Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

4 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Lemon Pią Maj 27, 2011 8:25 pm

Zaprawdę powiadam, że jeśli spotkam jeszcze raz tego samego człowieka, który nakłonił mnie na podróż w głąb Gimle wczoraj to go uściskam. Znaczy nie. To gej był. Dlatego tylko w głębi Gimle znalazł miejsce dla siebie. Z kim ja się w ogóle zadawałem, gdy przestawałem kontaktować? Za nic nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie ja go spotkałem i jak wylądowałem w tamtym miejscu, gdzie znów wraca mi pamięć, bo widzę dwa wielgachne karaluchy wędrujące od całej kolonii ich kumpli. Niedobrze mi się zrobiło. Znów pustka w głowie, która wciąż boli, boli. Jak ja dałem radę przeżyć ostatnie lata i nie natknąć się na psychola? A wiem. Sam nim podobno byłem.
- To oczywiste - poparłem go. To co planowaliśmy wymagało pełnej dyskrecji od osób w to zamieszanych oraz wielu innych dziwnych zasad. To zdecydowanie był mój najlepszy pomysł od wielu, wielu lat. W sumie to od zawsze. Że też w ogóle utkwił mi w głowie, bo zupełnie nie pamiętam tego wspaniałego momentu, gdy ponoć miałem począć wrzeszczeć, że spełnię najgłębsze pragnienia tego miasta i założę burdel.
Zaangażowanie Napoleona innych pewnie by przerażało, ale nie mnie. Nawet się uśmiechnąłem, a błysk w mym oku tylko się bardziej uwidocznił, gdy Bauldelarie zaczął o tym podpisywaniu cyrografu. Że też sam na to nie wpadłem. Jeszcze najlepiej własną krwią. Dobra, nie będą chcieli. Nie pojmą zajebistości takiego klimatu. Ten pomysł musiał wypalić. Musiał.
- Trzy-trzydzieści? - wyrzuciłem z siebie zaskoczony zachłannością. Dużo piękna się przyda, ale aż tyle? I to jeszcze modelek bielizny? - Internet? - Rzuciłem bardziej dla żartów niż na poważnie. Skąd miałem wiedzieć, gdzie znaleźć tyle panienek, ładnych panienek, panienek z Vicotria Secret, które będą na tyle głupie, by zgodzić się na pracę w Piekle naszym. Nasze Piekło. Jak to brzmiało. Powiedziałbym moje piekło, ale nie mogłem. - Czyli rozumiem, że pomimo jak na razie braku modelek wchodzisz w to. - Musiałem się upewnić. Po co dalej się dręczyć i snuć marzenia skoro nic z tego może nie być? Po nic.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Nie Maj 29, 2011 1:56 pm

Cudnie. Nie ma to jak stracić wieczór z długonogą... zaraz, to była blondynka? Stracić wieczór z kobietą, na rzecz psychola. Nie da się ukryć, iż ten psychol ma czasem całkiem pomyślne pomysły. Tym dzisiejszym osiągnął apogeum swej pomysłowości. Tym razem przyjąłem to co mówił. Jak nigdy udało mu się mnie zainteresować. I byłem poniekąd dumny z nowego wspólnika. Racja, że wcześniej mieliśmy też współdziałać, ale miałem go mimo wszystko za kogoś, kto winien być mi poddany. Jedno słowo przełamało dotychczasową przestrzeń i oto Lemon Tilley mógł być z siebie dumny. Skończyłem papierosa. W miejscu w którym się znajowaliśmy, nie było słychać syczącego wołania gaszonej końcóweczki, ale wyobraźnia robiła swoje. Dopiero po ucichnięciu syczenia, uświdomiłem sobie, że siedzimy w środku głośnej imprezy i rozmawimy o tak ważnych rzeczach.
Byłem nieco zdziwiony tym, jak zareagował. Trzydzieści to odpowiednia liczba. Trzeba będzie je dzielić na grupy, by nigdy nie pracowały ze sobą. Poza tym, kiedy do burdelu wchodzi kasiasty facet, nie ma ochoty na jedną. Ma ochotę na cały harem.
-Załatw mi przynajmniej dziesięć dusz, a włożę w to każde pieniądze- zgodziłem się racząc nowego kolegę całkiem obiecującym spojrzeniem.
-Dwa miesiące starczą?- rzuciłem od tak. Dwa miesiące starczą mi na przekabacenie do Finlandii, czy gdzie my jesteśmy, piętanstu modelek. Trzeba je sprawdzić dobrze. I na znalezienie kwatery. I na utworzenie konta w Szwajcarii. Aż się rozejrzałem czy nie ma tu jakiejś interesującej panny.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Lemon Nie Maj 29, 2011 6:35 pm

Zaraz tracić wieczór. Wszak noc jeszcze młoda i przecież te tu kręcącą się wokół to w sumie nie jedyne w tym miejscu. I zupełnie nie wiem co mu przeszkadzało tło. Liczyła się rozmowa, a w takim tłumie można było liczyć na dyskrecje. Nikt nie dałby rady podsłuchać, no chyba, że znajduje się tu stosowny utalentowany. Tych to wszędzie pełno. Znaczy ja w swych podróżach mało kiedy ich spotykałam, ale inni podobno bez przerwy. Może hipisi nie rodzili zbyt wielu mutantów? Ale za to hipisi robili najlepsze imprezy, z których potem nic nie pamiętałem, więc na co mi ktoś kto zrozumie czemu tak się po kilku kawach boję dotykać czegokolwiek. Drążące ręce równa się szukaj rękawiczek. Tylko ja nigdy nie wiedziałem, gdzie te rękawiczki posiałem, a potem musiałem słuchać tych rozmów: hej, widziałeś to: klamka totalnie stopiona! dziura w kanapie! auuu! ktoś mnie poparzył! Ale serio. Kiedyś nauczę się i tych działających pozytywnie.
- Postaram się - obiecałam, zamyślony. Skąd ja miałam takie wziąć? Ale dwa miesiące to kupa czasu, więc się jeszcze o tym pomyśli. - No jasne. - Wstałem. Zrobiłem coś na kształt salutowania i momentalnie zniknąłem w tłumie. Łapiąc jakiś płyn, który ewidentnie wodą nie był, ale co ja będę wybrzydzał, gdy taki spragniony jestem? Szybko się zapomniałem, jednak pomysł oraz nowy cel utkwił mi w pamięci. Musiałem tego dokonać.

/ skok /
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Nie Gru 11, 2011 9:22 pm

Nie było dziś nikogo. Wielką kamienicę przewiewał ciekawski wiatr, zaglądał w każde drzwi, drgał płomieniami. Płomienie były jedynym źródłem światła. Odkąd Ziemia na ponów odwróciła się tyłem do Słońca, w moim domu świece były używane częściej, niż lampy. Spowdowane było to oczywiście tym, iż cień był moim przyjacielem, nie potrzebowałem więc by było widno. Ciężkie zasłony wyłapywały delikatne promienie, które jako te najwytrwalsze chciały jeszcze sforsować barierę i dostać się do wnętrza. Dziś jednak świec było więcej, dawały nieziemską, ciepłą poświatę. Nie było mowy by w tym świetle cokolwiek wyglądało źle. Nawet jeżeli takie było.
Siedziałem przy kominku. Moje kobiety, jak nazywałem tancerki pod dowództwem Sephy, miały dziś wolne. Poszły tańczyć z ich przywódczynią. Zastrzegłem, by nie pozwoliły jej dziś mnie nachodzić. Nikt nie miał prawa mi przeszkadzać. Tylko ja, moje demony i ona. Chciałem się dzielić tą chwilą mego tryumfu z osobą, której nie sposób zaufać. Ona nie miała przecież cygańskich zasad, nie była podstępną niczym Persefona, nie mogłem mieć pojęcia czy zdaje sobie sprawę z choćby połowy moich ruchów. Szczerze wątpiłem. Ale w tej beztrosce, oderwaniu, a jednocześnie zamiłowaniu do pieniędzy Florence, wydawała mi się być idealną ozdóbką. Szykowna, piękna. Chciałem ją mieć, nieważne, czy rzeczywiście była taka niezdolna do stawienia mi się, czy cokolwiek. I była wisienką na torcie mojego pierwszego oddechu przed osiągnięciem pełni władzy.
Poszedłem ją powitać, gdyż nawet anioł pukający do drzwi diabła, nie ma mocy by wejść bez zaproszenia.
-"Zaraz" zazwyczaj odnosi się do nieczekających chwili spraw, jednakowoż nie powiem, by czekanie nie wzmagało zainteresowania, gdyż akurat to jest powszechnie znaną prawdą. A i można poczekać nieco dłużej, kiedy w nagrodę za cierpliwość otrzymujemy tak cudną nagrodę.. dla oczu- dopowiedział, kiedy już pomógł jej z płaszczem czy futrem, może futrem. Oczy, nacieszy oczy. Może niedługo nie tylko oczy. Wskazałem jej drogę. Ciemności rozpraszała owa złota łuna pochodząca ze świec. Drżące płomyki działały na włosy dziewczyny, które to mrugały i błyszczały od pierwszej chwili. Jak i oczy. I jej cała osoba. Po zaproponowaniu by się napiła, po wstępnej głupiej pogawędce wreszcie podałem jej kieliszek.
-Dzisiejszą noc zapamiętasz na długo. - co niedopowiedziane, zostawmy na deser. -Dziś bowiem jest co świętować. Wygrana dobra, wygrana zwycięzców. Zemsta będzie słodka, a spijać krew po niej pozostawiną będą jeszcze przez kilka miesięcy. - do rzeczy, Napoleon uniósł kieliszek, ale zaraz opuścił, by wytłumaczyć blondyneczce. -Pamiętasz dobrze swego znajomego. William zrobił błąd, zadarł nie z tymi z którymi można zadzierać. Dziś odbędzie się na nim kara, a my właśnie wypijmy za jego głębokie cierpienie- uniósłem kieliszek, delikatnie stuknąłemz kieliszkiem Florentyny. Wcześniej uśmiechała się bez przerwy, jak zareaguje na me słowa?
Ja piję. Jest co świętować.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Florence Czw Gru 15, 2011 10:45 pm

/hejka, to ja, szybko piszę posty

Kierując się od taksówki do kamienicy zajmowanej przez Baudelariego zastanawiałam się, dlaczego w ogóle postanowiłam zapuścić się w te rejony miasta, zamiast zebrać parę osób i zająć się czymś typowym dla halloween, jak upijanie się w głupich kostiumach które każdy i tak prędzej czy później z siebie zrzuci. Z takiego czy innego powodu. Nie, właściwie znacznym uproszczeniem byłoby powiedzieć, że zastanawiałam się nad tym czemu akurat dzisiaj wybierałam się do Napoleona; chodziło raczej o to, dlaczego zawsze tak chętnie się z nim spotykałam. To znaczy owszem, nic dziwnego, że bez żadnych sprzeciwów udawałam się na spotkania z bogatymi, przystojnymi, władczymi mężczyznami, ale mimo wszystko na ogół trzymałam się nieco na dystans przy rozwijaniu tego typu znajomości. Znacznie łatwiej było owinąć sobie kogoś dookoła palca ignorując go i zmuszając do większego starania się. Dlatego w normalnych okolicznościach zapewne zakończyłabym niedorzeczną tekstową wymianę zdań wymijającą odpowiedzią dotyczącą tego czy przyjdę, a następnie albo w ogóle się nie zjawiła, albo przyjechała porządnie spóźniona. Ot, żeby nie było zbyt łatwo. Jeśli chodziło o Baudelarie'a, może i nie rzucałam mu się bez pamięci w ramiona, ale też nie byłam aż tak zdystansowana jak zwykle. Generalnie osoba Napoleona ciągle dawała mi do myślenia i nie do końca rozumiałam, jak miałam się do niego ustosunkować. Z jednej strony niesamowicie pociągała mnie jego tajemniczość, aura władzy oraz zepsucia jaką dookoła siebie roztaczał, i ta widoczna na pierwszy rzut oka chęć dominacji nad wszystkim i wszystkimi. Z drugiej jednak trochę się go obawiałam; było w nim coś co naprawdę mnie niepokoiło. Nigdy nie potrafiłam ocenić prawidłowo na ile czyste miał sumienie. Słyszałam wiele plotek na temat jego osoby oraz prowadzonego stylu życia i chociaż sama nie byłam personą o największym kodeksie zasad moralnych, niektóre z tych plotek uważałam co najmniej za niewłaściwe. Mimo wszystko, ostatecznie znalazłam się przed drzwiami mieszkania Napoleona i zadzwoniłam. To także musiało o czymś świadczyć, czyż nie?
Uśmiechnęłam się nieznacznie w odpowiedzi na jego przywitanie, zachowując jakieś pozory obojętności; z doświadczenia wiedziałam, że nigdy nie należało otwarcie pokazywać mężczyznom jak bardzo schlebiały ich słowa. W efekcie mogli czuć się zbyt pewnie i pozwalać sobie na różne impertynencje. Pozwoliłam by pomógł mi z futrem - sztucznym, oczywiście, bo tylko takie ostatnio były w modzie - i by poprowadził mnie w głąb swojego lokum. Rozejrzawszy się krótko po wnętrzu musiałam przyznać, że miał gust. Kolejny plus. Szybko jednak porzuciłam kontemplowanie wystroju, ponieważ Baudelarie podał mi kieliszek, najwyraźniej chcąc wznieść toast.
- William? - Choć na początku wysłuchiwałam jego enigmatycznych słów z pewną dozą obojętności, na dźwięk imienia Donovana drgnęłam niespokojnie. - Co takiego zrobił Will, że zasłużył sobie na twój gniew? Nie powinieneś mieć na głowie większych zmartwień niż tak nieszkodliwa jednostka jak on? Zwłaszcza, że ostatnio podobno przeszedł wielką wewnętrzną przemianę i stał się zupełnie innym człowiekiem - Ostatnie zdanie wypowiedziałam ze słabo skrywanym sarkazmem. Z tego co wiedziałam mój przyjaciel zadzierał wyłącznie z niewinnymi dziewczynami, które wykorzystywał, albo ewentualnie z ich starszymi krewnymi płci męskiej. A Napoleon nie pasował ani do pierwszego, ani drugiego typu. Nie upiłam ani trochę z kieliszka, czekając na jakieś wyjaśnienia. To nie tak, że zamierzałam rzucić się w obronie przyjaciela - po pierwsze od kiedy William przeszedł tę niby wielką przemianę i stał się głupim nudziarzem nie byliśmy tak blisko jak wcześniej, a po drugie byłam zdania, że kiedyś powinien odpowiedzieć za swoje czyny. Chciałam jednak wiedzieć o co chodziło, a poza tym absolutnie nie podobało mi się połączenie słów 'Will' i 'wielkie cierpienie'. Mimo wszystko był tylko biednym, niedorozwiniętym emocjonalnie chłopcem z małym poczuciem odpowiedzialności, czyż nie?
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Pon Gru 19, 2011 9:27 pm

Noc Duchów wybrałem tylko z jednego powodu: księżyca. Nie dlatego, iż jestem miłośnikiem jasno świecących naturalnych satelitów, ani nie dlatego, iż zacząłem studiować numerologię czy horoskopy. Od tych trzymam się z daleka: kto to pomyślał, by czytywać wypociny najaranych staruszek a potem się do nich stosunkować? Tylko lenie czekają, ja wyciągam ręce po to co jest moje. Moja była władza. Osiągnąć ją mogłem przy pomocy Lucyfera. Biedny mały chłopiec, którego zgubiłem przez głupotę Tilleya, teraz się odnalazł. Niewyjaśnionym szczęściem tego gnoma okazało się pokrewieństwo z istotą, która była dla mojego czarnego konia bardzo ważna. Cytrynek równie łatwo zyskał sobie spowrotem moją przychylność, jak ją stracił przy pierwszym potknięciu. Ale moja ludzka broń miała już złamane serce. Jego serce było na tyle słabe, iż bardzo prosto udało nam się prejąć nad nim kontrolę. Sercem Lucyfera wciąż szargały sprzeczne uczucia, ale jedno rzuciło się w oczy nawet Lemonowi. Może dlatego, że czuli to samo? Tu pojawia się William. Mnie osobiście było obojętne kim był William. Dla mnie byl tylko szarym, brzydkim kolegą Florentyny. Kiedyś nawet podejrzewałem ich o bardziej bliskie kontakty, ale po wysłuchaniu kilku wypowiedzi, stwierdziłem że nawet czytający w głowie ma więcej do powiedzenia. Ciekawszego.
Zacmokałem. W kieliszku została jeszcze połowa.
-Florence, w istocie masz rację. Nie dziwi mnie twoja ciekawość: odkąd Napoleon Baudelarie w ogóle wie o istnieniu jakiegoś szaraczka o względnie popularnym imieniu William. Ale uwierz mi, chłopak się naraził moim przyjaciołom. Nawet gdybym chciał, nie mogę mu tego puścić płazem. Tak wymaga kodeks. Jeżeli coś do niego czujesz, może lepiej teraz mi powiedz zanim on zamilczy na wieki? Cóż i tak się czasem dzieje. A jego przemiana, eh... muszę Cię zmartwić: według odwiecznego prawa, pewnych rzeczy się nie zapomina, a na poprawę będzie miał czas po śmierci- wytłumaczyłem na wpół ironizując. Nie uzyskałem jeszce wiadomości o sukcesie, aczkolwiek już widziałem kolejne moje poczynania. Po pierwsze: moja moc. Umiejętność znikania była przydatna, lecz jako władca powinienem być na widoku. Potem zajmę się tą chołotą. Skończą jak William. Przy moim boku staną chątni, reszta zgninie. Florentyna będzie mi czyścić płaszcz z paprochów, które ulecą ze spalonych zwłok.
A w Noc Duchów moce najbardziej smutnych są na najwyższych obrotach. Czyta się książki.


była umowa: przewidziany czas odpowiedzi to dwie godziny, daje Ci ja jednak czas do jutra wieczora. Jeżeli Jula nie podoła, zobowiązała się do napisania retro!!!!!!
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Florence Nie Gru 25, 2011 7:11 pm

JA PIERDOLĘ NIENAWIDZĘ JEBANYCH ZAKŁADÓW

Nadal nie upiłam ani trochę z kieliszka, bo zwyczajnie nie chciałam, by tak niedorzeczny toast się spełnił. Martwy Will? To byłoby niemożliwe i to nie tylko dlatego, że by mi go brakowało. Temu człowiekowi tyle razy uchodziły na sucho rzeczy, które każdemu innemu przysporzyłyby masę kłopotów, że aż ciężko było w to uwierzyć. Will, w moim pojęciu, był osobą która zawsze ze wszystkiego wychodziła cało i nie wierzyłam, by naprawdę coś mogło mu się stać. Na tym przecież polegała cała istota Donovana - należał do tej elitarnej grupy szczęśliwców, którzy od zawsze doskonale sobie radzili i to nie przez niezwykłe umiejętności, a przez najzwyklejszy fart. Dobrze urodzony, rozpieszczony, z łatwością w nawiązywaniu kontaktów, przyjemną aparycją... Czy William nie miał zawsze wszystkiego, co chciał? No dobrze, dyplomatycznie przemilczę kwestię jego dzieciństwa, ale wydaje mi się, że to jedyna rzecz jaka mu nie wyszła. Nie miałam pojęcia, na ile poważnie powinnam potraktować słowa Baudelariego. Z łatwością potrafiłam wyobrazić sobie jak w ramach obrony honoru byłby w stanie kogoś skrzywdzić, ale... Cóż, miałam szczerą nadzieję, że to nie był taki przypadek. Mimo że ostatnimi czasy Will zrobił się niesamowitym nudziarzem i drażnił mnie swoją beznadziejną postawą, wciął był moim przyjacielem.
- Coś do niego czuję? - prychnęłam, niezadowolona ze sformułowania jakiego użył. Zupełnie jak gdybym kochała Williama, albo jakby był mi niezbędny do życia. - Nie ujęłabym tego w ten sposób, ale owszem, Donovan na pewno nie jest mi obojętny. To jeden z moich wieloletnich przyjaciół i naprawdę nie podoba mi się perspektywa jego śmierci, szczególnie, kiedy wypowiadasz się o tym z taką radością. Czy mógłbyś zdradzić mi, co takiego niewybaczalnego uczynił mój przyjaciel, że chcesz ukarać go najwyższą ceną? - zapytałam, nagle przybierając zaskakująco czynną postawę. Na ogół starałam się nie wnikać w sprawy Baudelariego, ale tym razem po prostu nie mogłam biernie patrzeć jak opowiada o rychłym zgonie mojego przyjaciela. - Wiem, że Donovan potrafi być, kolokwialnie mówiąc, wrednym skurwielem, ale czy naprawdę zrobił coś aż tak okropnego? Poza tym, szkoda na niego nerwów. I uwierz, wiem o czym mówię - skończyłam miękkim tonem i wreszcie zrobiłam użytek ze swojego kieliszka. Potrzebowałam alkoholu, jeśli miałam zamiar dalej perswadować cokolwiek Napoleonowi. Na ogół nie miałam żadnego problemu z wyrażaniem swojego zdania i pomiataniem ludźmi na prawo i lewo, ale Baudelarie nie był taki sam jak większość śmiertelników. Szczerze powiedziawszy chyba nigdy wcześniej nie spotkałabym nikogo, kto miałby tak dominującą postawę wobec otoczenia.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Nie Gru 25, 2011 10:01 pm

Zacmokałem uradowany. O, więc się pojawia wątek miłosny. Czy ja jestem mistrzem Zła, czy tylko Wam się tak wydaje? Bo jeżeli nawet druga opcja jest prawdą, nic to nie wyklucza. Miłość platoniczna, przyjacielska, trwająca lata. Jak bardziej słodko w mych uszach zabrmi dźwięk łamanych jego kości. Muzyka, muzyka kołysząca mnie do snu. Snu o władzy, snu o mej największej wyprawie. Do Rosji, lecz ja zadbam o ubrania, nie martwcie się, historia nie zatoczy koła.
- Wieloletni przyjaciel- westchnąłem, odstawiłem kieliszek - to będzie dla Ciebie wielka strata, przyznaję. Ale tak to już jest na wojnie: raz ktoś umiera, a znów drugi przejmuje berło. Trzega zawczasu określić się tylko po której chce być się stronie- wytumałczyłem jej spokojnie, podszedłem do blondynki. Jej uroda dopiero w takich momentach najmocniej mnie uderzała. I ta siła bijąca od jej ciała. Była napięta, jakby każdy z jej mięśni szykował się do skoku. Nie mogłem się powstrzymać przed sięgnięciem do jej policzka. W przeciwieństwie do niej: moje oczy prawie się zamykały, byłem już pijany ze szczęścia które mnie teraz otacza. Nie nazwałbym szczęśliwym Williama, po tym jak zobaczyłem jego twarz.
-Chciałbym byś była po stronie zwycięzców, po mojej stronie
i pewnie to był błąd.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Earth Sob Lut 18, 2012 10:22 pm

/przeskok

Co ją sprowadzało w mroczne strony Napoleona? Otóż, moi mili, wyłącznie nuda. Przychodziły czasem takie dni, kiedy Earth mogła właściwie cały dzień leżeć w łóżku, wstawać tylko do łazienki i do parapetu, na papierosa. I nie był to wynik żadnej depresji, Earth nie bawiła się w takie głupoty dla słabiaków. Takie całodobowe wylegiwanie się w łóżku było jedynie wynikiem nudy i monotonii. Kiedy jeden dzień za bardzo przypominał poprzedni, jeszcze poprzedni i tak dalej, dawała sobie wolne od życia towarzyskiego i spędzała czas ze sobą i kotem. To byłoby zupełnie piękne gdyby nie fakt, że mieszkała z siostrą, w dodatku taką, z którą miała całkiem niezły kontakt, więc musiała z nią rozmawiać, nawet wtedy kiedy zwyczajnie jej się nie chciało.
Tego pięknego dnia nie mogła spędzić w łóżku, powoli zaczynała mocno nie lubić swoich czterech ścian. Earth nigdy nie lubiła stabilizacji. W żadnej formie. Nigdy nie wyobrażała sobie kupna mieszkania, bo lepiej co rusz wynajmować inne, ani stałej pracy, bo to katorga pracować dzień w dzień w tym samym miejscu, ani też bycia z jednym facetem.
Napoleona nie widziała już od jakiegoś czasu. Więc dlaczego nie zajrzeć do starego znajomego, z którym czas zawsze mijał całkiem przyjemnie? Nie było powodu. Zajrzała. Z butelką białego, słodkiego wina w torbie. Bo właśnie takie lubiła. Słodkie, nie żadne wytrawne, dla szlachty, haha.
-Liczę, że się ze mną napijesz.-rzuciła na dzień dobry, kiedy wpuścił ja do środka. Jeszcze tylko nie miała powodu do picia, ale może Napoleon jakiś miał.
Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Nie Lut 19, 2012 12:31 pm

Życie Napoleona wyglądało wyjątkowo nudno: siedział w domu całymi dniami, przechadzał się sztywno urządzonymi korytarzami od barku do pokoju, popijał drogiego koniaka, wyglądał dobrze. Sam, wśród ciszy dziennej, wieczornej, nocnej. Sam on, jego pieniądze, jego świat. Zaraz już będzie trzymał go w garści. Już czuł pulsujący od niego fetor. Ten smród, którym chciał władać. Ludzie, którzy będą wielbić jego imię, ludzie którzy będą jego marionetkami. Chciał już czuć bicie serca planety na swojej dłoni. Planety.. No właśnie jednej otworzył drzwi. Zmierzył ją od głowy do stopy, a nawet dwóch stóp.
- Chciałbym poznać kogoś, kto zdziałał ten powrót starych znajomych - przywitał się z nią zmrużając te swoje czarne oczka. Odstawiłby szklankę na bok i pomógł jej z okryciem, lecz Napoleon Baudelarie nie bywał dżentelmenem, gdy nie musiał być. Zresztą, znał Ziemię, jej takie fanfary nie były potrzebne do szczęścia. - Przynosisz wino i siebie w najbardziej z nieoczekiwanym momencie? To będzie smakować starymi czasami
Lubił stare czasy. Wyjatkowo.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Earth Nie Lut 19, 2012 3:56 pm

Spokojnie, Ziemia doskonale radziła sobie z ubraniami, a jeszcze doskonalej z pozbywaniem się ubrań, więc i z okryciem nie miała problemu. Najpierw jednak wręczyła Napoleonowi butelkę.
-Chciałbyś? I co byś zrobił gdybyś poznał?-rzuciła, unosząc brwi. Głupie pytanie, przecież nic by nie zrobił. Zdjęła kurtkę i rzuciła ją całkiem niedbale na szafkę w przedpokoju. Rzadko używała wieszaków, bo jej się zawsze szybko urywał ten dyndzelek do wieszania i jej kurki wyjątkowo ciągle spadały na ziemię. To już lepiej, żeby od początku znalazły miejsce na szafce. Tam gdzie stała zrzuciła buty, pod ścianą została też jej torba. Jakąś dziwną przyjemność sprawiało jej robienie bałaganu. Szczególnie u Napoleona, bo jego miejsca zawsze były aż nieprzyjemnie czyste.
Uśmiechnęła się na wspomnienie o nieoczekiwanych momentach. Nawet trochę jej tego brakowało. Jakiejś nieprzewidywalności. I przez ciemnowłosą czuprynę dziewczyny przemknęła myśl o tym, że może warto odnowić te dość dziwne relacje z Napoleonem, żeby czasem dać się zaskoczyć.
-Zrobiłeś się sentymentalny?-zapytała, powoli zmierzając do kuchni. Jeszcze pamiętała gdzie Napoleon trzymał kieliszki.
Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Nie Lut 19, 2012 9:41 pm

-Podziękowałbym mu.. jej? Mu. - Baudelarie wychylił do końca szklaneczkę i odstawił ją na półkę. Na półce nie stało nic osobistego: tylko okrągła świeca na podstawce i dwa kamienie. Cały dom Napolena był nieosobisty. W jego sypialni stała tylko biblioteczka dobrych tytułów, a kołdra nim pachniała. Szczyt.
Podążył korytarzem w ślad za dziewczyną, kobietą. Earth dziś wyglądała wyjątkowo szykownie: kolory się nie gryzły, a materiały podkreślały gdzieniegdzie figurę. Czyżby podwędziła coś siostrze? A może to specjalnie dla Napoleona się tak ładnie ubrała? On sam wierył w to pierwsze, lecz to drugie byłoby urocze. -Choć powątpiewasz, umiem dziękować. Naprawdę.
- zapewnił, lecz mało gorliwie. Uniósł spojrzenie na oczy, a potem na szafkę do której sięgała.
-Zrobiłaś się grzeczniejsza?- wnioskował z tego, że już od dziesięciu minut jak tu się na niego patrzy, jeszcze nie zrobiła nic karygodnego.
Niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Earth Nie Lut 19, 2012 10:14 pm

Ee, nie, raczej nie było opcji, żeby Earth miała się dla kogoś stroić. Kiedy dziś, przed wyjściem, zerknęła na siebie w lustrze, wyglądała normalnie. Jak zawsze kiedy wyciąga z szafy pierwsze co wpadnie jej w ręce. Tego dnia musiała mieć po prostu farta i wybrać coś lepszego.
-Podziękowałbyś? Jeśli tak doskwierała ci samotność wystarczyło powiedzieć-zaśmiała się i już zdążyła napełnić kieliszki winem. Naprawdę szczerze powątpiewała w to jego dziękowanie. Wdzięczność jakoś specjalnie nie pasowała do Napoleona, przynajmniej w jej oczach, ale kto wie. W sumie nawet go jakoś bardzo nie znała z tej duchowej strony. Gdyby ktoś pytał o fizyczną to już bardziej.
-Możesz podziękować mi.-stwierdziła wzruszając ramionami, a kieliszek przeznaczony dla Napoleona sunęła do niego przez stół, jak barmani w amerykańskich filmach, licząc że złapie. Może nie było najlepszym pomysłem takie rzucanie kieliszka, ale jakoś z góry założyła, ze jej towarzysz to bystry facet, a i refleks ma wystarczający.
-Co to w ogóle znaczy? Grzeczniejsza?-pytaniem na pytanie, czemu nie, zgapiła od niego. Za to już sama sobie odpowiedziała na swoje poprzednie pytanie. Zrobił się sentymentalny. Albo tylko chciała, żeby się zrobił. To dopiero byłoby urocze.
Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Pon Lut 20, 2012 3:19 pm

No wiem, że nie ma, ale Napoleon może przez tą samotność zaczął zwracać uwagę na jakieś rzeczy, których nie ma? Zresztą, jego ego jest tak maksymalnie przerośnięte, że nic dziwnego, że mógł takich rzeczy się doszukiwać. Nie wszystko musi być prawdą.
- Przyznać się, że nudziłem się niezmiernie? A ktoś mi za to zapłaci?- powiedzmy sobie wprost: Napoleon, który dzwoni do kobiety prosząc, by mu umiliła wieczór jest dość znanym scenariuszem, ale Napoleon jakoś nie przywykł dzwonić do kobiet, które chciały zrobić sobie z nim dzieci.
Prawie by się był nie skapnął, że kieliszek sunący po blacie był przeznaczony dla niego i pewnie dlatego prawie przyprawił ją o jakieś szybsze bicie serca - w sumie podobało mu się to, że tylko tak można ją przyprawić o taką chorobę. Nawet bardzo, bardzo mu się podobało. Ale w ostatnim momencie schwycił kieliszek i obrócił go w dłoni.
- Ciekawa propozycja. - ocenił, zamieszał winem, dając mu poodychać, bo tak trzeba i się napił. Alkohol był tą jedną jedyną rzeczą, której nigdy nie opuści. I trony też.
- Nie wiem, nigdy nie miałem do czynienia z grzecznością - to jak Voldek na ostatnim starciu z Potterem, ogarliście? Bo Baudelarie pewnie troszkę kłamał, tak jak Voldek kłamał. Przecież miał tą swoją kuzynkę DOBRĄ dziewczynkę. Jej się oczywiście wydawało, że jest zła, ale Napoleon miał z niej dobrą pompę, jak patrzył na jej małą buzię na której robiły się zmarszczki zła. Chyba sobie postawiła za swój życiowy priorytet, by być takim jak on kiedyś. Większa pompa.
A tak naprawdę, to Napoleon nieczęsto bywał dobrym człowiekiem. Ostatnio zdarzyło mu się to, kiedy pozwolił Lemonowi zarządzać swoim klubem. Sam nie był pewien po co to zrobił, lecz tak ogólnie rzecz biorąc i tak wciąż był całkowitym właścicielem. Doglądał różnych spraw, a Lemon miał go za swojego najlepszego kumpla. Super, wiedzieć, że ktoś uważa cię za kogoś tak pospolitego. IRONIA.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Earth Pon Lut 20, 2012 6:59 pm

Tak się właśnie spodziewała, że poza 'ciekawa propozycja' nic dalej z tego nie wyniknie. A gdzie to słynne 'dziękuję'? Biedna Ziemia się nie doczeka. Chociaż nie. Przecież, żeby się 'doczekać' trzeba najpierw czekać. A w sumie nie czekała.
-Jeszcze masz mało?-rzuciła przewracając oczyma. Może coś ją ominęło, ale Napoleon chyba na brak gotówki narzekać nie powinien? To po co mu jeszcze za coś płacić?
-Ranyy, od kiedy jesteś taki zachłanny? A nie.. czekaj.. nie było pytania.-dodała. Taki tam żarcik. Przecież na brak zachłanności u niego nie dałaby się nabrać. Człowiek, który ma aspiracje na władcę świata musiał być zachłanny, jedno łączyło się z drugim.
I ciekawe czy gdyby tak spadł ten nieszczęsny kieliszek, zalewając wszystko w zasięgu tym niezwykle smacznym winem, to rzuciłaby się żeby ścierać? Może nie jest to aż tak ciekawe, bo przecież wiadomo, że zostawiłaby to dla jakiejś sprzątaczki Napoleona. Tylko wina szkoda, więc uśmiechnęła się z zadowoleniem kiedy złapał, co miał złapać.
-Ja miałam. Nic specjalnego.-zauważyła, biorąc kilka łyków trunku. Zapomniała zamieszać! Trudno. Pewnie i tak smakowałoby tak samo.
Za to się ruszyła. Siadła na stole, tuż przy Napoleonie i uśmiechała się do niego.. normalnie jak na siebie.
-Za co pijemy?-zapytała, sięgając dłonią do guzików jego koszuli. Rozpięła dwa pierwsze. No i może jeszcze jeden. Dobrze pachniał. Już zapomniała, że aż tak dobrze. Szkoda, przyszłaby wcześniej.
Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Pon Lut 20, 2012 7:41 pm

Napoleon lubił przecież mieć dużo wszystkiego! Więc się nie dziwić, że nawet za jakieś słowa policzyłby sobie spore pieniądze. W tych czasach nie ma nic za darmo. A Napoleon, gdy już wsiądzie na tron, pogłębi tą zasadę, to pewne.
-Dobrego nigdy zbyt wiele- uświadomił swoją koleżankę. Hm.
Widok ścierającej podłogę Ziemi byłby tak przekomiczny, że niedałoby się tego właściwie nijak przebić. Ziemia ze szmatką? Nie no jasne, nie wątpił, że lubi się ubrudzić, ale pomysł, żeby robiła to bo jakiś kieliszek spadł był wyjątkowo zabawny. Dla Napoleona. On sobie może codziennie tłuc wieżowiec a i tak ktoś inny to posprząta. Nie uważał, by Ziemia była na tyle uczynna by dać wrobić się w czyszczenie jego domu. Chociaż, może gdyby jej sowicie płacił? Musi się kiedyś dopytać. A, i ile za to, żeby ubierała się ładnie, albo żeby się nie ubierała.
-Czy ja wyglądam jak twoja dziwka?- zapytał, łapiąc jej dłoń rozpinającą jego koszule. Nie no włazi mu do domu, chce go rozbierać, nawet nie poczeka aż się upije? Napoleon nie może dawać sobą tak pomiatać. Trzymał więc jej nadgarstek w dłoni. No, on tu rządzi. -Bo nie wydaje mi się, byś była w stanie mnie przewyższyć
Trochę się zdenerwował, trochę wcale nie. Właściwie poza tym, że zachowywał się właśnie jak jakiś debil, wciąż był sobą. Napoleon nie da sobą pogrywać. Jeżeli owieczka wraca do domu, to musi najpierw odbyć karę.
Ciekawa propozycja? Zaraz złożymy może lepszą ofertę.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Earth Pon Lut 20, 2012 8:27 pm

Ziemia to jednak trochę bezczelna była. I trochę niecierpliwa, ale tak miała już od małego. Pewnie się tego nie oduczy. Tak czy inaczej nie spodobało się jej to co zrobił. Zmarszczyła brwi, a przez jej twarz przemknęło całkiem spore niezadowolenie. Jednak tylko na chwilę. Zaraz wyraz jej twarzy wrócił do normy i nawet krótko się zaśmiała. Trochę ją zaskoczył. Może nie w jakiś miły sposób, ale samo w sobie zaskoczenie jest całkiem w porządku uczuciem.
-To nie oddasz się za wino?-rzuciła trochę rozbawiona. Znacznie bardziej wolała być tym rozbawiona, niż się przez niego irytować. Nie przyszła tu po to, żeby się wkurzać. Przyszła, żeby spędzić czas miło. A jeśli z nim już nie może, to pewnie bardzo by ja to rozczarowało. Jednak nie myślała o tym teraz jakoś poważnie. Bardziej uznała, że to jakaś kolejna jego gierka, zabawa i zaraz i tak będzie tak jak ona chce.
-Trochę droga z ciebie dziwka w takim razie.-dodała z typową dla siebie nonszalancją.
Ziemia także nie była osobą, z którą można było pogrywać. Co prawda nigdy nie przykładała większej uwagi do tego kto kiedy jest górą, spoko, mógł ją przewyższać na każdym kroku, wisiało jej to. Póki dobrze się z nim bawiła, wisiało jej to. A on teraz zabierał jej zabawę. Albo ją ubarwiał?
-Nie bądź śmieszny-westchnęła, uśmiechając się lekko. Bo chociaż nie walczyła tutaj o koszulkę lidera, to jednak zwykłą owieczką też nie była.
Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Pią Lut 24, 2012 9:23 pm

-Nie wiem z kim miałaś do czynienia, skoro wino to jedyne co mi oferujesz- zadrwił, może też nawet podciągnąć możnaby to pod aluzję, że tak długo się nie widzieli. Sentymentalny. Bo pamiętał, że ma w zanadrzu zawsze jedną taką Ziemię. On dla niej nawet nie starał się być miły, zresztą chyba dlatego, że ona też nie. A jednak dogadywali się. Co więcej: przez tą przekorną bierność, byli sobie aż niepokojąco bliscy. I jednocześnie dalecy.
-Chyba nie liczyłaś na to, że nic się nie zmieniło- rzucił, mierząc ją zdegustowanym, czy raczej wcale nie:bo nie, to było spojrzenie, które emanowało pożądaniem, a jednocześnie było umiejętnie lekko przysłaniane tą maską, którą dziś przybrał.
Bo to tylko gra. Kolejna, wcześniej było takich już na pęczki. Ale niezbyt obojętnie się ku temu Napoleon nastawił, skoro tak bardzo wkręciło go to wszystko.
Puścił jej dłoń. Zamiast tego ujął jej szyję: pulsująca krew odbiła się na jego muęśniu, raz, dwa. Przesunął ręię na twarz i złapał jej szczękę (?głupiobrzmi), tak, by czyć że on nią włada, że ona go słucha.
-I co teraz? Wykonujesz moje polecenia..?- chyba pytanie retoryczne. Chociaż zawsze może się go wyrzec i zwiać, no to powodzenia później.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Earth Sob Lut 25, 2012 7:28 am

Earth mogłaby sobie spokojnie poradzić bez niego. Gdyby tylko uznała, że przegina, ze już jej się nie podoba, mogłaby zwyczajnie nie wrócić. Przecież jeszcze niedawno miała od niego swego rodzaju odwyk, który zniosła całkiem nieźle. Umiałaby nie wrócić. Ale nie mogła odejść. Kiedy już był blisko, poddawała się jego przyciąganiu.
Nawet jej przez myśl nie przeszło, żeby miała teraz odejść. Nie, kiedy spotkanie z nim staje się co raz bardziej ekscytujące. Mogłaby pławić się w ekscytacji całymi dniami. Przecież tego w życiu nigdy nie było jej mało. Ekscytacji, adrenaliny, pożądania.
-Co się zmieniło?-zapytała spoglądając w jego oczy. Lubiła to co w nich widziała.
Uśmiechnęła się trochę lekceważąco, jakby nie brała pod uwagę, że coś mogłoby się zmienić. Jej wyraz twarzy zmienił się jednak, kiedy Napoleon ją złapał. Podciągnęła wtedy dłoń do jego nadgarstka i tylko jej spojrzenie zostało takie jak przed chwilą. Skupiające się na jego twarzy. Ok, miał władzę. A w jej mniemaniu, pozwalała mu mieć władzę. Chciała wiedzieć do czego to ich doprowadzi i nie chciała psuć tej jego gry. Jego gry zawsze wzbudzały w niej.. chociażby ożywienie. Odchyliła głowę w tył, trochę na boki, chcąc się wyswobodzić.
-Czego chcesz?- zapytała. Duma nie pozwoliłaby jej ogłosić swojej poddańczości wobec niego, chociaż w tym momencie była skłonna do bycia uległą. Tylko skłonna, bo jeszcze wcale nie o tym przekonana. Nie była przecież tak banalna, żeby spełniać wszystkie jego zachcianki i jeszcze może mówić do niego per 'Panie'. Czuła narastające w niej napięcie. Cieszyła się nim.
Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Nie Lut 26, 2012 7:47 am

Nawet nie macie pojęcia jak trudno jest zdefiniować przyjemność i radość, gdy się myśli o Napoleonie. Nawuwają się najczarniejsze myśli. Bo jemu przyjemność nie sprawiało to, że zaraz zaliczy fajną dziewczynę, ale to, że teraz ona na niego patrzy w taki chory sposób. Nauczyła się go oswajać, więc może jest zaskoczona, że tym razem on wcale nie wydaje się być przyjemny. A on mógł sobie robić co tylko chciał, bo była jego ofiarą idealną: regenerującą się, a nawet zadziorną. Napoleon, uwaga, jeszcze chwila i się zakochasz.
Czy się coś zmieniło? Dom ten sam, ci sami ludzie. Ona trochę bardziej niczyja, on trochę bardziej władca. Nie, prócz tego nic się nie zmieniło. Ale on jej wmówi, bo przecież ich wiosna, lato zamieniła się na późną zimię. Umknęło pół roku. Napoleon lubi mieć wszystko pod kontrolą, więc jej odstępstwa od niego, których przecież nie zapowiedziała, jemu się nie podobały.
W tym momencie był z jednej strony u c i e s z o n y, że przylazła, no ale z drugiej pałał do niej jakąś niezdrową odrazą za to, że mu się postawiła. Albo to tylko pożądanie, trudno w sumie stwierdzić.
-Ja do ciebie.- powiedział, bo co miał może jej wszystko tłumaczyć? Earth i tak rzadko kiedy pytała, może taka odpowiedź jej starczy. Bo chyba więcej w tym temacie Napoleon nie wyjaśni.
Więc jednak dalej się broni. A czy on właśnie nie dlatego ją tak lubił? Że zawsze chciała inaczej. Nie może być zły, za to, że przyszła pokazać, że wciąż go chce. Nawet ją puścił, znaczy klepnął w ten policzek jeden, tak jakby chciał rozjuszyć jak najprędzej to zwierze, które w niej siedzi.
Apropo zwierząt.
-Twojego kota na obiad- powiedział, z tym swoim złym uśmiechem. Bo to tylko kolejna próba jej wzruszenia. Jakieś ruchy tektoniczne może? Jak bardzo długo spałaś Ziemio?
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Earth Pon Lut 27, 2012 7:46 am

Z Earth takich problemów nie było. Jej przyjemności i radości były nadzwyczaj banalne. Ciepły pokój, wygodne łóżko, dobre jedzenie, mężczyzna i jeszcze świadomość, że w domu wszyscy mają się dobrze. Łącznie z kotem. Którego na pewno nie poświęciłaby na obiad dla Napoleona, obojętnie jak dobrym kochankiem by był, bo przecież był. Obydwoje doskonale o tym wiedzieli, więc na co mu takie uwagi? Nigdy jej się takie 'żarty' nie podobały, nigdy się z nich nie śmiała. Nie powiedziałabym też, że jakoś bardzo ją raziły. Po prostu były zupełnie zbędne.
A jego odpowiedź wystarczyła jej w zupełności. Właściwie wystarczyłoby jej nawet gdyby mruknął pod nosem coś niezrozumiałego. I tak nie zapytałaby znowu. Earth jakoś nigdy nie czuła potrzeby zawracania sobie głowy takimi rzeczami.
Za to całe to klepnięcie jej się nie spodobało. Mogłaby mu oddać. Pewnie też by mu się nie spodobało. Fakt, nie był dziś przyjemny w obyciu i fakt, że nie zakładała, ze dziś taki będzie. W dodatku prowokował ją do tego samego.
Zeskoczyła ze stołu, na którym przed chwilą siedziała i zbliżyła się do niego na tyle blisko, że bliżej już nie można było.
-Wiesz, jestem ostatnią osobą, która wykonywałaby twoje polecenia.-powiedziała całkiem spokojnie i uśmiechnęła się nawet. Ceniła sobie swoją wolność, a poza tym chciała trochę ugodzić jego ego. Od tak.
Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Napoleon Sob Mar 03, 2012 9:21 pm

Napoleon za to z wyjątkowym rozbawieniem wspomina, jak niekiedy Earth potrafiła zareagować na jego słowa apropo Moona. Ponieważ to najukochańsza rzecz jego kochanej Ziemi, nie było mowy, by odmówił sobie drażnienia jej w ten sposób. Napoleonowi sprawiało dużo radości, sprawianie komuś przykrości. Szczególnie, gdy przykrość objawiała się zdenerwowaniem. Jak u Ziemi. Zresztą, jeżeli teraz mówi, że ją nie ruszają, to może ona sama grała w tą jego grę i tak naprawdę robiła to, co wiedziała, że mu się podoba, a sama też miała z tego jakąś satysfakcję. Tak, to bardzo przemiły obrazek, szkoda, że taki chory.
-Dlatego wyobraź sobie jaką będę mieć satysfakcję, kiedy będziesz mi posłuszna-teraz, dziś, jutro, przez tydzień: ten kontrakt nie był ograniczony terminowo. Zakładał tylko pełne oddanie. Nic więcej, nic mniej.
Można bliżej. Można pozbyć się dzielących ich materiałów, albo złączyć się w czymś, czego nawet mareiał nie rozłączy. Ale jeszcze chwila, moment. Napoleon patrzył na nią zadowolony. Więc podeszła, więc znów chce. Jaka ona taka sama. Napoleon już dawno nie doświadczył delikatnej kobiety. Earth tak malo z delkatności w sobie miała. Może to właśnie zdefiniowany typ, który on uznaje, albo ona z nim ustaliła.
A jednak typ. Więc nie zmieniając za dużo, znów on pozwala jej spojrzeniu, go zmuszać. Mało brakowało, powstrzymałby się. Lecz nie dziś, jutro, dalej. Perfekcjonizm spada gdzieś na bok, ta rola znudziła go nazbyt, woli wrócić do roli jej kochanka.
-Powiedz mi, jak się czujesz teraz?- nie, zaraz, teraz: gdy on przerywa granicę materiału, znów igrając z siłą koszuli: czy da radę, czy puści, gdy on ją szarpie, bo chce ją zabrać z bioder jej, by tam dłonie swe umiejscowić. I już schyla się bo ust, ale czeka na odpowiedź jakąś, albo chociaż kopniaka. Niech odpowie, każde słowo dobrym będzie. Znów i znów.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Earth Nie Mar 04, 2012 8:53 pm

Earth cisnęłaby w niego piorunami za samo określenie Moona jako 'rzecz'. Zresztą, pewnie doskonale o tym wiedział. Dziwne aż, że osoba na szeroką skalę wyznająca tumiwisizm przejmowała się kotem. Nie przejmowała się głodem na świecie, wojnami, morderstwami. Więcej w niej wzbudzało emocji bezczelne wjeżdżanie na Moona. Nawet nie ukrywała, że kot jest jej słabym punktem. Każdy jakiś tam słaby punkt miał. Jedni rodzinę +kota, drudzy..? Nie zastanawiała się co jest słabym punktem u Napoleona. Właściwie dobrze było wyobrażać go sobie jako człowieka bez słabych punktów, bez wrażliwości. Tacy ludzie byli bezpieczniejsi do kontaktów z Earth. Nie musiała im tłumaczyć, że z tego nigdy nic nie będzie. Jakież to było dla niej wygodne. Aż chwilami szkoda jej było, że takich ludzi jest niewielu. Wręcz zastraszająco mało.
-Łatwiej mi wyobrazić sobie twoje rozczarowanie.-przyznała, nieznacznie wzruszając ramionami. Pełne oddanie. Tego nie było nawet w jej słowniku. Musiałby ją zamknąć w klatce, zakuć w kajdany.. nie, właściwie i to niczego by nie dało.
Ale oddana mogłaby mu być w łóżku. Na pewno dopóki jego pragnienia zgadzały się z jej pragnieniami. Czy to nie jest aż smutne, że tylko tyle jej wystarczyło? Zabawa, seks? Jej smutno nie było. Uparcie wpatrywała się w jego oblicze. Pewna siebie, niecierpliwa i pragnąca go przy sobie, na sobie, w sobie. Przynajmniej na najbliższy czas. I całkiem rada, kiedy jednak postanowił ulec, kiedy czuła jego dłonie przy swoim ciele. Wreszcie przyjemny dreszczyk mógł przebiec jej ciało.
Nie była jednak pewna, czy tylko z nią igra, czy faktycznie znowu jest tym, do którego przyszła. Chyba nigdy nie była pewna, ale może dlatego tak to lubiła. Lubiła go przekonywać, zmuszać, lubiła jak to się kończyło. Uwielbiała wręcz kierunek w jakim wszystko podążało.
Za to zaskoczył ją tym pytaniem. Nie słyszała takiego wcześniej.
-Nienasycona-odpowiedziała, zsuwając palce prawej dłoni z karku w jego włosy i wychodząc na przeciw jego ustom swoimi, ale ciągle nie burząc przestrzeni, która ich dzieliła. Chociaż chciała. Pragnęła wręcz. I była zniecierpliwiona. Jak to ona.
Earth mało delikatności sobie miała, prawda. Zawsze miała mało i nigdy nie chciała mieć więcej. To przecież dlatego ciągle wracała, ciągle chciała i chciała więcej. I każdy mógłby być pewny, że gdyby można było znaleźć u niej więcej delikatności, to on zmiażdżyłby jej serce jak śliwkę bez pestki.
Earth
Earth
~ * ~


Powrót do góry Go down

Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego - Page 2 Empty Re: Kamienica wynajmowana tymczasowo przez Baudelariego

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach