Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Park miejski

+8
Brian
Penelopa
Will
Barbie
Venus
Iss
Benjamin
Mistrz Gry
12 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Park miejski Empty Park miejski

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 29, 2010 3:49 pm

Park miejski Eveningintheparkbyferic
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Go?? Sro Wrz 29, 2010 3:59 pm

/huśtawki/

Szłam grzecznie za Sebastianem przyglądając mu się co jakiś czas uważnie. Wyglądał niegroźnie, więc w sumie nie miałam co się bać. Może to mój błąd ale postanowiłam, że mu chociaż trochę zaufam.
- Więc... Nie zarejestrowałam wcześniej twojej twarzy w Rezydencji. - powiedziałam wskładając ręce do bluzy.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 29, 2010 4:29 pm

- Wcale ci się nie dziwię. Nie dość często tam bywam - odpowiedział jej i coraz bardziej mu sie to podobało. Takie zwodzenie było na swój sposób interesujące.
Wokół nich panowała już ciemność więc park był już prawie opustoszały. Tylko gdzieniegdzie przechodziły pojedyncze osoby gnane swoimi sprawami. Spokój i cisza. I może jeszcze odrobinkę strasznie, ale to tylko dodawało uroku.
- Myślisz czasem o tym co by było gdyby całe fundamenty dotychczasowej wiedzy świata runęły? - zapytał w końcu nie całkiem teoretycznie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Go?? Sro Wrz 29, 2010 4:35 pm

Zmarszczyłam brwi. - Nie za często? Czemu? - no byłam ciekawskim stworzeniem. Lubiłam dużo wiedzieć o innych w zamian nie dając za wiele i doskonale o tym wiedziałam. Z tym, że nie potrafiłam tego zmienić. Nie lubiłam mówić o sobie, a analizowanie innych sprawiało mi przyjemność. Pokręciłam głową. - Nie. Tak jak świat jest teraz zbudowany jest dobrze. Jest równowaga i każdy jest szczęśliwy. - powiedziałam mając nadzieję, że zabrzmi to odpowiednio przekonywająco. Poza tym tak bardzo strasznie nie było. To, że ciemno to jeszcze nic.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 29, 2010 4:49 pm

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - stwierdził marszcząc brwi i patrząc przed siebie. - Ale dobrze powiem ci. Po prostu chodzi o to, że niegrzecznie jest pojawiać się tam, gdzie nie jest się mile widzianym.
Taka odpowiedź powinna, zdaniem Sebastiana, ją usatysfakcjonować. I chyba po tym dziewczyna mogła się domyślić, że jednak chłopak nie jest jednym z jej współlokatorów. Ale trudno. Przecież wiadomo, że Sebastian nie lubi nic ukrywać.
- Nie lubisz zmian? - zapytał zaciekawiony kontynuując temat.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Go?? Sro Wrz 29, 2010 4:55 pm

Zmarszczyłam brwi słysząc odpowiedź Sebastiana. Czyli jednak nie powinna mu zbytnio ufać. Skoro nie był nikim z Rezydencji. Ale z drugiej strony pokazał, że wie co się dzieje w środku. Miałam już mętlik w głowie. A mimo wszystko jakoś nie byłam chętna żeby po prostu się odwrócić i odejść. Postanowiłam jednak, że nie będę dążyła dalej tematu, czemu był na terenie prywatnym i w ogóle. - Nie to że nie lubię. Zmiany po prostu nie zawsze są najlepsze, a najczęściej wychodzą na złe. - odparłam patrzac na niego.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 29, 2010 5:27 pm

- W sumie to nie zgodziłbym się z twoim stwierdzeniem, że dobrze jest tak jak jest. Jakoś tego nie widzę - stwierdził w końcu nadal zamyślony. Dla niego słowo "zmiany" zawsze się dobrze kojarzyły. Przez całe życie głownie się zmieniał wraz z całym swoim otoczeniem. I trzeba stwierdzić, że z dnia na dzień coraz lepiej mu się żyło. Dlatego nie mógł przyznać racji Rakel.
- W dodatku mówisz jakbyś bała się spróbować czegoś nowego pod pretekstem, że to może pójść źle. Jednocześnie dajesz się namawiać na spacer z nieznajomym - rozmyślał na głos dalej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Go?? Sro Wrz 29, 2010 5:37 pm

- A co złego jest w tym co teraz jest? - zapytałam, chwile później zastanawiajac się nad sensem tej wypowiedzi. Zresztą nie ważne, miałam nadzieje, że chłopak zrozumie o co mi chodzi. Ja tam nie widziałam nic złego w tym co się teraz działo i co było. Co nie oznaczało, że nie umiem spojrzeć na to z innej perspektywy. Tylko nie wiem co może być źle. - Wszystko może się źle skończyć. Ale czasem trzeba zaryzykować i zobaczyć. - powiedziała po chwili zastanowienia.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 29, 2010 5:54 pm

Uśmiechnął się prawie niezauważalnie, jakby rozbawiony wypowiedzią swej rozmówczyni. On widział wiele złego w tym co jest teraz. Skoro istnieli ludzie, którzy potrafili coś więcej, dlaczego nie mogli z tego korzystać? W końcu z jakiegoś powodu byli niezwykli. Im z góry był pisany lepszy los. Nie to.
- Świat, gdzie ludzie giną za swoje przekonania, czy w bezsensownych wojnach chcesz uznać za świat, który nie potrzebuje zmian? - Był ciekawy odpowiedzi. Jak zachowania się dziewczyna. Kilka jej odpowiedzi zdaniem Sebastiana było bardzo naiwnych. Tym lepiej dla nich. Być może Tomowi spodobałoby się to pytanie. Kuszenie dziewczyny wizją lepszego świata. Z ostatnią było prościej. Wystarczyło się uśmiechnąć.
- Rozumiem - stwierdził cicho, przenosząc spojrzenie na ziemie. Przyglądał się przez chwilę własnym stopom wolno kroczącym w odległy zakątek parku. - Rozmowa z nieznajomym, który może mieć złe zamiary jest miej niebezpieczna niż zmiany. - Ponownie przeniósł spojrzenie na Rakel.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Go?? Sro Wrz 29, 2010 6:07 pm

Zmarszczyłam brwi. Zastanawiałam się do czego on dąży. Próbuje mnie przekonać, ze świat jest zły i trzeba go zmienić? Tyle to wiedziałam, ale nie umiałam jeszcze obsługiwać się swoim talentem tak aby nie zrobić komuś krzywdy. Tak więc nie miałam jak pomóc.
- Ale to nie jest wina świata. To jest wina tego że człowiek dziwnie rozumuje. "On jest czarny, więc go zabijmy". To jest bez sensu i to trzeba zmieniać. I można to zrobić bez rozlewu krwi. - powiedziałam patrząc na niego cały czas ze zmarszczonymi brawami. Miałam nadzieje na relaksującą rozmowę, a tutaj Sebastian wyskakuje z problemami na które praktycznie nie miałam wpływu. Czego on ode mnie oczekiwał? - Nad tym pierwszym moge zapanować, chociaż w niewielkim stopniu. Na to drugie nie mam wpływu. - powiedziała po części wyjasniając czemu tak myśli a czemu nie. Zmiany są niebezpieczne, bo nie możesz nad nimi zapanować. A nawet jeżeli to w niewielkim stopniu. A to jakie podejmujesz decyzje w życiu jest bardziej świadome i bardziej można nad tym zapanować. Szczególnie jak widzisz niebezpieczeństwo. - Poza tym gdybyś chciał mi zrobić krzywdę, podejrzewam że zrobiłbyś to jakbyśmy weszli do parku. I tak nikogo tu nie ma i jest ciemno. - powiedziała zakładając kaptur od bluzy na głowę.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 29, 2010 6:22 pm

Był zmuszony odpuścić pierwsze pytanie. Tak każdy mówił: nie mam na to wpływu. I dlatego świat się nie zmieniał. A tego Sebastian nie lubił. Zmiany były koniecznością, jeśli nie chciało się oszaleć.
- Nie zamierasz się z tobą kłócić - odpowiedział tylko. Zrażanie dziewczyny do siebie to ostania rzecz jaką miał zrobić. Nikt nie byłby zadowolony. On sam nie byłby zadowolony. Lubił prowadzić mądre dysputy, ale widocznie niedobry temat wybrał do rozmów z tą dziewczyną.
- Może mam swoje ulubione miejsce, gdzie lubię wykorzystywać seksualnie dziewczęta? - zapytał, uśmiechając się, jeden z kącików ust był odrobinę wyżej niż drugi. Jego uroczy uśmiech, dzięki któremu wybaczano mu wszystkie niedobre dla słuchacza prawdy. Czasem nie umiał się pohamować, a kłamstwem gardził.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Go?? Sro Wrz 29, 2010 6:54 pm

Faktycznie, gdyby wszyscy się zebrali może by dało rade coś zrobić ze swiatem. Ale nigdy nie dasz rady zebrac wszystkich ludzi do jednego celu. Kazdy miał swoje marzenia i swoje cele. I tutaj nie mógł zaprzeczyć. Tego zmienić się nie dało.
- Nie musisz się kłócić. - powiedziała patrząc na niego. Poza tym to nie byłoby zrażanie. To raczej byłaby twórcza dyskusja z różnymi poglądami. I chyba by dobrze wpłynęło. W końcu każdy ma inne zdanie na różne tematy i przez to ludzie się rozwijają. Poznają nowe punkty widzenia, rozszerzają zakres myślenia.
- I tak się nie boje. Nie wiem czemu, ale zaufałam ci. - wzruszyła ramionami. No cóż, powiedziała prawdę. Może i źle, ale trudno. Spojrzała na niego i sama też się uśmiechnęła. Kiedy Sebastian się tak uśmiechał o wiele ładniej wyglądał.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 29, 2010 7:14 pm

Uśmiechnął się ponownie. Skoro nie mógł jej powiedzieć wszystkiego w tym momencie zmuszony był milczeć. Cień zadowolenia przemknął po jego twarzy, gdy usłyszał kolejne słowa dziewczyny. Lubił wiedzieć, że wszystko idzie jak trzeba. Choć może tak nie było? Emocje nie były mu potrzebne, a zaczynały się pojawiać.
- To dobrze - odpowiedział. - Przynajmniej mogę liczyć na kolejne spotkanie i zupełnie nowy temat do rozmowy.
Zatrzymał się, bo ścieżka się rozgałęziała, a on postanowił wybór dalszej trasy pozostawić Rakel.
Sebastian schował ręce do kieszeni, przyglądając się cały czas towarzyszace. Lubił obserwować ludzi. Z ich postaw, czy min można było wiele wyczytać. Był wspaniałym obserwatorem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Go?? Sro Wrz 29, 2010 7:23 pm

Gdyby wiedziała, że on nią manipuluje przestałoby być tak miło. Ale nie wiedziała, nawet się nie domyślała. Zresztą i tak już mu zaufała i miała nadzieje, że on tego zaufania nie nadużyje. Chociaż cholera go wie. Różni są ludzie i różnie się zachowują. Może to naprawde był błąd, że tutaj z nim przyszła?
- Wiesz, to że mamy różne poglądy na jakiś temat to nawet lepiej. Dyskusja byłaby bardziej interesująca. - uśmiechnęła się uroczo. Spojrzała na ścieżki i wybrała tą co skręca w lewo.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Mistrz Gry Sro Wrz 29, 2010 7:41 pm

- Różne poglądy to wspaniały początek do rozmowy. Ktoś może mieć taki a nie inny pogląd na daną spawę, lecz dzięki odpowiednim argumentom zrozumieć, że się mylił - odpowiedział. Być może za bardzo się zagalopował, ale większość jego rozmów właśnie taki miała charakter.
Ponownie miał ochotę się roześmiać. To miłe, że znów wpadł na osobę, która lubiła dyskutować. Gorzej gdyby miał jakąś dziewczynę ewidentnie pustą, acz z przydatnym talentem przeciągać na ich stronę. Zresztą na Rakel wpadł przypadkiem przez swoją głupote, o czym będzie musiał zapomnieć wspomnieć Tomowi, ale już wiedział, że taka osoba jest im potrzebna. Pioruny.
- Wymyśl temat, a ja się niedługo zjawię ponownie. Do zobaczenia, Rakel.
Skręcił gwałtownie, jak na jego poprzendie opanowane i spokojne ruchy. Poszedł ścieżką prawą, choć tak naprawdę bliżej, by miał gdyby udał się tą, którą szła dziewczyna.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Go?? Sro Wrz 29, 2010 7:45 pm

- Odpowiednie argumenty mogą zdziałać cuda. - odparła z uśmiechem na ustach. Jak to dobrze, ze nie znała jego planów. Gdyby było inaczej prawdopodobnie rozpętałaby się niezła burza. Dosłownie i w przenośni. Zanim się zorientowała już go nie było. Zmarszczyła brwi. - Widzisz, mówiłam że mi krzywdy nie zrobiz. - mruknęła patrzac na niewyraźny zarys jego postaci. Usmiechnęła się pod nosem i wróciła tą samą drogą do rezydencji.

/pokój/
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Benjamin Sro Lip 27, 2011 10:34 am

z dupy bo kto go tam wie gdzie on był

Przez kilka ostatnich dni słońce nie znikało z błękitnego nieba, a ja zamiast się cieszyć, byłem niesamowicie wkurwiony. Dlaczego? Odpowiedź była niesamowicie prosta, tak prosta jak myślenie mojego podobno przyjaciela Felixa który zamiast mnie pocieszać, potęgował moje wkurwienie pojawiając się i znikając, a potem jeszcze zaczął szantażować mnie że coś tam powie Leili, ale tak szczerze to miałem na to wyjebane bo przecież kto będzie słuchał takiego chuja jak on? Porzuciłem rozważania dotyczące mojego kochanego przyjaciela i powróciłem do rozpaczaniem nad pogodą i moim smutnym losem. Podczas kiedy wszyscy z samego rana wychodzili na zewnątrz by posiedzieć na świeżym powietrzu i nacieszyć się promieniami słonecznymi, ja próbowałem się przed nimi uchronić. Nie mogłem się porządnie wyspać, a w dodatku coraz częściej w pokoju zaczął pojawiać się ten przygnębiony, duży chujek Neptun, a ja znowu musiałem się z nim dzielić. Co poradzę że nie lubię się dzielić, nikt nie lubi! Aż zaczynałem się zastanawiać czy może nie zamieszkać w jakimś składziku albo w podziemiach, a może w tym pokoiku do seksu, ale nikt mi nie chciał pozwolić. Pieprzeni egoiści.
Westchnąłem ciężko spoglądając na telefon. Pokręciłem głową, ziewając bo przecież znowu nie dane było mi wypocząć. Mówiłem, że Felix ma coś z głową? Mówiłem, zawsze byłem tego pewien. Skoro nie chciał przyjść na moje pidżama party to może miał jakiś powód? Może wstydził się Neptuna albo... a co jeśli on się w nim zakochał? Ja już widziałem te jego zdjęcia z Tristanem na łóżku. Trochę się wtedy zdziwiłem, ale teraz zaczynałem łączyć wszystkie fakty. Ja to mam niezłe rozkminy jak wstanę. Przeciągnąłem się, wpatrując się w widok za oknem. Tak sobie pomyślałem że skoro jest tak ciepło to głupio by było jak będę siedzieć cały czas w pokoju bo przecież jestem towarzyskim chłopcem. Postanowiłem że się spotkam z Iss skoro tak dawno jej nie widziałem i muszę przyznać że się stęskniłem za tymi rudymi kudłami! Napisałem do niej esemeska, a ona przecież nie mogła się nie zgodzić więc uśmiechnąłem się szeroko czytając odpowiedź od niej i ubrałem się szybko, wychodząc z pokoju. Park wydawał się być odpowiednim miejscem. Dużo drzew to dużo cienia więc mi pasuje bo jakoś nie miałem ochoty siedzieć i rozpływać się na słońcu, a poza tym moja skóra jest bardzo wrażliwa, jeszcze bym się sparzył i był czerwony. To by dopiero była tragedia!
- Cześć Izeczka! - Zawołałem niezwykle wesoło, wsuwając papierosa pomiędzy wargi bo przecież tam było jego miejsce. Uśmiechnąłem się delikatnie i poklepałem miejsce obok siebie. Odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się rozkosznym dymem, przymykając oczy. - Trochę dupna pogoda, co nie? Gorąco, człowiek cały czas chodzi zmęczony ale w sumie to jebać to. Co tam u Ciebie? - Spojrzałem na nią, wcale się nie zmieniła. Wyglądała na szczęśliwą więc pewnie musiało się coś zdarzyć. Dla mnie pasuje, może Cook był u niej rano to dlatego jest taka wesoła. Ja tam sądziłem że śmieszna z nich para, ale jeśli są szczęśliwi to spoko, ja też się cieszę bo przecież tak podobno jest w przyjaźni.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Iss Sro Lip 27, 2011 11:05 am

[tego, gdzieśtam]

Sialalalalala! Woda świeci, ptaszki szumią, drzewa śpiewają, słońce płynie... Sielanka w najczystszej postaci. Można się lenić, opalać, czytać... wszystko można robić. Nie można na nartach jeździć, ale ja nie umiem, więc nie żałuję. Nikt mi nie zaproponował nauczenia jakichś sportów zimowych (dobra, na sankach umiem zjeżdżać), więc mam żal, i nie lubię zimy, bo jestem delikatna i nie umiem natrzeć nikogo śniegiem i to zawsze ja ląduję w zaspie. Brrr.
- Witaj Batmanku! - odkrzyknęłam wesoło do mojego kumpla, który mnie nie porzucił, nie zostawił i nie zdradził, jak podła Maggie. Pfff. Mam jeszcze żałować, że już nie gadamy? Niedoczekanie.
Klapnęłam sobie obok Benka, dobrodusznie nie komentując faktu, że zanieczyszcza on świeże powietrze dymem papierosowym, przez co ja staję się bierną palaczką i zaraz będę kaszleć. Czy to nie miło z mojej strony? Jeszcze się uśmiechnęłam. W sumie, gdyby mi zaproponował papieroska, to może i bym się nawet skusiła, taka ładna pogoda, że wiecie. Najwyżej potem padnę, bo się uduszę. I co z tego.
- U mnie...? - powtórzyłam za nim, składają usta w dzióbek i z zastanowieniem gapiąc się w ziemię. Podciągnęłam się, siadając na oparciu. A co tam, wyżej przynajmniej.
- Łażę po Tromso i zastanawiam się, co zrobić na obiad. - pokiwałam energicznie głową. Wiecie, związek z Cookiem przywraca moją wiarę w zdolności kulinarne (jeju, Iska, jakaś ty wspaniała i te naleśniki też), a także reguluje posiłki. A poza tym, korzysta na tym cześć Rezydencji, czyli ci, którzy wyczaili, że jak będą śledzić Cooka w drodze do kuchni to na pewno zdobędą jakieś resztki. Ja zawsze gotuję za dużo. Bo wiecie, przepisy mam od szefa kuchni i trudno czasem utrafić, ale teraz się nie martwię, bo nawet jak coś zostanie, to ktoś się tym zaopiekuje.
- A u ciebie co? - przechyliłam głowę, przekładając włosy na lewy bok, że zwisały jak firanka. Słońce świeciło mi na policzek, cieplutko cieplutko. Iska lubi to.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Benjamin Sro Lip 27, 2011 11:36 am

Zawsze kiedy przebywałem z kimś kto jest w związku, a szczególnie z tą małą rudą która właśnie siedziała obok mnie to zastanawiałem się nad tymwszystkim i myślałem sobie że może te związki to wcale nie jest taka zła sprawa. Gotowanie, sprzątanie pokoju, całuski, kto by tego nie chciał? Po dłuższym namyśle dochodziłem jednak do wniosku, że ja to jestem taki fajny że nawet nie muszę mieć dziewczyny żeby o mnie dbali bo mam przy sobie kogoś takiego kochanego i cudownego jak Amfa która nawet mnie leczy! Ja tam ją kocham,ale najgorsze jest to jak mi podkrada buty albo koszulki jakby nie miała swoich! Ale co ja jej będę żałować, co nie? Jestem dobry i dla moich przyjaciół (nawet dla Feliksa, niech już mu będzie) mogę oddać nawet wszystko. A inni którzy mnie nie lubią mogą się jebać.
- Obiad? - Chyba kiedyś już wspominałem coś że lubię ludzi, którzy dają mi jedzenie więc jeśli Izunia chce żebym ją lubił jeszcze bardziej to i mnie mogłaby na karmić żebym nie umarł z głodu. Bo Frejka ostatnio o mnie nie myślała, wolała gdzieś się szlajać po pubach i odpływać w towarzystwie jakiś meneli zamiast ze mną i Felciem i Cookiem.
- Możesz zrobić spaghetti bo ja lubię spaghetti i Cook lubi i kto nie lubi!- Skoro nie powiedziała, że nie zrobi to znaczy że się zgadza? Ja przyjąłem taką wersję i już się cieszyłem na myśl o tym jak będzie
fajnie.
- Jesteś taka kochana! - Uśmiechnąłem się do niej szeroko i ponownie zaciągnąłem się dymem, wypuszczając go z ust krótką chwilę później. Skoro już pytała co u mnie to chciałem jej opowiedzieć wszystko, ale to przecież trwałoby zbyt długo i pewnie wyszłoby na to że jestem jakiś dziwny skoro tak dużo mówię o sobie więc ograniczyłem się do zwykłego u mnie fajnie, jak zwykle zresztą, kiwając głową. Bo czy ja kiedykolwiek się smuciłem? Czy kiedykolwiek w życiu Benjamina Thompsona było źle? Może kiedyś, bardzo dawno temu, ale zwykle patrzyłem
na świat przez różowe okulary i we wszystkim starałem się wypatrzeć pozytywnych stron. Po co się smucić jeśli na świecie i tak zbyt wiele osób cierpi? Z drugiej strony co mnie to obchodzi że inni cierpią? Jestem chujem, taki się już urodziłem. - Izuś, musisz bardziej pilnować Cooka bo on zaczyna mi składać niemoralne propozycje! - Powiedziałem, kierując wzrok ogromnych, brązowych oczu w jej kierunku. Mówiłem najprawdziwszą prawdę! Pod pretekstem spędzenia "męskiego wieczoru" chciał mnie chyba zaciągnąć do siebie, zgwałcić albo przebierać się po raz kolejny za jakieś laski. Ten to jest dopiero pojebany i czasami dziwiło mnie jak ta dziewczyna z nim wytrzymuje...
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Iss Sro Lip 27, 2011 2:26 pm

Zastanowiłam się. W myślach powróciłam do Rezydencji, znaczy kuchni, bo skoro już jestem w mieście to mogę kupić coś do spaghetti w końcu. Sooos... zrobi się, mięso jest, makaron gdzieś tam być za sałatą (co za dureń chowa warzywa do makaronów i to już jakiś czas?), a parmezan... nie wiem, czy jest parmezan. Ale w końcu mamy tylu Włochów, musi być parmezan bo się obrażę. Albo fochnę, co to za różnica jest w końcu.
- No to będzie spaghetti. - zgodziłam się. Nie powiedziałam mu, że nawet nie wiem o której będziemy jeść, a jak już zjemy to się zleci chmara dzieciaków i wyjedzą wszystko. Dobra, będę wielkoduszna i jak będziemy kończyć jedzenie to mu wyślę esemeska. Wiem, wspaniała. Nie podzieliłam się też swoimi wątpliwościami. Bo w końcu spaghetti po bolońsku doskonale pasuje na romantyczną kolację, prawda? Problem w tym, że Cook chyba nie lubi takich rzeczy. Znaczy, oczywiście że rozumiem jego problemy pieniężne (chociaż alkohol ciągle mu się odnawia) i to, że nigdzie do restauracji mnie nie zabiera, ale w sumie mógłby raz na jakiś czas gdzieś mnie zabrać. Na spacer nawet, ja nie jestem wymagająca. Nie mówię nic o księżycu w pełni i gryzących komarach, ale... nieważne, dobrze jest tak jak jest.
- Batmanku, nie może ci składać niemoralnych propozycji, bo ma dziewczynę. - parsknęłam śmiechem, trochę nienaturalnym. To, że kiedy już się wszyscy dowiedzieli, że znowu jesteśmy razem, przyszło do mnie kilkanaście dziewczyn (osobno), których wcale nie znam, żeby powiedzieć, jaka to jestem głupia i naiwna, do rzeki dwa razy się nie wchodzi, czego ja oczekuję i tym podobne (dobra, jedna powiedziała, że mnie podziwia), wcale nie sprawiło, że zaczęłam wierzyć w jakieś głupie plotki. Wcale... W końcu, nawet gdyby Cook miał dziewczynę na każdym kroku, to co? Nic, przecież to on by mnie zdradzał, to jego problem, prawda? Ja tam nie jestem bigamistką i nie muszę się o to martwić. I wcale w te plotki nie wierzę. Wcale...
- Przesadzasz, co on ci niby takiego zaproponował? - mimo wszystko się zainteresowałam, siadając tak jak normalni ludzie siadają na ławce. Batmanek miewał pewne skłonności do... wyolbrzymiania i koloryzowania, nie żeby to było coś złego.

Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Benjamin Czw Lip 28, 2011 10:11 am

Irytowałem się bo jak w towarzystwie kogoś takiego jak Benjamin Thompson można cały czas rozmyślać o jedzeniu albo swoim chłopaku który, jak go znam (a znam go dobrze), obraca już w swoim pokoju jakąś kolejną blond laskę by zabić czas który pozostał do powrotu Iss i obiadu. Właśnie w takich momentach dochodziłem do wniosku że jestem o wiele porządniejszy i trochę więcej myślę o innych ludziach niż on. Ja nie pakowałem się w związek by potem pieprzyć się z obcymi laskami zamiast ze swoją własną dziewczyną która za każdym razem kiedy poruszany był temat Cooka rozpaczała nad faktem że nie jest wystarczająco romantyczny i czuły by zabrać ją na kolację przy blasku świec. Głupie pierdolenie. Jeśli się z nim związała to powinna liczyć się z tym że on zaliczy czasami jakąś inną albo napierdoli się tak że zapomni o całym świecie albo o tym że ma dziewczynę. Chyba że na tego człowieka narkotyki działały zupełnie inaczej niż na mnie. Czy przypadkiem na niego wszystko działało inaczej? Nie zdziwiłbym się gdyby okazało się to prawdą.
- Wiem, że ma. Ma Ciebie. Trochę się Tobą zachwycał, ale czy na dłuższą metę robi mu to jakąś różnicę? Nie chcę Cię jakoś zasmucić ale sama wiesz jaki jest Cook. Chociaż, kto go tam wie. Może tylko jest taki dziki jak nie ma Ciebie? Jeśli tak to powinnaś się cieszyć bo to chyba oznacza że on Cię... no wiesz... kocha. - Miłość i Cook? To niemalże tak nierealne jak piękno i Felix, a jednak okazało się być prawdziwe. Nadal nie wierzyłem w całą tą miłość, ale jeśli chcą to dlaczego mają odmawiać sobie chociażby oszukiwania się o ile to ma im sprawić przyjemność? Bo nigdy nawet nie pomyślałbym i nie pomyślę że oni naprawdę wierzą w coś tak nierealnego jak miłość. - Ale jakby coś Ci tam nie pasowało albo Cook by coś odwalił to mów, załatwimy to z nim po męsku bo tak podobno robią przyjaciele - Mrugnąłem do niej i uśmiechnąłem się, spoglądając ukradkiem w kierunku dziewczyny przechodzącej tuż obok, ale zaraz odwróciłem głowę i spojrzałem na Iss, śmiejąc się pod nosem.
- Wolałabyś chyba nie wiedzieć i on pewnie też wolałby żebyś nie wiedziała więc zachowam to dla siebie. - Pokręciłem głową, wydobywając kolejnego papierosa z paczki w której pozostało już tak niewiele. Kiedy obracałem go między palcami doszedłem do wniosku że jestem uzależniony i to wszystko sprawa moich friendsów bo to oni zazwyczaj sprowadzali mnie do stanu w którym byłem już tak podirytowany że nie mogłem odmówić sobie papierosa który sprawiał że się uspokajałem z każdą chwilą.
- Tak sobie pomyślałem że powinnaś wyluzować. Przestań się przejmować, bądź przez chwilę jak Cook albo ja, miej wyjebane na wszystkich i wszystko - Powiedziałem cicho. Iss zawsze wydawała mi się taką spokojną i opanowaną osobą, a może nie znałem jej z innej strony. - Chcesz? - Zapytałem, podsuwając paczkę papierosów w jej kierunku. No i powiedzcie, czyż nie jestem dobrym chłopcem skoro się tak dzielę ostatnimi papierosami? Oczywiście, że jestem, to małe rude może potwierdzić.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Iss Czw Lip 28, 2011 10:31 am

No tak, to o czym mam myśleć? W sumie, dochodzę do wniosku, że to jest smutne. Że nie umiem gadać o niczym innym, tylko o żarciu i Cooku. No bo niby o czym innym? Tylko na gotowaniu się znam, jakbym miała jakieś pasje wywalone na księżyc, to pewnie o nich gadałabym ciągle i ciągle. Ja mam mało znajomych. Za mało, żeby być tutaj kimś, za mało, żeby robić własne imprezy czy coś takiego. Właśnie, nie chodzę na imprezy. Zawsze mam wrażenie, że za dużo wypiję, a z moją głową to dużo to wcale nie tak dużo, jak mogłoby się wydawać, gdy potem ktoś mnie spotka pijaną. Ludzie, przecież ja się kiedyś rzuciłam na Cooka i to po dwóch drinkach chyba. I co, może powinnam chodzić na imprezy, żeby pewnego dnia obudzić się w nienależącym do mnie łóżku i potem jeszcze się cieszyć? Jakby tak spojrzeć, to spałam z dwoma chłopakami tylko. I obaj byli w tym czasie moimi chłopakami, więc w sumie to też niezbyt wielkie osiągnięcie. Co ja plotę. Żadne osiągnięcie, sypianie z kimś nigdy nie było dla mnie jakimś osiągnięciem. Dzisiejszy świat zmierza ku autodesktrukcji. I o czym ja mam gadać? O kwiatkach? Pfff.
- Jaaasne. - zgodziłam się niepewnie. I teraz znowu się zacznie gadanie o Cooku, uwaga. Dlatego nawet mój przyjaciel musiał mi to wytykać? Ja oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ten cały związek jest dość... chybotliwy. Od początku wiedziałam, że w końcu Cook to Cook i nie powinnam liczyć na coś więcej, niż on nawet potrafi sobie wyobrazić. Wcześniej jakoś nie miałam z tym większych problemów, kiedy chodziliśmy za pierwszym razem. A teraz bałam się przyznać, że ja chcę czegoś więcej. Z jednej strony chciałam być z nim, a drugiej strony nie mógł mi dać tego, czego oczekiwałam jako, w gruncie rzeczy, spokojna i ułożona dziewczyna. To zabrzmiało jak określenie klaczy na sprzedaż. Kiedyś nadejdzie dzień, w którym go zostawię, żeby ułożyć życie na poważnie. Bo nie planuję mieszkać w Rezydencji do końca życia, ani umrzeć za młodu. Nawet moja wyobraźnia nie potrafiła podsunąć mi obrazu Cooka biorącego ślub czy posiadającego, o zgrozo, dzieci. A ja chciałam mieć normalny dom. I z czegoś będę musiała zrezygnować. Kiedyś. Oby jak najpóźniej.
- Łatwo ci mówić, batmanku. Jak mam to niby zrobić? - spojrzałam na niego z zastanowieniem. Dobrze powiedzieć - bądź taka i taka. No fajnie, ale jak. Niby widziałam, jak wyluzowany jest Cook albo batman, ale jakoś nie potrafiłabym wcielić tego w życie. Tym bardziej, że wyluzowani byli w inny sposób. Sięgnęłam po papierosa, bawiąc się nim chwilę między palcami. W końcu batman mi go odpalił i wsunęłam go w kącik ust. Trochę mi nie pasował do stylu, ale co tam. Poprawiłam kapelusz, żeby słońce nie świeciło mi w twarz a potem wpadłam na genialny pomysł.
- Nauczysz mnie. - zaproponowałam wesoło.
I już miał mi wyjawić sekret wyluzowania, gdy na niebie pojawił się znak nietoperka, a batman się zerwał i ruszył by ratować świat.
Te papierosy są jakieś dziwne.

[koniec]
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Go?? Nie Wrz 04, 2011 11:20 pm

/jeszcze nic

Ludzie byli bandą pierdolonych kretynów. Niektórzy dziwili się, z jakiego powodu nieustannie wygłaszałem tę opinię - tym samym zatwierdzając swoją przynależność do grupy bezmózgów - jednak ja potwierdzenie powyższej tezy znajdowałem na każdym, kurwa, kroku. Wystarczyło tylko wyjść na ulicę i przejść parę metrów, a już można było zrozumieć o co mi chodziło; zakładając oczywiście, że miało się choć minimalne zdolności do obserwowania ludzi. Bo, cóż, prawda była taka, iż sam miałem specjalne, wykraczające poza percepcję przeciętnej jednostki umiejętności w dziedzinie rozszyfrowywania mijanych person. Większość była taka szara i przewidywalna, nudna w swej chęci bycia kimś wyjątkowym, że na samą myśl o tym traciłem, kurwa, motywację do wszystkiego. Na ulicach z kolei ciągle przewijały się te same schematy - zapracowani faceci, odjebani w zajebistych garniakach, ze skupieniem i ostrożnością lawirujący między swoimi idealnymi rodzinkami a wiecznie napalonymi kochankami; rozczarowane macierzyństwem młode matki, próbujące za wszelką cenę robić dobrą minę do złej gry i udające, że zmienianie pieluszek to szczyt ich pieprzonych ambicji; jebani gówniarze, zachowujący się idealnie dopóki nie wybiegną za pierwszy lepszy zakręt, gdzie natychmiast zamieniają się w niewyżytych kretynów zachłystujących się urokami hedonizmu, by ostatecznie skończyć na pogotowiu z zapaścią spowodowaną przedawkowaniem. W sumie chuj mnie to wszystko obchodziło. Miałem gdzieś, kto ile się wzajemnie oszukuje albo jaka demoralizacja panuje na świecie - ci ludzie po prostu mnie wkurwiali. Samą swoją jebaną, bezcelową obecnością.
Dzisiejszy poranek zapowiadał się naprawdę chujowo, nie licząc jednej udanej transakcji, dzięki której udało mi się zarobić trochę hajsu. Akurat tyle, żeby mieć za co egzystować przez następne kilka marnych dni. Ilość beznadziejnie chujowego cracku, jaką udało mi się wcisnąć jakiemuś bogatemu gówniarzowi była zabójcza, ale miałem wyjebane, czy dzieciak wie co z tym zrobić i czy przypadkiem nie znajdą go jutro martwego, po zawale. Nie byłem przecież niczyją matką, żeby zastanawiać się, kto jak sobie daje radę. Niemniej, pomimo zastrzyku gotówki, świat był tak samo gówniany jak wtedy, gdy byłem te kilka banknotów uboższy. W celu poprawienia sobie nastroju wybrałem się do parku, by poszukać jakiejś inspiracji albo chociaż zebrać w spokoju pierdolone myśli. Przeliczyłem się - weny, pomysłów ani nawet jebanej poprawy nastroju jak nie było, tak nie było. Zrezygnowany, jak zwykle pełen niechęci do całej otaczającej mnie rzeczywistości oraz świata odpaliłem leniwym ruchem kolejnego z rzędu papierosa i rozjebałem się wygodnie na ławce, wpatrując się z nieukrywanym znudzeniem w korony drzew. Pięknie, kurwa, pięknie.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Venus Pon Wrz 05, 2011 7:09 pm

Zaiste, jestem piękna. W tym rynsztoku ludzkich istnień napotykamy tylko kilka najprawdziwszych perełek. Ale nie łudźcie się - nie będą one leżały pomiędzy gównem, za przeproszeniem. Są na szczycie wysokich wieżowców, a od sprzątania mają ludzi o klasę wyższych od was, drobinki wszechświata. Ech. Dlatego, aż dziwne, że możecie mnie właśnie widzieć w ćpuńskim parku miejskim, pełnym żuli, degeneratów, ludzi na których szkoda tracić czas. Ale, proszę państwa, to był park. ZIELONY. Pachnący świeżością, napełniający nadzieją. Miałam gdzieś wszystkich brzydali o napalonych ciałach, których niezdolni byli ujarzmić, którzy to wpatrywali się we mnie, śledzili, a nawet szli za mną. Zjawiska takiego nie widzieli już dawno - kto się bowiem zapuszcza w te mieszczańskie rewiry. A teraz rozrywka na miarę noworocznej imprezy na Times Square.
Nie robiłam właściwie nic złego. Głaskałam każde drzewo, witałam się z każdym listkiem, a przy jednym się nawet zatrzymałam na małe obściskiwanie. Ludziom to nie powinno przeszkadzać, w końcu kto nie lubi oglądać naćpanej Afrodyty. Naćpanej miłością.
Nie. Co wy tam wiecie o miłości. Nawet te ułomne drzewa - były zbyt otępiałe od spalin, by móc ze mną rozmawiać; nawet one, mi nie pomogą. Od tygodnia próbowałam odnaleść się w tej sytuacji. I nie widziałam końca problemów. A właściwie to dwóch, które kładły cień na moją osobę. A imiona ich to Javier i Tristan. Przeklęta para, na ich wspomnienie znów drży mi ręka. O, przesadzam powiecie. Ech, ma historia i tak nie może być już bardziej tragiczna, więc proszę słuchać. Otóż po powrocie spotkałam się z Tristanem. Nastawiona dość otwarcie, zostałam ponownie zraniona, a me rany posypał solą Tygrys, kiedy uświadomiłam sobie, że on ma dla mnie jeszcze mniej przyjemne powitanie. Nie zgodziłam się bowiem na to, by mnie odwiedził w Londynie. Więc się zapewne obraził. I teraz dwójka mężczyzn, którzy poruszyli me serce, była mi dalsza niż to drzewo, ten przechodzień, tamten frajer na ławce... Generalnie nie jest mi przykro Londynu. Można dociekać, że wyjazd zrujnował mi życie sercowe. Ale za to moje konto w życiu towarzyskim stało się otwarte, jak nigdy. Od ostatniego tygodnia, gdy chowałam się w swoim pokoju, zdążyłam już dostać mnóstwo uroczych listów czy zapytań o wznowienie działalności mego klubu. Hm... Wyszłam zza drzewa, bo chłopak na ławce wydał się znajomy. A że nie wyglądał na dwóch wyżej wymienionych, a przy okazji był wystarczająco miej aparycji, zdecydowałam się zainteresować. Przewodnicząca klubu dziewictwa idzie na łowy.
Przysiadłam się, odrazu zwracając całe ciało w jego stronę. Odrzuciłam blond loki, uśmiechnęłam się, zamrugałam oczkami. Kilka zwykłych rzeczy. Nigdy nie zawiodły.
-Jak Ci idzie trenowanie poprawnego słownictwa?- rzuciłam, bo to mi się przypomniało, kiedy tylko usiadłam. Jak gdyby włączał mi się tryb wychowanki przedszkolnej. Ale o to maltretowałam go przy ostatnim śniadaniu - jeżeli on wgl mieszka w re. Jak nie, to przy ostatnim spotkaniu. Ale skoro już zaczęłam tak niefortunnie, to przynajmniej mową ciała wskazałam na to, że totalnie mnie interesuje...co on ma do powiedzenia.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Go?? Wto Wrz 13, 2011 7:35 pm

Kontemplowanie otaczającej mnie rzeczywistości pochłonęło mnie do tego stopnia, że niemal nie dostrzegłem nadchodzącego w moją stronę zjawiska. Gdyby jakimś cudem panna Pumpkin miała wgląd w moje myśli zapewne napuszyłaby się i jeszcze bardziej zaczęła zadzierać nosa, pewna, iż jest to określenie w stu procentach pozytywne, jednak mocno by się na tym przejechała. W moim odczuciu owe zjawisko było niczym więcej jak określeniem o zabarwieniu mocno pejoratywnym; ot, ucieleśnienie wszystkiego tego, czego najbardziej nie mogłem znieść we współczesnym świecie, sztandarowy przykład kultury dwudziestego pierwszego wieku, w którym twoja pozycja społeczna oraz autorytet wcale nie zależał od inteligencji, lotności umysłu czy chociażby czegoś tak prymitywnego, acz sensownego jak siła, ale od grubości portfela lub, jak w tym właśnie wypadku, od rysów twarzy. Idąc dalej tym tropem, panna Venus była po prostu wybitnie pustym dziewczęciem, zapewnionym o swojej wyższości nad innymi ludzkimi istotami li i wyłącznie z powodu swojej urody, spowodowanej niczym innym jak losowym układem genów. Nie żeby dało się kiedykolwiek sprawić, by to pojęła i przestała dumnie obnosić się z tytułem samozwańczej królowej.
No i nie żeby pomimo wszystkich tych powyższych utyskiwań nie pozostawała kurewsko seksowna.
Moje brwi nieznacznie powędrowały do góry, gdy Venus już na wstępie przyjęła rolę uwodzicielki, pasującą do niej tak, jak do mnie, kurwa, habit. Nigdy nie wierzyłem w tę domniemaną świętość oraz bezgraniczną czystość przewodniczącej klubu niepieprzących się, czy jakkolwiek inaczej nazywało się to małe kółko kretynów, którzy bardzo chcieliby zaruchać, a z różnych losowych przyczyn nie mogli i uważali, że jeśli powiedzą, że ich żałosny celibat to kwestia wyboru, a nie swojego popierdolenia, to przestaną być takimi jebanymi frajerami i wyjdą na kogoś z własnym zdaniem. Mimo wszystko jednak, tak jawne wyrażanie swojego zainteresowania było podejrzane u takiej persony jak ona. Czyżby ktoś tu zorientował się, że wylosował dobry los w jebanej loterii genetycznej i postanowił rozpocząć manifestację swojej dojrzałości? Uśmiechnąłem się półgębkiem, analizując przez chwilę postawione pytanie. Nawiązanie do naszej ostatniej rozmowy, czyli desperacka, aczkolwiek na ogół skuteczna próba rozpoczęcia konwersacji. Co za tym szło, to musiał być tylko pretekst. Interesujące, cholernie interesujące.
- Dobrze. Rzekłbym nawet, że kurewsko dobrze - odparłem obojętnym tonem, posyłając jej krótkie spojrzenie spod nieznacznie uniesionych brwi. Zaciągnąłem się papierosem, dając sobie tym samym czas na spokojnie otaksowanie wzrokiem jej długich nóg. - Chociaż nie sądzę, by ktokolwiek dostrzegł różnicę. Obawiam się, iż ludzie nie do końca doceniają twój talent pedagogiczny - Nie żebym naprawdę ukrócił używanie wyrazów powszechnie uznawanych za wulgarne choć o jotę. - Zresztą, chuj mnie to obchodzi. I ciebie też powinno.- Jak zwykle nagle straciłem całe zainteresowanie tematem i machnąłem lekceważąco ręką, przy okazji strzepując popiół z papierosa niebezpiecznie blisko nóg mojej towarzyszki. - Swoją drogą, powiedz mi, bo cholernie mnie to ciekawi, dlaczego tak bardzo próbujesz zmienić wszystkich i wszystko, pełniąc rolę pieprzonej mentorki, skoro sama nie jesteś perfekcyjna? Słyszałem kiedyś, że naprawianie powinno zaczynać się od siebie, a nie, kurwa, od innych - rzuciłem zaintrygowanym tonem, uśmiechając się ponownie. Wiedziałem, że najpewniej porządnie ją tym wkurwię, co niezmiernie mnie bawiło. Niewiele było rzeczy na niebie i na ziemi, które potrafiły bardziej poprawić mi nastrój, niźli zdenerwowanie kilku niewiast. Szczególnie, warto nadmienić, niewiast tak dumnych jak obecna tuż przy mnie panna Pumpkin.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Park miejski Empty Re: Park miejski

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach