Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Dach

+12
Benjamin
Jackie
Maurycy
Eileen
Misty
Effs
Diena
Justin
Daevendra
Ronja
Cook
Mistrz Gry
16 posters

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Dach Empty Dach

Pisanie by Mistrz Gry Pią Maj 27, 2011 4:49 pm

Dach Tumblr_llqcj9mYif1qfgkajo1_400
nie mówię, że trudno się tu dostać, ale niby po co?
zawsze piździ
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Cook Pią Maj 27, 2011 5:24 pm

/od nowego tatusia

Kurwa. Tak skomentuje ten dzień. Miał być zajebisty, wiecie urodziny Any, może będzie miała dla mnie więcej miłosierdzia niż zazwyczaj i pozwoli się pomacać gdzieś w łazience. Ale nie ma opcji, przecież jesteśmy w Rezydencji na kole biegunowym. Tu zanim taka cnotka ci się odda musisz najpierw doświadczyć szoku. Ja doświadczyłem trzech zawałów serca, a jakoś nie miałem jeszcze propozycji spotkania z Anką. Głupia jakaś, chyba.
Była chyba jakaś piąta, kiedy zostawiłem zgonującego Dymka gdzieś na kanapie w objęciach rudej 85D i stiwerdziłem, że jeszcze chwila i chyba mu dojebie. Zachciało mu się dzieciaka, kurwa. Przecież to nie ja pierdoliłem przez pół życia, że lasek się nie próbuje zrozumieć. To on taki mądry, a teraz jęczał, jakby conajmniej go gwałcili. Miałem dwa wyjścia - albo mu zajebać, albo oszczędzić go dla pokolenia. I jestem taki miłośliwy. Zostawiłem przyjaciela i wróciłem do domu. Akurat padało i grzmotało. Burza. Zapierdalałem, jak jeszcze nigdy w życiu.
Wpadłem półżywy do swojego pokoju, zostawiłem mokrą kurtkę i wziąłem rozpoczętą rano butelkę wódki. Brał mnie wkurw na każdą, nawet najmniejszą myśl o tym, że mój Lykuś zamienia sie w ciote. Może miał podobne odczucia pół roku temu? Tylko, że ja, do cholery, nie zrobiłem sobie dzieciaka. Nosiło mnie, więc zabrałem znów kurtkę i wyszedłem z tą butelką. Błąkałem się troche po korytarzach, aż znalazłem stojącą sobie z dziewczynami Ronkę. Jakoś nie miałem ochoty na zabawianie jej koleżanek. Racja, tyłek jednej z nich skusił mnie do tego, by w ogóle zainteresować się tamtą grupką. Ale Ronka przecież nie przyjaźni się z laskami, więc mogłem bez pardonu, pozwolić sobie na odciągnięcie jej od dziewczyn. Brakowało mi zwykłej dla Dymka dżentelmeńskości i nie przeprosiłem jej znajomych. Może chociaż nie będę miał dlatego dzieci.
Po drodze coś jej tam nastękałem o całej sytuacji i w końcu wyszliśmy na mokry dach. Zostawiłem ją pod daszkiem, za to sam poszedłem usiąść. Kurwa, ślizgałem się.
-Kurwa - warknąłem znów i spojrzałem na alkohol w butelce. Oczekiwałem może nie tyle, żeby mi powiedziała wtf, tylko żeby coś powiedziała. Nie wiem co. To laski są w to dobre. I przestało padać.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Ronja Nie Maj 29, 2011 2:15 pm

/ a ja wiem, Cook mówi że od dziewczyn /


Za oknami zachrzaniało burzą i tylko kompletni wariaci mogliby wychodzić na dwór w taką pogodę. Siedząc w pokoju na parapecie widziałam jak ten głęboko nienormalny James wraca z Mikaelą do Rezydencji, na dodatek niosąc ją na rękach i zastanawiałam się, jak jej się skubanej udało zarwać takie ciastko. Cholerny marzyciel, wiecznie łaził w tym swoim świecie, a gdy przychodziło co do czego, pomyślałabyś, że nie wie co zrobić z rękami. Albo gorzej, że w ogóle go to nie interesuje, co mnie przepełniało dziwnym dreszczem. Tańczysz z takim, jeśli już uda się go zaciągnąć na zabawę, a on będzie godzinami rozpływał się nad twoim zapachem, a nawet nie pomaca piersi. Dziwoląg. Ale jeżeli Mice udało się go zakręcić wokół palca... Hm, może nie próbowałam wystarczająco.
Miałam ochotę zbadać tą sprawę, dlatego porzuciłam pokój, nie bawiąc się w przebieranki i wychodząc z niego w zwykłych szortach i t-shircie. Przez ostatnie dwa tygodnie bez przerwy miałam na głowie Heidi i rzygać już mi się chciało od jej marudzenia na temat ciuszków i przebieranek. Brrr. Boso przemierzałam korytarze, gdy dopadły mnie dziewczyny z klasy. No dobrze, to ja podsłuchałam jak plotkują o N'tebie. I to na dodatek w moim kontekście! Nie mogłam się oprzeć, by nie przyłączyć się do rozmowy, obdarzając każdą z nich zapożyczonym od Venus uśmiechem wyższości. Nie zdążyłam się jednak poważnie rozgadać ani im porządnie narobić smaku, bo nagle znikąd pojawił się Cook, który bezpardonowo złapał mnie za ramię i zwyczajnie odciągnął od dziewczyn nie obdarzając nawet słowem wyjaśnienia. No cóż, takie życie, najwidoczniej. Parę kroków później szturchnęłam go, wyrywając rękę ale oczywiście poszłam za nim, kiedy już zaczął opowiadać o Dymku, jego lasce i tym trzecim, co się miało pojawić. I szczerze powiedziawszy, szczena mi opadła, gdy tak tego słuchałam. Może nie dosłownie, ale jednak.
Wyszłam za nim na dwór, wdrapując się po śliskich dachówkach z niedostępną mu zręcznością. Ale taki już mój talent i jego zalety, gdybym bardzo chciała, po suficie pewnie też mogłabym chodzić. Teraz natomiast usiadłam obok Cooka, odbierając mu na chwilę butelkę, pociągając łyka, oddając mu butelkę i dopiero wtedy komentując całą sytuację.
-Nie kurwa, a chuj raczej. - odparłam, czując jakiś wewnętrzny przymus choćby nikłej solidarności jajników z dziewczyną, która przecież za jakiś czas będzie wyglądać jak wieloryb, potem będzie rodzić w cierpieniu, a na koniec dostanie rozstępów i cellulitu już nawet krótkiej kiecki założyć nie będzie mogła, o seksie i podrywie nie mówiąc.
-Ale żeby Dymek nie wiedział jak gumek używać....?! Dobra, Cook, a nie pierdolisz ty przypadkiem? - zapytałam, nabierając podejrzeń. Wydawało mi się to jakieś z kosmosu, żeby Dymek ot tak po prostu wpadł. Chociaż mina i humor Cooka były dość przekonujące, to w sumie mógł się jednak zgrywać. Nie wiem po co, ale mógł.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Cook Nie Maj 29, 2011 2:38 pm

Stąd widok był przedni. Nawet jak zaczynało ciemnieć było ekstra. Zdawało się wtedy, że jesteś na szczycie jakiejś gwiazdki, a dookoła masz tylko kosmos. Miałem takie przemyślenia po tym, jak mi to uświadomiła raz jedna, której już z nami nie ma. Nie żebym się jej pozbył po wszystkim, ale jakoś się tak stało, że już jej potem nie spotkałem. Mój imstynkt zajebistego kochanka podpowiadał mi, że pieprzyłem się z duchem. Może zapytam Miki, czy to przypadkiem nie ona była. Znając ją i jej obojętny stosunek do wszystkiego, nie powie mi prawdy.
-Nie. Ale mam nadzieje, że on coś poprzekręcał
Trochę mnie wkurzyło to, że Ronja widzi jaki jestem przybity, a myśli, że ją wkręcam. Jakbym ją chciał wkręcić, to nie wymyśliłbym w życiu takiego gówna. Powiedziałbym, że zaliczyłem Earth i Venus. Albo coś w ten deseń. Po cholerę miałbym wymyślać takie zło?
-Nie pierdol, on wie jak czego używać.-pochylony schowałem twarz w dłonie. Ja już nawet nie miałem pojęcia co mam sobie myśleć. Zaakceptować to, czy..? No co? Chuj, nic nie wymyślę.
Wisiało mi to wszystko. Trochę chyba przesadzałem z tym, że Dymek ocipieje. On może jest bardziej odpowiedzialny, ale może... nikła nadzieja. Przyjąłem spowrotem butelkę i wypiłem potężnego łyka.
-On tylko.. poległ. Mój Dymek zjebał sprawę na całej lini.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Ronja Nie Maj 29, 2011 2:53 pm

-Poległ... Polec to można po wódce. Ale wszyscy wiemy, że zrobienie dzieciaka to nie taka łatwa sprawa. - odparłam, kręcąc głową z takim wciąż jednak nie dowierzaniem. Objęłam Cooka moją zgrabną rączką, drugą potargałam mu włosy, zaś jego policzek obdarzyłam całusem.
-No, może wy nie wiecie ale ja wiem i każda laska, która pakuje się do łóżka, też raczej wie, kiedy można, kiedy lepiej nie i tak dalej. - dodałam, odbierając mu butelkę, racząc się łykiem wódki, która dzięki mojemu talentowi nie parzyła mi nawet przełyku, zaś potem oddając mu ją jako że bardziej jej potrzebował.
-Więc może to tylko jakaś pojebana wkręta z jej strony? Żeby z nią został czy coś? W końcu oboje wiemy, że laski tak robią. - powiedziałam, zastanawiając się nad tym i owym, dotyczącym dziewczyn. W końcu też byłam jedną i nikt tego nie śmiał podważyć. A że miałam ekstrawaganckie jak na kobietę podejście do życia, to już moja sprawa.
-Nie wiem Cook ale chyba trochę przesadzasz. Ostatecznie on się jej jeszcze przecież nie oświadczył jak Merkury, więc dna nie sięgnął. I w ogóle o kim konkretnie mówimy, co? - zapytałam, bo James nie wymienił dziewczyny z imienia, a w sumie ten temat całkiem mnie interesował. O Nelce i jej brzuchu wiedzieli wszyscy, głównie przez Pumpkinów, ale i ona sama prawie się z tym obnosiła, łażąc wszędzie i świergocząc po swojemu. Wyglądała wręcz na dumna... No i w sumie było jej z tym do twarzy. Skoro ja to cieszy... Jej wybór.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Cook Nie Maj 29, 2011 3:11 pm

-No błagam Cie! Ja tu żałobę rozpoczynam, a ty mu gratulujesz?- jęknąłem. Racja, że mi się jak dotąd nie udało zrobić żadnej dziecka, ale może naprawdę to znaczy, że nie jestem zdolny? Kocham swoją ułomność.
Niby skąd miałbym wiedzieć, że laski mają takie sposoby? Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby któraś zagroziła ciążą. Chociaż, na przykład Iss czasem odmawiała. Uhuh, do zastanowienia. Przęłknąłem kolejne łyki, już nie czując nic. Zmrużyłem jednak oczy, gdy poczułem w brzuchu, jak wypala mi wnętrzności.
-Nie wiem, mi tak nie robią- powiedziałem smutny, teraz z kolei zastanwiając się czemu mnie tak nie wkręcają. E!
-To mu wytłumaczyłem, że może mieć na to wyjebane. Ale on twierdzi, że nie. I jak tu się nie martwić o tego ułoma -wzruszyłem chudymi ramionkami. Ciekawe co na to taki Justin? On pewnie zaraz zacznie planować gejowskie ubranka dla dzieciaka. Poniekąd jest jakby trzecim rodzicem - był z Yves, podkochiwał się w Dymku. Czy na odwrót. Racja, że żadnego nie zaliczył, więc nie jest biologicznym rodzicem, ale chuj wie co też mu w łepetynie siedzi.
-Konkretnie to o tą bardziej puszczalską bliźniaczkę- oświadczyłem, a widząc jej minę, skojarzyłem, że ma w rodzinie bliźniaczki -Yves-dodałem zaraz. To pewnie za to, że chciałem zdeprawować im Vincenta! Na pewno.

Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Ronja Nie Maj 29, 2011 6:28 pm

-Gratuluję? Chyba kpisz. Wiesz, że lubię Dimitriego ale na ojca to on się nie nadaje, a przynajmniej takie sprawia wrażenie. - odparłam kręcąc głową i zastanawiając się skąd Jamesowi w ogóle przyszło do głowy, że mogłabym z jakąkolwiek aprobatą wyrażać się o Ojcu Lykaineecośtamcośtam. Strach mnie ściskał na samą myśl, jakby się taki on dzieckiem zajmował, a wiadomo przecież, jaki mam instynkt opiekuńczy wobec dzieci, choć w sumie nikt nie wie dlaczego bo w zasadzie jestem najmłodsza z całego mojego rodzeństwa. Nawet od Apolla, o całe trzy i pół minuty, o co tak często były bijatyki przecież. Ale to tylko jedna strona medalu. Druga była taka, że skoro Lykki nie zamierzał tego zlać, a chciał się przejmować, utrudniać mi to może znacząco zaciągnięcie go do siebie na noc, a od jakiegoś czasu miałam na to odnowioną ochotę. A jak mi się z niego zrobi nagle ciamajda, ojciec rodziny to przecież ... A dajcie spokój.
Mimowolnie uśmiechnęłam się kątem warg, gdy zdołowany i załamany Cook wspomniał, że jemu dziewczęta nie grożą ciążą i nie próbują go przy sobie zatrzymać. Powodów takiego zachowania mogło być wiele, ale ja stawiałam na zdrowy rozsądek lasek, które na niego leciały i na moje pazury, które wzbudzały jednak respekt. Ha ha, ja broniąca Cooka przed namolnymi laskami, pięknie by to wyglądało. Ale jakoś wątpliwości panny nie miały.
-Co kurwa!? - wyrwało mi się zdecydowanie zbyt głośno, gdy padło wreszcie imię "szczęśliwej mamuśki". Odchyliło mnie aż do tyłu, straciłam równowagę, poleciałam po dachu w dół i przy szorowałam pazurami po dachówkach, łapiąc się ich i łapiąc równowagę. Oczy mi się zrobiły jak spodki, a ogon, który pojawił się znikąd ku pomocy przy nie-spadaniu, drgał nerwowo jak u kota.
-Chcesz mi kurwa powiedzieć, że Dimitri zrobił dzieciaka Yves!? - w głowie mi się to nie mieściło, ale już mówiłam ciszej, no nawet dość cicho, by nie słyszało mnie pół rezydencji.
-Nie, ty mi nie chcesz tego powiedzieć, ty mi to mówisz i wyglądasz tak poważnie, jakby Ci papuga padła... - odpowiedziałam sama sobie, wdrapując się po dachu do góry i wracając do niego, jakby zasadniczo nic się nie stało i jakbym sekundę temu wcale nie była skraj od spadnięcia z parunastu metrów.
Wzięłam od niego butelkę, napiłam się dwa porządne łyki i pokręciłam głową.
-O stary... - odparłam, dopiero teraz rozumiejąc powagę sytuacji i w pełni wyrażając to moją miną.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Cook Nie Maj 29, 2011 8:06 pm

Machnąłem ręką. Czy ją do reszty pojebało i myśli, że ja jej nie rozumiem. Nawet nie chciało mi się fatygować i jej coś mówić. Wisiało mi już totalnie wszystko. Potarłem skronie i wziąłem wdech. Najchętniej bym się sztachnął. Ale jak się rozejrzałem w okolicy nie było żadnej półnagiej kelnerki z tacą pełną narkotyków. Nie, żebym kiedyś takiej uświadczył.
Miałem głęboko gdzieś, z kim co Ronka robi i w sumie byłoby dobrze, jakby się zajęła teraz Dymkiem. Chociaż osobiście wolałbym o tym się nie dowiedzieć. Jakoś od tamtego jednego wyskoku jakiś miesiąc temu, nie chciałem nawet myśleć z kim Roneczka się zabawia. Dobrze też, że nie wiedziałem, że to ona zniechęca laski do tego, by ze mną chciały być. Isska nieźle musiała być zmotywowana. Mmm... Isska. Czasem sobie o niej myśle. Ale czasem nie. Jeżeli Ronka ma odpędzać moje potęcjalne ukochane, to Yves powinna odpędzać te od Dymka. A ona zamiast tego się zaciążyła.
Trochę spanikowałem, jak Artemis spadła. Ale tylko na tyle, na ile mój otępiały mózg mógł. Jestem podobno dzieckiem z autyzmem.
-Misia, uważaj na siebie co- poprosiłem, kiedy już wróciła i piła. Westchnąłem i kiwnąłem głową. Mam nadzieję, że mi papuga nie zamierza padać. Bo ją lubię.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Ronja Nie Maj 29, 2011 8:29 pm

-Nie ma strachu kocie, przecież wiesz. - odparłam tylko, posyłając mu jeden z moich rozkosznych uśmiechów. Lubiłam, gdy się o mnie troszczył, ten mój mały Cook. A że nie było co się o mnie bać, wiedzieliśmy obydwoje po połowie naszego życia jaką tu razem spędziliśmy, wyczyniając takie rzeczy, o którym się nawet Starszym nie śniło. Ja byłam dzieckiem szczęścia, on potrafił przekonać do siebie każdego. Taaak, dzieciństwo i nastoletniość mieliśmy genialną. A moja chyba nawet jeszcze trwała.
Odstawiłam butelkę w takie miejsce, gdzie względnie nie powinna spaść, chociaż to i tak nie było takie zaraz ważne bo zostało wódki może pół łyka na dnie. Obróciłam się w jego stronę, złapałam za słodką buźkę i przyciągnęłam trochę do siebie, bo raczej nie inaczej miałam ochotę go teraz całować. I on też miał, bo na smutki najlepiej pomogą mu sutki.
A swoją drogą, na dachu jeszcze tego nie robiłam i w sumie mogłoby to być nawet ciekawą przygodą... I tak się ściemniało, a parę metrów od nas było jeszcze takie dziwne coś, pomiędzy czym można by się nawet od biedy schować. Ha ha, moja wyobraźnia się zagalopowała.
Póki co skupiłam się na smakowitych ustach Cooka i na przytuleniu się do niego.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Cook Pon Maj 30, 2011 1:29 pm

Teraz już nie jestem taki całkiem pewien, czy tą papugę przypadkiem Iss mi nie zwędziła? Niby pamiętam, że jeszcze ostatnio to przeklęte stworzenie szybowało w mojej klitce i nawet domagało się whiskey - nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak papugi to śmiesznie wymawiają. Ale teraz, kiedy tak to rozkminiałem, muszę przyznać, że dawno mojego Jacka nie widziałem. A jak mi Beleczka go zajebała. Tylko z jakiej paki? Muszę odezwać się do sądu najwyższego, by mi dali prawo opieki nad papugą. To moje, darowane! Kurwa, niby jej nie karmię, ale co ja jestem? Ona się sama karmiła. Znaczy on. Nie wiem kto, bo nie umiem rozróżniać płci ptaków. Co ja jestem.
Ta, młodość mieliśmy zajebistą. I trochę trącam sentymentalnością, ale zawsze jak Artemidka mija mnie, albo zaczynamy robić coś odwalonego, uświadamiam sobie, jak bardzo brakuje mi tamtych dni. Jak byliśmy tylko swoi i robiliśmy wszystko co nam w danej chwili naszło do głowy. Teraz mamy dla siebie jakieś dwa kwadranse, z którego jeden pożytkujemy na seksie. I to ja się rozsetymentalniam. To ona powinna, kurwa. Przecież to ja jestem dzieckiem szczęścia, a nikt mnie nie lubi. Bo nie robią mi dzieciaków, o.
Jeszcze jakiś rok temu w takiej sytuacji przytuliła by mnie, poklepała po pleckach, ewentualnie cmoknęła w czółko i poprosiła, żebym się zabawił, albo upił. W najlepszym wypadku znalazłaby mi naiwną kandydatkę, tak spitą, by jej nawet nie przeszkadzało, że to ja - James Cook. A dziś zamiast tego, sama chciała mnie pocieszyć. A podobno z wiekiem się mądrzeje. Ona jakaś odwrotna jest. Ale oczywiście wiedziała, co mi dobrze zrobi. Nawet jeżeli z początku nie byłem jakiś zadowolony, bo spięcie i te sprawy, to po kilku minutach, wreszcie uruchomiłem myślenie i wsunąłem jej ręce pod bluzkę. No, sutki fajne.
A dach jest niewygodny, ale ona się dostosuje do każdego warunku. Niezła jest.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Ronja Wto Maj 31, 2011 1:33 pm

Mimo ciemniejącej nocy zaraz zrobiło nam się cieplej i weselej, gdy tak zajęliśmy się sobą. Głupie, ale można by powiedzieć, że się za nim stęskniłam od ostatniej imprezy. Cook przecież wciąż coś robił, gdzieś łaził, kogoś zdobywał, czyjeś majtki ściągał, od kogoś żebrał wódkę albo czasem ją rozdawał. Ja zaś wyczyniałam własne rzeczy, jak na niego zdecydowanie zbyt często opuszczając Rezydencję. Z niego się zrobił ostatnio trochę leniuszek, jeśli o Wyprawy chodzi. Ale co tam, jeszcze nad tym popracujemy. Tak czy inaczej, nasze ścieżki przecinały się jakoś rzadziej, bo i nasza relacja nie wymagała codziennego zawracania sobie dupy i okazywania sobie uczucia. Obydwoje wiedzieliśmy, że w razie czego można po prostu pójść do tego drugiego i że wszystko dalej będzie tak, jak było.
Miejsce było dziwne i niewygodne ale paradoksalnie było to plusem. Mieliśmy większy ubaw z naszych dziwnym pozycji i chichotaliśmy się może trochę za głośno. W ogóle, już po najgorętszym momencie, endorfiny uderzyły nam do głowy, sprowadzając coś w rodzaju głupawki. Względnie odziani, trochę potargani siedzieliśmy na dachu i śmialiśmy z samych siebie. Fajnie, co?
A jak już zrobiło się naprawdę późno i zimno, a mi zaczęło wyrastać futro, Cook zaprotestował i zeszliśmy na dół, gdzie znów miałam nieskazitelną skórę. Do mnie. Oboje, chociaż przecież każde z nas niby miało własny pokój i własne łóżko. Coś ostatnio polubiliśmy to spanie razem.

/koniec i przeskok/
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Daevendra Sro Cze 29, 2011 10:18 am

/z nibylandii w trasie koncertowej też/

Wróciłem!!
Nie żartuję, nie piszę pocztówki z Las Vegas ani z Nowego Yorku, nie wmawiam wam niczego sms'em ani rozmową przez telefon. Wróciłem jak Chrystus z zaświatów, zmartwychwstałem dla wszystkich mieszkańców Rezydencji i każdy może się o tym przekonać codziennie, mijając mnie na korytarzu bądź spotykając w łazience. Niech niewierni Tomaszowie i nieufne dziewczynki przybędą tu do mnie, a ja jak dobry pasterz rozwieję ich wątpliwości a serca nasączę radością i spokojem ducha. Wróciłem, żesz no!
Uderzona przeze mnie klapa podskoczyła do góry raz, potem drugi, a w końcu śmignęła w drugą stronę otwierając przede mną wrota na Olimp naszego domu. Jasne, choć wedle pory dnia powinno być już ciemne, niebo błysnęło nade mną a ja z szerokim uśmiechem podciągnąłem się na krawędzi i wdrapałem na Dach. Kamasutra zadyndała mi na plecach ale przybywała tu ze mną już nie raz i znała drogę, wiedziała jak sobie poradzić. Wraz z nią wgramoliłem się na wygodniejsze miejsce, usiadłem wygodnie i zerknąłem na antycznie stary telefon komórkowy w poszukiwaniu godziny. I się okazało, że wcale nie jest jeszcze późno, ale mimo tego Justin coś zwleka. Posłałem mu poganiającego smsa, a Kamasutrę wyciągnąłem z futerału.
Z niego wyciągnąłem również przezroczystą torebeczkę i równie przezroczystą fifeczkę, którą z uśmiechem nabiłem zawartością torebeczki.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Justin Sro Cze 29, 2011 10:40 am

/a ja wiem

Niby była noc. Niby powinienem być grzecznym chłopcem skoro chcę dostać prezent na gwiazdkę. Niby siedzenie na dach groziło upadkiem, który może mieć wpływ na twoje całe dalsze życie. Niby nie lubiłem się spóźniać. Niby byłem już od dobrych dwóch lat dorosły. A mimo wszystko to gdzieś uleciało mi z głowy. Jak zresztą prawie wszystko co powinno tam się znajdować. Nie chce mi się wymieniać wszystkich tych okropnych pojęć jak odpowiedzialność, roztropność, umiarkowanie itepe. Tak więc gdy tylko zobaczyłem, że Jezus jest w rezydencji postanowiłem go odnaleźć by prosić o odkupienie. Wprawdzie Sedes już dawno mi wybaczył, ale moja religia wcale nie zabrania szukać miłości i zrozumienia gdzie indziej. A gdy taki Jezus mi składa propozycję nie do odrzucenia to jak mógłbym nie lecieć na złamanie szyi na sam dach? Także teraz się gramoliłem na górę i uśmiechem do każdego usza. No co? Mogłem się śmiać, w końcu chodziło o wybawienie mojej duszy z rąk piekielnych.
- Siema Jezu - przywitałem się pięknie pakując obok niego na jakąś dachówkę. Nie było to za wygodne miejsce na schadzki, ale widok był zajebisty. Penie gdybym tylko chciał i wytężył wzrok zobaczyłbym Australię. To w końcu niedaleko. Kiedyś chciałem zbudować tratwę i popłynąć do domu. Ale odechciało mi się jak usłyszałem, że w kuchni są ciastka. A potem już zapomniałem. - Ej, szatan kiedyś nie kusił Jezusa by skoczył z dachu i sprawdził czy anioły go złapią? Ciebie by złapały? Spróbowałbyś?
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Daevendra Sro Cze 29, 2011 2:07 pm

-Pokój z Tobą. - odparłem, błogosławiąc mu ręką w której trzymałem torebeczkę Najświętszej Zielonej Panienki. Jakby mnie kto nie znał, mógłby się śmiać z tego, że tak zaciągnąłem wyrazy, nadając im melodycznego brzmienia. Ale kto miał już ze mną do czynienia wiedział, że powinien być wdzięczny bo właśnie mu prawdziwie pobłogosławiłem, poprawiając humor, lecząc pryszcza na nosie albo jakiś przewlekły katar. No, ewentualnie byłem sukinsynem i właśnie ściągałem na niego grypę ale to zdarzało mi się tak rzadko, że chyba sam Salomon nie pamięta już kiedy było ostatni raz.
Justin w każdym razie dostał ode mnie w tych paru słowach trochę czystsze płucka. Przydadzą mu się one z resztą zaraz.
Nabiłem swoją fifkę, po czym podałem Marysieńkę Pannę w jego ręce, wraz z drugą szklaną fifeczką zaś na jego pytanie odpowiedziałem uniesieniem brwi. Wychyliłem się trochę i spojrzałem w dół, te ładne dziesięć jak nie więcej metrów, a potem w górę, te tysiące jak nie miliony metrów do taty.
-Pewnie by złapały ale jak jakiś by zaspał na warcie a ja bym pierdolnął o ziemię to kto by mnie potem zbierał, co? - odparłem mu z uśmiechem. Z pełnej różnych skarbów kieszeni mojej kamizelki wyłuskałem zapiaszczoną zapalniczkę. Dmuchnąłem na nią moim boskim oddechem Eola i trochę to pomogło. Kliknąłem klikacz, a złotym płomieniem skradzionym z rydwanu Heliosa podpaliłem cud natury w fifce.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Justin Sro Cze 29, 2011 7:04 pm

- I z duchem twoim - dodałem jakoś tak wcześniej jeszcze przed rozmową. Nie wiele to wnosi do rozmowy, ale właśnie tak powiedziałem. Bo wiecie, ja tak kiedyś do kościoła łaziłem, bo wiecie ciotka zawsze mówiła, że skoro już tak ryzykuję zawsze i wszędzie swoim życiem to przyda mi się jakieś ubezpieczenie. A co mogłem stracić poświęcając jedną godzinę w tygodniu na siedzenie w jakiejś ławce i podsłuchiwanie jakiś babek siedzących niedaleko mnie? Kompletnie nic. Uch, jeszcze zabawniej byłoby gdybym wtedy potrafił czytać w myślach. No szkoda, że nie potrafiłem. Ale teraz nadrabiałem.
Oczywiście, że zauważyłem śpiewny ton Jezusa, a nawet jeśli nie zauważyłem to przecież doskonale mogłem przeczytać to z jego myśli. I właśnie z nich dowiedziałem się, że nie zsyła na mnie żadnego choróbska, bo w pierwszej chwili właśnie tak sobie pomyślałem. Ostatnio wszyscy mnie jakoś czymś atakowali to dlaczego i nie miałby zaatakować sam Jezus, w którym mimo wszystko pokładałem jakąś tam wiarę, że chociaż on, chociaż trochę jest dobrym człowiekiem. I chyba był. Bo nie tylko mi wyczyścił płuca, a jeszcze poczęstował towarem, nie żebym się tego nie spodziewał, bo przecież po to właśnie tu przybyłem, ale jednak.
- Złoty z ciebie człowiek - mruknąłem wypuszczając z siebie dym i uśmiechając jak dziecko podczas pierwszej komunii gdy dostaje wymarzone PSP. Ja sam nic nie dostałem. A nie, dostałem ale od razu zniszczyłem. Kto by się spodziewał, że zjeżdżanie z górki w stronę morza rowerem może się skończyć jego utopieniem i trzy dniową śpiączką. To takie nieprawdopodobne. - To chujowo - przyznałem, gdy jednak sobie w końcu uświadomiłem, że nie obejrzę sobie darmowego pokazu kaskaderstwa. - A jakbym ja skoczył posłaliby za mnie aniołów? - dopytywałem się jeszcze. Wiecie, ja chyba zacząłem w pewnym momencie widzieć w tym brodatym człowieku kogoś na wzór guru. Ale chyba mu nie przeszkadzały moje pytania, nie? Skoro odpowiadał. - Ewentualnie mógłbym sprowadzić kogoś na dół, kto by zamortyzował upadek. Jakiegoś człowieka poduszkę. Albo wiem! Włochacz by się pozbył grawitacji. Znasz włochacza?
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Daevendra Sob Lip 02, 2011 8:11 pm

Zaciągnąłem się głęboko dymem, unosząc dłoń w stronę Justina i nakazując synowi mego ojca, by zamilkł gdy ja odprawiam święty rytuał należytego fatygowania płuc. Nie musiałem liczyć, jak niektórzy, po prostu czekałem aż wszystko dobrze wsiąknie w moje płuca i będę mógł oddać resztę światu. Nagle przyszedł mi do głowy głupi pomysł.
Wyciągnąłem ramię i objąłem nim Justina, przyciągając ku sobie jednym sprawnym i silnym ruchem. Nim się chłopak zorientował, na chwilę złączyłem z nim moje święte usta i przekazałem mu błogosławiony dym wprost z moich płuc. A potem odsunąłem się z szerokim, nieprzyzwoicie niewinnie pozytywnym uśmiechem i pokiwałem głową.
-A mamy człowieka-poduszkę w rezydencji? - zapytałem zdziwiony, nie przypominając sobie nikogo o takiej mocy. W sumie, nie żebym ich jakoś wszystkich śledził czy ogarniał, ale co jakiś czas któryś wpadał do szpitala, a wtedy przybywałem ja i odprawiałem swój rytuał wraz z Kamasutrą. A że wypadki zdarzały się często, a moja Moc była jedną z najpraktyczniejszych w przypadku prędkiego pomagania połamanym, wcześniej lub później poznawałem wszystkich w rezydencji. Szybko wyrzucałem ich co prawda z mojego boskiego, przepełnionego umysłu ale co tam.
-Włochacz... To jedna z Dyniek, tak? - zapytałem, wytężając mózgownicę i ubolewając nad faktem ludzkich ograniczeń, które spadły na mnie po przybraniu tego słabego ciałka. Postać ogromnego tygrysa też miała swoje zalety, wierzcie mi. W międzyczasie zaciągnąłem się ponownie Świętą Marią i zastanawiałem się, czy Justin da sobie ukraść kolejnego całusa podczas przekazywania dymu.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Justin Nie Lip 03, 2011 2:01 pm

Czytam w ludzkich myślach. Powinienem umieć przewidywać niektóre zachowania. Chciałem w przyszłości zostać psychologiem. Powinienem ogarniać o co może chodzić osobie z którą rozmawiam. Niestety byłem też Justinem. Zapytacie się co ma imię do charakteru. Ale Justin nie oznacza jedynie imienia. To sposób bycia zachowania, o którym wiedzą wszyscy, którzy choć raz o mnie usłyszeli. To styl bycia, którego jedynym przedstawicielem jestem ja i raczej nie prędko się to zmieni. Dlatego też trzeba przyjąć ze spokojem sposób w jaki zareagowałem na zachowanie Jezusa. Bo Jezus to też styl bycia a nie samo imię. Dobra, przyznaję się, nie wiem jak na serio ten facet się nazywa, ale i tak pewnie nie przestałbym nazywać go Jezusem. Wracając jednak do tego "pocałunku", to gdy skończył zwyczajnie się od niego odsunąłem i przeszedłem do normalnej rozmowy. No kurwa, przecież nie strącę go z dachu wrzeszcząc "ty bestiooo!". Tak, takie rozwiązanie sytuacji też przyszło mi do głowy.
- To ten gruby człowiek, co jak tylko słońce się pojawi to od razu chodzi przepocony jak świnia to nie jest człowiek-poduszka? - zapytałem zadziwiony swoim odkryciem z niedowierzaniem kręcąc głową. Kto by przewidział. A ten, świnie się nie pocą wiecie? Znaczy ja nie wiem. Zabawnie by było jakby się nie pociły. Och Jezuuuuuuuuuusie, nie ty Jezusie obok, tylko ten drugi, od Maryi, O Jezusieee dupa mnie boli. Od tych dachówek. - Taa, jedna - odpowiedziałem i teraz się położyłem na dachu. - Ta co lubi czasami ludźmi rzucać na ściany. Nawet fajna, choć ciebie by nie polubiła. Raczej jest niewierząca.
Rozleniwiłem się na całego, że nawet mi się już nie chciało podpalać. Ciekawe czy jakbym zasnął zleciałbym z dachu? Ciekawe czy ktoś by po mnie płakał? Z pewnością Jezus, bo nie dałem mu buziaka na pożegnanie. Lepiej zejdę z dachy zanim spadnę, seryjnie.
- Dobra Dżizys, daj buziaka na pożegnanie i spadam szukać ludzi, których mogę wnerwić swoją osobą. Nawet nie wiesz jakie to jest zajebiste hobby.

/przeskok
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Diena Sob Lip 23, 2011 3:19 pm

/skądśtam/

Nosz cholera, po co ja tu właziłam? Niby ładna pogoda na zewnątrz, niby tak parno, a jak się nieco wyżej wylezie, to mało łba nie urwie. Brawo, Burdżanadze, doprawdy. Nie tak dawno przecież zaprawiłam się w podobny sposób, siedząc w sporym przeciągu przez dobrą godzinę, wypalając jeden papieros za drugim. Bo kto by pomyślał, że niedomknięte drzwi i otwarte na oścież okno to zła kombinacja?
Skrzyżowałam nogi na brudnych dachówkach i wydobyłam z kieszeni spodni paczkę papierosów, nucąc pod nosem jakąś idiotyczną piosenkę którą usłyszałam, przechodząc obok jednego z pokoi. Nie znałam tytułu, nie kojarzyłam wykonawcy. Melodyjka jak każda inna, łudząco podobna do wszystkich innych słyszanych w popularnych teraz piosenkach, zapadająca w pamięć i dręcząca przez cały dzień. Podejrzewałam, że twórcy podobnych "utworów" to hipnotyzerzy. Piosenka chodzi ci po głowie dopóki nie posłuchasz jej raz jeszcze - a potem wkręca się przez to jeszcze bardziej, aż w końcu nie możesz zasnąć bez jej posłuchania, chociaż od słuchania tekstu bez najmniejszego sensu bolą cię już uszy. Tak! Rozgryzłam kolejną zagadkę wszechświata.
- Kurwa. - mruknęłam, gdy podmuch wiatru raz jeszcze zgasił płomyk zapalniczki. Od nałogu chcesz mnie odwodzić, matko naturo? Nic z tego. Choćby mury srały, a mury pękały, to i tak ci się nie uda.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Go?? Sob Lip 23, 2011 3:31 pm

[pierwszy post]

Kiedy człowiekowi się nudzi, jest w stanie zrobić absolutnie wszystko, żeby się tej nudy pozbyć. Wiecie, inteligentni nigdy się nie nudzą. A ja, skromnie mówiąc, jestem nieprzeciętnego intelektu i dlatego choćbym chciała, wrodzona nadwyżka energii sprawi, że będę tańczyć z mrówkami, ale nudzić się nie będę.
Teraz moja energia zatargała mnie na dach. Łażenie po czymś takim nie jest najlepszym zastępstwem, kiedy nie masz kasy na wspinaczkę wysokogórską, ale jestem przyzwyczajona. Mało to się chodziło po dachach, spadało i łamało wszystkie kości po kolei. Chrupu chrup. Tylko łokieć się źle sklecił i teraz łupie na złą pogodę. Ale ja nie marudzę, dzięki temu wiem, kiedy idzie burza, mogłabym zostać po prostu pogodynką. Ja mam tyle cudownych, choć ukrytych zdolności! Na przykład co, śpiew oczywiście. Te głupki oczywiście eurowizji nie oglądają, bo to kultury potrzeba, ale wygrałam i tyle. Poza tym, umiem fotografować. Ludzi w trumnach, trumny, wieńce pogrzebowe, w tym jestem prawdziwą mistrzynią. A jak już przy wieńcach jesteśmy, to układać też potrafię. Mam takie wyczucie stylu, że można byłoby te same kwiaty zanieść komuś na wesele. Inne talenty też mam, ale gdybym chciała wymienić wszystkie, nigdy bym stąd nie zeszła.
- Ja też cię witam. - ukłoniłam się lekko, prezentując kolejny z moich talentów, czyli chodzenie po dachach. Jak kot jestem normalnie. Nie miałam większego problemu, by przejść się do Dieny a potem zgrabnie usiąść.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Diena Sob Lip 23, 2011 3:55 pm

Spojrzałam na nią krzywo, zaciągając się porządnie. Zaczekałam chwilę, aż Audrey usiądzie obok mnie, specjalnie po to, by dmuchnąć jej dymem prosto w twarz. Oblizałam wargi, czując na nich delikatny posmak czekolady. Dooobre Black Devil'e.
- Nie wiedziałam, że zajęłaś się prostytucją. - odpowiedziałam jej z krzywym uśmiechem na ustach, kierując spojrzenie gdzieś w niebo. Miałam zamiar posiedzieć tu sama, ponarzekać, pokaszleć i posmarkać, a ta mi tu przylazła i pewnie znów narzekać będzie, że śmierdzi. Często się zastanawiałam, dlaczego tak w zasadzie się z nią przyjaźnię i dlaczego ona wykazała się przy mnie tak ogromną cierpliwością. Jeszcze kilka lat temu słowo 'przyjaciel' nie istniało w moim słowniku, a teraz?
- Aj, złotko, mogłaś mnie uprzedzić. - dodałam, krzywiąc się w rozczarowaniu - Zebrałybyśmy więcej chętnych, ustaliły jakiś konkretny harmonogram, zostałabym burdelmamą.. a nie tak o, bez zapowiedzi. I do tego na dachu! Tu się nie wyznaje ludziom, że jest się kurwą.
Westchnęłam teatralnie, rozkładając bezradnie ręce i tłumiąc kolejny uśmiech, który wręcz cisnął mi się na usta. Brakowało mi tego. Zbyt długo nie miałam do kogo gęby otworzyć.
Trzeba było jeszcze dopełnić rytuału. Raz jeszcze otworzyłam paczkę fajek i wyciągnęłam ją w stronę Goldie, jak za każdym razem, gdy się spotykałyśmy. Kto wie? Może akurat przez noc jej przeszło i dzisiaj postanowi skorzystać z życzliwej propozycji?
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Go?? Sob Lip 23, 2011 4:20 pm

Spojrzałam na nią, jakby stwierdziła, że objawił jej się Justin Bieber i ogłosił, że koniec świata będzie jutro, jak przylecą zielone krowy. No ej. Chociaż w sumie... bycie panną lekkich obyczajów miało pewnie jakieś plusy. Na przykład... dużo nowych znajomości! I tego... Zejdźmy z tematu, bo zaraz moja duma wszędzie-radości-znajdowania ucierpi, a ja tego na pewno nie chcę.
- Wiesz, planowali. Ale nie wyszło, bo za mało mieli dziewczyn, więc działam na własną rękę. - odruchowo na tą rękę spojrzałam. Ach, moje cudne koronkowe rękawiczki. Nadal nie panowałam nad mocą, i musiałam jakieś nosić. Uniosłam dłoń do oczu. Tak, tak, bez wątpienia skrzyły się złotymi nitkami, to zabawne, nosić coś, co na dobrą sprawę byłoby naprawdę dużo warte. Więc, niestety, nie mogłabym się zajmować tą dziedziną branży rozrywkowej, coś czuję, że posiadanie złotych rączek mogłoby wywołać same problemy. Chociaż ogólnie, to śmieszne.
Ona, jak zwykle, wyciągnęła w moją stronę paczkę, a ja, jak zwykle, pokiwałam głową przecząco. Ona jest normalnie demoralizującym mnie, złym duchem, chociaż podobno to ja jestem starsza. Ale ja nie umiem demoralizować, i zresztą bardzo dobrze, bo ja sprawiam, że świat jest piękny i wspaniały.
- Czemu tu siedzisz, żadnej imprezy dzisiaj? - spytałam z niedowierzaniem, zmieniając temat. W końcu to była Diena, która nieustannie kojarzyła mi się z papierosami i imprezami, na których zawsze można było narobić trochę szumu i kogoś pobić. Wydawało mi się niekiedy, że z jednej wraca i idzie na drugą, ale to może tylko mój talent do przesadzania. Ja nie wiem, rzadko bywałam na takich melanżach, zazwyczaj właśnie ona mnie na nie zaciągała.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Diena Sob Lip 23, 2011 4:50 pm

Strzeliłam sobie ręką w kolano, kręcąc głową. No a taki byłby interes! Gdyby do tego wkręcić we wszystko Goldie, to na pewno zarobiłabym krocie - przyjaciółkę miałam wyjątkowo ładną, a gdyby zdarzył się jakiś wypadek przy pracy, można by zając się sprzedażą pozłacanych przyrodzeń. Niech to szlag, dlaczego się nie udało?
- Przemyśl to jeszcze. Dziewczyny zawsze można zorganizować, a jak nie, to weźmiemy chłopców i zrobimy z nich prostytutków. - powiedziałam konspiracyjnym tonem, pochylając się ku niej. Papierosy wsunęłam znowu do kieszeni. Następnym razem na pewno się skusi.
Zaciągnęłam dym głęboko do płuc, przez chwilę jeszcze nie odpowiadając na zadane pytanie. Wydmuchiwana, śmierdząca chmura podrażniła gardło, zakaszlałam lekko.
- A co, chciałabyś się zabrać? - zapytałam, spoglądając na dziewczynę ciekawie. Najlepiej było odpowiedzieć pytaniem na pytanie, gdy nie znało się żadnej konkretnej odpowiedzi. Pójście na imprezę nie było złym pomysłem, więc w zasadzie nie wiedziałam czemu wolałam siedzieć tu, na dachu. Wymówka 'bo jest za wcześnie' z pewnością nie należała do tych, których bym użyła. Każda pora była dobra na melanż. Nie mogłam powiedzieć, że mi się znudziły.. to pewnie ta pogoda i duchota. Albo okres mi idzie.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Go?? Sob Lip 23, 2011 4:58 pm

Wywróciłam oczami, uśmiechając się zabawnie.
- Z Napoleonem pogadaj, on coś miał wspólnego z tym. Ale ja nic nie wiem. - serio, nie byłam pewna, czy to prawda, czy tylko głupie plotki. Jakoś Bonapartego specjalnie nie znałam, ale usłyszałam to w kilku miejscach, więc... nie wiem. Nie lubię plotek. Dobra, lubię, jestem w końcu dziewczyną, halooo, ale to jeszcze nie powód, żeby to ogłaszać całemu światu i się ze mnie śmiać. To nie ja wchodzę jak ta głupia na plotkarę, a potem tygodniami przeżywam, jak te nastolatki. Ja mam całe dwadzieścia lat i jestem bardzo poważna. No.
- Nie, no gdzie. - speszyłam się nagle. W końcu zawsze proponowała mi pójście z nią na imprezę, pozbawiając mnie trudnego wkręcania się i jeszcze mówienia jej o tym, że mam na to ochotę. Więc nie zamierzałam teraz zmieniać swojego postępowania, jęcząc, że powinnyśmy natychmiast coś wymyślić. Tylu ludzi w rezydencji, gdybyśmy się postarały, ktoś w końcu by się znalazł. Okazja do świętowania jest zawsze.
- Ech, jak zwykle śmierdzi. - wiem, to trochę naiwne, oczekiwać, że wreszcie dym papierosowy raczy przestać drażnić mój zmysł węchu, ale ja byłam uparta. I dlatego wreszcie przestanie mnie wkurzać to, że muszę machać ręką przed twarzą, żeby nie zacząć kaszleć.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Diena Sob Lip 23, 2011 5:13 pm

- Z pewnością tak zrobię. - zasalutowałam jej, odnotowując w pamięci, z kim powinnam pogadać. Goldie, choć niezwykle kochana, była jednak kiepskim źródłem informacji. Żeby dowiedzieć się czegoś więcej, musiałam popytać więcej osób i nieźle się namęczyć. Potem dochodziła jeszcze weryfikacja plotek, a na końcu wysnucie własnej teorii, co niemiłosiernie wydłużało czas planowania.
Zaciągnęłam się po raz ostatni i cisnęłam niedopałek gdzieś w eter, nie martwiąc się szczególnie gdzie wyląduje. Na czyimś parapecie? Wybornie. Na czyjejś głowie? Jeszcze lepiej.
- Nie wiem, czy coś będzie się działo. Nawet jeżeli, to dzisiaj chyba nie pójdę.. - słodki Jezu, powiedziałam to?! Powiedziałam, że nie pójdę się bawić? Świat zmierza ku końcowi, naprawdę. Albo się starzeję. Przecież już w sierpniu kończę dwadzieścia lat, a to znaczy, że będę miała tyle, ile Goldie ma teraz, czyli.. będę dorosła? Nie, chwila. Ja przecież nigdy nie dorosnę.
- Chyba że masz ogrrrromną chęć schlać się ze mną w trzy dupy, to uczynię wszystko co w mojej mocy, aby wódki starczyło nam na co najmniej trzy lata z hakiem, a Twe życzenie zostało spełnione, o pani. - stwierdziła, gładząc się po niewidzialnej bródce z miną myśliciela.
- I sama śmierdzisz. - skwitowała na koniec.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Go?? Sob Lip 23, 2011 5:28 pm

Przekrzywiłam głowę jak kura patrząca na ziarno. Biedna kura, ma tak rozstawione oczy, że patrzy tylko jednym okiem, bo nie może dwoma, jeżeli ziarno leży i jeszcze biedaczka musi się schylić. Więc, patrzyłam na nią jednym okiem.
- Nie mam. Tak tylko spytałam. - zauważyłam lekko. Żeby mi robić takie propozycje! Ja rozumiem, na kieliszeczek może i bym się skusiła, ale ja nie mam zamiaru pić z nią całe trzy lata. Zmarnować trzy lata na niszczenie swojej wątroby, pff. I pewnie od razu też płuc, bo byłabym bierną palaczką. Nie, żebym nie doceniała wartości propozycji Gruzinki, albo uważała, że jej towarzystwo przez trzy lata byłoby męczące. Z pewnością po tym czasie byłybyśmy niczym siostry, co... nie, to BYŁOBY straszne.
- No wiesz, jak możesz. - pociągnęłam nosem na wszelki wypadek. Co ona chce. Mój normalny dezodorant. Zielony ogórek, lotos, trawa cytrynowa, czy coś takiego. Nigdy nie mówiła, żeby jej nie pasował. Nawet, jak ją kiedyś zmusiłam do pójścia na zakupy, to stała w drogerii z miną męczennicy, ale nic nie powiedziała, jak naładowałam prawie cały koszyk tylko tym dezodorantem. Co za baba.
Wyciągnęłam z kieszeni moją nieodłączną wykałaczkę, którą sprawdzałam stan nerwów moich nowych znajomych i z błogą miną dźgnęłam nią Dienę. Trzeba sprawdzić, czy przez ten tydzień nie dostała nerwicy i nie rzuci się na mnie z pazurami. Bo jak tak, to koniec z przyjaźnią.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dach Empty Re: Dach

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach