Pokój na górze
5 posters
:: Tromsø :: Obrzeza :: Góry :: Domek w górach
Strona 2 z 4
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Re: Pokój na górze
Jej reakcja mnie odrobinę zaskoczyła. No dobra, mimo obietnicy jęczenia i tak spodziewałem się tego. Ale nie, że będzie kazała mi odwołać i na dodatek zachowywała się przy tym tak dziwnie. Podobno czytam w myślach a za cholerę nie mogłem ją zrozumieć. Mogłaby choć raz myśleć odrobinę jaśniej.
- Odwołam, jak mi wytłumaczysz dlaczego nie. I nie przyjmuje wytłumaczeń typu: "po porostu nie umawiam się z nikim na randki" - powiedziałem całkiem poważnie.
Rzeczywiście, Było miło i chciałem by tak było dalej. Ale gwałtowne zmiany nastroju Yves na to nie pozwalały.
- Odwołam, jak mi wytłumaczysz dlaczego nie. I nie przyjmuje wytłumaczeń typu: "po porostu nie umawiam się z nikim na randki" - powiedziałem całkiem poważnie.
Rzeczywiście, Było miło i chciałem by tak było dalej. Ale gwałtowne zmiany nastroju Yves na to nie pozwalały.
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
-Bo moje randki są straszne. Nie mija godzina i chłopak ucieka. - położyłam się na łóżku i wgapiłam w sufit.
-Po prostu... RANDKA to takie strasznie oficjalne... i takie 'na serio'. A jak coś jest oficjalne lub 'na serio' zaczynam się denerwować i pffff - machnęłam ręką w powietrze, razem z 'pfffff' miało to zobrazować wszystkie pawie w kinie, zachlapane krwią z nosa koszule i złamane kończyny moich towarzyszy po moich nagłych reakcjach na ich łapanie mnie za ręce czy kładzenie dłoni na kolanie.
-Jeśli chcesz oszczędzić swoje zdrowie i nerwy lepiej się ze mną nie umawiaj - ostrzegłam wywijając palcem w powietrzu.
-Po prostu... RANDKA to takie strasznie oficjalne... i takie 'na serio'. A jak coś jest oficjalne lub 'na serio' zaczynam się denerwować i pffff - machnęłam ręką w powietrze, razem z 'pfffff' miało to zobrazować wszystkie pawie w kinie, zachlapane krwią z nosa koszule i złamane kończyny moich towarzyszy po moich nagłych reakcjach na ich łapanie mnie za ręce czy kładzenie dłoni na kolanie.
-Jeśli chcesz oszczędzić swoje zdrowie i nerwy lepiej się ze mną nie umawiaj - ostrzegłam wywijając palcem w powietrzu.
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
- Widocznie jeszcze nigdy nie byłaś na dobrej randce - westchnąłem. Teraz będę cierpieć przez tych wszystkich fagasów, którzy nie umieli się zachować przy Yv. Dupki jedne. Szkoda, że nie posiadałem talentu umożliwiającego cofanie mnie w czasie, bym normalnie już dawno poznał Yves i nie dopuścił by takie bezmózgowce się z nią spotykały.
Czy byłem zazdrosny? Chyba tak. Przynajmniej bardziej niż Yves gdy oglądała moje zdjęcia.
- Zresztą nigdy nie byłem względem siebie pobłażliwy, więc mógłbym zaryzykować tą utratę nerwów - dodałem jeszcze. - Yves, ja chcę spróbować.
Czy byłem zazdrosny? Chyba tak. Przynajmniej bardziej niż Yves gdy oglądała moje zdjęcia.
- Zresztą nigdy nie byłem względem siebie pobłażliwy, więc mógłbym zaryzykować tą utratę nerwów - dodałem jeszcze. - Yves, ja chcę spróbować.
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
-Jesteś idiotą - bąknęłam i uśmiechnęłam się pod nosem bo 'on chciał spróbować'. Zrobiło mi się tak miło, że aż poczułam jakieś ciepło w podołku.
-Niech Ci będzie. Ale żebym potem nie musiała marudzić: 'a nie mówiłam' - usiadłam na łóżku i zabrałam mój likier. Nalałam go nam do szklanek. Podałam jedną Justinowi. Butelkę postawiłam na parapecie. Potem zrobiłam to samo ze szklanką i zabrałam się za tort. Niezły był, ale jadłam i piekłam lepsze. i chyba jako zdobnik trafił mi się ogon owcy lub królika. Czy już mam zwidy?
-Niech Ci będzie. Ale żebym potem nie musiała marudzić: 'a nie mówiłam' - usiadłam na łóżku i zabrałam mój likier. Nalałam go nam do szklanek. Podałam jedną Justinowi. Butelkę postawiłam na parapecie. Potem zrobiłam to samo ze szklanką i zabrałam się za tort. Niezły był, ale jadłam i piekłam lepsze. i chyba jako zdobnik trafił mi się ogon owcy lub królika. Czy już mam zwidy?
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
- Zgodziłaś się? - zapytałem zaskoczony nie mogąc uwierzyć w co się stało. Czyżby to był mój najszczęśliwszy dzień w życiu? Możliwe. O ja cie. Niech mnie ktoś uszczypnie bo zaraz zwariuję. Yves się zgodziła! Chciałem to krzyczeć na cały głos, wybiec z pokoju i oznajmić wszystkim co się stało. Tak! To jest to!
Nadal oszołomiony wziąłem szklankę od Yv i wypiłem wszystko jednym chlustem.
- Wow - powiedziałem jeszcze.
Pewnie jeszcze trochę czasu minie za nim do końca do mnie to dotrze, a wtedy lepiej nie stać blisko.
Nadal oszołomiony wziąłem szklankę od Yv i wypiłem wszystko jednym chlustem.
- Wow - powiedziałem jeszcze.
Pewnie jeszcze trochę czasu minie za nim do końca do mnie to dotrze, a wtedy lepiej nie stać blisko.
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
Jego reakcja była powalająca. Mistrzostwo elokwencji, gargantuiczny zachwyt i radość, monumentalne szczęście na jego twarzy i ten niesamowity błysk w jego oczach. Wywróciłam oczami, bo tak lakonicznej wypowiedzi nie spodziewałam się.
Położyłam talerz na kolanach, zamknęłam oczy i zatkałam uszy.
-Możesz odtańczyć taniec radości - zaśmiałam się.
Położyłam talerz na kolanach, zamknęłam oczy i zatkałam uszy.
-Możesz odtańczyć taniec radości - zaśmiałam się.
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
Spojrzałem jeszcze raz na Yv, a gdy już wspomniała o tańcu to przesądziło. Poderwałem się do góry i zeskoczyłem z łóżka na podłogę. Nie wiem co ci na dole sobie pomyśleli, gdy usłyszeli taki stukot. O ile usłyszeli, bo chyba zbyt dobrze się bawili, by przejmować się takimi odludkami jak ja i Yv. My. My idziemy na randkę.
- Iiiiiiip! - wydałem z siebie bliżej nieokreślony dźwięk oznajmiający, że moja wskazówka szczęścia właśnie przekroczyła maximum na liczniku.
Podbiegłem do Yves i uścisnąłem ją mocno, ale nie zbyt mocno, w końcu nie chciałem jej uszkodzić. Bo wtedy z kim bym poszedł na randkę? Bo ja tam idę, wiecie? Na randkę. Z Yves.
- Iiiiiiip! - wydałem z siebie bliżej nieokreślony dźwięk oznajmiający, że moja wskazówka szczęścia właśnie przekroczyła maximum na liczniku.
Podbiegłem do Yves i uścisnąłem ją mocno, ale nie zbyt mocno, w końcu nie chciałem jej uszkodzić. Bo wtedy z kim bym poszedł na randkę? Bo ja tam idę, wiecie? Na randkę. Z Yves.
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
-aaah! - zaśmiałam się i założyłam Justinowi ręce na szyję w razie gdyby miał zamiar mnie puścić lub niechcący upuścić. Lecz zaraz przypomniałam sobie, że przecież miałam na kolanach tort! Odepchnęłam go od siebie i wybuchnęłam śmiechem. Justin był cały wysmarowany tortem. Na spodniach! Wiadomo w jakim miejscu.
-ahihihi! - ze śmiechu nie mogłam utrzymać się na nogach. Usiadłam na łóżku i śmiałam się do rozpuku. Talerz zsunął się z jego spodni i zsunął się na ziemię, by wylądować na podłodze.
-ahihihi! - ze śmiechu nie mogłam utrzymać się na nogach. Usiadłam na łóżku i śmiałam się do rozpuku. Talerz zsunął się z jego spodni i zsunął się na ziemię, by wylądować na podłodze.
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
Chyba aż tak wielkie okazywanie swojej radości było z deka nie na miejscu. A raczej powinienem bardziej uważać w co się pakuję, by nie wyjść na tym tak jak teraz wyszedłem. Czyli z wielką kremową plamą w wiadomo jakim miejscu.
- Cholera - jęknąłem widząc w jakim stanie teraz jestem. Yves za to bawiła się w najlepsze. Dzięki za wsparcie, kobieto! Nie mogłem być jednak na nią zły, w końcu się przecież zgodziła nie? Powinienem to docenić.
Ale na razie musiałem jakoś załatwić sprawę ze spodniami. Rozejrzałem się po pokoju i jedyne co mogłoby posłużyć za jakąś szmatkę do ścierania to była moja mokra bluzka. Ale szkoda mi jej było.
- Jak tak dalej pójdzie to wrócę do domu dzisiaj zupełnie nagi - mruknąłem pod nosem, wynajdując w szafie jednak jakiś ręcznik. No bo spodni ściągać po raz kolejny już nie zamierzałem. Chociaż gdyby... Justin ty zbereźniku!
- Cholera - jęknąłem widząc w jakim stanie teraz jestem. Yves za to bawiła się w najlepsze. Dzięki za wsparcie, kobieto! Nie mogłem być jednak na nią zły, w końcu się przecież zgodziła nie? Powinienem to docenić.
Ale na razie musiałem jakoś załatwić sprawę ze spodniami. Rozejrzałem się po pokoju i jedyne co mogłoby posłużyć za jakąś szmatkę do ścierania to była moja mokra bluzka. Ale szkoda mi jej było.
- Jak tak dalej pójdzie to wrócę do domu dzisiaj zupełnie nagi - mruknąłem pod nosem, wynajdując w szafie jednak jakiś ręcznik. No bo spodni ściągać po raz kolejny już nie zamierzałem. Chociaż gdyby... Justin ty zbereźniku!
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
-oh! - zrobiłam smutną minę. - a miałam nadzieję zobaczyć twoją zgrabną pupcię - zachichotałam i zabrałam się za pozostały kawałek tortu
-to oczywiście był żart - dodałam bo Justin spojrzał na mnie tak jakby był gotowy w ciągu sekundy wyskoczyć z portek. Zanim uporał się z plama na spodniach ja zdążyłam uporać się z tortem. Zostawiłam mu trochę, żeby nie było, że się obżeram i tak dalej. Odłożyłam talerz na parapet i wzięłam szklankę z moim ulubionym likierem. Napiłam się tylko odrobinę bo nie byłam pewna czy jego smak współgrałby ze smakiem tortu,
-to oczywiście był żart - dodałam bo Justin spojrzał na mnie tak jakby był gotowy w ciągu sekundy wyskoczyć z portek. Zanim uporał się z plama na spodniach ja zdążyłam uporać się z tortem. Zostawiłam mu trochę, żeby nie było, że się obżeram i tak dalej. Odłożyłam talerz na parapet i wzięłam szklankę z moim ulubionym likierem. Napiłam się tylko odrobinę bo nie byłam pewna czy jego smak współgrałby ze smakiem tortu,
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
Nie dość, że jeszcze rozbudzała moje nadzieje, a potem bezczelnie je niszczyła, to jeszcze zabrała się za MÓJ kawałek tortu. No dobra, kawałek, który był jej własnością zniszczyłem, moja wina. Ale to nie znaczy, że... A nie, jednak zostawiła mi trochę. Ma szczęście, no. Chociaż nie. Przecież i tak bym nic nie zrobił, anie nie powiedział bojąc się, że przez swoją głupotę zniszczę to co do tej pory osiągnąłem.
- Dobra, dobra. Żarty żartami, ale zapominasz, że ja wiem na prawdę co ty sądzisz o moim tyłku - puściłem do niej oczko, a potem roześmiałem się z jej miny.
- Dobra, dobra. Żarty żartami, ale zapominasz, że ja wiem na prawdę co ty sądzisz o moim tyłku - puściłem do niej oczko, a potem roześmiałem się z jej miny.
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
Na chwilę zbił mnie z pantałyku. Szuja paskudna. nie szczerz się tak!
-Najwyraźniej zapomniałeś albo jeszcze tego nie wyszpiegowałeś w mojej głowie, że zachwycam się każdym ładniejszym tyłkiem - uniosłam brwi i zamajtałam nimi uśmiechając się zbójecko. Potem postąpiłam bardzo wrednie. Zabrałam z parapetu kawałek tortu, który miał zostać dla Justina i zaczęłam go dokańczać. A co!
-Najwyraźniej zapomniałeś albo jeszcze tego nie wyszpiegowałeś w mojej głowie, że zachwycam się każdym ładniejszym tyłkiem - uniosłam brwi i zamajtałam nimi uśmiechając się zbójecko. Potem postąpiłam bardzo wrednie. Zabrałam z parapetu kawałek tortu, który miał zostać dla Justina i zaczęłam go dokańczać. A co!
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
- Czyli prościej mówiąc, uważasz mój tyłek za jeden z ładniejszych - przeinaczyłem jej słowa na swój sposób, by jeszcze bardziej się wyszczerzyć. Skoro nazywa mnie szują to już gorzej być nie może. Znaczy może, ale chyba nie mówiła tego na serio nie? Nie?
Gdy Yves jednak zabrała się za ten pozostały kawałem tortu, zrobiłem naburmuszoną minę.
- To ja już nic nie dostanę? - zapytałem wskazując na ciastko. - Daj trochę! - poprosiłem i otworzyłem usta w geście by mnie nakarmiła. Nie miałem pojęcia jak zareaguje, ale zawsze warto spróbować, nie?
Gdy Yves jednak zabrała się za ten pozostały kawałem tortu, zrobiłem naburmuszoną minę.
- To ja już nic nie dostanę? - zapytałem wskazując na ciastko. - Daj trochę! - poprosiłem i otworzyłem usta w geście by mnie nakarmiła. Nie miałem pojęcia jak zareaguje, ale zawsze warto spróbować, nie?
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
-Uwielbiam twój tyłek. - wywróciłam oczami. - uważam, ze to najwspanialszy tyłek na świecie.
Zaśmiałam się widząc jego banana na twarzy.A potem zaczął marudzić i wystawił dziób do karmienia. Uśmiechnęłam się i robiąc uroczą minkę powiedziałam:
-Zaraz dostaniesz swój kawałek ciasta. - wzięłam w ręce kawałek tortu i śmiejąc się rzuciłam w justinowy dziób. Oczywiście oberwało się też reszcie twarzy. Wyglądał uroczo. I tak SŁODKO.
Zaśmiałam się widząc jego banana na twarzy.A potem zaczął marudzić i wystawił dziób do karmienia. Uśmiechnęłam się i robiąc uroczą minkę powiedziałam:
-Zaraz dostaniesz swój kawałek ciasta. - wzięłam w ręce kawałek tortu i śmiejąc się rzuciłam w justinowy dziób. Oczywiście oberwało się też reszcie twarzy. Wyglądał uroczo. I tak SŁODKO.
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
Chyba miałem dziś jakiś przymulony refleks, bo nie udało mi się zrobić uniku od lecącego tortu. Ba! Przez chwilę jeszcze stałem osłupiały tym zajściem. No, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W końcu dostałem swoją działkę. Oblizałem się dookoła ust, a potem jeszcze pomogłem sobie ręką.
- Mniam! - zawołałem. - Chcę jeszcze!
Tak, doskonale wiedziałem o co proszę. Po prostu byłem ciekaw, czy Yves jeszcze raz we mnie rzuci. No.
- Mniam! - zawołałem. - Chcę jeszcze!
Tak, doskonale wiedziałem o co proszę. Po prostu byłem ciekaw, czy Yves jeszcze raz we mnie rzuci. No.
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
-phi! jeszcze czego! - odwróciłam się od niego i wpakowałam sobie wielki kawał ciasta do buzi, aż mnie zmuliło. Oblizałam palce i odwróciłam się spowrotem.
Został tylko mały kawałek tortu i z ciężkim sercem postanowiłam się go pozbyć. Tylko, że tym razem po prostu podeszłam do niego i rozsmarowałam mu je na policzkach i czole.
-prawdziwe ciacho z ciebie - zamruczałam oblizując dłonie.
Został tylko mały kawałek tortu i z ciężkim sercem postanowiłam się go pozbyć. Tylko, że tym razem po prostu podeszłam do niego i rozsmarowałam mu je na policzkach i czole.
-prawdziwe ciacho z ciebie - zamruczałam oblizując dłonie.
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
- Już od dawna o tym wiedziałem - rzuciłem w odpowiedzi na nazwanie mnie ciachem. Swoją drogą strasznie byłem głodny. Głodny do tego stopnia, że nawet te rozmazane ciasto na twarzy i spodniach wyglądało całkiem całkiem. No co? Te całe ekscesy ze zmianą opony, pływaniem w jeziorze i ciągłe towarzystwo Yv, było dla mnie odrobinę wyczerpujące. Znaczy Yves nigdy nie była dla mnie wyczerpująca. No. Czasami nawet nie chciałem jej obrażać w myślach, bo jeszcze by się obraziła. Chyba za dużo czytam w cudzych myślach. Będe musiał ograniczyć.
Już miałem coś powiedzieć, gdy niespodziewanie zgasło światło i wszędzie zapanowała ciemność. Z dołu zamiast muzyki, było słychać wrzaski i jakieś stukoty oznajmiające, że ktoś tam broi.
- Uuuuuu... - zawyłem. - Ale się zrobiło nastrojowo.
Już miałem coś powiedzieć, gdy niespodziewanie zgasło światło i wszędzie zapanowała ciemność. Z dołu zamiast muzyki, było słychać wrzaski i jakieś stukoty oznajmiające, że ktoś tam broi.
- Uuuuuu... - zawyłem. - Ale się zrobiło nastrojowo.
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
- super... - pamiętacie jak wspominała, że mam mnóstwo fobii? Tak więc jedną z nich... taką maluśką, jest 'lekki' dyskomfort gdy znajdę się w małym, ciemnym, zamkniętym pomieszczeniu. Gdyby ktoś w środku nocy próbował mnie zamknąć w toy-toju prawdopodobnie umarłabym ze strachu, albo wypadła stamtąd zapłakana w jeszcze gorszym stanie niż po dzisiejszej, jeziornej kąpieli.
Tak więc, żeby zapobiec histerii podbiegłam do okna i usiadłam na łóżku. Tam przynajmniej świecił księżyc więc jeden z głównych czynników strach - ciemność - został z likwidowany. Otworzyłam też okno. Odetchnęłam zimnym, świeżym powietrzem i zaczęłam odliczanie od stu w dół.
Tak więc, żeby zapobiec histerii podbiegłam do okna i usiadłam na łóżku. Tam przynajmniej świecił księżyc więc jeden z głównych czynników strach - ciemność - został z likwidowany. Otworzyłam też okno. Odetchnęłam zimnym, świeżym powietrzem i zaczęłam odliczanie od stu w dół.
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
Już dawno temu zauważyłem, że Yves wielu rzeczy się boi. I to było poniekąd jej najbardziej rozczulająca cechą. I gdy tak przypatrywałem się jej myślom podczas gdy odczuwała strach, ogarniało mnie takie uczucie, jakie jeszcze nigdy. No dobra, czasami takie coś czułem względem dzieciaków mojej siostry. Bo kto powiedział, że Justin nie jest typem opiekuńczym? Właśnie. Chciałem obronić Yv przed jej strachem, ale niestety chcieć nie znaczy móc.
- Yvvy, nie strachaj się - powiedziałem podchodząc do niej i do okna. Spojrzałem w księżyc. Wcześniej żartowałem z tą nastrojowością, ale teraz...
- Yvvy, nie strachaj się - powiedziałem podchodząc do niej i do okna. Spojrzałem w księżyc. Wcześniej żartowałem z tą nastrojowością, ale teraz...
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
Wiem, że to moje strachanie się jest irracjonalne i głupie i absolutnie niepotrzebne, ale nic na to nie poradzę. i tak jest lepiej, niż gdy byłam młodsza, wtedy to dopiero były akcje! Gdy tata zabrał mnie i Yael pierwszy raz do wesołego miasteczka i wsiedliśmy na diabelski młyn. Jestem jedną z niewielu osób, dla których trzeba było cofnąć wagonik. Mogę być z tego dumna.
-Nazwałeś mnie Yvy - uśmiechnełam się. Lubię swoje imię, ale od zawsze jedna rzecz mnie wkurzała: brak możliwości zdrobnienia go. A tu proszę. Mój Justin znalazł dla mnie zdrobnienie!
-Nazwałeś mnie Yvy - uśmiechnełam się. Lubię swoje imię, ale od zawsze jedna rzecz mnie wkurzała: brak możliwości zdrobnienia go. A tu proszę. Mój Justin znalazł dla mnie zdrobnienie!
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
- Aha - potwierdziłem. - Coś nie tak?
Nie musiała odpowiadać, bo chwilę później odczytałem to co sądziła o swoim imieniu. No cóż, przecież to nie było takie trudne. Wystarczy spojrzeć na mój iloraz inteligencji. Zresztą sam nie wiedziałem, czemu akurat zachciało mi się zdrabniać jej imię. Może dlatego, że ona zawsze nazywała mnie Bieberem? Nie ważne.
Chwila. Poczułem, że przeoczyłem coś bardzo ważnego.
O ja, jak mogłem.
- Mój Justin? - powtórzyłem za nią nie mogąc przestać się głupio szczerzyć. Dobrze, że było ciemno.
Nie musiała odpowiadać, bo chwilę później odczytałem to co sądziła o swoim imieniu. No cóż, przecież to nie było takie trudne. Wystarczy spojrzeć na mój iloraz inteligencji. Zresztą sam nie wiedziałem, czemu akurat zachciało mi się zdrabniać jej imię. Może dlatego, że ona zawsze nazywała mnie Bieberem? Nie ważne.
Chwila. Poczułem, że przeoczyłem coś bardzo ważnego.
O ja, jak mogłem.
- Mój Justin? - powtórzyłem za nią nie mogąc przestać się głupio szczerzyć. Dobrze, że było ciemno.
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
-co..? - uniosłam jedną brew i momentalnie poczułam, ze się rumienię. Jak ja mogłam coś takiego pomyśleć. Mój? Jaki on Mój? Rety. Ale się teraz wkopałam.
-No wiesz- machnęłam ręką w powietrzu. Dobrze, że chociaż księżyc nieco świecił. Przynajmniej w nic nie trafiłam. - Cały tydzień siedziałeś mi od pantoflem - wzruszyłam ramionami - byłeś na każde moje skinienie. Więc właściwie jesteś jak MÓJ... przydupas? - musiałam wyjść z całej tej sytuacji obronną ręką. To było takie kompromitujące. Głównie dla mnie. Justin szczerzył sie jak głupi. Myślał, że tego nie widzę, bo stoi w cieniu. Ale jego białe ząbki go zdradziły.
-No wiesz- machnęłam ręką w powietrzu. Dobrze, że chociaż księżyc nieco świecił. Przynajmniej w nic nie trafiłam. - Cały tydzień siedziałeś mi od pantoflem - wzruszyłam ramionami - byłeś na każde moje skinienie. Więc właściwie jesteś jak MÓJ... przydupas? - musiałam wyjść z całej tej sytuacji obronną ręką. To było takie kompromitujące. Głównie dla mnie. Justin szczerzył sie jak głupi. Myślał, że tego nie widzę, bo stoi w cieniu. Ale jego białe ząbki go zdradziły.
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
- Już mi tu nie kręć, ja i tak dobrze wiem w jakim znaczeniu było to 'mój' - odpowiedziałem jej nadal błyszcząc ząbkami. Wyglądała przebosko próbując naprawić swój błąd, ale co tam. Zawsze starała się ograniczać przy mnie swoje myślenie, więc super było trafić na taką małą lukę. Po tyyylu dniach. Hehe.
Wcisnąłem się na miejsce obok niej i oparłem głowę o ścianę.
- Ale i tak za tego przydupasa się obrażam. Bardzo.
Wcisnąłem się na miejsce obok niej i oparłem głowę o ścianę.
- Ale i tak za tego przydupasa się obrażam. Bardzo.
Justin- mistrzu
Re: Pokój na górze
Roześmiałam się. No bo jak inaczej miałam zareagować na takie zdemaskowanie? Oparłam się plecami o ścianę, a głową o parapet i wyciągnęłam nogi na łóżko.
-Wiesz, jakoś bardzo się tym nie martwię, przynajmniej nie będę musiała iść z tobą na randkę. - Teraz, kiedy w końcu się zgodziła, zawsze mogę się z nim droczyć tego typu tekstami. ha!
-Wiesz, jakoś bardzo się tym nie martwię, przynajmniej nie będę musiała iść z tobą na randkę. - Teraz, kiedy w końcu się zgodziła, zawsze mogę się z nim droczyć tego typu tekstami. ha!
Yves- team dimitri
Re: Pokój na górze
- Obrażanie się nie ma nic do naszej randki - odezwałem się chyba odrobinę za szybko, by wyszło to w miarę naturalnie i bym nie wyszedł na panikarza. Ale wyszedłem. No ładnie. Ale i tak nadal byłem podjarany tym, jak mnie Yv nazwała. Heh, długo jej nie dam spokoju przez to.
Może zrobię sobie koszulkę z napisem "Własność Yves". To by było dopiero efektowne.
- A właśnie, nie ustaliliśmy jeszcze terminu. Kiedy by ci pasowało?
Może zrobię sobie koszulkę z napisem "Własność Yves". To by było dopiero efektowne.
- A właśnie, nie ustaliliśmy jeszcze terminu. Kiedy by ci pasowało?
Justin- mistrzu
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
:: Tromsø :: Obrzeza :: Góry :: Domek w górach
Strona 2 z 4
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|