Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Sala 6030

3 posters

Go down

Sala 6030 Empty Sala 6030

Pisanie by Mikaela Pią Lip 27, 2012 11:56 am

W moim odczuciu droga do szpitala mogłaby trwać odrobinę dłużej. Jakimś dziwnym zrządzeniem losu obrazy migające mi za szybą taksówki uspokajały mnie i sprawiały, że przez chwilę zapominałam o co w tym wszystkim chodzi, gdzie jadę i że za chwilę najpewniej urodzę. Znaczy nie urodzę. Nadal upierałam się przy tym wszystkim i nawet milionowe błagalne spojrzenie Luka nie potrafiło sprawić bym zmieniła zdanie. Zawsze stawiałam na swoim, z tą jednak różnicą, że kiedy to robiłam zawsze miałam pewność swoich racji. Tym jednak razy mimo uporu wątpliwości kłębiły mi się w głowie i musiałam przyznać, że z moją decyzją jest coś nie tak. Więc w zasadzie przestałam mówić o czymkolwiek. Zresztą niebyt dobrze czułam się w towarzystwie taksówkarza. Jeszcze coś by mi się wymknęło o tym, że natychmiast chcę Delilah z jej talentem. Albo cokolwiek co by choć przez chwilę potrafiło by mi umilić tą chwilę. Bo póki co poród zupełnie nie przypominał niczego fajnego.
Ledwo co zdążyłam wysiąść z taksówki Luke pędził już z wózkiem inwalidzkim. Naprawdę miałam zamiar go porządnie opierdolić o to, że nie jestem kaleką i że potrafię dojść na miejsce o własnych siłach, ale w tej chwili złapał mnie skurcz i zwyczajnie odpuściłam opadając ciężko na siedzenie. Nawet nie skomentowałam kaskaderskiego sposobu prowadzenia wózka. Oby jak najszybciej dotrzeć na odpowiednie piętro i mieć spokój. Niech robią co chcą ja nie mam sił.
Uniosłam głowę do góry, by spojrzeć na Luka kiedy już wychodziliśmy z windy na właściwe piętro.
- Mam nadzieję, że nie zemdlejesz jak na filmach. Jeszcze tego by brakowało. - Nie ważne jaki jest dzień i jaka okazja, jak zwykle musiałam mu coś wytknąć. Zupełnie nie rozumiałam po co on w ogóle ze mną jest. - Ana przyjedzie?
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Sala 6030 Empty Re: Sala 6030

Pisanie by Luke Sob Lip 28, 2012 1:09 pm

Torba. Jebana torba. Jakimś cudem została na chodniku. Nie mogłem w to uwierzyć, kiedy prosiłem taksówkarza by natychmiast po nią zawracał. Jak mogłem zapomnieć o torbie? Mikaela niby miała te swoje wizje, ale w obecnym stanie... Czy miałem ją winić, że ostatnio nie miewała wizji albo też bawiło ją nie pokazywanie mi ich przez co musiałem być dalej jebanym idiotą.
Zmiąłem w ustach przekleństwo. Rodziła. Kochałem ją. Musiałem jej coś takiego wybaczyć.
- Ciesz się, że aktualnie wszystkiego nie nagrywam by pokazywać twoje sekretne miejsca wszystkim ciotkom - Czy ja naprawdę powiedziałem sekretne miejsca? Sekretne miejsca? Zwalę to na stres przedporodowy albo już porodowy.
Ktoś odchrząknął za mną akurat gdy miałem odpowiadać, że nic mnie nie obchodzi czy ta wariatka się pojawi. Odwróciłem się i kogo zobaczyłem? Oczywiście, że wariatkę.
- Ty masz nie blokować telefonów ode mnie, a ty - i tu nagle głos zaczęła mieć milutki i w ogóle. - Już dobrze, zaraz przyjdzie Phil. Uparł się na czekoladkę - O i znowu ten ton jakim zwykła mówić do mnie. - Pamiętaj o naszych ćwiczeniach. Wdech-wydech i nawet nie waż się warczeć na mnie, że to nie pomaga. Musisz się rozluźnić.
I nagle poczułem się tak cholernie niepotrzebny. Nawet nie liczył się fakt jak bohatersko zdobyłem wózek dla Miki!

dobra słabe, ale trzeba się ruszać
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Sala 6030 Empty Re: Sala 6030

Pisanie by Mikaela Sro Sie 08, 2012 7:34 pm

Nie zwróciłam najmniejszej uwagi na brak torby, na mało co zwracałam teraz uwagę. Wcześniej też bywałam samolubna, przyznaję, ale teraz poziom mojego zapatrzenia we własne potrzeby oraz swojego widzimisię, przekraczał wszelkie granice. Nawet gdyby nagle z nieba zaczęło sypać żarem, zwierzęta przemówiły ludzkim głosem, a bieguny zmieniły swoje położenie, ja miałam to w dupie. No przepraszam. Nie zawsze muszę ratować świata, czasami wystarczy, że zajmę się sobą. Że niby co ja takiego robię? Pff. Pytanie. Wiele robię i co mnie to, że nigdy z przyjaznym nastawieniem. Ważne, że robię. ROBIĘ. Kiedy mogę. I mi się chce. I lubię tego komu pomagam. I jeszcze pięćdziesiąt dodatkowych warunków. Alre oczywiście inni nie mogli mi teraz stawiać warunków. Teraz mogłam wymagać, by inni robili wiele w zamian za nic. Znaczy niby było dziecko, ale ja tam nie widziałam go jako towaru do targowania się. Chociaż kto wie. Kto wie...
- Sekretnych miejsc??? Ciotkom??? - zapytałam pochylając się trochę do przodu. Mój głos brzmiał dosyć dziwnie, ale możecie go wziąć za jakieś cyniczne coś. Ja słów Luka nie brałam poważnie, całe szczęście.
Miałam nadzieję tylko, że Ana nie usłyszała naszej rozmowy. Wystarczająco wiele razy pytała mnie dlaczego. Dlaczego sami-wiecie-co. Dlaczego Luke. Jakbym wiedziała to bym jej odpowiedziała, ale póki co jej pytania mnie jedynie irytowały. Ale ucieszyłam się kiedy w końcu się pojawiła.
- Ana! - westchnęłam z ulgą. - Nie nie nie nie! Nie mów nic o wdechach, już się nasłuchałam! Po prostu tu bądź. Ty też - obróciłam się do Luka i ścisnęłam go za nadgarstek. Jeszcze pomyśli sobie, że może sobie tak zwiać. Niedoczekanie.
Kolejne minuty ku mojej rozpaczy minęły na czekaniu. Ale dobra, przyznaje, inne pannice które rodziły miały gorzej. Dla nich za chwilę nie miała się zjawić zgraja utalentowanych, która znieczuli i przyspieszy wszystko jak tylko potrafi. Musiały męczyć się po mugolsku. Nie żebym współczuła. Może trochę.
Co dokładnie poczułam i pomyślałam, kiedy zobaczyłam maleństwo? Um. Trochę to głupie, ale zaskoczył mnie jej kolor. Znaczy wiedziałam, że to nie będzie tak jak w filmie, ale jednak miałam taką cichą nadzieję, że zobaczę przynajmniej dwumiesięczne dziecko. Ale nie, to musiał być normalny fioletowy noworodek. Obrzydliwy jak tylko mógł być, ale i tak kiedy podali mi go do rąk mimowolnie się uśmiechnęłam. I chyba byłam szczęśliwa. Znaczy nie chyba. Na pewno.
- Luke? Widzisz? Luke? No podejdź! - zażądałam nawet się za nim nie oglądając.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Sala 6030 Empty Re: Sala 6030

Pisanie by Ana Sro Sie 08, 2012 10:41 pm

Wyrwanie się z balu to była dobra rzecz, powód odrobinę gorszy, ale to nie był mój problem. To nie ja wpadłam ze skończonym idiotą, tyle szczęścia, że ona go chyba kochała i on ją też, dlatego go znosiłam, co nie przeszkadzało mi dalej mieć go za idiotę i posiadać dobre argumenty za tym. Chociażby to, że pierwsza dotarłam na miejsce mimo tego, że oni mieli bliżej, bo mieszkali w mieście, podczas gdy Rezydencje ulokowano pod miastem. Odległości mówili same za siebie, a jednak to ja przybyłam pierwsza i jeszcze po drodze zebrałam ekipę naszych ku spokojnemu porodu Mikaeli. To z pewnością była wina Walsha, że oni tak późno przyjechali. Oczywiście to dalej nie był kluczowy moment wszystkiego, nie urodziła po drodze w taksówce, ale mógł się pospieszyć tak czy siak.
Słyszałam co wygadywał. Dobry Boże. Sekretne miejsca i ciotki przeraziły mnie do tego stopnia, że wmówiłam sobie iż to tylko moja wyobraźnia. Tego sprzed momentu nie było. Przez to wszystko później dałam o sobie znać. Przeszkadzał mi również fakt, że Philipa nigdzie nie było. Ubzdurał sobie, że jest bardzo głodny. Wolałam nie wspominać, że przy okazji poszedł też po czekoladę dla mnie, bo w chwilach stresowych bez niej przeżyć nie potrafiłam.
- Dobrze - Jej ton mnie zadziwił. I chyba pierwszy raz naprawdę nie miała mi za złe, że dręczę ją o poprawne oddychanie. Na wszystkich symulacjach miała, a tutaj nie. Porody odmieniały.
Podczas porodu czułam się dziwnie. Lekarze kręcili się wokół, Mika krzyczała, chociaż wiedziałam, że ją nie boli, to serce mi się ściskało przy tym, a ja stałam z boku starając się ją wspierać w swojej drogiej sukni totalnie nie przeznaczoną na takie okazje jak ta. Luke trzymał się lepiej. Nie był zielony, zbytnio blady, może za senny i widocznie zmęczony, ale jaki szczęśliwy. To był ich moment, niepotrzebnie tam przebywałam. Zobaczyć dziecko podeszłam po nim jak już stwierdziłam, że dostatecznie się małą nacieszyli. Nic nie mówił, ale za to szczerzył się jak wariat.
- To jak ją nazwiecie? - Uśmiechnęłam się.
- Blaise - padła odpowiedź Luka i zupełnie inna Miki. Miałam ochotę sobie przyłożyć za to pytanie. Zepsułam cudowny nastrój jak nic.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Sala 6030 Empty Re: Sala 6030

Pisanie by Mikaela Wto Sie 14, 2012 3:52 pm

- Kate - odpowiedziałam równocześnie z Lukiem. Ostatnimi dniami woleliśmy nie rozmawiać na temat imienia, bo prowadziło to do jednego: kłótni. On miał swoje wyobrażenie o imieniu, ja swoje i nawet jeżeli postanawialiśmy je zmienić to i tak nigdy nie potrafiliśmy dojść do porozumienia. Nie miałam pojęcia co było powodem tego wszystkiego, ale póki co nic nie zapowiadało zmiany. To, że ja byłam uparta jak osioł, nie od dziś było wiadome. Ale, że Luke upierał się przy swoim przez tak długi czas? To było coś nowego. Choć tym razem wiem chyba nawet dlaczego, imię dziecka to chyba poważny wybór. Luke zawsze był uparty co do poważnych rzeczy. A przynajmniej ja tak to widziałam. - Mówiłam ci, że nie nazwiemy jej Blaise - westchnęłam. - To takie bezpłciowe - poskarżyłam się i wytłumaczyłam Anie. Miałam nadzieje, że mnie poprze, choć nic by to nie wpłynęło na zdanie Luka. A jeszcze bardziej utwierdziło go w jego decyzji. Eh. - Ok, nie nazwiemy jej również Kate - tym razem zwróciłam się do Luka, oczywiście z doskonale wyczuwalnym niezadowoleniem. Nie wiem co złego było w imieniu Kate. Najnormalniejsze jakie tylko można było wymyślić. Może aż za normalne? Oczywiście wiedziałam o skrytym marzeniu Luka, o nazwaniu córki Leia. Choć moim zdaniem było to idiotyzmem godnym Reida. Choć przecież wiedziałam, że Reid o niczym innym nie marzy by nie ponazywać wszystkie noworodki Justin albo Justine. Dziękowałam wszystkim bogom, że nie udało mu się przekabacić Luka. Zakatrupiłabym. Obydwu.
Chyba nie powinnam myśleć o mordowaniu trzymając dziecko w rękach.
Pogładziłam delikatnie małą po główce. Niemal czułam jaka była słaba i krucha. I poczułam również nieopisaną odpowiedzialność za to małe stworzenie, dlatego tak trudno było mi się z nią rozstać kiedy podeszła do mnie pielęgniarka i poprosiła bym ją oddała. Jakby zwykłe zapewnienie uzdrowicieli nie wystarczyło, musieli ją jeszcze normalnie przebadać.
Zrobiłam kwaśną minę.
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Sala 6030 Empty Re: Sala 6030

Pisanie by Luke Sro Sie 15, 2012 12:32 pm

Ojciec.
Byłem ojciec.
Kurwa.
JA BYŁEM OJCEM.
Oddychaj, oddychaj stary. A jakbyś jednak nie chciał to dzięki mnie możesz się naćpać. Mówię ci jak idzie się tlenem naćpać. Dlaczego zawsze wspaniały moment musi zepsuć mi jakaś maszyna, no czemu? Postawiłem mocniejsze blokady i niemal biegiem ruszyłem oglądać moją córeczkę. Miałem ochotę krzyczeć, śmiać się i spieprzać gdzie pierz rośnie w tym samym momencie. Nic z tego nie zrobiłem. Po prostu szczerzyłem się jak głupi, patrząc na moją córeczkę. Przed chwilą przetrwałem jej poród bez żadnego pedalskiego mdlenia. I nikomu się nie przyznam, że byłem blisko. Dobrze, że tamta suka nie śmiała wejść do salki, omatko nie mogę się tak wyrażać nawet w myślach przy dziecku!, ale na czym to ja skończyłem? A wiem, dobrze że Anabelle-smrelemorele nie weszła do sali póki nie miała pewności, że jest po wszystkim, przynajmniej nic nie widziała, żeby się potem chichrać z tą drugą. Tamta tez bylła dobra. Jak moja Mikaela mogła się z nimi przyjaźnić?
- Wcale nie bezpłciowe - zaprotestowałem. Blaise było pięknym imieniem. Niech się Mika cieszy, że ta się wzbraniałem przed durnym pomysłem Justina: Justine. No ten to dopiero wymyślił. - No dobra - jęknąłem. Skoro nie chciała się kłócić, znaczy że musiała być naprawdę zmęczona albo działały jakieś fajne babskie hormony. Oby to były hormony i oby długo się ich działanie utrzymywało. Taka potulna była całkiem miła i może uda mi się ją na Blaise przekabacić? A nie jak na Blaise to może na Lily? Co mnie obchodzi, że ma jakąś wredną kuzynkę o tym imieniu.
- Dobrze się czujesz? Potrzebujesz czegoś? Coś ci przynieść? Tylko słówko, a pędzę - Od razu było lepiej, gdy tamta się pożegnała i sobie poszła. Ona mogła. Ja nawet nie miałem ochoty stąd wychodzić, chociaż wiedziałem, że trzeba kiedyś będzie. N
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Sala 6030 Empty Re: Sala 6030

Pisanie by Mikaela Sob Sie 25, 2012 11:11 pm

- Bezpłciowe - oznajmiłam jeszcze raz, choć wiedziałam, że kłótnia w tym momencie jest nieodpowiednia. Jednak zawsze musiałam trwać przy swoim zdaniu i nawet to, że byłam wykończona i rozchwiana emocjonalnie, nie mogło tego zmienić. Nawet Luke. - Jeszcze jakoś się dogadamy, Luke - rzuciłam oddając jednak małą, bo co miałam zrobić? Warczeć na pielęgniarki jak jakaś lwica broniąca młodych? To było głupie. A tak przynajmniej, mogłam chwilę odpocząć. Co było mi potrzebne.
Położyłam głowę na poduszce i spojrzałam na swojego męża.
- Mi nie, Luke. Popatrz lepiej na małą. - Tak, samcu, ty też maż bronić swoich młodych. - Weź popatrz co one tam najlepszego z nią robią - w moim głosie na serio brzmiał jakiś niepokój, którego przez cały okres ciąży za nic nie mogłam się w sobie doszukać. Dopiero jak pojawiła się mała zaczęłam to wszystko czuć. Wcześniej albo nie mogłam sobie wyobrazić, albo... No nie wiem. Opisywanie swoich emocji nie było moją mocną stroną.
Luke odszedł, a ja nawet nie zauważyłam, że on również zachowywał się jakby śnił na jawie, albo coś o wiele gorszego.
Dobrze było mieć to wszystko za sobą.
Teraz tylko do domu.
Gdzie czeka nas życie przewrócone do góry nogami.

/////////////////////
Mikaela
Mikaela
mommy


https://utalentowani.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Sala 6030 Empty Re: Sala 6030

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach