Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Sala teatralna

+5
Konstanty
Misty
Julek
Sofie
Mistrz Gry
9 posters

Go down

Sala teatralna Empty Sala teatralna

Pisanie by Mistrz Gry Pią Wrz 02, 2011 6:34 pm

Sala teatralna Tumblr_lqwqvvUzbs1qgnwdvo1_500

Posprzątana dopiero niedawno.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Sofie Pon Lis 28, 2011 10:35 pm

Włóczyłam się po Rezydencji, bez żadnego konkretnego celu, spędzając w ten sposób kolejny dzień. Nie wiem co się ze mną działo, ale chyba przestawało mi się to podobać. Nie byłam już więcej tak pozytywnie do wszystkiego nastawiona. Pewnie dlatego, że mój talent nauczył się denerwować mnie na każdym kroku, kiedy sprawiał, że coś obok nagle wybuchało. Ja sama nie potrafiłam go opanować. To znaczy nie było już tak źle na początku i nie wysadzałam w powietrze samochodów, gdy ktoś do mnie podchodził, a ja go nie zauważałam. Jednak, nadal mi się to nie podobało. Zwłaszcza, że nie potrafiłam się z tym czymś pogodzić. Nie mogło mi się trafić coś lepszego? Mniej destruktywnego? Ja przecież nie chciałam niczego rozwalać, więc jak miałam korzystać z możliwości wysadzania wszystkiego na około?
Tego wieczoru łaziłam po budynku, ściskając w palcach tomik wierszy Blake'a i leniwie szurając podeszwami butów po podłodze. Swoją drogą, wyglądałam wyjątkowo mało dziewczęco. Mieszkałam w Tromso od dziecka i przyzwyczajona byłam do tego, że tu było zimno i takie tam, ale dawno nie wyjmowałam z szafy swoich grubych, nieco przydużych swetrów. Jeden z nich miałam na sobie, a był tak luźny, że przykrywał znaczną część jeansowych szortów, co mogło w którymś momencie wyglądać, jakbym traktowała go jako sukienkę. Ale ja bym tak nie zrobiła. Nie lubiłam aż tak dużo odsłaniać i przy każdym ruchu uważać na to, żeby za dużo nie pokazać.
W końcu spojrzenie moich zielonych tęczówek dojrzało jakieś wielkie, nieco podniszczone drzwi, w których stronę się skierowałam, nawet nie myśląc o tym, co mogę za nimi zastać. Odchyliłam je, co kosztowało mnie niemało, bo były bardzo ciężkie, a ja nie byłam przecież super silną osobą. Gdy wślizgnęłam się do środka, ujrzałam wnętrze pomieszczenia, w którym panowała ciemność, bo jedyne światło jakie je oświetlało, przebijało się przez szparę między drzwiami. Obmacałam, więc ścianę, natrafiając na kontakt i zapaliłam światło, więc sala teatralna stopniowo się rozjaśniła. Rozejrzałam się po niej i po nieładzie jaki tu panował, ale ani trochę mi to nie przeszkodziło. Zrobiłam kilka kroków do przodu, dochodząc do środkowych rzędów i weszłam w jeden z nich, żeby potem usiąść na fotelu, który wcale na nowy i niezniszczony nie wyglądał. Skrzyżowałam nogi, otworzyłam książkę, której kartki były nieco pogięte i nachyliłam się nad nią, sprawiając, że kosmyk włosów wymknął się od całej reszty, która była podpięta i udekorowana jasną opaską, więc założyłam go za ucho, a potem zagłębiłam się w lekturze, przesuwając spojrzeniem po słowach.
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Julek Czw Gru 08, 2011 3:41 pm

Moi podopieczni padliby, gdyby się dowiedzieli o czym śni ich "nauczyciel". Galopowałem sobie właśnie po rozkosznie zielonej łące. Był wieczór, było ciepło ale moje rozgrzane boki chłodził przyjemny wiatr. Księżyc świecił coraz jaśniej a słońce różowo-ognistą łuną znikało na zachodzie. Biegłem tak lekko, jakbym miał skrzydła. Moje kopyta ledwie muskały miękką ziemie przy każdym kolejnym odbiciu. Wdychałem słodki zapach trawy, liści pobliskich drzew, jeziora do którego się zbliżałem. Wpadłem do ciemnej, czystej wody w pełnym galopie, parskając sobie radośnie kiedy zimne fale rozpryskiwały się dookoła mnie. Ach, to było wspaniałe uczucie! Zatrzymałem się, strzygąc uszami w poszukiwaniu niebezpieczeństwa ale tu przecież żadnego nie było. Spokojny i zadowolony pochyliłem łeb i zacząłem pic cudownie słodką wodę. Było mi tak rozkosznie, tak przyjemnie, tak sielsko...
A potem łubudu! Znikąd pojawił się gigantyczny jeep, którego niesamowicie silne reflektory uderzyły mnie światłem prosto w oczy. Serce mi skoczyło i... się obudziłem.
Leżałem w mega dziwnej, pół zwiniętej, pól rozwalonej pozycji na fotelach w sali teatralnej i mrugałem do sufitu, nie wiedząc co się stało i skąd się tu wziąłem i dlaczego mam ręce nie kopyta. Jednak ból w plecach i zdrętwiała noga szybko mnie otrzeźwiły. Podniosłem się na łokciach, mrużąc oczy, i rozejrzałem dookoła zauważając pogrążoną w lekturze jakiejś książki Sophie. Spojrzałem po sobie ale wszystko było zupełnie okej - byłem w pełni ubrany, w sumie czysty tylko t-shirt mi się pogniótł od dziwnej pozycji. Ale pewnie na głowie miałem bałagan. Trudno, jakoś przecież muszę się stąd wydostać, nie? Ciekawe tylko jak to teraz zrobić, żeby jej nie wystraszyć swoim nagłym pojawieniem się... Dobra, mój mózg jednak buntował się przed taką głęboką kminą. Zwłaszcza, że było, co ustaliłem zerkając krótko na Rolexa, popołudnie, Noc Duchów. Więc wczoraj impreza, dzisiaj impreza, hell yeah. Miło ze strony Iann, że zafundowała mi chociaż taki miły sen. Bo że to była jej sprawka, nie miałem wątpliwości. Sam z siebie prawie nie śniłem. No chyba że o Earth ale to bardziej na jawie.
Wstałem, przeczesałem blond nieład dłonią i odezwałem się uśmiechając szeroko do zaczytanej jeszcze dziewczyny.
-Hej Sophie!
Julek
Julek
dura lex sed lex


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Sofie Czw Gru 08, 2011 9:24 pm

Przełożyłam kolejną, sztywną kartkę książki, uważnie czytając kolejne słowa. Nie zdążyłam się zorientować, a już znalazłam się na ostatniej stronie blejkowego dzieła, pomijając fakt, że nie liczyło ono nawet dwudziestu stron. Przez ten czas odcięłam się od świata. Mogę się założyć, że gdyby ktoś wszedł do sali, czy nawet do mnie zagaił, nie zorientowałabym się, tak zostałam pochłonięta przez zbiór słów. To takie niesamowite. Każde pojedyncze słowo nic nie znaczyło, a byli ludzie, którzy potrafili zrobić z nich coś tak pięknego jak wiersze.
Zamknęłam książkę, czemu towarzyszyło głuche uderzenie twardej okładki o drugą jej część i wypuściłam z płuc powietrze. Nie lubiłam tego uczucia, gdy kończyłam coś czytać, bo zawsze było mi mało. Uniosłam wzrok, nie kusząc się póki co na to, żeby wstać ze swojego fotela i utkwiłam go gdzieś przed sobą. Jeszcze na moment zerknęłam na okładkę książki i wybite na niej pozłacane napisy, a chwilę później, moje imię wypowiedziane przez jakąś osobę rozbrzmiało mi w głowię, więc rozejrzałam się nerwowo po pomieszczeniu. Od razu zauważyłam Julka, co sprawiło, że poczułam jak ciepło rozeszło się po mojej twarzy, następnie kumulując na policzkach, więc pojawiły się na nich rumieńce. Postarałam się to zignorować, uśmiechając się, choć dość mizernie mi to wyszło. Swoją drogą, kiedy on się tam znalazł? Widocznie musiał przyjść już jakiś czas temu, kiedy ja odpłynęłam, zaczytana w lekturze.
- Hej - odpowiedziałam. W tym samym momencie przypomniałam sobie jak wyglądałam, nawet nie miałam sobie nic z dziewczęcości. Za duży sweter, spięte włosy... A przecież Julek należał do tych panów, przy których wypadało lepiej wyglądać, bo on sam wyglądał wręcz bardzo dobrze. Nawet w wygniecionej koszulce i z nieładem na głowie, co zdążyłam już zauważyć, dość dyskretnie lustrując jego sylwetkę. Jeszcze uniosłam wzrok, żeby na niego spojrzeć, nie chciałam przecież, żeby tak stał w miejscu, podczas, gdy ja siedziałam w najlepsze, ze skrzyżowanymi nogami i butami na fotelu, chociaż nie powinnam tego robić. Ja osobiście obraziłabym się, gdybym na siedzeniu, na którym chciałabym usiąść, zauważyła jakieś śmieci z podeszwy, zostawione przez kogoś, kto wcześniej je zajmował.
- Przyłączysz się? - zapytałam, wskazując gestem głowy na fotelik obok siebie, odkładając książkę gdzieś na bok. - No chyba, że nie masz czasu, co jest bardzo prawdopodobne. Pewnie idziesz się szykować na imprezę halloweenową, bo się tam wybierasz, prawda? Tak jak wszyscy. - upewniłam się. Nie chciałam, żeby Julek tracił czas na spędzanie towarzystwa ze mną, jeśli miał do roboty coś innego. No bo przecież Halloween było raz do roku, a ja byłam w Rezydencji przez cały czas, to nie jedyna taka szansa czy coś. Ja sama jeszcze nie zdecydowałam, czy pójść, czy nie. To taka trudna decyzja. Z jednej strony, nie chciałam znów się izolować i siedzieć w pokoju, podczas gdy wszyscy inni się bawią, a z drugiej, nie chciałam bawić się tak jak większość to robiła, pijąc do bólu, bo dla mnie to nie zabawa.
Sofie
Sofie
zagubiona


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Misty Czw Sty 26, 2012 9:19 pm

depresyjnie, buro ponuro, za oknami tak ciemno, uch cóż tu począć?

Naiwnie wierzyłam, że tym razem tak nie będzie. Że to się nie stanie. Że wcale nie będę się tak czuć.
Zawiodłam.
Siebie. Świat mógł mnie jakkolwiek obchodzić? Chyba mógł, bo inaczej nie odczuwałabym tak mocno porażki. Na pewno. Zawiodłam każdego. Byłam nieudacznikiem. Nic mi nie wychodziło. Znowu to samo. Znowu lęki, kłopoty ze zdolnościami. Czy ja już naprawdę do niczego się nie nadawałam. Czy ci debile lepszego miejsca do założenia tego przytułku dla psycholi nie mieli? Akurat tu? A tak, łatwiej nas było schować w tak odludnionym miejscu. Przy mieści. No idealna skrytka. Parsknęłam śmiechem. Śmiechem, który zwrócił na mnie uwagę wszystkich zgromadzonych. Jak ja mogłam sądzić, że w tym roku nie będę patrzeć na wiecznie radosną Lili. Głupia byłam, naprawdę. Oczywiście Aidan musiał mnie tu skierować. Faktycznie, słuchając innych ciamajd czułam się lepiej. Po prostu zajebiście. Aż mnie ciągnęło do prochów. Ciągnęło? Kurwa marzyłam o momencie aż je wezmę i padnę w objęcia Morfeusza na co najmniej dwie doby. Już niedługo mój słodki.
Cała urocza grupka wepchnięta do teatralki i tu zamknięta, na początku poinformowana przez dyrektorkę, (nawet ona nie szczerzyła się tak jak tylko ona potrafi przez tę pogodę) że oto nadeszła pora, by się uśmiechnąć, siedziała, przysypiała czy robiła cokolwiek co miało pokazać ich nieszczęście, a tamta pomykała w te i we te po scenie i pierdoliła swoje smuty, o przepraszam, radości i wesołości.
Chyba zasnęłam na moment. Nie rozumiałam czemu panuje cisza. Dopiero co Liliya tłumaczyła jak ważne jest byśmy byli otwarci. Wiem kochana, bywam tu co roku i pierdolę szczerość, bo zwyczajnie nie pomaga.
- Mówiła już, że to co przeżywamy często dręczy mieszkańców Tromso, ale oni potrafią sobie z tym radzić i my też powinniśmy? - Pochyliłam się do przodu, szepcząc do siedzącej najbliżej mnie osoby, siedzącej zaledwie rząd niżej. Że też nikt z nas nie chciał siedzieć w jednym miejscu. Samotność za wszelką cenę, nawet w tłumie ludzi.
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Konstanty Czw Sty 26, 2012 10:21 pm

Wpatrywałem się tępo przed siebie odczytując mechanicznie różne napisy widoczne na krzesełku przede mną. Wcale nie miałem ochoty je czytać, ale gdy człowiek raz nauczy się płynnie czytać to potem trudno jest nie przetwarzać informacji wypisany tuż przed jego nosem, trudno zignorować te małe literki, które osobno tak mało znaczą, ale połączone mogą brzmieć tak pięknie, że czasem trudno jest to ogarnąć rozumem. Można by pomyśleć, że zlepienie paru liter jest dosyć proste, i owszem jest, lecz żeby zrobić to w porządny, nie gorszący sposób to trzeba naprawdę się postarać. Przed sobą miałem przykład tego jak czasami osoby przykładają się do niestarania, bo trzeba naprawdę chcieć, by w tak prostym języku jak angielski popełniać jakieś błędy. Nawet ta, który był uprzedzony do tego języka najbardziej jak tylko potrafię, czułem tą bezczelność jaka bije od tego tekstu. Jakby ten błąd tylko czekał aby przybrać cielesną postać podejść do mnie i plunąć mi w twarz, tylko czekał na odpowiednią chwilę, by moje upokorzenie jakie w tej chwili odczuwałem osiągnęło już rozmiary kolosalne. Bo w tej chwili ma jedynie duży rozmiar. Ale to nie tylko ja miałem dziś tak podły nastrój, ta pogoda, ta ciemność, negatywnie wpływała na nas wszystkich. Miało się wrażenie, że jakaś obca siła nakryła nas ciemną płachtą i kazała siedzieć w zaduchu, aż ona nie rozkaże inaczej. Jej złe wibracje powoli spływały na każdego z nas ciemnymi wiciami prosto z nieba, dostawały się w nasze najskrytsze myśli i pragnienia i nie pozwalały działać tak jakbyśmy tego chcieli. Najlepszym przykładem na potwierdzenie moich słów było przytoczenie mojej rozmowy z Gerdą podczas wręczania jej prezentu. Nawet myślami bałem się wracać do tamtej rozmowy, bo za każdym razem gdy to wspominałem przeszywał mnie dreszcz przerażenia i niedowierzania. Nie! Nie będę tego po raz kolejny roztrząsać, to działa na mnie tak dewastująco, że trudno jest mi się później pozbierać. Za każdym razem rozsypuję się na kawałeczki i godziny mijają zanim zdążę się pozbierać. Dodatkowo narażam się na działanie sił zewnętrznych, na jakieś ataki w postaci zwykłych ludzi próbujących nawiązać ze mną rozmowę. Ludzie. Oni otaczali mnie zewsząd. I ich towarzystwo wcale nie poprawiało mi humoru. Powinno być tak, że kiedy spojrzę na humory innych ludzi, na ich aury to widząc ich szczęście będę mógł i sam się choć przez chwilę uśmiechnąć. Pozazdrościć im trochę, ale chwilę później dzielić z nimi szczęście. Tak powinno być, lecz do ideału było nam daleko. Nie tylko ja byłem w złym humorze, nie tylko ja źle znosiłem zaistniałą sytuację atmosferyczną. Gdzie nie spojrzałem widziałem ludzi pogrążonych depresją, więc nic dziwnego, że kiedy usłyszałem o tym spotkaniu musiałem się pojawić. Wysłuchać, może zaoferować pomoc. Nie od dziś przecież zdawałem sobie sprawę z tego, że nic tak nie poprawia humoru jak pomoc innym.
Poderwałem się na swoim miejscy gdy nagle usłyszałem czyjś głos, bez wątpliwości skierowany do mojej osoby. Miałem ochotę uciec, lecz w porę zdałem sobie sprawę z tego jak beznadziejnie by to wyglądało. Dlatego przysiadłem z powrotem intensywnie zastanawiając się nad tym o co może jej chodzić i jaką odpowiedź oczekuje. Zawsze starałem się spełniać oczekiwania innych, nawet tych zupełnie mi nieznanych.
- Nie, nie mówiła - zdołałem tylko wykrztusić, ale chwilę potem zreflektowałem się, a nawet zainteresowałem. - Co masz na myśli mówiąc, że potrafią sobie radzić? Jakieś konkretne działanie? Jakieś przesądy? Zaklęcie? - nie wiem dlaczego tak to mi się skojarzyło. Pewnie w tej chwili wypadłem na głupca, ale przecież to nie pierwszy i nie ostatni raz.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Misty Pią Sty 27, 2012 12:18 pm

Wyglądał na jakieś dwadzieścia lat, a jednak zachowaniem przypominał mi moich najmłodszych wychowanków. Nigdy się nie przyznawałam do tego, ale ich akurat miałam ochotę przytulić i składać te cholerne obietnice bez pokrycia, że już więcej wypadków przy ćwiczeniach nie będzie, że teraz wszystko będzie szło z górki, ale nigdy nie mogłam. Bo ja nie robiłam takich rzeczy, bo się nie umiałam przełamać by zacząć tak czynić. To było za trudne, wolałam się schować za kurtyną swoich lęków, depresji i szaleństw. To u nas było rodzinne. Kolejne podejrzenie, że Mer nie była nasza. Nigdy jej tego nie powiem. Szaleństwo jest dziedziczne. Ale co do chłopaka o tajemniczym wieku i smutnych oczach, kojarzyłam go. Wydawał się być znajomy. Podobny do kogoś kogo kiedyś musiałam lubić, a który teraz był mi obojętny jak cały świat. Brat Berlioza? Możliwe. Po co się odezwałam? Nie wiem. Teraz miałam za to zapłacić: zostałam zmuszona do kontynuowania rozmowy, ale czy na pewno zmuszona? Chciałam mu odpowiedzieć. Naprawdę. Dowiedzieć się czy inni wierzą w te bzdury, które nam tu wmawiają.
- Śmiech - odparłam. W moim głosie nie było przekonania. Śmiech szczery nie istniał. Nie dla takich jak my. To mogło być zaklęcie czy magia. Niewymuszony śmiech, pokazujący innym, że jesteśmy szczęśliwi. - Sądzisz, że to czar? - Może ta terapia grupowa odnosiła jakieś skutki? Czyżby we mnie rodziła się nadzieja? W końcu wytrzymałam parę miesięcy nim zeszłam do otchłani pustki i samotni na życzenie. Nie, tylko naiwny mógłby wierzyć, że depresja nie wróci z kolejną porą ciemności. Mogło by mi być szkoda chłopca. Wyglądał tak młodo i niewinnie, tylko mi teraz wszystko było obojętne. A mimo to w moich oczach dostrzec można było więcej życia niż zwykle. Czy ja to wciąż ja? Plotę głupoty. Za dużo myślę. Na co mi to?


Ostatnio zmieniony przez Misty dnia Pią Sty 27, 2012 4:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Konstanty Pią Sty 27, 2012 4:32 pm

Nie była zwyczajna, w jej wyglądzie, w jej zachowaniu, w jej aurze, było coś nadzwyczajnego. Coś takiego co jednocześnie miało mnie onieśmielić, zaskoczyć, zaszokować i zniechęcić, ale też nie do końca potrafiło ukryć tego jakie jest naprawdę. Nie chodziło o to, że to coś było niezdecydowane. Wyglądało raczej jakby chciało ukryć coś pod pozorem niezbyt miłych emocji. Zaintrygowało mnie to do tego stopnia, że nie potrafiłem oderwać od niej oczu. Pewnie gapiłem się jak jakiś psychol, który nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jest natrętny. Ale ja wcale nie chciałem być taki, nie moja wina, że nie spodziewałem się spotkać kogoś z tak skomplikowaną aurą w takim miejscu. Gdybym wiedział przygotowałbym się psychicznie. Zastanowił nad tym jak powinienem się do niej odnosić i do jakiego stopnia mogłem zachowywać się dziwnie. Niestety przyszło mi jedynie improwizować, co nie było moją mocną stroną.
- O czarach trudno coś sądzić. Z natury są nie do okiełznania - odparłem starając się nie zapomnieć o tym, że do życia potrzebny jest mi tlen i powinienem co jakiś czas oddychać. Niekoniecznie cały czas, ale przynajmniej co kilka sekund. - Za to śmiech da się okiełznać, między nami znajdują się mistrzowie panowania nad swoim śmiechem. Z pozoru nie są do rozpoznania, ale z czasem da się poznać o nim prawdę. Kłamstwa zawsze wychodzą na wierzch - westchnąłem. Nawet jeżeli wcale nie kłamiesz, a jedynie coś ukrywasz to to też z czasem się ujawnia. Nie ma na to sposobu, nie ma instrukcji jak sobie z tym poradzić. Nie istnieje kłamstwo idealne, bo my sami, my ludzie, nie jesteśmy idealni.
Wdawanie się w takie rozmowy z obcymi mi ludźmi nie było u mnie normalne. Czy to kolejny syndrom mojej depresji? Czy teraz będę zaczepiał ludzi na korytarzach i otwierał przed nimi swoją duszę tylko dlatego, że zaciekawiła mnie ich aura? Czy teraz to tylko taki wyjątek? Nie miałem pojęcia, ale myśl, że zachowywałem się w ten a nie inny sposób była zastraszająca. Nie powinienem tego robić.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Misty Pią Sty 27, 2012 7:52 pm

Miałam prawdziwe szczęście. W tej sali pełnej ponurasów wybrałam najlepszego towarzysza prawie niewymuszanej rozmowy jaki mógł mi się trafić. A po jego wypowiedziach już miałam pewność, że tylko wyraz twarzy zmusza do sądzenia, że jest młodszy niż wygląda. Tak samo oszukiwałam ludzi, więc czemu miałam się dziwić, że inni też miewają swoje sztuczki? Chociaż czy to były sztuczki? Tacy się urodziliśmy.
Westchnęłam, bo mimo wszystko mówił za dużo. Zbyt wiele słów, a można było to powiedzieć prościej. Na co mi te rozważania? Sama zaczęłam wiem, ale zmieściłam się w mniejszej ilości słów. Lecz skąd on mógł wiedzieć, że lubię milczeć i opętańczo gapić się w sufit przez wiele godzin?
Nie wiem co mnie pokusiło, ale spokojnie wstałam i przeszłam ponad krzesełkami na to obok niego. Wszystko strasznie trzeszczało. Zwróciłam na siebie uwagę, wszak jak na standardy tutejsze siedzieliśmy zbyt blisko. Tylko jedna osoba mogła być z tego zadowolona. Cóż z tego, kiedy mnie to nie obchodziło?
- Krótko mówiąc śmiech to nie czar, a lekarstwo na smutek - Naprawdę przez te upiorne fotele ciężko było tu usiąść wygodnie, ale ja się postarałam. Wywaliłam nogi na rząd przed nami i zjechałam najbardziej jak się dało w głąb siedziska. Teraz było mi dobrze. - Nie lubisz kłamstwa. To dobrze. Ja chyba też nie lubię. I prawdy. Słów. Tak, ja nie lubię słów - Bezsensowna wypowiedź. Wiedziałam, ale tutaj nie musiałam się chować z innością, tu należało ją pokazać, by inni dziwacy się od ciebie odpieprzyli, a nie zaczepiali tak jak ja to robiłam. - [b]Jestem tutaj, bo przez ciemności potrafię nie odzywać się do nikogo parę dni - wyznałam. Wcale nie było mi głupio, że po części kłamię komuś kto dopiero twierdził, że każde kłamstwo wychodzi na wierzch. Przecież milczałam. Tylko milczałam przez to co brałam. Ale to było spowodowane ciemnością. Czyli jednak nie kłamałam?
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Konstanty Nie Sty 29, 2012 5:34 pm

Nigdy nie potrafiłem przełamywać lodów, robić rzeczy zupełnie niespodziewanych i nieprzewidywalnych, zmotywowanie mnie do podjęcia jakichkolwiek decyzji mogących przynieść mi jakieś straty i szkody było wręcz nie do wykonania. Wstydziłem się tego z jak wielką trudnością mi to wszystko przychodziło i jednocześnie byłem świadomy tego, że głównie przez tą nieśmiałość mam tyle problemów. Przez to nie potrafiłem wyznać Gerdzie swoich uczuć, choć rozmawiałem z nią godzinami. Niestety nic nie mogłem z ty zrobić. Nawet teraz gdy ta obca dziewczyna się do mnie przysiadła odczuwałem zły wpływ mojego charakteru na wszystko. Zamiast siedzieć spokojnie i tak też z nią porozmawiać, w końcu nie miała złych zamiarów, ja spiąłem się i siedziałem jak na jakimś tureckim kazaniu. Ręce grzecznie trzymałem na kolanach i ze strachem spoglądałem w kierunku jej nóg założonych na krzesełko. Mimo tego, że miała na sobie zakrywające wszystko czerwone spodnie ja i tak zaczerwieniłem się i odwróciłem wzrok. Nawet jeżeli były to spodnie to bardzo obcisłe.
- Tak, jest tak jak mówisz - wyszeptałem nadal gapiąc się na swoje dłonie. Nie rozumiałem tej sytuacji i dlaczego ona ze mną rozmawia. Ogólnie nie rozumiałem dlaczego ktokolwiek chciałby ze mną rozmawiać patrząc na to jak się zachowuję. Wszyscy powinni się zniechęcać na samym wejściu, od razu zauważać, że nie jestem najlepszym towarzyszem rozmowy. Dlaczego tak nie robili? Dlaczego zawsze zatrzymywali się i jednak rozmawiali? I dlaczego ja nie potrafiłem też nikomu odmawiać rozmów? Dlaczego zawsze kontynuowałem wszystko, podejmowałem każdą nawet najgłupszą wypowiedź i odczuwałem ją jako najmądrzejszą myśl na świecie? - Czemu nie lubisz słów? Słowa są najlepszym odzwierciedleniem naszych myśli, odpowiednie słowa potrafią czynić cuda. Może nie lubić niektórych słów, ale nie całości. - Nie potrafiłem pojąc tego jak można nienawidzić słów. To prawda, że nie za często się odzywam i zazwyczaj mówię tak cicho, że prawie nikt nie słyszy, że tak naprawdę rozmawiam na serio z jedynie garstką osób, to i tak kochałem słowa. Słowa mówione, pisane, śpiewane. One wszystkie przekazywały jakieś treści, jakieś myśli i wspomnienia. Czasami dawały nadzieję, czasami zasmucały, ale wszystkie były piękne. - Ja... Mi ciemność nie stanowi przeszkodę w porozumiewaniu się. Nawet gdy jest jasno mam trudności.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Misty Sob Lut 04, 2012 12:45 pm

Popatrzyłam na niego. Inteligenty. Jakaś wyjątkowość w tych okolicach. Czasem można by się zastanawiać czy przypadkiem poprzez jakieś dziwne ewolucje w naszych organizmach, nie musieliśmy za nie inteligencja płacić. Patrz ja odzywająca się, chociaż nie bardzo miałam ochotę albo jeszcze lepszy przykład: ten debil, który wąchał sobie tyłek, gdy tylko zamienił się w psa. Tego już nigdy więcej widzieć nie chciałam. naprawdę.
- Jak się dowiem to ci odpowiem - zapewniłam go, nie do końca wiedząc jak z tego wybrnąć. To było dziwne, podobało mi się, że z nim rozmawiam. Był taki inny od reszty, nie powiem, że lepszy, bo nie mi to oceniać, ale wolałam jego od chmary ludzi jakich musiałam mijać na korytarzach czy chociaż tak jak teraz siedzieć z nimi w teatralce i udawać, że słucham gadającej Lilki. Nie chciałam tego.
- Mój biedny. To co robisz tutaj? Ale wiesz, nie mów tego głośno. Zabiorą cię na innych poziom. Tu są tylko ci co nie potrafią sezonowo porozumiewać się z ludźmi - Sama gdy było jasno potrafiłam przynajmniej psioczyć na ludzi co raz trafiający do nas, do skrzydła. A teraz to nawet tego mi się nie chciało. - Wiesz, też powinnam tam trafić, ale się kryje. Nie daj im zrobić z siebie świra. - Uśmiechnęłam się do niego. Szczerze. Wyjątkowo proste to było. A dawno się tak nie uśmiechałam. Jednak chwili przeciągnąć nie potrafiłam. Wytrzymałam ledwie parę sekund, a potem nieco zmieszana, że co się robi po takim uśmiechu, przeniosłam wzrok na kobietę na scenie. Wydawało się, że właśnie zachęcała nas do kontaktu i była akurat ze mnie i z chłopaka niezwykle dumna. Nagle uświadomiłam sobie, że nie wiem jak się nazywa.
- Nie znam twego imienia
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Konstanty Sob Lut 04, 2012 4:07 pm

To była bardzo dobra odpowiedź i całym sobą się z nią zgadzałem. Mówienie o czymś o czym nie miało się pojęcia nie było dobrym działaniem. Owszem, czasami nasze przypuszczenia mogą być interesujące i godne uwagi, lecz czy mamy prawo je wygłaszać? Przypuszczenia to bardzo ostra broń, która może zranić niejednego. Lepiej zachowywać dla siebie wszystkie spekulacje, rozważać wszystko wewnątrz siebie, bo właśnie ten sposób jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem. Ile to razy na świecie zraniono kogoś wydając niepochlebny osąd? Niezliczoną ilość razy. Ile razy ja sam siebie raniłem przez to, że wyciągnąłem pochopne wnioski ze swoich snów? Tyle samo. Dlatego lepiej było zarówno dla mnie, jak i innych, zastanawiać się nad tym co się mówiło. Trochę śmiesznie to brzmi w moich ustach, bo ja sam często mówię rzeczy, których się nie spodziewałem. Nikt nie jest jednak doskonały.
- Mieliby mnie stąd zabrać? - przeraziłem się nie na żarty. Niebezpiecznie było mi mówić o takich rzeczach, bo ja zawsze brałem je do siebie. Nawet jeżeli byłyby zupełnie nieprawdopodobne. Po prostu kłamstwo, czy chociaż żarty, były ostatnimi rzeczami, o których myślałem. Zupełnie inne sprawy plątały się w mojej głowie i gdy padała taka kwestia o zabieraniu mnie gdziekolwiek, mogłem pomyśleć wszystko. I zacząć się bać. - Nie chcę się stąd ruszać - dodałem nadal przerażony. - To miejsce mimo wielu wad jest wspaniałe... Dostrzegasz jakie jest wspaniałe? Ile tu jest wspaniałych myśli, osobowości, zdarzeń? - zapytałem starając się odnaleźć sposób, by mnie jednak stąd nie zabierali. Ale jedyne co mi do głowy przychodziło to zwrócenie o pomoc do Maksa. Było mi głupio, że zawsze z każdą sprawą do niego leciałem, ale on jedyny potrafił rozwiązać wszystko. Od najprostszych rzeczy, po najbardziej skomplikowane. Miał głowę na karku i za to go podziwiałem.
- A ja nie znam twojego - przyznałem nie patrząc na nią tylko rozglądając czy nikt na nas nie patrzy, nie przysłuchuje się temu o czym rozmawialiśmy. Czułem się odrobinę skrępowany. - Mam na imię Konstanty, ale i tak wszyscy nazywają mnie Kostek. To dobre zdrobnienie.
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Misty Sob Lut 04, 2012 4:24 pm

W sumie tak naprawdę nie rozumiałam czemu ktoś nie chciałby się stąd wynieść. Na krótki czas to było miłe. Wiem, bo już raz odpoczywałam, nie, dwa razy. Tak dwa razy odpoczywałam od tego miejsca na Jamajce, wywieźli tam mnie, bo doskonale wiedzieli, że to pomoże. Na krótki czas, ale pomoże. I pomagało na krótki czas. Więc czemu go ostrzegłam? Już wiem, bo potem cię obserwowali, kazali tu przychodzić, zawsze wiedzieli lepiej, że jeszcze nie jesteś w pełni gotowym człowiekiem do życia poza tym. Zawsze, zawsze, zawsze. Zamknęłam oczy, milcząc przez moment. Mój towarzysz mógł uznać, że zastanawiam się nad czym czy faktycznie to miejsce nie jest wspaniałe. Ja nie wierzyłam w jego wspaniałości. Aktualnie wolałam marzyć o papierosie niźli o wspaniałej rezydencji. W sumie kubkiem mocniej, gorzkiej kawy też bym nie wzgardziła. Takie urocze spotkanko, a napojów nie podawali.
- Na trochę. W lepsze ich zdaniem miejsce. Pewnie dawno temu zabraliby nas stąd w inne miejsce, ale w innych, ciepłych miejscach zwykli ludzie lubią przebywać. A my przecież do nich nie należy. - Moje wypowiedzi były coraz dłuższe. Ona to widziała. Ona promieniowała dumą. Tak, tak suko, jeszcze pomyśl, że to twoja zasługa. - Zabierają nas na Jamajkę do pierdolniętego gościa, któremu wydaje się, że jest szamanem.
Spojrzałam na niego. Konstanty kojarzyło mi się ze wschodnią Europą. On faktycznie mógł być tym kim go wzięłam na początku, czyli bratem Maksa. Nie przepadając za słowami, musiałam inaczej nauczyć się rozpoznawać ludzi. Szkoda, że ich imię ciężko było bez tego poznać.
- Misty. Błagam mów Misty, a nie Mitsy, dobrze? I broń cię żebyś próbował mówić Rocky. Już lepiej Throckmorton - Może pod koniec zabrzmiałam jak zwykła ja. Z odrobinką jadu w głosie jakby się odważył przekręcić moje imię. W momencie podania o tym jak mnie ludzie nazywali tak wiele danych pojęłam, że on zaraz uświadomi sobie, że rozmawia z tą okropną suką, która z tak wspaniałym talentem nie chce pomagać innym.
Boże, kurewsko potrzebowałam papierosa.
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Konstanty Nie Lut 05, 2012 1:36 pm

- Nie ma idealnych miejsc - rzuciłem odrobinę przygnębiony, nadal byłem przejęty tym, że mogą mnie gdzieś zabrać. Nie lubiłem zmian, przenosin, nowych ludzi i miejsc. Tak trudno mi było dostosowywać się do nowego otoczenia. Jak można kazać ludziom zmieniać to co znają, na coś nowego, gdy dopiero co przyzwyczaili się przebywania tutaj? To było nieetyczne i zupełnie nie brało pod uwagę moich uczuć. Po raz pierwszy w życiu czułem, że potrafiłbym się zbuntować. Tak własnie. Zacząłbym się buntować gdyby kazano mi się stąd wynosić. Gdyby chciano mi odebrać towarzystwo Gerdy, dobre rady Maksa i całą resztę. - Nie można jednoznacznie określić, czy coś jest lepsze. Dla jednych bardziej odpowiada przebywanie tutaj, innym gdzie indziej. Narzucanie czegoś w ten sposób jest chore.
Popatrzyłem na Misty. Tak miała na imięc, oryginalnie. Ciekawiło mnie skąd to się wzięło, ciekawiło mnie skąd ona pochodzi, jakie ma przekonania co do pozostałych spraw, o których jeszcze nie rozmawialiśmy, ale bałem sie o mnie zapytać. Dlatego milczałem. Choć to nie było zwykłe milczenie. Macie tak czasami, że poprzez własnie milczenie wyrażacie więcej siebie niż poprzez jakiekolwiek słowa? I choć kochałem słowa, to doskonale zdawałem sobie sprawię, że poprzez zamknięcie się w pewnych momentach, przekazuję światu więcej. To było trochę śmieszne i nie potrafiłem opisać tego w prosty sposób. Podobnie jak wielu innych rzeczy nie potrafiłem.
Uśmiechnąłem się do niej, jak zwykle jedynie ustami. Prawdziwy uśmiech jak do tej pory wychodził mi jedynie przy Gerdzie.
beznadziejaaaaaaa
zakończ proszę, jas
Konstanty
Konstanty
urocza dziewica


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Misty Nie Lut 05, 2012 2:41 pm

- Nie ma - poparłam go. - Sęk w tym, że miejsce miejscu nigdy równe nie będzie, a podobno większość jest szczęśliwa w cieple. Pogódź się z tym, że większość zawsze zwycięża. - Teraz naprawdę miałam ochotę zamilknąć. Zamilknąć i już nigdy się nie odezwać. Na co mi było tak wiele słów? Na co mi było zwrócenie się do kogokolwiek z sympatią? Czemu czułam, że chyba mogłabym polubić Kostka. Że byłby dobrym kompanem do rozmowy. Zwariowałam. Jak inaczej to nazwać jak nie wariactwem? Może ktoś ośmieliłby się powiedzieć, że metody tych spotkań działały? W życiu.
- Wedle nich nie wiemy co jest dla nas dobre - Tak było. Jak psychiczny mógł wiedzieć co jest dla niego dobre skoro wpychał w siebie proszki? Skoro nie wierzył, że człowiek z natury potrzebuje innych do życia? Skoro to, skoro tamto. Nieważne.
Ja nie wiedziałam co robić. On też nie. Pozostawało jedno: wstałam, posłałam mu uśmiech, już drugi!. Wyszłam. Miło być Kostku.

/ no pa /
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Ana Pią Mar 16, 2012 9:03 pm

Nie odwiedzała tego miejsca zbyt często. Szczerze mówiąc była tu przez tyle lat bytowania w rezydencji sześć razy. Pierwszy, zaraz na początku, gdy się zgubiła. Potem zapamiętała, że tu się nie chodzi i pewnie gdyby nie pewien chłopiec, nieważny z imienia, nie zaciągnął ją tutaj na randkę, numer dwa należałby do trójki, gdy przed tym chłopcem akurat tu się schroniła. Jednak jej nieudana randka miała tu miejsce, potem jak wspominałam było chowanie, a czwartym razem wylądowała w sali teatralnej, bo nie wierzyła, że ktokolwiek tego dokonał, czyli posprzątał to miejsce, ale to naprawdę okazało się być czyste, więc była w stanie schować się tu przed całym światem, gdy Mika odeszła. Szósty raz też był związany z Mikaelą, liczyła, że tu znowu ją spotka jako ducha, ale nic takiego się nie stało. Łatwo z tego wysnuć wniosek, że pewnie gdyby Anabelle nie miała ważnego powodu, siódmy jej wizyta w tym pomieszczeniu też by się nie wydarzyła. A powód miała i to jaki. Uciekała, znaczy wykonywała unik z gracją, przed czymś co do złudzenia przypominało ogromną, kulę energetyczną. Zdecydowanie po ogarnięciu tego chaosu, Rezydencje będzie czekał porządny remont, chyba już trzeci w tym roku, ale czy to kogoś dziwi, gdy pozwala się razem żyć kotom i psom pod jednym dachem oraz na dokładkę dzieciakowi z laserem w oczach? To nie jest dobra kombinacja. Bo domniemana kula energetyczna naprawdę nią była i rozbiła się o ścianę tak, że nawet w sali się wszystko zatrzęsło, a Ana zmuszona została do przytrzymania się fotela. Zagryzła zęby. Coś, a raczej ktoś inny przykuł jej uwagę. Pewnie by się wycofała, bo zagrożenie już odeszło, a ona nie miała ochoty z nim rozmawiać, zwłaszcza z powodu tego się działo, ale on też już ją zauważył. Uśmiechnęła się uroczo, ruszając w jego stronę.
- Widok sceny pozwala snuć wizje odnośnie przejęcia kontroli nad światem czy też chowasz się przed własnym dziełem? - Musiał zdawać sobie sprawę, że ona wie, więc nie było po co się kryć. Tylko opiekunowie byli na tyle naiwni, by nie wiązać Napoleona z chaosem. - Ale chyba nie taki miał być efekt, hm? - A przecież mogła uskoczyć w drugą stronę. Zły wybór. Ostatnio podejmowała same złe decyzje, ale chyba nie ona jedna.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Napoleon Pią Mar 16, 2012 9:53 pm

Teatr, ach, oddychać zapachem kłamstw, żyć ułamkiem życia, żyć napisanym przez siebie scenariuszem: teatr to ucieczka, teatr to kłamstwo, iluzja. Napoleon z namaszczeniem przechadza się po scenie. W dłoni trzyma książkę, jej tytuł był jednak schowany: Napoleon przytrzymywał jedną tylko część pod oczyma. Oczyma, przecież nawet nie patrzył na tekst. Co jakiś czas tylko zerkał na kartki, wyłapywał słowo, napawał się nim. Dumny niczym paw, z siebie, ze swojego Lucyfera. Przygotowywał się do ostatecznego tryumfu: swego osobistego przedstawienia, które odegra, gdy zdobędzie całą moc. Potęga ogarnie go już niebawem, ale przecież musi przygotować mowę.
Przerwała mu zagubiona dusza. Z rozbawieniem obserował kiedy Ana unikała kuli. Wyglądała po raz pierwszy na bardziej ludzką niż chciał ją widzieć. Nawet kiedy kiedyś płakała, czy może była po porostu zła, nigdy nie była bardziej ludzka, niż teraz kiedy pokazywała jaka jest słaba. Stał na scenie, wciąż na nią patrząc, aż do niego dołączyła.
- Wręcz przeciwnie, wszystko zapowiada się doskonale. - obejrzał się na nią, bo pewnie wcześniej szedł do niej plecami, taki on jest! - A dziś zapragnąłem wystąpić na scenie, cóż w tym dziwnego?
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Ana Sob Mar 17, 2012 12:35 pm

To trochę zaskakujące, ale każdy wygląda na ludzkiego i śmiertelnego, gdy pędzi na niego kula energetyczna, która to niechybnie ktosia zabije. Zadziwiające, ale jakże prawdziwe. Nie każdemu było dane w dowolnym momencie przemieniać się w dym. Przydatna zdolność, ale niestety gdy się zamiast tego wyłapuje szczegóły i w ogóle jest się zdolnym uskoczyć w porę w bok, trzeba cieszyć się i tym.
- Doskonale? - Powtórzyła zdziwiona, że on te destrukcje mógł uznawać za doskonałą. Chyba że nagle obudziła się w nim dusza architektka i planował całkiem na nowo wybudować przytułek dla mutantów. Któż go tam wiedział. No ale żeby nie było pojmowała jego zamiary, o wiele prościej manipulować gdy wokół każdy rozproszony. Mimo to nie mogła mu wybaczyć tego, że przecież chwile temu ledwo uszła z życiem. - Twoja doskonałość niemal mnie zabiła, mam nadzieję, że to się nie potwórzy. - W sumie dziwne, że jeszcze nikogo nie musieli opiekunowie w ogródku za budynkiem, czy może dla niepoznaki trochę dalej w lesie, zakopywać przez dzieciaki, nie kontrolujące mocy. Prawdziwi z nich szczęściarze. W sumie to ciekawe czy w x-meni nie mieli ofiar? Kogoś mogło by trafić coś.
Cofnęła się, ledwo kryjąc uśmieszek. Znalazł się wspaniały aktor. Pewnie szykował się na moment swego triumfu, który jak miała nadzieję Anabelle nigdy nie nadejdzie. To przecież tylko kolejny szaleniec.
- Chłopiec szaleje, a ty na scenie. - Jej nie ciągnęło do sceny. Nawet niezbyt pewnie się czuła, stojąc na niej, zwłaszcza w pobliżu Napoleona. Florence pewnie bardziej by do niego ciągnęło. - Może utraciłeś nad nim kontrolę? - Udała, że się nad tym zastanawia. A potem dziwić się, że chcą ją zamordować, gdy sama pcha się gdzie nie trzeba.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Napoleon Pią Mar 30, 2012 7:47 pm

- Nie mogę ci tego zapewnić - Napoleon przechadza się po scenie. To jego scena, bo to on teraz wypowiada swój monolog. Zapewne nie będzie tak często powtarzany jak ten Hamleta, ale to dlatego, że po nim nie będzie równie potężnych ludzi, którym możnaby to wsadzić w usta. Hamleta wspomina. A na Makbeta to już nie wspomni. Wybiórcza bestia. Szaleńczy uśmiech przemyka przez twarz mężczyzny, chłopca, dziecka. Od dwudziestu z hakiem lat wciąż marzył tylko o tym monologu. Jeszcze was nim zanudzi, będziecie siedzieć wciśnięci w oparcia. Co powie, nic nie dopowie, a co powie, to zostanie. Prawdą wieczystą. - Jest doskonale, prawda? Widzisz to, wiedziałem, że będziesz umiała mnie docenić. Jesteś gdzieś przy granicy mej potęgi, zazdroszczę ci- Napoleon idzie w jej kierunku, ale jest szczęśliwy i zatrzymuje się w połowie. Nie, nie będzie sobie nią niszczył humoru. Przychyla pięść do buzi, wraca. Potem usłyszy jej pytanie i odchyla się w jej stronę. Ma zdziwiony wyraz twarzy. Zaraz, czy ona nie miała być jego muzą w poprzednim życiu? - Annabel, ty wciąż nie rozumiesz? Przypominasz sobie Nerona? Juliusza Cezara, Napoleona? Chaos prowadzi do rewolucji. Ona nadejdzie niedługo - z zadowoleniem ogląda plany w swych myślach. Nie, ona nie zasługuje. Nie, nie będzie leżeć w grobie. Posadzimy ją bliżej.
Niech usiądzie w pierwszym rzędzie. O, razem z panną o złotych włosach. Podobno się przyjaźnią, więc się nawzajem wesprą. Co jeżeli obie nie zgodzą się ze słowami przemówienia? Wesprą się, pójdą razem gnić. Ale nie przewidujemy takiego scenariusza, nie. Złotowłosej będzie musiała wytłumaczyć, bo tamta jest nieco głupsza. Potem się oddali. Tą głupszą, ładniejszą, Napoleon weźmie kiedy czas będzie tryumfować. Po co? Kennedy wynajmował sobie dziwki, żeby przed ważnymi starciami robiły mu dobrze. Napoleon nie chce wynajmować dziwek: to by było nie w jego stylu, zresztą on ma wszystkie dziwki tego kraju, czemu miałby się dalej ograniczać? Florence będzie mu posłuszna. Będzie. Musi.
Napoleon
Napoleon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Ana Sob Mar 31, 2012 4:05 pm

Śledziła uważnie jego wędrówkę po scenie, zarówno tę jak i pozostałe. Uśmiechnęłaby się, gdyby była w stanie to teraz uczynić. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie mógłby obiec czegoś co gdyby tylko okoliczności tego wymagały szybko i skutecznie by dokonał. Przynajmniej nie starał się kłamać, co musiała docenić. Kłamstwa tak prosto było jej wyłapać.
- A ja sobie nie - wymamrotała pod nosem. Nie dałby rady tego usłyszeć. Zaledwie szept. Czasem być lepiej pionkiem w grze gdzieś tam na samym dole, nie zdającym sobie ze sprawy, że właśnie dzieje się coś ważnego. - Tylko głupiec nie docenia kogoś takiego jak ty - odparła. Może nawet miała kogoś konkretnego na myśli. Ten Napoleon, przechadzający się po scenie, jakby przygotowujący do swojej rychłej i długiej wszechwładzy, był jeszcze bardziej przerażający niż zwykle. Trudno było nie okazywać po sobie jakie to robi wrażenie na innych, a jednak jej się na razie udawało. Przecież była idealna do roli nieczułej. Cała ona.
Lekko wzruszyła ramionami. Czy ją mogła interesować polityka? Lepiej, żeby nie interesowała. Lepiej żeby została przy swoich nadziejach, że on skończy jak wymieniani przez niego historyczni bohaterzy. Każdy popełnia błędy. On też będzie musiał się pomylić, zapomnieć. Wszak wiadomo jak władza uderza do głowy. Sama wizja przyszłej potęgi. Makbet o tym wiele wie.
- Oby szybko przeminęła, a przywódcy rebelii utrzymali się - Przecież źle mu nie życzyła, prawda? Nie musiała się niczego obawiać z jego powodu. Nie miała mu za złe żadnego uczynku. Zacisnęła usta w wąska linie. - Wybrałeś już swój przyszły tytuł?
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Rasmus Sob Maj 19, 2012 11:23 am

Prawdziwy teatr to nie ten, który rozgrywał się na scenie. Prawdziwy teatr oglądał na co dzień, patrząc, jak ludzie zakładają kolejne maski papierowych uśmiechów, jak wykonują mechaniczne gesty, z jakim kunsztem podają na talerzu wyuczone kłamstwa i utarte frazesy. Nie chciał być częścią tego nieprawdziwego świata i choć była to zbyt utopijna myśl, wierzył, że jako jeden z garstki uświadomionych przedarł się przez niewidzialną barierę stając na uboczu, gdzie w prywatnym azylu dwadzieścia cztery godziny na dobę był świadkiem powolnego upadku ludzkości. Nie pozwalał jednak na to, by został rozpoznany jako intruz – umiejętnie wtapiał się w tłum, jako neutralny gracz nie ściągając na siebie uwagi. Czasem wolał milczeć, niż dać się ponieść chwili. Zbyt mocno obawiał się procesu komercjalizacji. A może już został zarażony tym wirusem, tylko jeszcze o tym nie wie?
Siedział w pustej sali na jednym z foteli niczym król, z nogami wyciągniętymi przed siebie i opartymi o siedzisko z poprzedzającego rzędu. W dłoniach trzymał Szekspira, spoglądając zamiennie to między strony, to na scenę, jakby bawił się w reżysera i oczyma wyobraźni widział poruszających się po podeście aktorów. Jakby bawił się w Szekspira.
Zdaje się, że odkąd mieszka w Rezydencji, nikt jeszcze nie wykorzystał ów pomieszczenia w celach zgodnych z jego przeznaczeniem.
Rasmus
Rasmus
pies andaluzyjski


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Laura Pon Maj 21, 2012 8:26 pm

Gdyby Laura miała zdefiniować swoją przynależność do teatru rozgrywającego się w życiu codziennym, ledwo załapałaby się do roli widza. Albo w ogóle nawet nie szukałaby sobie na siłę miejsca, wierząc, że to wszystko w żaden sposób jej nie dotyczy. Nie chodziło o to, że stroniła od towarzystwa czy odcinała się od rzeczywistości żyjąc w jakimś własnym alternatywnym świecie, bo to chyba czyniłoby z niej jakąś schizofreniczkę - lubiła przebywać wśród ludzi i wchodzić z nimi w różne interakcje, jednak na dłuższą metę nie czuła się związana z żadnym konkretnym środowiskiem. W głębi duszy miała poczucie, że ciągle jeszcze nie jest w miejscu, w którym ostatecznie powinna się znaleźć, ale nie potrafiła jasno i sensownie określić na czym owe poczucie się opierało. Nieustannie za czymś goniła, z entuzjazmem podchodząc do każdego nowego wyjazdu czy przeprowadzki, i liczyła że tym razem trafi gdzieś, gdzie znajdzie swoje miejsce w społeczeństwie, czy może raczej swoją rolę w sztuce, skoro już trzymamy się tych teatralnych porównań, ale za każdym razem czekało ją rozczarowanie. Cały czas czegoś jej brakowało, jakiegoś ulotnego elementu, ale chyba musiałaby poddać się solidnej psychoanalizie by dojść do przyczyn tegoż stanu. Kto wie, być może tylko Freud potrafiłby znaleźć w tym wszystkim jakiś sens, albo nawet on nie dałby rady nic tutaj wskórać. Nieważne.
Czasami przychodziła do sali teatralnej z czystej ciekawości, szukając oznak jakiejkolwiek aktywności rezydentów w tym miejscu. Co prawda często bywali tu różni ludzie - co ciekawe, w dziewięćdziesięciu procentach celem ich spotkań były schadzki, gdyż najwyraźniej wiele osób uważało teatr za odpowiednie miejsce do oddania się swoim namiętnościom - jednak wydawało się, że nikt nie używa tego miejsca zgodnie z przeznaczeniem. Dlatego też widok Rasmusa czytającego Szekspira i co rusz zerkającego na scenę, jakby planował ustawianie na niej prawdziwych aktorów, był czymś niespotykanym i interesującym. Minęła rzędy siedzeń bez słowa, starając się zachowywać cicho by nie rozpraszać Kierkegaarda, i zatrzymała się za jego fotelem, nachylając się nieco ku niemu.
- Masz zamiar zapisać się w historii rezydencji jako pierwszy reżyser prawdziwego przedstawienia? - zapytała lekkim tonem, mając nadzieję że się jej nie wystraszy. Pewnie mógł ją wcześniej usłyszeć, ale wiadomo jak to jest, jak się ktoś skupia na pracy. Szczególnie twórczej. - Co to? Romeo i Julia? Hamlet? Sen nocy letniej? - zgadywała, wymieniając najczęściej wystawiane utwory jakie akurat przyszły jej do głowy, i jednocześnie próbowała zajrzeć mu przez ramię. A co ona się będzie krępować.
Laura
Laura
nieznajoma


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Rasmus Sro Cze 06, 2012 9:51 pm

Nie szukał odpowiedzi. Maniakalne próby odnalezienia sensu istnienia wywoływały u niego spazmy awersji i bynajmniej nie miało to związku z poczuciem beznadziejności. Jak wąskie horyzonty trzeba było posiadać, by poświęcać się w imię wyższych idei, które powinny płonąć na stosie? Spędzenie życia na płynnym pięciu się po drabinie społecznej było procesem, którego nigdy nie rozumiał. Cudownie było przecież trwać w swoim azylu, nie narażając się na brudy współczesnego świata, pozostając członkiem szarych szeregów i za największą rozrywkę w ciągu dnia uznając zliczanie siniaków powstałych w wyniku niezbyt rozważnym szaleństwom na desce.
Mógł czytać Szekspira albo Kafkę, razem z autorami wyśmiewając bohaterów, których codziennie mijał na ulicach, którzy mieszkali w pięknych i zapuszczonych miastach, bogaci i biedni. Wszyscy posiadali taką samą twarz, jakby mrowiami schodzili z taśmy produkcyjnej. Nie czuł się lepszy. Rasmus trwał gdzieś na marginesie, balansując między rozmokłym biletem na koncert New Order, zgniecioną paczką papierosów, a przedawnionym wydaniem magazynu fotograficznego, najprawdopodobniej zalanego poranną kawą. Z mlekiem; piciem czystej kawy mogli szczycić się koneserzy. On był tylko cieniem, który wydłużał się w grze świateł.
Nie tak bardzo obcy głos przywrócił go do rzeczywistości. Laurę poznał jeszcze w liceum, choć można było to nazwać bardziej przelotną znajomością. Kiedyś zabrał ją ze sobą do kina. I na kawę. A później zniknęła, jak dym papierosowy, który penetruje twoje płuca i rozchodzi się do krwiobiegu, do momentu, w którym nie wypuścisz go przez usta lub nos.
- Słuszna uwaga, życie rodzi lepsze scenariusze. Tutaj nikt nie potrzebuje reżysera. Ten fragment ziemi rządzi się innymi prawami – na jej kolejne pytanie uniósł książkę do góry i ukazał okładkę, palcem trzymając wertowaną właśnie stronę. Hamlet. – To już było. Ludzie uwielbiają używać tego zdania w sarkastycznym kontekście. Jakby świat nie składał się z zapętlania tych samych prawd. Nawet ziemia ciągle kręci się w jedną stronę. Każdemu wystarcza raz. To tak jakby wybrać się w podróż dookoła świata, a jako dowód posiadać tylko jedno zdjęcie. Z resztą – to i tak nieistotne. Nikt nie słucha. Reasumując ten bełkot: nie. Po prostu lubię tutaj przesiadywać.
Musiałby postradać rozum, by zdecydować się na tak ekstrawagancki wyczyn. Słabe byłoby z niego sumienie narodów. Nadawał się tylko do obserwacji. Kreacje pozostawiał tym śmiesznym osobom, które lubiły bawić się w lalkarzy.
On w tym czasie oglądał nieme filmy.
Rasmus
Rasmus
pies andaluzyjski


Powrót do góry Go down

Sala teatralna Empty Re: Sala teatralna

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach