Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Drewniany Salon

+17
Lemon
Venus
Aaron
Nessie
Meredith
Ethan
Florence
Mikaela
James
Konstanty
Delilah
Chupa
Napoleon
Ianelle
Sybilla
Ana
Mistrz Gry
21 posters

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by James Wto Lut 21, 2012 9:18 am

Kolejna bezkształtna istota zbliżyła się do mnie i odezwała bezdźwięcznym głosem. Znów odruchowo spróbowałem ją poznać, obejrzeć określić, wciągając powietrze w nozdrza. Wstrząsnął mną dreszcz pustki. Jęknąłem, osłaniając głowę dłońmi, kuląc się, wciskają jeszcze bardziej w kąt między ścianą a podłogą. Coś zaszurało, zaskrobało głośno o ścianę gdzieś obok mnie. Może nade mną? Nad moją głową? Jakoś to odczułem we własnej ręce, lecz nie odważyłem się unieść jej z mojej głowy by zobaczyc co to.



/ej krotko. ale musisz go znalezc bo poki co on tylko panikuje to nie mam co pisac xD/
James
James
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Venus Wto Lut 21, 2012 1:55 pm

Rzeczywiście weszłam z powrotem do pokoju. Z początku wątpiłam, że może tu być. Pewnie traciłam tylko czas, ale hm, zza kanapy dobiegało czyjeś.. skomlenie? Jej, nie umiałabym powiedzieć co przypominał właściwie ten dźwięk, lecz uwierzcie mi, że było to dziwne. Więc podeszłam w tamtym kierunku - niczego się z horrorów nie nauczyłam, szłam ciekawska w stronę dziwnego dźwięku.
Za kanapą siedział człowiek. Nie, to że siedział to dużo powiedziane. Zakrywał głowę rękoma, trząsł się i mamrotał coś do siebie. Onie. Już widziałam nieraz tutaj taką scenę: ludzie czasem nie potrafili zrozumieć, że mają moce i się załamywali. Tamtych ludzi było mi naprawdę bardzo przykro, ale teraz... Odstawiłam koszyk na ziemię i momentalnie klęknęłam przed chłopcem, właściwie mężczyzną. Onie. Tylko nie on, tylko nie James! On był przecież taki miły, radosny, dlaczego on się musiał załamać.. nie, no przecież głupia jesteś Wenus. Czym on by się mógł załamywać? Ale przecież właśnie tak wyglądał! Wyjątkowo mocno mnie zdenerwował. Jak ja się mogę czuć szczęśliwa, gdy moi przyjaciele mają takie problemy!
- James, James.. - powtarzałam co chwila próbując złapać z nim kontakt, sięgnęłam do jego rąk, odsunęłam je od twarzy, w każdym razie próbowałam. - James, spójrz tu.. - błagalnie prawie kazałam mu unieść głowę, pomogłam mu ręką. - Och, kochanie, co się stało!
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by James Sro Lut 22, 2012 6:40 am

Obróciłem głowę w stronę istoty, pozwakając jej by mnie dotknęła, by przesunęła moje ręce. Mówiła do mnie i nazywała mnie po imieniu... ale w zasadzie i tego nie mogłem być pewien. Moje imię też już nie było takie jak przedtem. Nie pachniało specyficznym układem głosek wibrujące od jej głosu powietrze. Och dlaczego? Dlaczego tak nagle utraciłem wszystko, co znałem?
Spojrzałem na nią ale jej rysy nic mi nie mówiły. Nie czułem zapachu jej policzków, woni kształtu warg, słodkiego aromatu rzęs. Ja... tylko ją widziałem.
-Kim jesteś? - zapytałem niepewnie, nie poznając i swojego głosu. Wciąż trzymałem ją za ręce, które nie wiem kiedy złapałem. I nic nie czułem. Nawet odrobiny aromatu jej skóry, zapachu perfum, śladu... nic. Jednak przestawałem panikować, gdy była przy mnie. Była obca ale... nie potrafiłem tego wytłumaczyć. Czy może znałem ją? Och, na pewno musiała pachnieć wspaniale. Dłonie miała tak przyjemnie ciepłe. A ja nagle odczułem jak mi zimno.
-Kim...? - powtórzyłem cicho i niepewnie, patrząc jej w oczy, których koloru również nie mogłem poczuć. Odrobinę mocniej ścisnąłem jej dłoń i wtedy stało się coś jeszcze bardziej niespodziewanego. Z moich dłoni wysunęły się pazury, długie na nie mniej niż 30cm szpony, wyrastające nie z palców, a z kostek powyżej. To zabolało, lecz i ból nie miał już swojego zapachu. Patrzyłem na to zjawisko przerażony, z szeroko otwartymi oczami, węsząc całym sobą by jakoś spróbować je poznać.
James
James
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Venus Wto Lut 28, 2012 5:04 pm

Kim? Jego słaby głos odbił się jeszcze kilka razy w mej głowie. Jak to kim jestem? Och, to ja, mój najdroższy Jamesie! To ja Venus, to ja. Nie wiesz kim jestem? Ale dlaczego? Nie wiem, dlaczego zareagowałam tak gwałtownie: do oczu napłyneły mi łzy. James mnie nie poznaje, mój najdroższy James.
- James, James - nawoływałam go ponownie. Ujęłam jego twarz w dłoń, drugą ściskałam jego własną dłoń. Och, czemu nie patrzy na mnie! Widzę jak jego zamglony wzrok zasłania mu widoki. Wszelkie. - Co się dzieje, James. To ja, Venus, nie poznajesz mnie?
Naiwnie znów gładzę go po policzku, że niby się obudzi, że zaraz mnie przytuli i powie, że trenuje do nowej roli w przedstawieniu, wtedy ja zaśmieję się głośno i powiem, że mnie okropnie przestraszył. Jak mógł!
Nie, jak może.
On nie przestaje. Patrzę w dół, a wtedy z jego dłoni wysuwają się jakieś okropne sztylety. Jestem iście przerażona: tak nie lubię podobnych rzeczy! Niczym oparzona zabieram ręke od niego. Onie, nie patrz na mnie takim wzroiem, nie nie brzydzę się ciebie. Ale.. ostrze wydaje się być obce.
- James, co to jest, James - mamroczę, ale mam wrażenie, że on też sam nie wie do końca jak miałby mi odpowiedzieć. Pewnie nie odpowie.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Lemon Pon Maj 28, 2012 10:13 am

Oto nadszedł ten wyczekiwany moment mego triumfu. Moment, gdy już nic i nikt nie stał mi na przeszkodzie. Pokonałem ich wszystkich. Ja, Lemon Tilley, przez większość zwany wariatem lub popaprańcem. Tak, właśnie ja zwyciężyłem wspaniałego Napoleona i przyglądałem się jak upadał Lucyfer. Szkoda mi było tego drugiego, lubiłem pojebańca, tylko za dużo bzdur plótł o mej kuzynce. Lecz czemu przerywam mój wewnętrzny monolog na tak nieważne sprawy? Liczyłem się teraz ja. To wcale nie było tak, że po wycofaniu się Napoleona zaraz wszystko spadło na mnie, skądże. O wszystko walczyłem. I dałem radę. Lecz na co mi to było? Nagle straciłem cel w życiu. Zaczynałem od zera i zawsze tylko pragnąłem wspiąć się na szczyt, by naprawdę mieć co wychwalać o sobie, ale teraz, gdy już to miałem cóż miałem począć? To wszystko okazało się cholernie nudne. Doglądanie spraw pozostawionych przez nadętego Szkota i uważanie by nikt mnie nie zamordował. Naprawdę nudne. Ja chyba kurwa liczyłem, że ten nadęty bufon wróci i zażąda co jego. Wtedy przynajmniej miałbym co robić. A tak.
Siedziałem, a raczej rozkładałem się na kanapie w Rezydencji, chociaż wcześniej mało kiedy byłoby dane komukolwiek mnie tu zastać i oglądałem bajkę w telewizji. Te dzieciaki w kącie chyba sądziły, że oglądam to ze względu na nie. I dobrze, nikt nie musiał zaraz wiedzieć jak wielkim fanem jestem wszelakich kreskówek. Aktualnie leciało Pinky and The Brain. To było ogłupiające. Miałem teraz tyle spraw na głowie, prawie zarzuciłem kofeinę na rzecz mocniejszych używek, ale w porę się opamiętałem, tak wiele problemów, a jednak byłem w stanie jak szaleniec z głupot jakie odstawiały te powariowanie myszki jakbym miał siedem lat i całe beztroskie życie przed sobą. Można to było określić jako żałosne? Całkiem prawdopodobne, ale tak czy siak miałem to gdzieś. Bo czy ja kiedykolwiek przejmowałem się opinią innych? Inaczej teraz byłbym wszędzie tylko nie tu, ubrany w idealnie skrojony pode mnie garniak i rzucający spojrzenia pełne wyższości pospólstwu. O zapiszę sobie w notesie żeby porobić tak we wtorek. Musiałem też pamiętać, że w środę miałem wkurwiać lokalną mafię. Lubiłem ich, jeszcze nie rozgryźli jak się wtedy wydostałem z zamkniętego pokoju.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Leon Pią Lip 06, 2012 7:28 pm

Zaszczyciłem korytarz swoją osobą, bo chyba przegrzał się procesor. No pewnie, to wszystko przez dziwne komentarze Justina, wypisywane pod moimi zdjęciami. Pedał! Nie, tak naprawdę to on nie był pedałem, chyba, że czegoś nie zauważyłem, ale to też nie wchodziło w grę, bo jak można być pedałem, czy może ładniej, gejem, który by do mnie nie startował? Dobrze, że nie mówię takich rzeczy na głos, bo by mnie jeszcze w łazience mydłem zaatakowali. O co mi w ogóle chodzi? Tego nie wiem, wiem natomiast to, że postanowiłem zaczołgać się do salonu z drewna mając nadzieję, że jeszcze nie został pożarty przez korniki. Kłamię, odkąd się tu znalazłem tylko czekam na jakąś plagę, która pochłonie to pomieszczenie. Przynajmniej byłoby jakieś urozmaicenie dnia, a nie, ciągle to samo. Na myśl przychodziło mi nawet wyłapanie tych żyjątek do słoika, a następnie wypuszczenie, ale przecież to było takie nieludzkie, jeszcze by mi wypadły gdzieś po drodze i zrobiły coś, czego w planach nie mam, no nie wiem, na przykład zgładziły świat. Szkoda, że nie znałem się na genetyce, mógłbym stworzyć krwiożercze chrabąszcze. I kiedy uzmysłowiłem sobie, że myślę o jakichś pieprzonych owadach, aż się skrzywiłem sam do siebie, kompletnie gubiąc wątek. Postanowiłem więc poszukać go w moim telefonie, tnąc owoce, bo przecież to najlepsza rozrywka, jaką fundowały te hipsterskie graty, a i jeszcze te zmienne obudowy. Jaki smutek ze mnie uderzył, kiedy okazało się, że jednak nie odzyskałem polotu, nawet po wybuchu granatu i spieprzeniu całej akcji ninja. Wtem jednak blask strzelił tam z kanapy i ujrzałem mą Julię w postaci Lemona. No dobra, nie miałem pewności, że to on, jednak ten łeb mi coś mówił. Wszystko jedno, postanowiłem więc, że przeprowadzę z nim interesującą rozmowę na tematy mniej istotne od freonów i piractwa internetowego.
- No siema Lemon. - Powiedziałem z wzrokiem utkwionym w ekran, w oczekiwaniu na wielkiego ananasa, za który dostanę bonusowe punkty i postanowiłem się uwalić obok. - Suń dupę człowieku - Miły Leon, to właśnie ja.
Leon
Leon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Lemon Sob Lip 07, 2012 2:28 pm

Podniosłem głowę, by ujrzeć tego wyszczerzonego kretyna, który liczył, że się dla niego posunę na kanapie. Akurat gdy wygniotłem sobie idealne miejsce. O nie. Łatwo się nie dam. Nawet jeśli naiwnym kretynem okazał się być Leon. Ten sam o którym myślałem, żeby zrobić go swoją prawą ręka, ale nic w tym kierunku nie zrobiłem, bo sobie przypomniałem co ostatnio wydarzyło się prawej ręce: załatwiła szefa i została szefem. Tak. To nie chwaląc się, byłem ja. Ale koniec o mnie. Bo przez to zamyślenie tylko zrobiłem coś czego robić nie zamierzałem: czyli pod wpływem naporu Leona przesunąłem się. Żegnaj me idealnie wygniecione miejsce, niech Leonowi kanapa twardą będzie.
- Czy my dzisiaj mamy środę? - Jakieś wiadomości się pojawiły w telewizji i wreszcie mogłem zabłysnąć swoją znajomością norweskiego. Nie było to znajomość genialna ot kilka zwrotów w stylu czy małpa uczyła się jeździć konno albo dzisiaj mamy środę i deszcz małp. Jeśli jednak dobrze zrozumiałem to niedobrze, bo chyba miałem na dzisiaj jakieś spotkanie. Czasem naprawdę zaczynało mi być tęskno za Napoleonem starym, bo bycie prawą ręką to nic w stosunku do bycia szefem. To tyle spraw, a tak się mogłem obijać, wystarczyło udawać zachwyt nad planami szefa. Potrzebuje żeby ktoś tak się zachwycał nad moimi. Plan na jutro: wymyślić kilka planów by przyszła prawa ręka miała się nad czym zachwycać. - To by znaczyło, że właśnie tracę szansę na umowę, ale nieważne - Machnąłem ręką, bo to naprawdę nieważne. Czy to moja pierwsza spierdolona umowa? Może Napoleon szybciej wróci jak zobaczy moją ruinę? Ciągłe sukcesy były nudne.
- Mówię ci Leonie nigdy nie baw się w interesy - oznajmiłem tonem starszego i mądrzejszego. Nawet poprawiłem stosownie okulary, żeby wyjść na mądrzejszego. Dobra przyznaję odstawiłem na dzisiaj kofeinę. Tylko jeden kubeczek rano, to jak nic. I czułem efekty.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Leon Sob Lip 07, 2012 6:38 pm

Absolutnie nie byłem naiwnym kretynem, bo moi drodzy, no ja? Fakt, że dałem się namówić na prenumeratę pisma zielonoświątkowców o niczym jeszcze nie świadczył. Może jedynie o tym, ze jestem wyjątkowo uduchowiony i pragnę bliżej poznawać Boga, z szerszych perspektyw! No dobra, tak naprawdę to myślałem, że to pismo dla rolników, ta sprytna nazwa wywiozła mnie na manowce. I nikomu o tym w sumie nie mówiłem, ale pod łóżkiem jeszcze się walają egzemplarze z czerwca i października. Kto wie, może przypadkowy przechodzień się dzięki temu nawróci. Dobrze jednak, że Lemon postanowił ruszyć tyłek i się przesunąć, bo znacznie wygodniej było siedzieć niż tak nad nim stać, co z daleka i tak wyglądałoby dziwacznie. Dlatego właśnie zasiadłem na wygniecionej kanapie, wcale się nie przejmując, że teraz jakieś klątwy mogą na mnie ciążyć za ten haniebny czyn.
- Czy środa to nie wiem, ale na obiad będą mielone. - Źlee. Mielone oznaczały, że właściwie w kotlecie będzie mięso z co najmniej trzech ostatnich obiadów, więc chyba nie zawitam na obiedzie i wrócę na kolację, z resztą, kto by teraz pilnował tego jedzenia, to chyba głównie chodziło o dzieci, żeby przypadkiem nie stały się za chude i nie płakały za dużo, że im w brzuchu burczy. - Jeśli sprzedajesz środek na pchły, to mogę podpisać umowę na trzy miesiące. - Głupi Marion znowu bawił się z jakimiś bezdomnymi kotami i teraz chodził i się drapał, ale to nie było takie złe, gorsze było to, że zaczynał drapać też mnie myśląc, że skoro jego męczą pasożyty i mnie tym bardziej. Nadal nie mam pojęcia, dlaczego wszedłem w posiadanie tak upierdliwego zwierzęcia. A mama mówiła, kup rybki. Ależ o jakich interesach prawił Lemon? Chyba najwyższa pora się dowiedzieć, bo może faktycznie ma jakąś firmę, której usługi mi się przydadzą.
Leon
Leon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Lemon Nie Lip 08, 2012 5:10 pm

Żeby nie było to naiwnym kretynem byłby dla mnie każdy kto zrobiłby coś takiego jak Leon: prosił o przesunięcie się. Tylko czemu ja na to przystałem? To musiało być jakieś zaćmienie i ingerencja złych mocy, tak ten salon musiał być pełen złych mocy.
- Podają tu obiady? - Ot dzień pełen niespodzianek. Tak musiało się nazywać to na co wpadłem parę razy taki zaspany, ciekawe nie powiem. Nigdy bym nie przypuszczał, że nas tu karmią, patrząc na zawartość spiżarni i lodówek chyba w ogóle im na nas nie zależało, raz napiłem się soku, który musiał mieć ze dwa lata. Sokom nie wolno ufać. Nigdy. - To musi wyjaśniać po co nam tu jadalnia i czemu parokrotnie napotykałem grupy ludzi razem jedzące, to musiały być te całe obiady. - Jednak fakt, że dzisiaj są mielone jakoś nie kusił mnie do sprawdzania czy obiadki tu podawane są dobre. No dajcie spokój, każdy wiedział co pakują do mielonych. A tu jakoś musieli pozbywać się ciał. Oglądałem Sweeney Todda, wiem jak to działa.
- Onienienie - roześmiałem się, zdejmując okulary i przecierając je o koszulkę. Nic nie pomogło. Za to zauważyłem, że to wcale nie brud, a wielka rysa, to mogło wiele wyjaśniać. Dopiero po chwili do mego, trochę przyćmionego z powodu braku podstawowych płynów dla mnie, mózgu dotarło co powiedział Leon. Skubaniec musiał mieć pchły. Wcale w popłochu się od niego nie odsunąłem, skądże. Czemu miałbym coś takiego czynić? Narażać się na dodatkowe ruchy i w ogóle. - Ale nie masz pcheł, co? - Musiałem się upewnić.
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Leon Nie Lip 08, 2012 5:56 pm

Czy to była jakaś specjalna prośba to nie wiem, raczej nieśmiałe żądanie, na które Lemon z resztą przystał. No po prostu mieliśmy inne punkty widzenia, ponoć zależne od tego, jak się siedzi i po raz kolejny muszę przyznać, że babcia miała rację, ale co w tym dziwnego, babcia zawsze miała rację, zwłaszcza, kiedy tworzyła moją charakterystykę, w której mą wadą jedyną była chudość.
- Nie wiem, czy można to nazywać obiadem, ale podają! - Jeśli kiedyś w końcu będę musiał udowodnić moją odwagę, pójdę tam zjeść. To najbardziej bohaterski czyn, na jaki człowiek mógł się zdecydować. No dobra, może mi się tylko tak zdawało, ale na tą chwilę brzmiało całkiem sensownie. -Zasługują na podziw, jak się kiedyś zadławią, postawię im pomnik. - Bo przecież nie będę się marnował, udzielając pierwszej pomocy, umrą przynajmniej honorowo, jako najdzielniejsi. Pewnie przesadzam i to tylko moja chora wyobraźnia mówi, że posiłki wszędzie wyglądają jak w licealnej stołówce, z okropnymi kucharkami w czepkach, które propagują zdrowe odżywianie, wrzucając na talerze tonę przesiąkniętych tłuszczem frytek i spalone, aczkolwiek nadal ruszające się schabowe.
- No pojebało? - Oburzenie wdarło się na mą twarz i postanowiłem spojrzeć na telewizor. Bardzo dużo udało mi się zrozumieć, kłamię. Nic nie zrozumiałem, bo przecież po co, norweski to taki pokręcony język. - Marion ma, a jak on ma, to myśli, że wszyscy dookoła też. - Wzruszyłem ramionami z lekkim zażenowaniem, bo nie przypuszczałem, że kiedykolwiek będę musiał podejmować problematykę pcheł mego zwierza. Całe szczęście siedział tu Lemon, a nie jakaś higieniczna dziunia, wyciągnięta z komory ochronnej.
Leon
Leon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Lemon Sob Lip 14, 2012 3:59 pm

Pokiwałem z uznaniem głową. Jeszcze trochę a okaże się, że nam tu pościel zmieniają i w ogóle full serwis tu posiadamy jak w jakimś pałacu. Znaczy dalej nie zamierzałem zaglądać pod łóżko co by się przekonać czy na pewno sprzątają, ale no przynajmniej teraz się czułem jakbym był przez jakąś magiczną i niewidzialną służbę obsługiwany na każdym kroku. Spojrzałem na stolik, który służył mi do opierania o niego nóg przy oglądaniu norweskiego bełkotu, który to w niektórych kręgach nazywano również językiem miłym i przyjemnym. Dziwne to musiały być kręgi. A spojrzałem tam żeby się przekonać, że kubek z kawą wciąż jest pusty, więc chujnia: nikt się tu mną nie przejmuje, zero magicznej służby. Ale czy ważna była opieka jaką tutaj nad nami roztaczano gdy w Rezydencji byłem chyba po raz pierwszy od tygodnia? Nie pamiętam. Moja prawa ręka mogłaby by być od pamiętania takich rzeczy. Pstryknąłbym i ona by już wiedziała co mówić. Bardzo pilne: znaleźć prawą rękę. Jeszcze pilniejsze: notesik lub dyktafon do notowania tych mądrości.
- Ale komu? Obiadkowi czy tym ludziom? - Bo to było dobre pytanie. No bo i obiadowi można było pogratulować, że się okazał śmiertelny. Albo i też tym głupim ludziom, którzy odważyli się to zjeść. Na wszystko można różnie patrzeć.
Mimo, że to był naprawdę głupi pomysł odetchnąłem z ulgą gdy okazało się, że on naprawdę nie ma pcheł. Jednak fakt, że ta pojebana małpa posiada je wcale nie poprawił mi humoru.
- To skacze. Robi hop i może być na tobie. Powinieneś pozbyć się Mariana - oznajmiłem z poważną miną. Nie żebym już się śmiał w duchu, że wreszcie to durne zwierzę spotka los jaki powinien je spotkać dawno temu. - Ja bym tak zrobił - dodałem jakby to nie było oczywiste, że tego to bym się pozbył nawet bez przyczyny. Starałem się zabrzmieć lekceważąco. Wy-rzu-caj! Wy-rzu-caj!

nawet nie wiem czy to kontynuujemy, ale niech będzie, odpisane
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Leon Nie Lip 29, 2012 5:14 pm

- Obiadowi. - Bo w końcu, udałoby mu się zabić debili, jednocześnie, uwalniając świat od takich pacjentów. - Chociaż może ludziom też. - Dodał po chwili zastanowienia, bo faktycznie, też można było coś takiego zrobić, ale teraz to nieważne.
A kiedy usłyszał o Marionie, aż się prawie własną śliną zakrztusił.
- ŚWIĘTA JADWIGO ANDEGAWEŃSKA, CZY TY CZŁOWIEKU MASZ SERCE?! - Nie miał, Leon szczerze teraz wątpił, w występowanie serca Lemona. Jak on na bogów mógł w ogóle zasugerować wyrzucenie Mariona. Jak on w ogóle mógł o czymś takim P-O-M-Y-Ś-L-E-Ć. Biednemu Leonowi aż podskoczyło ciśnienie. Przecież ta małpa stanowiła jego integralną część. Tyle lat już z nim żył! Biedna małpa, miała zostać wywalona z zoo i umieszczona w tymczasowym schronisku dla zwierząt, a potem odesłana do Afryki, DO AFRYKI! Przecież ta małpa kąpała się w wannie i załatwiała na kiblu. A oni nagle chcieli wrzucić ją w busz, to znaczy, jego, bo w końcu, Marion był małpą, w dodatku, gejem. - Kąpię mego współlokatora w psim szamponie. Także, nie martw się stary, nie grozi nam pchla zagłada. - To by dopiero był koszmar. Wszędzie pchły, opanowałyby całe to miasto, a potem państwo, później droga krótka, do objęcia kontynentu, a na koniec, cały świat i tak właśnie świat przejęłyby pchły, atakujące wszystko, co ma włosy. Straszna wizja, a Leon zdecydowanie nie miał zamiaru mieć nic wspólnego z takim armagedonem. - Spadam na fajkę. - Powiedział po chwili przeciągając się. W telewizji i tak nic ciekawego nie można było zobaczyć. W końcu wstał z kanapy, którą teraz mógł Lemon mieć dla siebie i oddalił się w stronę wyjścia.

zt
Leon
Leon
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ronja Pią Wrz 07, 2012 2:55 pm

Leciałam tylko przez jakiś czas, nie mogąc ogarnąć ogromu radości jaki mnie rozpierał. Już chyba po kilkunastu sekundach nie pamiętałam wcale o Brianie i jego głupich zachowaniach. Cieszyłam się nowo odkrytymi zdolnościami. Mogłam naprawdę swobodnie szybować wśród chmur, jednocześnie bawiąc się swoim ciałem i jego kształtami. Nawet nie musiałam się skupiać na samej idei lotu! To wszystko działo się tak automatycznie, tak prost jakbym od samego urodzenia byłą do tego stworzona. Zmysły naprowadzały mnie na właściwy kierunek, skrzydła pracowały niestrudzenie, same wiedząc jak mają to robić. A ja bawiłam się sobą, nadając sobie różnych cech. Raz zamieniałam się w kotołaczkę i pokrywałam sobie ciało futerkiem, a potem zaraz w człowieka-smoka, gdy zmieniałam futro na łuski.
Szybko dotarłam do rezydencji i niczym huragan wtargnęłam do środka głównym wejściem. Na korytarzu porządnie wystraszyłam grupkę dzieciaków, przebiegając obok nich z warkotem i wyszczerzonymi kłami. Wątpiłam, bym wyglądała teraz choć trochę jak człowiek. Pędząc tak samoistnie przeistaczałam się w jakąś z jednej strony pokraczną, a z drugiej piękna istotę. Zupełnie zmieniała mi się budowa ciała, rąk, nóg, pojawiał się najwidoczniej niezbędny ogon, kły, pazury, chwytne palce, uszy, wydłużony prawie-że-pysk. Pewnie wyglądałam jak mutant popromienny. Jak nadczłowiek. Nie wiem ale na pewno byłam przerażająca, bo dzieci darły się jak opętane. A mi to sprawiało frajdę.
Goniłam za wyraźnym zapachem mojej nowej, wielkiej miłości. Hunter, mój bóg z lasu, mój ideał zawitał do rezydencji, co dziwiło mnie niezmiernie. Dlatego właśnie minęłam kolejne korytarze, by w końcu wpaść do drewnianego salonu, w którym siedział, wygodnie rozparty na skórzanej kanapie. Jednym, pełnym gracji susem znalazłam się przy nim, a zatrzymując się, wyprostowałam i w mgnieniu oka, z dziecinną łatwością, przeistoczyłam w Artemidę. Spojrzałam mu dziko w oczy, uśmiechając się. Och, sam jego zapach sprawiał, że miałam ochotę się na niego rzucić!
-Co tu robisz? - zapytałam, przyglądając mu się ciekawsko i czekając tylko, aż i on rzuci się na mnie.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Hunter Pią Wrz 07, 2012 4:31 pm

Przyszła do mnie kilka godzin temu. Znałem ją... tak, to była ta sama kobieta o siwych włosach i nerwowym głosie, którym bezskutecznie próbowała szeptać za zamkniętymi drzwiami. Jej wzrok był jednak inny - karcący, a nie łagodny jak wcześniej. Widziałem jak się bała, kiedy przekroczyła próg mojego domu i drżącym głosem wyjaśniała, że chce się ze mną spotkać. Wiedziałem, o co jej chodziło nim padły pierwsze słowa.
Nie chciałem zrobić krzywdy tamtej dziewczynie. Nie powinna tu biec, nie powinna pachnieć tak kusząco! Jej woń przywodziła na myśl watę cukrową, niesamowity seks i sam nie wiesz co jeszcze. Pamiętam, że ruszyłem w pogoń, kiedy tylko zobaczyłem jej lśniące w słońcu lisie włosy. Objąłem ją, usłyszałem jej krzyk i nagle nie mogłem zrobić ruchu. Ktoś zjawił się w ostatniej chwili, zamrażając mnie na kilka sekund, a tym samym ratując dziewczynę.
Dawno nie zdarzyło mi się coś takiego. Wokół domu nie było drzewa, które nie zaznałoby moich pazurów, meble praktycznie nie istniały. A teraz siedziałem tu. Ubrany i uczesany przez Mercedes, wyglądałem jak normalny człowiek. Nie mogłem rozpoznać się w lustrze, tak samo jak w meblach nie mogłem dopatrzeć się drzew. W pomieszczeniu było tyle przestrzeni, że najchętniej usiadłbym w kącie. Dyrektorka uparła się porozmawiać ze mną przy stole na samym środku pomieszczenia. Trwało to bardzo krótko, bo zaledwie po 20 minutach kazała mi się zapoznać z pomieszczeniami oraz zapachami uczniów. Po pierwsze, nikt nie miał prawa zobaczyć mnie w garniturze. Po drugie nie ruszyłem się nawet z miejsca, gdyż stłumione huki, rozbite naczynia i wywracane meble, które słyszałem, mogły zwiastować przyjście tylko jednej osoby. Przymknąłem oczy, czekając aż usiądzie obok mnie. Złapałem ją mocno, prędko sadzając na swoich kolanach.
- No cześć Roniiiiiija - powiedziałem uśmiechając się do niej.
Hunter
Hunter
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ronja Pią Wrz 07, 2012 5:04 pm

Skoczyłam na niego. Bogowie, gdy czułam jego zapach zapominałam o wszelkich konwenansach. Zwłaszcza dziś, zwłaszcza po tym, co się stało z moją mocą. Wylądowałam mu na kolanach, obejmując go udami, wpijając pazury w jego plecy i patrząc mu z żądzą w oczy. Pocałowałam go ale ten pocałunek nijak miał się to moich wcześniejszych głupot z Brianem. Dosłownie wpiłam się w wargi Huntera, wcale nie krępując się przed gryzieniem ich aż do słodkiej krwi, którą zlizałam z rozkoszą.
-Spodziewałabym się ciebie wszędzie tylko nie tu. - powiedziałam, a raczej wyszeptałam mu do ucha, ocierając się policzkiem o jego policzek. Czułam jego niesamowicie silne dłonie na sobie i rozdzierały mnie dwa pragnienia. Jedno, by natychmiast kochać się z nim, tu i teraz, jeszcze goręcej i namiętniej niż kiedykolwiek. I drugie, bardziej szalone, w o wiele głębszy sposób zwierzęce, które rozkazywało mi natychmiast uciec mu z rąk. Wyrwać się i zmusić go do pościgu.
Zawarczałam mu do ucha, postępując za namową instynktu i wyślizgując mu się z rąk. Jakież to było proste, jakie dziecinnie łatwe, gdy na zawołanie talent zaopatrzył mnie w śliskie, nie-do-przytrzymania łuski.
-Umiem teraz więcej. - pochwaliłam się z figlarnym, wyzywającym błyskiem w oku. -Już nie złapiesz mnie tak łatwo, jak dotychczas. - dodałam, mrugając do niego. Nie rzuciłam się do ucieczki. Czekałam na jego pierwszy ruch, na sygnał do startu, do naszej zabawy, dzikiej zabawy. Czułam się niepowstrzymana, czułam się silna, czułam się wspaniale! I byłam tak pewna swojej wygranej, jak nigdy.

Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Hunter Pią Wrz 07, 2012 7:47 pm

Zapominałem się za każdym razem, kiedy Ronja pojawiała się w moim świecie. Nie myślałem o niczym oprócz jej ciała, dzikiego zapachu i tego w jaki sposób ją zdobyć. Nie musiałem się powstrzymywać, stosować do głupich zasad! Chciałem pieprzyć się z nią tutaj na stole, czuć jak płonie pod moim dotykiem, palić z nią wioski, zabrać do lasu i uprawiać wyuzdany, zwierzęcy seks. A potem gonić ją i złapać i sami sobie dowiedzcie resztę...
Przycisnąłem dziewczynę do siebie mocno, nawet nie zwróciłem uwagi, kiedy wyrosły mi kły. W jej obecności wszystko było nieprzewidywalne, a talent sam bronił się przed arcydrapieżnikiem. - Przyszedłem zapolować na niewinne łanie - odpowiedziałem, po raz kolejny błyskając kłami. Co ją tak rozpierało? Było to widać na kilometr - jeszcze większa pewność ruchów i kilka rzeczy, których nie umiałem nazwać.
Należała do mnie. Całowałem jej szyję, pozostawiając nań brutalne ślady swej bytności. Stopniowo schodząc coraz niżej...
Uciekła. Zduszone warknięcie wyrwało się z mojej piersi. Nie życzyłem sobie takich zagrać. Ja, Hunter, Wielki Pan Lasu. I dziś rezydencji, z racji ubioru. - Nie byłbym tego taki pewien - skomentowałem. Spokojnie zacząłem poluźniać krawat i zdejmować go, celowo przedłużając wstęp do naszej zabawy. Grałem jej na nerwach, bezczelnie patrząc się w złote oczy dziewczyny. Tylko latające jak szalone nozdrza i grające mięśnie zdradzały co działo się w mym wnętrzu.
- Co słychać Roneczko? - swobodnie położyłem się na kanapie, oczy wbijając tym razem w sufit.
Hunter
Hunter
~ * ~


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ronja Sob Wrz 08, 2012 4:38 pm

Zawarczałam z bezsilnej irytacji. Bawił się ze mną! Ale nie grał według moich zasad. Naginał je do własnej woli. Jak mógł mi to robić, jak mógł, zamiast rzucić się na mnie, położyć się tak spokojnie na tej cholernej kanapie. Czy nie zdawał sobie sprawy z tego, że jeśli szybko nie przeniesiemy się do lasu gdzie wolno nam było wszystko, będziemy mieli kłopoty? Starsi na pewno będą nam mieli za złe tą piękną, skórzaną kanapę w strzępach!
Zamiast jednak rzucić się na niego, opanowałam się. W końcu czyż ja, bogini Artemida, nie potrafiłam nad sobą zapanować lepiej, niż jakiś dzikus? Najwspanialszy na świecie ale jednak. Był tylko moim poddanym. Musiał być. Pozbyłam się więc kłów, pozbyłam pazurów. Stanęłam przed nim piękniejsza, niż jakakolwiek inna bogini, niż sama Afrodyta nawet w swej ulubionej sukience. By podkreślić moją urodę wystarczała owa prosta, błękitna tunika. Odsłaniała moje smukłe ramiona i moje długie nogi, opinała się na biuście i opadała lekko tam, gdzie zwężała się moja talia. Mogłam zrobić ze sobą co chciałam, więc stałam się piękną, delikatną istotą z lśniącymi jak złoto włosami, z błyszczącymi szmaragdowo oczami i pełnymi, różowymi ustami. Byłam łanią, jakby on to powiedział. Najpiękniejszą i najdelikatniejszą ze wszystkich. Jakże to było złudne. Jednak właśnie taka do niego podeszłam. Nie groźna, lecz słaba, nie silna, lecz wiotka, sprawiająca wrażenie lekko onieśmielonej. To zaś nie było trudne, bo nawet mnie onieśmielały jego niesamowite mięśnie. Nie żebym się ich obawiała. Budziły jednak we mnie jakiś ewidentnie kobiecy respekt.
Niemalże nieśmiało usiadłam na skraju kanapy, jedną dłoń delikatnie opierając na jego gorącej piersi. Spojrzałam na jego przystojną, dziką twarz i wciągnęłam w nozdrza słodki zapach jego ciała. Z jednej strony potrafiłam opanować się z łatwością, z drugiej wydawało mi się, że jestem na granicy tej wytrzymałości. Najwidoczniej balansowałam na cienkiej linie rozpiętej nad przepaścią. Ale któż mógł pochwalić się lepszym ode mnie zmysłem równowagi? Nikt!
-Brian złamał mi serce. - powiedziałam ze spokojnym wyrazem twarzy, z którego zniknęły wszelkie oznaki pożądliwości. Skoro takiej gry sobie zażyczył, byłam gotowa pokazać mu, że i ją wygram z łatwością. -Ale za to odkryłam w sobie zupełnie nowe możliwości. - dodałam.
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Maxim Pon Wrz 10, 2012 9:17 am

Pisze z kom, nie chce mi się przelogowywac.

Byłem pewny wygranej, może nawet jeszcze bardziej niż ona - talent podążał za myślami, zwalniając pracę serca i wyrównując oddech. Coraz łatwiej przychodziło mi ignorowanie Ronji, przynajmniej do czasu jej zmiany. Wtedy nie byłem juz taki pewny swego. Zobaczywszy ją po przemianie, skamienialem, mimowolnie lekko rozchylając wargi. Piękna bogini Afrodyta, która wyszła z piany - takie było moje pierwsze odkrycie. Ale zaraz... To moja Ronja. Artemida, nie Venus. Pachniała delikatnie, acz zaskakująco zniewalająco i nęcąco, choć wcale nie wywoływała we mnie pragnienia gonitwy.
Bardziej chciałem się nią zaopiekować. Wyciągnąłem dłoń w kierunku dziewczyny, zrazu prędko ją cofając. Zauroczenie minęło, gdy spojrzałem na nią uważniej. Piękna, ładna i nic więcej. Zbyt wyidealizowana, wydała mi się niemal sztuczną. Świecące się, niebieskie oczy były puste, jak kamyczki o tej samej barwie, które widywałem w biżuterii. Afrodyta bez skazy. Zaśmiałem się kpiąco.
- Zmień się- Nawet las, który ceniłem ponad wszystko miał w sobie nutę brzydoty. Wystające kości policzkowe Ronki, jej dziecięca twarz - taką ją znałem.
- Bawiłaś się z nim wcześniej? - nie wiedziałem o co jej chodziło. Miłość była dla mnie tylko słowem- liczył się pociąg, siła i instynkt. Jednakże nie podobało mi się, że ktoś dotykał moją Ronje. Może z nim porozmawiam? Pokojowo, oczywiście.
Uśmiechnąłem się, kiedy powiedziała o swoich zdolnościach, bo miałem nadzieję, ze oboje pokażemy co umiemy za kilka minut.
Maxim
Maxim
fapfapfassbender


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Ronja Wto Wrz 11, 2012 8:49 pm

Fuknęłam poirytowana. No co dziś do cholery było nie tak z tymi facetami!? Temu się nie podobam, ten tu też mi wybrzydza. Fuknęłam jak wściekła kotka i stałam się Ronją. Sobą. Całkowicie, do bólu sobą. Chyba. Bo miałam coraz więcej podejrzeń, że najbardziej sobą to byłam w tej pół ludzkiej, pół zwierzęcej postaci. Teraz w każdym razie byłam ludzka. Ot Ronja Korsitrakhos, osiemnastoletnia dziewczyna. Nic takiego. I niech szlag trafi tych wszystkich facetów!
Wstałam, bo humor na harce właśnie mi się skończył. Swoją drogą byłam ciekawa, na ile będziemy w stanie z Hunterem po prostu porozmawiać przed zaspokojeniem wszystkich swoich dzikich żądz. Jasne, że wciąż czułam jego kuszący zapach. Wciąż też na mnie działał. Ale znowu. Dzisiaj coś się zmieniło. Dzisiaj stałam się panią swoich instynktów.
-Nie bawiłam. Nie chciał mnie. - wyznałam z irytacją w głosie, stąpając obok kanapy. Tylko kilka kroków by nie pozostawać w tym okropnym bezruchu. Westchnęłam. Otoczenie zaczęło mnie irytować. Gra grą ale właśnie mi się znudziła.
-Chodźmy gdzieś, co? - powiedziałam, spoglądając na niego. -Chodźmy gdzieś na dwór. - powiedziałam z naciskiem, podchodząc znów do Huntera i łapiąc go za silną dłoń. Bogowie, jakie on miał duże dłonie. A jakie wspaniałe. Po prostu pociągnęłam go za sobą, zmuszając do ruszenia się. Na szczęście specjalnie nie oponował. Pognaliśmy na dwór.

/okej, napisz gdzieś n dworze, gdzie pognali <3/
Ronja
Ronja
bogini łowów


Powrót do góry Go down

Drewniany Salon - Page 6 Empty Re: Drewniany Salon

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach