Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Droga

5 posters

Go down

Droga Empty Droga

Pisanie by Will Sro Gru 08, 2010 7:59 pm

Droga Abbey-road-530-85
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Venus Sro Gru 08, 2010 8:45 pm

//przed kamienicą


Ostatnią rzeczą o której bym teraz pomyślała było to czy był trzeźwy czy też nie. Brałam za całkiem oczywisty fakt, że ktoś kto chce prowadzić jest trzeźwy. Przecież zawsze jest coś lepszego niż kac rano - na przykład podwiezienie pięknych kobiet. Pijanych pięknych kobiet. Mmm.
Zresztą, ja rzadko kiedy myślałam o osobach trzecich. Jeżeli można było wesprzeć biednych kupując przeceniony krem do ciała, to ja i tak wybierałam ten droższy, który sprawiał, że moja skóra była jedwabiście miękka. Ale takim ludziom jak ja się wybacza!
Usiedliśmy w samochodzie. Syrenka z ogonem zajęła tył, ja usiadłam obok Willa, choć bardziej pociągała mnie myśl rozłożenia się z tyłu. Ale sama komplementowałam jej strój, więc mam. Oparłam głowę wygodnie na siedzeniu i wcisnęłam guzik od radia.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Will Sro Gru 08, 2010 9:01 pm


/ Przed kamienicą /

No ja na pewno też nie zastawiałem się, czy jestem... pod wpływem alkoholu, bo nie pijany. Nigdy nad tym się nie zastanawiałem. Nigdy, nigdy. A podobno człowiek uczy się na błędach.
Łamiąc z deczka przepisy jechałem w stronę rezydencji rozmawiając wesoło z dziewczynami. Zauważyłem nawet, że zmiana talentu przeminęła i bardzo mi to pasowało. Teraz chociaż mogłem (nie)normalnie jechać.
Obrócony i zapatrzony w Wenus na prostej drodze, według mnie nie miałem potrzeby patrzenia się w jezdnie. O tej porze żadne samochody nie jeździły, więc nie widziałem takiej potrzeby.
- WILL! - Usłyszałem nagle przerażony krzyk Yael zza siebie. Mój uśmieszek znikł z twarzy i szybko zwróciłem swoją twarz w jezdnie. W paru sekundach zdarzyła się masa rzeczy. Podobna rzecz wydarzyła się parę lat temu, a nadal się nie nauczyłem.
Gdy zobaczyłem zarys postaci na przejściu dla pieszych nacisnąłem z całej siły na hamulce i skręciłem kierownicą w lewo. Niestety jednak trafiłem w tą osobę, a samochód walnął w latarnie. I film się urwał.

/ śpiączka xD /
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Yael Sro Gru 08, 2010 9:12 pm

/ kamienica /

Wiele razy do różnych pisanych przeze mnie prac wyobrażałam sobie wszelakie wypadki. Był tam też wypadek samochodowy. Jednakże po raz kolejny okazało się, że to co sobie wyobrażam nijak ma się do rzeczywistości. Bo to jest taki moment, że nie jesteś w stanie nic zrobić. Pozostaje ci krzyczeć czy modlić się do swego boga. Ja wybrałam to pierwsze, bo zauważyłam niebezpieczeństwo przed Willem. Skoro nie patrzył się na drogę, a na Venus nie było to dziwne. Śmieszne, ale w tamtym momencie pomyślałam, że to ja powinnam siedzieć tam. Wtedy nie miałby problemów z koncentracją. Na pewno.
Uderzenie. Silne. Tak silne, że nagle całe powietrze zgromadzone w płucach gwałtownie je opuszcza. Ból. Wielki ból i ciepła ciecz spływająca po czole. Nie mam sił ruszyć się. Mogę tylko leżeć na tyle w dziwnej pozycji na wpół przytomna. Słuchać krzyków ludzi, nadjeżdżającą karetkę.
Zemdlałam, gdy coś z zgrzytem poczęło atakować samochód. Widziałam różne twarze bliskich mi osób. Żadnego filmu z dotychczasowego życia.

/ szpital po zmianie daty /
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Venus Sro Gru 08, 2010 9:37 pm

Zastanawiałam się właśnie nad słowami Willa, bo chyba po raz pierwszy rozmawiało mi się z nim całkiem przyjemnie, kiedy pisk, krzyk, szarpnięcie i ból w głowie, wszystko zniszczyły. Nie pamiętam w którym momencie poczułam, że wiem co się dzieje, ale szybko zeszłam na ziemię. Kiedy tylko poczułam przeszywający ból w okolicy serca, mój sen na jawie czmychnął i znalazłam się w samym środku piekła. Krew, odległe krzyki, więcej krwi. Nie słyszałam ani dziewczyny, ani Willa i to mnie przeraziło. Poczułam się znów sama. Jak jeszcze pół godziny temu. Tyle, że wtedy nie było aż tak źle - teraz nie miałam nawet możliwości zadzwonieia do mojej Earth, czy Eddiego. Czy Marsa... Czy reszty.
Usłyszałam głos, ale to było tylko gorsze i jeszcze mocniej mnie przybiło. Ćma. Ćma, która uchowała się w bagażniku samochodu, właśnie wydała swój pożegnalny krzyk. I w tym momencie poczułam się jakby wolna. To czyjeś ręce mnie wyciągały.
Utalentowani to podobno ludzie lepsi, zbudowani z innej gliny. Przemawiał za tym mój półuśmiech z którym zostałam zapakowana do karetki.

/?
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Benjamin Czw Cze 30, 2011 7:16 pm

z pokoju, a wcześniej był w ogrodzie

Nadchodził wieczór. Słońce nieubłaganie chowało się za horyzontem by odpocząć po ciężkim dniu i nabrać siły na następny, który nadejdzie za zaledwie parę krótkich godzin. Według ogólnie przyjętych zasad przyszedł czas nazywany ciszą nocną, ale moje życie, życie Benjamina Thompsona wydawało się dopiero rozpoczynać.
Leniwie sięgnąłem po laptopa należącego najpewniej do Neptuna, mojego współlokatora, który najwyraźniej wydawał się nie zdawać sobie sprawy z tego że w ogóle mieszka z kimś w pokoju. Oboje mijaliśmy się i nawet nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać. A skoro on mnie lekceważył to uznałem że nie obrazi się jeśli skorzystam z jego laptopa. Chwilę potem z dużym uśmiechem na twarzy zakładałem pośpiesznie buty coby to mnie dużo nie ominęło. Ale i tak nadal uważałem, że Cook i Felix to para niezłych idiotów skoro nawet nie zadzwonili do mnie prosząc o to żebym poszedł z nimi. No normalnie chuje! Wykreślam ich z mojej listy najlepszych przyjaciół. Byłem strasznie smutny z tego powodu, ale nawet to nie powstrzymało mnie przed tym by przegapić skromną popijawę. Opuściłem więc Rezydencję obracając paczkę waniliowych papierosów pomiędzy palcami.
Po kilku minutach zrezygnowany zatrzymałem się i rozejrzałem dookoła. Podróż do chłopaków na własnych nogach nie wydawała się teraz takim doskonałym pomysłem. Odpaliłem papierosa i wsunąłem go pomiędzy wargi. Wkurwiłem się trochę że odrzuciłem propozycje tych starych gejów z samochodu bo przecież miałbym darmową podwózkę za nic bo przecież nawet nie rozważałbym ich jakże niemoralnych propozycji. Oparłem się o murek, zaciągając się dymem. Jeśli chciałem dojść do Rozpalonego Szamana (co to w ogóle jest za nazwa?) to musiałem się pośpieszyć. Już miałem iść, już otwierałem oczy ale coś rozproszyło moją uwagę. Blond włosy które kojarzyłem doskonale mignęły gdzieś po drugiej stronie ulicy. Leila? Co do chuja ona mogła tu robić o tej porze, w samym środku Tromso? Nie myślałem teraz o chłopakach bo ta jej obecność tutaj mnie zaintrygowała. Taka osoba jak ona mogła się zgubić i zapomnieć gdzie jest Rezydencja. Ta dziewczyna wydawała się żyć w innym świecie.
Podszedłem powoli i spojrzałem na nią mrużąc oczy. Musiałem wyglądać jak kompletny idiota kiedy tak stałem tuż obok i patrzyłem się na nią ze zdziwieniem.
- A ty co tu robisz? - Zapytałem, rzucając niedopalonego papierosa na drogę gdzieś za swoimi plecami. - Pytam bo raczej nie jesteś typem osoby która o tej godzinie włóczy się gdzieś po mieście. No, chyba że skrywasz jakąś wielce mroczną tajemnicę. - Usiadłem obok niej na ławce i zacząłem grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu zapalniczki bo już nadeszła ochota na kolejnego papierosa. Ciężkie jest życie uzależnionych.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Cornelia Czw Cze 30, 2011 8:23 pm

z biblioteki publicznej


Bezsenność to okropna zmora. A mnie musiała właśnie ta zmora nawiedzić. Nawiedzała mnie co nocy i nie dawała oddawać się w ramiona Morfeusza, jedynego mężczyzny, któremu chętnie i bez skrępowania lubiłam się oddawać. Bezsenność jednak gardziła naszym romansem, a kiedy tylko zapominała się na chwilę przychodził jej brat Koszmar i skutecznie rozdzielał mnie i Morfeusza. Nie mogliśmy spędzić razem nawet pół nocy, by Bezsenność nie chciała wyrzucić go z mojego pokoju i usiąść w oknie. Najwyraźniej mnie lubiła. Nie wiem nawet co było gorsze - to rozdzielenie od Morfeusza, czy to, co następowało dalej. Kiedy leżałam w ciemności i wpatrywałam się mokrymi od płaczu oczami w sufit, Koszmar brał swoją siostrę i razem świetnie się bawili na moich oczach. Malowali przerażające rysunki cieniami, szargali zasłonami, lubili nawet przesuwać krzesła. A ja czekałam, aż usłyszę, że po korytarzu ktoś chodzi. To był znak, że moje katusze się skończyły i mogę zejść na śniadanie. Zawsze jadłam sama, bo przychodziłam pierwsza. Później zamykałam się w bibliotece, bądź uciekałam do ogrodu. Byłam głupia, myśląc, że tak wyrzucę sobie z główki czarne myśli. Przecież je mogą wyrzucić tylko ich powodywacze - czyli ludzie.
Dziś zwiedzałam bibliotekę w mieście, gdyż Gerda wspomniała mi, że mogę znaleść tam coś co mnie zainteresuje. I rzeczywiście! Właśnie szłam do domu z wielkim tomem mitów skandynawskich. Nie znałam kultury mojej nowej Ojczyzny, ale bardzo byłam jej ciekawa. Szłam, ściskając książkę na piersiach, wyobrażając sobie, że po tej ulicy biegają małe różowe kotki, w górze latają świecące motylki, a drzewa szumią piosenki. Bardzo pocieszała mnie ta wizja. Choć raz w całym dniu mogłam się uśmiechnąć do kolorowych wyobrażeń. I właśnie wtedy na pustą ulicę skręcił wysoki chłopiec. Spuściłam szybko wzrok i przyśpieszyłam kroku. Kiedy jednak przystanął, a nie wyglądał, jakby zamierzał mnie atakować, uniosłam wzrok. I prawie wypadła mi książka z dłoni.
-Och!- wyglądałam, jakby mnie śmiertelnie przestraszył. Wpatrywałam się w niego wielkimi smutnymi oczami. Oto i powód mej bezsenności. Przygryzłam wargi i ścisnęłam mocniej książkę. -Zasiedziałam się... w bibilotece. - wyjaśniłam trochę się rumieniąc. I znów się zbłaźniłam. Siedzę w bibliotece i nie zauważam, że wszyscy idą sobie pić. Jestem ślepa. -A ty, idziesz gdzieś Benjaminie? - nawet sobie chłopak nie wyobraża ile mnie kosztowało zadanie tak osobistego pytania. Choć nie mogłam się opanować i wpatrywałam się w niego. Ukradkiem.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Benjamin Pią Lip 01, 2011 7:35 am

Zawsze byłem typem człowieka, który patrzył na świat przez różowe okulary i we wszystkim starał się dopatrzeć stron pozytywnych. Nawet w bezsenności można było się doszukać jakiś plusów, ale nie o tym zamierzałem teraz rozprawiać. Teraz moje myśli na dłuższą chwilę zajmowała ta drobna dziewczyna o zielonych oczach przepełnionych smutkiem. Zupełnie jej nie rozumiałem. Nie rozumiałem dlaczego wciąż uciekała przed innymi w najgłębsze zakamarki ogrodu jakby umyślnie i całkowicie świadomie oddając się w ramiona Samotności. Samotność to doprawdy straszna rzecz, która człowieka potrafi doprowadzić na samo dno. Bo co jest warty człowiek, który nie posiada nikogo bliskiego?
Spojrzałem na nią nieco zdziwiony kiedy tak wpatrywała się we mnie z niejakim przerażeniem. No tak, pewnie byłem ostatnią osobą którą spodziewała się zobaczyć o tej porze w pobliżu biblioteki. Ale moja obecność na tej ulicy nie była w ogóle związana z książkami ani innymi tego typu wymysłami.
- No tak... to nie powinno mnie dziwić. - Zamruczałem pod nosem, wyciągając papierosa z paczki. W jej towarzystwie powinienem się chyba zachowywać jak dżentelmen i poczęstować również ją albo w ogóle nie palić ale uznałem że gdybym wybrał to pierwsze wyśmiałaby mnie, a z tak przyjemnej czynności jak palenie nie zamierzałem rezygnować. Odpaliłem więc po raz kolejny tego wieczora waniliowego papierosa, a na mojej twarzy pojawił się błogi uśmiech. Chwilę potem wypuściłem dym z ust i spojrzałem na dziewczynę.
- Ja? Zamierzałem się udać na ten wieczorek szachowy, ale skoro już Cię spotkałem to zostanę o ile zechcesz. - Chyba nie muszę po raz kolejny powtarzać że i tak nigdzie bym nie poszedł gdyby starała się mnie wygonić.
- A właściwie to z chęcią zabrałbym Cię ze sobą, ale wiesz... trzeba mieć członkostwo i to... sama wiesz. - Wywróciłem oczami, ponownie zaciągając się dymem i uśmiechnąłem się szeroko do Leili. Ona była taka urocza i inna od większości dziewcząt, a ja zawsze lubiłem wszystko co inne! Odchyliłem głowę do tyłu, mrużąc oczy. W zasadzie to już mi się odechciało iść tam do chłopaków bo przecież równie dobrze oni mogli przyjść do mnie z piwem ale skoro nie chcieli to mogą się jebać. Gdybym tam poszedł z Leilą to najprawdopodobniej dziewczyna zaczęłaby mnie unikać i nie chciałaby mnie widzieć na oczy. A gdyby spotkała Cooka i Felixa to... nawet nie zamierzałem się nad tym zastanawiać. To byłoby straszne. Uśmiechnąłem się do niej niewinnie i rozejrzałem się dookoła.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Cornelia Pią Lip 01, 2011 8:37 am

Jak byłam mu wdzięczna, że nie rzucił żadnego kąśliwego komentarza na wieść o mojej słabości do książek. To mnie trochę podbudowało. Wciąż czułam się wyprowadzona z równowagi i byłam roztrzęsiona, tym, że to właśnie on musiał mnie dziś spotkać. Ciekawe, czy gdybym częściej przebywała w towarzystwie ludzi, mogłabym go częściej spotykać. Co prawda, tak było. Przecież zanim dopadła mnie okropna życiopijka Beznsenność, siedziałam z moimi nowymi koleżankami, które wcale nie były jakimiś pięknościami, czy nawet znane, ale wiedziały o wszystkich wszystko i opowiadały mi o ludziach, którzy się wyróżniają. A w tym o Benie. I chociaż, kiedy go poznałam, próbowałam być obojętna i nie kierować się uprzedzeniami, dziewczyny szybko mi uświadomiły jaki jest Benjamin. Dlatego wolałam go unikać. Ale on znalazł mnie. Na moje nieszczęście. Dlatego na jego zapewnienie, że zostanie ze mną tylko posłałam ziemi wymuszony uśmiech. Chyba uprzedzenia dziewczyn, połączone z wymyślonym strachem, sprawiły, że bałam się go bardziej niż tego żula, którego mijałam z łomoczącym sercem.
Ale Benjamin mnie zaskoczył. Uniosłam spojrzenie na niego.
- Szachy? Och, mój tatko zawsze grał w szachy. Niestety tylko on umiał w całej rodzinie zrozumieć te wszystkie strategie i taktyki, więc musiał sam siebie ogrywać. To niewątpliwie było smutne, więc postanowiłam trochę się poduczyć. Ale nic z tego nie wyszło, bo przy pierwszej grze nasz pies zjadł Królową i...- z tego zdenerwowania mówiłam, co tylko mi na język ślina przyniesie. Szukałam nawet drogi by uciec. Zerkałam ponad ramieniem, marząc, by zamiast nadchodzącej grupki pijanych młodzieńców - zapewne znajomych Benka - nadeszła policja. Ale nic z tego. - .. i nigdy nie mogłam prawdziwie polubić tej gry. Piesek umarł niedługo potem i podejrzewam, że to właśnie przez tą Królową
Zasmuciłam się na to wspomnienie. Nie tylko ze względu na psa. Głównie z tego, że nie widziałam ojca już tak długo.
- Rozumiem, że się nie nadaję - powiedziałam z pokorą, zupełnie się nie przejmując, tym, że się nie nadaję. Choć właściwie, zmartwiło mnie to jeszcze mocniej.
Usunęłam się z drogi, widząc kto nas mija. Ci ludzie mieli nawet tatuaże na szyji. Nie wpatrywałam się w ich oczy, bo to jak ze zwięrzętami- kontakt wzrokowy powiększał możliwość ataku. I kiedy tylko banda nas minęła, poczułam się jakby mnie ktoś rozerwał. Miałam za dużo wrażeń jak na jedno spotkanie. Nie dość, że Batman, to jeszcze chmara złych ludzi nocy. Nawet w te jasne noce wychodzili na powierzchnię ziemi. Z nieznanych mi przyczyn, moja okrutna przypadłość, zwana mocą, nagle się uaktywniła. Mój opiekun mówił, że będę mogła kontrolować rozdwajanie się. Tylko, że nie kiedy jestem w takim stanie psychicznym. Nagle mój obraz się zamazał, a Ben mógł na chwilę zobaczyć dwie niewyraźne zarysy mojej osoby. Nie wiem, jakie to uczucie, widzieć że człowiek nagle robi się zamazany, jakby był duchem, ale mnie to zawsze przeraża. A później moja osoba wróciła do normalności. Ale nie ja. Spanikowałam i czując, że mnie znów rozrywa, straciłam świadomość. Gdyby nie ręce Bena, już leżałabym na ziemi. I nie, nie musiał mieć batmanowskiego refleksu. Na ziemię osuwałam się bardzo powoli. Nawet Pluton miałby czas, by ocenić, czy upadek nie zadziałał by dobrze na ogrom mego cierpienia.
Omdlenie było tylko chwilowe. Sięgnęłam do głowy, nie rozumiejąc co się ze mną stało. A kiedy zobaczyłam twarz Benjamina nad swoją uśmiechnęłam się błogo.
- To nie był refleks szachisty - skomentowałam i objęłam go za szyję, żeby pomóc sobie wrócić do pionu.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Benjamin Sob Lip 02, 2011 4:52 pm

Zawsze zastanawiałem siędlaczego wszyscy biorą mnie za tak złego chłopca, który najchętniej zwyzywałby wszystkich którzy go otaczają. Czy to mojezachowanie wpływało na to jak postrzegają mnie ludzie? Zdecydowanie nie, bo jeśli tak by było to przecież każdy wyrażałby się o mnie nadzwyczaj pochlebnie i uważał za najwspanialszego chłopaka na świecie. A może to przez mój wygląd? Westchnąłem ciężko porzucając ten ciężki temat jakim jest ludzka głupota i posądzanie mnie o czynienie zła rozumianego w bardzo szerokim zakresie nie mając do tego jakichkolwiek podstaw.
Westchnąłem cicho kiwając głową. W którymś momencie każdej naszej rozmowy, musiała wtrącić coś dotyczącego jej rodziny, a ja coraz bardziej przekonywałem się do tego że jestem zupełnym przeciwieństwem Leili. Ona była z tej grupy grzecznych dziewcząt którym całe dnie zajmowało plecenie wianków z kolorowych kwiatów. Całe dnie przesiadywała w ogrodzie stroniąc od towarzystwa i wszelkich imprez. Niemalże wymarły gatunek w dzisiejszych czasach, rzec można. Nie wiedziałem jak można tak żyć z dala od ludzi bo przecież z czasem można oszaleć jeśli się z kimś nie porozmawia. Bynajmniej w moim przypadku tak było. Może to we mnie tkwił problem a ona była kimś normalnym?
- To nie tak że się nie nadajesz. Po prostu z tym to jest taka trudna sprawa. Ale już nieważne. - Powiedziałem, spoglądając kątem oka na przechodzącą obok grupkę chłopaków, którzy mamrotali coś samido siebie, a ja zdążyłem wychwycić coś tylko krótki urywek dotyczący tej dziewczyny. Skądś ich kojarzyłem, ale na pewno nie mieszkali oni w Rezydencji.
Kiedy odeszli kawałek dalej, spojrzałem znowu na Leilę i otworzyłem oczy ze zdziwienia. Albo to ja miałem problemy ze wzrokiem, albo to z nią działo się coś niewątpliwie dziwnego i dosyć niecodziennego. Nie każdego dnia widuję jak czyjaś postać momentalnie rozmywa się i przez chwilę można obserwować tylko niewyraźne rysy.
- Co do chuja? - Wpatrywałem się w nią mrużąc oczy, bo tylko to mi teraz pozostało. Po raz pierwszy spotkałem się z czymś takim i byłem cholernie zaniepokojony i wystraszony. Bo co by było jeśli okazałoby się że jest chora na jakąś chorobę i właśnie umiera? Zupełnie nie wiedziałem co zrobić dopóki drobna postać dziewczyny, już całkowicie wyraźna, zaczęła się powoli osuwać.
Szybko wyciągnąłem ręce w jej kierunku i chwyciłem ją w talii by nie upadła na ziemię. I właśnie w tym momencie doszedłem do wniosku że to ona jest jakaś dziwna, a nie ja. Dotknąłem dłonią jej czoła. Zimne. Chwilę wpatrywałem się z nią ze strachem wymalowanym na twarzy, aż w końcu otworzyła oczy i odetchnąłem głęboko.
- Oj tam, oj tam. Ale gdyby nie moja szybka reakcja, już byś leżała na ziemi. - Dziwne, że teraz tak po prostu się uśmiechała jakby przed chwilą wcale nie zemdlała i rozdwoiła się jak jakaś pieprzona kosmitka. - Myślę, że należą mi się podziękowania i słowa wyjaśnienia. Nie jesteś żadną kosmitką, nie? - Chociaż to by tłumaczyło wszystkie jej dziwne zachowania... Podtrzymując ją, podszedłem do najbliższej ławki i usiadłem wraz z Leilą tuż obok. A może ona jest Kobietą Kot? To by mi pasowało. Zmarszczyłem nos, wpatrując się w nią uparcie.
A o tym, że to talent mógł jej płatać figle wcale nie pomyślałem. Snułem w głowie wszelkie teorie rodem z filmów science-fiction, ale najprostszych rozwiązań nie brałem pod uwagę.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Cornelia Sob Lip 02, 2011 9:30 pm



Och, ale to nie tak, że ja nie rozmawiałam znikim całymi dniami! Miałam swoich znajomych, lubiłam zamienić kilka słów z opiekunami, ale oni wszyscy byli zupęłnie z innej niż Thompson bajki. On oczekiwał zabawy z każdej strony, mi wystarczyło, jeżeli mogłam posiedzieć z kimś i patrzeć jak rośnie trawa. No dobrze, może nie trawa. Lubiłam patrzeć na latające w górze obłoczki. Moi znajomi nie rzucali się w oczy. Chowali się razem ze mną po kątach. Nam popularność nie jes potrzebna do życia. Z drugiej strony też nie wadzi. Ja byłam ślepa i nie widziałam, jak koledzy Bena z Benem na czele czasem mnie obgadywali. Nawet jeżeli zauważyłam, jak się na mnie patrzą, posyłałam im tylko rozmarzony uśmiech i wracałam do patrzenia na obijające się o szyby krople dzeszczu. Rzeczywiście, różniliśmy się. Moje życie toczyło się trzy razy wolniejszym tępem.
Byłam trochę zażenowana tym co się przed momentem stało, ale kiedy Benjamin pomógł mi się przetransportowac do ławki, na mojej twarzy widniał tylko uśmiech. Nie mogłam bowiem zaprzeczyć iż każdy jego gest - nawet to, w jaki sposób mnie trzymał - było bardzo przyjemne. Usiadłam na ławeczce. Zsunięte kolana i ułożona grzecznie na nich dłoń, pomimo okropnego samopoczucia to rzecz naturalna - to zachowanie wpojono mi tak mocno, iż trudno nawet w takim momencie się zapomnieć. Sięgnęłam go głowy.
-Mam nadzieję, że nie jestem kosmitką. Czyż kosmici nie powinni mieć dużych zielonych głów i wielkich smutnych oczu?- uśmiechęłam się. Niestety uśmiech nie objął oczu. Zabrała dłoń od niego i ułożyłam obie rączki na podołku. Na nich też zawiesiłam wzrok. -Tak mi się dzieje. Kiedy czasem się zdenerwuję-powiedziałam, ale szybko postanowiłam uciąć, zapewne bez sukcesów, temat - Rzeczywiście, mam od dziś u Ciebie dług wdzięczności. Wykazałeś się doprawdy niesamowitą odwagą i dżentelmeństwem - powiedziałam cicho, ale kiedy na niego spojrzałam po raz pierwszy dziś w moich oczach zatańczuyły figlarne iskierki. Toż to on nic takiegl wielkiego nie uczynił! A w każdym razie, nie wymagało to wykazania się odwagą.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Benjamin Nie Lip 03, 2011 5:51 pm

Jeśli w świecie Leili obgadywaniem nazywało się pochlebne wyrażanie się o jakiejś osobie to niewątpliwie miała racje - obgadywaliśmy ją bardzo często bo trzeba przyznać że choć może trochę dziwna i młoda to uroku osobistego i urody odmówić jej nie można. Niektórzy z naszej licznej grupy śmieli nawet twierdzić, że dogania Venus albo Yves. Właściwie to mieliśmy taki ranking, ale ostatnio Yves została zdyskwalifikowana, bo okazało się że ktoś ją zaciążył, a my ciężarnych nie bierzemy pod uwagę bo z taką to nic nie można robić tylko trzeba siedzieć i wpatrywać się w jej brzuch i głaskać po głowie. A Yves pewnie nawet na to by nie pozwoliła więc jaki był sens brania jej pod uwagę? Może za parę miesięcy wróci na szczyt jak już schudnie. Kto wie, może ciąża wyjdzie jej na korzyść i przewyższy nawet Venus?
Pogrążony we swych rozmyślaniach na temat krągłości Królowej Śniegu które widziałem na tym zdjęciu które wywołało burzę wśród mieszkańców Rezydencji, wpatrywałem się tępo przed siebie i przez chwilę przestałem zwracać uwagę na dziewczynę siedzącą tuż obok mnie. Po chwili pokręciłem głową odganiając wszystkie złe myśli daleko od siebie i spojrzałem na blondynkę. Jej wyobrażenia dotyczące świata wydawały się dokładnie takie, jak opisują je w książkach. Pod wieloma względami to źle bo jak już będzie wystarczająco dorosła to może się trochę zawieść, że świat nie jest taki jak opisywali go w Królewnie Śnieżce. Kto ją tam wie, ona może nigdy nie dorosnąć.
- Może. Nigdy ich nie widziałem, a szkoda. Ale jeśli tak naprawdę miałoby być to tylko brakuje Ci dużej zielonej głowy bo oczy w sumie mogłyby pasować. - Odwzajemniłem uśmiech, nie zdając sobie sprawy że to co powiedziałem mogłoby ją urazić. Ale kto by się na moim miejscu przejmował czymkolwiek? No właśnie, nikt! Chociaż mogłem zacząć przejmować się tym, że Frejka zaczęła szantażować mnie że już nigdy nie odda mi moich butów.
- Denerwujesz się? - Czy to naprawdę mnie dziwiło? Przecież od początku wiadomo było że Leila należy do dziewcząt płochliwych i wstydliwych, ale moją wadą jest że czasami nie zdaję sobie sprawy z najprostszych rzeczy i może dlatego teraz wpatrywałem się w nią wielkimi, brązowymi oczami. Jak można denerwować się w moim towarzystwie? Przecież ja jestem taki przyjazny, miły i najlepszy jaki może być.
- Och, już bez przesady... - Machnąłem ręką w powietrzu i zaśmiałem się. To w rzeczywistości wcale nie był taki bohaterski czyn bo przecież jako Benjamin Thompson, Batman, codziennie ratuję takie zagubione w świecie niewiasty. - Już mam pomysł jak możesz mi to wynagrodzić! - Powiedziałem z ogromnym uśmiechem na twarzy, który zazwyczaj zwiastował tylko i wyłącznie nieszczęście. Wymownie wystawiłem w jej kierunku policzek bo przecież całus jest w tym przypadku najlepszą zapłatą.
Strasznie żałowałem że jest taka wstydliwa i nieśmiała. Bo gdyby nie to, to już dawno pewnie dałaby mi całusa, albo przynajmniej ja bym go zażądał będąc pewnym że go dostanę. A teraz nie wiedziałem czy nie ucieknie myśląc sobie że jestem jakimś pieprzonym pedofilem! Ale spoko, ja nie jestem.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Cornelia Nie Lip 03, 2011 7:38 pm

Jeżeli o mnie chodzi, to oczywiście też znałam obie panie. I nijak nie mogłam się z nim zgodzić. Stawiać Yves na szczycie drabiny? Toż to grzech. Venus też wydawała się sztuczna, choć prezentowała się cudnie. Ona była niczym sen. Yves wyglądała jak zombie. Może inaczej postrzegałam piękno, ale według mnie na szczycie powinna stanąć Anabell, bądź Florence. I choć one dwie nie mogły pewnie pobić urody Venus, przynajmniem wydawały się być bardziej naturalne. Przez te niektóre wady, którymi obie się odznaczały. Za to Venus, podobnie do czarnowłosej... Marie Anne, tak ją nazywają, wydawały się być nieludźmi. I jak tu mierzyć się z takimi? Toż to boginie. Dobrze, że ja nie miałam jednak tego problemu, który mieli chłopcy. Nie musiałam decydować, która pani jest najpiękniejsza. Ja wolałam podziwiać księżyc. I nie, nie kota Earth. Tego wysoko w górze, ponad naszymi głowami.
Rzeczywiście, słysząc jego słowa, zasmuciłam się. Przez chwilę badałam spojrzeniem jego oczy, ale nie znalazłam w nich nic żartobliwego. On mnie przezywał i jeszcze się sam z tego śmiał. Spuściłam wzrok, a gdzieś przy gardle poczułam łzy. Nie, już ich nie ma.
-Jeżeli to miałbyć komplement, to bardzo trafnie udało Ci się trafić poza skalę, która jest miła - zwróciłam mu cicho uwagę. Spojrzałam w stronę książki, która leżała na chodniku. Wstałam i poszłam po nią. A kiedy już wstawałam z kucek, zastanawiałam się, czy nie lepiej, jeżeli już pójdę. Benjamin już dawno przestał być dla mnie miły. Ale wróciłam. Wybrałam najdalszy koniec ławki i przycupnęłam na brzegu.
-Teraz chyba nie?- w samym końcu wypowiedzi poddałam to w wątpliwość -Och, czemu się dziwisz? Inne dziewczęta nie przejawiają słabości w Twoim otoczeniu? Z jakimi dziewczętami w takim razie się zadajesz?- utkwiłam spojrzenie w chłopcu. Czy mnie ciekawił? Chyba nie. Byłam już poza tym rozdziałem. Kiedy znajome koleżanki opowiedziały mi o Benie, zrozumiałam, że nie mogę się nim interesować. Nie przeszkadzało to w rozmowie.
-To nieporawne- powiedziałam, ale widząc jakie zadowolenie sprawia mu takie wykorzystywanie mojej naiwności, nie dałam się dłużej prosić i z uśmiechem złożyłam na jego policzku szybki i ulotny pocałunek. Ledwie co musnęłam jego policzek. Właściwie, to mógł nawet tego nie poczuć. Ale ja i tak oblałam się rumieńcem.
-Wszystkie twoje znajome dziewczęcia tak ci dziękują?- spytałam, przezyciężając okropny atrach przed tym chłopcem. Strach o to, że się zacznie ze mnie nabijać. Znów.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Benjamin Pon Lip 04, 2011 11:39 am

Wpatrując się w tak w dziewczynę i wsłuchując się w jej słowa doszedłem do wniosku, że przez cały mój barwny żywot ludzie uważali mnie za chuja i zawsze będą tak o mnie myśleć jeśli nie zmienię swojego sposobu bycia i najlepiej również całego siebie. Nazywam się Benjamin Thompson, a z tego co mi wiadomo, Benjamin Thompson nigdy nie przejmował się tym co sądzą o nim ludzie. Postanowiłem i w tym momencie trzymać się mojej zasady, która przez całe życie pomagała mi przetrwać wśród tych wszystkich osób, które najchętniej zjadłyby mnie na śniadanie i nie przejmować się tym co mówi drobna blondynka. Posłałem jej tylko niewinny uśmiech, który miał wszystko naprawić. Ja po prostu jestem chujem, jak chyba wszyscy moi koledzy. Zawsze jeszcze mogę to zrzucić na nich, na to że wpadłem w złe towarzystwo, które ściągnęło mnie na dno.
Westchnąłem ciężko, kiedy wstawała z ławki bo myślałem że już sobie pójdzie za te moje żarty, których nie zrozumiała i zostawi mnie tutaj samego. Oczywiście, że nigdy bym jej nie wybaczył! Chyba że miałaby jakiś ważny powód dla którego uciekłaby do Rezydencji, ale takowego raczej nie było. Był tylko smutek, a to nie wystarcza bo przecież ją przeprosiłem. Może nie słownie, ale przynajmniej ładnie się uśmiechnąłem! Słownie nie umiem, nie nauczono mnie tego, a uśmiech zawsze wystarczał i tym razem nie powinien zawieść. Spojrzałem zdziwiony na dziewczynę kiedy wybrała najdalsze miejsce na ławce. Pomyślałbym że nadal jest obrażona, ale chwilę później delikatnie musnęła wargami mój policzek. Felix miał racje, trzeba to jebać i nawet nie starać się zrozumieć kobiet. Ale ja przynajmniej dostałem całusa i się z tego cieszyłem. Warto dodać, że cieszyłem się bardzo wyraźnie bo na mojej twarzy pojawił się taaaki szeroki uśmiech!
- To dobrze jak się nie denerwujesz, bo nie powinnaś. Przecież ja nie jestem straszny tylko miły. - Powiedziałem, kiwając głową całkowicie pewny tego co mówię. Bo to była najprawdziwsza prawda. Może na samym początku nie wydawałem się miły, chociaż to też by mnie dziwiło bo zawsze jestem miły, ale jak już się posiedzi ze mną dłużej to idzie mnie pokochać! Podsunąłem się w jej stronę bo przecież jeszcze zrobi jej się zimno kiedy tak będzie siedzieć samotnie.
- No właśnie nie. - Kąciki moich ust uniosły się ku górze. Naprawdę mało dziewczyn w Rezydencji były wstydliwe. Większość była śmiała i pewna siebie. Nieśmiałe dziewczyny zazwyczaj nie grzeszyły urodą i należały do tego idiotycznego klubu celibatu Venus więc dziwiłem się co tam robi Leila, która urodą przewyższała dużą liczbę dziewcząt w jej wieku, a nawet starszych. Mógłbym się rozpływać nad tym jej pięknem, ale już nie będę.
- Ooo, wszystkie, naprawdę. Stają w kolejce po tym jak już je uratuje. W końcu jestem bohaterem, Batmanem, no wiesz. Moc i te sprawy. - Puściłem do niej oko i zaśmiałem się cicho pod nosem. Dziewczyna sprawiała wrażenie zakłopotanej, ale jakoś nie robiło mi to problemu. - Nie bądź taka smutna. - Powiedziałem cicho, wywracając oczami. Bo czy w życiu nie chodziło o to żeby się bawić? Chyba dokładnie o to. Więc ja się bawiłem, a ona jeszcze nie, choć dawno powinna zacząć.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Cornelia Pon Lip 04, 2011 8:31 pm

Och tak, on był chujem. Skoro chciał wszystko zwalać na innych. Ale spoko, ja też wszystko mogłam zwalić na rodziców.
-Batmanem? Cóż za śmieszne imię sobie wybrałeś- skojarzyłam z pismem, które czytał parobek moich rodziców i zaśmiałam się. Rozbawił mnie. -A kto jest Jockerem, a kto zasłużył na tytuł Kobiety Kot?
Odgarnęłam kosmyk za ucho i posłałam mu wstydliwy uśmiech. Ja należałam do tego klubu? Najwyraźniej z przymusu. Gdzie indziej można było wsadzić dziewczynę, której życie osobiste w pewnym momencie zostanie wymazane, by miała czas na wypęłnianie obowiązków dobrej żony. Po co wsadzać w głowę przyjemne rzeczy, jeżeli i tak to utracę?
-Nie ma za dużo rzeczy w mym życiu zktórych chciałabym się śmiać. Batmanie- i znów się uśmiechnęłam. Rozbrajający był z tym swoim przezwiskiem. Zapatrzyłam się na dłonie i kiedy uniosłam wzrok siedział tak blisko. Zamrugałam. Znów się denerwowałam. Na szczęście ma moc nie chciała już się obiawiać. Ale teraz druga część zdenerwowania wchodziła na arenę. Musiałam mówić to co myślę.
-Ludzie mówią, że pod maską klowna kryje się okropny potwór
Pasowało. I do Bena i do Batmana.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Benjamin Wto Lip 05, 2011 7:30 pm

Czy nie lepiej jest żyć w przekonaniu że jest się dobrym człowiekiem niż zamęczać się całymi dniami że się zgrzeszyło? Oczywiście, że tak więc dlaczego miałem komplikować sobie życie? Uznając, że to niepotrzebne, zawsze zrzucałem winę na innych i uchodziło mi to płazem. Wszyscy mi mówili, że kiedyś się na tym przejadę, ale póki co nie spotkało mnie nic złego więc funkcjonowałem sobie dalej w swoim własnym wyimaginowanym świecie, który niestety często był przesiąknięty wszelkimi kłamstwami. Ważne, że mi było i jest dobrze.
- No cóż, chyba nie można twierdzić, że sam sobie je wybrałem. To moje super moce i inne zdolności doprowadziły do tego, że stałem się Batmanem. - Kiwałem głową, uśmiechając się do niej szeroko. Jocker? Kobieta Kot? Tego pierwszego w mojej bajce nie było bo przecież musiałbym się dodatkowo przejmować i pokonywać zło, a Kobieta Kot... jeszcze nie wybrałem, ale ta przyszła może siedzi właśnie obok mnie. Leila musiałaby śmiesznie wyglądać w takim ubranku. Zaśmiałem się głośno i spojrzałem na nią, mierząc ją wzrokiem z góry na dół. Och, jaki ja byłem z siebie dumny że nareszcie uśmiechnęła się tylko i wyłącznie z mojego powodu!
- A teraz jestem ja? - Powiedziałem, szturchając ją delikatnie w bok. Przecież doskonale widziałem że ona już mnie lubi więc po co się z tym kryć i odsuwać jak najdalej? - W takim razie po co słuchać ludzi skoro opowiadają takie bzdury? A nawet jeśli tak jest to już Ci mówiłem że nie w moim przypadku więc luuuzik, nie zjem Cię. - Po raz kolejny puściłem do niej oko i odchyliłem głowę do tyłu. Byłem ciekaw co też dzieje się w tamtym barze do którego zamierzałem się udać dopóki nie spotkałem Leili. Ale nie żałowałem swojej decyzji, jeszcze się zdążę z nimi spotkać i wysmarować czekoladą.
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Cornelia Wto Lip 05, 2011 8:08 pm

To wreszcie życie w wyimaginowanym świecie było dobre? Przecież Batman się śmiał z tego, że żyję u siebie, a nie wiem co się na świecie dzieje. A teraz sam okazuje się żyć poza rzeczywistością.
I myślę, że teh kostium miałby za dużo miejsca w piersiach jak dla mnie. I wgl były za duży. Ja taka mała jestem, jakby mnie nie było. Ale byłam.
-A chcesz?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie i odgarnęłam włoski z czoła. Jaki ten Ben był śmieszny! I doprawdy miał bardzo duży dystans do siebie. Mogłabym go chyba polubić. Oczywiście, to niemożliwe zważając na to, że moje koleżanki bardzo złe rzeczy mówią o jego kolegach i jego przyzwyczajeniach, ale może... może spróbuję je przzekonać, że Ben nie jest taki okropny? Ktoś kto tak jak on, wiecznie się śmieje, nie może być zły. Albo pójdę po prostu na jakąś najbliższą zabawę i podpatrzę, czy wszystkie okropne plotki o nim to prawda. Będzie mi przykro, jeżeli tak, bo pokładam w nim dużą nadzieję iż zostanie moim osobistym rozśmieczaczem.
-Jak to? Nie wierzyć ludziom? W takim razie komu wierzyć?-zdziwiłam się, ale przez to, że mnie tak rozśmieszał swoim jestestwem, zabrzmiało to tak, jakbym się z niego nabijała. Dlatego dodałam -Może Batmanowi?
Byłam zaczepna, czasem krnąbrna. Tak, ja. I kiedy ktoś spędził ze mną więcej niż pięć minutek, dawałam znać o moim charakterze. Odwróciłam ciekawski wzrok od chłopca, który mnie tak magnetyzował.
-Wtedy Batman będzie mógł sam wymyślać bzdury! - rzuciłam, znów uśmiechając się pod nosem. Minęła nas zrzędliwa staruszka, na szczęście nie zrozumiałam niczego, co mówiła o dzisiejszej młodzieży. Durna. Nie wie, że ja jestem bardziej od niej ułożona.
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Benjamin Wto Lip 05, 2011 9:30 pm

Jej świat wydawał się taki śmieszny. Nie było tam miejsca na jakąkolwiek rozrywkę, odpoczynek od rzeczywistości bo ciągle wydawała się trzymać z góry narzuconych zasad. Świat Leili był taki szary, a ja chciałem tylko wprowadzić tam trochę koloru uznając. że nie będzie miała mi tego za złe.
- Dlaczego nie. - Odwzajemniłem uśmiech, choć mój był o wiele większy bo szczerzyłem się tak głupkowato, kiedy wpatrywałem się w Leilę. Nie żebym się zakochał czy coś bo jak wszystkim wiadomo, miłość nie istnieje, a ja nie umiem kochać, ale ta jej nieśmiałość wzbudzała wemnie takie pozytywne odczucia! Zresztą, ja zawsze się uśmiechałem bo z natury jestem wesołym człowiekiem więc banan na twarzy Benjamina nie był czymś nowym i niecodziennym.
- Oczywiście, że Batmanowi. Wiedziałem, że od razu załapiesz. Więc skoro już wiesz o co w tym wszystkim chodzi to nie pozostaje mi nic innego jak Ci pogratulować! - Nachyliłem się w jej stronę i teraz toja musnąłem wargami jej policzek jakby to miało zastąpić nagrodę bo obecnie nie miałem przy sobie żadnego różowego piekarnika, a całus musiał jej wystarczyć.
- Batman nigdy nie wymyśla bzdur. To superbohater, a oni zawsze mówią prawdę. - Wywróciłem oczkami ubolewając nad jej głupotą. Jak mogła twierdzić że Batman będzie kłamał albo cokolwiek wymyślał? To niedorzeczne!
Spojrzałem na staruszkę, a chwilę potem na Leilę i zaśmiałem się. Co też ona wygadywała? Dzisiejsza młodzież zepsuta? Gdyby tylko spojrzała na mnie, a nie koncentrowała się na tym narzekaniu to zmieniłaby szybko zdanie. Byłem tego pewien.

jaki z dupy post
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Cornelia Wto Lip 05, 2011 9:44 pm

Jakie to słodkie. Ja mu całusa, on mi całusa. Powinniśmy wziąć się za rączki i pobiec w podskokach w stronę tęczy. Tylko, jak już przyjdzie na to czas, to przypomnijcie mi proszę, że muszę jeszcze założyć różowe pantofelki, bo na tęczy nie ma różu a ja chcę, by były wszyyystkie kolory!
-Ben!- pisnęłam oburzona i rozbawiona, kiedy już mnie pocałował. Zaśmiałam się i położyłam dłoń na jego ramieniu. Taki niewinny gest, właściwie przypadkowy, ale kiedy uświadomiłam sobie, że trzymam go niegrzecznie długo, zabrałam rękę jakby mnie poparzył. Ale narazie trzymałam. Zaraz zabiorę.
-Czy my mówimy dalej o Tobie? A może zawsze mówisz o sobie w trzeciej osobie? - zapytałam i w tym momencie zabrałam dłoń. Bo jakoś tak dziwnie na mnie patrzył. Za długo. Uciekłam wzrokiem, odetchnęłam i wróciłam do niego. Jaki mój wzrok był rozmarzony, kiedy tak na niego patrzyłam.
-A jakie supermoce ma mój bohater?- zapytałam przysuwając się zaciekawiona. Niczym małe zwierzątko.
Zaraz mój? A od kiedy on jest mój?
Cornelia
Cornelia
cicha woda


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Benjamin Sro Lip 06, 2011 11:03 am

Moim największym marzeniem w życiu, a zarazem rzeczy jakiej pożądałem najbardziej było zdecydowanie pobiegnięcie w kierunku tęczy trzymając za rączkę jakąś uroczą blondynkę więc zacząłem się zastanawiać czy właśnie nadszedł czas na spełnienie marzeń? Bo Leila nadawała się do tego idealnie.
- No co?! - Już myślałem że uraczy mnie jakimś szturchnięciem i okaże się że ona wcale nie jest taka grzeczna za jaką się podaje, ale okazało się że jednak jest i tylko położyła dłoń na moim ramieniu. Cóż, muszę przyznać, że to był miły gest, ale gdy tylko spojrzałem na nią z odrobiną zdziwienia, zarumieniła się i już chciała zabierać dłoń, ale uśmiechnąłem się szeroko, a to chyba przekonało ją do tego że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Oczywiście, że o mnie. - Przeciągnąłem się czemu towarzyszyło głębokie westchnięcie. Naprawdę zastanawiało mnie dlaczego dopiero po moich długich wysiłkach stała się taka miła i bardziej otwarta? Kolejny powód by potwierdzić stwierdzenie że kobiet nie da się zrozumieć. Nagle, kiedy się tak do niej szczerzyłem poczułem ogromną ochotę by zapalić.
- Zamrażanie. Trochę nie pasuje do Batmana, ale cóż... Czyż ten uśmiech nie rekompensuje wszystkiego? - Powiedziałem, wygrzebując z kieszeni spodni paczkę papierosów. - Och, i na nic moje starania. Już wiesz, że Batman ma też złe strony. - Z zasmuconą miną, wsunąłem papierosa pomiędzy wargi i odpaliłem go, zaciągając się drażniącym, ale jakże przyjemnym dymem. Czy to tak ładnie palić w towarzystwie kobiety i nawet jej nie poczęstować? Ale po co miałem to robić skoro wiedziałem, że ona tylko na mnie nakrzyczy i odrzuci moją propozycję. Wypuściłem dym z ust i zaśmiałem się pod nosem.
Właśnie, Batman do nikogo nie należy. Batman to wolny superbohater i nawet taka Kobieta Kot go nie uwięzi. Przyglądałem się dziewczynie rozkoszując się dymem który co chwilę wypełniał moje płuca.
- A teraz Ci to wynagrodzę i odprowadzę Cię do Rezydencji bo już strasznie późno. - Spojrzałem na zegarek w telefonie, a zaraz potem na Leilę. Nie miałem pojęcia czy ona chciała iść, ale ja już miałem swoje plany i nie zamierzałem z nich rezygnować. Batman egoistą jest, ale o tym nie wspomniałem.

/ koniec, jestem z siebie dumna!
Benjamin
Benjamin
~ * ~


Powrót do góry Go down

Droga Empty Re: Droga

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach