Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Starbucks

+5
Venus
Gaspard
Mistrz Gry
Ana
Luke
9 posters

 :: Tromsø :: Centrum :: Gastronomia

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Ana Sob Lis 27, 2010 7:41 pm

Szczerze mówiąc to potrzebowałam powrotu do Rezydencje. Musiałam teraz to i owo zrobić. Nic przyjemnego. Szkoda, że teraz mieliśmy taką opiekunkę, że nawet nie będę mogła do niej pójść i powiedzieć, że miałam kłopoty z talentem. Tutaj dobry by był opiekun wizjonerów, ale nie zamierzałam do niego iść. Nie zamierzałam iść do nikogo z opiekunów, a tym bardziej ze Starszyzny. Ich musiałam unikać. Bo kto jest z poza Rezydencji, a czatuje na panie? Podpowiedź: pisała o nim plotkara wiele razy. Gustuje w rudych. Tak, tak. Byłam przekonana, że spotkałam Tajemniczego. Gościa, który zawsze pojawił się przy ludziach, którzy potem znikali. Niezwykłe, prawda?
- Tylko dopije kawę. Nie po to siedziałeś tyle w kolejce - powiedziałam, siląc się na dowcip.
Kiedy już dopiłam swoje latte i Gaspard również dopił swoją kawę wyszliśmy.

/ Rezydencja /
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Venus Wto Gru 28, 2010 8:46 pm

// ee?

Ten dzień zapowiadał się znakomicie! Oczywiście odkąd dostałam pisemne potwierdzenie, że doprowadziłam Dimitra do szału, a na stoliku przedemną wylądowała ciepła kawa. Możecie nazwać mnie psychiczną, ale denerwowanie ludzi poprawiało mi humor. Jeżeli tylko sprawiając, że piszą wielkimi literami, mogłam się pozbyć niewygodnego, to czemu nie? Kiedy wzejdzie słońce będzie mógł sobie mną manipulować jak będzie chciał. W noc polarną, nie było sensu zemną gadać. Byłam okrutna, humorzasta. W jednej chwili się uśmiechałam, w następnej wrzeszczałam. Ale to nie powinno dziwić - moje życie zależało od światła. A jego brak działał na mnie nie tyle osłabiająco, co drażniąco. Zamykałam się w sobie, by nikt nie mógł mnie nawet dosięgnąć.
Dziś było lepiej. Wydostałam się z Rezydencji! To dobra zmiana. Szczególnie, że jakaś młoda dzierlatka postanowiła oczerniać mnie na łamach swego bloga. Jakoś miałam gdzieś jej wymysły, ale chyba niektórzy jej wierzyli.
Zaszyłam się przy ostatnim oknie kawiarni. Patrzyłam na wieczną noc zza oszronionych szyb. Niczym wieczne Boże Narodzenie. I wtedy zobaczyłam GO wchodzącego do kawiarni i aż się przestraszyłam.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Tristan Wto Gru 28, 2010 9:14 pm

// taras

Fakt, że święta dobiegały końca wcale mnie nie pocieszał, a wręcz dołował. Ludzie w Rezydencji znów zaczynali się robić nieznośni, a ja jakoś nie chciałem dostarczać materiałów na bloga plotkary więc wybrałem się poza miasto. Tam, gdzie, zdawałoby się, nie dosięgnęłyby sidła królowej plotek. Zdecydowałem, że Starbucks jest odpowiednim miejscem i właśnie tam się wybrałem. Przekroczyłem próg drzwi i moim oczom ukazała się, siedząca przy oknie, Venus. Ta, którą podziwiali wszyscy. Nie byłem wyjątkiem i niestety, ale uległem jej urokowi. Skorzystać z okazji i się dosiąść? Byłbym frajerem, gdybym tego nie zrobił. Toczyłem zaciętą walkę w samym sobie, kiedy zamawiałem kawę. I zdecydowałem. Tak, zaryzykuję. Góra lodowa, wlepiła wzrok w szybę, a ja zupełnie nie wiedziałem czego tam wypatruje. Czyżby udawała, że mnie nie widzi? Podszedłem do jej stolika z uśmiechem na twarzy, niczym ideał i spojrzałem na nią, trzymając kubek w dłoniach.
- Dawno się nie widzieliśmy, Julie. - Powiedziałem. Niedawno wróciłem do Rezydencji po tym jak rozstałem się z dziewczyną. Uwielbiałem minę Venus, kiedy zwracałem się do niej inaczej niż tego chciała. Chyba wolała swoje pierwsze imię. Spojrzała na mnie jak na zjawę, ale zachowując zimną krew, przysiadłem się do stolika, nie czekając na odpowiedź.
- Mam nadzieję, że nie zakłóciłem Twojego spokoju. - Niemalże szepnąłem i napiłem się odrobinę ciepłej kawy. Och, smakowała jak ta od mamy, którą piłem baardzo dawno. Smak dzieciństwa, wspaniale. Wpatrywałem się w blondynkę. Wcale się nie zmieniła, no chyba, że wyładniała. Ale czy mogła być jeszcze piękniejsza? W to wątpiłem.
Tristan
Tristan
szukam cipki


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Venus Wto Gru 28, 2010 9:33 pm

Dlaczego się przeraziłam? Bo ostatni raz widziałam go... dawno. W Świąta Wielkiej Nocy, bodajże. Wydaje mi się, że przelotem w Rezydencji, jak biegał za swoją dziewczyną. Wtedy nawet się na moment na nich zapatrzyłam, bo to byłoby okrutne, gdybym nie zwróciła uwagi na Tristana. Był przecież bogiem szkoły mojego pokolenia! Każda chciała mieć coś z nim wspólnego. Chociażby oddać mu się, nawet jeżeli wiadomo było, że nic to nie pociągnie dalej. Ja też myślałam, że tak muszę. Cóż, wtedy jeszcze nie wyglądałam tak jak teraz, ale i tak byłam jedną z ładniejszych. Kwiat rozkwitł, choć ten tutaj zabrał mu coś, czego nigdy nie odzyska. Byłam młoda, nawet nie umiałam się jeszcze tak opanowywać, jak teraz umiem. Aż głupio przyznać jak szybko mu uległam. Ale hej! Miałam piętnaście lat. Byłam dzieckiem. Gdybym mogła cofnąć czas...
Uniosłam wzrok na chłopaka. A miałam taką ochotę, żeby jednak mnie zignorował. Tak jak zignorował mnie w Wielkanoc. Ale nie. On się musiał zainteresować. Co więcej, nawet się przysiadł. A ja nawet przed nim złej nie umiałam udawać. Cóż, może jednak wczorajsza rozmowa z Dymkiem była podbudowana moimi osobistymi przemyśleniami? Jeżeli tak - zaczynam się zmieniać w miłą Venus. Tylko, po co nazywał mnie Julią? To nie moje imię. A może nie pamięta? To już przegięcie.
-Nie nazywam się tak- odparłam nieco zbyt sztywnoi lodowato, jak na miłą Venus. Poprawiłam się w siedzeniu i westchnęłam. Spojrzałam na niego nieco milszym wzrokiem.
-Nie przeszkadzasz. Wręcz przeciwnie, okropnie się nudzę
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Tristan Wto Gru 28, 2010 10:04 pm

Tamten czas, kiedy jeszcze byłem młody, wspominałem dosyć... dobrze. Ba, często wracałem do tego kiedy rozmyślałem o Rezydencji. Tłumy dziewcząt, którym uginały się kolana na mój widok i ich urocze zaczepki. Czemu musiał pojawić się James i odebrać mi to wszystko, co dawało mi szczególną radość? To było niczym odebranie lizaka, spragnionemu słodyczy dziecku. Okropny czyn, doprawdy.
Jak mógłbym zignorować ją, najpiękniejszą w całym Tromso? Czasami sam nie wiedziałem czego pragną kobiety. Bo Venus była co najmniej dziwna, ale to czyniło ją... wyjątkową? Zdezorientowany, wpatrywałem się w nią jak w obrazek. A tamta dziewczyna była niewarta uwagi żadnego z mężczyzn.
- To czemu nie pobawisz się w uwodzenie jakiegoś faceta w Rezydencji? Przecież każdy by Ci uległ, prawda? - Powiedziałem, unosząc brew. Nie mogłem się powstrzymać, po tym jak przeczytałem na blogu plotkary o Venus i jej próbach udawania kocicy. Cóż, swoją drogą to ten Dimitri musiał być baardzo wytrwały. Bo jeśli przy mnie ładnie by pomrugała oczami to bym od razu jej uległ. To jasne, jak słońce.
- Nigdy nie zrozumiem kobiet... - Mruknąłem sam do siebie, nie nawiązując wcale do jej czynów. Raz chciała by ją podziwiać, a następnym razem, by ignorować. Dobrze by było, gdyby się określiła, powiedziała czego chce i... no wiecie, ustabilizowała się w końcu? Ja też bym w sumie mógł.
Westchnąłem cicho i wpatrywałem się w widok za oknem, a Królowa Śniegu rozważała chyba moje słowa, bo się zamyśliła i milczała. Albo szykowała mowę, która miałaby doprowadzić mnie do spadnięcia z krzesła. No nic, jakoś to przecierpię.
Tristan
Tristan
szukam cipki


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Venus Wto Gru 28, 2010 10:18 pm

I mój narastający dobry humor w jednej chwili prysł. Jak bańka mydlana, tak dokładnie przygotowywana, nagle przekłuta igłą złego Tristana. Jak szybko można wymazać już czający się uśmiech? Bo już doganiał, a nawet przeganiał w tej sztuce Lyttyikaiena. Czy jak mu tam. Zbulwersowałam się strasznie. Czego on oczekiwał? Że zacznę się śmiać, tłumaczyć co się stało wczorajszego wieczora? Niedoczekanie. Zanim odpowiedziałam, musiałam poczekać aż znów mnie zaszczyci spojrzeniem, które mi pochlebiało. I proszę! Jest!
-Następny, który czyta te brednie!- westchnęłam. Kawa powoli stygła, ale nie miałam już na nic ochoty. Wystarczy, że będę mogła iść na peron i wsiąść w pociąg, który zawiezie mnie daleko stąd. A mogę to zrobić nawet w tej chwili. Wstać i zostawić go z tym jego, dawno przez wszystkich zapomnianym, uśmiechem. Mogę przecież iść...
Zostałam.
Niestety, podoba mi się ten jego uśmiech. I sprawia, że zaczyna mi się robić gorąco. Niech więc powstrzyma kąciki swych ust, by moje lody się nie stopiły!
-A Ty dlaczego nie zajmujesz się swoją Izoldą? Nie pamiętam jej prawdziwego imienia, przepraszam- odparłam uszczypliwie, jakby w ogóle mnie nie interesował. Jakbym wcale nie znała imienia tamtej dziewczyny. W sumie nie wiedziałam tylko, dlaczego nie siedzi z nią w tym ich mieszkanku i dlaczego w ogóle się mną interesuje.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Tristan Wto Gru 28, 2010 10:40 pm

Widziałem oburzenie w jej oczach, zwykle przepełnionych pogardą do otaczającego ją świata i ludzi. Sprawiło mi radość wyprowadzenie Venus z równowagi. Uśmiechnąłem się szeroko, wpatrując się w nią. Och, gdyby zamierzała mi uciec oczywiście podbiegłbym za nią niczym zakochany po uszy Tristan po Izoldę. Czy w rzeczywistości tak właśnie nie było? Czy panna Pumpkin nie była obiektem moich... westchnień?
Wyciągnąłem ręce ku górze, przeciągając się. Nudziło mnie te całe jej przedstawienie, to niesamowite. Mogła mnie przecież zdzielić po twarzy, a wybrała uszczypliwą uwagę, która w rzeczywistości wcale nie była tak uszczypliwa, a po prostu zabawna.
- Izolda za dużo mnie kosztowała. - Stwierdziłem inteligentnie, co wcale nie było prawdą. Jakoś nie zamierzałem opowiadać jej całej historii, jak to mnie Izolda wykorzystała. Kobiety bywają okropne, serio. Patrzyłem się w filiżankę kawy, by zirytować jasnowłosą, ale zrezygnowałem, czekając na kolejny cios w moje serduszko z jej strony.
A Venus musiała płonąć, bo szczerzyłem się jak głupi do sera.
Tristan
Tristan
szukam cipki


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Venus Wto Gru 28, 2010 10:55 pm

Zmarszczyłam brwi. Co on mówił? Że niby za dużo kosztowała? Że już nie są parą? Ale to niemożliwe!Byli piąkną parą! Wzorem dla innych. Piękna historia o dwóch duszach - on zachwycił się przykładną dziewczyną, a ona go wyciągnęła z bagna bezsensownego seksu. Przypomina mi to o związku pewnej Rudej... Czyli zerwali? Może i jest więc cień nadzieji dla Issabelli? Nie chcę, żeby cierpiała, ale mogłaby już go rzucić. Później może się wypłakiwać na mym ramieniu. Naprawdę mnie zainteresował. W przeciwieństwie do niektórych, nie brałam tej wiadomości jako sygnał do startu. Był przystojny, miałam do niego sentyment. Ale bez przesady! Nie był miłością mego życia!
Nawet udałam, że się nie rozproszyłam, kiedy prezentował swe mięśnie przeciągając się. No, prawie nie zboczyłam wzrokiem z jego oczu. Prawie. Bo ciągle się w niego wpatrywałam.
-Za wesoły jakiś jesteś- podsumowałam lodowato. Tylko, że jeszcze kilka minut i będę tu leżeć, bo ten jego uśmiech i wzrok za bardzo mnie owiewał swoją cudownością. Byłam oczarowana, a na szczęście nie objawiało się to, jak podczas oczarowania Dimitrim, wulkanem emocji. Teraz tylko byłam niezmiernie chciwa na jego ciało... Uch, co też ja sobie myślę! Panno Pumpkin! Otrząsnełam się z okrutnie męczących myśli, by w sekundę później pojąć, że Tristan to już moja druga słabość. Źle się działo, ostatnio zbyt często odkrywałam swe pociągi ku pewnym mężczyznom.
-Co masz na myśli? - ciągnęłam. Niech mi jednak opowie historię najcudowniejszej miłości! Proszę, bardzo proszę!
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Tristan Sro Gru 29, 2010 5:17 pm

Widziałem, że się zdziwiła. Cóż, każdy uważał, że byliśmy idealną parą, a jedynie sprawialiśmy takie wrażenie. Smutna prawda. Nie zamierzałem jej mówić, że było coraz gorzej. Zwykle kryłem problemy w sobie. Izoldzie nie pasowały tłumy fanek, a mi owszem. I co na to poradzić? Nic.
Wpatrywałem się w Venus, rozmyślając nad tym jak mógłbym jej wyjaśnić całą sytuacje z moją byłą ukochaną. Nic jej nie powiem - to najlepsze wyjście z najlepszych. Uśmiechnąłem się tajemniczo i dopiłem kawę.
- Musiała byś zasłużyć i wiesz... to nudna historia. - Powiedziałem wymijająco, przeciągając się na krześle. Taka pogoda źle na mnie działała. Zdecydowanie za dużo śniegu. Tak, love story nudne może nie było, ale niech wierzy, że tak jest. Opowiem jej, a ona w geście zemsty napisze do plotkary i upokorzy mnie przed wszystkimi w Rezydencji i Cook będzie miał powód do śmiechu. Chociaż... podobno sam miał dziewczynę.
- Chyba Cię to nie usatysfakcjonowało, co? - Zaśmiałem się, przyglądając się kobiecie stojącej za ladą. Była zwykła. Venus przyćmiewała ją swoją urodą, niestety. Ona przyćmiewała wszystkich. Dobra, Tristan, daruj sobie te wywody.
Tristan
Tristan
szukam cipki


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Venus Sro Gru 29, 2010 7:24 pm

Raczej bym nic nie napisała na tą stronę wątpliwej treści. A już napewno nic o nim. Dlaczego w ogóle wyszła taka możliwość? Może o Dimitrim tak, choć i tak pewnie byłabym zbyt niechętna by ktoś słyszał więcej o jego problemach, w końcu nie jestem aż taką zołzą za jaką mnie niektórzy biorą! Może czasem przesadzę, ale nie wszystkich da się lubić. A już napewno nie mogłam udawać, że nie pałam sypatią do tego tu. Okej, może Kostka bardziej uwielbiałam, ale przez to był dla mnie jak ukochany brat. Mars, gdyby tu był, pewnie zgodziłby się ze mną i chciałz Kostkiem się kumplować!
W każdym razie, napewno nie wyślę niczego plotkarze. Prędzej założę swój własny pamiętnik i będę tam wszystkich oczerniać.
Naburmuszyłam się wielce. Dlaczego unikał odpowiedzi!
-Oczywiście, że nie! Już nie jesteście razem? Przecież to było przeznaczenie - wszyscytak mówili. Ona złotowłosa Isolda i ty Tristan, jej bohater. Nie wierzę, że zerwaliście. To było by jak... No nie wiem. Ale zupełnie mi się to nie podoba. - skrzyżowałam ręce, pokazując, że w ogóle mi się nie podoba. Pochyliłam się do niego zaraz z bardziej łagodną miną.
-Zaraz, a może nie chcesz o tym rozmawiać, bo Cię to boli?
Ale niech jej nie płacze!
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Tristan Sro Gru 29, 2010 9:35 pm

Pamiętnik ktoś może wykraść, a to byłoby okropne. Westchnąłem ciężko kiedy dalej dopytywała o szczegóły. Wybacz, Venus, ale dzisiaj niczego się nie dowiesz. Dlaczego w ogóle miałbym jej mówić? Żeby miała satysfakcje, że wyciągnęła coś z biednego Tristana? O nie, nie pozwolę na to. Widzieliśmy się dawno dawno temu, a nie ufałem jej za specjalnie.
- Nie, nie jesteśmy. Nie powiem Ci niczego, Venus. - Powiedziałem z pewnością, choć gdyby tylko przycisnęła to wygadałbym jej wszystko po kolei i jeszcze więcej niż by tego chciała. Wpatrywałem się w jej hipnotyzujące oczka, które świdrowały mnie starając wydusić odpowiedź. Przykre.
Kiedy nachyliła się w moją stronę, poczułem zapach jej słodkich perfum i mimowolnie nachyliłem się do dziewczyny.
- Nie można wiedzieć wszystkiego, kochanie. - Szepnąłem. Nie bolało mnie to, bo dlaczego by miało. Gdyby bolało to ani słowem nie wspominałbym o Izoldzie i uciekłbym gdzie pieprz rośnie.
Bum
bum
bum.
Postukałem trochę paluszkami o blat stołu, a na jednym miałem wytatuowane wąsy. Fajowe, c'nie?
Tristan
Tristan
szukam cipki


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Venus Sro Gru 29, 2010 9:59 pm

Fajowe! Gdybym nie koncentrowała się na jego oczach, to pewnie bym i je zobaczyła. Miał je wytatuowane jeszcze tamtej pamiętnej nocy. Nawet pamiętam, że kiedy się obudziłam to właśnie to zobaczyłam pierwsze. Jego dłoń układała się na moim biodrze w taki sposób, że kiedy tylko uniosłam wzrok, zobaczyłam te czarne wąsy na wnętrzu palca. Wielce mnie ucieszyło takie powitanie dnia. I chyba do końca życia zapamiętam tamten moment.
Zastanawiał mnie fakt, że nie chciał mówić. Ale skoro już nawet owionięty zapachem kwiatów, mógł się stawiać, to nie zamierzałam naciskać. Gdybybym była jak Ana, już wiedziaabym wszystko. I chyba będę musiała się do niej w takim razie uśmiechnąć. Po raz pierwszy w życiu będę z nią rozmawiać dłużej niż kilka minut. Zazwyczaj się unikałyśmy. Nawet nie miałam czasu, żeby ją polubić. A i sama bez winy nie byłam. Ale, zawsze mogę ją zapytać, prawda? Dimitri jest jej przyjacielem, czyli musi mieć do niego anielską cierpliość. Czyli jest w tym lepsza ode mnie. Ale to tylko lepiej.
Zerwałam ten zbyt intensywny kontakt wzrokowy, odsuwając się do tyłu ponowie.
-Dobrze. Nie to nie. Byłam ciekawa- wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po kawę. Wystygła. Powinnam go o to oskarżyć, ale dziś miałam być miła!
-Czyli będziesz znów mieszkać w Rezydencji?
I będę go częściej widywać...? Uuu.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Tristan Czw Gru 30, 2010 1:33 pm

Wąsy były najlepsze w całym moim wyglądzie i wszystkie dziewczyny je uwielbiały. Pojawiły się tam dnia, kiedy spędziłem z Venus noc. Cholera, wzięło mi się na wspomnienia. Uśmiechnąłem się na wspomnienie jej bladego ciała na białej pościeli.
- Tak mi się wydaję. - Powiedziałem, jakby to nie było dla niej oczywiste. Izolda postanowiła, że sobie mieszkanie zostawi, a mnie wyrzuci. Lajf is brutal. Westchnąłem i spojrzałem na dziewczynę. Czyżby jej się to nie podobało? Zamierzała zrzucić na mnie szafę, oby tylko wybić mi z głowy myśl o przeprowadzeniu się do Rezydencji. Cóż, właściwie to już tam byłem i zdążyłem spotkać Mikę.
- Widzę tą dziką radość w Twoich oczach. - Roześmiałem się odsuwając filiżankę na bok. Kawa wystygła, ale jakoś mnie to nie przejmowało. Nie wiedziałem co sobie myśli Venus i żałowałem, że nie dany był mi talent czytania w myślach. Fajowo by było.
Tristan
Tristan
szukam cipki


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Venus Czw Gru 30, 2010 2:01 pm

Zmrużyłam lekko oczy. I co on się tak szczerzy? Pewnie znów sobie pomyślał coś zboczonego. Nawet nie podejrzewam, że ze mną. Myślę, że teraz wyobraża sobie co by robił z tamtą dziewczyną zza lady, na którą tak się wgapiał. Tak, zauważyłam, że pożerał kogoś innego wzrokiem. A akurat jego spojrzenie potrafiło rozpalić.
-Tak, to dobrze- potwierdziłam w końcu. Dobrze, kiedy wszyscy utalentowani byli w jednym miejscu. Przynajmniej według mnie. Nawet mnie, tak nieprzepadającej za, ale też kochającej tłum.
Nie byłam świadoma, ale właśnie znów zaczynałam odzyskiwać swój czar. Zauważę to pewnie niedługo, ale miło, że to dzięki niemu. Naprawdę.
-Tylko się przygotuj, że inni mogą bardziej naciskać- dodałam i odstawiłam pusty kubek.
-Idziesz do Rezydencji?- zapytałam kontrolnie, już zabierając z oparcia szalik.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Tristan Pią Gru 31, 2010 9:27 pm

- Nie sądzę, by tak to ich interesowało. - Mruknąłem, przyglądając się jej. Że co? Że chciała już iść? No dobra, to ja też nie mam co zostawać. Dziewczyna zza lady powiedziała, żebym jeszcze przyszedł więc z uśmiechem na twarzy zarzuciłem kurtkę na ramionka i pomogłem się ubrać Venus. Jakie to urocze i niczym dżentelmen się zachowałem. Zaraz, ja nim byłem!
- Idę, idę, nie chcę tu sam zostać. Chociaż... ktoś pewnie by mi potowarzyszył. - Mrugnąłem do ciemnowłosej i razem z boginią opuściliśmy Starbucks. Pozwoliłem sobie objąć dziewczynę, bo było naprawdę zimno i mogła się przeziębić.
Coś tam gadaliśmy trochę po drodze, ale to tylko tyci-tyci, prawie nic.

//gdzieś tam w rezydencji
Tristan
Tristan
szukam cipki


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Mars Pią Lut 18, 2011 8:19 pm

/ szklarnia

Dlaczego wybrałem akurat to miejsce? Żywiłem wielką nienawiść do kawiarni tego pokroju, nastawionych jedynie na zysk, przyciągających tłumy nastolatków pijących tę obrzydliwą, smakową mieszankę wszelkich możliwych dziwactw, którą, chociaż nazywano kawą, miało z nią niewiele wspólnego. Dziś miałem kaprys. Kaprys polegający na zaszyciu się w kącie jakiegoś ogromnego lokalu, a ponieważ w okolicy tylko Starbucks spełniał powyższe wymaganie, powolnym krokiem przemierzałem ulice miasta, aż ostatecznie dotarłem do tego istnego pandemonium. Wślizgnąłem się do środka, natychmiast dostając niemal skrętu żołądka na widok zgromadzonych w pseudo-kawiarni tłumów. Naciągnąłem kapelusz na czoło, skrywając w jego cieniu znaczną część twarzy, jednocześnie przemieszczając się na tyły pomieszczenia, gdzie zająłem najbardziej odizolowany stolik. Na oparciu krzesła stojącego obok zawiesiłem czarny płaszcz, jednocześnie dyskretnie rozglądając się w koło. Strategicznie naciągnięty kapelusz sprawiał, iż mogłem spokojnie obserwować zgromadzonych, bez ryzyka, iż dostrzegą mój zdecydowany brak taktu w tej materii.
Siedziałem tak przez chwilę, aż ostatecznie wyjąłem telefon, by rozpocząć wcielanie w życie planu, który, nota bene, mnie tu przywiódł. W kilka sekund powstała wiadomość do Maggie.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Maggie Pią Lut 18, 2011 8:42 pm

Śmiałam się, paląc papierosa wraz z jakąś zupełnie mi nieznajomą ciemnowłosą dziewczyną kiedy telefon w kieszeni kurtki oznajmił przyjście kolejnej wiadomości tekstowej. Westchnęłam ciężko i wygrzebałam komórkę, sprawdzając kto śmie zakłócać mój wewnętrzny spokój.
Dominik.
Na mojej twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech i aż się tamta zdziwiła co się tak szczerzę do ekranu telefonu. Pff, dlaczego miałam mu odmawiać? Dawno go nie widziałam, a dodatkowym zachęcającym faktem była starbucksowa kawa. Czego chcieć więcej prócz latte i dobrego towarzystwa? Odeszłam bez słowa, zostawiając zupełnie mi nieznajomą dziewczynę z jakimś śmiesznym darem. Właściwie to była miła. Anyway.
Podążałam ulicami w kierunku Starbucks, co chwila poprawiając zsuwający się z głowy kaptur. Weszłam do środka kawiarni, rozglądając się niedyskretnie dookoła. Ni cholery nie mogłam wypatrzeć chłopaka. Pełno było ludzi, głośno od szmerów rozmów i śmiechów. Wreszcie zobaczyłam kapelusz pod którym skrywał się mój wybawiciel. Podeszłam do środka, rozpinając kurtkę.
- Widzę, że się poświęcasz. Cześć. - Bardziej odizolowanego stolika chyba nie mógł znaleźć. Dominik zawsze był samotnikiem niechętnym do jakichkolwiek rozmów na jakiekolwiek tematy. A jeśli już to zabijał mnie swoimi cholernie inteligentnymi stwierdzeniami. Amen. Koniec ze mną. Uśmiechnęłam się do niego lekko i nachyliłam się, żeby obdarować go buziakiem w policzek. Widziałam grymas na jego twarzy. Zabawny grymas. - Będziesz coś w ogóle pił? - Zapytałam, zdejmując kurtkę. Chwilę później siedziałam już obok niego z bananem na twarzy. Czasami mnie zadziwiał, serio.
Maggie
Maggie
team justin


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Mars Pią Lut 18, 2011 10:53 pm

Kwestia przebywania wśród ludzi zawsze była dla mnie przynajmniej problematyczna. I przekłamana. Nie byłem w stanie pojąć, jak ktoś może czerpać wątpliwą satysfakcję z bycia otoczonym przez szarą masę nieznajomych, z reguły niezbyt ciekawych osobistości, które już samym wyglądem sygnalizowały, iż niczego ciekawego do zaoferowania nie mają. Wyznawałem dość dziwne systemy wartości, także nikogo z mojego otoczenia nie dziwiło po czasie to, że zadawałem się jedynie z tymi, których uważałem za swego rodzaju wybranych. Wybrańcy musieli być przede wszystkim osobami o interesującej dla mnie aparycji, gdyż rozpoczęcie znajomości było moją inicjatywą, a bez ładnej buźki nikt nie był w stanie wzbudzić we mnie zainteresowania. Oczywiście w znacznej części przypadków okazywało się, że uroda to jedyna cecha pozytywna owych ludzi. Przy takim układzie oddalałem się niepostrzeżenie lub zwyczajnie brałem to, czego chciałem, a następnie odchodziłem, mając nadzieję nie spotkać więcej wykorzystanego przeze mnie delikwenta.
Gdy zjawiła się Maggie, na mojej twarzy wykwitł dość dziwny uśmiech, obejmujący, o dziwo, również moje oczy. Dziewczyna, która usiadła tuż obok mnie, wcześniej, swoim zwyczajem, obdarowując mnie chyba przesadnie rozradowanym spojrzeniem była jedną z niewielu pań, których towarzystwo byłem w stanie wytrzymać. Ba! Była chyba jedyną przedstawicielką płci pięknej, która nie będąc moją siostrą, miała pozwolenie na popełnianie takich błędów życiowych jak na przykład całowanie mnie w policzek.
- Kawę. - odpowiedziałem tylko na jej ostatnie pytanie, zerkając na jej zjeżdżającą na ziemię kurtkę. Zgrabnym ruchem ręki chwyciłem ową część garderoby blondynki za krawędź i przerzuciłem przez oparcie krzesła w miarę przyzwoity sposób.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Maggie Sob Lut 19, 2011 9:43 am

Moje próby zrozumienia sposobu postrzegania świata przez Dominica zawsze kończyły się ogromną porażką. W każdym razie nie rozumiałam dlaczego rozmawiał akurat ze mną skoro odrzucał masę innych ludzi, tak bardzo zabiegających o jego towarzystwo.
Pokiwałam głową, mierząc go wzrokiem od góry na dół. Był ubrany jak zwykle - nieco odstawał od modnie ubranych nastolatków i starszych, którzy wszystko znajdowali w kolorowych gazetach. Usadowiłam się wygodnie na krześle spoglądając na parę siedzącą tuż obok. Miłość, po co to komu? Zignorowałam spadającą na ziemię kurtkę, którą chwilę później podniósł chłopak.
- To ja w takim razie też poproszę. - Powiedziałam do dziewczyny, która z grymasem na twarzy odeszła w kierunku lady. Biedna, nawet na nią nie spojrzał. Prychnęłam pod nosem patrząc na Dominika z rozbawieniem. Od naszego ostatniego spotkania wcale się nie zmienił. On nigdy się nie zmieniał. Gdy parę minut później dziewczyna przyniosła kawę, obdarowując uśmiechami chłopaka, starałam się powstrzymać śmiech. Tyle dziewczyn o niego zabiegało, a on je odrzucał. Tyle piękności o wyglądzie długonogich modelek prosiło go o chwilę uwagi, mając nadzieję na coś więcej, a on tylko brał co chciał i odchodził.
Napiłam się kawy, cały czas obserwując Dominika.
- Ostatnio coś mało dzieje się w Rezydencji, nie sądzisz? - Powiedziałam, by rozpocząć w jakiś sposób rozmowę. Nigdy tego nie lubiłam robić. Ale gdybym nic nie powiedziała to siedzielibyśmy w milczeniu aż do końca. Wiedziałam, że miał na te wszystkie wydarzenia, miłosne nowinki i inne, szczerze wyjebane, ale mówiłam. Oby mówić. - Już myślałam, że o mnie zapomniałeś. - Kąciki moich ust powędrowały lekko, niemalże niezauważalnie ku górze.
Maggie
Maggie
team justin


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Mars Sob Lut 19, 2011 7:44 pm

Dlaczego z nią rozmawiałem? Otóż każdy spotyka w życiu osobę, którą, bez większego powodu postanawia upoważnić do naruszania własnej przestrzeni prywatnej. I tak właśnie działo się w przypadku Maggie. Dzień, w którym się poznaliśmy pamiętałem jak przez mgłę, gdyż miało to miejsce w chwili, gdy akurat walczyłem z chwiejnością wywołaną nieumiejętnym piciem powiązanym niewątpliwie z wymieszaniem wszelakich alkoholi. Uśmiechnąłem się w duchu na tę myśl. Gdyby jednak spróbować przywołać jakiekolwiek elementy z naszego pierwszego spotkania, byłyby to zapewne sytuacje dające się określić mianem zwykłych. Wygląda na to, że właśnie w takich okolicznościach poznaje się przyjaciół. Z doświadczenia wiedziałem jednak, iż nie wszystkich. Na tych najbardziej niekonwencjonalnych natykało się zazwyczaj w miejscach równie dziwacznych i zazwyczaj zawieranie znajomości było sytuacją wielce niejednoznaczną.
Śledziłem spojrzenia Maggie. Dziewczyna lustrowała na zmianę mnie oraz kręcącą się w pobliżu kelnerkę. Tę drugą zauważyłem już w momencie, gdy ta podarowała mi pełne zdumienia spojrzenie w chwili, gdy zjawiłem się w lokalu. Przywykłem do tego typu reakcji na moją osobę i musiałem sam przed sobą przyznać, iż wywoływały u mnie przyjemne uczucia bycia "zauważalnym". Ba, można by się nawet pokusić o stwierdzenie, iż byłem rozpoznawalny i rzucający się w oczy.
Przesunąłem opuszką palca po krawędzi filiżanki, zastanawiając się w międzyczasie, czy kiedykolwiek wcześniej dane mi było pozostać w Starbucksie dłużej niż zeszłoroczne rekordowe dwadzieścia sekund.
- O Tobie nie da się zapomnieć Maggie. - rzuciłem z udawaną ironią, wzdychając przy tym nieco teatralnie.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Maggie Sob Lut 19, 2011 8:55 pm

Dominic był jedynym przedstawicielem płci męskiej, w której głowie nie było pełno od sprośnych myśli i skojarzeń, a wręcz przeciwnie - był spokojnym osobnikiem z którym można porozmawiać na różne tematy, a czasami nawet pożartować bez jakichkolwiek podtekstów seksualnych. A to dosyć niespotykane wśród mieszkańców Rezydencji. W innych wręcz przez cały rok panuje burza hormonów i niezaspokojonych pragnień. Jest też Dimitri, ale on wydaje się zgrywać tylko romantyka chcącego podbić biedne serca niewinnych niewiast. Smutne, że chce tylko jednego.
Z zamyślenia wyrwał mnie chłopak siedzący tuż obok mnie. Zwykle skrywał uśmiech pod jakąś cholerną maską, której nie pozwalał sobie zdjąć. Czasami doprowadzało mnie to do apogeum irytacji, ale chwilę później potrafił załatwić wszystko jednym uściskiem. Cholera, wiedział co trzeba zrobić by na mnie podziałać. I zazwyczaj mu się udawało, nie licząc pewnych wpadek, które zdarzały się niezwykle rzadko.
- Wiem. - Powiedziałam cicho i sięgnęłam po filiżankę kawy, by po chwili zamoczyć w niej wargi. Jeśli chodzi o stopień "zauważalności" Dominika był niesamowicie wysoki. Mężczyzna o przenikliwym spojrzeniu w płaszczu i kapeluszu to dość niespotykany widok w Tromso. Tu ludzie się nie wyróżniają, tu ludzie ślepo podążają za trendami dyktowanymi przez wcześniej wspomniane magazyny ze szczupłymi modelkami na okładkach. Jeśli chodzi o mnie, nie wiedziałam gdzie siebie zaliczyć. Nie byłam wielce rozpoznawalną i rzucającą się w oczy osobą z powodu swojego wyglądu. Jedyną zaletą były niebieskie oczy i... no właśnie, nic więcej. Zawsze byłam przeciętna. Przeciętna jak cholera.
Spojrzałam na Dominika.
Maggie
Maggie
team justin


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Mars Sob Lut 19, 2011 11:21 pm

Jeśli kwestia tyczyła się skojarzeń seksualnych, mógłbym polemizować. Polemizować, bądź też racjonalnie ten dziwny fakt wytłumaczyć. Otóż lubiłem odnajdować w tłumie tak zwane obiekty, którym gotów byłem poświęcić odrobinę swej atencji, wiążącej się niewątpliwie z pociągiem fizycznym. Maggie nie należała do grona tych szczęśliwców i najpewniej nigdy należeć nie miała, gdyż wyznawałem zasadę mówiącą dość dobitnie o braku możliwości przespania się z przyjacielem. Oczywiście bywały i wyjątki... Byłem, w każdym razie, zupełnie zdrowym mężczyzną, a co za tym szło, miewałem i prozaiczne potrzeby. Więc niech nikt nie próbuje mi wmówić, że erotyczne podteksty nie były moją działką, bo były zdecydowanie, aczkolwiek nie bezustannie.
- Tak. Mój telefon nie potrafi segregować wiadomości. - Uśmiechnąłem się koślawo, dając jej wymownego kuksańca pod stołem, uważając jednak na to, by ten nie był zbyt mocny. Trzymała w końcu filiżankę z kawą, a perspektywa wycierania czegokolwiek z własnych ubrań nie wydawała się być tą najbardziej zachęcającą.
Nie chodziło tu bynajmniej o to, że Maggie zasypywała mnie wiadomościami, a o fakt, iż obsadzała ona rolę tej przyjaciółki, która po upływie określonego przedziału czasu, zwyczajnie musiała się ze mną skontaktować, by dowiedzieć się, czy nadal żyję. I akurat w moim przypadku ten lęk wydawał się być w pewnym stopniu uzasadniony, gdyż każdy wiedział, że Mars Pumpkin ma brzydki nawyk pojawiania się tam, gdzie tłumnie gromadzą się wszelakie kłopoty.
Jeszcze kilkakrotnie okrążyłem palcem brzeg filiżanki, by ostatecznie podnieść ją do ust, do nich także przytknąć i nieznacznie przechylić. Doszedłem do druzgocącego faktu, iż kawa smakowała tu jak kawa. Nie tego spodziewałem się po najbardziej komercyjnej "kawiarni" w okolicy, co, o dziwo, negatywnie mnie zaskoczyło. Wolałem zdecydowanie pozostać przy wersji, iż wszystko, co w Starbucksie podają, nie jest w najmniejszym stopniu godne mojej uwagi. Teraz mój światopogląd wywrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, skłaniając do refleksji na temat zachodzenia od czasu do czasu do jednego z tych okropnych sieciowych lokali i kupowania w nim kawy, zamiast biegania po mieście w celu odnalezienia jakiegokolwiek innego miejsca, gdzie serwowali espresso.

Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Maggie Nie Lut 20, 2011 10:07 am

W mojej głowie zbudowałam sobie opinię Dominica jako spokojnego, wręcz idealnego niczym książę z bajki mężczyzny. I wolałabym gdyby nie burzył jej, okazując swoją inną stronę.
Uśmiechnęłam się delikatnie i odwzajemniłam kuksańca, lekkim szturchnięciem w bok. Po chwili odstawiłam filiżankę i spojrzałam na kelnerkę, która cały czas obserwowała chłopaka. Czyżby jej się spodobał? Och, nie śmiałam w to wątpić. Od samego początku szczerzyła się jak głupia, kiedy tylko się do niego zbliżała. Sama nigdy nie myślałam o nim jako o kimś z kim mogłabym pójść do łóżka. Owszem, Dominik jest cholernie przystojny, ale jest również moim przyjacielem. A tak samo jak on od zawsze wyznawałam taką zasadę, że nigdy nawet nie pomyślę o przyjacielu jako o materiale do łóżka. I tak było. Nie robiłam wyjątków. Nigdy.
- Gdzie ty się właściwie ukrywałeś? - Zapytałam unosząc brew ku górze. Spoglądałam na niego podejrzliwie. Może usiłował ukryć się przede mną? To także brałam pod uwagę. Ale raczej miał coś po prostu do roboty.
Odwróciłam głowę i wyciągnęłam z kurtki paczkę papierosów. - Tu właściwie można palić? - Wsunęłam jednego papierosa pomiędzy wargi i uśmiechnęłam się szeroko na samą myśl o uczuciu towarzyszącym paleniu. Cholera, powoli się uzależniałam.
Zachichotałam pod nosem, widząc potykającą się kelnerkę. Chyba za bardzo skoncentrowała się na Dominiku. A ja miałam to szczęście, że siedziałam obok niego. I nawet pozwalał mi dawać sobie buziaka na przywitanie. Czyż nie powinnam czuć się zaszczycona? Coś mi się zdaje, że tak.
Maggie
Maggie
team justin


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Mars Nie Lut 20, 2011 6:21 pm

Od bycia księciem z bajki dzieliła mnie odległość podobna do tej, którą należałoby pokonać, by z Ziemi dostać się na Księżyc, a następnie wrócić. Ale nie nad tym będziemy się teraz rozwodzić, gdyż faktycznie, pozostanie owym ideałem w oczach Maggie zdawało się być całkiem dobrą opcją.
Cały czas lustrowałem swą towarzyszkę, toteż nie umknął mojej uwadze fakt, iż z ogromnym rozbawieniem obserwowała kręcącą się dookoła mnie kelnerkę. Zapewne i mnie by to bawiło, gdybym... Nie był Marsem Pumpkinem. Pozostawało mi jedynie zignorować dziwaczne zachowanie obu pań i skupić się na tym, by przyzwoicie zakończyć dzień.
- Pojechałem do Londynu. - mruknąłem w odpowiedzi, wbijając spojrzenie przeszklonych z powodu zimna oczu w filiżankę. Nad kawą unosiła się wymyślna smużka pary, zwijająca się w niebywałe, finezyjne wzory, przywodząc mi na myśl dym z ukochanych Djarumów. Jak na złość, Maggie dokładnie w tej samej chwili wydobyła jeden ze swoich pospolitych papierosów.
- Nie. - burknąłem niechętnie, wskazując ruchem dłoni na wiszącą za nią plakietkę, niewątpliwie mówiącą o zakazie palenia w lokalu. Obecność owego przedmiotu nie zwiastowała jednak rychłego porzucenia chęci na zapalenie wiśniowego truciciela i zapełnienia jego dymem całej przestrzeni w okół siebie.
- Przepraszam. - Machnąłem ręką na wspomnianą wcześniej kelnerkę, wprowadzając w życie swój wymyślony na poczekaniu diabelski plan. Gdy tylko dziewczyna podeszła, wielce rozradowana moim wezwaniem, ruchem dłoni kazałem nachylić jej się nade mną, coby kontynuować szatańskie dzieło. Ta oczywiście polecenie wykonała, będąc jednak przy tym nieco zdezorientowana moim zachowaniem.
- Czy przeszkadzałoby komukolwiek, gdybyśmy my, to znaczy ja i ta urocza dama, zapalili? - Skierowałem swój niski pomruk wprost do ucha brunetki, uśmiechając się przy tym półgębkiem.
- N-nie. - Dziewczyna wstrzymała oddech i zająknęła się nawet przy tak krótkim słowie, co rozbawiło mnie niemożliwie. Nie raz i nie dwa widziałem podobne reakcje kobiet na moje podstępne gierki, jednak ten raz utwierdził mnie w przekonaniu, iż z powodzeniem mógłbym bawić się w lalkarza. Kukiełek miałem pod dostatkiem.
W odpowiedzi kiwnąłem głową, niby to w geście podziękowania, po czym rozpocząłem proces kompletnej ignorancji względem kelnerki. Ta, cały czas nieco otumaniona, oddaliła się chwiejnym krokiem, co jakiś czas odwracając wzrok.
- Droga wolna. - powiedziałem, przenosząc spojrzenie na Maggie. Swojego tlącego się Djaruma trzymałem już w palcach.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Maggie Pon Lut 21, 2011 6:58 pm

Czasami zachowanie niektórych ludzi i zakazy przez nich wprowadzane niewątpliwie wprowadzało mnie w osłupienie.
Uśmiechnęłam się delikatnie, obserwując jego poczynania. Rzeczywiście nie tylko dla mnie wydała się nieco głupia owa tabliczka wisząca tuż obok naszego stolika. I chyba nie tylko mnie chciało poczuć się dym papierosowy w płucach. Uniosłam głowę znad filiżanki kawy i spojrzałam ze zdziwieniem na Dominika. Do Londynu? Skoro nic o tym nie wiedziałam... a może robiłam sobie złudne nadzieje, że znalazłam jednego przyjaciela z którym mogłam naprawdę porozmawiać? Może nie powinnam mu ufać? Na samą myśl o tym, skrzywiłam się lekko, wręcz niezauważalnie. Zrezygnowałam z pytania się go dlaczego nie powiedział mi nic o wyjeździe, ponieważ wiedziałam, że i tak by nie powiedział. Nigdy nie zależał do ludzi zbyt wylewnych. Ba, mówił najmniej jak się dało, w każdej sytuacji. Zaczęłam przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu zapalniczki. Znalazłam ją w chwili, gdy do naszego stolika podeszła kelnerka. O dziwo, zawołał ją sam chłopak, który przez cały czas ignorował dziewczynę. Obserwowałam z uwagą każdy ruch obojga, mrużąc oczy.
Miałam cholerną ochotę roześmiać się widząc jej minę. Ale cóż mogła zrobić? Zgodziła się, bo kto oparłby się Dominikowi? Westchnęłam ciężko i spojrzałam na niego rozbawiona.
- Ty naprawdę chcesz ją wykończyć. - Stwierdziłam, szturchając go po raz kolejny w bok. Byliśmy naprawdę podobni. Odpaliłam waniliowego papierosa, a na mojej twarzy pojawił się błogi uśmiech. Za każdym razem odpływałam, ale jednak papierosy nie dawały tego samego co narkotyki. Zaciągnęłam się, rozprostowując nogi pod stolikiem. Odgarnęłam kosmyk platynowych włosów do tyłu. - Musimy się kiedyś razem sztachnąć, co ty na to? - Zamruczałam, wypuszczając dym z ust. Kompletnie nie wiedziałam czy on coś kiedykolwiek brał. Kąciki bladoróżowych ust uniosły się ku górze.
- Daj spróbować. - Bez jakiegokolwiek wahania wyciągnęłam rączkę w kierunku twarzy Dominica, by wziąć sobie z jego ust papierosa. Miałam nadzieję, że się nie obrazi, bo przecież dla mnie musi pozwolić! Zaciągnęłam się po raz kolejny. Cholera, lepsze niż moje waniliowe. Jeszcze raz. I drugi. Uniosłam wzrok niebieskich oczu i zobaczyłam, że nie bardzo mu się podobało, że zabrałam mu papierosa. Przewróciłam teatralnie oczami i westchnęłam. Oddałam, bo co innego miałam zrobić? Na pewno nie narażać się na gniew całej rodziny Pumpkinów.
Maggie
Maggie
team justin


Powrót do góry Go down

Starbucks - Page 2 Empty Re: Starbucks

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 :: Tromsø :: Centrum :: Gastronomia

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach