Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pokój

+11
Lie
Jackie
Heidi
Pluton
Lidia
Dimitri
Effs
Mars
Maggie
Chupa
Mistrz Gry
15 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Pluton Pon Kwi 25, 2011 12:34 am

Na chwilę zasklepiłem się w swoim bólu i cierpieniu do tego stopnia, że nie usłyszałem formalnego przedstawienia dziewczyny. Niezmiernie zaskoczyło mnie takie działanie z jej strony, bowiem przyzwyczaiłem się raczej do tego, że ludzie uparcie mnie ignorują. Kiedy moi bracia albo siostry byli gdzieś ze swoimi przyjaciółmi, a ja z powodu jakichś tragicznych kolei losów musiałem snuć się wraz z nimi, ci nigdy nie kłopotali się ze zwracaniem uwagi traktując mnie jak powietrze. Przypominali sobie o mnie wyłącznie wtedy gdy potrzebowali kogoś, kto poniósłby za nich zakupy (siostry) albo kogoś, z kogo mogliby się do woli pośmiać lub ewentualnie kogo pobić (bracia) bez najmniejszego ryzyka zemsty. O ja nieszczęsny! Byłem tak beznadziejną personą, że nikt nawet nie próbował przejąć się groźbą zesłania pecha! Dlaczego nie mogłem być kimś innym?! Dlaczegóż los postanowił zakpić sobie ze mnie, oblekając mnie akurat w takie marne cherlawe ciało i zsyłając mnie na ten nieszczęsny świat jako najmłodsze dziecko w rodzinie?! Czemu historia postanowiła tak okrutnie sobie zagrać i miast pozwolić, by Neptun (w pełni zgodnie z wszelkimi prawami natury, albowiem w końcu to jest ostatnia planeta naszego układu słonecznego!) zajął zaszczytne miejsce najmłodszego dziecka w rodzinie, pokuszono się jeszcze o dołączenie do klanu Pumkinów mnie, nieszczęśnika, marnego cienia, wiecznie błąkającego się niczym widmo gdzieś za grupą mych charyzmatycznych braci i sióstr! Wszak mój brat Neptun, który - choć mogłoby się wydawać, że jako niewiele starszy ode mnie będzie miał ze mną jakąś braterską więź - na dobrą sprawę chyba nawet nie pamiętał do końca o mym istnieniu, doskonale poradziłby sobie z mefistofelicznymi bliźniakami, natomiast ja z góry skazany byłem na niepowodzenie! Wyrwałem się z zamyślenia po dłużej chwili, dlatego też Heidi musiała nieco dłużej poczekać na moją odpowiedź.
- Jestem Pluton, ale nie musisz kłopotać się zapamiętywaniem mego nic niewartego imienia! Tak czy inaczej zaraz zapomnisz o istnieniu tak błahego cienia jak ja, zupełnie tak jak cała reszta ludzkiej populacji - Może i nie był to najlepszy sposób na rozpoczęcie znajomości, ale bądźmy szczerzy, tutaj żartem byłoby mówić o jakimkolwiek prawdziwym początku! Ona była dziewczęciem o cudownej urodzie, a ja nikim, zupełnie nikim! Byłem niemal pewny, że ta pogawędka będzie nie tylko początkiem, ale również zwieńczeniem całego naszego poznania się. Miałem tylko nadzieję, że dziewczyna nie zna moich braci. Niepomierne było moje zdziwienie gdy Heidi zadała mi pytanie o samopoczucie. Do tej pory słyszałem takie wyłącznie od... cóż, nikogo, albowiem wszyscy przyzwyczaili się do tego, że dręczą mnie wszystkie dolegliwości i bolączki świata!
- Boli mnie, że ludzie są do siebie okrutni bez powodu, miast wspierać się nawzajem! Wszyscy jesteśmy tylko tym samym marnym pyłem, który nieodmiennie od setek tysięcy lat zostaje pochłaniany przez bezkresny ogrom wszechświata, czyniąc nas nic nie wartymi. Uważam po prostu, że to okrutne - stwierdziłem nieszczęśliwym tonem, posyłając jej pełne udręczenia spojrzenie. Przy okazji rzuciłem okiem na Lidię, choć ta wyglądała na kompletnie niewzruszoną; ah, dlaczegóż nawet życzliwe mi ongiś osoby nagle okazywały się zupełnie znieczulone na moje cierpienia! Do głębi urażony jej brakiem jakiekolwiek reakcji uznałem, iż nie odpowiem na jej uwagę.
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Heidi Pon Kwi 25, 2011 9:31 am

Może większość tak nie robi, ale ja w swoich myślach uwielbiałam rozważać nad tym jacy to niektórzy są wspaniali. Lubiłam ich obserwować i dostrzegać wszystkie ich zalety zupełnie ignorując wady. Do siebie nie miałam tyle dystansu, ale o sobie nigdy nie lubiłam myśleć, bo za chwilę na myśl przychodziła mi Lulu, a jej nawet jak bym bardzo się postarała nie potrafiłam polubić. Dla mnie Lulu stanowiła uosobienia wszelkich wad i niedoskonałości. Nienawidziłam ją jak tylko można nienawidzić osoby, która odbiera ci pół życia i tym samym robi takie okropne rzeczy jak ona. Ale dość o mnie, mówiłam o tym jak lubię się skupiać na innych. Na przykład w tej chwili Lidia wydawała mi się taka słodka, gdy przyklejała swoje zdjęcia z takim skupieniem wymalowanym na swojej twarzy, jakby od tego zależało całe jej przyszłe życie. Zazdrościłam, że ma chęci i predyspozycję do tego by to robić. Pewnie jak ja bym się za to wzięła, zaraz po krótkiej chwili kurz z albumu zaatakował by moje nozdrza i Lulu wszystko wyśmiała, a potem zniszczyła. Ona tak uwielbia wszystko niszczyć! Przy niej nie da się niczego zrobić do końca!
Och, Pluton miał taką cholerną rację w tym co mówił!
- Wiem co czujesz, Plutonie. Ja również od wielu lat żyję w cieniu osoby, która z całą pewnością nie powinna wychodzić na plan pierwszy. Ale tak robi! Wyśmiewa wszystko w co wierzę, niszczy każdą pozytywną rzecz jaką uda mi się osiągnąć. To jest okropne! Nie rozumiem bezsensowności tego, że jedni są uważani za lepszych, a kolejni za nic nie warte popychadła - rozgadałam się jak inni, ale naprawdę chciałam pokazać Plutonowi, że znam jego punkt widzenia i całkowicie go popieram. Takie nic nie warte osoby jak my powinni trzymać się razem, powinny się wspierać i powinny pogodzić się z brzydką prawdą. - A najgorsze jest to, że to nigdy się nie zmieni. Pogodzić się z niesprawiedliwością jest trudno, ale co innego możemy z tym zrobić? - zapytałam i westchnęłam z bezsilności.
Przejechałam dłonią po swoich włosach, bo przez to przejęcie się naszymi losami nawet nie zauważyłam jak loki spadły mi na czoło i całkowicie przesłoniły widok. Ale nawet z tym nie mogłam sobie poradzić! Opadłam z rezygnacją na oparcie fotela mając nadzieję, że Lidia nie zacznie mnie pocieszać. Pocieszanie nic nie da, gdy i tak wiem, że nie spotka mnie nic dobrego.
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Lidia Wto Kwi 26, 2011 8:13 pm

Miałam tego dosyć. Wszyscy użalali się nad sobą, moich problemów nikt nie zauważał - wiecie czemu ? Bo każdy myślał, że Lidia optymistka, Lidia ma wszystko, Lidia to dziecko i nie ma problemów. Nic nie wiedzieli. Wydałam z siebie dziwny odgłos, coś między stłumionym łkaniem a prychnięciem, zaraz poderwałam się z podłogi i pobiegłam do drzwi. Zdążyłam pochwycić swój notes, kilka zdjęć zeń wypadło, w chaosie leżały na podłodze - jakoś mnie to nie obchodziło w tamtej chwili. Obejrzałam się na nich. po twarzy płynęły mi łzy, jak zwykle zachowywałam się jak niestabilne psychicznie dziecko. To się w sumie zgadza.
- Przepraszam - wydusiłam z siebie. Ostatecznie wybiegłam stąd.

/Nowy dzień.
Lidia
Lidia
team justin


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Pluton Czw Kwi 28, 2011 9:46 pm

Zupełnie nie zrozumiałem, dlaczego Lidia nagle zalała się łzami i uciekła, jak gdyby dopadły ją jakieś okrutne demony wspomnień czy niespełnionych marzeń. No dobrze, może i powody jej gwałtownej ucieczki miały nieco bardziej prozaiczne źródło, jednakże lubiłem podstawiać wszystko pod odpowiednio dramatyczne i poetyckie okoliczności. Doprawdy, czułem się niesamowicie dziwnie w obecnej sytuacji - nie dość, że nagle przestałem być tą najnieszczęśliwszą osobą (nie wiedzieć czemu spektakularne wybuchy płaczu zawsze były bardziej doceniane niż moje permanentne stany głębokiej depresji chwilami graniczącej wręcz z katatonią), to jeszcze ktoś wyraził nie tylko zainteresowanie moim samopoczuciem, ale również zgodził się z moim punktem widzenia! O losie! Czyżbyś nagle postanowił okazać mi więcej swej łaski i odwrócić mą smutną dolę? Pogadaliśmy jeszcze chwilę z Heidi, a potem każde rozeszło się w swoje strony. Przemierzając korytarze cały czas próbowałem zrozumieć, co tak właściwie się wydarzyło. Nie byłem przyzwyczajony do jakiegokolwiek poparcia.

/przeskok
Pluton
Pluton
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Heidi Pią Kwi 29, 2011 1:26 pm

Pluton okazał się idealnym partnerem rozmowy, nawet nigdy nie pomyślałabym, że znajdę tutaj człowieka, który podziela moje poglądy w tak wielkim stopniu. Ale niestety nie można rozmawiać w nieskończoność, w końcu trzeba było wstać i ruszyć dalej. Wielka szkoda, ale im dłużej pozostawałam z Plutonem tym większe ryzyko, że zobaczy tą moją drugą stronę, a tego bym sobie nie wybaczyła.
Więc idę.

/ Przeskok
Heidi
Heidi
czy Lulu?


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Jackie Nie Paź 02, 2011 2:02 pm

/ z pokoju swojego pewnie

Miałam wielki problem z samą sobą, nie wiedziałam, co zrobić. Zupełnie. Moje tysiąć pięćset pomysłów na minutę mnie opuściło, więc byłam koszmarnie znudzona i na nic nie miałam ochoty. Wygrzebałam spod łóżka swoją walizkę, która była moją skrzynią ze skarbami w postaci różnych używek i wyjęłam z niej butelkę Danielsa oraz pudełeczko po papierosach, którego zawartością były starannie zwinięte skręty. Burżuazja. Wsunęłam je do kieszeni, a butelkę wsadziłam pod za dużą koszulę. Nie będę przecież paradować po całym budynku i ogłaszać wszem i wobec, że mam całą butlę whisky. Nie, ja się przecież nie chciałam z nikim dzielić. Przez dłuższą chwilę włóczyłam się po rezydencji, nie wiedząc, gdzie się podziać. Pewnie wyglądałam jak opętana, bo jak zwykle miałam nieco nieobecne spojrzenie i leniwie szurałam stopami po podłodze, robiąc dużo hałasu.
W końcu znalazłam jakieś schody i wspięłam się na nie, nadal idąc przed siebie, zupełnie bez jakiegokolwiek celu i tworzyłam jakieś drzwi, które pojawiły się na mojej drodze. Wiem, że to było dość głupie i nieumyślne. Nie znałam przecież jeszcze całego tego miejsca i równie dobrze mogło się okazać, że to czyjś pokój czy jakaś pieprzona wielka czarna dziura, która zaraz wciągnie mnie i wszystko wokół. Ku mojemu szczęściu, nic takiego się nie stało, a ja prześlizgnęłam wzrokiem po rupieciarni, sprawdzając czy nikogo tu nie ma.
W końcu przeszłam kilka kroków przed siebie i oczywiście wpadłam na stolik. Nie było w tym nic dziwnego, byłam jednym wielkim nieszczęściem, wszystko psującym, na wszystko wpadającym i wyglądającym jak bezdomne, wychudzone dziecko. Ubrania na mnie wisiały, z tych całych nudów podarła swoje rajstopy, chociaż to również nie było niczym niezwykłym, że rajtuzy, które nosiłam nie były w całości, a moje rude włosy spięte były w wysokiego koczka, który właściwie koczkiem już nie był tylko jednym wielkim nieładem. Mebel się zatrząsł, co spowodowało, że spadły z niego jakieś kolorowe wazoniki, rozbijając się o podłogę na mnóstwo drobnych kawałków. Spojrzałam na to z niechęcią i zignorowała szkodę, którą właśnie wyrządziłam, przeskakując nad odłamkami.
Dotarłam do kanapy i wyjęłam spod bluzki butelkę kładąc ją gdzieś obok. Sama władowałam się na sofę, krzyżując nogi i siadając po turecku i otworzyłam swoje pudełeczko z blantami, z iskierkami w oczach, już nie mogąc się doczekać, kiedy wsunę jednego z nich do ust. Zaczęłam przeszukiwać swoje kieszenie, aby znaleźć zapalniczkę, ale ta nagle zniknęła. Nie było jej. Światło w pokoju na moment przygasło. Wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić i wszystko po chwili wróciło do normy. Miałam już serdecznie dosyć tego całego swojego "talentu". Błagam, przecież ja nawet nie potrafiłam go używać tak jak chciałam. Byłam beznadziejna i musiałam się na każdym kroku kontrolować, żeby przypadkiem znów nie sprawić, że w połowie rezydencji zniknie światło, czy aby przypadkiem nie kopnąć nikogo prądem. Wyjęłam z szortów swój telefon, wystukując szybko wiadomość do Lie, a potem odchyliłam do tyłu głowę, wypuszczając głośno powietrze z płuc i przymykając powieki.


Ostatnio zmieniony przez Jackie dnia Pon Paź 03, 2011 4:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Lie Pon Paź 03, 2011 3:58 pm

[ początek ]
nienawidzę bioli i ruskeigo i chemii i geo i w ogóle ;/

Ja pierdole po prostu. Ależ miałam lenia. Normalnie jak stąd do murzynów i jeszcze dalej. Czy coś w tym stylu. Nie jestem dobra z angielskiego. W ogóle raczej się nie przykładam do nauki, wiec ciężko mi było znaleźć jakikolwiek przedmiot, w którym jestem dobra, bo wszystkich równie nienawidzę, ale co tam. Ważne, że normalnie już nie pamiętam kiedy mi się tak nic nie chciało. Ale żeby nie było, ostatni miesiąc pamiętałam prawie cały, wiec nie wiem czym mogło być to spowodowane. Ale okej, niech już będzie. Se odpocznę czy coś. Chociaż od tygodnia chyba nie biegałam, ani nie robiłam brzuszków, ani przysiadów, ani czegokolwiek, a za to szamałam nałogowo czekoladę i piłam cole, więc się pewnie zapuściłam że hohoho. Miesiąc to będę spalała jak nic. Trudno, w dupie to mam. Dobra, może i nie mam, bo nie zamierzam ważyć więcej niż sobie poprzysięgłam, ale to co. W końcu jak na razie nikt nie zauważył i pewnie nie zauważy, a przynajmniej mam taką nadzieję, więc nie miałam się czym martwić. Wystarczy, że będę nosiła za duże koszulki i przeżyje.
Jak cudownie, że ktoś na tyle wspaniałomyślny jak Dżeki znalazł dla mnie czas i nie poszedł na ta pojebaną imprezkę mojej ukochanej siostruni. Ha ha ha, to taka ciota, że gdyby nie fakt iż Cook jest przez nią omamiony to by nikt jej takiej imprezki nie zrobił. Biedna, nawet nie ma przyjaciół. W sumie nie biedna tylko dobrze jej, niech spierdala. A co do Cooka to byłam pewna, ze ona dała mu jakiś pierdolony eliksir miłości w wódce albo zaczarowała swoją różdżką czy co tam wolicie. Tak czy siak wychodzi an to, ze jest czarownica, a Cookie nie ma pojęcia, ze jest pod działaniem czarnej magii. Szkoda jeszcze, że do niego to nie dochodzi. Ale dobra, co się będę nim przejmować, jak już se Isska go wybrała na ofiarę to niech ma. Się chociaż nie zajmuję innymi. Jakby mi to jakąś różnice robiło, no nie? I tak mnie nie obchodzą.
Jak tylko znalazłam tą głupia zapalniczkę rudej, którą zawaliłam przez przypadek (przez przypadek powtarzam!) to mogłam się ruszyć z pokoju i iść do niej. Oczywiście jeszcze w międzyczasie musiałam się polenić i takie tam sprawy, więc zajęło to trochę więcej czasu niż powinno, ale co tam. Tak czy siak dotarłam w miarę szybko (jak na mnie, w końcu niektórzy znają moją niesamowitą skłonność do niepunktualności). Otworzyłam drzwi od tego zapchlonego pokoju i zaczęłam się przeciskać między stolikami z ostrożnością, żeby nic nie ucierpiało. Musiało to wyglądać co najmniej komicznie. Nie lubię jak nie mam miejsca, bo zawsze coś porozwalam. No i tak musiało być tym razem, bo przewróciłam jakiś dzbanek z kwiatem, który spadł na podłogę. Wzruszyłam tylko ramionami i ruszyłam dalej, aż dotarłam do upragnionej kanapy, na którą rzuciłam się wzdychając z ulgą.
- Jak ja tego miejsca nienawidzę - Zdecydowanie byłam zwolenniczką dużych pomieszczeń, a najlepiej podwórka - Ale mam tą twoja pierdoloną zapalniczkę, którą tak kochasz - Powiedziałam wyciągając przedmiot z kieszeni i dając go przyjaciółce - A ty co masz dla mnie?
Lie
Lie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Jackie Pon Paź 03, 2011 4:50 pm

Sama nie ogarniałam swojego poplątanego, zagmatwanego charakteru, ale jedno było pewne, byłam niesamowicie niecierpliwa. Wiem, że to trochę hipokryzja, bo sama nigdzie nie byłam na czas, ale spóźniona Lie doprowadzała mnie do szału. Nie mogłam się powstrzymać i otworzyłam, więc swoją butelkę z alkoholem. Mój (prawie) imiennik wzywał mnie i cały czas coś do mnie mówił, a ja głupia nie potrafiłam się mu oprzeć. Odkręciłam, więc nakrętkę i upiłam kilka sporych łyków, co sprawiło, że nieco się skrzywiłam. Owszem, ja lubiłam ten smak, ale moje kubki smakowe zdecydowanie nie, bo za każdym razem wysyłały do mojego mózgu informację o tym, żeby wykrzywić mi twarz w zniesmaczonym grymasie. Chociaż szczerze mówiąc, sama nie wiedziałam jak to działa. Ludzkie ciało i jego funkcjonowanie było zbyt skomplikowane. A słowo skomplikowane dla mnie było równoznaczne z lepiej się w tym nie zagłębiać. Nie, nie, to nie tak, że moje IQ było mocno poniżej średniej. Wręcz przeciwnie, nie było z nim tak źle, chociaż zawsze śmiałam się z tych testów. To bardziej kwestia tego, że również byłam śmierdzącym leniem i dowiedzenie się jak działa mój mózg wymagało zbyt wiele wysiłku.
W końcu Fautou łaskawie zjawiła się w pomieszczeniu, na co zareagowałam przewracając teatralnie oczami. Lubiłam to robić. To co prawda subtelny gest, ale ile w nim było ironii!
- Ty nienawidzisz całego świata - mruknęłam w odpowiedzi przesuwając się kawałek na kanapie i pociągając nogi, które wcześniej wysunęłam przed siebie, zajmując cały mebel.
- Jesteś złodziejem, oddawaj! - dodałam i wychyliłam się po swój zaginiony skarb, zaciskając go mocno w palcach. Nie powinnam nic jej dać za to, że kazała mi na siebie czekać ponad godzinę, ukradła mi zapalniczkę i do tego była koszmarną przyjaciółką. Ale jednak była moją przyjaciółką, a to do czegoś zobowiązuje, prawda? A ja do tego wszystkiego pałałam jakąś dziwną sympatią do koszmarnych przyjaciół.
Słysząc jej pytanie schyliłam się po butelkę Danielsa, która stała na podłodze, częściowo już opróżniona.
- Nie mogłam się powstrzymać, żeby jej nie otworzyć - powiedziałam wykrzywiając usta w podkówkę i trzepocząc rzęsami, aby Lie była tak dobroduszna, żeby mi wybaczyć.
- Ale mam coś jeszcze! - wykrzyknęłam przypominając sobie o paczce, którą miałam w kieszeni koszuli, co niemal spowodowało, że walnęłam się dłonią w twarz, w geście dezaprobaty. W ostatniej chwili się opamiętałam i zamiast w stronę czoła, moja ręka powędrowała do kieszeni. Otworzyłam pudełeczko i wysunęłam je w stronę dziewczyny, już wyczuwając jak zaświecą się jej oczy na widok prześlicznych skrętów. Tak jak mi, ale ja nie mogłam żadnego skosztować z braku zapalniczki. Teraz jednak to się zmieniło, a ja wsunęłam jednego jointa pomiędzy wargi, paczuszkę podając Lie, odpaliłam jego końcówkę i zaciągnęłam się mocno, czując znajomego gorąco w gardle i w płucach, które wypełniły się dymem, a utęskniony zapach dotarł do moich nozdrzy, sprawiając, że delikatnie zaczął mnie swędzieć nos.
- Powinnaś mnie kochać - stwierdziłam tak sobie, ni stąd ni zowąd, choć zgodnie z prawdą po czym znów zaciągnęłam się skrętem. Zerknęłam w stronę przyjaciółki i posłałam jej buziaka. Właściwie to jakiegoś dymnego buziaka, bo w tym samym momencie z pomiędzy moich warg wypłynął kłębek dymu. Dla niektórych był on duszący, ale dla mnie niesamowicie przyjemny.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Lie Pon Paź 03, 2011 6:20 pm

No jej, aj tez nie byłam za głupia! Owszem, czasem zdarzało mi się totalnie nie ogarniać co kto do mnie mówi i takie tam. Ja byłam inteligentna, serio, serio, wierzcie lub nie i tak mam to w dupie. Ja po prostu nie posiadałam tej głupiej wiedzy, której uczą w szkołach. Sory, ale nie muszę perfekcyjnie umieć obliczać coś tam coś tam, albo co się stanie jak coś tam coś tam, albo jakieś inne gówno dotyczące chemii, biologii, fizyki i tej całej reszty. Może jeszcze gdybym słuchała albo w ogóle chodziła na te posrane zajęcia to bym jeszcze przetrwała i pewnie zapamiętała coś nie coś an lekcji, ale tego nie robiłam, więc sory. Jak będę chciała marnować czas na takie coś jak nauka to zacznę się uczyć, ale jak na razie wystarczy tylko zdać i tyle. Nic więcej an razie nie potrzebuje.
- Nieprawda! - Oburzyłam się - Bosze, dlaczego ty myślisz, ze ja jestem jakaś taka negatywna! Przecież kocham cały świat, no i w ogóle! - No kurde, aż mi na chwilę ciśnienie podskoczyło. Sami sobie wkręcają, że nienawidzę wszystkich i wszystkiego, a potem się mnie jeszcze czepiają! Pff. Chuj im w dupę czy tam gdzie oni wolą. Niech spierdalają, jak później będą czegoś chcieli to przyjdą w łaskę, a ja im mile powiem 'pierdolcie się, nienawidzę was'.
- Żadnym złodziejem! - Powiedziałam wystawiając jej język, jak jakieś małe dziecko - Dałaś mi ją kiedyś, żebym potrzymała i zapomniałaś ją ode mnie zabrać, wiec to wszystko wyłącznie twoja wina, a ja gram rolę tylko biednej ofiary! - Dodałam jeszcze, abym na pewno wyszła na niewinna. Nie to, żebym ja coś, ale po prostu Jackie mogła nie pamiętać, wiec musiałam jej przypomnieć, jak to na prawdę było, serio, serio.
- Dobra, wybaczam Ci ten błąd - Powiedziałam widząc prawie do końca wypity alkohol. No i zaraz mi jeszcze pokazała swoją piękną paczkę. Aż mi się oczka zaświeciły. Ale najpierw dokończyłam ta jej butelkę, którą rzuciłam gdzieś tam za siebie i z rozkoszą odpaliłam jednego skręta. Odrzuciłam paczkę i zapalniczkę z powrotem do Jackie, a sama porządnie się zaciągnęłam.
Uśmiechnęłam się szerzej na widok jej dziwnego całusa i odwzajemniłam go. Tlyko, ze ja to zrobiłam umiejętniej i w tym samym czasie z moich ust nei wydobył sie dym.
- No i Cię oczywiście kocham, nie martw się - Powiedziałam szczerząc do niej swoje ząbki - A co tam w ogole ciekawego mi powiesz? Coś się dzieję, czy cuś? - Spytałam jeszcze. Miałam nadzieję, ze tak. Lubiłam gadać o problemach innych i takie tam, to często zadawałam to pytanie. Szkoda tylko, ze często tez byłam zbywana krótkim 'nic'.
Lie
Lie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Jackie Pon Paź 03, 2011 6:47 pm

- Mam swoje powody - odpowiedziałam, a na mojej twarzy rozkwitł nieco głupkowaty uśmiech, który taki był z powodu połowy butelki alkoholu, który krążył gdzieś po moim organizmie. Jeszcze moment i wszystko wkoło zrobi się różowe, bo znów mocno zaciągnęłam się skrętem, aż mi się zakręciło w główce. Dobrze, że siedziałam na kanapie, inaczej pewnie już miałabym w ustach smak podłogi, a ja nie lubiłam na podłodze leżeć plackiem. No przynajmniej nie na trzeźwo.
- Nie powiesz mi chyba, że uważasz, że nie pamiętam, co robi... - nie dokończyłam, bo zdałam sobie sprawę z tego, że słowa płynące z ust Lie miały jakiś sens. Od czasu jak tylko pogodziłam się z tym, że siedzę w jakiejś pieprzonej Rezydencji, mam jakiś pieprzony talent i pozbyłam się myśli o tym, co wydarzyło się przed moim przybyciem, odpychając okropne wspomnienia i zamykając je za ścianą, że nawet już o nich nie potrafiłam myśleć, rzadko kiedy byłam w stuprocentowo świadomym stanie. To wódka, to trawa, to jeszcze inne używki. Może i trochę chwilami przesadzałam, ale spokojnie. Mam dziewiętnaście lat, jeszcze mnóstwo życia przede mną, nauczę się ograniczać i być odpowiedzialną. Albo i nie, co za różnica. Najwyżej w wieku dwudziestu siedmiu lat popełnię samobójstwo, jako niespełniona gwiazda rocka dołączając do klubu 27, jak niektórzy z moich największych życiowych idoli jak Jim Morrison czy Jimi Hendrix. Szczerze mówiąc, to nie taka zła wizja.
Ale pfu! Przecież ja nie myślałam o śmierci, ani trochę. Po co umierać jak można żyć?
- Umieram z nudów. I nic mi nie wychodzi. Próbuję cały czas coś zrobić z tym swoim głupim talentem, ale ten ma mnie głęboko w poważaniu i ani trochę nie chce się mnie słuchać - odpowiedziałam rozkładając ze zrezygnowania ręce i wypychając dolną wargę.
- A u Ciebie? Wątpię, żeby Twoje życie było mniej ciekawe od mojego - stwierdziłam wzruszając ramionami, a jedna z moich brwi uniosła się ku górze i poruszyła kilkukrotnie. Nie macie pojęcia ile czasu zajęło mi opanowani tej sztuczki! Teraz za to popisywałam się tym na każdym kroku.
Swoją drogą, zrobiło mi się jakoś dziwnie gorąco. W sumie to nic w tym dziwnego, ale poczułam potrzebę zrzucenia z siebie kilku szmatek, zwłaszcza, że nadal siedziałam ubrana na cebulkę, w wielu warstwach ubrań, wyglądając i czując się jak jakiś pierdolony bałwan. Dopaliłam swojego skręta i rzuciłam go na ziemię, przydeptując podeszwą czarnej balerinki, a potem podniosłam się z kanapy. Nieco zakręciło mi się w główce, więc się zachwiałam, ale w ostatniej chwili odzyskałam równowagę i stanęłam prosto. Zsunęłam z siebie koszulę i bluzę, którą pod nią miałam, pozostając w jakiejś różowej koszulce, o której pochodzeniu nic nie wiedziałam. Po prostu znalazłam ją dzisiaj rano w swojej szafie, a że miałam głęboko w dupie, co ludzie myśleli o tym, co mam na sobie i jak wyglądam, założyłam ją. Ubrania wylądowały gdzieś na ziemi, najprawdopodobniej, a ja wróciłam na kanapę, rzucając się na nią.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Lie Wto Paź 04, 2011 6:06 pm

- Pfff - Wydałam z siebie tylko na jej stwierdzenie. Chociaż sama się zastanowiłam przez chwilę, czy serio dałam jej kiedyś takie powodu, przez które mogłaby mnie nazwać zimna suką czy coś. Miałam nadzieję, ze nie! Tak czy siak nic nie przychodziło mi do głowy, ale nie odebrałam tego od razu za dobry znak. Bo czasem to nie ja sobie przypomniałam o rzeczach, które zrobiłam, lecz to ludzie przypominali mi. Bardzo takich chwil nie lubiłam, chociaż nawet się pilnowałam po pijaku, lecz oczywiście nie zawsze, wiec wszystko mogło się zdarzyć. A jeszcze bardziej nie lubiłam, jak mi wkręcali, że wydarzyło się coś co tak na prawdę nigdy nie miało miejsca, bo sama nie wiedziałam, czy im wierzyć czy nie. Ale powracając do moich początkowych przemyśleń to miałam nadzieję, że nie byłam jakoś specjalnie wredna, bo taka być nie chciałam. Dziwne, nie? Jednocześnie nie obchodziło mnie z bardzo co o mnie myślą inni, ale nie chciałam być też zapamiętana jako podła dziwka. A z resztą, w dupie to mam. To najlepszy sposób na problemy.
Uśmiechnęłam się triumfująco, gdy Jackie zaczęła zastanawiać się czy faktycznie czegoś nie pamiętała. Był to wręcz miód na moje serce - gdy ktoś dumał nad tym co robił po pijaku. Bop aj tak miałam często i powiem wam szczerze, że przypominanie sobie wydarzeń, które miały miejsce kiedyś nie było się trzeźwym jest okropnie, ale to okropnie męczące. Aż mi się mózg czasem przegrzewa. Zaciągnęłam się kolejny raz skrętem i jako, że ruda nie dokończyła tego co mówiła i nie ciągnęła tematu, to też nie zamierzałam tego robić. Niech się tam dalej głowi jak chce.
- Oj tam, oj tam. W końcu go opanujesz - Powiedziałam do niej na pocieszenie, chociaż wiedziałam, ze to an niewiele się zda. Pamiętałam sama, jak tutaj trafiłam. Cały czas tylko mi gadali, po prostu ćwicz, w końcu będziesz mogła to robić na zawołanie, nic się nie stało, nie poddawaj się i inne takie tam głupoty. Chyba mnie to bardziej denerwowało niż sam fakt, że mi się nie udaję. Ale jak widać byłam świetnym przykładem, że mi się udało! Dobra, może jednak nie takim świetnym, ale pomijając te wszystkie nieprzyjemności typu rzucanie kurwami an prawo i lewo, rozwalanie napotkanych po drodze przedmiotów, puszczanie focha i lenienie się przez parę tygodni w salonie to było cudownie i bez problemow!
- Wiesz w sumie chciałabym zaprzeczyć temu, ale nie mam po co - Powiedziałam wyginając usta w podkówkę - ostatnio to już tu jakoś dziwnie spokojnie i okropnie nuuudno. Poszłabym w miasto, czy gdzieś, a nie - Mruknęłam. No ta, niby poszłabym w miasto, ale też nie ma gdzie. No który kolejny raz będę odwiedzała te same sklepy albo kluby? No bez przesady. Przydałby mi się jakieś zajebiste wakacje czy coś. O taaaak, to by było dobre. Szkoda, ze okres letni już minął.
Lie
Lie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Jackie Sob Paź 08, 2011 5:37 pm

Nawet gdyby Lie była zimną suką to pewnie i tak bym ją kochała z całego serduszka. No dobra, może nie z całego, bo musiało tam zostać z w nim trochę miejsca dla wszystkich innych najlepszych przyjaciół.
- Jasne. Ale chcę to zrobić zanim będą wysuszoną staruchą ze zmarnowanym życiem przez jakieś głupie upośledzenie - stwierdziłam określając cały ten talent, jako jakiś zły defekt, który pechowo musiał trafić się właśnie mi. Westchnęłam zrezygnowana i dopaliłam swoje skręta, rzucając jego resztkę na podłogę, tam, gdzie nic na niej nie leżało. Przydeptałam go podeszwą swojego bucika, aby go dogasić i odpaliłam nowego. Nie miałam ani trochę ochoty na ograniczanie jakichkolwiek przyjemności, ograniczanie sobie czegoś czy posiadanie umiaru. Nawet jeśli miało to się potem źle skończyć, bo już niebezpiecznie kręciło mi się w głowie. Trudno, doszłam do tego etapu, w którym wydawało mi się, że jestem nieśmiertelna, więc co to jeden skręt w tą czy w tamtą. Zaciągnęłam się mocno czując jak wszystko wokół mnie zawirowało i opadłam plecami na oparcie kanapy.
- Po co iść na miasto? - spytałam przewracając oczami, chociaż pewnie nie do końca mi to wyszło, bo nie panowałam stuprocentowo nad każdym swoim ruchem.
- Tutaj też możemy się całkiem dobrze bawić - stwierdziłam po raz kolejny wypełniając swoje płuca dymem. Chwilę później z moich ust wypłynął obłoczek, a jego niewielka część trafiła do mojego nosa, więc kichnęłam, nie mogąc się powstrzymać.
Żeby udowodnić Lie, że mam rację, mówiąc to, co powiedziałam, podniosłam się z kanapy. Chwilę mi zajęło złapanie równowagi, ale zaraz po tym byłam w stanie stojąc, rozejrzeć się po pokoju. Nie było mi łatwo zobaczyć cokolwiek, bo moje oczka zasnuła mgiełka, a poza tym, wszystko wirowało, kręciło się i było niesamowicie różowe. Miałam wrażenie, że wszystko wokół trzeba przytulić, ale powstrzymałam się przed obściskiwaniem stolika i przeszłam obok niego. A przynajmniej miałam wrażenie, że obok niego, a tak naprawdę nie było. Skąd wiedziałam? Zbliżając się do niego, poczułam uderzenie w okolicach mojego, kościstego, wystającego biodra. Mruknęłam coś pod nosem i poszłam dalej, wpadając jeszcze na kilka rzeczy, wyciągając przed siebie ręce i dosięgając tego, czego szukałam. Załóżmy, że to rzeczywiście tam było, na jakiejś z szafek. A były to głośniki do odtwarzacza.
Zastanowiłam się co za debil zostawia tak wartościowe rzeczy w takim miejscu. Trudno, moja w tym korzyść. Wyjęłam z kieszeni szortów swojego ipoda, najpierw się po nich obmacując, bo nie mogłam sobie przypomnieć do której kieszonki został wsunięty. Kabelek wystający z głośników włożyłam w otwór w odtwarzaczu, chociaż również nie udało mi się to za pierwszym razem i zaczęłam przeglądać muzykę. A raczej próbowałam, bo nie potrafiłam w nic wycelować. Przypadkiem nacisnęłam przycisk play, a w pomieszczeniu rozbrzmiała początkowa gitara z piosenki AC/DC.
Zostawiłam to tam, a sama wróciłam do przyjaciółki, chociaż to też nie było takie łatwe, po drodze jeszcze raz zaciągając się skrętem, dopalając go i rzucając go pod siebie i przydeptując. Teraz właśnie poczułam, że wszystko się zakręciło i poleciałam do przodu lądując na sofie, ale w połowie na dziewczynie.
- Wiesz, że miałam kiedyś swój zespół? - wyskoczyłam z tym ni stąd nie zowąd, przypominając sobie, jacy to byli zajebiści ludzie i zdając sobie sprawę z tego, że pewnie o mnie zapomnieli i znaleźli sobie nowe dziecko, któe stało przy mikrofonie i się do niego darło.
Wlepiłam wzrok w sufit i zmrużyłam oczy, nie mogąc się zdecydować jaki ma kolor, bo ten co chwilę się zmieniał. A może to nie był sufit? Może to podłoga?

Jeszcze trochę posiedziałam z Lie, ale potem poczułam, że nieco przesadziłam. A nawet nie nieco, a BARDZO! Padłam na ziemię i odpłynęłam budząc się cała obolała na podłodze kilka godzin później. Ciężko podniosłam się z ziemi i poszłam sobie, gdzieś. Pewnie się wykąpać, a potem dalej spać.

/ przepraszam, ale kończę! :*


Ostatnio zmieniony przez Jackie dnia Pią Paź 14, 2011 5:54 pm, w całości zmieniany 1 raz
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Lie Sro Paź 12, 2011 4:03 pm

ja tutaj zaraz posta zeedytuje, ale mówię dżeki że jej odpisze, jak nie dzisiaj, to jutro oke i że skończę
<3
Lie
Lie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Baltazar Pon Paź 31, 2011 5:53 pm

/nówka sztuka, nie śmigany

Szukałem czegoś. Czegokolwiek, co nadawałoby się do zabawy dla małpy. Czyli w sumie czegokolwiek. Małpy nie są specjalnie wybredne. Równie dobrze mógłbym przynieśc garnek i łyżkę z kuchni, ale za bardzo by mi hałasowała. Co? Zdziwko, ze dbam o moją małpę? Małpkę, małpiątko. Tak, moi drodzy, jestem zajebiście troskliwym człowiekiem i to żaden sarkazm. Zaszyłem się w tych całych szpargałach, kiedy drzwi się uchyliły i do pokoju wpadło drobne dziewcze. Znałem to dziewczę i uśmiechnałem się łobuzersko kiedy ją zobaczyłem. Ona pewnie nie będzie tak zadowolona jak ja. Zrobiła kilka kroków, zanim zauwazyła, ze ktoś już tu jest. Normalka, przecież nikogo się tu nie spodziewała. I tak zauważyła mnie wcześniej niż się spodziewałem. Kobiety. One ponoć tak mają, są bardziej spostrzegawcze.
Iiii..jest. Wyłapałem w jej spojrzeniu to coś, co gdyby miała wyrazić słowami, pewnie brzmiałoby ' o nie..'? No, coś tego pokroju. Ja nie wiem, ona mnie chyba nie lubiła. Na wypadek, gdyby postanowiła zmienić miejsce pobytu, zastawiłem sobą drogę do drzwi. Szczerze pragnąłem jej towarzysta. Szczerze, kurwa, mówię. Bez sarkazmu. Ta niewinna szesnastolatka potrafiła mnie rozbawić jak nikt inny. Najbardziej wtedy, kiedy nie mogła się mi oprzeć. Albo kiedy sprawdzałem czy silnieszy u niej będzie strach czy pożądanie. Tylko żeby jasne było, nigdy jej nie wykorzystałem, za młoda jest. Poczekam ze dwa lata. Moze rok. Albo pomyślę.
-Cześc Skarbie.-rzuciłem entuzjastycznie-Chyba ściągnąłem cię myslami, bo właśnie o tobie myslałem.-rzuciłem. Nie kłamię. Zacząłem o niej mysleć, kiedy tylko tu weszła, czyli właśnie 'właśnie'.
Baltazar
Baltazar
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Go?? Pon Paź 31, 2011 8:14 pm

/ Uciekła z biblioteki może XD /

Nie chcę wyjść na chwalipiętę, ale wydaje mi się, że znam najwięcej skrytek ze wszystkich rezydentów, bo przecież muszę wyszukiwać miejsca, w których przyczajają się się inne dość nieśmiałe osoby i nie mogę odbierać im ich prywatnej przestrzeni, są tu dłużej ode mnie i należy im się pierwszeństwo. Dlatego też całymi dniami przemykam po Rezydencji od jednego cichego zakątka do innego. Wczoraj spędziłam tutaj prawie cały dzień, zupełnie zapominając o obiedzie i kolacji. Często zapominałam o posiłkach i innych, podstawowych czynnościach. Na szczęście nie dotyczyło to ubierania i mycia się. Za to zbyt często zdarzało mi się zostawić gdzieś moje rzeczy. Teraz przyszłam po węgielki, których używa się do rysowania. Zauważyłam postać w kącie więc przyśpieszyłam kroku, by jak najszybciej dostać się na podest, to właśnie tam leży płaska, drewniana skrzyneczka w której trzymam przybory. Miałam nadzieję, że Baltazar, bo to on był tym osobnikiem, którego tu zastałam, mnie nie zauważy lub zignoruje, jego zachowanie wprawiało mnie w konsternację i zakłopotanie. Nie potrafiłam się przy nim odnaleźć. Zawsze był bardzo miły, nie zaprzeczę, jednakże wydaje mi się, że zachowuje się wobec mnie dość obcesowo, nachalnie. Jego gesty, głos, a przede wszystkim wzrok sprawiają, że włosy na karku stają mi dęba. Niestety to nie wszystko, bo w największe przerażenie wprawia mnie to co się dzieje z moim ciałem, gdy Baltazar znajduje się w pobliżu. Mimo, że chcę uciekać i gdzieś się skryć, zawsze sterczę przy nim dopóki nie odejdzie i nie zostawi mnie rozedrganej, rozgrzanej gdzieś tam w środku, z zaciśniętymi, mokrymi udami i szalejącym sercem. Strasznie wstydzę się tego co się ze mną przy nim dzieje, czuję się wtedy taka brudna i zła.
Uśmiechnęłam się niepewnie i zrobiłam krok w tył widząc, że droga do wyjścia jest zatarasowana. Zawsze tak robił i doprowadzał mnie ty do szaleństwa. Czasami nawet miałam ochotę go kopnąć lub uderzyć, ale wolałam nawet nie próbować. A co jeśli sprawiłabym mu ból>

/ mam nadzieję, że Mil się nie obrazi za olanie Saturniątka XD
ale miałam straszną bekę pisząc tego posta i przynajmniej jakoś rozkręcam Imo :D /
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Baltazar Wto Lis 01, 2011 8:16 am

Ona robi krok w tył, a ja trzy do przodu, pokonując całą odległośc między nami w dwie sekundy. Tak naparwdę nie wiem ile tych sekund minęło, nie liczyłem, ale wiele ich nie było.
-Co tu masz?-zapytałem, zerkajac na drewniane pudełeczko, które trzymała w dłoniach.-Mogę?-dodałem i nie czekajac na odpowiedź, zabrałem jej tą jakże ciekawą rzecz. Węgielki do rysowania. Wydałem z siebie ktoryś z dźwięków aprobaty. Czy to nie fajne? Maleńka, niesmiała Imogen, rysująca świat gdzieś w kącie swojego pokoju, zeby broń Boże, nikt jej nie zobaczył, a wieczorami pewnie pisze pamiętnik. Ha, nigdy jeszcze u niej nie byłem. Trzeba do zmienić.
-Nie miałem pojęcia, ze rysujesz. Czemu się nie chwaliłaś? To piękny talent.-pomachałem jej pudełeczkiem przed twarzą.-Chodź, mam nadzieję, że nigdzie ci się nie spieszy.-załapałem ją za rękę i zaprowadziłem na kanapę. Naprawdę bym się zdziwił, gdyby na przykład zaczeła się szarpać. Za bardzo się bała, podejrzewam. No i ja byłem w tym wszystkim zbyt stanowczy, niestety.
-To co rysujesz? Martwa natura? Jakaś abstrakcja? Portrety? Akty?- chciałbym, zeby mnie zaskoczyła i powiedziała, że akty. Chyba dałbym jej wtedy spokoj.. chociaż nie, nie dałbym. Moze na chwile. Na przykład dziś. Dzis mógłbym dać spokoj. No to kochana, masz konkurs.
-Też kiedyś rysowałem. Mógłbym cię narysować.- zaproponowałem z chciwym [?] uśmiechem. Naprawdę lubiłem wprawiać ją w zakłopotanie.
Dziwne, bo kiedyś sam byłem małym, grubym, gnębionym dzieciakiem i w sumie nikomu tego nie życzę, a co do niej? Powiedzmy, ze jezeli ją gnębię, to tylko dla jej dobra. Gdyby trafiła na kogoś podłego to zniszczył by ją całkiem. Ja jestem na tyle miły, że tylko ją szkolę. Powinna mi podziękować.
Baltazar
Baltazar
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Go?? Wto Lis 01, 2011 1:55 pm

Baltazar najwyraźniej nigdy nie słyszał o półmetrowej przestrzeni osobistej i prawdopodobnie jej wale nie potrzebował ponieważ zawsze stawał zbyt blisko mnie, tak by przy każdym ruchu jedno musiało otrzeć się o drugie. Dlatego zwykle siedziałam przy nim prawie nieruchomo momentami starając się nawet nie oddychać.
Kiedy zabierał mi pudełko otworzyłam usta lecz nie wydałam żadnego dźwięku. Nie wiedziałam jak zareagować. Nie chciałam by dotykał moich rzeczy, nie chciałam by o nie pytał tak samo mocno jak nie chciałam by pytał o mnie. Najlepiej byłoby gdyby w ogóle mnie nie zauważał, tak jak większość, nie obdarzał nawet przelotnym spojrzeniem, bym mogła dalej przemykać korytarzami i nikomu się nie narzucać. Jego dłoń zbyt mocno zacisnęła się na mojej bym miała choć nadzieję na powodzenie próby wyrwania mu się. Zresztą chyba i tak nie odważyłabym się. Usiadłam gdzie mi nakazał i czekałam. Czekałam na koniec rozmowy, na moment w którym znudzi się i uzna, że nie jestem zbyt interesująca. I pójdzie sobie.
- Zależy od nastroju. - Wzruszyłam ramionami gdy zaczął się wypytywać. Czy to ważne? Czemu w ogóle zawraca sobie mną głowę i traci czas?
Potrząsnęłam przecząco głową gdy zaproponował narysowanie mnie. Nie mogłam dać mu okazji do męczenia mnie. Nawet jeśli robił to nieświadomie.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Baltazar Sro Lis 02, 2011 7:26 pm

Od nastroju. Jak zawsze. Wszystko zależało od nastroju. Chociaż jak na mój gust, zależało też od umiejętności, ale o nich nigdy nikt nie wspominał. Tylko nastrój, no i jeszcze wena. No nieważne, będę szczerze wierzył, ze Imogen ma umiejetnosci w każdej płaszczyźnie. Moze ma. Jest taka cicho ciemna, że moze nic innego, poza rozwijaniem umiejetności, nie robi. To świetnie, możnaby nawet na tym zarobić. Nie, ja nie będę na tym zarabiał. Mam na myśli, ze ona może.
Wracając do nastroju. Byłem znawcą ludzkich nastrojów. Właściwie obdarowywałem ludzi nastrojami dokładnie takimi na jakie miałem ochotę. Tylko jeszcze nie wiedziałam co mam ochotę zobaczyć dziś u Imogen. Może podrzucę jej jakiś nastrój, który sprowokuje ją do narysowania czegoś odważniejszego niż krasnoludków? Ha, miałbym ubaw.
Jak tak się nad tym zastanawiam to nigdy nie widziałem wściekłej Imo. Widziałem wiele wściekłości, niepohamowanej, prowadzącej do rekoczynów i wściekłośc znam doskonale, ale mimo to ciężko mi ją sobie wyobrazić u tej dziewczyny. To niedobrze. Musze to zmienić.
-A jaki nastrój masz dziś?-dopytałem, uparcie przewiercajac ją wzrokiem. Przecież tak łatwo jej nie odpuszczę. Mój dzisiejszy, zabawowy nastrój na to nie pozwoli, skoro już mowa o nastrojach.
-Opowiedz mi. Nie krepuj się.-zachęciłem. Owszem zdawałem sobie sprawę, ze moze mieć to odwrotny skutek. W koncu każdy wie, ze najgorsze, co można powiedzieć do zawstydzonej osoby, to 'nie wstydź się'. Myślę, ze podobnie moze byc ze skrępowaniem.
Baltazar
Baltazar
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Go?? Sro Lis 09, 2011 10:20 pm

Odwróciłam wzrok w bok i miętosząc rogi tuniki zaczęłam zastanawiać się jaką znaleźć sobie wymówkę by móc stąd uciec. Czekałam przy tym aż ktoś tu wpadnie, włączy się alarm przeciwpożarowy, stanie się cokolwiek dzięki czemu będę mogła uwolnić się od Baltazara. Odsunęłam się o kilka centymetrów, ponieważ nie mogłam już wytrzymać jego bliskości, oddechu, który czułam na policzku, dłoni spoczywającej tak blisko mojego uda, że przyprawiało mnie to o dreszcze. Nie chciałabym żeby mnie źle zrozumiano. Nie uważam Baltazara za odrażającego, wręcz przeciwnie, jest bardzo przystojny... i niesamowicie natarczywy, te dwie cechy wywołują we mnie niepokój, przypuszczam, że nawet przerażenie. Nie mogłam skupić się na odpowiedzi więc z moich ust zamiast poprawnego zdania wypłynęło kilka zgłosek, które okazały się bełkotliwym jękiem. Westchnęłam i skuliłam się nerwowo skubiąc rzemyki, z których zrobiony był mój pasem i pełna niepewności zerkałam na mojego towarzysza mając nadzieję, ze uzna mnie za niewartą rozmowy i przestanie sobie zawracać głowę kimś tak bezwartościowym jak ja.

niemamsiłynawięcej ;c
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Baltazar Czw Lis 10, 2011 1:21 pm

Słuchałem jej uważnie, próbując wyłapać chociaż jedno poprawne słowo z tego co wypływało z jej ust. Na marne. Nie potrafiła sklecić jednego zdania? Jednego słowa nawet! Zawiedziony, potrząsnąłem głową na prawo i lewo.
-Nie rozumiem. Masz jakieś podstawy ku temu, żeby się mnie bać?-zapytałem, unosząc brwi. -Czy kiedykolwiek zrobiłem ci jakąś krzywdę?.. Nie.-odpowiedziałem za nią, bo w sumie nie liczyłem, że coś się zmieni i zacznie mówić za siebie. Tak to już z nią było. Jąkała się, coś tam próbowała wydukać, czerwieniła się, trzęsła, ale naprawdę rzadko potrafią poprowadzić rozmowę. W sumie chyba nigdy jej nie prowadziliśmy, bo krótkiej odpowiedzi na jedno ze stu dwudziestu moich pytań nie nazwałbym rozmową.
-A czy kiedykolwiek miałem okazję? Owszem.-znowu odpowiedziałem sam. Już przecież tyle miałem okazji, żeby wykorzystać ją w różnoraki sposób, ale nigdy tego nie zrobiłem. Nie raz i nie dwa gotowa była oddać mi się nawet na kuchennym stole, a ja wtedy nie robiłem niczego. Co prawda sam ją do tego prowokowałem, ale to już inna bajka. To, ze się bawię nie jest takie złe. A dla niej powinno być może nawet pouczające. Szukajcie dobrych stron, mówię wam.
W sumie, nie byłem nawet pewny, czy Imo tak do końca wiedziała co robię. Nigdy nie miałem okazji opowiedzieć jej o swoim talencie, a i wątpię, żeby kogokolwiek o niego wypytywała. Mogła nie wiedzieć, co pewnie byłoby dla niej jeszcze bardziej frustrujące, a dla mnie chyba bardziej zabawne. W jednej chwili zrobiło mi się wesoło. Znowu wychodzę na jakiegoś skurwysyna, ale co ja mogę na to poradzić. Ona sama się o to prosi. Jest jak mały kociak, znaleziony na ulicy, którego wręcz pragnie się oswoić. Próbując różnych sztuczek. Przekupując jedzeniem, wydając dźwięki zbliżone do miauczenia, głaszcząc dokładnie tak jak kotki lubią najbardziej. Jest kociakiem. A ja nie przekupuję jej jedzeniem, tylko czymś innym, co mam w zanadrzu.
-Jeżeli naprawdę tak źle ci w moim towarzystwie to dlaczego nie każesz mi spierdalać? Spróbuj. Może zadziała?-podpowiedziałem.
Baltazar
Baltazar
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Go?? Pią Lis 11, 2011 6:19 pm

Wcisnęłam się w róg kanapy i wpatrywała się w Baltazara szklącymi się oczami. Naprawdę nie chciałam by tak na mnie patrzył. Nie wiedziałam czemu, jego wzrok mnie peszył było w nim coś co sprawiało, że robiło mi się ciepło w podbrzuszu i i piekły mnie wargi. Westchnęłam i przymknęłam oczy, może patrząc na niego spod półprzymkniętych powiek będzie mi łatwiej? Zatrzęsłam głową gdy zaproponował mi poproszenie go oddalenie się używając tego paskudnego słowa. Właściwie to nie zrażało mnie, jednakże Irving nauczył mnie, że takie słowa, wulgaryzmy, nie powinny być używane w towarzystwie. Wypowiadanie ich uznaje się za brak kultury. Skoro tak jest to po co w ogóle je wymyślano? To tak samo absurdalne jak wstawienie przez biblijnego Boga w Raju drzewa poznania dobrego i złego i zakazaniu jedzenia z niego. Po co tworzyć coś by zabronić z tego korzystać? Irving mówił, że to przez to, że cywilizowaniu ludzie mają zasady, które ustalają odpowiednie zachowania w danych sytuacjach. Wydaje mi się, że to przez jego mowy umoralniające stałam się taka spięta. Kiedyś byłam po prostu nieśmiała i popełniałam mnóstwo gaf nieodpowiednio się zachowując... teraz przeraża mnie perspektywa przebywania w czyimś towarzystwie dłużej niż pięć minut i czasem zdaje mi się, ze jest to lęk irracjonalny, jednak nie potrafię się go wyzbyć.
- Oh. To nie tak. - Nie chciałam by poczuł się urażony, nie chciałam go wyganiać mimo, że bardzo pragnęłam by już sobie poszedł i mnie zostawił. - Ja.. ja po prostu... - Przygryzłam kciuka próbując zebrać się w sobie i w końcu wydukać coś co przypominałoby zdanie. - Mój brat uważa, że jestem typem aspołecznym. - Westchnęłam i zaczęłam wpatrywać się w podłogę.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Baltazar Sob Lis 12, 2011 1:47 pm

Nie tak? Teraz niby bała się, że się obrażę? To już moja Luvlee była bardziej zdecydowana niż ona. A wydawać by się mogło, że sprawa jest prosta. Albo chce, zebym z nią siedział, albo nie. Albo przeszkadza jej moja obecnośc, albo nie. Nie mozna jednocześnie kogoś wyganiac i nie wyganiać. Przykro mi, nie zemną takie numery, chociaż domyslny byłem wystarczajaco, żeby zauwazyć, że łatwiej by jej było beze mnie. Trudno. Nic na to nie poradzimy. Przynajmniej ja nie zamierzałem. Ona by mogła. Być może, gdyby nie brat wciskajacy jej jakieś durnoty, to by mogła.
-Twój brat?-powtórzyłem. To w sumie było mało istotne i jak dla mnie nie miało znaczenia. Nic z tego nie wynikało, więc i nie było potrzeby zasłaniania się bratem, ale za to było dobrym wstepem do tego, co dziś chciałem zobaczyć.
-To co uważa twoj brat nie ma tutaj nic do rzeczy.-powiedziałem, patrząc na nią uważnie i jedocześnie roznosząc w powietrzu odpowiednie feromony. Dokładnie takie, które miały wywołac u niej niepohamowany wybuch agresji. żałujcie, że tego nie zobaczycie.-Ty myślisz tak jak on?-zapytałem, obserwując zmieniający się wyraz jej twarzy.
-Bo ja myślę, że twój brat to pajac.-dodałem oschle i nawet uśmiechnałem się w ten podły sposób. Nie mogłem doczekać się jej przesadzonej reakcji. Liczyłem na coś ciekawego, bo cokolwiek pojawić się musiało. Przed tym się nie ucieknie.
Nawet nie musiałbym jej prowokować, ale co tam, jestem tak miły, że jej ułatwiam. O, i niby przypadkiem jej węgielki wypadły mi z rąk, prosto na podłogę. Jaka strata, pewnie się połamały. Odkupie później.
Śmiesznie było, a mogło być bardziej, ale wiecie, ja też mam czasem sprawy do załatwienia.
-Zostawię cie z tym.-stwierdziłem, po czym wstałem i poszedłem.

/koniec
Baltazar
Baltazar
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Vlad Nie Gru 25, 2011 12:19 pm

[skądś]

Są Święta. Święta. A ja siedzę sam, ukrywam się przez moją wspaniałą rodziną, bo najchętniej to bym stąd zwiał całkiem. Może gdyby nie plaga Berliozów tutaj, Prince nie byłaby tak zorientowana i przeszłaby bajka, że mam wspaniałych rodziców, którym muszę pomagać w Święta, ale ona dobrze wiedziała wszystko, więc nie było nawet co próbować. A ja byłem zły. Byłem zły i smutny, bo tuż przed Świętami dowiedziałem się prawdy o Elisie. Znaczy, nigdy nie sądziłem, że to wielka miłość i wyjdzie z tego nie wiadomo co, ale naprawdę ją lubiłem. Nie wymagałem od niej wcale tak wiele, prócz odrobiny wierności, a nawet jeśli nie potrafiła tego spełnić, to żeby chociaż mnie to nie kłuło w oczy. Ale nie. Musiała się puszczać na prawo i lewo, żebym ja głupi dowiedział się o tym od obcych ludzi. Było mi po prostu przykro, że mnie oszukiwała i wyszedłem na naiwnego debila. Którym swoją drogą byłem i jestem.
I teraz siedziałem smutny i zły, sam, otoczony prezentami świątecznymi. W ocieplanych gaciach, czapce i szaliku, skarpetkach, znaczy reszta ubrania też była, ale to moje osobiste. Sztuczną krew zostawiłem w pokoju, nie miałem chęci na latanie jako wampir. Bo było mi smutno.
I gorąco, siedziałem opatulony w pokoju przecież, gapiąc się przez okno.
Vlad
Vlad
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Elisa Nie Gru 25, 2011 12:50 pm

[ bjutiful lof story. kocham to ! <3 ]

Święta, święta. Rzygam już nimi. No bo ile można. To wszystko jest takie przesłodzone. I te mikołaje. I makabryczne światełka. Bombki i masa choinek. Wszystko jest wszędzie. Aż ciężko znaleźć miejsce gdzie tego nie ma. No naprawdę. Nic tylko się powiesić. Na tym walonym kłującym drzewie za pomocą lampeczek. Ale nie tylko to było powodem mojego w sumie niezbyt dobrego humoru w te święta. A powód był dość dziwny. Bo widzicie miałam problem. Ze sobą. I to bardzo, bardzo poważny. Nie rozumiałam siebie. To zadziwiające, bo swoje całe życie myślałam, że skoro innych nie bardzo czaję to chociaż siebie. Ale nie. Jednak wyszło, że nawet siebie nie ogarniam. Bo widzicie. Ja wiedziałam od początku, że to nie był żaden związek z Śladem. Był bo był. I tyle. Tak o. Dla picu. Więc to, że raz ze sobą siedzieliśmy, raz się rozstawaliśmy i szukałam sobie innego pocieszenia to to było naturalne. Oczywiście zawsze jakoś wracaliśmy do siebie z powrotem było niby cudownie i wspaniale. Ale tym razem było coś nie tak. No bo kiedy ze mną zrywał to wiadomo, myślałam, że zaraz wróci i dalej będzie okej. Ale nie wracałam. A ja przecież sama do niego nie pójdę, bo jestem zbyt napuszona. Ale nie wracał i nie wracał. I wiecie co? Zaczynałam żałować, że to zrobiłam. Że go zdradziłam, że pozwoliłam mu odejść i żałowałam wszystkiego co zrobiłam co go bolało. Aż nie mogłam w to uwierzyć, bo rzadko czegokolwiek żałowałam. To było dziwne i starałam się o tym zapomnieć. Starałam się aby to w ogóle do mnie nie dochodziło, ale taka metoda nie podziała. Nie czułam się lepiej, a raczej odwrotnie. Czułam się gorzej i gorzej. I niby gdzieś tak głęboko wiedziałam co to ma znaczyć i co to chyba jest, ale dalej starałam się aby to do mnie nie dochodziło. Ale ile można. Aż raz siadłam i się po prostu rozpłakałam. Kolejną rzecz w swoim życiu popsułam. Kolejną. Czego nie dotknę to się rozwala. Bo nagle w sumie wszystko miało sens. A oznaczało to, że się zakochałam. Dziwne, prawda? Ja. Zakochana. To nie było normalne. Coś się jednak we mnie zmieniło, bo najprawdopodobniej zaczęłam się przejmować. kimś innym niż ja sama. Więc po jakimś czasie zebrałam się i wyszłam z pokoju aż znalazłam miejsce gdzie był Vlad. Jeszcze nie wiedziałam co zrobię i co powiem, ale niepewna weszłam do pokoju.
- Cześć. Mogę? – Spytałam wskazując na miejsce obok niego.
Elisa
Elisa
team dimitri


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Vlad Nie Gru 25, 2011 1:09 pm

Ja nie mogę. Zero prywatności. Zero możliwości użalania się nad sobą i siedzenia w dziwnych ciuchach i ocieplanych gaciach. ZERO. Co może jeszcze, zabierzecie mi te gacie? Już nic człowiek nie może. Odbierają mu konstytucyjne prawa do własnych gaci, serio.
Myślałem, że to jakiś Berlioz. Zojka, czy ktoś inny, co fajny, ale teraz bym wykwiatkował przez okno normalnie. Pewnie bym potem żałował, w sumie pewnie bym nawet tego nie zrobił, ale co tam, mówić sobie można. Ale to bym przeżył. Cierpiąc, ale przeżył. Widoku tej TEJ TEJ już nie. Fajnie by było, gdybym był w stanie powiedzieć, że myślę, że jest jakąś puszczalską dziwką czy czym tam oni się zwykle na imprezach obrzucają, takimi brzydkimi epitetami. Ale umiałem. Nie potrafiłem nawet o niej tak pomyśleć, a co dopiero powiedzieć.
Na pytanie nie odpowiedziałem, nie umiałbym z nią rozmawiać. W końcu wskazałem tylko miejsce na najdalszej krawędzi parapetu, sam dodatkowo jeszcze się przesunąłem, aż siedziałem na jednej części tylnej części ciała i prawie zlatywałem, ale nie mogłem być zbyt blisko niej, bo ktoś by ucierpiał.
Ja bym ucierpiał. Moje biedne serduszko nad którym się znęcała jeszcze tu przyłażąc. Ja mam szczęście. Pierwsza była śmiertelnie chora, ta jest jakąś bezczelną sadystką.
Fajowo.
Vlad
Vlad
~ * ~


Powrót do góry Go down

Pokój - Page 2 Empty Re: Pokój

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach