Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Mały Salon

+17
Shelby
Cornelia
Konstanty
Maureen
Zoja
Misza
Heidi
Tristan
Lola
Mars
Florence
Lidia
Daevendra
Alba
Napoleon
Earth
Mistrz Gry
21 posters

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Daevendra Czw Mar 31, 2011 1:26 pm

Śpiewałem jej dalej, z zadowoleniem obserwując jak bardzo jej się to podobało. Nie ma nic przyjemniejszego dla artysty niż uznanie słuchaczy/widzów. Stara to prawda i nieśmiertelna, a ja zgadzałem się z nią w całości. Brzdąkać sobie samemu w pokoju, czy ćwiczyć intensywnie żeby wychodziło to jeszcze lepiej też było fajnie, ale prawdziwe piękno grania widać było dopiero w radosnej reakcji słuchającego.
Posłałem jej nie za dużo mocy, tyle tylko żeby miała naprawdę dobry humor, żeby jej ciało wypełniło się energią, żeby zniknęły jej wszelkie małe siniaki, ranki czy inne niechciane skazy na cudownie białej skórze. Dobry ze mnie człowiek, nie ma co!
Dograłem piosenkę do końca, ostatni raz uderzając w struny. Spojrzałem na nią spod loków, które jak zwykle opadły mi na nos podczas śpiewania.
-Zasłużyłem na kanapeczkę? Z serkiem? - zapytałem, po czym uśmiechnąłem się szeroko i posłałem jej mrugnięcie. Gdyby miała trochę krótszą sukienkę to byłoby coś widać, z tej mojej pozycji ale tak... No trudno, nie można mieć wszystkiego na raz. Miałem jednak szczerą nadzieję, że Eros pomoże mi zobaczyć więcej w najbliższym czasie. Albo w ogóle, jeśli tak prędko się nie dało.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Lidia Czw Mar 31, 2011 2:05 pm

- Matko, jak ty wspaniale grasz ! - mój zachwyt był prawdziwy, Wisznu zaliczał się do nielicznego grona ludzi, których naprawdę lubiłam słuchać. Słychać było jak bardzo spełnia się kiedy gra na gitarze. Zapewne gdybym odwiedzała facebooka gdzieś przy jego profilu nacisnęłabym: lubię to. Całkiem zgrabnie opadłam na kanapę i uśmiechnęłam się do niego radośnie kiedy udało mi się zdmuchnąć niesforny lok z czoła.
- Oczywiście, że zasłużyłeś, daj mi chwilę - przymknęłam oczy starając się 'zobaczyć' ową kanapkę oraz może... dwie mandarynki. Tak, niewielkie pomarańczowe kuleczki wypełnione słodkim sokiem. Już już miałam coś powiedzieć gdy przypomniałam sobie o jakimś opakowaniu, kilkakrotnie zdarzyło mi się zmaterializować rzeczy w dwóch różnych zakątkach pokoju, jednej pary okularów nadal nie znalazłam - na pewno jest gdzieś w auli. Zatarłam blade ręce i przystąpiłam do dzieła.
- Tam na stole leży papierowa reklamówka zawierająca smaczną kanapkę z serkiem oraz dwie mandarynki. - starałam się jasno zobrazować moje żądanie, wszystko musiało być dokładnie określone i wypowiedziane. Nic dziwnego, iż często siedziałam nad słownikami ucząc się przymiotników i tym podobnym spraw. Nie zdążyliśmy nawet mrugnąć kiedy na stole pojawiło się jedzenie, szybko zerwałam się by w podskokach dobiec do torebki, zaraz po ciekawsku weń patrząc. Elegancko, wszystko znajdowało się na swoim miejscu. Podałam mu wszystko, dla siebie wybierając jedną mandarynkę. Zaczęłam ją wolno obierać, nie zważając na sok barwiący paznokcie czy miąższ kapiący na sukienkę
Lidia
Lidia
team justin


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Daevendra Czw Mar 31, 2011 2:28 pm

Wyszczerzyłem się radośnie, słysząc taką pochwałę z jej ślicznych ust.
-Staram się. - odparłem szczerze, nie mając zamiaru silić się na jakąś wymuszoną skromność. Uważałem, że jeśli już rzeczywiście robiło się coś dobrze, to należało być z tego dumnym i pozwolić całemu światu zachwycać się twoim talentem. A tak się składało, że śpiewanie było czymś, co robiłem najlepiej. Chociaż dziewczęta zachwalały również inne z moich umiejętności... No dobrze, ale o tym może kiedy indziej.
Spojrzałem na stół i z takim samym jak zawsze zafascynowaniem przyglądałem się, jak pojawia się na nim foliowa, biała reklamówka z prześwitującą zawartością. Talent Lisicy był niesamowity i chyba nigdy nie przestanie mnie interesować. Odłożyłem gitarę na bok, wstając i podchodząc do siatki. Zajrzałem do środka, po czym z satysfakcją wyjąłem z niej kanapkę.
-Widzę, że rzeczywiście jesteś zwolenniczką zdrowego żywienia. - stwierdziłem, jako że kanapka składała się z chleba razowego i serka... białego. Wyjąłem także dwie mandarynki, wyglądające już zupełnie zwyczajnie i wróciłem do mojej uroczej towarzyszki.
-No to siup! - podniosłem kanapkę do góry, po czym odważnie wziąłem pierwszy gryz.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Lidia Pią Kwi 01, 2011 1:26 pm

- To nie zatrute jabłko - zaśmiałam się i proszę bardzo, aby świecić przykładem zjadłam swoją mandarynkę. Oczywiście upaprałam się przednio; sok ściekał mi po brodzie oraz palcach. Kilka kropel zawędrowało do zagłębień sukienki co nie umknęło mojej uwadze, cóż poradzić, że uwielbiałam dokładnie ten typ owoców - przynajmniej można śmiać się z własnego niechlujstwa. Spojrzałam na Wisznu i zaraz zmarszczyłam brwi. Efekt nie wyszedł, zaraz wybuchnęłam perlistym śmiechem.
- Wyschnij ! I nawet nie waż się potem kleić - pogroziłam palcem... właśnie komu? plamie. Dokładnie tak, właśnie rozkazałam plamie być suchą. A niech mnie uzna hipis za wariatkę to mu pokażę. Tylko ej, ja nie mówiłam na serio. Talent podziałał za mnie i znowu wyszło, że chwalę się tym badziewiem. A ja chciałam tylko pożartować.
Podeszłam do parapetu, wzięłam butelkę wody - oczywiście opłukałam klejące się palce oraz usta, wodę z brody otarłam wierzchem ręki. Na drobinki osadzone na włoskach nie zwróciłam uwagi, ostatnio dużo rzeczy mi umykało choć starałam się zauważać takie rzeczy. Szybko znalazłam się na kanapie, może siedziałam trochę bliżej niego niż uprzednio. Wskazałam na tatuaże i wesoło zapytałam się o ich znaczenie. Mała ciekawska dziewczyna, czasem tak o mnie mówili. Zgodnie z prawdą, ja naprawdę w duchu byłam dzieckiem.
Lidia
Lidia
team justin


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Daevendra Pią Kwi 01, 2011 6:00 pm

Pierwszy gryz był niezły, więc kontynuowałem kolejnym, a potem następnym. Prawdę powiedziawszy, nie należałem do osób wybrzydzających. Jak się ucieka z domu w wieku szesnastu lat to człowiek się uczy, co to głód i że nie ma co marudzić nawet na prawdziwe obrzydliwości. Inna sprawa, że potrafiłem też być nieznośnym smakoszem. No, ale teraz najważniejsze było dla mnie napełnienie żołądka bo już się tego głośno domagał.
-Mmm, dobra kanapka nie jest zła. - pochwaliłem jej dzieło z uśmiechem, rozprawiając się z ostatnim kęsem. I na pewno nie zauważyłbym nawet faktu, że zabrała się za jedzenie mandarynki, gdyby nie sposób w jaki rozprawiała się z owocem. Na sekundę dosłownie opadła mi szczęka, gdy kropelki słodkiego soku spłynęły jej po brodzie, torując sobie ścieżkę przez dekolt, w końcu zaś znikając, choć tak bardzo chciałbym obserwować trasę ich dalszej wędrówki. Och, nie było nic bardziej podniecającego niż tajemnica.
-Te? - wskazałem na dwa identyczne wzory na mojej piersi, wypinając ją dumnie do przodu. -To hinduistyczny znak słońca. Ma wiele znaczeń, choć najpopularniejsze to oczywiście słońce oraz życie, miłość i wieczność.
Wyjaśniłem z zadowoleniem. Bardzo lubiłem wszystkie dzieła sztuki, jakie nosiłem na ciele, a trochę ich było. Choć najfajniejsze miałem w miejscu, które będzie mogła ujrzeć dopiero na pewnym, konkretnym etapie znajomości... Ale nie zrozumcie mnie źle, nie było moim jedynym celem zaciągnąć ją do łóżka. Natomiast byłoby fajnie, gdyby mi się udało.
Złapałem ją za rękę i miękko skierowałem ją w swoją stronę, przysuwając się do niej jeszcze trochę. Trzymając jej dłoń, nakierowałem jej palce na owe słoneczka, wodząc nimi po symbolu.
-Kiedy tak robisz, to rodzaj modlitwy, wedle hinduizmu. - powiedziałem, patrząc jej w oczy z uśmiechem.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Lidia Sob Kwi 02, 2011 7:49 am

Dotyk był miły przez chwilę czy dwie, skóra cudownie parzyła, jednak zaraz zacisnęłam palce bo jego dłoń nie pozwalała mi cofnąć ręki. On był na wyciągniecie ręki, jednak bałam się zrobić cokolwiek. Tak, byłam wystraszonym dziewczęciem płoszącym się wraz z każdym męskim dotykiem. Chciałam być inna... tylko nie potrafiłam. Przestraszyłam się i błagalnie zerknęłam w jego oczy, cała radość szybciutko wyparowała a ja odsunęłam się na tyle, na ile pozwalała jego ręka. Delikatnie wyślizgnęłam jasną dłoń z uchwytu i cichutko wymruczałam słowa przeprosin. Naprawdę ciężko było mi powstrzymać się przed wytarciem ręki, to byłoby niegrzeczne ale mizofobia naprawdę utrudnia życie. Chciałam coś powiedzieć, miałam nadzieję, że nie poczuł się urażony ponieważ czułabym się jeszcze gorzej niż teraz. Podkuliłam nogi pod siebie i zażenowana, gniotłam w dłoni kawałek spódnicy. Nie śmiałam nań zerknąć - chyba spaliłabym się ze wstydu. To tylko modlitwa oszukiwałam siebie.
Lidia
Lidia
team justin


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Daevendra Nie Kwi 03, 2011 10:54 am

Zdziwiła mnie jej gwałtowna reakcja i sposób, w jaki wyszarpnęła swoją dłoń. Oczywiście pozwoliłem jej na to, nie mając zamiaru robić nic na siłę ani do niczego jej zmusza. Tylko nie rozumiałem o co chodziło, co objawiało się uniesionymi brwiami i trochę skołowanym wyrazem twarzy.
-Parzę? - zapytałem zdziwiony i zamrugałem, przyglądając się mojej dłoni. Parzyła czy nie, opuściłem ją na kolano, przyglądając się Rudej. Teraz, to już z niejakim niepokojem. Zupełnie nie wiedziałem co się tak właściwie stało. Chciałem jej tylko pokazać moje słoneczka, z resztą sama o nie zapytała. No i nie ze mną te numery, ja już dobrze wiem co znaczą pewne babskie spojrzenia. Jest taki błysk, który sam za siebie mówi, że po dotykać by się chciało. Przecież tylko... Aj te baby no.
-Heeej, nie rób takiej zbitej miny Lisku. - poprosiłem, przejmując się jej stanem. Odgarnąłem jej rudy kosmyk z twarzy i założyłem go za jej uszko, starając się w miarę jej nie dotknąć. Może miała jakąś fobię czy coś? No nie wiem, zawsze była taka pozytywna i radosna. A jako jeszcze małolatka to siadywała mi przecież na kolanach, a ja musiałem czytać jej bajki. To co się teraz stało? Jako starszy brat musiałem się dowiedzieć.
-Czy ktoś ci coś zrobił?
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Lidia Nie Kwi 03, 2011 11:42 am

- Nie-e, nie parzysz - bąknęłam, podnosząc głowę i patrząc przed siebie. Cały czas pozostając skulona schowałam zwinięte w pięści dłonie pod sukienkę, chciałam opanować drżenie ramion za wszelką cenę, nawet to mi nie wyszło - dlaczego byłam taka bojąca, to czego pragnę oddzielała wielka przepaść od tego co zrobię; chciałam się nie bać, chciałam aby ludzie przestali mnie szufladkować jako szarego śmiecia - tak bardzo chciałam zostać zauważona, jednak od wszystkiego oddzielał mnie strach, a jeśli mi się nie uda? a jeśli nie jestem na to gotowa? Kim byłam? Już nie dziecko, jeszcze nie kobieta - chyba byłam podlotkiem. Tak wystraszonym dziewczątkiem, które boi się słodko trzepotać rzęsami by nie sprowadzić na siebie konsekwencji. Brakowało mi oddechu, niezauważalnie kiwałam się w przód i w tył zaraz wkładając głowę między kolana, głośno oddychając. Kiedy wystarczająco się uspokoiłam, spojrzałam na niego przelotnie - oczy miałam mokre od łez a policzki czerwone.
Wyrwałam kartkę z notesu i szybko nabazgrałam na niej: nikt mi nic nie zrobił. Nieważne, że to było inne od prawdy, nie chciałam go martwić. Wszystko co robię jest niewłaściwe, miałam być maszyną. Tak mi kazali.
Lidia
Lidia
team justin


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Daevendra Pon Kwi 04, 2011 12:42 pm

Jej zachowanie zaczynało mnie szczerze przerażać. Nie wiedziałem o co chodzi, co się dzieje i dlaczego. Co ja takiego zrobiłem? A może co się stało? Dostała jakiś przekaz od obcych? Przypomniała sobie o śmierci kota? Ateno dopomóż, nie pojmuję tej rudowłosej istoty!
Nie wiedząc, czy mogę ją przytulić, zdecydowałem się nie ryzykować. Skoro na dotknięcie dłoni zareagowała tak jak zareagowała, kto wie jakiej histerii dostać by mogła od pocieszającego uścisku. Odsunąłem się troszkę, robiąc coraz większe oczy na jej szloch, na jej drżenie i na całe zjawisko jej zachowania. Przemknąłem tylko wzrokiem po kartce, kiwając głowa. Oj ta sprawa przekroczyła już granice rozsądku. Przykro mi moja panno, lecz muszę interweniować.
-Lidia, uspokój się. Nie płacz. Oddychaj. Oddychasz spokojnie i nie trzęsiesz się. - mój głos brzmiał dziwnie, jak za każdym razem gdy używałem mocy nie śpiewając. Niby tylko mówiłem, a w każdym słowie brzmiały jakieś niesamowite, melodyczne dźwięki. Kojące, spokojne, delikatne. Sprawiające, że rzeczywiście uspokajał się jej oddech, rozjaśniała głowa. Stawało jej się ciepło i przyjemnie.
-Spójrz na mnie Lisku, spójrz i nie płacz już. - mówiłem czule i ze spokojem, sięgając po gitarę. Coś mi się wydaje, że poprawiacz humoru będzie absolutną koniecznością.
-When I'm in the woods, I know how to call you now...
Gdy śpiewałem, moja moc robiła swoje, czyszcząc jej organizm z tej dziwnej, niepotrzebnej paniki.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Lidia Pon Kwi 04, 2011 1:23 pm

Wzięłam się w garść. Nie powinnam się tak zamartwiać, jak zwykle wszystko wyolbrzymiłam i zrzuciłam na siebie wyrzuty sumienia. Nie powinno tak być, w tamtym momencie chciałam to zmienić - niczego tak nie pragnęłam. Opadłam na poduszki, zaraz skulając się w pozycji płodowej oraz delikatnie opierając rudą głowę o jego kolano. Rude loki były rozsiane po całych żółtych spodniach a ja tylko cichutko pociągnęłam piegowatym noskiem i pociągnęłam go za rękę.
- Nie chcę się już bać, wiesz? - coś tam jeszcze mruczałam ale on tego nie słyszał. A potem zaczęłam z nim śpiewać i już wszystko było dobrze. Jak można nie poddać się kojącej mocy talentu Daevendry? Chciałam, żeby to trwało, potrzebowałam go przy mnie. Miałam zamiar usiąść ponownie ale coś poszło nie tak i spadłam na podłogę. Niczym w filmie wstałam w błyskawicznym tempie, strzepnęłam sukienkę oraz pogroziłam mu palcem:
- Niczego nie widziałeś - zaraz jednak zreflektowałam się, uśmiechając się - dziękuję za twoją muzykę. Jednak lepiej byłoby abyś nie pamiętał momentu napadu.
Wiedziałam, że i tak sobie przypomni za godzinę czy pół ale wtedy będę już daleko. Chwilowe rozwiązanie wydawało mi się najlepszym. Nim zdążył zaprotestować, stanęłam za nim by dotknąć jego skroni. Czułam miękkie loczki i cichutko mówiłam:
- Nie pamiętasz nic z mojej histerii, nic a nic.
Lidia
Lidia
team justin


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Daevendra Wto Kwi 05, 2011 10:47 am

Siedziałem z gitarą w dłoniach, na kanapie, przed Liskiem i właśnie skończyłem grać. Nie miałem natomiast pojęcia co za utwór wykonywałem przed chwilą. I właściwie dlaczego wziąłem się za jego granie. W ogóle, to nie byłem pewny, czy grałem czy tylko może pojedynczo zabrzdąkałem palcami po strunach. No ja przepraszam bardzo, o co chodzi.
Potrząsnąłem głową, przekręcając ją by spojrzeć na Lidię. I to spojrzeć bardzo podejrzliwie.
-Co tyś mi zrobiła, nieznośna istoto? - zapytałem, kręcąc głową i patrząc na nią karcąco. No naprawdę. Żeby tak bezczelnie robić sobie nie wiadomo co z moją głową? Ja rozumiem, zafundować mi śniadanie, dać się pogłaskać po tych uroczych, rudych loczętach ale za mieszaniem w głowie nie przepadałem.
A oczywiste było, że to jej sprawka. Któż inny miał władzę nad wszystkim i wszystkimi dookoła? Tylko Lisica.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Lidia Wto Kwi 05, 2011 11:11 am

Mistrzyni prostych rozwiązań chyba coś nie wyszło. To trochę dziwne ale czasem prowadziłam w głowie narrację - chociaż nie, przy takim odosobnieniu jak moje to normalne. Nie chciałam aby się obraził, naprawdę był jedną z niewielu przyjaznych mi osób. Niewiele myśląc migiem klęknęłam przy stopach i oparłam dłonie o jego kolana. Nieważne jak to wyglądało, liczyłam, że mina szczeniaczka, którą widziałam w filmach zadziała. Nieśmiało spojrzałam w jego ciemne oczy oraz niewinnie się uśmiechnęłam przekrzywiając główkę. Ot, wcielenie niewinności obsiane burzą rudych loczków wpadających tu i ówdzie w dekolt.
- Proszę nie gniewaj się, ty tak pięknie śpiewałeś a ja brzydko się zachowałam - delikatnie przeciągnęłam ostatni wyraz i zamrugałam uroczo. Połechtałam jego poczucie próżności -czyżbym podświadomie umiała wpływać na mężczyzn? Przecież nie oprze się takiemu aniołkowi.
Lidia
Lidia
team justin


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Daevendra Wto Kwi 05, 2011 12:44 pm

Wywróciłem oczami z uśmiechem. Ja i gniewanie się? Potrzeba było czegoś więcej, żeby mnie tak naprawdę zdenerwować. Teraz byłem raczej przejęty zanikiem pamięci, niewynikającym z przedawkowania kolorowych tabletek i pomieszania ich z alkoholem. Ot nowa sytuacja, mieć black out na czysto.
-No dobrze, dobrze. - powiedziałem, i pogłaskałem ją po tej rudej głowie, już nie mogąc się oprzeć. Cudowne miała te swoje rude loki, tak pięknie pasujące do zielonych oczu. Ach nic tylko patrzeć i patrzeć, a najlepiej jeszcze utrwalić na jakiejś pięknej fotografii. Już o tym myślałem, o zabraniu jej na huśtawkę i tak dalej.
Al kiedy tak sobie klęknęła przede mną to i inne myśli wślizgnęły się do mojej kudłatej głowy. Nie bardzo się na nich skupiłem, ale chwilowe zadowolenie mogło błysnąć gdzieś na mojej twarzy. A nawet jeśli, to co? Nieznośna Lisica.
Nie wiedziałem za to, o co chodziło z tym jej brzydkim zachowaniem. Złapałem ją więc pod ramiona, pociągnąłem do siebie, do góry i posadziłem na swoich kolanach, przytulając mocno.
-To zachowuj się ładnie już teraz. - powiedziałem, wesoło spoglądając jej w oczy, tak, jak ten starszy brat, co musi od czasu do czasu po droczyć się z młodszą siostrzyczką.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Lidia Wto Kwi 05, 2011 1:27 pm

Powtarzam po raz kolejny: Ja go nie rozumiem. Raz gapi się na moje piersi i ja wiem co on tam myśli a zaraz... no właśnie co ?! brat oraz siostra. Jeśli zacznie mnie łaskotać to ucieknę z krzykiem - nie wspomnę, że samo to siedzenie na jego kolanach było okrutną torturą, chociaż pachniał tak cudownie, że miałam ochotę wtulić nos w ciemne loki. A potem znowu uciec.
Potrząsnęłam rudymi loczkami przypadkiem obijając nimi jego twarz a potem pierwszy raz uśmiechnęłam się naprawdę zadziornie. Uniosłam jego ręce i zsunęłam się z jego kolan. Oczywiście, usiadłam grzecznie po turecku, opierając białe dłonie na kolanach.
- Będę grzeczna kiedy mi się zachce.
Wpadłam wtedy na świetny pomysł, klasnęłam w dłonie jak mała dziewczynka i zażyczyłam sobie blok z kredkami. Następnie ładnie go poprosiłam o nieruszanie się przez minutkę. Zrobiłam szybki szkic Hipa zaraz pytając:
- Pograsz mi kiedy będę rysować ?
Lidia
Lidia
team justin


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Daevendra Wto Kwi 05, 2011 5:20 pm

I uciekła mi. Całkiem zwinnie trzeba przyznać, aczkolwiek nie byłem tym faktem zachwycony. Co się zaś tyczy mojego do niej stosunku, jej rozważania były zupełnie nie potrzebne. Bo czy to tak ciężko pojąc, że ją zwyczajnie kochałem? Słodka była, znaliśmy się baaardzo długo, a nasza relacja wciąż ewoluowała i jeszcze nie przyjęła ostatecznego wyglądu. Kiedy była małą, zagubioną istotą, bojącą się odezwać żeby nie sprawić jakiejś ogromnej katastrofy, byłem Dobrym Starszym Bratem. I poprawiałem jej humor jak mogłem, śpiewając, grając, bawiąc się z nią klockami lego i nie tylko. Ucząc ją wielu ciekawych rzeczy i ochrzaniając równo wszystkich tych natrętów, którzy naskakiwali na nią, żeby im robiła wódkę. Jakby się kurwa normalnie nie mogli zaopatrzyć. Mnie też na mało co było stać, a jakoś zawsze dawałem radę skombinować co mi było trzeba.
Jej pomysł mi się spodobał. Sięgnąłem po gitarę, po raz nie wiem już który dzisiaj, opierając ją wygodnie na udzie.
-Oczywiście maleńka. Popracuję sobie nad paroma nowymi pomysłami. - odparłem, nawet nie zaglądając jej do tej kartki i przegapiając tak ważny szczegół jak to, że rysowała mnie. Zacząłem brzdąkać po strunach, układając niedawno pisane teksty i dopasowując je do muzyki, więc miała okazję nasłuchać się wielu prób, kilku błędów ale za to jaka różnorodność!
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Lidia Sro Kwi 06, 2011 7:47 am

Uśmiechałam się. W jego towarzystwie promieniałam, byłam swobodną i wesołą - choć nie zawsze było to widać na pierwszy rzut oka. Wiedziałam, że nie tylko jego talent ma na to wpływ, po prostu miał w sobie coś takiego, iż człowiek zaraz szczerzył się jak głupi. Gdybym wiedziała co czuł... nie wiem czy chcę poznać prawdę. Boję się, że nigdy nie będę tak swobodna i nigdy nie będę mogła bawić się z nim tak bezczelnie jak robię to teraz. Chociaż gdy zasypiam zdarza mi się o tym myśleć i zastanawiać jak smakują jego usta. Przeczesałam dłonią włosy i dalej sobie marzyłam. Czy to znaczy, że i ja coś czuję? Tak, przy tylu latach znajomości to normalność. Pojęłam to teraz. Wszystko działo się szybko choć trwało kilka lat. Dopiero dorosłam, w swoim czasie chciałam przeżyć pierwsze uniesienie i nie byłam gotowa na miłość. Trudno jest się określić. Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie ? Kredka wisiała nad papierem od dobrych paru minut, długo rozmyślałam - czy zauważył moje roztargnienie gdy dotykałam końcówką malinowych ust ? Był interesujący gdy grał. Speszona tym wszystkim zaczęłam rysować, jestem naprawdę dobra w portretach bo udawało mi się uchwycić ten blask w oku. Tak, chwalę się. Pogrubiłam oczy jeszcze wyraźniej, chyba nawet miały trochę z tego oryginalnego pirackiego wyrazu co w realności. Przypominał mi pirata, z rozwianymi lokami gotowego łupić i palić na karaibskim statku. Miło malować w rytm gry. Oblizałam językiem usta gdy składałam podpis a potem nieśmiało mu to podsunęłam. Z rysunku można dużo wyczytać.
Lidia
Lidia
team justin


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Daevendra Nie Kwi 10, 2011 7:16 pm

Bardzo mi się ten jej rysunek spodobał, więc nie wahałem się ani chwili, tylko zasypałem ją komplementami. Ona oczywiście zrobiła buraczka, ale w końcu jakoś udało mi się ją ponownie uspokoić. Długo nie mogłem jej przekonać, żeby sprezentowała mi tenże obraz ale w końcu się udało. No, może trochę oszukiwałem, bo byłem silniejszy a buziak w policzek już zupełnie ją rozbroił, ale tak czy inaczej dzieło sztuki udało mi się zdobyć. Razem z nim popędziłem do pokoju, by je umieścić na moim ołtarzyku, zaś Lisica powędrowała gdzieś z przyjaciółką, która się do niej przypałętała.

/gdzieś/
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Florence Pią Maj 06, 2011 10:05 pm

/przeskok

Nie cierpiałam poranków. Szczególnie w Norwegii. W Bostonie przynajmniej wiosną budziło mnie słońce, a zachęcająca perspektywa spędzenia czasu na świeżym powietrzu przy kwietniowej, znacznie łaskawszej niż ta zimowa pogodzie ostatecznie przekonywała do opuszczenia łóżka w tempie ekspresowym. Natomiast tutaj? Oznakami wiosny był jedynie brak mrozów i oddalenie groźby odmrożenia palców przy opuszczeniu rezydencji w zbyt lekkim ubraniu. Nie, tutejszy klimat nie kontentował mnie o tej porze roku w nawet najmniejszym stopniu. Skłaniał mnie natomiast do rozmyślania, o ileż przyjemniej byłoby znajdować się obecnie w jakimś dalekim zakątku świata o kilkakrotnie cieplejszym klimacie; natychmiast miałam przed oczami piękne złociste piaski Bahamów czy idealną przejrzystość lazurowego morza w jakimś europejskim kurorcie. Wspomnienie takich właśnie klimatów prześladowało mnie dzisiaj od momentu opuszczenia wygodnego łóżka aż do chwili obecnej. Trzymając w dłoni kubek z gorącą, parującą kawą, której sam zapach dawał solidnego kopa mojemu na wpół śpiącemu jeszcze umysłowi oraz z najnowszym numerem amerykańskiego Vogue'a weszłam do małego salonu i, w dalszym ciągu błądząc myślami gdzieś wokół Oceanu Atlantyckiego, rozłożyłam się na jednej z kanap. Odłożywszy na drewniany stolik kubek z kawą przeciągnęłam się i rozejrzałam po całym pomieszczeniu; szczerze powiedziawszy, nie przepadałam za tym salonem, albowiem jego wystrój nie do końca pokrywał się z moim gustem, jednak z rana zdecydowanie wolałam to miejsce niż na przykład większy salon, gdzie nie dało się spędzić ani chwili w samotności. Chociaż byłam personą która uwielbiała otaczać się ludźmi, ciągłe przebywanie wśród całej masy osób zaliczałam raczej do minusów pobytu w Tromso. Kiedy trzeba było iść z kimś na imprezę czy zakupy, porozmawiać w wolnej chwili lub zrobić cokolwiek innego wymagającego towarzystwa stałe wpadanie na innych było niewątpliwą korzyścią, jednak z drugiej strony takie a nie inne miejsce zamieszkania niemal uniemożliwiało posiadanie choć minimalnej prywatności. Co prawda kiedy naprawdę zależało mi na odcięciu się od wszystkich i wszystkiego zawsze pozostawało mi w zanadrzu zamknięcie się we własnym pokoju, jednakże ile czasu można było spędzić w czterech ścianach bez ubytków na zdrowiu psychicznym? W moim mniemaniu niewiele. Rozkoszując się błogą ciszą tak charakterystyczną wyłącznie dla wczesnych godzin porannych, zanim wszyscy zdążyli jeszcze wygrzebać się ze swoich łóżek czy zakończyć jakże żmudny proces porannej toalety, zaczęłam leniwie przeglądać swoją gazetę, jednocześnie próbując wyrzucić z myśli niebywale nęcący obraz upragnionych wakacji.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Mars Pią Maj 06, 2011 10:25 pm

/zmiana daty

Ludzie zawsze się dziwili. Zawsze wtedy, kiedy, z chwilowym tylko opóźnieniem, zjawiałem się nagle w miejscach, do których oni dopiero co zdążyli przybyć. Skradziony niegdyś Florence kupon na darmową kawę w jednej z tych nieszczęsnych, popularnych kafejek wciąż miał honorowe miejsce wśród moich skarbów, co umożliwiało mi odnajdywanie jej wtedy, kiedy akurat miałem na to ochotę. A że humor miałem wręcz przedni, postanowiłem nawiedzić dziewczynę właśnie tego jakże pięknego poranka, a przy okazji zakłócić jej spokój, którego, tak czy siak, nie lubiła. Znałem ją bardzo dobrze. I w gruncie rzeczy przerażało mnie to od dłuższego czasu, bo nigdy przedtem nie wykazywałem kimś tak wielkiego zainteresowania. Szczególnie, iż mowa tu o osobie, która samą swoją obecnością potrafi wyzwolić czyhające w promieniu stu kilometrów siły nieczyste i skierować je właśnie na ciebie przy pomocy tego swojego, niewinnego - ale oczywiście pozornie, uśmiechu Bostońskiej divy. A jednak coś w niej, rysunku jej twarzy, delikatnych kościach policzkowych, nieszczęsnych błękitnych ślepiach... W każdym razie jedna (czy też raczej wiele) z jej cech działała na mnie tak silnie, iż mógłbym przelecieć na miotle odległość południka, by spotkać się z Flo, popatrzeć, ponaigrywać się, a potem rozpłynąć w niebycie, wielce dumny ze zdobycia kolejnych punktów w naszej grze małych i dużych złośliwości.
W dłoni trzymałem kubek z kawą. Była to niewątpliwie lura, podobna do tych serwowanych w szpitalnych automatach, jednak tego dnia w żadnej z rezydencyjnych kuchni nie mogłem znaleźć wystarczającej do zaparzenia czegoś przyzwoitego ilości esencji. Twór kawopodobny już dawno przestał parować, ale nadal był przyjemnie ciepły i, przynajmniej teoretycznie, nadający się do picia. Tak więc zasiadłem na sofie tuż obok blondynki, nie siląc się nawet na najmniejsze słowo czy gest powitania. Kubek odstawiłem na stolik, a sam ziewnąłem głucho, zasłaniając dłonią usta. Kątem oka obserwowałem to, co działo się za oknem. A działo się wiele. Rosła trawa. Rosły inne zielone twory, co w Tromso stanowiło ewenement na ogromną skalę. Haczyk tkwił jednak w moim braku jakiejkolwiek, najmniejszej nawet, formy zainteresowania florą czy fauną, tak więc zniechęcony podziwianiem wątpliwej urody prymitywnych kwiatków, przeniosłem spojrzenie na obiekt o wiele ciekawszy. Obiekt, który teraz patrzył na mnie spod wytuszowanych rzęs i definitywnie miał ochotę co nieco mi wygarnąć.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Florence Pią Maj 06, 2011 11:09 pm

Skoncentrowałam się na chwilę - przez ciągle jeszcze trwające zamroczenie związane z lenistwem poranka nieco dłuższą niż zwykle - na podziwianiu w Vogue'u cudownej sukienki, przez co w pierwszym momencie nie zarejestrowałam pojawienia się intruza w salonie. Gdy wreszcie zorientowałam się, że nie jestem już sama w pomieszczeniu, z wolna podniosłam głowę znad lektury, niezbyt zainteresowana osobą przybysza; miałam zamiar obrzucić delikwenta jedynie krótkim, pełnym dezaprobaty i nagany za zakłócanie mojego świętego spokoju spojrzeniem, a potem ostentacyjnie powrócić do przeglądania magazynu dając tym samym znak, iż absolutnie nie jestem zainteresowana żadną wymianą zdań. Kiedy jednak intruzem okazał się nikt inny a Dominic, plan działania natychmiast zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Osoba Pumpkina niezmiernie mnie drażniła, ponieważ nigdy do końca nie wiedziałam, jak mam o nim myśleć. Wiedzieliśmy o sobie zdecydowanie zbyt dużo, byśmy mogli przechodzić obok siebie absolutnie obojętnie, choć zupełnie nie wiedziałam do jakiej kategorii osób go zaliczyć. I chociaż od dłuższego czasu starałam się zaakcentować definitywny koniec naszych relacji, jakiekolwiek by one nie były, ciągle nie wychodziło mi postawienie ostatniej kropki, oddzielenie przeszłości wyimaginowanym murem i dumne ruszenie naprzód, jak to zwykle bywało. Dalej lubiłam wymieniać się z nim zwyczajowymi nieuprzejmościami, irytować go kiedy tylko nadarzyła się dogodna ku temu okazja oraz wynajdywać tysiące różnych powodów, by znów mieć pretekst do rozniecenia jakiejś scysji. Patrzyłam beznamiętnym wzrokiem, jak przechodzi przez całe pomieszczenie by po chwili usiąść tuż obok. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że przyszedł tutaj specjalnie. Jego talent był niebywale irytującą rzeczą - znając taką osobę jak on, nawet gdyby nie wiadomo jak bardzo chciałoby się ukryć przed wszystkimi i spędzić kilka chwil w błogosławionej samotności, nigdy nie można było mieć pewności, że nie zostanie się odnalezionym. Z drugiej strony mogłoby to dawać swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, gdyby tylko spojrzało się na to z innej strony. Ja na przykład wolałam dostrzegać wyłącznie mankamenty jego umiejętności i nie rozwodzić się nad ewentualnymi superlatywami.
Przyglądałam mu się w milczeniu przez kilka sekund, myśląc nad powodami mojego ogólnego zainteresowania jego osobą oraz niemożnością całkowitego wymazania go z pamięci. Na ogół zapominanie przychodziło mi zupełnie naturalnie, jako iż byłam gorącą zwolenniczką łatwego życia. Rozpamiętywanie bowiem zaliczało się do grupy spraw niewygodnych, które nie mogły przynieść niczego dobrego, a jedynie skomplikować niepotrzebnie całkiem miłe aspekty życia, dlatego też wolałam je odrzucić. Może chodziło o tę jego specyficzną aurę wiecznej tajemniczości, jakiejś enigmatyczności i przenikliwości, zamaskowanej pod pokładami niezwykłego uroku osobistego? Kto wie.
- Urocza pogoda, nieprawdaż? - rzuciłam sztucznym, do bólu pogodnym tonem, posyłając mu niezadowolone spojrzenie spod przymrużonych powiek. - Rozumiem, że nie mogłeś podziwiać jej z innego piętra bądź, jak uczyniłby to każdy w pełni władz umysłowych człowiek, z samego parku i zupełnym zbiegiem okoliczności znalazłeś się akurat tutaj, nieszczęsnym trafem losu niszcząc mi jednocześnie piękno dzisiejszego poranka - kontynuowałam spokojnie z tą samą fałszywą słodyczą w głosie, leniwym gestem nawijając na palce jasne kosmyki włosów. Irytował mnie. Zawsze. Chociaż musiałam przyznać, że w jakiś trudny do zdefiniowania sposób lubiłam to.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Mars Pią Maj 06, 2011 11:34 pm

- Nieszczęsnym trafem losu postanowiłem cię znaleźć, Flo. - Podarowałem jej rozbawione spojrzenie, będące niewątpliwie reakcją na wywód, którego miałem okazję wysłuchać. Tak, dziewczyna miała skłonności do wygłaszania pompatycznych przemówień, ale byłbym zapewne największym kłamcą na świecie, gdybym wyparł się tej dysfunkcji u własnej osoby. Poza tą jedną było też kilka innych cech, które oboje mieliśmy i które, chcąc nie chcąc, łączyły nas w jakiś pogmatwany i niewytłumaczalny sposób. Zapewne gdybym nie obrał wcześniej za punkt honoru zrobienie z siedzącej przede mną piękności istoty niepewnej i zdecydowanie zmieszanej, wygłosiłbym teraz przemówienie na temat tego, jak to do siebie pasujemy: niczym dwa złe szelągi - z tym jednak mankamentem, iż to ja byłem zdecydowanie tym bardziej złym szelągiem, a ona zwyczajnie leżała zbyt długo obok mnie i zaraziła się tym "byciem złym" przez osmozę. Sięgając pamięcią w naszą wspólną przeszłość łatwo dawało się zauważyć, iż Flo była wcześniej jedynie złośliwa. Wtedy pojawiło się w jej życiu nieszczęście imieniem Mars, drugim Dominic, nazwiskiem zaś Pumpkin i pewne aspekty bytowania wykonały piękny zwrot w miejscu, by powędrować po tym w zupełnie przeciwnym kierunku. I tak panna Mitchell z osoby kąśliwej zmieniła się w taką mającą zgubny wpływ na środowisko i ludzi w najbliższym otoczeniu. To z kolei stanowiło doskonały magnes na kogoś takiego jak ja. A nigdy nie przepadałem za blondynkami...
Podniosłem swój kubek, zastanawiając się przez naprawdę długą chwilę, czy aby na pewno wypicie... kawy, którą zrobiłem kilkanaście minut temu, nie wpłynie jakoś negatywnie na mój stan zdrowia, który starałem się utrzymać w stanie bliskim do nienagannego. Ostatecznie odstawiłem ją na stolik. Kontakt naczynia z drewnianym stolikiem zaowocował głuchym, przyjemnym dla ucha dźwiękiem.
Przez jej szczupłe ramię spojrzałem na otwartą wciąż gazetę. Nie musiałem oglądać okładki, by wiedzieć co czytuje. Zdjęcie w tym wydaniu Vogue'a, na którym zdaje się skoncentrowana była uwaga Flo - zanim brutalnie i prostacko zdążyłem jej przeszkodzić - przedstawiało sukienkę. Sukienkę niekoniecznie niecodzienną i niekoniecznie rzucającą się w oczy lub powalającą na kolana, lecz, niewątpliwie, całkiem ładną. W myślach rozebrałem Florence i odziałem ją w tę zdjęciową kreację, uśmiechając się przy tym koślawo. Znała ten uśmiech, znała mnie, więc nie miałem zamiaru z niczym się kryć.
- Lepiej ci w ciemnym. - wymamrotałem wkrótce, podejrzliwie zerkając na swoją pseudo kawę.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Florence Sob Maj 07, 2011 12:15 am

Westchnęłam ciężko usłyszawszy jego odpowiedź, w owym westchnięciu zawierając całą swoją rezygnację oraz ubolewanie nad faktem niereformowalności Marsa. Nie znosiłam kiedy skutecznie udawało mu się wyprowadzić mnie z równowagi, a już szczególnie, gdy jednocześnie on sam zachował całkowity spokój oraz opanowanie. Im lepiej bawił się moim kosztem, tym bardziej sama się denerwowałam, co z kolei wzmagało tylko jego zadowolenie, i właśnie w tym miejscu zamykało się koło. W rozmowach z niemal każdą inną personą to ja starałam się dyktować warunki, kierować konwersację w dogodnym dla mnie kierunku oraz kontrolować to do czego zmierzała, a przez przyzwyczajenie do takiego stanu rzeczy ciężko było mi pogodzić się z takim a nie innym sposobem gawędzenia z Pumpkinem. W rozmowach z nim spokojnie dało się pogubić, a meandry naszych konwersacji okazywały się zgubne i zawiłe na tyle, iż ostatecznie nigdy nie było wiadomo, kto właściwie jest górą. Nie lubiłam gdy cokolwiek nie szło po mojej myśli i kiedy przegrywałam starcia natury stricte werbalnej, a do momentu poznania Marsa takowe zdarzały mi się jedynie w towarzystwie Any, choć nimi nie przejmowałam się aż tak bardzo; wszak inteligencja oraz bystrość umysłu była jej talentem, więc nie miałam powodów do niepokoju. Szybko jednak postanowiłam uciec od tematu mojej przyjaciółki, bowiem rozważania powiązane z nią nieodmiennie kończyły się zejściem na temat jej niedoszłego związku z milutkim Maksymilianem. Nie lubiłam o tym myśleć i to wcale nie dlatego iż te wspomnienia wzniecały we mnie zżerające od środka poczucie winy. O nie. Wręcz przeciwnie; nieco niepokoiło mnie z jakim spokojem podeszłam do całej sprawy. Czy nie powinnam kajać się aż do końca świata za zrobienie czegoś takiego mojej przyjaciółce? Żałować za grzechy? Niczego takiego nie odczuwałam. Może była to po części kwestia doskonałego usprawiedliwienia w postaci nieświadomości, co czyniłam - Maks okazał się być większym skurwielem, niż mogłabym przypuszczać - albo też świadomość, że w pewnym sensie zrobiłam coś dobrego dla Any, ale podejrzewałam, iż moja częściowa obojętność miała swoje źródło również w bliskiej znajomości z Dominicem. Zdecydowanie wywierał na mnie wpływ, jaki większość znanych mi osób określiłaby słowem zły. No cóż, bywa. Gdy Mars zajął się zerkaniem przez ramię na moją gazetę, czego wcale nie miałam zamiaru mu utrudniać, zaczęłam przyglądać się moim paznokciom pociągniętym bladoróżowym lakierem, ale dostrzegłszy jego uśmiech przewróciłam teatralnie oczami.
- Tak jakby w ogóle obchodziło cię w co się ubieram - odparłam, ponownie przyglądając się zdjęciu w gazecie. Mimo że nie miałam zamiaru mu tego przyznać, chyba miał rację. Sukienka wcale nie wyglądała na spełnienie moich marzeń. Chociaż szczerze powiedziawszy, byłabym w stanie kupić ją wyłącznie po to, by zrobić mu na złość. - A może uważasz, że ciemne ubrania łatwej się ściąga? - zadrwiłam. Byłam zdania, że jeśli nawet obchodziło go cokolwiek związanego z moją garderobą, musiało chodzić mu o aspekty praktyczne. Po chwili zastanowienia zamknęłam gazetę, a potem posłałam mu krótkie spojrzenie.
- Szukałeś mnie w jakimś konkretnym celu? - zapytałam i pochyliwszy się, chwyciłam ze stolika kubek z moją wciąż gorącą kawą.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Mars Sob Maj 07, 2011 12:35 am

- Ciemne lepiej komponują się z moją sypialnią. - Uniosłem brew, przypatrując się jej z uwagą. Intensywność spojrzenia była jak najbardziej celowa i dozowana w takich ilościach, by wywołać uczucie konsternacji. Przy okazji być może i charakterystyczny, blady rumieniec, który jednak zazwyczaj z powodzeniem chował się pod cienką warstwą podkładu.
Obserwowałem uważnie, jak jej kubek odrywa się od gładkiej powierzchni stolika, a następnie podąża po paraboli, by zatrzymać się kilkanaście centymetrów od twarzy Florence. Wygiąłem usta w jakiś koślawy, parodiujący uśmiech grymas, po czym odwróciłem wzrok, wcześniej nadając twarzy znudzony wyraz.
- Wszyscy ciekawi znajomi jeszcze śpią. - Zauważyłem uprzejmie, mamrocząc te słowa w odpowiedzi na jej pytanie. Za nic w świecie nie przyznałbym się do tego, iż odszukałem ją i znalazłem się tu z zupełnie innych pobudek. Prędzej dałbym się wielokrotnie przejechać przez walec. Również na wstecznym. Ubolewając nad tym, w jakim to beznadziejnie idiotycznym kierunku wędrują moje myśli, wykonałem serię skomplikowanych ruchów, by ostatecznie usadowić się w pozie zupełnie innej. Siedziałem dalej, a jednak nowo uzyskana perspektywa pozwalała lepiej przyjrzeć się obiektowi, który to zwabił mnie do salonu o tak nieprzyzwoicie wczesnej porze. Obiekt miał ładne oczy. I gdy tak przypatrywałem się dziewczynie najspokojniej w świecie, doszedłem do wniosku, iż jakiekolwiek jej półporuszenie, tak irytujące u innych ludzi, u niej akurat stanowiło idealne dopełnienie do obrazka, który skrycie wielbiłem i któremu budowałem pieprzone ołtarzyki w najgłębszych dolinach, czy też raczej rowach tektonicznych swojej świadomości. Podświadomości również - najpewniej.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Florence Sob Maj 07, 2011 8:53 pm

- W takim razie jeśli następnym razem zechcesz znaleźć sobie jakąś dziewczynę do ogrzania łóżka, może zamiast pouczać mnie, wbij się na jakiś pogrzeb czy stypę i tam jakąś znajdź - rzuciłam lekkim tonem, znów powracając wzrokiem do swoich paznokci. Starałam się nie poświęcać zbyt dużej atencji Dominicowi, bowiem jego na wskroś przeszywające spojrzenie zawsze wyprowadzało mnie z równowagi, nie pozwalając mi skupić się dostatecznie na prowadzeniu samej konwersacji. Chwyciłam kubek z kawą w obie dłonie rozkoszując się przyjemnym ciepłem który wydzielał, w dalszym ciągu uparcie nie patrząc na Marsa. - Zresztą, jeśli tak bardzo zależy ci na dbaniu o swoje lokum, na twoim miejscu zaczęłabym od pozbycia się współlokatora - dodałam i posłałam mu w końcu krótkie spojrzenie. Cholera, był niesamowicie pociągający nawet wtedy kiedy przybierał ten starannie wystudiowany zblazowany wyraz twarzy i zdawał się być zupełnie obojętny na wszystko. Dmuchnęłam kilka razy w swoją kawę, by oddalić groźbę poparzenia się gorącym napojem i napiłam się. Potrzebowałam zastrzyku kofeiny i obudzenia umysłu, skoro już miałam rozmawiać z Marsem. Jeśli chodziło o współlokatora, zawsze poważnie niepokoił mnie młodszy brat Pumpkina, snujący się całymi dniami jak cień po okolicy i bredzący do siebie. Nie lubiłam go i to nie tylko ze względu na jego osobowość i skrajną aspołeczność; były również powody natury stricte praktycznej, bowiem przez jego ciągłą obecność w pokoju nie mieliśmy za często możliwości przebywania tam w samotności. Co prawda posiadaliśmy zawsze miłą alternatywę w postaci mojego lokum, jednakże fakt pozostawał faktem: współlokator Pumpkina wyłącznie komplikował życie. Stwierdziwszy, że wystarczy mi póki co kofeiny, odstawiłam kubek z powrotem na stolik.
- Masz znajomych? Urocze - uśmiechnęłam się drwiąco, jak zwykle pozwalając sobie na nadinterpretację jego słów. Jednocześnie zastanawiałam się czy naprawdę znalazł się tutaj wyłącznie z tak błahej przyczyny. Cóż, zapewne tak. Choć musiałam przyznać przed samą sobą, że niebywale przypadła mi do gustu dziwna myśl, że mógłby być tu specjalnie, ot, z chęci zobaczenia się akurat ze mną. Zaraz jednak odrzuciłam podobne nadzieje, uznając je za wyjątkowo głupie i naiwne, godne członkini tego całego kółka celibatu Venus. - O, przy okazji: koniecznie przekaz siostrze, że jej klub to naprawdę doskonały sposób. Wiesz już, kiedy dokładnie planuje wstąpić do zakonu? - zapytałam uprzejmie i posłałam mu rozbawione spojrzenie spod przymrużonych powiek. Zaraz usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, więc pośpiesznie wydobyłam z kieszeni rurek blackberry i zerknęłam na wyświetlacz. Treść wiadomości ani trochę mi się nie spodobała - Will potrafił być strasznym chujem, kiedy mu się chciało - więc zaklęłam pod nosem i odpisałam pośpiesznie, a wysławszy wiadomość rzuciłam niedbałym ruchem telefon obok siebie.
Florence
Florence
gold digger


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Mars Sob Maj 07, 2011 9:23 pm

- Naprawdę sądzisz, że udekorowałbym pokój czymś bez wartości artystycznej? - Podarowałem jej spojrzenie o chyba aż zbyt sugestywnej naturze. I chociaż Flo za wszelką cenę starała się na mnie nie patrzeć, byłem bardziej niż pewny, że wyczuwa mój wzrok, który, nawiasem mówiąc, stał się nagle podejrzanie ciekawski. Słowa dotyczące Plutona zwyczajnie zignorowałem, wiedząc doskonale, że gdybym chciał w jakikolwiek sposób zareagować, mój głos byłby pozbawiony konotacji emocjonalnych i zdecydowanie nie byłby przyjemny w odbiorze. A małej panny Mitchell nie chciałem wystraszyć. Bynajmniej nie teraz.
Uważnie obserwowałem jak pije kawę. Niemal czułem rozlewające się ciepło, odruchowo drgnąłem, tracąc na moment kontrolę nad własnym ciałem i wcale nie uważałem tego za powód do dumy. W moim prywatnym rankingu Florence znajdowała się na jednej z czołowych pozycji, zaś przy jej imieniu istniała potężna adnotacja, traktująca o jej przynależności do niezrozumiałych dla mnie samego wyjątków, potrafiących zwrócić na siebie uwagę nawet w stanie kompletnego rozprężenia. Nie raz widywałem to dziewczę w rozchełstanych szlafrokach, za dużych koszulach (szczególnie dobrze było jej w moich), z wyjątkowo nieułożonymi włosami i bez makijażu.
- Tak, mam. Żadne z nich wciąż nie wierzy w moje zainteresowanie. - wymamrotałem, zmieniając pozycję na bardziej wygodną i taką, z której mogłem jeszcze dokładniej przyjrzeć się mojej towarzyszce. Nota bene obserwowałem ją cały ten czas - nachalnie i bezpardonowo taksując ją wzrokiem.
- Nie wiem po co Venus ten klub szalonych dziewic. - Mówiąc to, wyciągnąłem z kieszeni nową, nie eksploatowaną jeszcze paczkę papierosów, przez dłuższą chwilę zastanawiając się, czy powinienem dostarczyć Flo satysfakcji w postaci zapachu wiśniowego dymu, który od zawsze uważała za jeden z ładniejszych. - Wiele z nich i tak nie ma już czego szukać w zakonach. - Szczerze wątpiłem, by któraś z domniemanych dziewic rzeczywiście nie miała jeszcze na koncie żadnych zabaw, bardziej niegrzecznych, czy mniej. Poza samą Venus oczywiście, bo ona traktowała sprawę aż nazbyt przesadnie.
Mars
Mars
~ * ~


Powrót do góry Go down

Mały Salon - Page 3 Empty Re: Mały Salon

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach