Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Dach

+12
Benjamin
Jackie
Maurycy
Eileen
Misty
Effs
Diena
Justin
Daevendra
Ronja
Cook
Mistrz Gry
16 posters

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Diena Sob Lip 23, 2011 5:49 pm

Mimo wszystko westchnęłam, lekko rozczarowana. Owszem, nie miałam specjalnej ochoty zarywać nocki na świętowaniu z okazji której jeszcze nie znałam, ale mimo wszystko chciałam choć raz usłyszeć od Audrey, że ta chce pójść na imprezę. To zawsze ja wychodziłam z inicjatywą, z wiadomych powodów, ale drobna zmiana niczemu by nie zaszkodziła. Zaraz jednak stwierdziłam, że na to będę musiała trochę poczekać. Trochę bardzo długo.
- No bo śmierdzisz. Ogórki nie pachną ładnie. Ogórki cuchną. - ciągnęłam, chwilowo skupiając całą swoją uwagę na paznokciach. Pożółkłe, pobrudzone w trakcie mozolnej wspinaczki na dach, przy kilku wywrotkach. Nigdy nie miałam czasu ani cierpliwości zająć się ich pielęgnacją, więc w duchu podziwiałam wszystkie te dziewczyny, którym chciało się co kilka dni zmieniać kolor paznokci. Od poniedziałku do środy niebieski, od czwartku do soboty żółty, później czerwony, ale to tylko jeśli się nie odłupią, bo w międzyczasie można wcisnąć przecież odcienie kolorów, o których istnieniu nie miałam pojęcia. O wiele łatwiej było pozwolić im żyć własnym życiem i obcinać tylko wtedy, gdy zachodziła wyraźna potrzeba. Właśnie zabierałam się do obgryzania skórek, kiedy poczułam, jak coś ukuło mnie dotkliwie w bok.
- AŁA, mendo! - spojrzałam na nią z niewyobrażalnym wyrzutem w oczach, łapiąc się za ukłute miejsce. Odskoczyłam kawałek dalej, przenosząc wzrok z wykałaczki na jej złotowłosą właścicielkę. Testy na nerwicę pojawiały się co tydzień, ale zawsze reagowałam tak samo. Co dziwne, chociaż powinnam się ich spodziewać, zawsze brała mnie z zaskoczenia, skubana.
Zmarszczyłam brwi i wydęłam usta w dzióbek, nie przejmując się specjalnie tym, że muszę komicznie wyglądać. Bardziej obchodziło mnie wymyślenie jakiejś zemsty albo szantażu, który pozwoliłby mi choć częściowo uwolnić się od tej powtarzającej się, irytującej czynności.
- Jeśli nie przestaniesz tego robić, następnym razem jak zdobędę nienapoczęty słoik Nutelli, to się z Tobą nie podzielę. - burknęłam, zaplatając dłonie na piersi.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Go?? Sob Lip 23, 2011 6:22 pm

Nutella. Wiecie co, to niby ja ranię ludzi, dźgając ich wykałaczką. A to ona, perfidna, zła, wyrachowana, zmanierowana, zdemoralizowana i jeszcze dużo innych trudnych słów, postanowiła, że nie podzieli się ze mną Nutellą. Zrozumiem jeszcze, że każdy ma inny gust, bla bla, i Diena może nie lubić ogórków. Ale to było zbyt okrutne. Nie pokazałam, jak bardzo mnie to zraniło. Ale w kategorii 'lubienie' Diena spadła o dwa oczka.
- Kochanie, z moim darem nie muszę się bać, że zabraknie mi Nutelli. - stwierdziłam z wyższością. Bo co, biorę kłębek włóczki i zaraz mogę sprzedać jubilerowi. Albo zezłocić sweterek i sprzedać za miliony. I co? Podskoczy mi ktoś?
Chyba nadszedł czas, kiedy dochodzę do wniosku, że Diena nie jest odpowiednią osobą na przyjaciółkę, skoro ma takie problemy z moją wykałaczusią. Ale kurdeczka, lubiłam ją. Lubię, serio. Inaczej nawet bym z nią nie gadała, bo kumplujemy się już sporo czasu.
I wyglądała śmiesznie, rzeczywiście. Zupełnie jak nie ona.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Diena Sob Lip 23, 2011 7:16 pm

Zamilkłam na dłuższą chwilę, w myślach przyznając jej rację. Nawet jeśli miałabym odciąć jej dostęp do Nutelli, zaraz zdjęłaby rękawiczki i zamieniła coś w złoto. Kurwa mać. Dlaczego mam taki beznadziejny dar? Goldie mogła z łatwością stać się miliarderką, zamieniając największą tandetę w złoto, a ja? Mogłam wejść do czyjegoś komputera, odkryć jakiś film porno i stać się boginią seksu na dwa tygodnie. Super. Mlasnęłam kilka razy i spojrzałam na nią spode łba, wciąż strasznie oskarżycielsko. Nienawidziłam ją za tą pogodność, za nieustanne widzenie lepszej strony sytuacji. Nienawidziłam za piękny uśmiech i umiejętność zjednywania sobie ludzi. Nienawidziłam za lepsze umiejętności. Zazdrościłam jej niemal wszystkiego tak bardzo, że niemal bolało.. a jednak Audrey Marigold Barbay była moją najlepszą i pierwszą w nowym otoczeniu przyjaciółką, co sprawiało, że w obliczu całej tej nienawiści uwielbiałam ją jednak całą. Zagmatwana sprawa. Złotowłosa potrafiła doprowadzić mnie na skraj wytrzymałości, a następnego dnia i tak spotykałam się z nią z równą chęcią, jak gdyby nic nigdy się nie stało. Jak to było? Człowieka lubi się za jego zalety, a kocha za wady.. chyba tak.
Potarłam w zamyśleniu policzek, raz jeszcze powtarzając sobie słowa dziewczyny w głowie. Słowo 'dar' przynosiło wiele wspomnień.
- Z Twoim talentem to też dużo kłopotów jest. - odezwałam się w końcu, sięgając po jeszcze jednego papierosa. Strasznie długo nie paliłam przecież. - Pamiętasz, jak kiedyś zapomniałaś, że nie masz rękawiczek i zmieniłaś mi kanapkę w złoto? - zaśmiałam się. Jeszcze dłuuugo potem nie mogłam jej tego wybaczyć.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Go?? Sob Lip 23, 2011 8:27 pm

Czego ja się dowiaduję! Pogoda ducha jest wadą, ja cię w pyrtkę. Gdyby usłyszała to Goldie, a nie może, bo nie jest Justinem posiadającym dar czytania w myślach, to odstawiłaby focha na pół kraju, ale nie takiej Norwegii tylko Rosji, bo większa. Strzeżcie się, niewierni!
No tak, aż się uśmiechnęłam. Ona łaziła wściekła za jedną kanapkę, a ja przez pierwsze dni po odkryciu daru chodziłam głodna, tylko kleiki piłam ze złotych kubków i miseczek. Ktoś je potem zwędził, jeszcze na Łotwie. E tam. Ja nikomu nie żałuję, ściągam rękawiczki i mogę nakarmić jakieś państewko trzeciego świata. Znaczy nie. Gdybym zbytnio zaszalała, cena złota by spadła i niedługo byłoby tańsze niż kartka papieru. I guzik.
- Ciesz się, że to była kanapka, a nie ty. - pogroziłam jej wesoło palcem, by zaraz potem wybuchnąć śmiechem. Mogłabym teraz ściągnąć rękawiczkę i zamienić dachw szczerozłoty, ale nie chce mi się. Raziłoby po oczach, a do tego zaraz rozkradliby dachówki, pfff.
Trzymałam w dwóch palcach wykałaczkę, z zamyśleniem nią pocierając. W pewnym momencie przebiła koronkę i niezwykle szybko zaciążyła mi w dłoniach, stając się czystym złotem. Miałam już dosadnie wyrazić swoje zdanie, ale się powstrzymałam. W końcu, miałam zamiar zrobić to już wcześniej, kłucie ludzi zwykłą, a złotą wykałaczką nieco się różni. Przede wszystkim reakcją. Szkoda, że dzisiejszy świat tak bardzo potrzebuje pieniędzy i dlatego można za nie kupić praktycznie wszystko. Gdyby ktoś z zewnątrz dowiedziałby się o moich możliwościach, zostałabym tylko fabryką złota, nikt by się nie zastanawiał, co o tym myślę. Nikt nawet nie raczy oglądać eurowizji, a co dopiero być empatycznym.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Diena Sob Lip 23, 2011 9:43 pm

Oczywiście, że pogoda ducha jest wadą. Z kolei gdyby Diena usłyszała podobne rozmyślania, stwierdziłaby, że nic innego tak nie wkurwia w zły dzień (w jej przypadku: w każdy dzień) jak weseli optymiści.
Mój cichy śmiech prędko przeszedł w kolejny kaszel. To na pewno nie przez nałóg, a przez przeziębienie. Jednak gdy tylko zdołałam znów złapać oddech, puściłam przyjaciółce zalotne oczko, jednocześnie posyłając jej powietrznego całusa.
- Ja Ciebie też, zawsze i wszędzie. - mruknęłam, prezentując zęby w zachęcającym uśmiechu. Gadało się całkiem przyjemnie i mimo denerwującego wiatru, który nieustannie przesłaniał mi widok kurtyną splątanych czarnych kudłów (kiedy ja się ostatnio czesałam?), poczułam pewien dyskomfort. Dziwne ukłucie w brzuchu, które naraz przeszło w niezbyt natrętny ból. Położyłam dłoń w okolicach żołądka z miną męczennika, w głowie przypominając już sobie objawy najpoważniejszych chorób.. gdy nagle spod mojej ręki wydobyło się ciche burczenie. No tak! Na śniadanie zjadłam resztki czipsów, a przez to całe gadanie o Nutelli zrobiłam się głodna. Spojrzałam porozumiewawczo na Goldie. Powinna zrozumieć.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Go?? Nie Lip 24, 2011 10:59 am

Jasne, jasne, że nie przez nałóg. Wszyscy tak mówią. A potem i tak okazuje się, że mają raka krtani i jak dobrze pójdzie, to do końca życia mają rurkę wystającą z gardła. Ale nie, to przecież nie przez papierosy.
- Dałabym ci syropu na kaszel, ale wiesz, to środek odurzający. - pokiwałam głową z przekonaniem, jednak moje oczy zdradzały czający się śmiech. Na ankiecie mieliśmy ostatnio syrop na kaszel zaraz pod amfetaminą i pół klasy nie miało wyboru, jak tylko zaznaczyć, że rzeczywiście, pili kiedyś. Dopiero mądra Marysia nastukała im to głów, że są głupi i potem wszyscy gryzmolili na przerwie 'że tylko w czasie choroby'. Ach, dzisiejsza młodzież.
Burczało. Szybko spojrzałam na Dienę, przerywając kontemplację przyrody przede mną. No tak, pewnie głodna jest PALIĆ NA CZCZO! Skandal. Do prasy powinnam z tym iść. Pewnie wszystkie pieniądze wydała na fajki, a teraz będzie na słodkie oczka przekonywała mnie, że ja to jestem taka wspaniała, bo umiem zrobić jajecznicę. Nie wiem, czy ona to umie. Jakaś taka mało kobieca jest, moim zdaniem. A jak umie, to nigdy mi nie zaprezentowała, zawsze dawałam się nabrać na biedne, głodne dziecko i jej robiłam kanapeczki godne króla Danii. Pfff.
Jak ktoś tu powie, że nie jestem wspaniała i dobra, to się obrażę.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Diena Nie Lip 24, 2011 2:31 pm

Uniosłam jedną brew do góry, wpatrując się w roześmiane oczy dziewczyny. Środek odurzający? Wiele rzeczy w życiu piłam, ale wyjątkowo używałam syropu na kaszel wyłącznie jako lekarstwa.
- No tak. Przecież ja, typowy przykład młodzieży zdemoralizowanej, z pewnością się tym zaćpam, skoro cały czas mi się kaszle. - mruknęłam, wywracając oczami. Ponownie poczułam w żołądku nieprzyjemne ssanie, a z brzucha znowu dało się słyszeć przeraźliwe burczenie, podobne do zawodzenia jakiegoś monstrum z najciemniejszych czeluści. Raz jeszcze popatrzyłam błagalnie na przyjaciółkę, starając się użyć resztki mojego uroku osobistego na przekonanie jej, że jednak warto nakarmić wygłodzoną Gruzinkę. Sama bym sobie przecież nie poradziła. Nigdy nie umiałam gotować. W domu nie wymagano ode mnie tej umiejętności, bo zawsze był ktoś, kto przygotował posiłek, a gdy wyjątkowo zostawałam sama, szłam sobie coś kupić. W poprawczaku gotowali na stołówce, a tutaj, w Rezydencji, zdawałam się na łaskę bardziej troskliwych osób, które pomagały mi poradzić sobie na obcej ziemi, jaką była kuchnia. Jednak wolałam się tam nie zapuszczać - zawsze coś psułam, rozlewałam albo marnowałam, gdy tylko wykazywałam dobre chęci pomocy. Naprawdę. Potrafiłam przypalić nawet wodę na herbatę. Jedyną 'kobiecą' umiejętnością, jaką nabyłam w swoim dziewiętnastoletnim życiu, było szycie. Jakoś trzeba było umocować naszywki na torbie, prawda? A jak ktoś chce, to potrafi.
- Zrobisz mi coś do jedzenia? - zapytałam cicho. Byłam coraz bardziej zdesperowana, skłonna nawet obiecać, że za drobną pomoc przez następny tydzień w jej obecności nie zapalę ani jednego papierosa.
Kolejny niedopałek poszybował w nieznane, gdy raz jeszcze otoczyłam się chmurą gryzącego dymu, prędko rozwianą przez podmuch wiatru. Nawet coraz zimniej zaczynało się robić. Wyraźny znak, że trzeba zleźć i zrobić mi jedzenie.
Diena
Diena
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Go?? Wto Lip 26, 2011 9:57 am

Zaraz, co ja jej teraz wytrzasnę kanapkę. Skąd niby? Z powietrza? Znaczy, na dachówkach jest sporo grzybków, ale coś nie wydaje mi się, żeby Diena była fanką takiego naturalnego żywienia. A ja Effy nie jestem, HELOŁ, nie umiem zrobić kanapki z niczego. Umiem zrobić bogactwo z niczego, ale żarcia nie.
- Tu? Teraz? Pogieło cię. - spojrzałam na nią z niesmakiem. Dobrze, że nie umiem. Raz, miałabym dość dziwny dar, dwa, bałabym się ciągle, że zamienię krzesło w makaron. Już mi starczy, że jestem jak ten Minos z mitologii. Dobrze, że zamieniam tylko dłońmi na razie i wystarczą złote rękawiczki. Bo gdybym nie mogła nic jeść... kurde. A tak to tylko szklanki są złote i talerze. Ewentualnie widelec i nóż. A jak tylko skończę, to nagle znikają w tajemniczych okolicznościach, a potem widzę kogoś obwieszonego najnowszymi gadżetami.
- Musiałybyśmy iść do kuchni. - zauważyłam w końcu. Nie chciało mi się złazić, z drugiej strony życie Dieny było dla mnie ważniejsze niż ten fajny widoczek. Wstałam dość niechętnie, pociągnęłam ją za rękę. A potem poprowadziłam do kuchni i nakarmiłam. Normalnie co ze mnie za wspaniały człowiek.

[kuchnia, koniec]
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Go?? Wto Sie 30, 2011 10:57 am

/ Powiedzmy, że długo przebywał w sali chorych

Jak długo można trzymać człowieka w szpitalu?! Niewykwalifikowane białasy tylko gapią się w papierki i robią miliony zdjęć jakimiś hiper-super-zajebiście-zaawansowanymi-mega-drogimi maszynami. W Afryce u znachora Mulundy spędziłbym najwyżej jeden dzień. Ze wschodem słońca byłbym już na polowaniu. Mul to jednak był gość. Palił narkotyzujące ziółka, miał wiedzę jak pięćset lekarzy i wyglądał przy tym jak kurdupel. A jednak wszyscy go szanowali ze względu na wiedzę. No i twarz poprzekłuwaną kościami zwierząt w różnych miejscach. W rezydencji szacunek białasy zdobywają przez pieprzenie lasek i rzyganie po kątach. Jak tu takich zrozumieć? Powinni nam, czarnym, lepianki lepić zamiast wciskać tylko guziki od pilota.
Chyba powinienem być właśnie na zajęciach. Chrzanić to. Przy ostatnich ćwiczeniach wylądowałem w szpitalu i nie miałem zamiaru tam wracać. Ta Petra to jakiś pokręcony zwierzak. Ładnie by wyglądała nad kominkiem, a nie w klasie. Dach byłby ostatnim miejscem, gdzie mogłaby mnie szukać. Nie wyjdzie tu, bo wiatr jej rozwali włosy. A zatem usiadłem wygonie, oparłem się o komin i zacząłem ładowanie.
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Effs Wto Sie 30, 2011 11:14 am

/ hahah /

Boże, ale mi się nudziło! No naprawdę, dawno tak bardzo nie miałam co robić. Ostatnio tylko pomagałam Delce przetrwać to co zrobił jej ten chuj Neptun, ale teraz mi gdzieś znikła. Pochodziłam jeszcze trochę po rezydencji nawet w poszukiwaniu jej, ale nie znalazłam. Pewnie biedaczka dalej wypłakuję sobie oczy w jakimś kąciku. Naprawdę się o nią martwiłam, ale tu już duża dziewczynka i da sobie radę. No i ktoś jej na pewno jej pomoże, w końcu wszyscy ją kochają. Nie ma co się martwić.
Tak czy siak z nudów trafiłam na dach. A czemu tutaj nie mam pojęcia. Fajnie miejsce, wszystko było widać i zamierzałam porobić trochę zdjęć. Ostatnio nie wiedzieć czemu porzuciłam swój aparat w głąb szafy i dopiero dzisiaj go znalazłam, więc warto było to nadrobić. A stąd są wspaniałe widoczki, które potem będę mogła powiesić na ścianę.
Gdy już się doczłapałam i zobaczyłam kto już tam siedzi uśmiechnęłam się szeroko. Lubiłam murzynów. Byli sami w sobie zabawni, a ten to już w ogóle. W końcu Abraham też był murzynem, ale go to się raczej bałam, bo był jeszcze gangsterem. A N'teba nie, więc nie musiałam się bać, że zaraz wyciągnie rewolwer i zabije mnie za to, że właśnie zrobiłam mu zdjęcie.
Pstryknęłam jeszcze kilka razy i usiadłam koło niego.
- Co tam Murzynie? - Spytałam uradowanym tonem nadal uśmiechając się najszerzej jak umiałam.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Go?? Wto Sie 30, 2011 5:28 pm

O Effy! Stara Młoda dobra Effy. Właściwie to jedna z niewielu osób, które mogłem obdarzyć pełnym zaufaniem i przyjaźnią bez zastanawiania się. Wprawdzie była sporo młodsza, ale będąc pośród tych rezydencyjnych dupków nauczyłem się, że wiek to tylko liczba. Szkoda, że Effs miała ze sobą aparat, a nie jakąś butelkę z przemiłą zawartością. Dobra, nie będę psuł nieskazitelnego dziecięcego umysłu, nie? Hyr hyr hyr.
- Białasy w fartuchach dopiero mnie wypuściły - w sensie ze szpitala. Niech Effy pozna mój ból i uważa na ćwiczeniach. To się nazywa kształtowanie umysłu u młodych osób, c'nie? C'nie jest jedyną dobrą rzeczą jaką wymyśliły jebane białasy. Tak naprawdę to połowę wynalazków wymyślili czarni, tylko jebane białasy podpierdoliły im pomysły. A czarnych na początku nie słuchano i dlatego świat jest taki pojebany. No. I ja tak mówi i tak ma być, a jak nie to piorun kogo jebnie i będzie jak ja mówię. Nadążasz białasie?
No, ale już nie miałem czasu myśleć o czarnych sprawach w mojej czarnej głowie pod czarnymi dredami, bo obok była szczerząca się Effy. Jak Effy się szczerzy to i ja też, bo jestem słoneczny człowiek. Oho, właśnie dziedzińcem szedł ten nadęty kujon z naręczem książek. Wysłałem do niego wiązkę energii. Trafiła na tyle daleko, że nic mu nie zrobiła, ale książki mu się rozpierdoliły. Czarna rozrywka, czarne yeah!
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Effs Sro Sie 31, 2011 10:04 am

Właściwie to czasami zastanawiałam się dlaczego Murzyn ma takie dziwne spojrzenie a nas, ' białasów '. No dobra, może myślałam podobnie o czarnych, ale co z tego? W końcu nas, białych, jest więcej! i jesteśmy cywilizowanym krajem, a nie tak, jak w Afryce. Bez wody, bez prądu, bez żarcia, nawet domu nie mają tylko jakieś pierdolone szałasy na środku pustyni! A co dopiero mówić o jakiś podstawowych środkach cywilizacji, jak internet czy samochody. Oni tylko jeżdżą na tych swoich dziwnie garbatych wielbłądach i się cieszą. Pewnie N'teba musiał się niesamowicie czuć, gdy przybył do nas u zobaczył to wszystko.
- A co ty sobie zrobiłeś? - Spytałam podnosząc aparat do twarzy i pstrykając kolejnych parę zdjęć jemu i temu co to się działo niżej. W sumie, jako dobra przyjaciółka, albo chociaż dobra plotkara powinnam wiedzieć co się stało, ale nie miałam pojęcia. Na swoją obronę powiem, że byłam zajęta. Jeszcze nie wiem czym, ale zaraz coś wymyślę. Zaśmiałam się widząc, jak jakiemuś kujonkowi książki powypadały z rąk przy pomocy talentu Murzyna.
- Jeeej, też bym chciała robić coś fajnego! - Jęknęłam kolejny raz pstrykając zdjęcia. Jeszcze trochę i całą kliszę wypstrykam.
avatar
Effs
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Misty Pią Wrz 23, 2011 7:18 pm

Już dawno nie wylazłam tutaj tylko po to by mnie cały świat zostawił w spokoju. Miałam dosyć całego narodu jaki pałętał mi się zwykle pod nogami, więc wlazłam na ten w chuj mokry i zimny dach, by odkryć, że przez aktualną pogodę nawet nie idzie podpalić papierosa. Dzięki ci losie za tak zajebistą pogodę. Normalnie kurwa lepszej sobie wymarzyć nie mogłam. Szarpnęłam za swój zdecydowanie za duży sweter, który zsuwał mi się z ramienia i skuliłam mocniej. Jako zajebiście uparta persona ani myślałam schodzić stąd. Oczami swej wyobraźni już widziałam dzieciaki z pryszczolami błagające, by się tego gówna pozbyć. Jasne, a potem może jeszcze mały masażyk i może macanko? Czekajcie pędzę.
- Kurwa - podsumowałam moje pięć minut pobytu na dachu. Miałam się wyluzować, a było mi gorzej niż wcześniej. Aby zrobić te kilka kroków i pieprznąć o ziemię. Koniec zmartwień. Jakby to było takie proste. Jak dobrze, że przynajmniej przestało padać, a jakiś skończony kretyn zostawił tu kurtkę, więc miałam na czym siedzieć. Mogłabym teraz spróbować zapewnić organizmowi trochę nikotyny, ale jak na złość zapalniczka wyleciała mi z rąk i poleciała. Oby kogoś nie jebnęło, bo będzie robota. Nawet postarałam się spojrzeć w dół, ale wysokość mnie trochę przeraziła i się cofnęłam na moje bezpieczne siedzisko. O ile śliski dach można w jakimkolwiek jego miejscu określić mianem bezpiecznego. Ja chyba na serio planowałam się dzisiaj zabić.
Pieprzyć to.
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Justin Pią Wrz 23, 2011 7:55 pm

Nie powinienem być teraz tutaj gdzie byłem, a właściwie powinienem być w miejscu oddalonym od tego o dobre parę kilometrów w głąb ziemi plus bliżej ziemi. Nie, odwrotnie. Bliżej ziemi plus jeszcze parę kilometrów w jej głąb. Wspominałem kiedyś jakim to ja jestem geograficzno-matematyczno-fizycznym mistrzem? Taa, wiem, nie musiałem, moje czyny mówią same za się. Wystarczyło tylko przyjrzeć się bliżej moim codziennym zachowaniom. Tak przykładowo, jakie wielkie skupienie malowało się na mojej twarzy gry nie mogłem znaleźć innego zegarka niż ten wskazówkowy, i właśnie z tego zegarka musiałem odczytać godzinę. NIENAWIDZIŁEM TEGO. Seryjnie. Wskazówki to zło, które nieustanie nęka biednych ludzi, a oni nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Są tacy bezbronni, tylko ja jeden wiem do czego wskazówki są zdolne. A mianowicie są zdolne do rozpierdzielenia mi rozkładu dnia. Oczywiście gdybym takowy miał. Zapytacie po co Justinowi w ogóle czas? No wiecie, czasami się przydaje. Jak na przykład jest jakiś meczyk w telewizji, jakaś transmisja z zawodów surfingu. Albo gdy się umówiłem na wyjedwabistą randkę. Znaczy teraz się nie umówiłem, nie. Bo akurat miałem całkiem inne, o wiele bardziej inspirujące plany na ten piękny wieczór. Miałem się znaleźć w tamtym oddalonym o kilometry w głąb ziemi miejscu, zwanym powszechnie podziemiem. Gdzie była super impra numer cztery w roku dwa tysiące jedenastym. Normalnie impra wieku dwudziestego! A ja zamiast pojawić się tam na czas postanowiłem postawić sobie wyzwanie. Dotrę do podziemi najbardziej zaskakującą drogą i będę kurwa miał takie wejście, że łoooooooooo.
Przez komin wejście, nie.
Tyle że łaziłem już dobre pół godziny po dachu szukając komina, do którego jednocześnie bym się zmieścił i który by prowadził do podziemi, ale za chuja nie potrafiłem znaleźć. Wszystkie jakieś takieś niedopasowane. Dobrze, że przynajmniej burzy nie było! Bo wiecie łażąc po dachu musiałem odpisać na milion smsów, od których zależało moje życie, jak nie coś jeszcze bardziej ważniejszego. ŻYCIE PREZYDENTA. ŻYCIE PAPIERZA. Nie wierzycie? Wytłumaczył bym to wam i opowiedział ze szczegółami gdyby miałoby to pomóc, ale raczej nie pomogłoby.
ŚLIZGGGGGGGGGGGG.
- ŁO JEZU! Rocky, ależeś ty mnie przeraziła! Ledwiem com uszedł z życiem! - zawołałem podnosząc się z tyłka, na którym wylądowałem z niebywałą gracją kiedy to się poślizgnąłem na widok z początku przerażającej sylwetki, a potem już odrobinę mnie przerażającej, bo znajomej. Rocky, znaczy Misty, ale Rocky, bo wiecie ona się nazywała thROCKmorton, a skoro chyba nie lubiała imienia, to została dla mnie Rocky. Najpierw chciałem Morton, ale jej się chyba nie podobało. Nie wiem dlaczemu. - Nie wyglądasz najradośniej, czyli smutasz - zauważyłem.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Misty Sob Wrz 24, 2011 12:00 pm

A jednak nawet w takim miejscu, nawet z taką pogodą nie da się pobyć samemu. Nie da kurwa ich mać. Oczywiście nie mogła przypałętać się osoba, z którą miałabym ochotę wymienić choćby te kilka uwag, nie. Musiał zjawić się ten idiota wiecznie uchachany ze wszystkiego. Nawet po kryjomu starałam się go z tego uleczyć, ale okazało się, że to nie żadna choroba psychiczna, a on tak po prostu ma. Dobra, przyznaje się, że uczyniłam to zaraz po tym jak się ogarnęłam i zakończyłam nasz pseudozwiązek, bo mi jego paplanina się znudziła. Zresztą dobrze, bo teraz tak się stoczył. Jak ja mogłam kiedykolwiek uznawać go za całkiem uroczego z tym pomyleństwem pod czachą?
Przechyliłam głowę ze znudzeniem oglądając popis Reida. Nie, nie miałam mu za złe Rocky. To było miłe, że jako jeden z nielicznych pamiętał, że nienawidzę swojego imienia. Doprawdy Leah by wystarczyła, ale skoro chciał mnie nazywać Rocky to niech ma Rocky.
- Otóż to, smutam - rzuciłam, bo mimo wszystko nie potrafiłam się na tego tu gniewać. Ostatnimi czasy za bardzo kojarzył mi się z dzieckiem. Chociaż wcześniej zdecydowanie tak nie było. Te wszystkie, które go nie chciały powinny żałować. Miał czym się pochwalić. Zagryzłam wargę, bo dalej zamierzałam żyć zgodnie z zasadą do byłych nie wracamy, nawet na numerek. No chyba, że potrzeba jest wielka, a teraz tak nie było. - Można wiedzieć co tu odstawiasz? A może masz ogień? - Po swojemu szarpnęłam za sweter. Potrzeba zaczynała być coraz więcej, a mi się tak nie chciało ruszać stąd dupy. Co z tego, że wiało, przynajmniej nie padało. Poza tym zjawienie się Reida równało się z wysłuchaniem jego kolejnego genialnego planu. Kto by chciał takie coś przegapić? Oh chyba nie powinnam odpowiadać, bo jeszcze się obrazi. Jakie to irytujące, że on to chyba słyszy.
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Justin Sob Wrz 24, 2011 6:31 pm

Och, czyli standardzik, to ze smutaniem, znów Rocky miała wkurwa na wykorzystywaczy. Ja też bym miał gdybym sam taki nie był. Wiecie, nie chodzi tu o to, że czegoś coś tam od kogoś chcę i nie daję mu spokoju, na przykład chcę wyleczenia. O nie. Ja wykorzystywałem ludzi w bardziej wyszukany sposób, który znałem jedynie ja. No wiecie, poprzez słuchanie ich myśli. Nikt normalnie nie wpadł na pomysł by właśnie w ten sposób wykorzystywać ludzi. NIKT! Jestem niebywałym prekursorem tegoż oto działania. I nie tylko dlatego, że ja jaki jedyny mam tą wspaniałą umiejętność, o nie. Dlatego, że byłem aż tak inteligentny by na to wpaść. Co z tego miałem? Hmm, do tego jeszcze nie doszedłem, ale przecież wszystko jeszcze przed mną. W końcu jestem taki piękny i młody.
- Ejejej, jakim dzieckiem! Czy ja chodzę właśnie tak? - zapytałem raczkując po dachu by w końcu móc usiąść obok Rocky, bo wcześniej jeszcze nie dotarłem do końca do niej tylko męczyłem się ze śliskimi dachówkami. No kto w ogóle to wszystko robił! Znaczy dach. Jakiś BAŁWAN, ja wam to mówię. Gdyby robił to człowiek mądry zamontowałby jakieś antypoślizgowe dachówki, a nie. - Ale schlebia mi, że tak myślisz, nie pomyślałbym - machnąłem ręką niczym zawstydzona dziewica, a drugą zakryłem policzki niby, że zaczerwienione. Ech, jaka szkoda, że nie potrafiłem czerwienić się na zachciankę. Ale wiecie co potrafiłem?!!?!?!?! Potrafiłem wywołać krwawienie z nosa gdy tylko chciałem. Właśnie tak poznałem Misty, wywołałem krwiawienie chcąc wywinąć się od spotkania grupy i zaprowadzili mnie do niej. Ale jak już przestali zaprowadzać i zostawili sam na sam, to suprajs, już nie mam krwawienia. Powinni tą umiejętność dopisać mi do talentu normalnie. Seryjnie.
Jeszcze raz zastanówmy się co ja dokładnie tu robiłem. Szukałem wejścia przez komin, to wiecie. Ale na to pytanie można by było odpowiedzieć w bardziej rozbudowany sposób, jeżeli by podeszłoby się do tego bardziej filozoficznie. Co Justin Reid mógł odstawiać w swoim życiu, co odstawiał w rezydencji? O mamo, za cholerę nie miałem pojęcia. Zadziwiające że tak zwykłe pytanie zdołało mnie wprowadzić w tak wielką zadumę. O mamo.
- No to teraz mnie zagięłaś! - przyznałem nie patrząc na to, że moja wypowiedź wcale nie pasuje do tego o czym aktualnie gadamy. - Nie masz jakiegoś prostszego zestawu pytań? - zapytałem zaczynając wyciągać różne rzeczy z kieszeni w poszukiwaniu zapalniczki. Standardowo była to gumowa kaczka, para zapasowych skarpetek, stara rozżuta zaschnięta guma do żucia, pięć gwoździ i jedna śruba rozporowa, orzeszki które miałem dać Ponuremu, bilet do kina (na "Króla Lwa"!) i w końcu była! Wspaniała zapalniczka z gołą panią. - Trzymaj.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Misty Nie Wrz 25, 2011 9:55 am

Nie wiem jak reszta, ale ja się cieszyłam, że akurat Reid miał zdolność wyłapywania naszych myśli, a nie jakaś nadęta panienka w stylu koleżaneczek mojej nowej współlokatorki, bo mielibyśmy krótko mówiąc przejebane. Wybacz Justin, ale naprawdę dałoby radę zrobić o wiele więcej znając cudze myśli. Kurwa. Nie myślałeś nigdy, by to coś wyłączyć? I czy to nie jest pojebane, że przez to, że nie wiem że ty to słyszysz nawijam do ciebie w tym momencie? Kurwa. Przestać nie mogę nawet.
- Japierdolę. Ty masz gorzej ode mnie - rzuciłam już na głos, chcąc po prostu jakoś oderwać się od nawijania do tego idioty na dwóch poziomach. I werbalnie i niewerbalnie. Serio chujowa zdolność. Ja bym chyba zwariowała. Parsknęłam śmiechem, gdy chłopak na kolanach ruszył w moją stronę. W ogóle nie byłoby mi do śmiechu gdyby chuj stąd zleciał na dół, ale teraz, póki siedział na dachu, było śmiesznie. - Dobra nie chodzisz tak, ale i tak większego dzieciaka jeszcze nie spotkałam. - On naprawdę miał coś takiego w sobie, że przy nim nie potrafiłam się złościć. Jak przy dzieciakach. On jako jedyny wiedział o tej mojej słabości. Skąd? A z moich myśli. Wkurwiające. - I ja bym się nie cieszyła, ale ty rób co chcesz - skitowałam to krótko. Z lekkim uśmieszkiem na ustach obserwowałam reidowe zmagania z kieszeniami, gdy szukał dla mnie zapalniczki.
- A jakie to są proste pytania wedle ciebie? - zapytałam, łapiąc zapalniczkę. - Niezła - rzuciłam z uznaniem dla urody dziewoi. Takiej jeszcze nie miałam. - Mam zapytać o to co słychać u twojej dziewczyny - Wreszcie mogłam zaciągnąć się porządnie i odsapnąć po męczącym dniu (ciekawe którą to już godzinę mieliśmy, przez to jebane całodzienne słonce traciłam rachubę). - Zapomniałam, że jej przecież nie posiadasz. - Z psotnym uśmieszkiem tak pasującym do mojej twarzyczki aniołeczka jak powtarzali nieznajomi, wypuściłam dym i za przymrużonym oczu obserwowałam Justina. Ciężko szło to przyznać, ale go lubiłam. Gdzieś tak jak lubiłam Meredith. Dzieciak.
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Justin Nie Wrz 25, 2011 2:08 pm

- Wyłączyć? Ocipiałaś? A nie sorry, nie tak. - Poczochrałem się po głowie, ale nie naprawiłem swoich słów, bo nie lubiłem tej żeńskiej odmiany ocipiałeś, znaczy ochujałeś, to brzmiało jakoś tak sztucznie. Poza tym nie widziałem żadnej złej cechy posiadania chuja, o wiele więcej złych widziałem w nie posiadaniu. - Znaczy wiesz, wiele osób próbowało mnie do tego zmusić, przekonać. Nic z tego, chyba jestem za ciemny na to. - Wzruszyłem bezradnie ramionami. Już tyle razy kłamałem na temat swojego nieumienia wyłączania talentu, że normalnie brzmiało to bardziej prawdziwiej niż nie jedna prawda, którą z siebie wydusiłem. Nie moja wina, że tak mało osób chce wierzyć w moje największe dokonania. Niedowiarki małe, kiedyś się jeszcze przekonacie o wielkości Justina Reida. A wtedy to będzie bolało, ostrzegam, lepiej przyznać się do mojej zajebistości zawczasu, niż po czasie. Bo można się poślizgnąć. Nie tak jak ja przed chwilą na dachu. Można się poślizgnąć w o wiele poważniejszy sposób. - Ale mówienie, że mam gorzej od ciebie to już przesada. A wiesz, teraz rozkimałem taką fajną rzecz, chcesz posłuchać? - Oczywiście, że chciała, nie musiałem nawet pytać. - Do ciebie ludzie lgnął z powodu talentu, choć tego nie chcesz, a mnie unikają, choć tak bardzo tego nie lubię. Zabawne nie? Nie mam pojęcia co by wyszło z naszego połączenia, ale to coś miałoby chyba najbardziej posrane pod sufitem niż cokolwiek innego. Jak już mowa o dzieciach. Bo wiesz, mówiąc połączenie miałem na myśli ewentualnych dziedziców. - To ostatnie jednak mogłem zachować dla siebie. Ale to Rocky zaczęła gadkę o dzieciach. To co, ze w odrobinę innym sensie. Że niby ja jestem dzieckiem. Ja nie wiem. Co takiego było we mnie dziecinnego, że tak wiele osób własnie w ten sposób o mnie myślało? Przecież to, że byłem odrobinę zabawny nie mogło być powodem. Co nie? Ani też moje lekkie upośledzenie. Hola hola, ja wcale się do tego nie przyznawałem, po prostu powtarzałem co inni myślą. To określenie akurat bolało najmocniej. Biedny ja.
- Nie ma prostych pytań, chyba, tak mi się wydaje. Każde wymaga myślenia. No chyba, że pytania takie szkolne, co odpowiedź można wziąć z myśli nauczyciela, to dopiero jest prościzna. Próbowałaś kiedyś? A nie, sorry. Ale wiesz, nie powstrzymuję cię wcale od ich zadawania. Proszę bardzo możesz pytać o dziewczyny, czemu nie, nie mam nic do ukrycia. Tak w ogóle mam własną prześladowczynie, wiedziałaś?
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Misty Nie Wrz 25, 2011 2:36 pm

- Oczywiście, że za ciemny - powtórzyłam za nim, niby się zgadzając. - Skurwiel - powiedziałam bardzo cicho, gdy akurat się schylałam, by podrapać się po nodze. Każdy umiał wyłączyć moc. Każdy. A on nie chciał i myślał, że jest taki sprytny, udając, aż tak głupiego. Skurwiel do potęgi. Wiem, że słyszysz.
Spojrzałam na niego krzywo, gdy zaczął coś pierdolić o dzieciach. Odgarnęłam włosy z twarzy, uważając na trzymanego w tej samej dłoni peta.
- Jeśli chcesz się gdzieś udać na szybki numerek, bo jednak tu warunków nie ma to mów jaśniej, a nie tłumaczysz coś o dzieciach. W taki sposób nawet pijanej nie namówisz na obiągnięcie - poinformowałam go tonem starszej, doświadczonej koleżanki. Nawet poświeciłam się i rzuciłam to spojrzenie pełne wyższości. Po kolejnym zaciągnięciu się papierosem, dostałam ataku kaszlu i tyle kurwa z mego odstawiania zajebistej i mającej na wszystko wyjebane. Takie ataki kaszlu strasznie wyprowadzają mnie z równowagi, a te miałam jeszcze po koledze batmana. Dupek mało się nie zabił, ale przecież nic mu już nie jest i chce wyjść, chce jeść, chce spać, chce pić, wiecznie coś skurwiel chce. Odczekałam moment i w końcu zaczęłam mówić dalej, jakbym wcale przed chwilą nie chciała wypluć płuc: - Ale jeśli serio planujesz ze mną dzieci to wiedz, że mowy kurwa nie ma. - Zgniotłam peta o dachówki, bo nie uśmiechało mi się dostać kolejnego ataku kaszlu przy nim, nawet jeśli powód kaszlu tak dobrze mnie uspokajał. Wszystko napędzało się od nowa.
- A to ci dopiero nowina - wymamrotałam, po raz setny odgarniając grzywkę z oczu. Pierdolony wiatr. - Opowiedz mi coś o tej wariatce.
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Justin Czw Wrz 29, 2011 7:58 pm

Ojtam ojtam. Może i Misty mogła wszystko wiedzieć na temat tego jak było naprawdę, mogła domyślać się moich najskrytszych tajemnic, ale i tak się ich tylko domyślała, to było jej zdanie. Dopiero gdybym przyznał się do tego na głos uczyniłoby to prawdą. Ale raczej nie prędko to nastąpi, nie prędko. Taki mój przywilej, że ja znam myśli innych, a inni moich nie. Dobra, nieźle dojebałem. Przecież i tak wszyscy wszystko o mnie wiedzą przez moją niewyparzoną gębę i zimne stopy. Co mają do tego zimne stopy? Wiecie, słyszałem kiedyś taką historię opowiadającą o pewnej, dajmy na to księżniczce, choć to naprawdę była taka laska z osiedla, ale księżniczka brzmi ładniej. A więc księżniczka mieszkała w wysokiej wierzy (szóste piętro, ja bym tak wysoko nie przeżył), w której miała okno wychodzące w kierunku zachodnim, a raczej balkon. Pewnego dnia wyszła na ów balkon by podziwiać latające jednorożce, ale wtedy nadleciał smok! Zatrzepotał swoimi wielgaśnymi skrzydłami i wywołał taki podmuch wiatru, że zatrzasną drzwi prowadzące do komnaty ów księżniczki. Księżniczka zrozpaczona zaczęła wołać wniebogłosy o pomoc, o zbawienie. I wtedy do akcji wkracza piękny, inteligentny, szlachetny, dzielny i przystojny rycerz przechodzący pod wierzą. Nie, wcale nie mówię, że to ja. To mogłem być ja, ale nie koniecznie. Ratuje piękną księżniczkę z opresji, za co ona ofiaruje mu swoją dozgonną przyjaźń. Rycerz niestety nie wiedział jak bardzo upierdliwe potrafią być księżniczki i jak często mogła pisać prośby o kolejny ratunek. Tym razem chodziło o ratunek dla jej stóp. Jej zimnych stóp. Na serio miała jakiś fetysz. W każdym razie ta historia mnie czegoś nauczyła. Jeżeli chce się być zauważalnym, jeżeli chce się być w centrum uwagi chociażby jako upierdliwiec to trzeba tak często gadać bez sensu jak księżniczka często gadała o swoich zimnych stopach. Wiecie, chyba zawodowo powinienem pisać bajki, ja na serio się do tego nadaje. Bo czyż to nie było piękne? Czy nie zawierało bardzo pouczającego morału? Nie zwierało takich pięknych cytatów, które można przytaczać chociażby w pracy maturalnej? Moim zdaniem tak. Waszym też. Wiem o tym bo czytam wam w myślach.
- Ja i szybki numerek? Uważasz, że jestem niedopieszczony? No wiesz co! Powinienem się obrazić - rzuciłem strzelając ładnego focha. No wiecie, wzrok skierowany w inną stronę, broda i nos do góry i pewnie gdybym się nie opierał rękami o dach to bym założył je na piersi. - Zresztą gadanie o dzieciach wcale nie miało do tego nawiązywać, po prostu rzuciłem luźną myśl. Często miewam takie genialne przebłyski, przecież wiesz. Ale skoro już o tym mowa... - Poruszyłem jednoznacznie brwiami. - Naprawdę nie chciałabyś mieć takiego pucołowatego, pyzatego malca, z takimi tyci tyci paluszkami? Przez tą ciążę Yvki normalnie odkryłem w sobie na nowo instynkt macie... ojcowski! Ty też powinnaś spróbować, ale z macierzyńskim. Może wtedy byś poczuła się do odpowiedzialności i przestała palić! - I kto to mówi, Reid, ty stary jaraczu. Tak poza tematem palenia to chyba właśnie zmarnowałem swoją szansę. Znowu.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Misty Pią Wrz 30, 2011 7:32 pm

Pomińmy wszystko wyżej, bo pewnej personie co naprawdę stoi za moim nieudolnym byciem suką co na wszystko ma wyjebane z problemami, stanowczo taka postać nie wychodzi i jeszcze dzisiaj wyjątkowo nie ogarnia ona Justina, ale uważa, że opowieść o księżniczce, która tak naprawdę była osóbką z bloku jest słodziutka i sama by na takie coś nie wpadła. No dobra. Przechodzimy do akcji. Bla bla bla, uwaga już!
- A obrażaj się - machnęłam ręką, dając mu w ten sposób przyzwolenie. A co mnie obchodziło jego kolejne zachowanie godne baby, przez które to większość osób miało go za totalnego ciotę? Nic mnie nie obchodziło. Dokładnie nic, a nic. Roześmiałam się, zasłaniając dłonią z petem usta, gdy jednak powrócił do tematu dzieci. I jak tu jego nie mieć za dzieciaka totalnego? - Jasne, jasne - wtrąciłam, gdy on jeszcze snuł swoje rozważania. Dalej uśmiechnięta, bo przy nim mieć swojej stałej miny: jak coś kurwa chcesz to nawet nie podchodź, mieć nie potrafiłam. Zresztą byliśmy na dachu, jedyni debile jacy wpadli na to, że tu dzisiaj można siedzieć, więc nie było zagrożenia, że ktoś mnie dojrzy, a plotkara miała gdzieś takie osoby jak ja. - Ogarnij się - rzuciłam tylko, zaciągając się beztrosko nikotyną i chuchając mu prosto w twarz. W innym miejscu może miałabym ochotę na zabawę pod tytułem udaj, że pragniesz mieć z nim dziecko, ale nie tutaj. Jeszcze bym spadła stąd. Ni chuja. Pomyślałam jednak, że warto przejść w bezpieczniejsze miejsce i pomalutku wstałam i ruszyłam w stronę dziury, przez którą tu się dostawało.- Japierdolę - syknęłam, kiedy mało się nie zabiłam, a już na pewno zgubiłam papierosa. No nic. Kiedy już byłam na stopniach, udałam, że wcale nic się wcześniej nie stało.
- To gdzie się wybierałeś? - zapytałam, włażąc do środka, wiedziałam, że pójdzie za mną. Co będzie sam tam sterczał?
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Justin Sob Paź 01, 2011 10:08 am

Coś czułem, że ktoś tutaj mi nie do końca wierzył; nie do końca podzielał moje zdanie. Ale mi to tam nie przeszkadzało, w końcu co mi tam słowa, co mi tam nawet myśli, skoro doskonale wiedziałem jak jest naprawdę. Misty, o dziwo, nawet mnie lubiła. Gdy po raz pierwszy to sobie uświadomiłem, trudno mi było uwierzyć, ale jednak. Znaczy, co ja się miałem dziwić, wiele osób choć ogółem się do tego nie przyznawało, kochało mnie i nie potrafiło beze mnie żyć. Misty, Yves, Dymek, Ana, a nawet Cook. Miałem w sobie taki magnes, a co. Czy magnez? Zawsze się myliłem.
- Na czym polega zabawa 'udaj, że chcesz mieć z nim dziecko'? - zapytałem nagle. Bo wiecie, samo słowo 'zabawa' działało na mnie jak płachta na byka. Nie wystarczyło do niego nic więcej dodawać. Bo jak już się doda, to ja już kompletnie szalałem. Zwłaszcza gdy to była jakaś zabawa, której nie znałem. A znałem wiele, naprawdę wiele. Mógłbym zostać jakimś guru zabaw, gdyby nie to już byłem guru mojej małej religii, która tak jak sądziłem z czasem pozyskiwała coraz więcej zwolenników. Jeszcze trochę, a będzie popularna jak chrześcijaństwo, czy islam. Muszę tylko wymyślić jakiś chwytliwy slogan.
Polazłem w ślady Rocky, bo co miałem siedzieć tam sam dalej. Znaczy nadal mogłem niby sobie tam łazić i szukać ekstra wejścia na imprezę. Ale teraz już nie wiedziałem, czy przypadkiem zabawa Rocky nie jest o wiele ciekawsza niż ta cała impreza. Co ja będę się przyglądać mizianiom Cooka z Isską, czy innym. Gdy mogę się sam, prawdopodobnie pomiziać!
- Och, czyli zauważyłaś mój odświętny strój! - zachwyciłem się jej ostatnim pytaniem. Znaczy może nawiązywała ona do naszej rozmowy, ale... Skąd niby miałem pamiętać o czym rozmawialiśmy parę chwil temu? Lepiej było uznać, że jej pytanie pochodzi z jej obserwacji mojego odświętnego stroju. Czyli mega elegntejszyn glasses. - A takie tam, wiesz Izunia robi swoją osiemnastkę!
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Misty Sob Paź 01, 2011 3:43 pm

- Oj nie bądź taki ciekawski. - Starałam się zabrzmieć jak te puste blond lale, ale nigdy nie miałam i nie będę mieć głosu pasującego do takiej dziewuszki. Był za niski i jeszcze wiecznie zachrypnięty, bo jak inaczej przez te papierosy i moją zniszczoną odporność. Nic tylko kaszlałam, kichałam i tak strasznie aseksownie smarkałam w chusteczkę. No nic. Odrzuciłam włosy do tyłu i już byłam w budynku. Tak jakby cieplej i wreszcie grzyweczka była na swoim miejscu. Nawet jeśli wiecznie narzekałam na swoją grzyweczkę to ją lubiłam, bo ludzie (gamonie) nie spodziewali się, że będę dla nich taka jaka byłam, jednakowoż by bardziej zaskoczyć ich kokardek wiązać sobie nie zamierzałam. Jeszcze mnie nie pojebało. Te i inne myśli miotały mi się w zastraszającym jak dla mnie, zwykle poza światem przez zmęczenie istoty, tempie. Wszystko byleby Reid nie dowiedział się na czym miała polegać zabawa. I dobrze. Głuptas.
- Odświętny? - Zapytałam, unosząc brwi w górę, bo chociaż ćwiczyłam za młodu przed lustrem to dalej tylko jednej brwi unieść nie potrafiłam. Jakoś nie wyglądał na bardziej odświętnego niż zwykle. - Nie no, okej. Jasne, że zauważyłam. Gdzie bym nie zauważyłaś żeś się odstawił jak... zaraz mówisz, że jest osiemnastka tej laski Cooka? Bo chyba on ma taką młodą, nie? Nie wiem. Trudno za nimi nadążyć. Ty mi powiedz. - Wcale nie zabrzmiałam rozkazująco. Wcale. Gdybym zabrzmiała rozkazująco to jeszcze ktoś mógłby pomyśleć, że zależy mi na tej wiedzy, a ja miałam gdzieś z kim pieprzy się aktualnie Rezydencja. Grunt, że zawsze się ktoś trafiał kto akurat miał chrapkę na mnie, gdy ja miałam na niego. Związki tylko komplikowały sprawę. Zdecydowanie.
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Justin Sob Paź 01, 2011 5:27 pm

- Aleee jaaaaaa jesteeeeem ciekawski z natuury! Tego się nie da obejść choćbym nie wiem jak bardzo się starał! A jeżeli za bardzo się angażuje w nie bycie ciekawskim to zawsze wszystko się jeszcze gorzej kończy... Wyobrażasz to sobie? Wyobrażasz jak musi wyglądać te 'gorzej' w moim wykonaniu. Nikt żywy nie chciałby go doświadczyć. Inna sprawa z nieżywymi, niby nie czytam im w myślach, bo mój talent już tam nie sięga, ale na tyle ile znam psychikę ludzką, a znam idealnie z racji moich doświadczeń, to truposze niemal marzą o tym by doświadczyć moich cudów. Wiesz, nie chcę byś pomyślała o mnie jako nekrofilu, czy coś. Ale na serio wierze, że jakbym chciał to bym mógł przywrócić kogoś do życia! Nie zmyślam! - wyprostowałem się i spojrzałem na nią dumnie. Naprawdę wierzyłem w to co mówię i wierzyłem również w to, że Rocky wcale nie ma takiego złego głosu. Słyszałem o wiele gorsze. Effy miała gorszy, chociażby. Czasami od effiowego głosu aż mnie ciary przechodziły. Ale to chyba z racji tego, że była moją siostrą. Nigdy się nie lubi siostrzanych głosów, bo się z bardzo złymi rzeczami kojarzą. Za to Rocky jak na mój gust miała bardzo rockowy głos, taki jak maja te zaćpane wokalistki. Choć nie wiem czy to do końca był komplement, dlatego się nie wypowiadałem. Zatrzymałem to dla siebie i się tym rozkoszowałem. - Za to ty mogłabyś przestać zmyślać i odrobinę pohamować myśli. Mi już mózg pęka! - jęknąłem. No rozumiem, że czasami chce sie mnie przechytrzyć, ale żeby aż takim kosztem? Żeby mi krzywdę tak bolesną robić? Przecież tym powinien sie zainteresować jakiś grinpis, czy cokolwiek. Nie żebym był jakimś wielorybem, ani też interesowały mnie jakieś walenie. Po prostu. - No urodzinki Izuni, Izunieczki. Nie wybierasz się przypadkiem? Będzieeeeeee fajnieeee. Chyba. Bo czasami imprezy Cooka nie wychodzą tak jak bym tego chciał. Raz niechcący robiłem striptiz, ale to chyba było uro Dymeczka. Widziałaś może? Pewnie taaaak, gadali o tym tyle, jakby wcześniej nie wiedzieli jakie mam boskie ruchy.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Misty Nie Paź 02, 2011 11:37 am

Szczerze mówiąc to wiedząc, że dłuższe słuchanie Justina źle wpływa otoczeniu na psychikę po prostu odpłynęłam, zagapiona w odległe drzwi na końcu schodów, na których to aktualnie siedzieliśmy. Tak było lepiej. Po co uszkadzać sobie niepotrzebnie mózg mądrościami tego tutaj? Ja tam nie widziałam powodu, poza tym zmęczyłam się tym ogarnianiem tematu.
- Nie męczy cię to? - zapytałam, mając na myśli to dziamotanie. Jak przyjemnie było po prostu posiedzieć cicho i popatrzeć na cały świat tak jakby się było jednocześnie jego panem, ale też nikim lepszym od pozostałej ludzkości, mając gdzieś wszystko i wszystkich. - Przecież skończyłam - mruknęłam, zaczynając miętosić w dłoniach paczkę papierosów. Nie zamierzałam sięgać po kolejnego, ale po prostu musiałam czymś zająć ręce. Mówił coś o tym jak go to boli? Nie zwróciłam większej uwagi.
- Czy to nie jest w podziemiach? - zapytałam, mrużąc oczy i wpatrując się bez większego zainteresowania w Justina, którym praktycznie miotało niczym szatan. Ja się spokojnie oparłam plecami o ścianę i czekałam, siedząc na schodkach, aż ten skończy odstawiać. Zapewne mogłabym tu czekać do usranej śmierci, a on dalej byłby taki. - W chuj daleko. - Oceniłam, opuszczając oczy na paczkę w mych dłoniach. - Widziałam, skarbie i uwierz, że nie był to pierwszy raz. - Pewnie nawet nie wiedział, że po pijaku odstawił kiedyś prywatny pokaz dla mnie i się lepiej skończyło. Znacznie lepiej. Uśmiechnęłam się po swojemu, przypominając sobie tamten moment.
Misty
Misty
~ * ~


Powrót do góry Go down

Dach - Page 2 Empty Re: Dach

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach