Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Las

+9
Gabriel
Saturn
Fangora
Gaspard
Gerda
Konstanty
Alexander
Ronja
Mistrz Gry
13 posters

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Las

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Konstanty Pon Kwi 25, 2011 4:48 pm

Nigdy nie przepadałem za kontaktem fizycznym, ale teraz czułem, że rzeczywiście tego potrzebuję. Chyba zostałem rozpieszczony przez swoich przyjaciół, którzy zawsze gdy im się zwierzałem, albo oni mi, lgnęli do mnie jak do jakiegoś wielkiego pluszowego misia. Dlatego powoli zacząłem się przyzwyczajać do tego gestu, a nawet zaczęło mi go brakować w kluczowych momentach. Przytulanie sprawiało, że czułem się bezpieczniejszy, że mam kogoś na kim mogę polegać, że świat wcale nie jest taki zły jak mi się wydaje, bo są osoby, które chcą okazywać w ten prosty sposób swoje uczucia. Taki prosty gest, a tyle potrafi przekazać, tak wiele uczynić.
- Dziękuję, Gerdo. Poznanie ciebie było jedną z najlepszych rzeczy jakie mi się w życiu przytrafiło - powiedziałem jej cicho do ucha, a potem puściłem. Spojrzałem na nią uśmiechając się lekko. Sam nie wiem kiedy oczy mi się zaszkliły i zaczęło mi się zbierać na płacz. Ostatnio straszna płaczka ze mnie była i wstydziłem się tego okropnie, więc nie myśląc długo przetarłem rękawem oczy, ale nie przewidziałem, że właśnie taka czynność pogorszy sprawę i zacznie piec. Ech, po prostu jedna wielka ciamajda ze mnie. I jak ja mogę sobie radzić w życiu? Nie było szans bym przetrwał samotnie, musiałem mieć przy swoim boku albo przyjaciół... Albo Gasparda. Nawet nie wyobrażacie sobie jak często wyobrażam nas sobie razem jako parę. Jak Gaspard mnie pociesza zamiast Fangory, jak Gaspard odnajduje mnie w lesie zamiast Gerdy, jak Gaspard siedzi ze mną w kuchni pijąc herbatę i gawędząc zamiast Venus. To byłby świat idealny. - Ale dosyć już o mnie, bo się całkiem rozkleję - rzuciłem w końcu chcąc ratować jakoś tą sytuację. - Na pewno masz własne sprawy na głowie, a mi chwila samotności teraz przyda się jak nigdy nic. Wieczorem jeszcze pogadamy, dobrze? - zapytałem. Miałem nadzieję, że Gerdzie nie będzie trzeba więcej tłumaczyć. Zostawi mnie na chwilę samego bym się ogarnął.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Gerda Wto Kwi 26, 2011 1:33 pm

Choć na początku nie byłam pewna, czy złamanie naszej niepisanej zasady o nienaruszaniu własnych przestrzeni osobistych na pewno było dobrym pomysłem i czy Kostek źle tego nie odbierze, natychmiast po przytuleniu go straciłam jakiekolwiek wątpliwości. Konstanty chyba tego potrzebował. Fizycznego dodania otuchy, takiego, które naprawdę mógł odczuć, które mogło dać mu nadzieję i poczucie jakiejś bliskości. Zresztą, może ja też tego potrzebowałam? Zaskakujące, jak wiele potrafi zmienić jeden tak drobny dla większości ludzi gest. W przypadku takich jednostek jak my nie był jednak czymś zupełnie prostym i chyba dlatego znaczył dla nas dużo więcej.
- I vice versa - odparłam równie cicho, odsuwając się od niego lekko, by móc uważnie na niego spojrzeć. Uśmiechnęłam się do niego na poły pocieszająco, a na poły smutno, bo widok Kostka w takim stanie naprawdę łamał mi serce. Tak bardzo chciałam, by mój przyjaciel był szczęśliwy, by jego marzenia się spełniły i by nie musiał przejmować się swoimi nieodwzajemnionymi uczuciami wobec przyjaciela. Właściwie zależało mi na jego szczęściu o wiele bardziej niż na swoim własnym, ponieważ wiedziałam, że on w przeciwieństwie do mnie naprawdę na takie zasługuje. Natychmiast pojęłam myśl, którą zawarł w swoich uprzejmych słowach i ani trochę nie miałam mu za złe, że chce pozostać w samotności. Doskonale to rozumiałam.
- Oczywiście - przytaknęłam. - Gdybyś potrzebował pomocy z czymkolwiek, natychmiast daj mi znać - Po tych słowach uśmiechnęłam się do niego jeszcze raz, a potem odwróciłam się i poszłam do rezydencji.

/nie wiem
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Gaspard Wto Kwi 26, 2011 2:13 pm

Skuliłem się za krzakami, bo ostatnią rzeczą jakiej bym pragnął, to to, żeby Kostek znalazł mnie. Najchętniej zapadłbym się pod ziemie jak najgłębiej i nawet starałem się nie słuchać tego co mówią, ale nie mogłem się oprzeć i kiedy tylko Kostek zaczął mówić o swoich uczuciach nadstawiłem ucha, aby wyłapać każde słowo. A gdy tylko padło moje imię cały zastygłem i nie mogłem się ruszyć. Nie przesłyszałem się? W głowie miałem kompletny chaos.
Gdy Gerda odeszła, sam zbytnio nie wiedząc co robię, bo radośc mnie dosłownie rozpierała od środka, wstałem, otrzepałem się i wyszedłem Kostkowi naprzeciw.
- Umm... - Wydałem z siebie tylko strasznie zakłopotany i szczęśliwy zarazem patrząc na swoje buty.
Gaspard
Gaspard
gejuszek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Konstanty Wto Kwi 26, 2011 2:46 pm

Pomachałem Gerdzie na pożegnanie i obróciłem się tyłem do rezydencji. Musiałem sie postawić do pionu nie ważne jakim kosztem, zebrać swoje myśli w jedno, poukładać je w odpowiedniej kolejności i po raz tysięczny nauczyć się dostrzegać coś poza swoją rozpaczą i nieszczęściem. To było strasznie trudne i zazwyczaj zajmowało mi naprawdę dużo czasu, a teraz już marzłem. Nie mogłem niepotrzebnie przedłużać, jeżeli nie chciałem zachorować. Tyle, że wszystkie moje plany rozbił w drobny maczek jeden dźwięk. Obróciłem się w jednej sekundzie i myślałem, że padnę przez to co tam zobaczyłem. Gaspard. Nie miałem pojęcia co tu robił, ale przez głowę od razu przeszły mi najczarniejsze scenariusze. Oczywiście jeden wydał się naprawdę rzeczywisty i zachowanie Gasparda mi do niego pasowało. On usłyszał wszystko. Wie wszystko. Nie mam już przed nim żadnych tajemnic.
Poczułem jak serce przyspiesza mi do niesamowitych prędkości bicia, nie oddychałem bo w sumie nie widziałem dalszego sensu oddychania. Chciałem w natychmiastowym tempie zapaść się pod ziemie i nie ukazywać światu przez następne dziesięć lat. Jak nie dłużej. To co, że bym zmarnował najpiękniejsze lata swojego życia, przynajmniej nie czułbym takiego wstydu jak dziś.
- Ty słyszałeś - wyszeptałem choć nie wiem jakim cudem skoro nie oddychałem. W odpowiedzi dostałem jedynie lekkie kiwnięcie głową i to mi wystarczyło. Musiałem stąd w tej chwili uciec, jak najdalej i już nigdy nie pokazywać się Gaspardowi na oczy. W ogóle wyjadę stąd, wrócę do domu, może nic miłego mnie tam nie czeka, ale przynajmniej nie będę zmuszony łamać sobie serce za każdym razem gdy będę widział Gasparda. Tyle, że jedyna droga ucieczki prowadziła obok Gasparda i gdy postanowiłem ruszyć jak najszybciej by mnie nie złapał, okazało się, że to jednak za wolno. Złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie, a ja nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że chce mnie uderzyć. Zawsze gdy ktoś wykonywał przy mnie jakiś gwałtowniejszy ruch uderzenia obawiałem się najbardziej. Bo jak inaczej Gaspard ma zareagować gdy dowiaduje się, że jego najlepszy przyjaciel wcale nie chce się z nim kumplować a jedynie obchodzą go jego majtki? Normalny facet właśnie agresją by zareagował. Ale zamiast tego poczułem coś innego. Miałem zamknięte z emocjo oczy więc nie przewidziałem tego wcześniej, dopiero jak moje usta zetknęły się z jego, a tedy było już za późno.
Chciałbym powiedzieć, że to był najwspanialszy pocałunek na świecie, że czułem jak masa fajerwerków rozbłyska gdzieś w moim wnętrzu, że chciałbym by to trwało wiecznie bo w końcu moje marzenia zostały spełnione, że nareszcie stało się to na co tak długo czekałem. Owszem stało się, ale nie wyglądało to wcale tak jakbym to tego chciał. Jedynym słowem jakim bym mógł to wszystko opisać było: mokro. Usta Gasparda były niespodziewanie bardzo szorstkie, a zęby twarde. Gdy uderzyliśmy się wzajemnie zębami miałem po prostu dość. To nie było to. To nie powinno tak wyglądać. Czy uczucie nie powinno zakryć wszystkich fizycznych niedociągnięć? Ale ja wciąż tylko mogłem myśleć o tym jak dziwnie Gaspard pachnie, jak mocno przyciska mnie do siebie, jak jego włosy przyklejają mi się do twarzy. W końcu zebrałem się w sobie by to wszystko przerwać, odepchnąłem go z wszystkich swoich sił i nawet na niego nie patrząc pobiegłem dalej.
Cholera, co mi odbiło? CO TO WSZYSTKO MIAŁO ZNACZYĆ? Co ja mam teraz ze sobą zrobić?
/ rezydencja /
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Czw Cze 23, 2011 10:53 am

/raczej z rezydencji

Nigdy nie nosiłam normalnego zegarka. Kiedy potrzebna mi była godzina to zerkałam albo na telefon, albo na te duże zegary powieszone na ścianach. Od momentu kiedy zajęłam swoje ręce klatką z Fryderykiem i koszykiem z jedzeniem już nie miałam możliwości sprawdzenia godziny. Pozostało mi na ślepo spieszyć się, żeby dotrzeć na umówione miejsce o odpowiedniej godzinie.
Kiedy w końcu dotarłam na skraj lasu, po Saturnie nie było śladu. Rozejrzałam się jeszcze bardzo uważnie. Bardziej uważnie niż mogą inni ludzie i nasłuchiwałam. Naparwdę nie było po nim śladu. Odstawiłam Fryderyka na ziemię i dopiero teraz sprawdziłam która jest godzina. Za wczesna. Oczywiście przyszłam za wcześnie. Oczywiście zawsze przychodzę za wczesnie i zawsze wygląda jakbym była jakaś starsznie nadgorliwa czy natrętna. Zawsze wydaje mi się, ze idąc gdzieś będę musiała zatrzymac się dziesięć razy z różnych przyczyn, to i wychodzę odpowiednio wcześniej, zeby się nie spóźnic, a potem czekam. Musiałam czekać jeszcze pół godziny. No i dobra. Odstawiłam na ziemię i koszyk. Był ciężki, nie da się ukryć.
-No i widzisz, Fryderyku. Znowu jesteśmy za wcześnie.-uśmiechnęłąm się do papugi, szczerze wierząc, ze rozumie wszystko co do niej mówię. A jakże.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Saturn Pią Cze 24, 2011 9:52 am

Od rana zastanawiałem się czy lepiej przyjść wcześniej, czy dokładnie na czas, bo tak szczerze spóźnienia nie brałem pod uwagę. Po tym jak ostatnio się nie pojawiłem, wolałem nie narażać Fangory na kolejny zawód. Nie rozumiałem dlaczego nagle nie mogłem mieć na to zwyczajnie wyjebane, chyba mi się coś poprzestawiało. Czy to z powodu ostatnich urazów psychicznych podczas gdy ktoś tam (Jowisz) rzucał mną o ścianę, czy urazów psychicznych, które właśnie zapewniła mi Fangora. I po części Fancesca, bo ta wstrętna rozentuzjazmowana dziewczyna też nie chciała się ode mnie odczepić. Dlatego jej unikałem. Za to Fangory nawet nie myślałem unikać. Nie mówię, że nie chciałem, bo czasami pojawiała się w mojej głowie ta myśl: po chuj to robię i wtedy chciałem. Właśnie taka myśl pojawiła się tuż przed jedenastą i dlatego teraz gnałem przez ogród jak dziki. Bo myśl przeszła, a ja jednak nie chciałem się spóźnić. Przez chwilę rozważałem nawet czy się nie przemienić, ale uznałem, że problem z ubraniem będzie później za wielki. Dlatego poprawiłem kocyk pod pachą i szedłem dalej. Gdy już zauważyłem Fangorę zwolniłem kroku, że niby jak ona by mnie widziała, niech nie myśli, że się spieszyłem. Nie wiem czemu, ale tak. Ważne, że jeszcze nie byłem spóźniony.
- Cześć - przywitałem się będąc w końcu blisko niej. I teraz się pojawił problem co ja niby miałem zrobić z tym kocykiem. Rozłożyć go w tym miejscu? W tamtym? Może jeszcze nie rozkładać? Skąd niby miałem wiedzieć? A zapytać się jakoś nawet nie zamierzałem. Pytania są dla leszczy, a Saturn nigdy ich nie zadaje. On mówi twierdzeniami, no kurcze. - O, Fryderyk. Fajnie, że go przyniosłaś.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Pią Cze 24, 2011 10:19 am

Cieszyłam się kiedy tylko usłyszałam, ze idzie. Byłam troche zniecierpliwiona, wiec musiałam nasłuchiwać go po swojemu. Słyszałam, ze się spieszył, że później przestał się spieszyć i wtedy właśnie pomyślałam, ze zawróci. Wtedy trochę posmutniałam, ale tylko na sekundkę, bo przecież słychać było, ze sie zbliżał. Oczywiście nie planowałam mu wspominac o tym, ze słyszałam go już z daleka, bo przecież wyszłabym na.. na właściwie nie wiem co, ale pewnie nic fajnego. Byłabym nadgorliwa.
-Cześć-uśmiechnęłam się, wciskając swoje okulary przeciwsłoneczne we włosy. Nie były mi potrzebne, ale to przecież piknik. Są takie piknikowe atrybuty, bez których się na piknik nie wychodzi. Saturn się na piknikach nie znał, więc takich okularów nie miał, to nie jego wina, a bardziej moja, ze mu o piknikowych atrybutach nie opowiedziałam.
-On też jest miłośnikiem pikników, chociaż nie wiem czy to kwestia samego w sobie pikniku, czy ciasteczek, które mu piekę specjalnie na tę okazję. Wcześniej piekłam mu je, kiedy uczyłam go mówić, ale zjadał wszystkie, a mówić nie chciał, wtedy już wcale się nie odzywał, jest strasznie uparty i nie chce się nauczyć, a czytałam, ze to możliwe. Być może jestem kiepską nauczycielką-wzruszyłam ramionami-Ale to nic, bo jak dla mnie moze tylko skrzeczeć-dodałam z zadowoleniem.
-Zdążyłam już zrobić miejsce na kocyk, tak wyszło, ze przyszłam wcześniej i miałam na to czas-Wskazałam ręką miejsce, na którym na pozostał już żaden patyk, mogący później wbijac się w tyłek, w sam raz na piknikowy kocyk.
-Rozłożmy go-zdecydowałam, pełna entuzjazmu i nawet złapałam kocyk, zeby zaraz odnaleźc jego dwa rogi dla mnie i dwa dla Saturna, bo z doświadczenia wiem, ze we dwójkę rozkłądanie kocyka idzie lepiej.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Saturn Pią Cze 24, 2011 10:41 am

W sumie to co opowiadała na temat swojej papugi było zabawne. Więc nie ma się co dziwić, że zamiast zwykłego ponurego wyrazu twarzy jaki miałem niemal non stop, na mojej twarzy zagościło coś na wygląd uśmiechu. Małego i kurwa nieśmiałego, bo zamiast patrzeć twardo przez siebie spojrzałem gdzieś na bok, a potem uznałem, że gapienie się na papugę zamiast Fangorę jest o wiele wygodniejsze. Więc tak robiłem. Ten ptak miał mądre spojrzenie. I czułem, że gdyby chciał to by się nauczył mówić, ale widocznie miał wyjebane na ludzką mowę. Postanowiłem go uznać za równego sobie. Trochę dziwne zachowanie, ale chyba nie dziwniejsze niż pieczenie specjalnych ciastek tylko dla papugi. Znaczy nie uważałem Fangorę za dziwniejszą ode mnie. Mieliśmy równy stopień dziwności, tyle, że w całkiem inną stronę.
- Jezu, Fangora, czasami mnie przerażasz tą dokładnością - przyznałem, ale potem zdałem sobie sprawę, że to można w różny sposób zrozumieć. A ja nie chciałem by zrozumiała mnie w zły sposób. - Znaczy wiesz, to w sumie dobrze, dzięki temu wygodniej będzie nam się siedzieć. I w ogóle. - Niezbyt dobrze mi wyszło, dlatego już bez zębnych słówek rozłożyłem kocyk z pomocą dziewczyny. Chwilę nad nim stałem, by potem jednak zdecydować się usiąść. No i co teraz?
Spojrzałem jeszcze raz na Fryderyka, który wydawał się zainteresowany w znaczym stopniu koszykiem.
- Musi uwielbiać te twoje ciasteczka.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Pią Cze 24, 2011 11:11 am

Nie miałam pojęcia czy ta dokładnośc jest w końcu dobra, czy zła, więc podsumowałam to wzruszeniem ramionami. Przestawiłam klatkę trochę bliżej koca i podobnie koszyk.
-Uwielbia. Tobie też upiekłam ciasteczka, tylko takie bez ziaren, jak dla Fryderyka-zaczełam rozpakowywać zawartość koszyka-Upiekłam w kształcie kotów, nie wiem czy to dobry pomysł, bo ich nie lubisz, ale pomyślałam, ze będziesz mógł się wyżywać na takich ciasteczkowych, zamiast na żywych.-zerknęłam na niego pytajaco. Bo w sumie chyba moje myślenie było w mairę logiczne? Bierzesz takiego ciasteczkowego kota, odgryzasz mu głowę i jest fajnie, nie? W każdym razie byłam przygotowana na wszystko, więc zaraz wyciagnęłam kolejne ciastka-Te są zwykłe, gdybyś jednak nie chciał kotów-uśmiechnęłam się i rozkładałam jedzenie dalej. Dopiero teraz uświaodmiłm sobie, ze są raczej małe szanse na to, zebyśmy to wszystko zjedli. Minimalnie przesadziłam z przygotowaniami.-A lubisz wino? Bo znalazłam w kuchni, więc wzięłam. Tylko nie chciałam brać kieliszków, więc są plastikowe kubeczki, to pewnie nie to samo z kieliszka, a z kubeczka plastikowego, ale to przecież piknik. Mozemy go nie otwierać jesli nie chcesz.- bo jeśli o mnie chodzi to rzadko pijałam jakikolwiek alkohol, rzadko pijałam i wino. Poszłam trochę w stereotypy, niby metale pija wino. Pija wino, jedzą koty, chciałam, zeby Saturn czuł się dobrze i miał coś co lubi. Oczywiście pamiętałam jak mówił, ze nie jest zbyt wymagajacy, ale mimo wszystko chciałam się postarać. Tylko trochę za te plastikowe kubeczki było mi głupio, bo jak to tak.. wino z kubeczka.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Saturn Pią Cze 24, 2011 11:38 am

Całe szczęście, że Fangora była gadatliwą osobą, bo z moim mówieniem wiele spodziewać się nie można było. A jakby teraz zapadło jakieś krępujące milczenie pewnie bym zwiał bez słowa. No, ale nie zapadło i nawet się z tego cieszyłem. Za to nawet z zainteresowaniem słuchałem tego co mówiła. Nawet jak zeszła na temat jej przygotowań do pikniku. Co było trochę krępujące, bo przypomniałem sobie, że ostatnio pewnie też się tak postarała, a mnie nie było i się zmarnowało. Teraz też się za bardzo przejmowała. Przecież równie dobrze mogliśmy posiedzieć na kocyku bez niczego. Tyle że dla Fangory pewnie takie siedzenie wcale nie było piknikiem.
- Hmm, jesteś bardzo... kreatywna - przyznałem, nawet dosyć mądrze jak na mnie. Nie za często używałem mądrych słów. Zazwyczaj z lenistwa, ale równie często też po prostu dlatego, że nie posiadałem żadnego bogatego słownictwa. Nigdy nie czułem potrzeby bycia mądrym i jakoś było mi z tym dobrze. Jednak Fangora wymagała użycia jakiegoś wyszukanego słowa, bo sama była wyszukana. - Naprawdę podoba mi się ten pomysł z ciasteczkami - dodałem jeszcze uśmiechając się. Tym razem do niej. Fangora była osobą, którą po prostu chciało się chwalić, by wiedziała, że praca jaką włożyła w piknik jest godna podziwu. Sięgnąłem po ciastko oglądając resztę tego co przyniosła i nie potrafiłem wyjść z podziwu. Serio się postarała. - A ten, ktoś jeszcze do nas przyjdzie? Bo ten, coś dużo tego jest... - zaniepokoiłem się. Nie chciałem by ktoś przychodził. Ale Fangora chyba by mnie wcześniej o tym uprzedziła, nie? Nie ukryłaby tak znaczącego faktu przede mną.
Co do wina... Nie przypuszczałem, że Fangora przyniesie jakikolwiek alkohol, to do niej trochę nie pasowało. Hmm, od wina pewnie bym wolał piwo, ale za nic bym się teraz nie przyznał. W końcu tak się starała dopasować piknik do mnie.
- Wino jest super, kubeczki są super. Jest super - zapewniłem, tym razem jednak tak rozbudowanie i bogato jak zwykle.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Pią Cze 24, 2011 8:26 pm

Byłam kreatywna i podobały mu się ciasteczka, to świetnie. Uśmiechnęłam się i chyba nawet trochę zarumieniłam.
-Dzięki-odpowiedziałam z pełnym zadowoleniem. W końcu nie często ktoś oficjalnie mnie docenia, jak Saturn teraz. Przemiłe to było z jego strony, aż chciałam odwdzięczyć się czymś podobnym.
-Przyniosłeś idealny kocyk. Wszystko się na nim mieści.-to musiało wystarczyć, bo poza kocykiem mogłabym wychwalać tylko to, ze w ogóle przyszedł. Chciałabym to pochwalić, oczywiscie, ze tak, tylko chyba tak nie przystoi. Jeszcze by pomyślał, ze wypominam mu ten nasz ostatni nieudany raz, albo coś. A ja przecież naprawdę cieszyłam się z tego, ze po prostu przyszedł. Sam ten fakt był nawet fajnieszy niż kocyk. Chcoiaż kocyk oczywiście też niczego sobie.
-Chcesz, żeby ktoś przyszedł? No bo wiesz, jeżeli chcesz, to w porządku, jedzenia jest dużo, nawet jest kilka więcej kubeczków. Znaczy ja nikogo nie zapraszałam, ale jesli chcesz..-co prawda kubeczków było wiecej tylko dlatego, że tak łatwo pękają, a nie po to, zeby z kimś się dzielić naszym winem, no ale mogłabym się zgodzić, gdyby bardzo tu kogoś chciał. Nie zakładałam tego na początku i wcale ten pomysł nie wywołał u mnie zbytniego entuzjazmu, ale dobra, przecież ja jestem ugodowa, godzę się niemal na wszystko bez jakiegoś wielkiego proszenia. No i nie chodzi o to, ze nie chcę sie dzielić, piknikowe resztki i tak trafią do czyjegoś żołądka, tylko no. Nie planowałam nikogo więcej. Chociaż mogłam. To całkiem prawdopodobne, ze Saturn nudziłby się tylko w moim towarzystwie, wiec chciałby tu kogoś jeszcze. Jakby się tak zastanowić to naparwdę, całkiem to sensowne.
Aż się zamyśliłam. I za chwilę znowu uśmiechnęłam, sięgajac po wino. Nie miałam bladego pojęcia jak je otworzyć, miało korek, a ja nie byłam przygotowana na korki.
-Ojć, Saturn, wino ma korek-no tak, jakby to było jakieś odkrycie. Wina zwykle maja korki. Czy nie? Mają? Ranyy, nie znam się na winach kompletnie, i mam przed soba jakieś, którego nawet nie umiem otworzyć. Wyciągnęłam butelkę w stronę Saturna, licząc, ze ma w tym jakieś doświadczenie i coś poradzi.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Saturn Pią Cze 24, 2011 9:09 pm

Komplement za komplement. Wiecie co? Lubiłem takie rozumowanie i już dawno zauważyłem, że Fangora właśnie takie posiada. Gdybym kiedykolwiek szukał powody dla którego lubię ją bardziej od reszty to chyba bym właśnie to odnalazł. No, ale nie szukałem i nie miałem zamiaru szukać. Miałem wyjebane na powody skoro skutki są takie fajne. Czasami lepiej nie doszukiwać się takich rzeczy. Bo czasem myślenie nie jest wcale mądre, tylko pogarsza sprawę.
- Om, nie jest zły. - Wyprany w Perwolu. Dobra, nie miałem pojęcia co powinienem na to odpowiedzieć i chyba lepiej by było jakbym wcale się nie odzywał. Bo z gadaniem jest w sumie tak jak z myśleniem. Nadchodzi kiedyś taki moment, gdy twoje własne słowa obracają się przeciwko tobie i wtedy jest wielki klops. Z sosem własnym. A propos jedzenia. Sięgnąłem po jeszcze jednego kota. Nawet nie wiedziałem, że fangora potrafi takie pycha ciacha robić, gdybym wiedział częściej bym o nie sępił, niekoniecznie w postaci pikniku, tylko z dostawą własną. - A ciastka są o wiele lepsze niż dobre - przyznałem.
Nie miałem pojęcia, że Fangora wywnioskuje takie coś z mojego pytania. Gdybym wiedział to bym nie pytał. Ale w zamian siedziałbym niecierpliwie oczekując jakiejś trzeciej osoby i za nic bym się nie mógł skupić. Nawet nie wiem na czym się trzeba skupiać na pikniku. Cholera.
- Nie zapraszałem - stwierdziłem poważnie. - Nawet ładnie poprosiłem brata by się przypadkiem nie zbliżał w te strony, bo nie wiadomo kiedy najdzie go ochota na znalezienie mnie. - Znaczy nie wiem czy Fangora nazwałaby wyzywanie Jowisza od chujów ładną prośbą, ale ja właśnie tak zapamiętałem tą wymianę zdań. Miałem nadzieję, że ten tłumok zapamiętał sobie dobrze co i jak, bo jak zepsuje nam schadzkę to zabiję jak psa. Schadzka. Co ro kurwa za słowo i skąd mi do głowy przyszło? A chuj, nieważne.
Gdy Fangora wyciągnęła w moją stronę butelkę, w pierwszej chwili nie wiedziałem co niby mam zrobić. No bo ten. Może i jestem metalem, satanistą, chujwieczymjeszcze, ale jakoś zbyt wiele okazji do picia i otwierania win nie mam. Dlatego musiałem zapytać czy Fangora nie wzięła ze sobą przypadkiem korkociągu. No, ale skoro poprosiła mnie o pomoc to raczej nie miała. Uch, wiecie nie chciałem jej zawieść to wysiliłem swoje wszystkie szare komórki i wpadłem na coś. Ty, ja jestem wilkiem nie? Kły mam. Kłem się da otworzyć. No to zrobiłem sobie jeden kieł i otworzyłem. Chyba Fangora nie była z tych co brzydzą się obślinienia korka? A może? Może powinienem bardziej pomyśleć? Ale ja miałem takie uprzedzenia co do myślenia!
- Proszę - powiedziałem w końcu podając jej butelkę jednocześnie chowając swój kieł.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Nie Cze 26, 2011 10:02 am

Niezmiernie miło słuchało mi się o tym, że ciastka są dobre. W końcu naparwdę się starałm przy ich przygotowaniu. Odnalazłam starty przepis babci i nawet go trochę udoskonaliłam. Myśle, że Saturn rzadko jadł ciastka, dlatego tak mu smakowały, bo ja jadam ciastka często i wiem, ze te moje są normalne, całkiem przeciętne, moznaby powiedzieć. Albo jadł często i po prostu trafiłam w jego gust? To dopiero byłoby świetne. Tak czy inaczej, jedyne czego byłam pewna co do tych ciastek, to to, że są lepsze od prawdziwego kota. Fakt, ze kota nigdy nie jadłam, ale przecież ich się nie je. Nie moga smakować. Niby Chińczycy robią z nich kisiel i ciastka, ale..eh, na samą myśl aż mnie ciary przeszły.
-Ja nawet często piekę ciastka. Jeżeli ci smakują to mogę ci je czasem podrzucić.-zaoferowałam się. Może coś w tym jest, że przez żołądek do serca. Nie żebym miała jakiś niecny cel dostania się do serca Saturna, on przecież je koty, ale mógłby zostać moim przyjacielem. I lubiłby mnie wtedy za ciastka, a gdyby urwało mi ręce w wypadku i nie mogłabym ich robić, to by przestał mnie lubić. To straszne, jednak tak nie chcę.-Znaczy wiesz, one i tak zwykle leżą w kuchni i ktoś je prędzej czy później zjada.-dodałam, wzruszajac lekko ramionami.
-Yhym, to super-kiwnęłam głową, kiedy już wyjaśniliśmy sobie, że piknik jest tylko dla nas. Nie wiem czy to zabrzmiało dobrze, chciałam się z tego wycofać, ale już nie miałam jak, bo co miałam wymyślać? Że kocyk jest dwuosobowy? A tam. Przecież to tylko piknik. Całkiem zaskakujacy piknik, bo nie miałam pojęcia, że Saturn może tak z tym zębem. Aż się przestraszyłam, kiedy coś wyskoczyło mu z ust. Zaraz załapałam, ze to tylko jego kieł, albo raczej kieł jego drugiego wcielenia i mogłam odetchnąć.
-Dzięki. Nie wiedziałam, ze tak można-zaśmiałam się nawet, mając świadomosc tego jak głupia musiała być moja przerażona mina 'OBOZE SATURN, COŚ WYPEŁZŁO CI Z UST'. Wzięłam butelkę, rozłożyłam kubeczki, wlałam do nich trochę wina.. Znaczy nalałam do pełna, ne wiem ile się tego leje. Pewnie tyle, ile się zmieści. Jak się okazało, nalałam za dużo, bo kiedy tylko sięgnęłam po kanapkę i jeszcze przypomniałam sobie, że Fryderyka można wypuścić, bo on i tak nigdzie nie ucieknie, potraciłam jeden z kubeczków ręką, przez co na kocyku powstała wielka plama. Fryderyk wyglądał na całkiem rozbawionego, jest dla mnie takim wsparciem! ha!
-Och.. ja.. ja.. mam chusteczki. Przepraszam.-jęknęłam i rzuciłam się do poszukiwań chusteczek. -To nic, to się wypierze, nie powinno być plamy. Ja ci to wypiorę. Nie gniewaj się.-zaoferowałam się, no bo co. Głupio mi było, że zabrudziłam kocyk winem.


Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Saturn Nie Cze 26, 2011 12:27 pm

Nieźle się zaskoczyłem, gdy Fangora wyskoczyła z taką propozycją. Przecież przed chwilą o tym niechcący pomyślałem, nawet nie zagnębiając się nawet w to, bo przecież wiedziałem, że... No cóż, zapytam normalnie i prosto: czy ktokolwiek kiedykolwiek zechciałby piec ciastka dla kogoś takiego jak ja? Nie sądzę. Nie żebym miał jakąś zaniżoną wartość osobistą. Bo jak dla siebie byłem zajebisty, inni tego po prostu nie ogarniali albo nie chcieli zrozumieć. Nie wiem czy Fangora dostrzegła, że wcale nie jestem taki zły i właśnie dlatego chce dla mnie piec ciastka. Czy może po prostu to ona jest tak zajebista, że nie warto się nawet nad tym zastanawiać? Nie wiem czemu, ale nagle uznałem, że pewniej się będzie trzymać ten drugiej propozycji.
- Eee... Nie byłoby to dla ciebie problemem? Znaczy ten, nie chce ci zabierać twojego czasu, bo pewnie masz milion innych ciekawszych rzeczy niż marnowanie dnia dla mnie. I te ciastka w kuchni są na serio twoją robotą? - zdziwiłem się. Parę razy dopadłem jakieś ciastka w kuchni i na serio były dobre. Różniły się trochę od tych na pikniku, jakby Fangora bardziej się starała niż na co dzień. A może to było tylko takie moje własne odczucie, bo zazwyczaj te ciastka w kuchni jedynie pożerałem w błyskawicznym tempie. Bo nie lubiłem takich pomieszczeń jak kuchnia. Tylko chorzy na umyśle ludzie tam siedzą. Nie chciałem się zarazić. Dlatego propozycja Fangory co do podrzucania tak mnie zainteresowała, nie musiałbym tak zachodzić. Poza tym, gdyby to robiła istniałaby szansa... Może wtedy częściej byśmy się spotykali, jakkolwiek to głupio brzmi.
Fajnie, że i mnie i Fangorze odpowiadało, że jesteśmy sami. Fajnie, że się dogadaliśmy. Niefajnie, że zamiast pomyśleć przed pokazaniem kła, nie pomyślałem. Przejąłem się, że będzie się brzydzić śliną, a ona się przestraszyła. No jasne, jak można nie bać się wilkołaka. No kurwa. Saturn ogarnij się czasem. Dziewczyny nie przepadają za owłosionymi, cuchnącymi bestiami. Ale teraz miałem na to wyjebane. Znaczy nie na strach Fangory. Dlatego postanowiłem więcej tak nie szaleć bez ostrzeżenia. - Sorry - mruknąłem cicho gapiąc się w swoje dłonie. A przez to gapienie zupełnie nie zauważyłem co się dzieje. Może gdybym zauważył podziałałby jakiś mój refleks, który miałem. Podobno. Ale tak wino wylądowało na kocyku i chuj.
- Fangora, spokojnie, nie przejmuj się - zacząłem po raz kolejny dziwiąc się jak niektórzy potrafią się martwić takimi drobiazgami. - Nic się nie stało. I nawet nie myśl by mi go prać. Sam upiorę, umiem. - No tak nie potrafiłem nie pochwalić się zdobytą niedawno umiejętnością. A przecież tak głupio to brzmiało. Ale naprawdę kocyk był w tej chwili mało ważny, a tym bardziej plama na nim. - Spójrz lepiej na Fryderyka, chyba się zdenerwował - spróbowałem zwrócić jej uwagę na coś innego.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Sro Cze 29, 2011 7:00 pm

Oczywiście, bo robienie czegoś dla kogoś ot tak, bez okazji, jest strasznie dziwne. Pewnie gdyby ludzie mieli podejscie podobne do mojego, to świat byłby lepszy, bo nikt by sobie nie szkodził, a tylko byśmy sobie pomagali. Ja tak lubię i nawet nie liczę na nic w zamian, bo co to za frajda, zrobić cos dla kogoś, kiedy i tak chcesz czegoś za to. Równie dobrze można nic nie robić, bo biorąc cos za coś wychodizmy na zero i tak naparwdę nie zmienia się nic. Cóż, jestem na jakimś innym poziomie postrzegania, bo naparwdę widzę to jako jedna z nielicznych. Usmiechnęłam się wyrozumiale i cicho westchnęłam.
-Saturnie, oczywiscie, ze to dla mnie żaden problem.-że juz nie wspomnę o marnowaniu dnia. On naparwdę nie miał pojęcia jaką frajdę może mi sprawić, pozwalajac mi się wykazać w czymkolwiek. Nie uświadomię go. Trudno. I chyba znowu troche się zarumieniłam kiedy zapytał o te ciastka w kuchni. Tak sobie dopowiedziałam, ze mu smakowały. I nawet, dla własnego dobra, wolałam nie dopytywać. Łatwiej było skwitować to uśmiechem i kiwnięciem głowy.
-Nie no, nic się nie stało, po prostu nie wiedziałam-zapewniłam. Drugi raz już bym się tego kła nie wystraszyła.. albo i tak, bo przecież.. No wyszedł mu kieł z ust. Moze faktycznie lepiej, zeby już tak nie robił..Ale nie miałam zamairu go ograniczać, więc standardowo, uśmiechnęłam się i przemilczałam.
Podobnie musiałam postąpić z kocykiem. Uśmiechać się tylo. Tym razem dlatego, ze było mi głupio potwornie. Nie lubie brudzić. Nie lubię brudzić swoich rzeczy, a jeszcze bardziej cudzych. Uśmiechałam się i nadal uklepywałam chusteczki na plamie.
-Zobacz, juz prawie nie widać-stwierdziłam, ale na wszelki wypadek rozłożyłam tam jakąś serwetkę. Dla własnego poczucia estetyki.
A jesli chodzi o moją koncentrację, to po prostu nie jest z nia najlepiej. Strasznie szybko się rozkojarzam, wiec wystarczyło krótkie 'spójrz', żebym odciagnęła swoją uwagę od kocyka i faktycznie spojrzała na Fryderyka.
-Nie, on chyba tak po prostu wygląda. Powinien dostać swoje ciastka, albo coś. Ja w sumie nie wiem czego on chce, więc zawsze kiedy tak patrzy, to daję mu jeść. Gdybym go rozumiała, byłoby łatwiej, a tak to musze zgadywać. Ale czasem zabieram go na przegląd do Kostka i on mi wtedy mówi, ze z Fryderykiem wszystko jest okej. Teraz chyba też jest dobrze..-zmrużyłam lekko oczy, przyglądając się papudze, a za chwilę podsunęłam jej rękę, na którą szybko wskoczyła. Musiałam przyjrzec się blizej.
-Coś się stało, Fryderyku?-zapytałam cicho, jakbym nie do końca chciała przyznać przed Saturnem, ze owszem, gadam ze swoją papuga, chociaż mam świadomość, ze się wzajemnie nie rozumiemy. -Wszystko z nim ok.-oznajmiłam Saturnowi z szerokim uśmiechem. To takie miłe, ze troszczył się o Fryderyka!-Fryderyk boi się latać, albo nie umie i chyba trochę mu wstyd.-wyjasniłam. Kiedyś Fryderyk latał, ale jakiś czas temu przestał i koniec. Po prostu już nie lata. Ludzie pod wpływem jakiegoś szoku moga przestać mówić, a on przestał latać.
-Pewnie myślisz, ze gadam bzdury, bo przecież i tak nie rozumiem czego on ode mnie chce, ani on nie rozumie czego ja chcę, ale wiesz.. to taka.. specjalna więź. Bo on jest mój no i rozumiesz.. -wyjasniłam, lekko speszona, ale szczerze w tą naszą więź wierzyłam.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Saturn Sro Cze 29, 2011 7:50 pm

Nie wiedziałem jak dokładnie określić to co teraz zacząłem sądzić o Fangorze, bo nawet brakowało mi na to odpowiedniego słowa. Miałem zbyt skąpy ich zasób, więc nie ma się co dziwić. Znaczy... Nie do końca ją podziwiałem za to całe robienie różnych rzeczy dla innych, bo według mnie było to głupie. Po prostu byłem jakimś dziwnym trafem nawet miło do tego nastawiony, gdy w grę wchodziła Fangora. Może chodziło o to, że pozostali "działacze na rzecz ludzkości" od razu na wstępie mnie skreślali, a Fangora zrobiła inaczej? Cholera nie wiedziałem, więc lepiej już nie tykałem tego tematu. - Dzięki - zakończyłem tylko z uśmiechem na ustach. Ale chwilę potem ten uśmiech przerodził się w grymas, bo sobie uświadomiłem, że coś za często się on pojawia. Jakbym nagle stał się innym człowiekiem. Jowisz by mnie za to zjebał, a z Jowiszem się liczyłem. Tyle że czy w tej chwili nie liczyłem się bardziej z Fangorą niż z nim? Ta wiadomość była wystarczająco druzgocząca, by przestać się uśmiechać.
Całe szczęście, że szybko zapomniałem do jakich wniosków doszedłem.
- Mówiłem, że to nic takiego - stwierdziłem, gdy Fangora jeszcze raz wspomniała o plamie. Zresztą to był tylko plutonowy kocyk, a nawet jeśli by nie był to co z tego? Poświęcił bym nawet własną skórę i się nie przeją. Choć chyba nie ma sensu rozpaczać nad rozlanym winem na skórze. Bo się wytrze. Mniejsza z tym.
Ale dobra, zwróćmy teraz uwagę na Fryderyka, zdrowy okaz swojego gatunku, który z niewiadomych przyczyn nie jest do końca zdrowy, a chory. Owy okaz zachowywał się w sposób normalny według jego właścicielki, ale postronni uczestnicy pikniku zaobserwowali jego nieprawidłowość. Na uczestnikach można było polegać, bo kierował nimi ukryty zwierzęcy instynkt, tylko owi uczestnicy bali się przyznać do swoich obserwacji w obawie przed zasmuceniem właścicielki. Czytała kurwa, Krystyna Czubówna. Na serio wolałem nic więcej nie mówić, skoro Fangora była przekonana do swoich racji. Zresztą co ja się znam na papugach.
- Mogę mu dać ciastko? - zapytałem, bo przecież nie wiedziałem jak będzie sie zachowywał wobec obcych. A ciastko mu dać chciałem, bo tak. Ma ktoś kurwa wąty do mojego chcenia? I dobrze, że nie ma. - No co ty, wcale nie myślę i rozumiem. Gadanie do zwierząt przecież jest normalne, sam tak robię - zapewniłem.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Sro Cze 29, 2011 9:04 pm

No dobrze, może nie byłam zbyt dobrą właścicielką Fryderyka, albo zbyt dobrze przystosowaną do życia osobą, bo ja po prostu nie dopuszczałam do siebie złych myśli. Znaczy starałam się z całej mocy tego nie robić. Byłam aż niepoprawnie optymistycznie nastawiona, a jesli chodzi o 'to co złe', to chyba permanentnie byłam w fazie zaprzeczenia. Nie doszukiwałam się i nie widziałam żadnych złych oznak ani w mojej papudze, ani w niczym i nikim innym. Tak było mi dobrze i w sumie nie myślałam nigdy o tym, czy tak faktycznie jest dobrze na dłuższą metę. Dla mnie było po prostu dobrze. Zawsze dobrze. Nie chciałam tego zmieniać, być moze trochę sie nawet bałam cokolwiek zmieniać, bo nagle okazałoby się, ze i w swoim życiu znalazłabym aspekty, które wcale dobre nie są, a nie oszukujmy się, miałabym gdzie szukać.
W związku z moim 'jest dobrze' nastawieniem, nawet gdyby Saturn oznajmił mi swoje wątpliwości co do Fryderyka całkiem oficjalnie, to pewnie bym zaprzeczyła, przekonując, ze jest dobrze. Na tą chwilę nie miało większego znaczenia czy powiedziałby co widzi, czy nie, bo i tak nie dopuszczałabym do siebie niczego złego. To tak jakbym miała swoją wrodzoną tarczę, która chroni mnie przed całym złem świata. No.
Moja tarcza nie jest aż tak doskonała i zwykle, kiedy już zostaję sama ze sobą, po upływie kilku godzin, zaczynam się zastanawiać, a potem panikować. Saturn o tym nie wie, ale ja będę pamiętać o tej jego drobnej sugestii, że niby Fryderyk zdenerwowany. Bedę przyglądac się papudze uważniej, a potem pojdę do Kostka, zeby kolejny raz upewnić się, że jest dobrze.
-Możesz dać mu ciastko-odpowiedziałam wesoło. Nawet mi się podobało, że Saturn chce zaprzyjaźnić się z Fryderykiem. Przynajmniej ja to jako próbę zaprzyjaźnienia się, odebrałam.Czy nie byłoby wspaniale? Mój najlepszy przyajciel, którym niestety jest tylko papuga, i Saturn. Który, jak wiadomo, jest niesamowitym, ciekawym człowiekiem. Takim ogólnie osom.
Wyciagnęłam rękę z Fryderykiem do Saturna, papuga zdecydowanie nie miała niczego przeciwko, jakby czułą co się święci. Ciacha się święcą, wiadomo.
Cieszyłam się jak głupia, bo.. no dobra, mam zbyt głupie porównanie jak na tą chwilę, więc zostańmy przy tym, ze byłam naparwdę zadowolona.
-Naprawdę z nimi rozmawiasz? Saturnie, przecież ty nie masz zwierząt.-uśmiechnęłam się. Chyba zaczęłam sobie troszkę zbyt pochlebiać, ale uznałam, ze Saturn wcale tak nie robi, a powiedział tak, zeby było mi miło. Chciał być dla mnie miły.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Saturn Czw Cze 30, 2011 12:49 am

Niektóre rzeczy docierały do mnie odrobinę później niż powinny było dochodzić, dlatego nie ma się co dziwić, że dopiero teraz uświadomiłem sobie, że Fangora wcześniej powiedziała, że Fryderyk nie lata. Kurwa, nielatająca papuga. Nawet samo to mówiło, że coś z nią jest nie tak. Ale po raz kolejny miałem jakiś opór wewnętrzny żeby jednak nic nie powiedzieć tylko grzecznie siedzieć i potakiwać Fangorze. Co to się porobiło, no ja pierdolę. Nie chciałem zatracić siebie przez tą schadzkę, ale chyba właśnie tak zaczynało się dziać. Nie dam się jednak tak łatwo i po prostu wypalę na głos swój pomysł.
- A co do tego nie latania Fryderyka, to nie próbowałaś go nauczyć z powrotem? Znaczy na pewno próbowałaś, ale czy nie pomyślałaś by posunąć się do jakiś radykalnych środków typu puszczenie go z urwiska? - zapytałem. Ale byłem jednak głupi, gdzie by Fangorze taka rzecz do głowy przyszła. Chyba jednak lepiej było się zatracić i nic nie mówić. - Albo dobra, nic nie mówiłem. Przecież nielotna papuga też jest fajna, a fajnych zwierząt się przecież nie torturuje, to by było głupie - przyznałem. - Fryderyk jest spoko ptakiem, nawet jak nie lata - te słowa skierowałem już do niego, bo akurat miałem ten moment gdy mogłem podać mu ciastko. - A on je je całe, czy trzeba mu pokruszyć? - zapytałem, ale Fangora nie musiała nic odpowiadać, bo papuga właśnie chwyciła ciastko w szpony i pochylając łepek do swoich nóg zaczęła je dziobać. No i fajnie. Mam nowego kolegę. Może nawet inteligentniejszego od połowy dotychczasowych znajomych. Ja tam się cieszę. Choć nie powiem, że moim głównym celem życiowym jest pozyskiwanie przyjaciół. Takie cele mógł stawiać sobie Pluton, mógł bo wiedziałem, że i tak za nic tego nie uda mu się zrobić. Heh.
- No to co, że nie mam. Na świecie jest wiele zwierząt. A najlepiej się gada do pająków, które zabłąkały się w rezydencji. Ja w ogóle nie wiem czemu ludzie się tak nimi brzydzą i je zabijają. Ja tam zawsze je zabieram i wynoszę na zewnątrz. Wtedy do nich gadam. Nie boisz się pająków? - Chyba po raz pierwszy tak łatwo przyznałem się przed kimś do takiej rzeczy.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Czw Cze 30, 2011 10:55 am

Czy on żartował z tymi radykalnymi środkami? Patrzyłam na niego w skupieniu, szukajac czegoś co przekona mnie do tego, ze to jednak żart. Nie znalazłam żadnych drgnięć kącików ust, żadnych mrugnięć, nic. Saturn prawdopodobnie na serio zrzuciłby go z urwiska. Zamrugałam oczyma. Moze po prostu zartuje w taki sposób, ze nie idzie tego poznać. Nie powiem, zebym była jakąś fanką czarnego humoru, ale jeżeli on jest, to nie powinnam mu mieć tego za złe. Pewnie tak było. Czarny humor opanował do perfekcji i to dlatego nie zauważyłam żartu. Z urwiska, dobre, dobre.
Nie, kurcze, to wcale nie było dobre, jak to tak, z urwiska.
-Ale z urwiska? Tak zrzucić i już? A jakby nie nauczył się na nowo latać przez to urwisko?-dopytałam, marszcząc brwi. Nawet cięzko było mi sobie wyobrazic tak straszną rzecz. I co czułby Fryderyk lecąc w dół? Na, tak jakby, pewną śmierć? Chyba trochę zbladłam, nie żeby to było po mnie widać.
Nawet nie zdązyłam niczego odpowiedzieć na jego drugie pytanie, bo Fryderyk już pałaszował ciastko. I jak dla mnie, wyglądał na całkiem zadowolonego.
I ja też wyglądałam na całkiem zadowoloną, kiedy zaczął mówić o pająkach. Nie spodziewałabym się po nim, ze je ratuje przed ludźmi w rezydencji. Że ich nie depcze to jeszcze rozumiem, przecież każdy wie, że przez zabicie pająka pada deszcz, no ale żeby tak się o nie troszczyć? To fajne. I fajnie, że mogłam tak odkrywać dobre serduszko Saturna.
-Bo one mają te wiesz.. włochate nóżki. I za dużo oczu.-wyjaśniłam. Dla mnie to własnie był powód, dla jakiego pajaki nie były moimi ulubieńcami. Nie zebym ich w jakiś sposób nie lubiła, przecież to tylko pająki, jak inne psy czy koty, albo papugi, albo jeszcze cos innego.
-Ale nie, nie boje się ich. Są fajne.. takie wiesz, ciekawe.-no dobra, moze trochę skłamałam, moze jednak odrobinę się ich bałam, ale przecież głupio byłoby się przyznać.
-Saturn, zupełnie zapomniałam!-zaczęłam entuzjastycznie.-Przecież wzięłam gry. Lubisz piknikowe gry? To są w sumie takie gry dwuosobowe, mozemy pograć. Zawsze je biorę na pikniki. No i nie chcę żebyś się nudził, bo skoro to twój pierwszy piknik, to musisz dobrze go wspominać-zaczęłam wygrzebywać różniaste gry z torby. 'Zgadnij kto to?' świetnie!
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Saturn Czw Cze 30, 2011 7:23 pm

- Podałem zły przykład, weź lepiej zapomnij - zwróciłem się do niej. W moich myślach to zabrzmiało jak prośba, ale nie wiem jak Fangora to odebrała. Ale nawet nie chciało mi się poprawiać. A nich kurwa płacę za moją lekkomyślność i gadanie takich rzeczy. Zresztą jeżeli mieliśmy urządzać więcej takich pikników (a rzecz dziwna, właśnie tak chciałem by było) Fangora musiałaby chociaż przywyknąć, że od czasu do czasu mam dupne pomysły i zwyczajnie psuję nimi wszystko. Znaczy w tym wypadku psuję. Bo na przykład jak jestem z Jowiszem głupie pomysły są wyśmienitym sposobem zapychania czasu. No, ale inne osoby, inne okoliczności, taki był świat. Ogólnie to nie wiem dlaczego akurat założyłem, że to Fangora miała niby się przyzwyczajać, przecież ja mogłem się nauczyć trzymać język za zębami. To przecież też było jakieś rozwiązanie. A może wcale nic nie musieliśmy, a jedynie tak mi się wydawało? A cholera ta wie. I tak jestem wystarczająco skołowany, nie będę się jeszcze nad tym tak rozwlekał.
Spróbowałem pogłaskać Fryderyka, choć na początku miałem taką chwilę zwątpienia czy głaszcze się jedynie te futerkowe stworzenia, a resztę ignoruje, czy nie. Ale wtedy skojarzyłem sobie, że jak się ma węża to się mizia go po psyku, to dlaczego i ptaków nie można? A Fryderyk miał wyjątkowo miłe piórka.
- Ojtam nóżki i oczy. Przecież on też musi uważać nas za dziwadła ograniczające się jakimiś głupimi ubraniami, latającymi bez powodu w tą i we w tą narażając go na bezpieczeństwo i odganiając jego obiad w postaci meszek, czy coś - rzuciłem starając się nie zabrzmieć tak, że niby bardzo się tym przejmuję. Bo nie przejmowałem. Serio. Ani trochę. Tak tylko sobie gadam. - Ale są ciekawsze zwierzęta w rezydencji niż pająki - dodałem jeszcze. Ostatnio widziałem coś naprawdę dziwnego, ale wolałem już nie straszyć Fangory. Jeszcze mi tu biedna po pikniku nie będzie mogła zasnąć.
Zrobiłem serię dziwnych min gdy usłyszałem o jakiś grach. Tak szczerze jedyną planszową grę (o ile takie Fangora miała na myśli!) jaką kojarzyłem to był monopol. Dyńkowi rodzice mieli na tym punkcie obsesję i stale namawiali jakieś "dziecko" do gry. No przepraszam, ja się nigdy nie tknąłem tego czegoś. Ba, z Jowiszem zawsze rozwalaliśmy wszystkie domki tak niby przypadkiem. Bo on mnie popchnął mamo! Ale nieważne. Nadal robiłem miny coś pomiędzy nabraniem powietrza, zwężaniem ust i parokrotnym mruganiem na przemian z wytrzeszczaniem oczu. Bo nie wiedziałem co mam odpowiedzieć.
- Ten, Fangora, ty pamiętasz jak mówiłem, że w życiu na pikniku nie byłem? To do tego w życiu nigdy możesz jeszcze dopisać nie grałem w żadne gry. Oprócz berka. - Spojrzałem w kierunku tych całych gier. - No, ale jak chcesz i masz dużo cierpliwości w zanadrzu to możesz mi coś wytłumaczyć, nie mówię nie.
I nie mówię również mam wyjebane, a to dziwne.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Sob Lip 02, 2011 7:38 pm

-No dobraa-uśmiechnęłam się wyrozumiale. Niech i tak będzie, ze to zły przykład był. Nie miałam zamairu się teraz tego uczepić i wnikać, i drążyć, i męczyć. Mi się naparwdę łatwo zapomina, żaden problem. O, już właściwie nie pamiętam o co chodziło.
Były teraz ważniejsze sprawy, na przykład taka, ze szczerze zaczełam się martwić o dzieciństwo Saturna. Jak mógł być dzieckiem i nie grać w gry? Przecież gry są niezbędnym atrybutem dzieci. Każde dziecko gra w gry. Karciane, planszowe, słowne. Jeeejjj, będę musiała go tego wszystkiego nauczyć! Ciekawe czy chociaż rodzice nauczyli go jeździć na rowerze? O to w sumie też mogłabym zadbać, nie byłoby problemu. Aż westchnęłam, czując obowiązek nadrobienia z Saturnem jego dzieciństwa. Bo czymże był tylko 'berek'.
-Naparwdę nigdy?-uśmiechnęłam się przy okazji. Nie zebym śmiała się z niego, ale to jednak trochę zabawnie dziwne było.-Saturnie, więc co robiłeś w swoim dzieciństwie?-zapytałam trochę nawet nieśmiało. Nie chciałam zrobić się teraz jakaś wścibska. Nie chciałam też mu współczuć, a już powoli zaczynałam, bo wyobraziłam sobie jego dzieciństwo przed telewizorem, albo ganiającego się z Jowiszem po kuchni, przed śniadaniem.
-Nie żeby berek był zły, to całkiem.. fajna zabawa. Moze nawet jedna z fajniejszych-zapewniłam, kiwając głową. Chciałam go trochę pocieszyć, zeby nie pomyślał, że jego dzieciństwo zostało zmarnowane. To mógłby byc cios dla każdego człowieka, nawet takiego jak Saturn.
-Na dobry początek możemy zagrać w zgadywanie kim jesteśmy. Wiesz, ja wymyślam kim jesteś, a ty kim ja, i trzeba zgadnąć. Trzeba zadawać pytania i odpowiadać tylko tak, albo nie. Mam nawet karteczki klejące, wystarczy zapisać na nich postać i przykleić do czoła, żeby nie oszukiwac i nie podglądać.-wyjasniłam. Już nawet miałam kilka pomysłów na postać dla Saturna, jakaś Marylin Monroe, albo Barack Obama.-Chociaż mozemy też zagrać w 'Chinczyka" (...)-wymieniłam tylko te gry, króte ze sobą wzięłam, każdą krótko opisując. Miałam lekki słowotok, ale liczyłam, ze Saturn się w tym wszystkim połapie.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Saturn Sob Lip 02, 2011 8:09 pm

Jej pytanie o moje dzieciństwo zabrzmiało naprawdę poważnie i w pierwszej chwili chciałem je całkiem zignorować wykręcając się jakimś głupim powodem. Tak by postąpił normalny Saturn, który nie lubił gadać z ludźmi bo to jedynie psuło mu humor. Oni zawsze mówili takie denne i pozbawione sensy słowa, że normalnie chciało się udać w krzaki i porzygać. Tylko istniał jeden bardzo poważny powód, dla którego postanowiłem jednak odpowiedzieć, a nie olać. Bo z Fangorą wbrew pozorom chciało mi się pogadać. I nie sprawiało mi to żadnych odruchów wymiotnych.
- Szlajałem się z Jowisze oczywiście - odpowiedziałem, właśnie na tym mogłem zakończyć, ale jak już wspominałem lubiłem rozmawiać z Fangorą nawet na tak głupie tematy. - Mieliśmy własną bazę pod drzewem i ją okupowaliśmy, wiesz, nie dopuszczaliśmy tam resztę rodzeństwa udając, że są potworami. - Ominąłem fragment z tym, że zazwyczaj podpalaliśmy tam sobie jakieś pety, albo pociągaliśmy z butelki, bo jednak to nie pasowało do pikniku. Byłem pierwszy raz na nim, ale w ciągu jego trwania chyba już pojąłem co należało do jego części, a co nie. I na pewno nie było to wspominanie o tym jak wcześnie z Jowiszem zaczęliśmy używkować. - Często się przeprowadzaliśmy to też zwiedzanie okolicy na rowerach było jednym z naszych ulubionych zajęć. Raz próbowaliśmy wyszkolić rodzinę lemurów tak by można było na ich pokazać pobierać opłaty. To w zasadzie wszystko. A co? Ty miałaś inne dzieciństwo? - zapytałem z zainteresowaniem. Wiecie, akurat to mnie trochę zaciekawiło. I fajnie byłoby usłyszeć, że choć teraz tak wiele nas dzieli to kiedyś, jak byliśmy mali, byliśmy z Fangorą w zasadzie do siebie podobni.
Słuchałem uważnie tego jak Fangora tłumaczyła mi zasady gry, by nie prosić jej by powtarzała jeszcze raz. Ale niestety nie ogarniałem. Niby jakie osoby? Takie, które znamy? Czy takie które znamy tylko na niby?
- A wolniej? - poprosiłem. - Znaczy wiesz, chyba możemy spróbować. Czemu nie. - uznałem. Naprawdę nie chciałem już się pytać o pozostałe gdy, bo jeszcze zaczęło by mi się to wszystko mieszać i wyszłaby jedna wielka chujnia. Nie żebym się przejmował. Będzie jak będzie. Oby tylko Fangora miło spędziła czas. Tak, to chyba był cel tego dlaczego tutaj jestem. O cholera, ja to dopiero mam zapłon. Uświadamiać sobie takie rzeczy po takim czasie. Chciałem by Fangora była po prostu ze mnie zadowolona.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Sob Lip 02, 2011 8:43 pm

Uf, całe szczęście. Nie było tak źle, skoro jednak na rowerze jeździł. To mnie niesamowicie pocieszyło. Uśmiechnęłam się z ogromną ulgą.
-Nie miałam rodzeństwa, które mogłoby robić za potwory.-wyszczerzyłam zęby. To chyba była głowna różnica między naszymi dzieciństwami. No i moze jeszcze to, że ja, jak na dziewczynkę przystało, lubiłam bawić się lalkami i czesać włosy przed lustrem. Nic ciekawego.
-Poza tym nie aż tak inne, ale często grałam w różne gry.-wyjasniłam, o dziwo wcale się nie rozgadując. W sumie nie lubiłam mówic o przeszłości, wolałam teraźniejszośc i przyszłość. Słuchać o przeszłości to już bardziej. I naparwdę, nie było chyba gry, w którą nie miałabym okazji zagrać. Bo przecież jeździłam trochę po szpitalach, a co tam sie robi, jeżeli nie gra w gry? W telewizji mają zwykle tylko kilka kanałów i każdy chce oglądać coś innego, więc ciężko znaleźć cos dla siebie. W domu już tyle nie grałam, lepiej było jeździć po wyspie na rowerze i ratować owady z kałuż po deszczu. Miło wspominam.
-To świetnie.-ucieszyłam się niezmiernie, kiedy zgodził się w cokolwiek pograć. Ochoczo wyciagnęłam karteczki, zapisałam na jednej imię i nazwisko postaci, zasłaniajac oczywiscie ręką, żeby nie przyszło mu do głowy jakieś oszukiwanie, no i zaraz nakleiłam karteczkę na saturnowym czole. -To musi być w miarę znana postać, może byc też fikcyjna-gotowa do boju, dałam mu ostatnie instrukcje. Pewnie potrzebował chwili do zastanowienia. Wykorzystałam ową chwilę na kolejna próbę nalania sobie wina. Tym razem niczego nie rozlałam, spróbowałam tego zacnego trunku z ciekawości, nie miałam pojęcia jak to pić, wiec piłam jak zwykły soczek. Nawet słomkę sobie wyciągnęłam, bo przecież nigdzie nie słyszałam, zeby wina przez słomkę nie pić. Nie było zbyt dobre. Musiałam się skrzywić. Z moim zmysłem smaku mogłabym zgadnąć, że koło winogron to to nie stało, a jedyną prawdziwą informacją z etykietki jest rok produkcji. 2011.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Saturn Sob Lip 02, 2011 9:24 pm

Takie zapewnienie mi wystarczyło i od razu poczułem się lepiej. W końcu wszystkie dzieciaki były do siebie w chuj podobne i choć jak jesteśmy mali to tego nie zauważamy, dopiero później uznajemy, że te krasnale to tylko jednakowe maszyny do robienia hałasu, które lepiej zamknąć w jakimś blaszanym domku pod drzewem niż pozwolić siedzieć w domu. Prawie nigdy nie siedziałem w domu. Nawet nie jestem pewien, czy mieliśmy w domu telewizor. A pfff.
W sumie to jak zwykle za nią nie nadążałem, najpierw mówimy o dzieciństwie, a już za chwilę zaczynamy już grać. No fajnie. Szkoda, że ja zamiast skupić się jeszcze raz na zasadach patrzyłem z zainteresowaniem na to co Fangora ma w szklance. Słomka. Do wina. Aha. No dobra. Czemu nie. Może właśnie takie są zasady pikników, ja się tam nie znam. Nieświadomie sam wziąłem własny kubek i wsadziłem tam słomkę, choć zawsze uważałem takie coś za strasznie pedalskie zachowanie. Ale cóż, nie będę przecież kwestionować zasad pikniku. A i tym sposobem Fangora nie wyglądała głupi pijąc wino ze słomki, bo ja piłem z nią.
- To ja też mam coś napisać? - zapytałem ostatni raz, a potem z dziwną miną główkowałem się chwilę kogo by tu wybrać. Bo w końcu musiałby być to ktoś kogo i Fangora mogłaby znać. Jakbym napisał jakiegoś pierwszego lepszego metalowca nie miałoby to zupełnie sensu i zwyczajnie żadna zabawa. Bo o ile mi się zdaje miała to być zabawa. Przykleiłem jej kartkę na czoło zahaczając o włosy, bo przez chwilę nie chciała się przyczepić. Ale potem już siedziała. - To może ty pierwsza zadaj pytanie? Wiesz, żebym obczaił co i jak - zaproponowałem zezując na swoje czoło, ale nic nie było widać. Rozejrzałem się też czy przypadkiem nie ma tu czegoś w czym byłoby widać moje odbicie i bym mógł przeczytać. Nieeee, ja wcale nie chciałem oszukiwać. Po prostu nie chciałem wypaść na durnia.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Fangora Sob Lip 02, 2011 10:26 pm

Ja to jednak mam intuicję. Niby na winach kompletnie się nie znam, a jednak słomka była świetnym strzałem, bo jak widać, tak właśnie się z winem robi. Saturn tak robi, a on się pewnie na tym zna. Jemu chyba smakowało bardziej niż mi, bo nie zauwazyłam, żeby się bardzo krzywił. Nie będę mu psuć smaku, wspominając o raczej mało szlacheckim pochodzeniu naszegu trunku. Pociągnęłam kolejnego łyka i szczerze mówiąc, moze to jest właśnie magia wina, ale ten łyk był już smaczniejszy niż pierwszy, chociaż nadal nie doszukałam się w nim niczego wytwornego. Zaciekawiona działaniem wina, przysunęłam słomkę do ust po raz trzeci. No magia. Z każdym łykiem lepsze.
-Tak, tak. Musisz wymyślić cos dla mnie. Jakiegoś king konga, albo co. Znaczy king konga juz nie, bo pewnie za szybko bym zgadła.. chociaż z drugiej strony mogłabym pomyślec, ze skoro wspomniałam o king kongu to juz go nie użyjez, a ty bys go użył i wtedy bym nie zgadła. Chyba, ze pomyslałabym, ze ty pomyślisz, że ja pomyśle, ze go nie użyjesz i wtedy wydedukowałabym, ze go uzyjesz i bym zgadła.-zastanowiłam się chwilę nad sensem swojej wypowiedzi. Spoko, jakiś sens był.
-Musisz odpowiadać tak, albo nie. Pamietaj.-przypomniałam, patrząc uważnie w saturnowe oczęta, jakbym w nich miała dostrzec co napisane jest na karteczce przyklejonej do mojego czoła. Nie chciałam oszukiwać oczywiscie, no jasne, ze nie, jedynie szukałam podpowiedzi. Albo sama nie wiem.
-Czy jestem king kongiem?-zadałam pierwsze pytanie, nie odrywajac od niego wzroku. Zupełnie jakbym była jakimś śledczym z kryminalnych zagadek.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Las - Page 2 Empty Re: Las

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Las

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach