by widzieć mnie takiego jakim byłem kiedyś? Nie byłem! Byłem wybrakowany, nie wolno mi było się do nikogo przytulać! Pocieszać! Powinienem znów zasnąć i obudzić się kiedy już wszyscy o mnie zapomną!
Odetchnąłem kiedy Gerda odsunęła się ode mnie, musiała to zauważyć.
- Ehmm... Nic się nie stało - wydobyłem w końcu jakieś słowa. Miałem ochotę przeklnąć! Naprawdę miałem! Nie znalem jednak żadnego przekleństwa. - Czy będę mógł stąd dzisiaj wyjść?
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Pokój 6032 Empty Re: Pokój 6032

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach